Kiedy Khaled Mahjoub mówi, nie odrywa od ciebie wzroku. W tym sensie jest on przesłuchującym (o czym więcej później), ale jest też człowiekiem mającym ogromny wpływ na Bashara al-Assada. Chodził do szkoły ze swoim bratem Bazyleą, dobrze zna tę rodzinę, a dziś komunikuje się bezpośrednio z prezydentem Syrii. Może nie jest jego „prawą ręką” – taka może być rola Asmy, żony prezydenta – ale podejrzewam, że chciałby nią być. Z pasją mówi o domach zrównoważonych pod względem środowiskowym i nowej gospodarce dla świata, a mimo to wielbi Bashara al-Assada. Mogę tylko stwierdzić, że pan Mahjoub to dziwna mieszanka Gordona Browna i Alberta Speera.
Zaciąga się jednym ze swoich masywnych cygar (ma fabrykę, która je produkuje w Latakii, a cygara też są ekologiczne) i nie przestaje mówić. Chce „Planu Marshalla” na rzecz odbudowy Syrii – odwoływanie się do amerykańskiej odbudowy powojennej Europy jest jedynie symboliczne, jak to słyszę z ulgą – i bez przerwy mówi o „petrodolarze salaficko-wahabickim”. . Syria walczy obecnie z tym właśnie zagrożeniem, tą samą okropną kombinacją, która 19 września 11 roku wysłała 2001 porywaczy do ataku na Amerykę.
Być może jest w tym trochę prawdy. Wielu jednak cynicznie wierzy – a ich twierdzenie również ma wartość prawdziwą – że pan Mahjoub jest najważniejszym człowiekiem prezydenta Assada na Zachodzie, a jego rolą jest przekonanie jego przywódców i dziennikarzy, że reżim syryjski jest jedynym świeckim rządem pozostałym na Bliskim Wschodzie i że jego wrogowie zaatakują Europę, jeśli wygrają w Syrii. Nie jest wadą, że 57-latek jest obywatelem USA od 1993 r.
„Jest coś, o czym zapomniano od czasu petrodolara salaficko-wahabickiego ataku na Stany Zjednoczone 9 września – wymiar ideologii kontra ideologia” – mówi. „Musisz mieć umiarkowaną syryjską ideologię suficką – musisz mieć Syrię po swojej stronie, aby walczyć z meczetami salaficko-wahabickimi w Europie. To nie luksus, to konieczność. To konieczność. Jedynym, który ma taki pomysł, jest Syria, która działa w ramach rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 11.”
Nie jestem do końca pewien, czy Syria jest zamknięta w sufizmie, ascetycznej, łagodnej, niemal mistycznej sekcie muzułmańskiej, która tak bardzo sprzeciwia się ideologii islamistycznej. Musimy jednak zauważyć, że rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ z 28 września 2001 r. wzywa wszystkie państwa do „powstrzymania się od organizowania, podżegania, pomagania lub uczestniczenia w aktach terrorystycznych w innym państwie”.
To sprytna rzecz. Kto zbroił i zachęcał do zbrojnego powstania przeciwko reżimowi Assada? Oczywiście Turcja, Katar i salaficka Arabia Saudyjska. I czyż nie są oni, według słów z 1373 r., „świadomie finansują, planują i podżegają do aktów terrorystycznych”? Jest jednak druga strona przyjaciela prezydenta, która nagle wyłoniła się podczas kolacji w Damaszku, do której dołączyłem z jednym z jego bliskich przyjaciół, prawnikiem, którego znam osobiście. To był jeden z tych momentów, który był zarówno odkrywczy, jak i przerażający.
„Na początku tego roku przesłuchał pan kilku więźniów więzienia wojskowego i jednym z nich był Francuz pochodzenia Algierczyk, przyłapany na walce po stronie rebeliantów” – powiedział Mahjoub. „Powiedział ci, że jest zdezorientowany i żałuje, że tu przyszedł. Ale cię okłamał. Poszedłem do niego. Kłamał. Jest zdeklarowanym islamistą. Jest terrorystą”. A potem pan Mahjoub opisał dokładnie, gdzie siedziałem podczas przesłuchania – które ukazało się w niedzielę w „The Independent” na początku tego roku – i dokładnie znał moment, w którym poprosiłem naczelnika więzienia, aby opuścił pomieszczenie, zanim przesłuchałem brodatego więźnia. Pan Mahjoub odwiedził tego więźnia, aby go przesłuchać w związku z tym, co mi powiedział.
Zatem musi on także – i musi mi wybaczyć, jeśli moje podejrzenia w naturalny sposób prowadzą mnie do takiego wniosku – być przesłuchującym w więzieniu i podlegać bezpośrednio prezydentowi Syrii. To był moment, w którym przyszło mi do głowy, że pan Mahjoub może być bardzo niebezpiecznym człowiekiem. Próbowałem go przemówić, powiedzieć, że rozwiedziona żona więźnia w Marsylii chce, żeby wrócił do domu z nią i dziećmi, że napisała do mnie najpiękniejszy i poruszający list z prośbą o pomoc. "Zło!" – zagrzmiał pan Mahjoub. Nie, mylił się, powiedziałem. I potrząsnął głową ze zniecierpliwieniem.
Wróćmy jednak do jego Planu Marshalla. „Wszyscy obiecują pieniądze po zniszczeniu” – mówi. „Wszyscy obiecali Haiti, obiecali odbudowę Iraku. Ale obietnica nie została spełniona wobec Haiti. Irak się nie odbudował. To było kłamstwo. Czekanie na darczyńców nic nie pomoże. Odbudowa wymaga spójnych, wieloprogramowych programów. To nie jest prawda. wystarczy po prostu odbudować budynki. Trzeba zacząć od człowieka, zanim zacznie się odbudowę murów. Kiedy mówię o Planie Marshalla, nie mówię o odbudowie. To jest porażka – jak „wojna z terroryzmem”. uczynienie Syrii inną, to inny Plan Marshalla.
„Więc kto zapłaci? Zgodnie z prawem oraz szanując i egzekwując prawo międzynarodowe, istnieją trzy kraje, które nie przestrzegały rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1373: Turcja, Katar i Arabia Saudyjska. Te kraje – które bezpośrednio lub pośrednio wspierały Al-Ka” ida i jej filie, aby przybyły do Syrii i zniszczyły społeczno-gospodarczą tkankę Syrii – muszą zapłacić za to, co zniszczyły.
„Ostatnią rzeczą, za którą zapłacą, jest infrastruktura. Muszą zapłacić za odbudowę tkanki społeczno-gospodarczej, jaką jest system odpornościowy syryjskiego umiarkowanego sufizmu. Emir Kataru, król Abdullah z Arabii Saudyjskiej i premier Turcji Erdogan jadą być generałami marszałkami, zapłacą, ponieważ trzeba narzucić im prawo.
A Khaled Mahjoub znów zajmuje się swoim ulubionym tematem. Dlaczego muzułmanie w Europie nie integrują się z krajami, w których żyją? Jak to się dzieje, że nawet w najbardziej hojnym i humanitarnym kraju w Europie – Szwecji – mają problemy ze swoimi muzułmanami? Europa nie rozumie, że dotacje nie stworzą zintegrowanego społeczeństwa muzułmańskiego. Muzułmanom na Zachodzie należy udzielić pożyczek. „W tych krajach nie ma fundamentalnej równowagi między prawami i obowiązkami. Ludzie nie dostrzegają elementu „obowiązku”. Prezydent Assad jest najlepszym „czynnikiem zmiany”. Tylko on może utrzymać Syrię jako państwo i nie być usystematyzowany” – myślę, że pan Mahjoub miał na myśli „sekciarski” – „jak Irak Armia i stare instytucje rządowe muszą zostać utrzymane”.
Jego zdaniem tragedia w Syrii może potrwać jeszcze dwa lata, ale „wojna z terroryzmem” zajmie dziesięciolecia. „Będziemy musieli dostosować się do nowej sytuacji, w której duże miasta zostaną uratowane, ale na przedmieściach będą ciągłe ataki i wojny”. Po raz kolejny niepokoi mnie postawa pana Mahjouba. Wydaje się, że elita będzie bezpieczna w centrum miasta, ale biedni odczują traumę w otaczającym ją gruzach. Mówi o „nowej urbanistyce”, co wydaje mi się dość przerażające.
Następnie przechodzi do ataku gazowego sarinem, który miał miejsce 21 sierpnia. A co z rebeliantami, których Turcy złapali przy użyciu broni gazowej sarin – pyta. „Schwytali trzech lub czterech z 11 zaangażowanych mężczyzn, jeden był Syryjczykiem, drugi Turkiem, trzeci Libijczykiem. Dlaczego nie sprawdzisz aktu oskarżenia prokuratora generalnego Adany? Zdobyli dwa kilogramy granatów sarinowych. rozmowy w sprawie aktu oskarżenia w sprawie sarinu pochodzącego z Libii.”
Obiecuję, że spróbuję uzyskać kopię aktu oskarżenia w sprawie Adany, jeśli istnieje ona w formie drukowanej, ale pan Mahjoub mówi teraz o „domach zrównoważonych środowiskowo”, które buduje – i które, jak sądzę, zbuduje w Syrii zrównoważonej pod względem środowiskowym z całą tą turecką, katarską i saudyjską gotówką. Po czym, jak sądzę, Syria oczyści europejskie meczety z fundamentalizmu i wyłoni się jako najlepszy świecki przyjaciel Zachodu na Bliskim Wschodzie, pod przewodnictwem – bez wątpienia – jego bliskiego przyjaciela Bashara al-Assada.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna