Według niedawnego podnoszącego na duchu i szeroko komentowanego eseju internetowego zleconego i opublikowanego przez gospodarza progresywnego talk show i komentatora politycznego Billa Moyersa, popularne rządzenie – moglibyśmy nawet powiedzieć, że suwerenność ludu – jest w Stanach Zjednoczonych mitem.[1] Istnieją, jak pisze autor eseju, dwa rządy USA w Waszyngtonie i okolicach. Pierwszy rząd jest tym bardziej „widocznym”, skupionym na oświadczeniach i manewrach parlamentarnych wybieranych urzędników i ich sztabów w Kapitolu (Kongresie) oraz na na drugim końcu Pennsylvania Avenue, Biały Dom. Stanowi „tradycyjną partyzancką politykę Waszyngtonu”, którą „teoretycznie można kontrolować [przez ludność] w drodze wyborów”.
Prawdziwa moc pod „dywersyjnym teatrem marionetek”
Drugi stan, który „przejął Amerykę”, to „inny, bardziej cienisty, bardziej nieokreślony rząd, którego nie wyjaśniono w Civics 101 ani nie można go zaobserwować dla turystów” w stolicy kraju. „Działa według własnego kursu kompasu niezależnie od tego, kto formalnie sprawuje władzę.” Stanowi to, co autor eseju nazywa Głębokim Państwem: „hybrydowy podmiot składający się z instytucji publicznych i prywatnych rządzących krajem… połączony z widzialnym państwem, którego przywódców wybieramy, ale tylko sporadycznie przez niego kontrolowany”. Do głównych elementów tego „Głębokiego Państwa” należą:
- Departament Obrony.
- Departament Stanu.
- Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Centralna Agencja Wywiadowcza.
- Do Departamentu Skarbu włączono „ze względu na jego jurysdykcję nad przepływami finansowymi, egzekwowanie sankcji międzynarodowych i organiczną symbiozę z Wall Street” (patrz poniżej)
- Biały Dom, który „koordynuje wszystkie [powyższe] agencje za pośrednictwem Rady Bezpieczeństwa Narodowego”
- Sądy nadzoru wywiadu zagranicznego.
- „Kilka kluczowych federalnych sądów pierwszej instancji, takich jak Wschodni Okręg Wirginii i Południowy Okręg Manhattanu, gdzie prowadzone są wrażliwe postępowania w sprawach związanych z bezpieczeństwem narodowym”.
- „Coś w rodzaju zadnego Kongresu składającego się z kierownictwa Kongresu i części (ale nie wszystkich) członków komisji obrony i wywiadu”.
- Gigantyczna sieć „prywatnych” firm zajmujących się obronnością i wywiadem (np. Blackwater, Booze Allen Hamilton, Haliburton itp.), które łącznie zatrudniają „854,000 XNUMX pracowników kontraktowych z najwyższymi uprawnieniami bezpieczeństwa” (więcej niż liczba osób z takimi uprawnieniami zatrudnionych bezpośrednio przez rząd federalny) i którego szefowie często zajmują najwyższe stanowiska w rządzie (co jest trafne, ponieważ są prawie całkowicie zależni od działalności rządowej).
- Dolina Krzemowa, której firmy z branży zaawansowanych technologii „wykonują rozkazy NSA” pomimo pozornej „libertariańskiej” pozy ich dyrektorów, w zamian za pobłażanie Waszyngtonowi ich obsesji na punkcie praw własności intelektualnej.
- Wall Street, „która dostarcza środków pieniężnych, które [poprzez finansowanie wyborów, lobbing i nie tylko] utrzymują machinę polityczną w spokoju i działają zgodnie z jej dywersyjny teatr marionetek”, podczas gdy jego kierownictwo cieszy się „faktycznym immunitetem karnym”, a strategicznie umiejscowieni przedstawiciele w rządzie wspierają realizację programu polityki sektora finansowego (deregulacja, obniżki podatków dla bogatych i korporacji).
„Najlepszy właściciel”
Kto jest największym graczem ze wszystkich? Kapitał. „To nie jest przesada” – pisze autor – „stwierdzenie, że Wall Street może być ostatecznym właścicielem Deep State i jego strategii, chociażby dlatego, że ma pieniądze, aby wynagrodzić agentów rządowych drugą karierą to jest dochodowe ponad marzenia o skąpstwie – z pewnością wykracza poza marzenia płatnego pracownika rządowego…..Korytarz między Manhattanem a Waszyngtonem jest dobrze wydeptaną autostradą dla osobistości, które wszyscy poznaliśmy w okresie od masowej deregulacji Wall Street: Roberta Rubina, Lawrence’a Summersa, Henry’ego Paulsona, Timothy’ego Geithnera i wielu innych” ( dodano podkreślenie)
Przykłady nie ograniczają się do najwyższego personelu rządowego „związanego z czysto finansowymi operacjami rządu”. Weźmy na przykład byłego czołowego i legendarnego amerykańskiego generała Davida Patraeusa, którego postrzegane umiejętności w zakresie wywierania wpływu na Deep State zapewniły mu wysoce satysfakcjonujące stanowisko w gigantycznej firmie private equity (KKR) z Wall Street po tym, jak w niełasce opuścił „służbę publiczną”. Jak zauważa autor eseju, „membrana między rządem a przemysłem jest wysoce przepuszczalna”.
Głęboki stan płynnie przebiegający pod powierzchniowym zakleszczeniem
Podczas gdy wybrani urzędnicy i inni politycy uwikłani w finansowany przez Wall Street „teatr marionetek” bardzo widocznej partyzanckiej polityki Waszyngtonu są zazwyczaj zaangażowani w „wojnę ideologiczną”, agenci Deep State, tacy jak Patraeus, Summers, Rubin i (były Bush 43 i Obama 44 Sekretarz Obrony) Robert Gates „uważają, starają się udawać, że nie mają ideologii. Ich preferowaną pozą jest politycznie neutralny technokrata oferujący przemyślane rady oparte na głębokiej wiedzy specjalistycznej”. To totalna bzdura, ponieważ „są głęboko zabarwieni odcieniem oficjalnej ideologii klasy rządzącej, ideologii, która nie jest ani specyficznie Demokratyczna, ani Republikańska”. Ideologia ta łączy „Konsensus Waszyngtoński”: finansjerizację, outsourcing, prywatyzację, deregulację i utowarowienie pracy z „amerykańską wyjątkowością” XXI wieku: prawem i obowiązkiem Stanów Zjednoczonych do wtrącania się w każdym regionie świata dyplomację przymusową i stąpanie po ziemi, a ignorowanie boleśnie wywalczone standardy międzynarodowe cywilizowanego zachowania”. Innymi słowy, używając terminów, których autor w swoim eseju nie używa, neoliberalny kapitalizm państwowy i agresywne imperium militarne w kraju i za granicą oraz zwycięstwo prawej ręki państwa nad lewą ręką państwa.[2]
Zarówno eksperci, jak i politycy powszechnie potępiają „zepsuty”, „zablokowany”, „kaleczony” i „dysfunkcjonalny” charakter bardzo widocznej polityki i polityki, która definiuje oficjalny rząd – ten, którego okropny paraliż partyzancki regularnie pojawia się w wieczornych gazetach. Aktualności. Robią to nie bez powodu, ponieważ „w domenie widocznej dla opinii publicznej” Kongres jest w rzeczywistości beznadziejnie podzielony, a Republikanie z Kongresowej Partii Tea, którzy niemałą część swojego stanowiska zawdzięczają partyzanckiemu manipulacji gerrymanderem, są głęboko i silnie zaangażowani w jego osiągnięcie niemożliwe dla Baracka Obamy do wdrożenia nawet jego centrowego, przyjaznego biznesowi[3] „polityki i budżety krajowe”. Strategia ta sprowadza się do „unieważnienia przez Kongres” władzy wykonawczej w takich sprawach jak opieka zdrowotna i polityka imigracyjna.
Jednak autor eseju ponuro zauważa, że pod tym partyzanckim impasem na powierzchni parlamentu korporacyjny Deep State funkcjonuje całkiem sprawnie, dziękuję bardzo. Z jednej strony mosty, linie kolejowe, autostrady i sieć elektroniczna w kraju niszczeją. Ogromne rzesze ludności zostały trwale pozbawione pracy i biedne, a sieć zabezpieczeń socjalnych została rozdarta na strzępy wraz z infrastrukturą publiczną. Miasta w całym kraju, zwłaszcza w środkowo-zachodnim pasie rdzy, zbankrutowały, bez żadnej ulgi. „Zwykłe, widoczne parlamentarne instytucje samorządowe” „upadły [red.] do statusu republiki bananowej w obliczu stopniowego upadku infrastruktury publicznej”. Z drugiej strony Głębokie Państwo pod rządami Busha Republikanów 43 i Obamy Demokratów 44 udaje się w jakiś sposób wydać miliardy, nie biliony dolarów podatników na politykę prawicowego państwa, która obejmuje ogromne globalne i krajowe imperium orwellowskiej inwigilacji elektronicznej, powtarzające się zagraniczne ingerencje, inwazja i okupacja, wojna dronów, tajne więzienia nie wspominając – autor o tym nie wspomina (i zaobserwuję dalsze skreślenia poniżej) – kolosalne wsparcie dla firm „zbyt dużych, by upaść” z Wall Street, których czołowi menedżerowie ponad prawem, nawet po tym, jak pogrążył miliony ludzi w biedzie i mimo że rząd federalny regularnie nakłada kary dożywocia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia na rzekomych drobnych handlarzy narkotyków. Jak zauważa autor eseju, Obama może napotkać na przeszkody w zakresie licznych środków reformy wewnętrznej z tostem mlecznym, ale z łatwością „zebrał środki, aby obalić reżim Muammara Kaddafiego w Libii, a kiedy niestabilność wywołana tym zamachem rozprzestrzeniła się na Mali, zapewnił jawne i tajną pomoc dla francuskiej interwencji.” Dalej:
„W czasie, gdy toczyła się gorąca debata na temat kontynuowania kontroli mięsa i kontroli cywilnego ruchu lotniczego z powodu kryzysu budżetowego, nasz rząd jakimś cudem był w stanie przeznaczyć 115 milionów dolarów nado kontynuowania wojny domowej w Syrii i zapłacenia na najmniej 100 milionów funtów dla Centrali ds. Komunikacji Rządu Wielkiej Brytanii kupić wpływy i dostęp do danych wywiadowczych tego kraju. Od 2007 r. dwa mosty prowadzące autostrady międzystanowe zawaliły się z powodu nieodpowiedniej konserwacji infrastruktury, a w jednym zginęło 13 osób. W tym samym okresie rząd wydał Budowa budynku w Utah za 1.7 miliarda dolarów to wielkość 17 boisk piłkarskich. Ta gigantyczna konstrukcja ma umożliwić Agencji Bezpieczeństwa Narodowego przechowywanie m.in jottabyte informacji – największe oznaczenie liczbowe, jakie ukuli informatycy. Jottabajt to 500 kwintylionów stron tekstu. Potrzebują tak dużo pamięci, aby zarchiwizować każdy ślad Twojego elektronicznego życia…. [i] Od 9 września zbudowano lub są w budowie 11 obiekty ściśle tajnego wywiadu [w Waszyngtonie i jego okolicach]. Łącznie zajmują powierzchnię prawie trzech Pentagonu – około 33 milionów stóp kwadratowych.
Ale nie ma tu żadnej sprzeczności ani paradoksu. To zwycięskie Państwo Głębokiego, rozwijające się imperium korporacyjne, finansowe i wojskowe oraz nierówności w kraju i za granicą, ugruntowujące neoliberalne (tego słowa autor, moim zdaniem błędnie unika) zwycięstwo prawej ręki nad lewą ręką państwa.
Żadne z tych stwierdzeń nie dotyczy spisku. „Państwo w państwie ukrywa się głównie na widoku” – zauważa autor eseju, „a jego agenci działają głównie w świetle dziennym”. To bardziej podziemne państwo, ukryte pod radarem, funkcjonuje bez poważnej krytyki, poza okazjonalnymi niezwykłymi buntami niezwykłych ludzi, takich jak Edward Snowden, ponieważ, zdaniem autora, zakorzeniło się tak głęboko w normalnym życiu instytucjonalnym i zawodowym Waszyngtonu, że stało się czymś prawie jak hałas w tle dla wykształconych i „odpowiednio przystosowanych” ludzi w Waszyngtonie i okolicach. Jest to powietrze, którym oddycha stolica kraju i (co niemałe!) źródło dochodu setek tysięcy pracowników. I jak powiedział kiedyś Upton Sinclair w cytowanym przez siebie fragmencie: „Trudno przekonać człowieka do zrozumienia czegoś, jeśli jego pensja zależy od tego, czy tego nie rozumie”.
Łagodnie wychowany dezerter z Waszyngtonu
Kim zatem jest autor tego niezwykłego eseju, którego liczne spostrzeżenia udało mi się tu uchwycić jedynie częściowo i niedoskonale? Ostry, przepowiadający zagładę lewicowy autor, dziennikarz lub naukowiec z radykalnym „ideologicznym toporem do miażdżenia”? Zagorzały antykorporacyjny/antyimperialistyczny/antyrasistowski przeciwnik ekobójstwa państwowego kapitalizmu, jak na przykład ja, znany z tego, że sprzeciwia się strasznym zagrożeniom dla demokracji i godnej przyszłości, jakie stwarzają „niewybrani i wzajemnie powiązani dyktatury pieniędzy i imperium” – i kto powszechnie określa polityków głównych partii sprawujących władzę w USA jako jedynie „nominalnie sprawujących władzę” (ponieważ prawdziwa władza leży głębiej)? Weteran Occupy Wall Street z historią pisania i/lub organizowania się przeciwko klasie rządzącej „1%” i jej długotrwałym strukturom i praktykom związanym z imperium i nierównością w kraju i za granicą?
Ledwie! Esejem, o którym mowa, jest łagodny Mike Lofgren[4], który trzy lata temu przeszedł na emeryturę po 28-letniej karierze czołowego pracownika Kongresu Republikanów, posiadającego znaczną wiedzę specjalistyczną na wysokim poziomie w kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Zrezygnował trzy lata temu, po wywołanym przez elity kryzysie dotyczącym pułapu zadłużenia, zniesmaczony tym, co uważał za przejęcie obu głównych partii amerykańskich za pomocą korporacyjnej gotówki i kompleksu wojskowo-przemysłowego. Nie odszedł jednak spokojnie. W poczytnym wydaniu z 2011 r Truthout Esej[5], inne publikacje internetowe i sprytna książka z 2012 roku pt Koniec imprezy: jak Republikanie oszaleli, Demokraci stali się bezużyteczni, a klasa średnia została oszukanaargumentował, że „pieniądze skorodowały Waszyngton tak całkowicie, że banki, kontrahenci z branży obronnej i korporacje międzynarodowe rutynowo wrzucają swoje korporacyjne listy życzeń do każdego rachunku i praktycznie niemożliwe jest zrobienie czegokolwiek [dla wspólnego dobra]”.
Bunt Lofgrena nie polegał na przeskoczeniu statku partyzanckiego z Partii Republikańskiej na to, co Upton Sinclair w 1906 roku uważał za drugie „skrzydło tego samego ptaka drapieżnego”. „Republikanie stali się sztywniejsi ideologicznie” – napisał Lofgren Koniec imprezy„Demokraci prawie całkowicie przestali mieć jakiekolwiek podstawowe przekonania – a ich grabież dla korporacyjnych pieniędzy jest równie bezczelny jak GOP”.
Rozwiązaniem, argumentował Lofgren, była poważna reforma finansowania kampanii wraz z innymi i powiązanymi zmianami w wyborach, aby umożliwić popularną demokrację wielopartyjną. Uważał, że „wyjściem” jest to „wyciągnąć wszystkie prywatne pieniądze z naszych wyborów publicznych”, przechodząc na system kampanii finansowanych ze środków publicznych. Kongres, który mógłby wyniknąć z tego i innego reformatora systemu wyborczego, byłby zobowiązany wobec ogółu społeczeństwa, a nie dużych darczyńców” i byłby w stanie zająć się ważnymi kwestiami, takimi jak „zmiana kodeksu podatkowego, uporządkowanie Wall Street i zakończenie wojen które zubażają nas finansowo i moralnie”.
Jednak w swoim nowym eseju „Anatomia głębokiego stanu” Lofgren wydaje się zainteresowany bardziej radykalnymi zmianami. Mówi, że standardowa reforma „nostrom” przypomina finansowanie wyborów publicznych – też wspomina „insourcing” rządowy mający na celu odwrócenie fali outsourcingu funkcji rządowych i konfliktów interesów, jakie on powoduje, polityka podatkowa, w której ceni się pracę ludzką zamiast manipulacji finansowych, oraz politykę handlową, która faworyzuje eksport wyrobów przemysłowych zamiast eksportu kapitału inwestycyjnego” – to „konieczne, ale niewystarczające”, aby odpowiedzieć na „głęboki, ale jeszcze nieokreślony głód zmian” narodu. To, czego brakuje Ameryce” – podsumowuje Lofgren – „to postać posiadająca pogodną pewność siebie, która powiedziałaby nam, że bliźniaczy idole bezpieczeństwa narodowego i władzy korporacji to przestarzałe dogmaty, które nie mają nam nic więcej do zaoferowania. Tak rozczarowani ludzie sami rozwikłają Głębokie Państwo z zaskakującą szybkością” – na wzór upadku bloku sowieckiego na przełomie lat 1980. i 1990. XX wieku.
Niektóre rzeczy pominięte/do dodania
Każdy poważny lewicowy komentator lub aktywista może znaleźć wiele błędów w eseju Lofgrena. Kiedy mówi o nasilających się ostatnio oznakach buntu przeciwko Deep State, wspomina aktywizm Snowdena i „wahabistów z Partii Herbacianej”, którzy zdecydowali się przerwać przepływ dolarów podatników potrzebnych Deep State. Nie ma nic do powiedzenia na temat kierowanego przez lewicę ruchu Occupy, który powstał po kryzysie pułapu zadłużenia, który zniesmaczył Lofgrena (i miliony innych Amerykanów), chcąc zdemaskować i rzucić wyzwanie dwupartyjnej plutokracji, tylko po to, by zostać zmiażdżonym przez państwo nadzorujące kraj i bezpieczeństwo oraz przez zmilitaryzowaną lokalną policję kierowaną przez burmistrzów w całym kraju, głównie z Partii Demokratycznej. Nie wspomina o lewicowych i postępowych aktywistach, którzy pomagali pokonać wysiłki Obamy mającego na celu rozpoczęcie wojny powietrznej Deep State z Syrią, ani o liberalnych i lewicowych działaczach na rzecz ochrony środowiska, którzy zmusili Obamę do opóźnienia ekobójczego rurociągu z piaskiem bitumicznym Keystone XL.
Należy zauważyć, że Occupy odzwierciedlało rzeczywiste powstanie ludowe, oddolny ruch społeczny, jakkolwiek krótkotrwały – coś raczej odmiennego od wspieranego przez korporacje zjawiska Astroturf Tea Party. W przeciwieństwie do „Partii Herbacianej” nie była ona powiązana z żadną z głównych partii politycznych. W większości nie interesowała się polityką wyborczą, co odzwierciedlało podstawową zgodność z przekonaniem Lofgrena, że polityka ta jest teatrem odwracającym uwagę, zarządzanym przez fundatorów z Wall Street i korporacyjnych konsultantów.
W eseju Lofgrena brakuje kryzysu ekologicznego, „kwestii numer 1 naszych i wszystkich czasów” (John Sonbanmatsu), pomimo jego palącej pilności i bliskiego związku z problemem rządów korporacyjnych i wojskowych.[6] Inne i pokrewne kwestie ściśle powiązane z władzą wyżej wymienionych, wzajemnie powiązanych dyktatur nie są wspomniane w eseju Lofgrena: rasizm, seksizm, masowe i zróżnicowane rasowo więzienia, kompleks więzienno-przemysłowy, głębokie patroszenie amerykańskiego ruchu robotniczego, szerzej rozumiany odgórny biznes wojna klasowa z amerykańskimi pracownikami, pojawienie się Nowego Pozłacanego Wieku szokującej nierówności ekonomicznej, chronicznego przepracowania, szerzej zakrojonej wojny kapitalistycznej przeciwko standardom życia i pracy amerykańskich pracowników, wszechobecnej arcyautorytarnej i paraliżującej duszę tyranii amerykańskiego miejsca pracy (gdzie większość Amerykanów w wieku produkcyjnym spędza lwią część swojego czasu na jawie), korporacyjna i wojskowa kontrola amerykańskiej edukacji (doktorat), podstawowa i długotrwała sprzeczność między kapitalizmem (oddanym koncentracji bogactwa i [stąd] władzy i dla prywatnego zysku) i głęboko (i prawdziwie) rozumianą demokracją (oddaną równym władzom i wpływom dla wszystkich oraz dobru wspólnemu), wszechobecne szerzenie neoliberalnej ideologii i kultury kapitalistycznej, która atakuje samo pojęcie demokratycznej solidarności i oporu na częścią obywateli i pracowników, jednocześnie redukując status, bogactwo i władzę każdego do kwestii „osobistej odpowiedzialności”.
Głęboki Stan Waszyngtonu jest z pewnością prawdziwy i przerażający. Mimo to nigdy nie należy zapominać, że struktury władzy, z którymi najczęściej spotykają się i których doświadcza większość zwykłych Amerykanów, znajdują się w codziennych miejscach pracy, szkołach, więzieniach, publicznych i prywatnych biurokracjach, ulicach, urzędach, kościołach i innych często bojowo i multiplikujących się hierarchicznych lokalizacjach na całym świecie. naród. Posłuchaj na przykład następującej relacji o pracy pod bezlitosną kontrolą totalitarnych szefów i technologii w gigantycznych magazynach Amazon w USA, które noszą bezwstydnie orwellowską nazwę (bez żartu) „Centra realizacji zamówień”:
„… we wszystkich centrach Amazona… kult klienta… dostarcza uzasadnienia dla skrajnego wariantu zarządzania naukowego, którego celem, podobnie jak w Walmarcie, jest ciągłe zwiększanie produktywności pracowników przy jednoczesnym utrzymaniu stawek godzinowych na poziomie ubóstwa lub w jego pobliżu… Jak w Walmart i Amazon osiągają to poprzez system presji w miejscu pracy, w którym cele dotyczące rozpakowywania, przemieszczania i przepakowywania towarów są nieustannie zwiększane do poziomu, przy którym pracownicy muszą walczyć o osiągnięcie swoich celów, a starsi i mniej zręczni pracownicy zaczną zawodzić . Podobnie jak w Walmarcie, panuje wszechobecna kultura „trzy strajki i wylatujesz”, a kiedy ci marginalni pracownicy nabiorą zbyt wielu przewinień („punktów”), zostają zwolnieni… Amazon oznacza swoich pracowników osobistymi nawigacjami satelitarnymi (satelitami nawigacja) komputery, które podają im trasę, którą muszą pokonać, aby ułożyć na półce przesyłki z towarami, ale także wyznaczają docelowy czas podróży do magazynu, a następnie mierzą, czy cele zostały osiągnięte… Wszystkie te informacje są dostępne dla kierownictwa w czasie rzeczywistym, a jeśli pracownik spóźni się, otrzyma wiadomość tekstową z informacją o tym i informacją, że musi dotrzeć do celu lub ponieść konsekwencje. W magazynie Amazona w Allentown w Pensylwanii Kate Salasky pracowała na zmiany po jedenaście godzin dziennie, głównie spacerując po magazynie wzdłuż i wszerz. W marcu 2011 r. otrzymała od swojego menadżera ostrzeżenie, w którym informował, że przez kilka dni uważano ją za nieproduktywną minuty swojej zmiany i w końcu została zwolniona. To znakowanie pracowników jest już stosowane w centrach Amazon na całym świecie.”
„….inni pracują na liniach montażowych, pakując towary do wysyłki… Maszyny mierzą… czy pakowacze [osiągają] zakładaną wydajność na godzinę i czy gotowe opakowania osiągnęły zakładaną wagę i w związku z tym zostały zapakowane w „jedyny najlepszy sposób”.Ale obok tych cyfrowych kontroli istnieje [praca] zespół „brygadzistów funkcjonalnych” [Fredericka Winslowa] Taylora… którzy co sekundę pilnują pracowników, aby upewnić się, że nie doszło do „kradzieży czasu”, jak to się mówi w języku Walmartu. Na liniach pakujących [jest] sześciu takich brygadzistów, jeden znany w Amazonspeak jako „współpracownik”, a nad nim pięciu „szefów”, których wspólnym zadaniem [jest] dbanie o ciągłość ruchu linii. Pracownicy [otrzymują] reprymendę za rozmowę lub przerwy, aby złapać oddech… po szczególnie ciężkiej pracy związanej z pakowaniem”.
„Majster funkcyjny… rejestruje, jak często pakujący [chodzą] do łazienki, a jeśli [nie] [chodzą] do łazienki położonej najbliżej linii, dlaczego nie. …na wzór dziewiętnastowiecznego panoptykonu Jeremy’ego Benthama architektura składu [Amazońskiego] [jest] nastawiona na ułatwienie nadzoru, z mostem umieszczonym na końcu stanowiska pracy, gdzie nadzorca [może] stać i patrzeć w dół na swoich podopiecznych. Jednakże zadaniem kierowników i nadzorców zajezdni nie jest tylko walka z kradzieżą czasu i utrzymywanie linii w ruchu, ale także znalezienie sposobów na jeszcze szybsze jej przesuwanie. Czasami [odbywa się to] przy użyciu klasycznych metod zarządzania naukowego, ale innym razem wyższe cele w zakresie wydajności [są] po prostu ogłaszane przez kierownictwo, na wzór radzieckiego miejsca pracy w epoce stalinowskiej”.
„…Poza tą trującą mieszanką tayloryzmu i stachnowizmu, pomieszaną z informatyką XXI wieku, w sposobie traktowania pracowników Amazona panuje wszechobecna kultura podłości i nieufności, która nie współgra z moralizatorstwem na temat troski i zaufania – wobec klientów , ale nie dla pracowników. I tak na przykład firma zmusza swoich pracowników do przechodzenia przez punkty kontrolne przy wejściu i wyjściu z magazynów, aby zabezpieczyć się przed kradzieżą, i ustanawia punkty kontrolne w ciągu magazyn, do którego pracownicy muszą stać w kolejce przed wejściem do stołówki… skrócenie przerwy obiadowej dla pracownika z trzydziestu do dwudziestu minut, kiedy ledwo mają czas zjeść posiłek.”[7]
Jest oczywiste, że nie trzeba jechać do obszaru metropolitalnego Waszyngtonu, aby na pierwszy rzut oka zobaczyć protodystopijny amerykański korporacyjno-neoliberalny arcyautorytaryzm. Możesz zacząć od dowolnej liczby lokalnych i regionalnych zakładów pracy, szkół, sądów i więzień.
Jedno pominięcie w „Anatomii głębokiego stanu” wydaje się szczególnie rażące. Jak zrozumieć sukces Deep State w maskowaniu swojego istnienia i rozwijaniu zarówno neoliberalnego „Konsensusu Waszyngtońskiego”, jak i „amerykańskiego wyjątkowości” Empire Project bez uwzględnienia potężnej roli gigantycznych konglomeratów medialnych w „zgodzie na produkcję” (Noam Chomsky i Edward S. Herman) i „wyjmowanie ryzyka z demokracji” (Alex Carey) poprzez filtrowanie bieżących wydarzeń i kształtowanie powszechnego postrzegania zgodnie z potrzebami elit biznesowych i politycznych? Wśród wielu sposobów, w jakie media korporacyjne odgrywają tę kluczową rolę propagandową i ideologiczną, jest skupianie obywatelskiego – być może w tym miejscu powinienem powiedzieć „byłego obywatela” – poczucia „polityki”, jedynej polityki, która ma znaczenie, na powtarzającym się czasie - rozłożone w czasie i skupione na kandydatach wybory w głównych partiach, w których liczy się duże pieniądze, które Lofgren w zapadający w pamięć i trafny sposób opisuje jako „dywersyjny teatr marionetek” – zakupione przez Wall Street. Ten projekt degradacji obywateli do poziomu „elektoratu zarządzanego” przez korporacje (jak to ujął Sheldon Wolin w swojej książce z 2008 roku o zapadającym w pamięć tytule Demokracja Inkorporowana) przeocza fakt, że, jak dziesięć lat temu zauważył Noam Chomsky, „spersonalizowane ekstrawagancje [wyborcze] odbywające się co cztery lata… [stanowią] tylko niewielką część polityki”. Znacznie większą i bardziej istotną częścią polityki, która powinna mieć znaczenie, jest budowanie i rozszerzanie „sił na rzecz zmian, które wychodzą od podstaw”, aby „kształtować politykę w postępowym kierunku” na modelu amerykańskiej pracy, praw obywatelskich , pokój i ruchy kobiece z przeszłości.[8]
Przynajmniej, jak mi się wydaje, czołowi właściciele i menedżerowie ogromnego, jednocześnie orwellowskiego i (Aldousa) Hulxleańskiego kompleksu mediów korporacyjnych i rozrywkowych zasługują na honorowe wyróżnienie wśród stałej klasy rządzącej Deep State, która kieruje hrabstwem w służbie elitarnych interesów pod i poza starannie zainscenizowanym „teatrem marionetek” rzekomo popularnych wyborów. Nie bez powodu New York Times MagazineW swojej bestsellerowej książce główny korespondent krajowy Mark Leibovich umieścił czołowych pracowników i właścicieli mediów wśród tych, których opisał jako głęboko zakorzeniony i zniewolony przez korporację establishment, który zarządza Waszyngtonem i czerpie z niego zyski poza partyzanckim teatrem politycznym To miasto: dwie imprezy i pogrzeb oraz mnóstwo usług parkingowych w pozłacanej stolicy Ameryki (2013).
Mike, poznaj Marka
Skoro mowa o tomie Leibovicha, także poświęconym Waszyngtonowi i zaprezentowanym (w zeszłym roku) przez Billa Moyersa (sam byłego informatora rządowego) [9], pominięcie go w eseju i źródłach Lofgrena wydaje się nieco dziwne. Według relacji Leibovicha, w pełni spójnej z analizą Lofgrena, Waszyngton stał się bogato dwupartyjną „gorączką złota”, w której urzędnicy polityczni, lobbyści, konsultanci, specjaliści ds. public relations, osobistości mediów i czołowi pracownicy obu dominujących partii są częścią tej samej kazirodczej i „trwale” rządzącą „klasą insiderów”. Stolica narodu „staje się zdecydowanie dwupartyjny zespołu, kiedy można zarobić pieniądze” (Leibovich, s. 142), zauważył Leibovich, dodając, że „wzbogacanie się stało się wielkim ponadpartyjnym ideałem: «Nie ma już Demokratów i Republikanów w Waszyngtonie» – głosi maksyma – „tylko milionerzy. ' Najlepsza impreza Zielonych. Wciąż słyszy się określenie „służba publiczna”, ale często z ironią i pełną świadomością, że samoobsługa jest obecnie prawdziwą zabawą poufnych informacji” (s. 9).
Leibovich stwierdził, że większość tego, co jest postrzegane jako „dysfunkcja Waszyngtonu” – impas, hiperpartyjność, niepowodzenie „wspólnej pracy” Republikanów i Demokratów – ma charakter wysoce celowy i przyjazny dla biznesu. Leibovich zauważył, że Waszyngton w nowym pozłacanym wieku bardziej interesuje się ekonomią niż polityką, a „większość gospodarki Waszyngtonu – lobbing, doradztwo polityczne i wiadomości kablowe – opiera się na utrwalaniu konfliktów, a nie na rozwiązywaniu problemów”. (s. 99). W końcu to konflikt przyciąga widzów i czytelników. To konflikt sprawia, że pieniądze napływają do Super PAC, konflikt sprzedaje reklamy polityczne i konflikt tworzy kariery polityczne, które stale rosnąca armia byłych urzędników zamienia w lukratywne kariery w sektorze prywatnym – „zarabiając na swojej służbie rządowej” ( s. 40), zajmując lukratywne stanowiska lobbystów, konsultantów i rozmówców w mediach. Leibovich relacjonuje (cytując Atlantic) to zdumiewające Wzrost o 50 odchodzących na emeryturę senatorów amerykańskich i Wzrost o 42 odchodzących na emeryturę kongresmenów zostaje lobbystami (s. 330).
Leibovich stwierdził, że polityka jako teatr partyzancki i ideologiczny przynosi większą satysfakcję materialną niż „wykonywanie pracy ludu” i służenie dobru wspólnemu w widzialnej stolicy narodu. Wszystkie te partyzanckie, na pozór „ideologiczne” krzyki na falach radiowych i w całym spektrum wiadomości kablowych to „sztuka performansu z mrugnięciem okiem”, mająca na celu ukrycie „rzeczywistości”, tego, że „poza anteną wszyscy w Waszyngtonie łączą się w wielostronnym linia conga potencjalnych partnerów biznesowych” (s. 99). Za kulisami sprytni agenci obu stron z Waszyngtonu zastanawiają się, jak czerpać zyski z „ciągłej i spoconej orgii szalejącej między przedsiębiorstwami korporacyjnymi a politycznymi” (s. 308) oraz trwającego „romansu między Waszyngtonem a Wall Street” (s. 331 ). „Partyjskie” i „ideologiczne” sprzeczki, które dominujące media wskazują jako źródło „nieustannej opłakiwanej przez Waszyngton dysfunkcji” (i jako dowód nieodłącznych niepowodzeń „wielkiego rządu”), są częścią wielkiego kapitalistycznego zamieszania. „Miasto nie jest wcale beznadziejnie podzielone, ale w rzeczywistości jest beznadziejnie ze sobą powiązane” (s. 10) poprzez „spoconą” międzypartyjną rywalizację o zysk, sławę i przyjemność… o więcej. Ciągle powtarzany, że „nie działa”, Waszyngton w rzeczywistości całkiem dobrze radzi sobie ze swoją stałą klasą insiderów, w tym armii lobbystów i konsultantów, którym przyznano ogromne wynagrodzenia za koordynację orgii i romansu za kulisami – oraz dziennikarzy czerpiących zyski z trwających spektakl partyzanckiej i „ideologicznej” dysfunkcji. Tak znalazł Leibovich, w pełni zgodny z Lofgrenem.
Kadry potrzebowały więcej
Czy wyimaginowana przez Lofgrena „postać z pogodną pewnością siebie, która powie nam, że bliźniaczy idole bezpieczeństwa narodowego i władzy korporacyjnej to przestarzałe dogmaty” mogłaby pomóc zapoczątkować i utrzymać tak odnowiony, szeregowy ruch społeczny – taki, który nawiązał i zbudował na skupieniu Occupy o władzy korporacji i plutokracji – a nawet o kapitalizmie? Być może. Przydałaby nam się taka figura. Matt Damon, jesteś zainteresowany tą rolą?
Mimo to nigdy nie powinniśmy zapominać o egalitarnej mądrości stojącej za wspaniałymi początkami lat 20th Determinacja amerykańskiego socjalisty Eugene'a Debsa, by „powstać razem z masami, a nie spośród mas”, wynikała z przekonania Debsa, że „jeśli szukasz Mojżesza, który wyprowadzi cię z tej kapitalistycznej dziczy, pozostaniesz tam, gdzie jesteś. Nie wprowadziłbym was do ziemi obiecanej, gdybym mógł, bo gdybym was wprowadził, ktoś inny by was wyprowadził”.[10]
Oddolna kadra organizacyjna wydawałaby się pilniejszą potrzebą, a nie inspirującymi przywódcami, którzy oczywiście mogą zostać zamordowani lub być może stosunkowo łatwo straceni przez Głębokie Państwa przy użyciu zasobów takich jak te, które opisuje Lofgren. Jeden przywódca podobny do tego, co według Lofgrena wyłonił się w latach sześćdziesiątych XX wieku tylko po to, by sprostać wymaganiom kula zabójcy, na którą czekał od wielu lat: dr Martin Luther King Jr.
Poza kapitalizmem?
Z pewnością można postawić inne i powiązane pytania dotyczące eseju Lofgrena. Czy „finansjalizacja” nie jest tak naprawdę aspektem głębszej choroby zwanej kapitalizmem, tego samego systemu, który (co jest całkiem logiczne, z powodu własnych imperatywów żądzy zysku) przesunął produkcję z amerykańskiego pasa rdzy do Chin i innych części świata o niższych płacach gospodarka? Co jest takiego wspaniałego w produkcji, która przecież polega na systematycznym wydobywaniu nadwyżki siły roboczej od pracowników, gdziekolwiek jest to praktykowane?[11] Czym dzisiejszy stan głębokich Stanów Zjednoczonych różni się od stanu głębokich Stanów Zjednoczonych z, powiedzmy, lat, w których C. Wrights Mills pisał Elita Władzy (1956), obszerne studium amerykańskich elit korporacyjnych, politycznych i wojskowych oraz struktur władzy drzwi obrotowych, które ukształtowały amerykańską politykę i społeczeństwo pod powierzchnią gry polityki wyborczej w Ameryce na początku zimnej wojny? Kluczowe różnice można znaleźć w związku ze znacznie zwiększoną globalizacją i transnarodowym charakterem kapitału w epoce neoliberalnej – tematowi, któremu w eseju Lofgrena poświęca się niewiele uwagi, ale który leży w centrum innej książki byłego znawcy systemu: książki Davida Rothkopfa Superklasa: Globalna elita władzy i świat, który tworzą (Nowy Jork: Farrar, Straus i Giroux, 2008).
Co Lofgren chciałby, aby wyłoniło się w całych Stanach Zjednoczonych po jego wyimaginowanej klęsce skupionego w Waszyngtonie Głębokiego Państwa, wzorowanej na modelu zniknięcia bloku sowieckiego w latach 1990.? Demokracja i sprawiedliwość społeczna – prawdziwa ludowa suwerenność i polityka w służbie dobra wspólnego – nie wyrosną na gruncie współczesnego kapitalizmu (doświadczenia Rosji i Europy Wschodniej z pewnością nie napawają optymizmem pod tym względem!). Ekologia też nie jest znośna.[12] (to samo dotyczy Rosji i Europy Wschodniej).
Powrót do zasad Konstytucji USA, nad którą Lofgren ubolewa nad obecną nieudolnością, nie wydaje się do końca pożądany. Że dokument ten miał właśnie na celu zapewnienie (parafrazując stwierdzenie czołowego założyciela USA Johna Jaya o pożądanym stanie rzeczy w młodej amerykańskiej republice), że krajem będą rządzić ludzie, którzy są jego właścicielami.
Uciekinierzy i insiderzy są potrzebni i użyteczni
Mimo to Lofgren wyświadczył wielką przysługę tym z nas, na oficjalnie marginalizowanej lewicy, którzy wierzą (wolę powiedzieć „obserwują”), że Stany Zjednoczone stały się skrajnie autorytarną i zarządzaną przez korporacje imperialną plutokracją. Nie bez powodu lewacy podczas ostatniego wielkiego rozkwitu demokracji w Ameryce (lata 1960. XX w.) woleli cytować odchodzącego prezydenta USA Dwighta Eisenhowera niż cytować (przedwcześnie zmarłego) radykalnego socjologa C. Wrighta Millsa, gdy zauważał istnienie potężnego i złowrogiego przemysłu militarno-przemysłowego. skomplikowane pociąganie za sznurki za fasadą amerykańskiej demokracji. Albo to sprawiło, że antyimperialiści i antykorporacyści uwielbiają cytować niegdyś odznaczonego generała piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych Smedleya J. Butlera, który mówił, że podczas wielu wczesnych lat był on „wysokiej klasy mięśniakiem wielkiego biznesu, Wall Street i bankierów”. XX-wiecznych rozmieszczeń w Ameryce Środkowej i na Karaibach. Albo że ze szczególną przyjemnością cytujemy dzieło Johna Perkinsa Wyznania mężczyzny z ekonomicznego uderzenia (2004), byłego „konsultanta ekonomicznego” amerykańskiej korporacji, który opowiedział, jak został zatrudniony, aby pomóc Stanom Zjednoczonym i ich sektorowi finansowemu w zubożeniu „krajów rozwijających się”, oszukując je na biliony dolarów, jednocześnie namawiając je do kształtowania swojej gospodarki w oparciu o potrzeby inwestorzy z bogatego kraju. Nie wspominając już o Danielu Ellsburgu czy doniesieniach z monitoringu Snowdena, które wstrząsnęły Deep State jak nic innego od niedawna.
Nie ma nic lepszego niż dowody pochodzące od tych, którzy pracowali w brzuchu bestii z Deep State lub przynajmniej (jak w przypadku Lofgrena) w jego pobliżu. Częścią tego, co czyni książkę Leibovicha użyteczną dla poważnych postępowców, jest to, że została napisana przez zdeklarowanego członka waszyngtońskiego „klubu” biznesu, polityki i mediów. Elity i wyznawcy władzy znacznie trudniej odrzucić takie źródła niż Mills, Howard Zinn, Michael Parenti czy Noam Chomsky, co w dużej mierze wyjaśnia, dlaczego ściągają oni szczególny rodzaj piekła z ośrodków władzy, które wykorzystują. nie mogą już dłużej służyć, gdy publicznie ujawniają niewygodne prawdy. Pomijając moją krytykę (mam nadzieję, że część z nich będzie pomocna, ponieważ być może Lofgren zamieni swój esej w swoją następną książkę), Mike Lofgren zasługuje na nasze podziękowania za to, że nie odszedł po cichu od zniewolonego przez korporacje rządu USA – i za pogłębienie swojej krytyki systemu, gdy jego czasu, a perspektywa, jaką daje odległość, rośnie.
Kolejna książka Streeta, Rządzą: 1% kontra demokracja (Boulder, Kolorado: Paradigm, wrzesień 2014) stara się między innymi wypełnić niektóre luki zauważone w tym eseju. Dojazd do ul [email chroniony]
Wybrane przypisy końcowe
1. http://billmoyers.com/2014/02/21/anatomy-of-the-deep-state/
2. Lewica kontra prawa ręka państwa zob. Pierre Bourdieu, Akty oporu (Nowy Jork: Free Press, 1998), 2; 22-44; ulica Pawła, Imperium i nierówność: Ameryka i świat od 9 września (Boulder, Kolorado: Paradigm, 2004), XII-XIV, 6–7, 45–46, 107, 150–151, 170.
3. Przydatne, niedawne spojrzenie na nudny, przyjazny biznesowi neoliberalizm (oraz imperializm i obiektywną białą supremację) administracji Obamy i Clintona można znaleźć w: Adolph Reed, Jr., „Nothing Left: The Long, Slow Surrender of American Liberals, ” Harper's Magazine (Marzec 2014). Bardzo szczegółowe omówienie pierwszego roku urzędowania Obamy można znaleźć na Paul Street, Nowe szaty imperium: Barack Obama w prawdziwym świecie władzy (Boulder, Kolorado: Paradigm, 2010)
4. Zobacz jego wywiad przeprowadzony przez Moyers 24 lutegoth at http://billmoyers.com/episode/the-deep-state-hiding-in-plain-sight/
5. Mike Lofgren, „Żegnaj z tym wszystkim: refleksje agenta GOP, który opuścił kult”, Truthout, Wrzesień 3, 2011, http://www.truth-out.org/opinion/item/3079:goodbye-to-all-that-reflections-of-a-gop-operative-who-left-the-cult
6. Niektóre z moich refleksji na ten temat można znaleźć w: „Why I am Eco-socialist”, Open University of the Left (Chicago, Illinois, 17 grudnia 2013 r.), http://www.youtube.com/watch?v=buHmNaTGanU
7. Simon Head, „Gorzej niż Wal-Mart: chora brutalność Amazona i tajna historia bezwzględnego zastraszania pracowników”, SalonLutego 23, 2014 www.salon.com/2014/02/23/worse_than_wal_mart_amazons_sick_brutality_and_secret_history_of_ruthless_intimidating_works/
8. Noama Chomsky’ego, interwencje (San Francisco, Kalifornia: Światła miasta, 2007), 97–100.
9. http://billmoyers.com/segment/mark-leibovich-on-glitz-and-greed-in-washington/ Moyers był sekretarzem prasowym Białego Domu za prezydenta USA Lyndona Bainesa Johnsona od 1965 do 1967. Zob. http://en.wikipedia.org/wiki/Bill_Moyers
10. Eugene Debs, „Unionizm przemysłowy” (1905), https://www.marxists.org/archive/debs/works/1905/industrial.htm
11. Paul Street, „Ironiczni obrońcy kapitalizmu: system zysku to prawdziwa choroba”, Magazyn Z (luty 2014): 28-32.
12. Zobacz na przykład Richard Smith, „Beyond Growth or Beyond Capitalism?” Truthout, (15 stycznia 2014), http://www.truth-out.org/news/item/21215-beyond-growth-or-beyond-capitalism
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
4 Komentarze
Moim zdaniem esej Billa Moyersa powinien wywrzeć „głęboki” wpływ na sumienie każdego człowieka. Punkt zwrotny w ratowaniu naszej planety mamy już za sobą. Przed nami teraz ogromne wyzwanie: uniknąć najgorszego, które nadchodzi szybko, spróbować dostosować się do zmieniających się warunków, które stworzyła nasza chciwość! To tak zwane Głębokie Państwo niszczy Ziemię, przekształcając wszystko w towar. 17 marca 2014 r.
Dziękuję za to, właśnie znalazłem coś takiego:
Zdarzają się kryzysy, które trwają czasami przez dziesięciolecia. Ten wyjątkowy czas trwania oznacza, że ujawniły się nieuleczalne sprzeczności strukturalne, a mimo to siły polityczne, które walczą o zachowanie i obronę samej istniejącej struktury, dokładają wszelkich starań, aby je w pewnych granicach wyleczyć i pokonać. Te nieustanne i uporczywe wysiłki (bo żadna formacja społeczna nie przyzna, że została wyparta) tworzą obszar koniunktury i to na tym terenie organizuje się opozycja.
Antonio Gramsci, Notatniki więzienne
cytowane w Spekulacje na temat stanu stacjonarnego Gopala Balakrishnana, New Left Review 59
Ryszard – dziękuję. Próbowałem opisać więcej w „The Rule”, który ma ukazać się późnym latem lub wczesną jesienią. Zgadzam się, że „neoliberalizm” jest mniej nowatorski, niż się powszechnie uważa. Być może termin ten przeżyje część swojej użyteczności. Naprawdę, jeśli pomyślimy o długim okresie istnienia amerykańskiego kapitalizmu, anomalią jest długa era Nowego Ładu (szeroko stosowana do lat 1933-1980). Przez ostatnie dziesięciolecia powracaliśmy do dzikich norm kapitalistycznych, które doprowadziły nas do Nowego Pozłacanego Wieku, który dorównuje pierwotnemu pod względem nierówności i plutokracji – a następnie wykracza poza to, by w krótkim czasie zagrozić przyzwoitej, znośnej przyszłości.
Paweł – To jest dobry esej. Niemniej jednak, gdy czytałem, pomyślałem: „Ale on opuszcza…”, ale ty nie. Omówiłeś prawie wszystkie machinacje elity, jeśli chodzi o moje skromne wysiłki, by się doinformować. To powiedziawszy, istnieje dynamika wzajemnie powiązanych zarządów korporacji, powiązania i naśladownictwo przestępczości zorganizowanej oraz rola operacji fałszywej flagi i zamachów stanu w Ameryce, które znacząco zaważyły na powstaniu naszej obecnej dystopijnej bajki. System edukacji jest oblężony przez prywatyzatorów i balansuje na krawędzi ruiny, a w szkolnictwie wyższym panuje bałagan. Przy następnej dotacji zaakceptuje każdą linię propagandy. Neoliberalna recepta na degradację, pozbawienie środków, a następnie prywatyzację, sprawdziła się zawsze. Pamiętacie piękne systemy transportu zbiorowego z lat 30., które zostały wykupione przez kilka dużych korporacji i zdegradowane, aby stworzyć zapotrzebowanie na samochód? 1% zawsze wleczył przez nasze życie swoje zabłocone buty.