Dwadzieścia lat temu w liście do The Washington Post, dyrektor Gun Owners of America Larry Pratt argumentował, że jedyną rzeczą oddzielającą Amerykanów od uciskanych narodów Chin i krajów bałtyckich jest dostęp do broni. „Kiedy policja będzie miała całą broń” – napisał – „brutalne ataki na bezbronnych obywateli staną się tu tak samo powszechne, jak w innych uciskanych reżimach. Dlatego właściciele broni sprzeciwiają się zakazowi posiadania tak zwanych karabinów szturmowych”.
Czy to brzmi znajomo? Powinno. Ten sam argument wysuwa dziś ta organizacja i inne grupy popierające broń. Jedynym sposobem zapobieżenia powstaniu państwa policyjnego, które według wielu osób jest w toku – w tajemnicy, jest zezwolenie na szeroką i nieuregulowaną dystrybucję wszelkiego rodzaju broni.
Ta logika, która zakłada, że jakakolwiek regulacja jest pierwszym krokiem w kierunku konfiskaty, reprezentuje paranoiczną i indywidualistyczną mentalność, która od dziesięcioleci dominuje w debacie na temat przemocy z użyciem broni w USA. Jesteśmy wolni, głosi argumentacja, tylko tak długo, jak potrafimy bronić się bronią – nie tylko przed przestępcami, ale także przed prawem i państwem.
Powiązanym argumentem jest to, że rząd federalny nie powinien mieć możliwości regulowania broni i że jest to kwestia, którą najlepiej pozostawić stanom. A jeśli państwo nie chce nic zrobić, być może dlatego, że lobby zbrojeniowe jest w stanie pokonać kandydatów, którzy popierają nawet nowoczesne reformy, lub dlatego, że poziom przestępczości nie gwałtownie rośnie lub w ostatnim czasie nie miały miejsca żadne masowe strzelaniny, ludzie w sąsiednich stanach muszą po prostu wydać więcej pieniędzy na rozprawić się z przestępczością i przemocą. To po prostu cena wolności.
Argumenty takie opierają się na założeniu, że rząd nie powinien wtrącać się w sprawy jednostek. Broń nie jest problemem, dodają przeciwnicy, lecz ludzie – innymi słowy, ludzka natura. Jednak większość zabójstw w USA popełniana jest przy użyciu broni palnej; innymi słowy, ludzie z bronią zabijają więcej ludzi niż ci, którzy jej nie posiadają. W kraju tym znajduje się 270 milionów sztuk broni palnej będącej własnością prywatną. W ostatnich latach wzrosło użycie tej broni przez dzieci, podobnie jak gromadzenie egzotycznej broni przez grupy ekstremalne i organizacje przestępcze.
Biorąc pod uwagę ten kontekst, rozsądne wydaje się pytanie, co jest większym zagrożeniem dla wolności i bezpieczeństwa – nieograniczone posiadanie broni czy nadzór rządowy? Argumenty przeciwko regulacji można podzielić na trzy kategorie: 1) prawo do noszenia broni jest chronione konstytucyjnie, 2) kontrola dostępu do broni nie zmniejszy przemocy w społeczeństwie oraz 3) przepisy dotyczące broni stanowią poważne zagrożenie dla wolności.
Czy te twierdzenia wytrzymują weryfikację?
Broń i prawo
Korzenie amerykańskich pomysłów na temat związku między bronią a społeczeństwem sięgają florenckiego filozofa politycznego Niccolo Machiavellego, który zauważył, że służba wojskowa powinna należeć do obowiązków każdego obywatela, ale żołnierstwo nie powinno być zawodem nikogo. Opierając swoje poglądy na rzymskiej podejrzliwości wobec żołnierzy zawodowych, doszedł do wniosku, że siły militarnej należy używać wyłącznie w celu zapewnienia dobra wspólnego. Ta koncepcja obywateli noszących broń w obronie państwa, aby uniknąć potencjalnej tyranii stałej armii, została przetłumaczona przez autorów Karty Praw na Drugą Poprawkę i pomaga wyjaśnić jej niezwykłe sformułowanie: „Dobrze zorganizowana milicja, niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego państwa, a także prawa ludu do posiadania i noszenia broni, nie może być naruszana”.
Wielu libertarian zinterpretowało to zdanie w ten sposób, że jednostkom gwarantuje się prawo do posiadania broni palnej do obrony osobistej lub do dowolnego innego, wybranego przez siebie celu. Nie uwzględnia to jednak znaczenia obywatelstwa w takim znaczeniu, w jakim było ono rozumiane dwa wieki temu. W 18th stulecia obywatelstwo bezpośrednio wiązało się ze służbą milicyjną mężczyzn, co stanowiło część zaangażowania na rzecz większego dobra publicznego. Uzbrojony obywatel nie oznaczał uzbrojonej ludności. W rzeczywistości już wtedy było jasne, że dostęp do broni jest prawem wspólnotowym, a nie indywidualnym.
Dynamika ta została wyjaśniona w różnych deklaracjach praw poprzedzających Kartę Praw. Na przykład Deklaracja praw Wirginii, przyjęta 12 czerwca 1776 roku, stwierdzała, że dobrze zorganizowana milicja, wyszkolona do uzbrajania, stanowi bezpieczną obronę wolnego państwa. To i późniejsze zmiany przyjęte przez inne państwa pokazały, że ideą byli wyszkoleni obywatele, zorganizowani w bojówki, zapewniające wspólną obronę. Słowo „ludzie” odnosi się do tej zbiorowej roli, przeciwstawiając milicję stałej armii.
Artykuł 17 Deklaracji Praw stanu Vermont, przyjętej w 1777 r., podążał za tą logiką, głosząc: „Że ludzie mają prawo nosić broń w obronie siebie i państwa; a ponieważ stałe armie w czasie pokoju są niebezpieczne dla wolności, nie należy ich utrzymywać; oraz że wojsko powinno podlegać ścisłemu podporządkowaniu władzy cywilnej i być przez nią zarządzane.
Artykuł 9 stanu Vermont, który dotyczył kwestii sprzeciwu sumienia wobec służby wojskowej, jasno stanowił, że „noszenie broni” oznacza służbę wojskową. Stwierdzono, że nikogo nie można zmuszać do noszenia lub używania broni, mimo że prawa te obejmują również służbę osobistą. Rozwiązanie polegało na tym, że ci, którzy zdecydują się nie służyć, zapłacą odpowiednią sumę pieniędzy. Noszenie broni wiązało się bezpośrednio ze zbiorową odpowiedzialnością za obronność.
Kilka stanów wyraźnie stwierdziło, że przestępcy lub osoby biorące udział w buncie mogą zostać rozbrojone. Innymi słowy, bezpieczeństwo społeczeństwa miało pierwszeństwo przed prawem jednostki do posiadania broni. Tak więc, kiedy pierwsi Amerykanie mówili o roli uzbrojonego obywatela w zachowaniu wolności, mieli na myśli milicję powiązaną z klasyczną koncepcją obywatelstwa. Nie ma wzmianki o tym, aby ktokolwiek w trakcie uchwalania Karty Praw twierdził, że jednostki mają prawo do noszenia broni poza szeregami milicji. Wręcz przeciwnie, budziło to obawę o stabilność nowej Rzeczypospolitej.
Wielki komentator konstytucyjny tamtego okresu, sędzia Joseph Story, zauważył, że druga poprawka faktycznie gwarantowała „dobrze zorganizowaną milicję”. Obawiano się, że bez niego kraj może być narażony na inwazję, powstanie wewnętrzne lub przejęcie militarne przez jakiegoś władcę. Story stwierdził, że potrzebowaliśmy milicji, ponieważ trzymanie ludzi uzbrojonych bez jakiejś organizacji było niepraktyczne.
Strach przed zmilitaryzowanym społeczeństwem lub monopolem rządu federalnego na użycie siły nie jest z definicji formą paranoi. Z drugiej strony przesadą jest twierdzenie, że jednostki mają podstawowe prawo do ochrony poprzez gromadzenie zapasów broni. Dla tych, którzy chcą przeciwwagi dla naszej narodowej armii, kierunkiem, w którym należy szukać, jest większa autonomia zorganizowanych lokalnych lub stanowych bojówek, a nie prawo ludzi do zostania samozwańczymi strażnikami lub strażnikami.
Precedensy prawne
Pomimo ciągłego powtarzania twierdzeń, że jednostka ma konstytucyjne prawo do posiadania broni, nie jest to zgodne z wagą opinii prawnej. W rzeczywistości seria spraw Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych postawiła sytuację całkiem jasną. W USA przeciwko Cruikshank (1876) Trybunał orzekł, że prawo „do noszenia broni w celach zgodnych z prawem nie jest prawem przyznanym przez Konstytucję”. Dziesięć lat później w Presser przeciwko IllinoisTrybunał zauważył, że chociaż państwa mają prawo do tworzenia bojówek, mają również swobodę regulowania warunków, w jakich obywatele mogą nosić broń. Pogląd ten został podtrzymany w sprawie z 1894 r., Miller przeciwko Teksasowi.
W 1939 r. zakwestionowano federalne przepisy dotyczące broni ustanowione na mocy ustawy o broni palnej z 1934 r. Decyzja w tej sprawie była jednomyślna. Rząd federalny ma prawo, orzekł Trybunał, do regulowania transportu i posiadania broni palnej, a jednostki mają prawo do posiadania broni jedynie w związku ze służbą wojskową. W 1980 roku sędzia Harry Blackmun skomentował, że ta sprawa odzwierciedla podstawowe myślenie Trybunału na temat kontroli broni.
8 czerwca 1981 r. w wiosce Morton Grove w stanie Illinois przyjęto zarządzenie zakazujące posiadania broni krótkiej wyłącznie przez policję, funkcjonariuszy więziennych, żołnierzy, uznanych kolekcjonerów i osoby, które potrzebowały jej do pracy. Jak można się było spodziewać, Krajowe Stowarzyszenie Strzeleckie zakwestionowało to prawo. Zarówno Federalny Sąd Okręgowy, jak i Federalny Sąd Apelacyjny odrzuciły ich argumentację, stwierdzając, że nie ma indywidualnego prawa do noszenia broni, zarządzenie było rozsądne, a prawo do posiadania broni przysługuje wyłącznie dobrze zorganizowanym bojówkom.
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych nawet nie zgodził się na rozpatrzenie tej sprawy.
Broń i przestępczość
Nastroje na rzecz jakiejś formy kontroli broni zmieniają się, ale od dziesięcioleci mają tendencję do wzrostu. W 1968 r. 71% było za, a w 90 r. osiągnęło szczytowy poziom ponad 1981%. W jednym z sondaży Gallop Brady Bill zdobył 95% poparcia. Większość ludzi najwyraźniej widzi pewien związek między dostępnością broni palnej a wskaźnikiem przestępstw z jej użyciem, a różnorodne badania potwierdzają ten pogląd. Niemniej jednak przeciwnicy upierają się, że silniejsze przepisy nie będą miały wpływu.
Międzystanowy handel bronią jest ogromnym problemem, podważającym czasami słyszany argument, że jedynym powodem wprowadzenia kontroli broni jest wysoki wskaźnik morderstw w danym stanie. Ten prowincjonalny argument ignoruje współzależność, naszą odpowiedzialność wobec sąsiadów i podstawowe fakty. Jedynym skutecznym sposobem kontrolowania czarnego rynku broni poprzez pokazy broni i sprzedaż prywatną jest krajowy rejestr wszystkich nabywców umożliwiający śledzenie i ściganie międzystanowych handlarzy. Nie oznacza to łapania broni krótkiej, ale oznacza uznanie, że sytuacja wymknęła się spod kontroli i że ratowanie życia ma pierwszeństwo przed ochroną formy wolnej przedsiębiorczości, która stała się potworna.
Pozostawienie sprawy w rękach poszczególnych społeczności lub państw może wydawać się odpowiednio ludne. Ale pozwala uniknąć problemu. W 2011 r. w USA broń była przyczyną ponad 32,000 11,100 zgonów, w tym XNUMX XNUMX morderstw, a także tysięcy gwałtów, setek tysięcy rabunków i około pół miliona napaści. Zdecydowana większość osób skazanych za przestępstwa z użyciem przemocy zdobyła broń na pokazach broni lub na czarnym rynku. Sugeruje to oczywiście, że samo sprawdzenie przeszłości nie spowoduje znacznego rozwiązania problemu. Jednak redukcja o dwadzieścia procent byłaby znacząca; być może o jedno dziecko mniej zabijane każdego dnia i mniej gwałtów i morderstw.
Wiele przestępstw z użyciem broni ma charakter impulsywny, co sugeruje, że w niektórych przypadkach pomocna może być okres karencji. Oczywiście należy zająć się także podstawowymi przyczynami przemocy i przestępczości. Ale dla tych spośród 20 procent, których mogłyby uratować skromne reformy, byłoby to bardziej znaczące niż jakiekolwiek statystyki czy slogany.
NRA lubi powtarzać, że „broń nie zabija ludzi, to ludzie zabijają ludzi”. To drobny argument, ale spójrzmy prawdzie w oczy: ludzie z bronią mogą zabijać ludzi o wiele łatwiej niż ludzie z nożami, śmiercionośnymi umiejętnościami walki lub trucizną. FBI zgromadziło dowody na to, czy bardziej rygorystyczne przepisy coś zmienią. Na przykład po przyjęciu w Massachusetts ustawy wymagającej obowiązkowej kary więzienia za noszenie broni krótkiej bez pozwolenia liczba morderstw z użyciem broni krótkiej spadła o prawie 50 procent. Liczba napadów spadła o 35 procent. Po tym, jak w latach 1990. Karolina Południowa zaostrzyła wymogi dotyczące zakupu broni krótkiej, wskaźnik morderstw spadł o 28 procent.
Rejestracja i sprawdzanie przeszłości nie są panaceum. Jednak trzymają broń z dala od niektórych przestępców, narkomanów i dzieci. Mogą także zmniejszyć liczbę morderstw i samobójstw, które wynikają z możliwości kupienia broni w stanie wściekłości lub depresji. Prawa jazdy i rejestracja samochodu nie zapobiegają wszystkim wypadkom samochodowym, ale pomagają. Aby prowadzić samochód, potencjalnie niebezpieczny pojazd, zgadzamy się, że ludzie muszą zostać odpowiednio przeszkoleni i spełniać minimalne standardy. Podobne wymagania w postaci programów bezpieczeństwa broni i testów praktycznych dla właścicieli śmiercionośnej broni byłyby krokiem w stronę zdrowego rozsądku w kraju.
Broń i wolność
Żadna wolność nie jest absolutna. Nawet w najbardziej zdecentralizowanym i samorządnym społeczeństwie ludzie muszą zaakceptować pewne obowiązki społeczne i ograniczenia w zamian za wolność.
Idealnie byłoby, gdyby w wolnym społeczeństwie obywatele bezpośrednio uczestniczyli w ustalaniu zasad rządzących ich umową społeczną. Ale nawet Michael Bakunin, anarchistyczny filozof, który przeniósł praktykę wolności do miejsca, które niektórzy mogą uznać za skrajne, nie zignorował znaczenia odpowiedzialności społecznej. Istota ludzka może urzeczywistnić swoją wolną indywidualność jedynie poprzez uzupełnienie jej poprzez wszystkie jednostki wokół siebie, argumentował. Bakunin gardził typem indywidualizmu, który zapewnia dobro jednej osoby lub grupy ze szkodą dla innych.
„Całkowita izolacja to śmierć intelektualna, moralna i materialna”. on napisał.
Kiedy zaniepokojony nastolatek lub niezadowolony dorosły popełnia masowe morderstwo, nie ma to nic wspólnego z wolnością. Ludzie oczywiście nie mają prawa nadużywać lub niszczyć życia i wolności innych. Jednak gdy chodzi o broń, wielu Amerykanów zasadniczo twierdzi, że wolność posiadania broni jest ważniejsza niż prawo do bezpieczeństwa. W rzeczywistości wielu twierdzi, że posiadanie broni to jedyny sposób na bezpieczeństwo, dlatego wszelkie ograniczenia w dostępie do broni stanowią głębokie zagrożenie dla wolności.
Pozwolenie rządowi na podjęcie dowolnego kroku – argumentują przeciwnicy regulacji dotyczących broni – jest początkiem tyranii. Z tego punktu widzenia rząd jest wrogiem. Naiwnością byłoby twierdzić, że rząd zawsze mądrze wykorzystuje swoją władzę. System polityczny woła o zmiany, jeśli nie transformację, jeśli kiedykolwiek mamy mieć społeczeństwo promujące prawdziwą równość, sprawiedliwość, szacunek dla różnorodności i samorządność. Jednak osiągnięcie tego, wzmocnienie pozycji ludzi i stopniowy postęp wymaga odwołania się do nadziei, a nie do strachu. Twierdzenie, że jedynym sposobem na wolność jest przeciwstawienie się rządowi i stawianie mu oporu, innymi słowy odrzucenie odruchowe, działa na korzyść najbardziej reakcyjnych sił w społeczeństwie.
Podejrzliwość wobec scentralizowanej władzy była wyraźnie niepokojąca tych, którzy założyli kraj. Jest to nadal uzasadnione i aktualne. Ale formą, która najbardziej zagraża wolności w XXI wst stulecia to władza potężnych, nieznanych instytucji, w większości prywatnych, które mogą wpływać na wybory i kształtować politykę rządu. Wiele z tych samych grup interesu stanowczo twierdzi, że wolność oznacza „wolność od rządu”. Takie apele są wygodnym sposobem zapobiegania ingerencji w prywatne „prawo” do zysku i zanieczyszczania kosztem ogólnego zdrowia i dobrego samopoczucia – wyzysku w imię wolności.
W latach siedemdziesiątych badanie Komisji Trójstronnej wykazało szczerze, że głównym celem planowania korporacyjnego w nadchodzącej epoce będzie obniżenie oczekiwań. Ludzi trzeba było przekonać, aby oczekiwali mniej, zaakceptowali obniżony standard życia i przestali żądać, aby rząd rozwiązał wszystkie ich problemy. Reagan nie był zwolennikiem trójstronności, ale był skutecznym rzecznikiem tego samego stanowiska. Administracja Clintona, choć retorycznie oddana rządowi „aktywistycznemu”, przyjęła podobny program społeczno-gospodarczy.
Konkluzja jest następująca: skuteczne regulacje w połączeniu z kompleksową krajową bazą danych i programem szkoleniowym dla użytkowników broni pozwolą z czasem ustalić, że mniejszy dostęp do broni prowadzi do mniej brutalnych przestępstw. Tak było w Europie i niektórych stanach USA. Sukces pomógłby obalić mit, że problemem jest rząd i że ludziom lepiej będzie, jeśli będą uzbrojeni po zęby i będą działać samodzielnie.
Debata na temat broni nie dotyczy ograniczania praw. Taka jest historia z okładki, założenie promowane przez lobby zbrojeniowe w celu kształtowania opinii publicznej. Tu nawet nie chodzi o „kontrolę”, tak samo jak walka o niedrogie mieszkania nie jest potajemnie walką o kontrolę czynszów. Celem jest bezpieczeństwo, wolność od strachu i niepokoju ogarniającego to nadmiernie uzbrojone społeczeństwo.
Dobrze zorganizowana milicja to pomysł altruistyczny, z pewnością lepszy od kompleksu wojskowo-przemysłowego. Ale prawie 300 milionów broni w rękach prywatnych to – przepraszam za wyrażenie – przesada.
W Szwajcarii większość dorosłych mężczyzn w wieku od 20 do 30 lat zostaje członkami milicji. Otrzymują szkolenia, karabiny i amunicję od rządu, które są przechowywane w domach. Jednakże broń krótka podlega ścisłej kontroli i każdy, kto chce ją mieć, musi przejść sprawdzenie przeszłości i uzyskać pozwolenie.
W 2010 r. w Szwajcarii miało miejsce 40 zabójstw z użyciem broni palnej, co stanowi wskaźnik 0.70 na 100,000 3.6 osób. Wskaźnik w USA wyniósł XNUMX, czyli pięć razy więcej.
Greg Guma jest autorem, redaktorem i byłym dyrektorem generalnym Pacifica Radio. Mieszka w Vermont i pisze o polityce i kulturze na swoim blogu Maverick Media (http://muckraker-gg.blogspot.com).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna