Cena ognia: wojny o zasoby i ruchy społeczne w Boliwii

Benjamina Dangla

AK Press, 2007

$15.95

Był taki czas w historii, kiedy dzienniki podróży były sposobem, w jaki mieszkańcy Londynu, Paryża, Berlina i Amsterdamu dowiadywali się o krajach, które włączyli w swoje imperialne ambicje. Indie, Sumatra i wiejskie Donegal – miejsca, które dostarczały surowce i złoto do wielkich ośrodków imperialnych – ożyły w dziennikach i długich listach do czołowych gazet. Większość pamiętników skupiała się na egzotyce, ale nieliczni trafnie przewidzieli, że niezależnie od tego, ilu smoków zostanie wysłanych, aby terroryzować irlandzką wieś, grupy powstańcze, takie jak „Whiteboys”, pojawią się po nich, aby spalić dom właściciela ziemskiego . Albo przewidział, że wszyscy „chłopcy khaki” w armii brytyjskiej nigdy nie stłumią zaciekłych członków plemienia Pusztynów z Północnej Pogranicza.

 

Benjamin Dangl, autor „Ceny ognia”, to swego rodzaju XXI-wieczna wersja XVIII i XIX-wiecznych komentatorów, którzy porzucili kolonialne wygody Dublina czy Delhi i udali się na odludzie. Jeździ autobusami do altiplano w Boliwii, żuje liście koki w parku Potosi i popija kawę, gdy w Buenos Aires opada na niego chmura gazu łzawiącego. Jego pięcioletnia odyseja zabrała go przez Wenezuelę, Ekwador, Peru, Urugwaj i Argentynę, cały czas rejestrując coś, co można nazwać śmiercią doktryny Monroe.

 

Choć książka ma podtytuł „Wojny o zasoby i ruchy społeczne w Boliwii”, Dangl opisuje większość krajów tworzących półksiężyc Andów. Jego teza głosi, że „wojna wodna” Boliwii z 2000 r. wywołała podobne powstania w krajach sąsiednich z powodu kontroli zasobów i opór wobec neoliberalnego „konsensusu waszyngtońskiego”, którego model otwartego rynku i karania oszczędności pogrążył się półkulę południową w chaos gospodarczy i miażdżącą biedę.

 

Dangl widzi „wspólne wątki” pomiędzy walkami o ziemię w Boliwii, Paragwaju i Brazylii, przejmowaniem argentyńskich fabryk przez bezrobotnych i wenezuelskimi członkami dzielnicy zamieniającymi więzienie w dom kultury. Chociaż te specyficzne ruchy są obecne w naszych czasach, duch, który je napędza, nie jest niczym nowym. Duża część książki stanowi kronikę długiej historii oporu, najpierw wobec Hiszpanów, a następnie wobec chciwych elit i drapieżnych korporacji, które poszły w ich ślady. Podkreśla, że ​​obecne zmagania mają głębokie korzenie na kontynencie i zbudowane są na pamięci – czasem na kościach – poprzednich pokoleń.

 

Ale każda wielka walka ma moment przemieniający: Puebla, Powstanie Wielkanocne, Soweto. Dla Boliwii była to wojna o wodę.

 

Wojna wodna w Cochabamba rozpoczęła się, gdy Bank Światowy wywarł presję na rząd Boliwii, aby sprzedał lokalne prawa do wody ogromnej korporacji Bechtel z siedzibą w Kalifornii. Sprzedaż była podręcznikowym neoliberalizmem: wkroczy prywatna przedsiębiorczość i wolny rynek, zmodernizują system wodociągowy i zapewnią wszystkim dobrobyt. Zamiast tego Bechtel podniósł stawki aż o 200 procent, przejął kontrolę nad systemami irygacyjnymi i wiejskimi studniami oraz, według słów autora Williama Finnegana, „ukradł deszcz”.

 

Ta mania prywatyzacyjna – prowadzona przez dwóch jeźdźców globalnego kapitału, Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) – ogarnęła Amerykę Południową w latach 1990. XX w., przekazując zasoby kontynentu w ręce międzynarodowych korporacji za grosze dolary. W jednym szczególnie rażącym przykładzie Argentyna sprzedała swoją flotę państwowych Boeingów 707 francuskiej firmie po 1.40 dolara za sztukę. Samoloty nadal latają.

 

Ale w Cochabambie ludzie sprzeciwili się zarówno największej firmie budowlanej na świecie, jak i własnemu rządowi. I wygrali.

 

„Nie ma lepszego organizatora niż zwycięstwo” – zauważył kiedyś Ho Chi Minh. Triumf wojny wodnej doprowadził do podobnej kampanii w Alto w Boliwii, a następnie rozprzestrzenił się na Argentynę i Urugwaj. Zwróciła także uwagę międzynarodowego ruchu przeciwko globalizacji na kwestię prywatyzacji wody. W Boliwii utorowało to drogę do wielkiej wojny gazowej w 2003 r., która z kolei położyła podwaliny pod wybór na prezydenta Evo Moralesa z Ruchu W stronę Socjalizmu.

 

Dangl argumentuje, że boliwijski opór odbił się echem w całej Ameryce Łacińskiej. Z pewnością jest w tym prawda, chociaż w swojej walce z MFW Argentyna również oparła się na własnej historii potężnego ruchu związkowego i silnej lewicy. W miejscach takich jak Paragwaj i Urugwaj nie ma wątpliwości, że Boliwia dała innym przykład do naśladowania.

 

Ale w tej książce nie chodzi o to, komu należy się za co przypisać, ale o tym, że opór przynosi konkretne korzyści, czy to dla bezrolnych mieszkańców kempingów w Paragwaju, bezrobotnych pracowników fabryk w Argentynie czy niepiśmiennych mieszkańców dzielnic Caracas.

 

A wszyscy ci ludzie ożywają w „Cenie ognia”. Reportaż Dangla – który przywodzi na myśl „Insurgent Mexico” Johna Reeda – jest wypełniony obrazami tego, co Daniel O. ™Connor nazwał kiedyś „wielkim, zwykłym człowiekiem”. Jest tam hodowca koki, Leonilda Zurita, ubrana w tradycyjny strój, rozmawiająca przez telefon komórkowy z reporterką BBC. Jest tam były żołnierz, który został raperem, i szczerze wyjaśnia, dlaczego podjął walkę z MFW. Oraz mrożący krew w żyłach wywiad z parą prawicowych studentów z konserwatywnego i niespokojnego departamentu Santa Cruz w Boliwii.

 

Jedną z mocnych stron tej książki jest to, że choć autor celebruje rosnącą falę oporu, nie ma złudzeń co do tego, jak trudna będzie przyszłość. Mieszkańcy Cochabamby wygrali wojnę o wodę, ale, jak zauważa Dangl, „stworzenie skutecznego systemu wodociągowego zarządzanego publicznie okazało się trudniejsze, niż wielu obywateli sobie wyobrażało”.

 

Dangl nie zakłada różowych okularów, zachowując pewną niezależność polityczną w stosunku do aktualnej sytuacji w Ameryce Łacińskiej. Na przykład, kibicując rosnącej sile lewicy, krytykuje także brazylijskiego prezydenta Lulę de Silvę za wycofanie swojego poparcia dla okupacji gruntów przez bezrolnych mieszkańców kempingu. Ostro wypowiada się nawet pod adresem prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza za zajmowanie ziemi rdzennej ludności.

 

Nie uważa też, że kolos północy został pokonany. Dangl ostrzega, że ​​Stany Zjednoczone wykorzystują wojnę z narkotykami jako „wygodny sposób kontynuowania interwencji po zimnej wojnie w krajach Ameryki Łacińskiej”. Wydatki wojskowe USA w regionie wzrosły ponad dwukrotnie za rządów Busha.

 

Jego umiejętność równoważenia uścisku osób zaangażowanych w walkę z zachowaniem pewnego analitycznego dystansu sprawia, że ​​książka nie jest po prostu dobrze napisanym i wciągającym fragmentem cheerleaderstwa antyglobalizmu.

 

Chociaż książka skupia się głównie na aktualnej sytuacji, Dangl w swojej skromnej oprawie mieści mnóstwo historii, o których większość Amerykanów nie ma zielonego pojęcia. Kto wiedział, że krwawa wojna o Chaco (1832-35) pomiędzy Boliwią a Paragwajem została zainicjowana przez Standard Oil i Royal Dutch Shell? Może się to wydawać ezoteryczną historią, ale gorycz pozostawiona przez wojnę o Chaco odegrała niemałą rolę w podsyceniu Wielkiej Wojny Gazowej w 2003 roku.

 

„Cena ognia” dotyczy wszystkich, od lokalnych organizatorów po kandydatów na prezydenta, i wszyscy mają szansę wyrazić swoje zdanie. To książka o wielkich sprawach, takich jak MFW, handel światowy i finanse międzynarodowe. Ale chodzi także o małe chwile, które przemieniają. Oddolny organizator Cochabamba, Oscar Olivera, destyluje formułę, która doprowadziła do zwycięstwa w wojnie wodnej: „straciliśmy poczucie strachu”.

 

 „Cena ognia” opowiada o tym, jak ludzie tracą strach, a kiedy biedni i poddani światu tracą strach, filary imperium drżą.

 

 

 

Conn Hallinan jest analitykiem Foreign Policy in Focus, zdobywcą nagrody Project Censored Award i napisał rozprawę doktorską na temat historii organizacji powstańczych w Irlandii. 


ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.

Darowizna
Darowizna

Conn M. Hallinan jest felietonistą „Foreign Policy In Focus”, „Think Tank Without Walls” i niezależnym dziennikarzem. Uzyskał tytuł doktora antropologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Przez 23 lata nadzorował program dziennikarski na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz i zdobył nagrodę Distinguished Teaching Award przyznawaną przez UCSC Alumni Association, a także nagrody UCSC Innovations in Teaching Award i Excellence in Teaching Award. Był także rektorem uczelni na Uniwersytecie Kalifornijskim i przeszedł na emeryturę w 2004 r. Jest zwycięzcą nagrody Project Censored „Real News Award” i mieszka w Berkeley w Kalifornii.

Zostaw odpowiedź Anuluj odpowiedź

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Instytut Komunikacji Społecznej i Kulturalnej, Inc. jest organizacją non-profit o statusie 501(c)3.

Nasz numer EIN to #22-2959506. Darowiznę można odliczyć od podatku w zakresie dozwolonym przez prawo.

Nie przyjmujemy finansowania od sponsorów reklamowych ani korporacyjnych. Polegamy na darczyńcach takich jak Ty, którzy wykonują naszą pracę.

ZNetwork: lewe wiadomości, analizy, wizja i strategia

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Zapisz się!

Dołącz do społeczności Z – otrzymuj zaproszenia na wydarzenia, ogłoszenia, cotygodniowe podsumowanie i możliwości zaangażowania.

Zamknij wersję mobilną