Źródło: RT.Com
Chociaż nigdy osobiście nie spotkałem Donalda Rumsfelda, nasze ścieżki kilkakrotnie się krzyżowały pośrednio. To, czego nauczyłem się z tych doświadczeń, zatwardziło moje serce wobec człowieka, który wyrządził tak wiele krzywd, kierując się czynami przedkładającymi ambicję nad uczciwość.
W kilka dni po moich zeznaniach przed wspólną sesją Komisji Sił Zbrojnych i Spraw Zagranicznych Senatu, gdzie 3 września 1998 r. zakwestionowałem niespójną politykę rządu USA dotyczącą rozbrojenia Iraku, otrzymałem list od byłego sekretarza obrony. Kiedy wczoraj usłyszałem, że Rumsfeld to zrobił zmarł w wieku 88 lat przeczytałem ten list ponownie i rozmyślałem o człowieku, który go napisał, i o tym, co o nim myślę z perspektywy czasu.
Nie należy lekceważyć jakiejkolwiek bezpośredniej komunikacji byłego członka gabinetu – zwłaszcza sekretarza obrony – zwłaszcza jeśli jest ona komplementarna pod względem tonu i treści.
„Szanowny Panie Ritter” Rumsfeld napisał: „Obserwowałem cię w C-SPAN, gdy składałeś zeznania przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu.
„To była wspaniała praca. Przedstawiłeś swoje stanowisko w sposób przemyślany, konstruktywny i stanowczy i nie dał się ponieść wiatrom z drugiej strony stołu. Gratuluję świadectwa. Gratulujemy występu w imieniu ONZ i Stanów Zjednoczonych. Wiedz, że masz moje najlepsze życzenia dotyczące – jestem pewien – wspaniałej przyszłości. Potrzebujemy więcej ludzi takich jak Ty w naszym wspaniałym kraju, a przykład, jaki dajecie, jest dumny”.
List Rumsfelda dał mi do myślenia. Do tego czasu nie miałam bezpośredniego kontaktu z tym mężczyzną. Znałem go jedynie z reputacji, najpierw jako sekretarz obrony prezydenta Geralda Forda, który wraz z ówczesnym szefem sztabu Białego Domu Dickiem Cheneyem i urzędnikiem Pentagonu Paulem Wolfowitzem pomógł w rozpowszechnianiu przesadnych twierdzeń o strategicznym potencjale nuklearnym ZSRR poprzez tak zwany „zespół B„upolitycznionych analityków, których misją było odgadnięcie bardziej zniuansowanej i wyważonej oceny przedstawionej przez CIA.
Ocena Zespołu B wywarła następnie wpływ na politykę bezpieczeństwa narodowego administracji Reagana, prowadząc do nuklearnego wyścigu zbrojeń połączonego z niebezpieczną eskalacją napięć między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim, które niejednokrotnie niemal przejawiły się w tego rodzaju konflikt nuklearny, który zakończyłby świat, jaki znaliśmy.
Ponieważ byłem osobą, która pomogła Stanom Zjednoczonym i Związkowi Radzieckiemu zażegnać groźbę konfliktu opartego na przesadnych groźbach za pomocą narzędzia weryfikowalnego rozbrojenia, klika zwolenników teorii spiskowych, z którymi Rumsfeld znalazł wspólną sprawę, nie znajdowała się wysoko na mojej liście ludzi, których zdanie szanowałem.
Moja opinia o nim nie uległa poprawie, gdy podczas mojej pracy jako inspektor ONZ ds. broni oskarżony o rozbrojenie irackiej broni masowego rażenia (BMR) miałem okazję złożyć sprawozdanie Generał Wafiq al-Samarrai, były szef wywiadu wojskowego Saddama Husajna. Samarai przedstawił iracką perspektywę podczas dwóch wizyt Rumsfelda w Iraku – jednej w Grudzień 1983 i kolejny w marzec 1984 – i konsekwencje tych wizyt.
Zauważył, że celem dwóch głośnych misji Rumsfelda do Bagdadu, gdzie był bezpośrednim wysłannikiem ówczesnego prezydenta Ronalda Reagana, było wspieranie lepszych stosunków między obydwoma narodami w celu osiągnięcia wspólnej sprawy przeciwko wspólnemu wrogowi , Iranie. Cel ten jednak komplikował ciągłe używanie przez Irak broni chemicznej przeciwko Iranowi, co postawiło Stany Zjednoczone w trudnej sytuacji, w której muszą potępić Irak jednocześnie dążąc do lepszych stosunków.
Samarrai powiedział mi, że ironia amerykańskiego niepokoju została ujawniona później, gdy w wyniku misji Rumsfelda Stany Zjednoczone zaczęły dzielić się z Irakiem informacjami wywiadowczymi, które pomogły irackiej armii zająć się koncentracjami irańskich wojsk. Dane wywiadowcze miały kluczowe znaczenie dla sukcesu Iraku w drugiej bitwie pod al-Fao w kwietniu 1988 r., podczas której Irakijczycy wykorzystali informacje zebrane ze zdjęć satelitarnych Stanów Zjednoczonych, aby pomóc w namierzeniu irańskiej obrony za pomocą broni chemicznej, co doprowadziło do zniszczenia sił irańskich i odzyskania półwyspu Fao.
Według Samarrai personel wywiadu USA, który siedział z nim w kompleksie dowództwa wojskowego w Bagdadzie, wiedział, jakie były plany Iraku, w tym dotyczące użycia broni chemicznej, oraz w jaki sposób dostarczane przez nich dane wywiadowcze ułatwią rozmieszczenie tej broni.
Moje spotkania z Samarrajem, które z biegiem czasu odbywały się początkowo w siedzibie Jordańskiej Służby Wywiadu Ogólnego w Ammanie, a później w kryjówkach brytyjskiej Tajnej Służby Wywiadowczej w Londynie, tylko utwierdziły moją ogólnie złą opinię na temat polityki USA w sprawie Iraku oraz tych, którzy go sformułowali i wdrożyli, w tym Donalda Rumsfelda.
Zanim otrzymałem list Rumsfelda, zapoznałem się wcześniej z pracą tzw.Komisja Rumsfelda„w sprawie zagrożenia stwarzanego przez rakiety balistyczne”. W maju 1998 roku Randy Scheunemann, który w tamtym czasie był starszym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego ówczesnego przywódcy większości w Senacie Trenta Lotta, powiedział mi, że moje oceny dotyczące irackich możliwości rakietowych, którymi podzielił się z USA ONZ odegrała główną rolę we wpłynięciu na ocenę Komisji Rumsfelda dotyczącą zdolności Iraku.
Rzeczywiście, kiedy przeczytałem streszczenie raportu komisji, mój głos był obecny w tekście:
"Irak utrzymał umiejętności i potencjał przemysłowy potrzebne do odtworzenia programu rakiet balistycznych dalekiego zasięgu.” odnotowano w raporcie.
„Jej zakłady i urządzenia są mniej rozwinięte niż w Korei Północnej czy Iranie w wyniku działań wymuszonych rezolucjami ONZ i monitoringiem. Jednakże Irak aktywnie kontynuował prace nad programami rakiet krótkiego zasięgu (poniżej 150 km) na paliwo ciekłe i stałe, na które zezwalają rezolucje. Po zniesieniu kontroli narzuconych przez ONZ Irak mógłby podjąć zdecydowane wysiłki w celu nabycia potrzebnych fabryk i sprzętu, bezpośrednio lub pośrednio”.
Pod wieloma względami ocena ta odzwierciedlała niemal dosłownie raporty, które przygotowywałem w ONZ, na temat ryzyka zniesienia sankcji gospodarczych bez zapewnienia realnej obecności w miejscu stałego monitorowania.
Ale potem w raporcie dodano zdanie odbiegające od wszelkiej rzeczywistości: „Taki wysiłek pozwoliłby Irakowi w ciągu 10 lat stworzyć zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych międzykontynentalnymi rakietami balistycznymi”.
Jako osoba, która bliżej niż jakakolwiek inna osoba na świecie badała możliwości irackich rakiet balistycznych, wiedziałam, że to stwierdzenie jest fałszywe i rzeczywiście każdy raport, który przygotowywałam dla ONZ, wskazywał, że Irak nie posiada zdolności do wystrzeliwania rakiet balistycznych. realnym zagrożeniem rakietowym zarówno dla Europy, jak i Stanów Zjednoczonych, i nic nie wskazywało na to, że Irak, jeśli będzie to możliwe, będzie kiedykolwiek starał się zdobyć taki potencjał.
Jeśli chodzi o mnie, Komisja Rumsfelda była niczym innym jak tylko rekonstrukcją Drużyny B, tym razem mającą na celu wyolbrzymienie zagrożenia ze strony rakiet balistycznych z Iraku w taki sam sposób, w jaki Zespół B wyolbrzymił zagrożenie stwarzane przez rakiety radzieckie w latach siedemdziesiątych.
Tak więc, kiedy Rumsfeld został nominowany, a następnie zatwierdzony na stanowisko sekretarza obrony prezydenta George'a W. Busha, dokładnie znałem charakter i zdolności człowieka, który odegrał kluczową rolę w prowadzonej przez administrację Busha sprawie wojny z Irakiem opartej na broni masowego rażenia. Dlatego też jego przesadna hiperbola w promowaniu konfliktu przed, w trakcie i po podjęciu decyzji o inwazji nie była zaskoczeniem.
Biorąc pod uwagę rolę Rumsfelda w fabrykowaniu zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego USA w postaci Zespołu B i Komisji Rumsfelda, nie byłem zbytnio zaskoczony, gdy informacja o utworzenie Biura Planów Specjalnych(OSP) – jednostka specjalna, której misją było wybieranie raportów wywiadowczych w celu stworzenia podstaw do wojny z Irakiem – stała się publiczna. W końcu to był Rumsfeld modus operandi.
Nie byłem przygotowany na spotkanie, które odbyłem w Ammanie w grudniu 2003 r. z byłym wyższym rangą oficerem irackim, który był zaangażowany w iracki program rakiet balistycznych. Funkcjonariusz ten poinformował mnie, że latem 2003 r. był kilkakrotnie przesłuchiwany przez zespół z OSP, który umiejscowił się w jednej z byłych willi Saddama na terenie poinwazyjnego Bagdadu, znanego jako Zielona Strefa .
Zespół ten obawiał się, że Stany Zjednoczone nie znalazły żadnej broni masowego rażenia. „Nasz prezydent ma kłopoty” powiedzieli temu irackiemu oficerowi. Zespół chciał, aby pomógł im w opracowaniu planu, zgodnie z którym materiały nuklearne zostaną wwiezione do Iraku i ukryte w sposób sugerujący, że istniały za czasów Saddama.
Iracki oficer pomógłby im następnie sfabrykować dokumenty potwierdzające autentyczność tego materiału, tworząc fałszywy łańcuch dowodów łączący go z reżimem Saddama. Zostałaby wówczas „odkryta” przez zespół kierowany przez CIA nadzorujący wówczas poszukiwania broni masowego rażenia w Iraku.
Iracki oficer wyśmiał ten pomysł. "Ty wiesz," powiedział im, „że istnieją eksperci w odkrywaniu irackiej broni masowego rażenia, jak Scott Ritter, którzy w krótkim czasie zdemaskowaliby taki wysiłek jako oszustwo. Nigdy by ci się to nie udało.”
Zespół OSP nie był zaskoczony tym sprzeciwem. „Znasz Rittera i jego sposób działania” odpowiedzieli. „Możesz pomóc nam zbudować kuloodporną obudowę, w której nawet on nie byłby w stanie zrobić dziury”.
Iracki oficer roześmiał się. „Spędziliśmy prawie dekadę, próbując wymyślić kłamstwa, aby ukryć naszą broń masowego rażenia przed panem Ritterem.” powiedział. „Odkrył je wszystkie. Jak myślisz, dlaczego teraz mielibyśmy więcej szczęścia?
Zespół OSP w końcu zrozumiał, o co chodzi i nigdy więcej nie wspomniał o pomyśle podłożenia broni masowego rażenia w Iraku. Ale czy ten incydent jest prawdziwy (a nigdy nie miałem powodu wątpić w prawdziwość czegokolwiek, co powiedział mi ten konkretny Irakijczyk – jego reportaży na temat losy Scotta Speichera, amerykański pilot zestrzelony podczas wojny w Zatoce Perskiej, był bezbłędnie trafny), podkreślił stopień, w jakim Rumsfeld i jego słudzy posunęli się do wprowadzenia narodu amerykańskiego w błąd w kwestiach, które ostatecznie kosztowały życie tysięcy amerykańskich żołnierzy i kobiet, doprowadziło do bankructwa kraju służyli zarówno moralnie, jak i fiskalnie, pozostawiając setki tysięcy zabitych Irakijczyków, a ich kraj w ruinie.
Donald Rumsfeld w swoim liście powiedział mi, że przykład, jaki daję narodowi amerykańskiemu, był następujący „dumny”. Chciałbym móc powiedzieć to samo o każdym aspekcie jego dziesięcioleci służby. Jest miejsce w piekle zarezerwowane dla tych, którzy świadomie narażają życie osób, którym powierzono zabezpieczenie naszego narodu, na ryzyko dla własnych korzyści. Rumsfeld jest jedną z takich osób i jego miejsce powinno znajdować się tuż obok samego Diabła.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna