Ci w USA, którzy uważają obecnego prezydenta za dyktatora, mogą chcieć zastanowić się, jak działa prawdziwy „siłacz”. Aby to zrobić, nie muszą sięgać dalej niż „kruchą” demokrację zainstalowaną w Iraku od czasu inwazji Stanów Zjednoczonych i dokładnie przyjrzeć się Ayadowi Allawiemu, który ma zostać kolejnym premierem kraju. Dzięki przedwyborczemu życiorysowi, który obejmuje koordynację „oddziałów uderzeniowych” i rzekome strzelanie do zakutych w kajdanki więźniów, sprawia, że Dick Cheney wygląda jak Gandhi.
Kiedy Allawi, szef partii Iraqiya, został ogłoszony „zwycięzcą” niedawnych wyborów w Iraku, nieznacznie pokonując obecnego premiera Nouri al-Maliki, większość głównych publikacji, szczególnie w USA, podkreślała jego „świecką” orientację polityczną. Chociaż Allawi jest szyitą, wielu sunnitów najwyraźniej głosowało na niego, ponieważ obawiali się, że al-Maliki będzie faworyzował szyitów i będzie wrogo nastawiony do Baasów.
Od tego czasu pojawiały się pytania dotyczące jego kwalifikowalności. Przedmiotem dyskusji jest zapis obowiązującej konstytucji kraju, przyjętej w 2004 roku. Zgodnie z art. 77 premier musi mieć irackich rodziców. Matka Allawiego jest najwyraźniej obywatelką Libanu. Niektórzy nawet sugerowali, że jest Syryjką. Jak dotąd żadna większa publikacja amerykańska nie odniosła się do zarzutów.
Ale jeszcze bardziej szokującym zaniedbaniem jest długoletnia reputacja Allawiego słynącego z brutalności i morderstw w Iraku, gdzie znany jest jako „Saddam bez wąsów”. Kiedy w 2004 r. po raz pierwszy został premierem, „The New York Times” i „Washington Post” określiły go jako bezwzględnego siłacza, a „Newsweek” nazwał go „nowym SOB Iraku”.
Zaledwie tydzień przed objęciem władzy od szefa Tymczasowych Władz Koalicji Paula Bremera Allawi rzekomo dokonał osobistej egzekucji sześciu więźniów. Artykuł, opublikowany po raz pierwszy przez „Sydney Morning Herald” 17 lipca 2004 r., zawierał szczegóły przekazane przez dwóch oddzielnie przesłuchiwanych irackich świadków. Obaj nalegali, aby Allawi z zimną krwią zastrzelił skutych kajdankami i zawiązanymi oczami mężczyzn na oczach świadków amerykańskiej armii i irackiej policji podczas wizyty w ośrodku bezpieczeństwa Al-Amariyah w Bagdadzie. Matka Jones powróciła do tej historii w marcu.
Allawi rzekomo wyjaśnił, że wysyła wiadomość i pokazuje irackiej policji, jak „radzić sobie” z opozycją. Zapytany o to brytyjski premier Tony Blair odrzucił ten zarzut jako „dziwny” i nazwał nowego premiera Iraku „osobą głęboko humanitarną”.
Pomimo powagi zarzutów amerykańskie gazety i sieci unikały relacjonowania tej historii. Ostatecznie reporterka „Los Angeles Times”, Alissa Rubin, opracowała kontynuację. Jednak w jej raporcie „Pogłoski o Iraku odzwierciedlają debatę na temat zapotrzebowania na siłacza” sklasyfikowano oskarżenie jako jeden z kilku „miejskich mitów” krążących na temat nowego przywódcy Iraku.
Historia Herolda była jednak solidna. Wydarzenie to było świadkami trzydziestu osób, w tym ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Falaha al-Naqiba. „Więźniowie byli pod ścianą, powiedział jeden ze świadków reporterowi Herald Paulowi McGeoughowi, „i staliśmy na dziedzińcu, kiedy Minister Spraw Wewnętrznych powiedział, że chciałby ich wszystkich zabić na miejscu. Allawi powiedział, że zasługiwali na coś gorszego niż śmierć, ale potem wyciągnął pistolet zza paska i zaczął do nich strzelać.
Przed wyborami w 2004 r., gdy przewodniczył komitetowi bezpieczeństwa Tymczasowej Rady Prezesów, Allawi rzekomo werbował byłych oprawców do służby w nowym aparacie tajnej policji. Groził także wprowadzeniem stanu wojennego, rozważał zamknięcie sekcji mediów, sugerował, że rząd może opóźnić przyszłe wybory i opowiadał się za przywróceniem kary śmierci.
Według artykułu Dextera Filkinsa z 11 lipca 2004 r. w New York Times, Allawi odciął rękę jednemu z więźniów, aby zmusić go do przyznania się do działalności „terrorystycznej”. „Przynieście mi topór” – zacytował jego wypowiedź Filkins. Dziennikarz, przyznając się do brutalności Allawiego, uważał, że takie pokazy użycia siły pokazały, dlaczego jest on „idealnym człowiekiem”, który może zjednoczyć ten „kłótliwy kraj”.
Według raportu Douglasa Valentine’a w Counterpunch Allawi po raz pierwszy zabił Saddama Husajna w latach sześćdziesiątych, ale przeszedł do CIA, gdy Hussein próbował go zabić. W 1960 r. był współzałożycielem Irackiego Porozumienia Narodowego, grupy przeciwnej Saddamowi. „The Times” nazwał ją „organizacją terrorystyczną”. Grupa składająca się głównie z uciekinierów z wojska i służb wywiadowczych otrzymała wsparcie finansowe od Wielkiej Brytanii, Jordanii, Arabii Saudyjskiej i ostatecznie CIA.
Seymour Hersh podał więcej szczegółów w profilu New Yorkera z 2004 roku. Były oficer CIA Vincent Cannistraro powiedział Hershowi, że Allawi był „opłacanym agentem Mukhabaratu dla Irakijczyków i był wplątany w brudne rzeczy”. dyplomata z Bliskiego Wschodu, który rozmawiał z doświadczonym dziennikarzem.
Mógł nawet brać udział w zamachach bombowych na dzieci w wieku szkolnym. Według raportu Counterpunch grupa Allawiego „używała bomb samochodowych i innych materiałów wybuchowych przemycanych do Bagdadu z północnego Iraku”. Robert Baer, były oficer CIA, który kiedyś przebywał w tym regionie, powiedział, że jeden z zamachów bombowych w tym okresie „wysadził szkolny autobus; dzieci w wieku szkolnym zginęło.”
W USA nic z tego – powiązania z CIA, zespół zabójczy i możliwa egzekucja więźniów z zimną krwią – nie jest uważane za na tyle istotne, aby zasługiwało na nowe relacje lub śledztwo. Jeśli jednak Allawi przetrwa obecne wyzwanie stojące przed jego kwalifikowalnością, może to oznaczać powrót rządu w stylu Saddama. Misja wykonana.
Greg Guma jest autorem, redaktorem i byłym dyrektorem generalnym sieci radiowej Pacifica. Jego książki obejmują Republika Ludowa: Vermont i rewolucja Sandersa, Niespokojne imperium: represje, globalizacja i co możemy zrobić oraz Paszport do wolności: przewodnik dla obywateli świata. O mediach i polityce pisze na swoim blogu Maverick Media (http://muckraker-gg.blogspot.com).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna