Obecnie w Syrii uciekamy się do naszych rasistowskich mapek. Góry Alawici i miasto Qardaha, siedziba rodziny Assadów – pomaluj je na ciemnoczerwono. Czy będzie to ostatnia reduta 12% mniejszość alawitów, do którego należy Prezydent, kiedy rebelianci „wyzwalają” Damaszek? Zawsze lubimy te wykresy dzielące na Bliskim Wschodzie. Pamiętacie, jak w Iraku zawsze byli szyici na dole, sunnici pośrodku, a Kurdowie na górze? Robiliśmy to z Libanem: szyici na dole (jak zwykle), szyici na wschodzie, sunnici w Sydonie i Trypolisie, chrześcijanie na wschód i północ od Bejrutu. Ani razu zachodnia gazeta nie pokazała mapy Bradford z zaznaczonymi obszarami muzułmańskimi i niemuzułmańskimi ani mapy Waszyngtonu z podziałem na czarnych i białych. Nie, to sugerowałoby, że naszą zachodnią cywilizację można podzielić pomiędzy plemiona i rasy. Tylko świat arabski zasługuje na nasze etniczne wyróżnienia.
Problem polega oczywiście na tym, że Syria – tak samo świecka i zasymilowana jak każdy naród arabski przed obecną tragedią – nie nadaje się do tak schludnego rozmieszczenia mniejszości religijnych. Aleppo zawsze było domem dla chrześcijan, sunnitów i alawitów. Alawici zostali „cytyfikowani” wiele lat temu – stąd ich obecność w Damaszku – a wielu z nich pochodziło nie z gór, ale z Aleksandretty, która obecnie znajduje się w tureckiej prowincji Hatay. Jednak nawet jeśli wiemy, gdzie mieszkają, tam było niewiele cennych badań na temat tej społeczności – być może z wyjątkiem Francji.
Na razie Sabrina Mervin, francuska autorka i badaczka, przygotowała niezwykły dokument, w którym śledzi historię ludu, który zwykł nazywać siebie „Nusayris” – od założyciela swojej wiary, Muhammada Ibn Nusayra – i którego religia była założone „na łonie szyizmu” w IX i X wieku. Praca Mervina, opublikowana obecnie we wspaniałej francuskiej instytucji Le Monde Diplomatique, powinna być niezbędną lekturą każdego „eksperta” Syrii, ponieważ sugeruje, że alawici są ofiarami długiej historii dysydentów religijnych, prześladowań i represji.
Już w 1903 roku urodzony w Belgii jezuita i orientalista Henri Lammens identyfikował alawitów jako byłych chrześcijan – dopóki nie spotkał szejka, który upierał się, że należy do szyickiego islamu. Lammens, typowy imperialista, zasugerował, że alawici – którzy zdawali się wierzyć w wędrówkę dusz i trójcę (prorok Mahomet, jego kuzyn i zięć Ali oraz Salman, towarzysz) – mogliby stać się chrześcijanami, „co pozwoliłoby Francji ingerować na twoją korzyść”. Rzeczywiście, Francja rzeczywiście okazała przychylność alawitom w późniejszych latach.
Turcy próbowali zintegrować alawitów, którzy według pani Mervin byli wykorzystywani przez sunnickich właścicieli ziemskich i często byli analfabetami. Do 1910 roku ich dostojnicy religijni nawiązali stosunki z szyitami z południowego Libanu i Iraku, nazywając siebie „alawitami” od imienia Alego i dystansując się od Nusajra. Francuskie władze mandatowe w Syrii zgodziły się z tym, między innymi dlatego, że chciały oddzielić je od sunnitów. Popularny mit głosi, że alawici kolaborowali z Francuzami, podczas gdy sunnici walczyli o niepodległość. W rzeczywistości jeden z prominentnych alawitów, Saleh al-Ali, walczył z armią francuską w górach od grudnia 1918 do 1921 roku – a następnie został uznany za bohatera narodowego przez pierwszy niezależny rząd syryjski w 1946 roku. Inny wybitny alawita, niedoszły… być świętym pasterzem zwanym Suliemanem al-Mourchidem, spotkał mniej szczęśliwy koniec, powieszony w 1946 roku za zdradę stanu.
Alawici sami byli podzieleni co do rządów francuskich, niektórzy opowiadali się za krótkotrwałym państwem alawitów utworzonym przez Paryż, inni zaś za syryjskim nacjonalizmem wyznawanym przez sunnitów. Ten ostatni stanął po stronie Suliemana al-Ahmeda, twierdzącego, że jest wyznawcą islamu i w 1936 r. publikując tekst stwierdzający, że są muzułmańskimi Arabami; i skutecznie zabiegał o „fatwę” od wielkiego muftiego Jerozolimy, Hadż Amina al-Husseiniego, która włączała alawitów do „ummy”. I tak, to był ten sam Hadżdż-Amin, który miał spotkać się z Hitlerem – chociaż nie miało to nic wspólnego z alawitami.
Wspierani przez irackich szyitów alawici zakładali własne instytucje religijne, budowali meczety i publikowali dzieła na temat swojej wiary, uzyskując uznanie muftiego Syrii w 1952 roku.
To zbliżenie z szyitami było kontynuowane za rządów pierwszego alawickiego prezydenta – Hafeza, ojca Bashara – a w 1973 r. Imama Moussy Sadra, najbardziej upolitycznionego z szyickich przywódców w Libanie (później uważa się, że został zabity na rozkaz niejakiego Muammara Kaddafiego). oświadczył, że alawici rzeczywiście byli muzułmanami; Otwarto wówczas szyickie szkoły religijne w Sayeda Zeinab na przedmieściach Damaszku – stąd historia „szyiizacji” Syrii. Odtąd alawici awansowali w armii syryjskiej i w partii Baas, chociaż większość syryjskich generałów była sunnitami.
Jednak w społeczności alawitów nie wszyscy cieszyli się uznaniem. Według pani Mervin organizacje plemienne i wpływy religijne podupadły pod rządami Assadów. Podobnie postępowały wielkie tradycyjne rodziny. Bieda w dalszym ciągu zagraża alawitom w głębi lądu na północ od Damaszku. Oczywiście zakazane było nawet mówienie o alawitach w kategoriach sekciarskich.
Najbardziej okrutny ze wszystkich był przyjęty przez Syryjczyków zwyczaj nazywania alawitów kryptonimem „Niemcy” – po arabsku „alawiyyin” (alawici) i „almaniyyin” (Niemcy) są podobne. Co jest w imieniu? Ale proszę, żadnych więcej map.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna