„Wszelkie przedstawienia proroka są uważane przez muzułmanów za bluźniercze” – napisała Agencja, jak łatwo donosi Aljazeera.net English. Powyższe stwierdzenie ma na celu pełne podsumowanie przyczyny oburzenia, jakie pojawiło się w
Taka uproszczona interpretacja tak skomplikowanego problemu.
Nie ma zaprzeczenia – ani wstydu – temu, że większość muzułmanów darzy swojego Proroka najwyższym szacunkiem. Pomimo ciągłego spadku liczby wiernych w coraz bardziej zsekularyzowanych społeczeństwach zachodnich, muzułmanie jeszcze mocniej trzymają się swojej wiary. Jednak mimo oburzenia wywołanego ostatnim wykroczeniem pewnego użytkownika Facebooka i jego obchodami „Dzień Mahometa dla wszystkich!” może wydawać się prostym newsem – dotyczącym zachodnich wartości kontra muzułmańskiej ograniczoności – podejrzanie brakuje prawdziwych podstaw oburzenia.
Naiwny obraz zachodnich mediów ułatwia entuzjastom „wolności słowa” potępianie muzułmanów za to, że po raz kolejny nie przeszli testu demokracji.
Najnowszy odcinek na Facebooku to remake tej samej starej historii. Jakiś złośliwy „artysta” pod przykrywką wolności słowa podejmuje misję konfrontacyjną, doskonale wiedząc, jaką reakcję wywoła taki akt i być może życie, które zginie. Jak można się było spodziewać, masy muzułmańskie odpowiadają gniewnymi protestami, paleniem flag i potępianiem
To z kolei daje więcej amunicji islamofobom, którzy nieustannie próbują podsycać ogień, aby potwierdzić swoje rasistowskie postrzeganie muzułmanów. Osoby takie jak Daniel Pipes, Alan Dershowitz i inni „eksperci” atakują ekrany naszych telewizorów i biorą na siebie odpowiedzialność za wykłady światu na temat islamu. Używają tego samego redukcjonistycznego i rasistowskiego języka, którego używają od lat pod przykrywką akademickiego żargonu.
Dlaczego jednak ci „naukowcy” i „intelektualiści” tak chętnie dyskredytują islam? I dlaczego muzułmanie grają prosto na ich ręce?
Wszyscy powinniśmy pamiętać, że niektórzy z orędowników wolności słowa wypowiadają się wybiórczo. Wolność słowa staje się ważna, gdy najświętsze symbole islamu i jego Proroka są paradowane, wyśmiewane i stereotypizowane. Jednak ci właśnie zwolennicy wściekają się, gdy wyrażane opinie są niezgodne z ich własnym, jawnie bojowym i hegemonicznym programem, i nie biorą pod uwagę jakiejkolwiek uczciwej opinii na temat
Trzeba jednak stwierdzić, że dyskredytacja muzułmanów i islamu nie jest strategią przypadkową. Jest to w dużej mierze zgodne z nadrzędnym programem, który od lat zaprząta myśli wielu prawicowych i syjonistycznych ideologów, zwłaszcza po wojnach w
Dlaczego muzułmanie włączają się w ten scenariusz? Właściwie tak nie jest, choć mogłoby się wydawać inaczej. Faktem jest, że wiele narodów muzułmańskich znajduje się pomiędzy dwoma warstwami ucisku: warstwą ucisku osób z zewnątrz – wojnami i okupacją, ingerencją w sprawy ich krajów, wszelkimi formami poniżania i wyzysku – oraz naciskami wewnętrznymi – korupcją, uciskiem i odmową praw, w tym , tak, wolność wypowiedzi, słowa, zgromadzeń i sama demokracja. Praw tych zaprzeczają także te same kraje, które są postrzegane jako „proamerykańskie”.
Pod tymi zewnętrznymi i wewnętrznymi naciskami społeczeństwa muzułmańskie jeszcze mocniej przywiązują się do swoich wiecznych symboli islamskich. Dla wielu muzułmanów islam reprezentuje coś więcej niż tylko sposób życia i odpowiedź na nieziemskie pytania. Daje także poczucie nadziei, pomaga utrzymać poziom solidarności i spójności społecznej. Im trudniejsze staje się życie ludzi, im bardziej są zubożeni, uciskani i wykorzystywani, tym silniejsza staje się ich wiara.
Biorąc to wszystko pod uwagę, obrażanie islamu, przedstawianie Proroka w poniżający (lub jakikolwiek inny) sposób, krytykowanie islamskich symboli i wartości jest równoznaczne z odmawianiem masom muzułmańskim ostatniej i jedynej szansy na godność i nadzieję.
Ci, którzy mają wrażenie, że muzułmanie sprzeciwiają się wolności słowa, widzą tylko niewielką część obrazu. Osoby znające historię rozumieją, że to muzułmański postęp w nauce, sztuce i literaturze oraz ich najbardziej imponujące tłumaczenia wielkich dzieł starożytnych cywilizacji umożliwiły
Co więcej, ci, którzy są na tyle rozsądni, aby zobaczyć szerszy obraz, zrozumieją, że kiedy Pakistańska kobieta skanduje „Śmierć Facebookowi” – jakkolwiek żałosne i mylące może to brzmieć – tak naprawdę nie ma na myśli serwisu społecznościowego. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza że wielu muzułmanów korzysta z Facebooka, aby dzielić się swoimi pomysłami z resztą świata. Kobieta skanduje przeciwko manipulowaniu wolnością słowa w celu dalszego upokorzenia jej narodu. Solidaryzuje się z europejskimi społecznościami muzułmańskimi, które doświadczają najintensywniejszego ataku na ich prawa i wolności obywatelskie. Jest wściekła na wojnę
Ramzy Baroud (www.ramzybaroud.net) jest felietonistą o zasięgu międzynarodowym i redaktorem PalestineChronicle.com. Jego najnowsza książka to „Mój ojciec był bojownikiem o wolność:
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna