Czy możemy być na tyle hojni, aby powiedzieć, że Edward Snowden dokonał w zeszłym tygodniu znacznego zamachu stanu, zmieniając nastawienie Waszyngtonu do Agencji Bezpieczeństwa Narodowego? Sygnalista sam przyznaje, że jest zadowolony, że masowe gromadzenie danych może dobiegać końca. W oświadczeniu wydanym za pośrednictwem Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich Snowden użył terminu „punkt zwrotny”, co było dość chłodną obserwacją, która nie wpłynęła na jego ogólne nastroje.
Kilka planów leży już na stole. Jest amerykańska ustawa o wolności (ustawa Leahy'ego-Sensenbrennera), ustawa Komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów i własna propozycja prezydenta. Ten ostatni nie doczekał się jeszcze formy legislacyjnej. Propozycja prezydenta Obamy zakłada zezwolenie firmom telekomunikacyjnym na przechowywanie baz danych zawierających wpisy w ustandaryzowanym, interoperacyjnym formacie. Nacisk na pamięć masową przesunie się z agencji rządowych na firmy telekomunikacyjne. Aby uzyskać dostęp, NSA musiałaby uzyskać nakaz od Sądu Nadzoru Wywiadu Zagranicznego. Z kolei FISC musiałby upewnić się, że akta dotyczyły osoby powiązanej z organizacją terrorystyczną.
Entuzjazm dla zmian w zeszłym tygodniu był z pewnością widoczny. „Baltimore Sun” (24 marca) w wypaczony sposób uznał wysiłki Komisji ds. Wywiadu Izby Reprezentantów za zakończenie masowego gromadzenia danych. Jameel Jafeer, piszący Tylko bezpieczeństwo, kwestionował propozycje prezydenta, ale nazwał to „kamieniem milowym”. Propozycja administracji jest potwierdzeniem, że program, który był w tajemnicy popierany przez wszystkie trzy gałęzie rządu i który obowiązywał przez około dekadę, nie przetrwał publicznej kontroli”. Jafeer jest również przekonany, że było to „potwierdzenie, że uzasadnione interesy wywiadowcze rządu można uwzględnić bez poddawania inwigilacji całego kraju”.
Warto wspomnieć o kilku kwestiach. Nie jest jasne, jaką miarę podejrzeń zastosuje tutaj FISC. Czy będzie to „rozsądnie wyrażone”? Wszystko wskazuje na to, że reformy obniżają standardy w różnych przypadkach – od „prawdopodobnej przyczyny” do „uzasadnionego podejrzenia”. Biorąc pod uwagę, że dokumenty opublikowane niedawno przez rząd zredagowały to rozwiązanie, możemy jedynie spekulować. Mimo to dozwolona jest stara klauzula wyjścia dotycząca „sytuacji nadzwyczajnej”, co zwalnia NSA z konieczności przechodzenia przez ograniczenia legislacyjne. W miarę nabierania kształtu propozycji nie jest też jasne, co stanie się z dokumentami, które NSA już uzyskała, i co stanie się z dokumentami, które uzyska w przyszłości. Jest mało prawdopodobne, aby obiekt eksploracji danych został porzucony.
Artykuł 215 ustawy PATRIOT Act jest kluczowym przepisem pozwalającym na bieżące zbieranie odpadów masowych, dlatego wskazane jest jego ograniczenie, przynajmniej pod względem skupienia. Jednak zrobienie tego bez uwzględnienia zapisów rozmów telefonicznych uzyskanych na mocy statutu listów dotyczących bezpieczeństwa narodowego oraz rejestru korespondencyjnego sprawiłoby, że takie ograniczenia stałyby się dyskusyjne. Jak Mike'a Masnicka zauważa, że jest to „głośne” zabicie programu, a nie rewizja całej sprzedaży.
NSA będzie także mogła przeszukać maksymalnie dwa „skoki” numerów powiązanych ze znanym numerem terrorystycznym – czyli numerami powiązanymi z pierwotnym podejrzanym, a następnie pierwszym zestawem powiązań. Jest mało prawdopodobne, aby zamknęło to drzwi dalszym naruszeniom konstytucji, jeśli nie celowo, to przypadkowo.
Jeśli obecne propozycje Obamy zostaną przyjęte w obecnej formie, nastąpi uderzające rozszerzenie uprawnień NSA. NSA utraciłaby jedynie uprawnienia do gromadzenia i przechowywania rejestrów rozmów telefonicznych z telefonów stacjonarnych przez okres do pięciu lat. Strata jednak niekoniecznie jest poważna dla NSA. W końcu wykazano, że takie działania związane ze zbiórką są w najlepszym razie marnotrawstwem, a w najgorszym – nielegalną ingerencją.
Nie powinno dziwić, że szef agencji, odchodzący na emeryturę gen. Keith Alexander, szuka kompromisu w sprawie utrzymania programu w jakiejś formie – w końcu uprawnienia organizacji do ściągania należności wygasną za 18 miesięcy bez Zatwierdzenie Kongresu. Obama zgadza się, odrzucając wezwania między innymi przewodniczącego Komisji Sądownictwa Senatu Demokratów, Patricka Leahy'ego, aby pozwolić na wygaśnięcie programu. Rząd musi nadal mieć możliwość „uzyskiwania tych informacji z szybkością i w sposób, który będzie wymagany, aby to podejście było wykonalne”.
Kompromis przyjął formę gromadzenia danych z telefonów komórkowych, co stanowi znaczne rozszerzenie uprawnień, biorąc pod uwagę, że NSA twierdzi, że wykorzystywano jedynie 30 procent wszystkich danych połączeń w kraju. Zwolennicy prywatności mogą wiwatować, ale NSA będzie chichotać.
Te same pytania dotyczą pozostałych proponowanych środków. Pracownicy NSA nie mają powodów do obaw – możliwe rozszerzenie ich uprawnień jest bliskie. Przedstawiciel Justin Amash, krytyk różnych praktyk NSA w zakresie gromadzenia danych, zauważa, że ustawa Komisji ds. Wywiadu „nie kończy zbiorczego gromadzenia danych, ale w rzeczywistości naraża większą liczbę Amerykanów na niebezpieczeństwo naruszenia ich konstytucyjnie chronionych praw”.
Język projektu ustawy jest wrogo nastawiony do wyzwań prawnych, sugerując, że: Rozkaz NSA zostaną faktycznie spełnione, a nie uchylone. Nakazy można kwestionować, ale sędziowie będą mieli prawo do oddalenia wszelkich petycji skierowanych przeciwko programom inwigilacji. Jak Tim Cushing z wyjaśnia Techdirt„To weto hecklera NSA, przyznane przez Komisję ds. wywiadu Izby Reprezentantów i wydane przez sędziów, którym zabrania się respektowania jakichkolwiek sprzeciwów wobec interpretacji tych przepisów przez rząd”. Przychodzą mi na myśl takie scenariusze, jak atak na byłego dostawcę poczty e-mail Snowdena, firmę Lavabit.
Z tych trzech ustawa Leahy-Sensenbrenner jest rzekomo najdalej idąca i umożliwia rządowi gromadzenie danych w kontekście „bieżących” działań dochodzeń w sprawie terroryzmu. Został odrzucony przez republikańskiego przewodniczącego Komisji Wywiadu, Mike'a Rogersa ze stanu Michigan i czołowego demokratę Dutcha Ruppersbergera z Maryland. Obaj w dalszym ciągu postrzegają gromadzenie dużych ilości danych wywiadowczych NSA jako niezbędne paliwo dla ognia wolności.
Snowden słusznie zakłada, że bez jego stymulującego kopa trudno byłoby wprowadzić obecną serię reform. „Uważałem, że gdyby ujawniono niekonstytucyjną masową inwigilację Amerykanów przez NSA, nie przetrwałaby ona kontroli sądów, Kongresu i obywateli”. Trudno oczekiwać, aby takie wysiłki zostały nagrodzone medalem – reformy mogą wkraczać w obszar gromadzenia danych wywiadowczych, ale raczej nie sugerują poprawy statusu sygnalistów. Cykuta jest nadal bardzo popularna.
Jeśli chodzi o samego Obamę, środki te są skromnym panaceum mającym na celu przywrócenie zaufania. „A to nie stanie się z dnia na dzień, ponieważ istnieje tendencja do sceptycznego nastawienia do rządu i do amerykańskich służb wywiadowczych”. Reformy mają zwyczaj nie tyle zmieniać status quo, co raczej je korygować i przesuwać. Nadzór jest raczej zaostrzany, a nie ograniczany.
Doktor Binoy Kampmark był stypendystą Wspólnoty Narodów w Selwyn College w Cambridge. Wykłada na Uniwersytecie RMIT w Melbourne. E-mail: [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna