„Pragnąłem tego z zapałem znacznie przekraczającym umiar, ale teraz, gdy skończyłem, piękno snu zniknęło, a moje serce wypełniło zapierające dech przerażenie i wstręt”. Tak powiedział Victor Frankenstein o „potworze” i „demonie”, którego stworzył w powieści Mary Shelley „Frankenstein” z 1818 roku. Należy się zastanawiać, ile elit korporacyjnych i republikańskich zaczyna przynajmniej trochę tak czuć w stosunku do skrajnie prawicowej Partii Herbacianej.
Możemy od razu zrezygnować z poglądu, że „Partia Herbaciana” jest odbiciem wszelkiego rodzaju niezależnego, antysystemowego i oddolnego, prawicowo-populistycznego powstania ludzi z klasy średniej i robotniczej[1]. Z pewnością zjawisko Tea Party w dużym stopniu czerpie z fanów i wykorzystuje niepokoje gospodarcze i społeczne oraz powiązane z nimi uprzedzenia kulturowe swojej „bazy”, w większości białej, podmiejskiej, zawodowej i zakorzenionej w małych firmach. Odwołuje się także do nakładających się obaw i uprzedzeń mniejszości białych, rodzimych pracowników. Mimo to jest to w dużej mierze dzieło władców korporacji i Partii Republikańskiej – ludzi takich jak miliarderzy-kapitaliści naftowi Charles i David Koch, główni zwolennicy zasiewającej Partię Tea grupy Americans for Prosperity (AFP)[2]; Sal Russo, były doradca Reagana i założyciel krajowego ekspresu Tea Party Express; czołowy rzecznik Partii Tea Dick Armey, były przywódca większości Republikańskiej Izby Reprezentantów i założyciel Freedomworks, główny sponsor początkowych protestów Tea Party; oraz Roger Ailes, prezes FOX News i były czołowy strateg medialny prezydentów republikanów Richarda Nixona, Ronalda Reagana i George'a HW Busha. Według Russo w niedawnym wywiadzie dla Gabriela Shermana z New York Magazine „nie byłoby przyjęcia herbacianego bez FOX”[3] – to raczej szczere wyrażenie naszego niedawnego ustalenia, że zjawisko Tea Party jest w dużej mierze sprawą medialną – napędzany romans.4
Herbata z góry na dół
W naszej nowej książce Crashing the Tea Party: Mass Media and the Campaign to Remake American Politics (Paradigm, maj 2011) przeprowadziliśmy pierwszą systematyczną i dogłębną analizę lat 2009–2010 (właściwie 2007–2010[5]) Fenomen Tea Party. Oprócz standardowych badań mediów i danych z sondaży, nasze badanie obejmowało uczestnictwo w wiecach, spotkaniach i innych wydarzeniach Tea Party wiosną, latem i jesienią 2010 roku na terenie obszaru metropolitalnego Chicago, śledzenie korespondencji elektronicznej z grupami Tea Party oraz prowadzenie rozmowy z członkami Tea Party. Jak szybko się przekonaliśmy, konwencjonalny, szybko zakorzeniony i włączony do głównego nurtu, przyjazny „ruchowi” opis i obrazy „Partii Herbacianej” jako powstania populistycznego były wysoce mylące. Twierdzenia „ruchu” – szeroko rozpowszechniane i rozpowszechniane w korporacyjnych mediach „głównego nurtu” (w tym w New York Times i PBS, a także FOX News i prawicowym radiu) – że zjawisko to reprezentuje odświeżający, niezależny, bezpartyjny, antysystemowy, antysystemowy, powstańcza, oddolna, populistyczna i demokratyczna siła, stanowiąca pozbawiony przywódcy i zdecentralizowany popularny ruch protestu społecznego i politycznego, są, jak pokazujemy, głęboko niedokładne. Jest to tak samo fałszywe, jak błędne twierdzenie Tea Partiers, że Barack Obama, Partia Demokratyczna i dominujące w kraju media korporacyjne są częścią „radykalnej lewicy socjalistycznej”.
Odkryte przez nas zjawisko Tea Party nie jest niezależnym i oddolnym ruchem społecznym ani politycznym. Jest to luźna, kierowana przez elity konglomeracja partyzanckich grup interesu, której celem jest przywrócenie Partii Republikańskiej do władzy. Pomimo przeciwnych protestów[6] jest to Astroturf i partyzancki Republikanin do szpiku kości, a jej czołowi działacze i główni zwolennicy trafnie zostali opisani w ankiecie Bloomberga wśród zwolenników Tea Partier jako „superrepublikanie”. Nie jest to „powstanie” przeciwko skorumpowanemu systemowi politycznemu lub ustalonemu porządkowi społecznemu. Jest to raczej reakcyjna, odgórna manifestacja tego systemu, ubrana i sprzedawana jako rebelia z zewnątrz, której celem jest zmiana zasad w Waszyngtonie i całym kraju. Partia Herbaciana nie jest wcale antysystemowa, ale naszym zdaniem jest klasycznym, prawicowym, zjełczałym i zasadniczo republikańskim uosobieniem tego, co niegdyś lewicowy komentator polityczny Christopher Hitchens nazwał kiedyś „istotą amerykańskiej polityki”: „manipulacją populizmu przez elitaryzm” (podkreślenie dodane).” Jej podstawową funkcją, w dużym stopniu wspieraną przez korporacyjne media, była pomoc głęboko niepopularnej (bo tak wyraźnie plutokratycznej) Partii Republikańskiej w zmianie marki na zwodnicze, oddolne stroje, aby w pełni wykorzystać politycznie powszechną niepewność gospodarczą narzuconą przez epicką recesję 2008-2009 podczas średnioterminowych wyborów do Kongresu i stanów w listopadzie 2010 r. Ponadto członkowie sporego „klubu Partii Herbacianej” w Izbie Reprezentantów otrzymali ogromne fundusze od sektora bankowości korporacyjnej i finansów oraz przyznali mu znaczne ustępstwa interesów, że uda się zniszczyć gospodarkę USA. Korzystają z poważnego wkładu w kampanię podmiotów zajmujących się opieką zdrowotną, które skorzystały na rozwoju opieki rynkowej pod rządami Obamy – a jednocześnie dbają o to, aby jakiekolwiek reformy przyjęte przez Demokratów nie posunęły się zbyt daleko i nie zagroziły systemowi opieki zdrowotnej nastawionemu na zysk7.
Odkryliśmy, że „aktywne członkostwo i przywództwo Partii Herbacianej są dalekie od „oddolnych” i „popularnych”. Są o wiele bardziej zamożni i reakcyjni niż całe społeczeństwo amerykańskie, a nawet niż ta część społeczeństwa, która rzekomo (za namową niektórych ankieterów) czuje „współczucie” dla Partii Herbacianej. Prawdziwe zjawisko Partii Herbacianej, które odkryliśmy, było stosunkowo zamożne i środkowoamerykańskie (nie w szczególnie niekorzystnej sytuacji), w przeważającej mierze białe, w znacznym stopniu rasistowskie, militarystyczne, narcystyczne samolubne, okrutne w swojej wrogości wobec biednych, głęboko niedemokratyczne, silnie republikańskie stronnictwo, głęboko wrogie wobec biednych Partia Demokratyczna, głęboko nieświadoma i oszukana, o silnej paranoi, tępogłowa i nadmiernie polegająca na propagandowych prawicowych wiadomościach i komentarzach w zakresie podstawowych informacji politycznych. Wielu jej przywódców i członków przejawia głęboką filozoficzną pogardę dla zbiorowych działań; niepokojąca i odkrywcza jednolitość retoryki pomiędzy grupami, miastami i regionami; oszałamiający brak prawdziwego i głęboko zakorzenionego lokalnego organizowania; oraz dominujące priorytetowe traktowanie republikańskiej agitacji wyborczej nad wszelkiego rodzaju protestami oddolnymi.
Głęboko symbolicznym przykładem podporządkowania Partii Tea bogatym i wpływowym oraz fałszywej natury jej „populizmu” jest kongresman Partii Herbacianej z Wisconsin i przewodniczący komisji budżetowej Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych prowokacyjny plan Paula Ryana dotyczący prywatyzacji niezwykle popularnego i odnoszącego sukcesy programu Medicare (zasadniczo rządowe ubezpieczenie zdrowotne dla Amerykanów w wieku 65 lat i starszych). Zgodnie z propozycją budżetu Ryana, uchwaloną 235-193 przez Izbę 15 kwietnia, Medicare zostanie zmienione (począwszy od 2022 r.) z rządowego planu ubezpieczenia zdrowotnego na „program dotacji”, który zapewnia osobom w wieku 65 lat i starszym pieniądze na zakup prywatne ubezpieczenie. Plan ten jest niezwykle niepopularny, zwłaszcza wśród starszych Amerykanów, a nawet wśród zwolenników Tea Party. Według sondażu Marist z 18 kwietnia 70% członków Tea Party zdecydowanie sprzeciwia się planowi Paula Ryana zlikwidowania Medicare, jakie znamy. Nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę nieproporcjonalnie dużą liczbę osób w średnim i starszym wieku wśród „oddolnych członków” Partii Herbacianej. Z niedawnego ogólnokrajowego sondażu przeprowadzonego wśród dorosłych Bloomberg wynika, że 40% „członków Partii Herbacianej” ma 55 lat lub więcej. [8] Sondaż CBS-New York Times przeprowadzony w kwietniu ubiegłego roku wykazał, że trzy czwarte „zwolenników Tea Party” miało co najmniej 45 lat, a 62 procent zwolenników Tea Party zgodziło się z następującym stwierdzeniem: „korzyści od rządu programy takie jak Ubezpieczenie Społeczne i Medicare są warte kosztów tych programów dla podatników.”9
TRIUMF PRZYJĘCIA HERBACIANEGO
Wyjaśnienie 2010
W jaki sposób fałszywie populistyczna i plutokratyczna Republikańska Partia Herbaciana odniosła tak wielkie zwycięstwo w wyborach śródokresowych w listopadzie 2010 r.1 [10] Partia Herbaciana nabrała znaczenia politycznego wykraczającego poza jej ograniczony i skrajnie prawicowy „superrepublikanin” rdzenia jesienią ubiegłego roku, przede wszystkim dzięki dwóm kluczowym czynnikom:
1. Efekt „sali lustrzanej” współczesnych amerykańskich środków masowego przekazu. Partia Herbaciana wywarła ogromny wpływ po części ze względu na jej rzekomo nowe przesłanie – niewiele różniące się w podstawowych kwestiach od podstawowych probiznesowych i skierowanych przeciwko biednym przesłaniom coraz bardziej prawicowej i niepopularnej Partii Republikańskiej (prawdziwej/faktycznej partii politycznej „ Tea Party” w celu zmiany marki) – odwoływał się do korporacyjnego systemu środków masowego przekazu, który faworyzuje konserwatywne, fałszywie populistyczne protesty nad prawdziwie oddolnymi i postępowymi ruchami społecznymi. Ta preferencja pomogła rozdmuchać znaczenie i „markę” Tea Party znacznie ponad to, czym cieszyłaby się bez szumu medialnego. Pokazujemy, że jedną z największych ironii współczesnej Partii Herbacianej jest to, że wiele, a nawet większość, zawdzięcza ona mediom głównego nurtu, które uparcie (i absurdalnie) oskarża o liberalne i lewicowe uprzedzenia.
2. Demoralizacja Partii Demokratycznej i ustąpienie jej własnej postępowej bazy, ponieważ działała ona w zgodzie ze swoją własną, długoletnią tożsamością jako „druga najbardziej entuzjastyczna partia kapitalistyczna w historii”. Jesienią 2010 roku duża liczba Demokratów i niezależnych wyborców wahadłowych zgodziła się z obserwacją postępowego blogera i autora Lesa Leopolda, że „Obama nie wprowadził obiecanych reform, obejmując jednocześnie politykę taką jak „wojna z terroryzmem” Busha czy wojna w Afganistanie wojnę, którą się brzydzą.” Dla dużej liczby głównych zwolenników Demokratów główny nurt liberalizmu demokratycznego rażąco nie sprostał idealistycznej retoryce kampanii11.
Wyborcze konsekwencje tej porażki były zabójcze. W czasie, gdy większość Amerykanów oczekiwała od Demokratów ustabilizowania rynku mieszkaniowego i pomocy w tworzeniu miejsc pracy w uciskanej gospodarce, Partia Demokratyczna zadowalała swoich elitarnych sponsorów korporacyjnych, nękając koniecznością zrównoważenia budżetów i cięć popularnych programów opieki społecznej, takich jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W ogólnej rywalizacji śródokresowej Demokraci odczuli znaczny spadek frekwencji wyborczej tej części elektoratu, która odegrała kluczową rolę w ich triumfach w cyklach wyborów w 2006 r. (do Kongresu) i 2008 r. (do Kongresu i na urząd prezydenta). W 23 r. gospodarstwa domowe należące do Unii (głównie Demokratów) stanowiły 2006 procent aktywnego elektoratu; w 2010 roku było to 17 proc. Ich poparcie dla kandydatów Izby Demokratycznej spadło z 64 procent w 2006 r. do 60 procent w 2010 r. Młodzi ludzie (18–29 lat) stanowili 18 procent wyborców w 2008 r., kiedy dwie trzecie z nich głosowało na Obamę; w 2010 roku stanowili zaledwie 11 procent elektoratu, a na kandydatów Demokratów głosowało od 56 do 40 procent. W latach 90–2010 odsetek wyborców rasy czarnej (13% Demokratów w wyborach w 10 r.) spadł z 2008 do 2010% wyborców. Z kolei wyborcy określający się jako „konserwatywni” zwiększyli swój udział w aktywnym elektoracie z 32 do 41% w latach 2006–2010. i 2006. Jesienią ubiegłego roku „konserwatyści” byli bardziej entuzjastycznie nastawieni do kandydatów Izby GOP niż w 74 r., kiedy 84 procent samozwańczych konserwatystów popierało Republikanów. W listopadzie ubiegłego roku tak zrobiło 12 procent[XNUMX]. I to wystarczyło, aby niezwykle energiczna i przemianowana Partia Republikańska – którą tylko półżartem nazywam „Tea.OP” – uporządkowała swoje sprawy w wyborach śródokresowych, kiedy frekwencja jest znacznie mniejsza niż podczas wyborów odbywających się co cztery lata. wyścigu, który obejmuje wybory prezydenckie.
Żadne wielkie „przesunięcie w prawo” w społeczeństwie nie było potrzebne ani nie miało miejsca. Jak zauważa lewicowy analityk Charlie Post: „8% zmiana w wyborach, w których głosowało tylko 40% – zmiana o około 13% całkowitej liczby uprawnionych do głosowania – stanowi zwycięstwo Republikanów”XNUMX.
Najnowsze przesunięcie Obamy w prawo
Dzięki roli Tea Party w pobudzaniu pseudokonserwatywnej[14] ultrarepublikańskiej bazy, partnerstwu dominujących mediów w sprzedawaniu najnowszej metamorfozy Wielkiej Starej Partii (Tea Party) i (ostatnim, ale nie najważniejszym) krytycznej roli państwa- kapitalistycznej Partii Demokratycznej i jej korporacyjnego nosiciela sztandaru Baracka Obamy w demobilizacji postępowej większości narodu oraz wyborców z klas pracujących i niższych, twardzi Republikanie zdobyli większość władzy w Izbie Reprezentantów, byli bliscy osiągnięcia większości w Senacie USA i przejęli władzę duża liczba rezydencji gubernatorów i legislatur stanowych na południu, Środkowym Zachodzie i w całym kraju.
Bez wątpienia ku uciesze wielu członków elitarnej klasy biznesowej wiele komentarzy w mediach „głównego nurtu” odpowiedziało na historyczne wybory, wysuwając niedorzeczne stanowisko, że centroprawicowy Obama rządził „zbyt daleko w lewo” przez pierwsze dwa lata swojej kadencji u władzy. Rozgrzewając także serce stolicy, sam Obama podjął jeszcze jedno ze swoich licznych „przesunięć w prawo” w odpowiedzi na triumf Republikanów Tea Party. Twierdząc, że Amerykanie „przemówili” podczas wyborczego triumfu Partii Tea Partii Republikańskiej w listopadzie 2010 roku, prezydent Obama podjął szereg posunięć obliczonych na zdobycie szczerej lojalności czołowych graczy biznesowych. Kontynuował swój sposób lekceważenia i irytowania swojej liberalnej i postępowej „bazy”, zgadzając się na utrzymanie napędzających deficyt obniżek podatków dla bogatych George'a W. Busha po pierwotnym terminie ostatecznym, czyli 2010 roku.[15] Akceptując fałszywy biznes i twierdzenie Republikańskiej Tea Party, jakoby „przepłacani” pracownicy sektora publicznego są wiodącą siłą stojącą za rosnącym deficytem rządowym i stagnacją gospodarczą, Obama nakazał zamrożenie na dwa lata wynagrodzeń i świadczeń pracowników federalnych.[16] Opublikował artykuł na plutokratycznych stronach redakcyjnych The Wall Street Journal – esej, w którym wychwalał „kapitalizm wolnorynkowy” jako „największą siłę dobrobytu, jaką kiedykolwiek znał świat”) i stwierdził, że rząd często nakłada „nieuzasadnione obciążenia na przedsiębiorstw”, które mają „wpływ mrożący na wzrost gospodarczy i miejsca pracy”. Ton jego artykułu redakcyjnego sugerował, że to nie neoliberalna deregulacja spowodowała krach finansowy w 2008 roku, ale wszystkie te paskudne, małe rządowe zasady i wytyczne, które tłumią innowacje i wzrost.17
Obama podpisał dekret wzywający do ogólnorządowego przeglądu przepisów w celu usunięcia lub zmiany tych, które rzekomo utrudniały prowadzenie działalności gospodarczej. Na swojego szefa sztabu mianował Williama Daleya z JPMorgan Chase – czołowego agenta korporacyjno-globalistycznego Północnoamerykańskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (NAFTA) pod przywództwem Billa Clintona. Na czele Narodowej Rady Ekonomicznej postawił Gene’a Sperlinga z Goldman Sachs (kolejnego legendarnego neoliberała). Powołał dyrektora generalnego General Electric, Jeffreya Immelta, na szefa swojej nowej „Prezydenckiej Rady ds. Pracy i Konkurencyjności”. Tytuł nowej rady nawiązywał szczególnie do amerykańskich miejsc pracy i konkurencyjności – co sprawiło, że nominacja Immelta była bardziej niż trochę mroczna ironią: mniej niż połowa pracowników jest zatrudniona w Stanach Zjednoczonych, a mniej niż połowa zysków pochodzi z działalności w USA, felietonista „New York Timesa” a ekonomista z Princeton, Paul Krugman, zauważył: „Losy GE mają niewiele wspólnego z dobrobytem Stanów Zjednoczonych”. 18
Zgodnie z tymi prawicowymi posunięciami, w orędziu o stanie Unii wygłoszonym pod koniec stycznia 2011 r. (SOTUA) Obama stwierdził, że amerykański biznes nęka najwyższa na świecie stawka podatku dochodowego od osób prawnych. Obama otworzył drzwi do obniżenia tej stopy (za czym opowiadała się Partia Herbaciana i prawica Republikańska), stwierdzając, że ma nadzieję ją obciąć „bez zwiększania deficytu”. Nie zaproponował żadnych odważnych, zakrojonych na szeroką skalę bodźców gospodarczych, programów przeciwdziałania ubóstwu ani robót publicznych, które miałyby zaradzić masowemu bezrobociu i nędzy ekonomicznej, które wciąż nękały kraj od dwóch lat jego prezydentury. Czy to z konieczności politycznej, czy z preferencji ideologicznych, czy z obu powodów, Obama wydawał się wiązać swoje nadzieje na szersze ożywienie gospodarcze (niezbędne dla jego szans na reelekcję) na uspokojeniu prawicy i klasy biznesowej.
TEA PARTY V. SMART CAPITAL
Wszystko to z pewnością było dobre, jeśli chodzi o elity biznesowe USA. Jednak wiele takich elit musi się teraz zastanawiać, czy (w przeciwieństwie do Mae West) rzeczywiście może być za dużo dobrego. Być może zastanawiają się także nad mądrością starej maksymy: „uważaj, o co prosisz, bo możesz to dostać”.
Zabawa z zamknięciem rządu i „odzyskiem”
Wielki kapitał jest skłonny wspierać „populistyczną prawicę”, jeśli oczywiście służy to jej interesom. Pochwala wysiłki prawicy na rzecz obniżek podatków dla korporacji i bogatych, ograniczenia władzy związkowej, deregulacji biznesu i cięcia wydatków socjalnych. Ale co z powtarzającymi się groźbami Tea.OP nałożenia drakońskich cięć na rząd federalny, grożącymi zamknięciem rządu krajowego w imię odpowiedzialności fiskalnej? Rada Biznesu, która reprezentuje gigantyczne korporacje ponadnarodowe, w naturalny sposób popiera wezwanie prawicy do głębokich obniżek podatków od osób prawnych. Jednak stanowczo sprzeciwia się „jakimkolwiek próbom zamknięcia rządu federalnego, które zakłócałyby globalną działalność jego wyborców. Podczas telekonferencji w dniu 30 marca 2011 r.” – relacjonuje Charlie Post – „Ivan Seidenberg, prezes i dyrektor generalny Verizon Communications oraz przewodniczący Business Roundtable, wyraził się całkiem jasno: „Nie sądzę, aby którykolwiek z dyrektorów generalnych przyjął z radością zawieszenie działalności rządu . Uważam, że mamy do czynienia z różnego rodzaju zakłóceniami w łańcuchu wartości, łańcuchu dostaw i usługach rządowych, więc miejmy nadzieję, że uda się tego uniknąć.” 7 kwietnia 2011 r., jak dodaje Post, Rada Biznesu wydała następujący komunikat prasowy: „ Wzywamy administrację i Kongres do uzgodnienia na czas rozsądnego rozwiązania budżetowego, aby uniknąć zawieszenia działalności rządu. Zamknięcie miałoby negatywne i nieprzewidziane konsekwencje, w tym zwiększenie niepewności i zakłócenie podstawowych usług biznesowych dla agencji rządowych.”[19]
„Nawet zabawa z zamknięciem rządu w tej niepewnej atmosferze” – zauważył w lutym w wiodącej gazecie korporacyjnej „The New York Times” były felietonista niedzielny Frank Rich, „oznacza ryzyko destabilizacji rodzącego się ożywienia gospodarczego”. Ostrzeżenia Richa poparli prognostycy Goldman Sachs, którzy obliczyli, że ostre cięcia budżetowe w wysokości 60 miliardów dolarów, oparte na programach oszczędnościowych, za którymi opowiadała się Republikańska Izba Reprezentantów, poważnie zaszkodziłyby perspektywom wzrostu gospodarczego[20]. W poufnym raporcie przygotowanym przez Goldman Sachs dla swoich klientów wiodąca firma finansowa z Wall Street ostrzegła, że cięcia wydatków przyjęte przez Izbę Reprezentantów w połowie lutego 2011 r. spowodują „hamowanie fiskalne” dla gospodarki, ograniczając wzrost o około dwa procent PKB produkt krajowy.21
Ludzie władzy, którzy używają torebek z herbatą jako nakrycia głowy
W zeszłym tygodniu sekretarz skarbu USA Timothy Geithner oficjalnie powiadomił wierzycieli w kraju i za granicą, że rząd USA nie jest już w stanie wywiązywać się ze wszystkich swoich zobowiązań. Stało się tak, ponieważ Republikanie w Kongresie blokowali przestarzałą praktykę rządu federalnego polegającą na podnoszeniu pułapu zadłużenia (maksymalnego długu, jaki Skarb Państwa może zaciągnąć), podważając zdolność rządu do pożyczania tego, czego potrzebuje do kontynuowania działalności. Zeloci Tea.OP w Izbie fałszywie twierdzą, że poziom amerykańskiego długu stanowi „kryzys fiskalny”, który wymaga głębokich cięć wydatków. Jak dobrze wiedzą znawcy Wall Street, tacy jak felietonista finansowy (a przy okazji marksista) Doug Henwood, „nie ma powodu do paniki w związku z poziomem zadłużenia USA. Mamy pewne problemy gospodarcze, ale nie jesteśmy Grecją jutra. Deficyty powinny znacząco spaść w ciągu najbliższych kilku lat, a Ubezpieczenia Społeczne i Medicare nas nie zjedzą”. Henwood zauważa, że w historii budżetowej Stanów Zjednoczonych było kilka „melodramatów” związanych z pułapem zadłużenia i wszystkie zostały rozsądnie rozwiązane przed obecnym, w którym czołowi jastrzębie deficytu nie są zwykłymi „istotami z sali konferencyjnej”, ale raczej obecnymi „niezwykłe osobistości [na] stanowiskach władzy politycznej… które używają torebek z herbatą jako nakrycia głowy… Ministerstwo Skarbu może grać w pewne gry przez kilka miesięcy” – radzi Henwood. „Ale jeśli kontrole Ubezpieczeń Społecznych zaczną spadać – lub, co ważniejsze, jeśli Skarb Państwa nie będzie mógł w dalszym ciągu płacić odsetek od swoich obligacji – będzie to maksymalna katastrofa polityczna i gospodarcza”[22] – nie tylko dla dużych Stanów Zjednoczonych, ale także powiązanego globalnego kapitału, którego polityczni agenci z pewnością nie zapomnieli faktu, że nawet republikanie w Kongresie sprzed Partii Herbacianej głosowali 2 do 1 przeciwko pierwotnemu pakietowi ratunkowemu dla Wall Street George'a W. Busha i Henry'ego Paulsona.
Zamknięte granice a elastyczne dostawy siły roboczej
Imigracja to kolejna kwestia, w przypadku której szaleństwo Tea Party nie odpowiada interesom wielu członków klasy kapitalistycznej i Partii Republikańskiej. Odzwierciedlając głęboki rasizm leżący u podstaw zjawiska Partii Tea i związane z nią niepokoje gospodarcze, które podsycają strach i gniew wielu jej wyborców, politycy i aktywiści Tea Party popierają surowe antyimigranckie ustawodawstwo Arizony i forsują podobne ustawy w innych stanach . Wzywają do militaryzacji granicy amerykańsko-meksykańskiej, masowych deportacji oraz kryminalizacji nielegalnych imigrantów i masowych deportacji. Nie takie jest stanowisko amerykańskiej Izby Handlowej, której członkami jest wiele firm z branż w dużym stopniu uzależnionych od „elastycznej” (taniej i bezpaństwowej, pozbawionej praw wyborczych) siły roboczej nielegalnych imigrantów. Izba przyłączyła się do ACLU i grup praw obywatelskich, kwestionując konstytucyjność ustawy z Arizony. Ze swojej strony Okrągły Stół Biznesu zdystansował się od prawicowego programu imigracyjnego, odzwierciedlając własne deklarowane zainteresowanie „reformą imigracyjną”, która szanuje zapotrzebowanie wielkiego biznesu na „elastyczne” globalne dostawy siły roboczej.
Partia Republikańska przegrała niedawno w specjalnych wyborach z otwartym mandatem w historycznie republikańskim 26. okręgu kongresowym Nowego Jorku na rzecz Demokratki Kathy Hochul, częściowo dzięki wysiłkom dziwacznego kandydata Partii Tea, Jacka Davisa. Davis, zamożny przemysłowiec, który zaczynał jako republikanin Goldwatera i Reagana, a później został demokratą, głównie dlatego, że uważał, że GOP nie podziela jego obaw związanych z negatywnymi skutkami, jakie międzynarodowe korporacje i polityka „wolnego handlu” wywierają na amerykańskich pracowników, Davis zdobył 9 procent głosów dzięki kampanii wzywającej do masowych deportacji latynoskich imigrantów i wysyłania Czarnych ze śródmieścia do pracy na farmach w USA. (Lokalny establishment republikański był przerażony, gdy Davis złożył tę propozycję, starając się o nominację Republikanów w wyborach specjalnych). Większość jego poparcia uzyskała kandydatka Partii Republikańskiej Jane Corwin, która zdobyła 43% głosów w stosunku do 47% Hochula. Wyzwaniem dla Corwina była skrajna niepopularność planu Medicare Ryana, przeciwko któremu Hochul występował, a Corwin słabo się bronił. Mimo to Corwin równie dobrze mógłby wygrać wybory specjalne, gdyby nie natywistyczna kadencja Davisa w „Tea Party” [23] – bez wątpienia kolejny znak dla republikańskiego establishmentu, że fenomen Tea Party nie jest pozbawiony poważnych „populistycznych” dysfunkcji.
Niepożądane masowe protesty robotnicze
Wielki kapitał nie jest przyjacielem zorganizowanej siły roboczej. Od jakiegoś czasu wzywa do wycofania się ze związków zawodowych sektora publicznego – ostatniej przyczółka prawdziwej siły roboczej, gospodarczej i politycznej w USA. Jednak bystrzy kapitaliści nie mogą patrzeć z przychylnością na sukces bojowo antyzwiązkowego i wspieranego przez Kocha gubernatora Partii Tea Scotta Walkera w zorganizowaniu gigantycznego, toczącego się pięciotygodniowego masowego protestu robotniczego i powiązanego z nim postępowego buntu politycznego (w tym kampanii mającej na celu odwołanie Walkera i liczni ustawodawcy republikańscy) w Madison w stanie Wisconsin i do pewnego stopnia na całym Środkowym Zachodzie w lutym i marcu 2011 r. Wyrafinowanym kapitalistom nie jest obojętne, że demokratyczni i bardziej umiarkowani republikańscy gubernatorzy są w stanie przesunąć w tył płace, pensje, świadczenia i świadczenia w sektorze publicznym praw do rokowań zbiorowych bez wywoływania masowych protestów pracowniczych i postępowych powstań politycznych w Kalifornii, Nowym Jorku, Illinois i innych stanach. Komu potrzebne są niepokoje pracownicze wywołane przez mesjańską, arcyplutokratyczną „populistyczną prawicę”, skoro podstawowy cel, jakim jest zrównoważenie budżetów na barkach pracowników i biednych, można osiągnąć bez masowych protestów i buntu ze strony mniej maksymalistycznych i mniej prowokacyjnych polityków, takich jak Jerry Brown i Andrew Cuomo? W podobnym duchu wypowiedzenie wojny przez Paula Ryana i Tea.O.P popularnemu programowi Medicare jest z pewnością postrzegane przez inteligentne elity korporacyjne i inwestorów wyborczych jako niepotrzebnie prowokacyjne i destabilizujące.
W „zjełczałej populistycznej” prawicy Tea Party jest więcej rzeczy, które inteligentni i kosmopolityczni szefowie biznesu uważają za niesmaczne i dysfunkcjonalne. Inteligentne elity kapitalistyczne nie mają żadnego pożytku ani szacunku dla paranoicznej obsesji zwolenników Tea Partier na punkcie rzekomego zagranicznego urodzenia Obamy, ich przesadnego antyarabskiego rasizmu, ich seksistowskich ataków na Planned Parenthood i małżeństwa homoseksualne oraz ich uderzających w piersi twierdzeń (niedawno kwestionowane przez paramilitarne „pakowanie bin-Ladena”) przez Obamę, że Obama jest łagodny wobec muzułmańskiego terroryzmu (a nawet, co jest paranoicznym absurdem, z nim sprzymierzony). Inteligentni kapitaliści nie mają cierpliwości do rasistów, osób urodzonych w białym nacjonalizmie, obsesji na punkcie granic, homofobów, islamofobów oraz biblijnych i konstytucyjnych „fundamentalistów”, którzy mogliby rozbić rząd federalny, jeszcze bardziej zniszczyć opiekę zdrowotną i emerytury, sprowokować masowe powstania robotnicze i ogólnie jeszcze bardziej zdestabilizować krajową i globalną gospodarkę polityczną w imię dyscypliny fiskalnej i obsesyjnego biało-konstytucjonalistycznego nacjonalizmu. Między innymi z tego powodu szalony, paranoiczny ikona Tea Party, Glenn Beck, został zwolniony z pracy w FOX News w godzinach największej oglądalności.
Oczekujemy, że mądrzejsi członkowie klasy rządzącej zrobią, co w ich mocy, aby przywrócić lojalnego, zdyscyplinowanego i głęboko konserwatywnego korporacjonistę Obamę na drugą kadencję w Białym Domu. I być może po to, by wesprzeć centrowego, niesplamionego herbatą kandydata, takiego jak John Huntsman czy Mitt Romney, na polu prezydenckim Republikanów. (Bez względu na to, kto zdobędzie nominację na prezydenta Partii Republikańskiej, jedno jest jasne: Partia Herbaciana skończyła się, jeśli chodzi o perspektywy zdobycia najwyższego urzędu w tym kraju w 2012 roku. Z majowego badania opinii publicznej przeprowadzonego przez NBC wynika, że zaledwie 26 procent Amerykanów uważa się za „zwolenników” Tea Party w porównaniu z prawie trzema czwartymi, którzy tego nie robią, jest mało prawdopodobne, aby liczby te zmieniły się znacząco w najbliższej przyszłości, biorąc pod uwagę, że poparcie oscyluje wokół jednej czwartej do jednej trzeciej społeczeństwa co najmniej od połowy 2010 roku. Partia prawdopodobnie nie będzie w stanie przyciągnąć potrzebnych wyborców, aby wprowadzić swoich preferowanych kandydatów do Białego Domu.)
Czy „odpowiedzialni ludzie” amerykańskiej władzy na szczycie niewybieralnej dyktatury wielkich pieniędzy naprawdę chcą podważyć upośledzający populację słodki punkt, z którego obecnie korzystają bogaci i potężni, zastępując nowe szaty imperium (Obama) destabilizującą Partią Herbacianą dziwak jak Sarah Palin czy Michelle Bachman (lub nawet bardziej wyważony przyjaciel z Tea Party, jak Mitch Daniels)? Zyski korporacji poszybowały w górę, a imperialny awanturnictwo przetrwało w końcu pod rządami Obamy, nawet gdy dziesiątki milionów zwykłych Amerykanów w USA zmagają się z niepewnością i egzystencjalną nicością pod rządami bezdusznego, ekologicznie zabójczego systemu zysków. Jeśli gubernator stanu Wisconsin jest odpowiednim przykładem, ludzie z Partii Herbacianej sprawujący władzę wykonawczą podburzają motłoch w sposób, w jaki nie robią tego wyrafinowani urzędnicy Demokratów, tacy jak Obama. „Partia Herbaciana” i, bardziej ogólnie, radykalna prawica mają do odegrania swoją rolę dla elity finansowej i korporacyjnej, jeśli chodzi o ochronę elity biznesowej przed regulacjami rządowymi, władzą związkową, progresywnym opodatkowaniem i tym podobnymi. Ale klasa rządząca tak naprawdę nie potrzebuje wiele z tego, co ostatecznie mają do zaoferowania skrajnie prawicowe gady, takie jak Paul Ryan, Glenn Beck, Sean Hannity, Scott Walker i bracia Koch. Oczywiście nie robi tego też większość amerykańskiego społeczeństwa, w tym nawet spora liczba tych, którzy w ciągu ostatnich kilku lat głosowali lub w inny sposób działali na rzecz Partii Tea.
Nowa książka Paula Streeta i Anthony'ego DiMaggia Crashing the Tea Party: Mass Media and the Campaign to Remake American Politics (Paradigm, 2011) jest dostępna pod adresem http://www.paradigmpublishers.com/Books/BookDetail.aspx?productID=280225.
Wybrane przypisy końcowe
1 Prawie komiksowe uosobienie tego „oddolnego” mitu można znaleźć w propagandowej pracy przywódcy Tea Party Johna O'Hary: The New American Tea Party: The Counterrevolution Against Bailouts, Handouts, Reckless Sending, and More Taxes (Nowy Jork: Wiley , 2010).
2 Jane Mayer, „Tajne operacje: bracia miliarderzy, którzy toczą wojnę przeciwko Obamie”, New Yorker, 30 sierpnia 2010.
3 Gabriel Sherman, „The Elephant in the Green Room”, New York Magazine, 22 maja 2011 r., pod adresem http://nymag.com/print/?/news/media/roger-ailes-fox-news-2011-5/
4 Paul Street i Anthony DiMaggio, Crashing the Tea Party: Mass Media and the Campaign to Remake American Politics (Paradigm, 2011). Nie ograniczamy naszego poczucia roli mediów korporacyjnych do FOX News. Uważamy, że całe media „głównego nurtu” odegrały kluczową rolę w tworzeniu fenomenu Tea Party i jego oddolnych i ruchowych mitologii.
5 Informacje o początkach współczesnego zjawiska Tea Party można znaleźć w rozdziale 2, „Świat wywrócony do góry nogami: od pierwotnego przyjęcia herbacianego do obecnej maskarady”, w: Street i DiMaggio, Crashing the Tea Party.
6 Zobacz na przykład O'Hara, The New American Tea Party, 14, 16–17, 62, 80–81, 194–195.
7 Więcej informacji na temat relacji pomiędzy Partią Tea a głęboko zakorzenionymi interesami korporacji można znaleźć w mającej się wkrótce ukazać książce Anthony'ego DiMaggio: The Rise of the Tea Party: Political Discontent and Corporate Media in the Age of Obama, która ukaże się w Monthly Review Press we wrześniu 2011 r.
8 Rick Ungar, „The Tea Party RIP 19 lutego 2009 – 15 kwietnia 2011”, „Forbes” w
http://blogs.forbes.com/rickungar/2011/04/27/the-tea-party-r-i-p-february-19-2009-april-15-2011/
9 CBS/New York Times, „Polling the Tea Party: Who They Are and What They Believe”, New York Times, 14 kwietnia 2010 r., pod adresem www.nytimes.com/interactive/2010/04/14/us/politics/20100414 -tea-party-poll-graphic.html#tab=4. Według Ricka Ungara w nie mniejszym punkcie biznesowym niż Forbes. Plan Ryana zasiał w umysłach wielu trudnych i spóźnionych pytań wiele osób, które dały się wprowadzić w błąd korporacyjnemu podstępowi Tea Party: „Gdyby ich bogaci sponsorzy wykorzystali je jako jakąś przewrotną inwestycję w plan mający na celu nawet obniżenie podatków? dalej dla tych, którzy tego najmniej potrzebują, kosztem tych, którzy okazali swoją lojalność sprawie?… zwolennicy musieli się zastanawiać, czy Partia Herbaciana nieumyślnie – i jak na ironię – nie stworzyła rządu jako wroga, wybierając ludzi, którzy odebraliby Medicare i inne uprawnienia będące częścią naszego kulturalnego i narodowego porozumienia, na których Tea Partierowie polegają w każdym calu w takim samym stopniu jak my wszyscy – a wszystko po to, aby umożliwić miliarderom i innym osobom, których stać na drogich lobbystów, zatrzymanie większej części swoich pieniądze…” Ungar, „The Tea Party RIP”
10 Dogłębną analizę triumfu Tea Party i roli w zwycięstwach Republikanów w 2010 roku można znaleźć w rozdziale 7 zatytułowanym „Wybory 2010” w: Paul Street i Anthony DiMaggio, Crashing the Tea Party: Mass Media and the Campaign to Remake American Politics (Paradygmat, 2011).
11 Leo Leopold, „Obama nie jest FDR, nie jesteśmy ruchem masowym”, Huffington Post, 10 lutego 2010 r., pod adresem www.huffingtonpost.com/les-leopold/obama-is-no-fdr-were-no-m_b_457452 .html; Lance Selfa, „Przygotowujesz się na powrót Republikanów?” International Socialist Review (wrzesień – październik 2010), 1–2.
12 Karlyn Bowman, „What the Voters faktycznie Said on Election Day”, The American (16 listopada 2010 r.), cytując sondaże wyjściowe CBS pod adresem http://www.american.com/archive/2010/november/what-the-voters- faktycznie-powiedziane-w-dniu-wyborów; Street i DiMaggio, Rozbijanie herbatki, rozdział 7.
13 Post, „Dlaczego kapitalistyczny kryzys gospodarczy przyniósł korzyść prawicy w USA?”
14 Słowo „konserwatysta” zasługuje na cudzysłów, jeśli chodzi o opisanie dzisiejszej prawicy w USA. Jak trzy lata temu zauważył Sheldon Wolin: „Charakter Partii Republikańskiej odzwierciedla głęboką zmianę: radykalizm zmienił swoje umiejscowienie i znaczenie. Dawniej kojarzono to z lewicą i wykorzystaniem władzy politycznej do zapewnienia standardu życia i perspektyw życiowych klas niższych, tych, które znajdowały się w niekorzystnej sytuacji na mocy obecnych zasad dystrybucyjnych. Radykalizm jest obecnie własnością tych, którzy w osobliwy sposób nazywają siebie „konserwatystami” i tak nazywają je komentatorzy medialni. W rzeczywistości pseudokonserwatyzm stoi na czele i posiada radykalizujące siły, które radykalnie zmieniają, w niektórych przypadkach rewolucjonizują, warunki życia ludzkiego, gospodarkę, politykę, politykę zagraniczną, edukację i perspektywy dla planety. Trudno sobie wyobrazić siłę bardziej radykalną w swojej determinacji, by zniweczyć społeczne zdobycze minionego stulecia”. Sheldon Wolin, Democracy Incorporated: Managed Democracy and the Spectre of Inverted Totalitarism (Princeton, New Jersey: Princeton University Press, 2008), 206.
15 Nick Wing, „Rep. Gary Ackerman: Porozumienie w sprawie obniżek podatków to „ustawa o mokrych snach” Partii Republikańskiej, Huffington Post (9 grudnia 2010 r.) pod adresem http://www.huffingtonpost.com/2010/12/09/gary-ackerman-wet-dream-act_n_794374.html ; D. Herszenhorn i SG Stolberg, „Obama broni umowy podatkowej, ale jego partia pozostaje wroga”, New York Times, 8 grudnia 2010, A1; Paul Krugman, „Umowa z zakładnikami Obamy”, New York Times, 9 grudnia 2010 r., pod adresem http://www.nytimes.com/2010/12/10/opinion/10krugman.html?_r=1&ref=todayspaper
16 Paul Krugman, „Freezing Out Hope”, New York Times, 2 grudnia 2010 r., pod adresem http://www.nytimes.com/2010/12/03/opinion/03krugman.html?ref=paulkrugman; Peter S. Goodman, „Fałszywe wyjaśnienie Obamy dotyczące problemów: za dużo regulacji”, Huffington Post (18 stycznia 2011 r.) pod adresem
http://www.huffingtonpost.com/2011/01/18/obamas-bogus-explanation-regulation_n_810262.html
17 Barack Obama, „W kierunku systemu regulacyjnego XXI wieku”; Wall Street Journal, 21 stycznia 18 r. pod adresem http://online.wsj.com/article/SB2011.html; Goodman, „Fałszywe wyjaśnienie Obamy”.
18 Paul Krugman, „Mit konkurencji”, New York Times, 24 stycznia 2011 r.; Paul Street, „Stan (of) kapitalistycznego absurdu: refleksje przed i po przemówieniu Obamy o stanie Unii”, ZNet (28 stycznia 2011 r.) pod adresem https://znetwork.org/state-of-capitalist-absurdity-reflections-before -i-adres-o-stanie-obamy-z-związku-przy-paul-street; Patrick Martin, „Obama zarysowuje prawicowy, prokorporacyjny program w przemówieniu o stanie Unii”, witryna internetowa World Socialist, 26 stycznia 2011 r.); Glen Ford, „Obama's Comfort Zone: King of Collaboration”, raport Black Agenda, 12 stycznia 2011 r., pod adresem http://www.blackagendareport.com/?q=content/obama%E2%80%99s-comfort-zone- king-collaboration). Niektórzy fani Obamy oklaskiwali nominację Immelta, ponieważ, ich zdaniem, reprezentuje on firmę, która faktycznie produkuje towary, a nie jest po prostu pasożytniczym manipulatorem papierowego bogactwa finansowego. Ale ta pochwała była absurdalna, ponieważ, jak zauważył Krugman, GE w rzeczywistości „czerpie większe przychody ze swoich operacji finansowych niż z produkcji”.
19 Okrągły Stół Biznesowy, Opodatkowanie amerykańskich korporacji na rynku globalnym: uzasadnienie reformy podatku dochodowego od osób prawnych (kwiecień 2011) [http://businessroundtable.org/uploads/studies-reports/downloads/Taxing_American_Corporations_in_the_Global_Marketplace.pdf]; Business Roundtable, „BRT opublikowało ankietę dotyczącą perspektyw gospodarczych dyrektorów generalnych za pierwszy kwartał 2011 r., Transkrypcja rozmów konferencyjnych dla mediów” (30 marca 2011 r.) [http://businessroundtable.org/news-center/brt-releases-first-quart-2011-ceo-economic -Outlook-ankieta-konferencja-medialna/; oraz Business Roundtable, „Oświadczenie Business Roundtable w sprawie potencjalnego zamknięcia rządu” (7 kwietnia 2011 r.)http://businessroundtable.org/uploads/news-center/downloads/Business_Roundtable_Statement_on_a_Potential_Government_Shutdown.pdf], wszystkie cytowane w Post, „” Dlaczego kapitalistyczny kryzys gospodarczy przyniósł korzyść prawicy w USA?”
20 Jonathan Karl, „Goldman Sachs: Cięcia wydatków mieszkaniowych zaszkodzą wzrostowi gospodarczemu”, Notatka (ABC News), 23 lutego 2011 r. pod adresem http://blogs.abcnews.com/thenote/2011/02/goldman-sachs-house- cięcia-wydatków-szkodzą-wzrostowi-gospodarczemu.html. Zobacz także Paul Krugman, „How to Kill a Recovery”, New York Times, 3 marca 2011 r.,
21 Kari, „Goldman Sachs”.
22 Doug Henwood, „Jaki stan nadzwyczajny fiskalny?” Oferta specjalna dla CNN (20 maja 2011 r.) pod adresem http://www.cnn.com/2011/OPINION/05/20/henwood.debt.ceiling/index.html
23 New York Times, Times Topics: „Jack Davis (aktualizacja 25 maja 2011 r.)” pod adresem http://topics.nytimes.com/top/reference/timestopics/people/d/jack_davis/index.html; Jerry Zremski, „Komentarze Davisa szokują przywódców GOP”, BuffaloNews.com (15 marca 2011 r.) pod adresem http://www.buffalonews.com/topics/chris-lee/special-election/article367437.ece; Raymond Hernandez, „Demokrata zdobywa mandat GOP; Nagana wobec planu Medicare, New York Times, 24 maja 2011 r.; Mary Kate Cary, „Democrats Spinning New York Special Election Results”, US News and World Report, Politcs (27 maja 2011 r.) pod adresem http://www.usnews.com/opinion/blogs/mary-kate-cary/2011/ 05/demokraci-wirujący-nowy-jork-specjalne-wybory-wyniki; Associated Press, „Demokratka Kathy Hochul wygrywa wybory specjalne w 27. okręgu kongresowym Nowego Jorku”, Syracuse.com (26 maja 24 r.) pod adresem http://www.syracuse.com/news/index.ssf/2011/2011/democrat_wins_special_election.html
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna