Arabia Saudyjska, w porozumieniu z kilkoma innymi państwami arabskimi, rozpoczęła naloty na pozycje i bazy kontrolowane przez Houthi, aby powstrzymać falę ich natarcia militarnego. Riyad ostrzegł, że operacja jest dopiero w początkowej fazie.
Nie wiemy jeszcze, jaki jest zakres i czas trwania planu ataku, jak długo może on trwać i czy Huti zdecydują się stawić opór interwencji.
Stany Zjednoczone dały zielone światło saudyjskiej akcji wojskowej i według doniesień zapewniły pomoc logistyczną i dane wywiadowcze na rzecz interwencji wojskowej pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej.
Nie znamy prawdziwego charakteru wsparcia ani zakresu zaangażowania Waszyngtonu w długą kampanię wojskową. Czy jest to przypadek przywództwa od tyłu?
Osłabić, ale nie pokonać
Jak widzieliśmy podczas innych interwencji na Bliskim Wschodzie, naloty z pewnością osłabią siły takie jak Huti, ale nie pokonają ich. Czas pokaże, czy Saudyjczycy mają wolę i możliwości podjęcia samodzielnej lub operacyjnej koordynacji z innymi działaniami ofensywy lądowej. To całkowicie zmieniłoby rachunek strategiczny w regionie Zatoki Perskiej.
Urzędnicy saudyjscy twierdzą, że ich decyzja o interwencji była odpowiedzią na prośbę uciekającego prezydenta Jemenu oraz po tym, jak Huti złamali wszelkie porozumienia i kontynuowali agresję przeciwko prawowitemu rządowi Jemenu.
Czas pokaże, czy akcja militarna przyspieszy powrót do poważniejszych negocjacji w sprawie przyszłości podziału władzy w Jemenie, choć w najbliższej przyszłości wydaje się to mniej realistyczne.
Od czasu przejęcia Sany we wrześniu ubiegłego roku Houthi poczynili znaczne postępy przez Jemen, docierając do miasta Aden na południu.
Nie było jednak jasne, w jaki sposób Houthi mogli utrzymać kontrolę nad wszystkimi regionami Jemenu i ludnością ani czy kraj pogrążyłby się w pełnoprawnej wojnie domowej, w której główną rolę odgrywały Al-Kaida i ISIL, podobnie jak w Iraku i Syrii.
Specjalne jednostki wojskowe lojalne wobec obalonego prezydenta Alego Abdullaha Saliha wspierały dobrze zorganizowaną grupę Huti i pomogły w załamaniu wsparcia wojskowego dla prezydenta Abed-Rabbu Mansoura Hadiego.
Jednak dość zaskakujące i w dużej mierze niejasne jest to, dlaczego byłemu prezydentowi pozwolono na dalszy dostęp do wojska pomimo usunięcia go ze władzy na mocy porozumienia wynegocjowanego przez Arabię Saudyjską i GCC.
Nagły wzrost
Huti starali się trzymać z daleka od jakichkolwiek kontaktów granicznych lub konfrontacji z Saudyjczykami, aby uniknąć powtórzenia się saudyjskich nalotów na ich pozycje na północy w 2009 roku. Jednak nagły wzrost i wkroczenie Huti na południu skłoniło Saudyjczyków do działania. Nie jest jasne, dlaczego Riyad tak długo zwlekał z wywarciem presji.
W Jemenie rośnie dyskomfort w związku z agresywną kampanią mniejszości Huti mającą na celu przejęcie kontroli nad krajem. Nie jest jednak jasne, czy ci Jemeńczycy z radością przyjmą długoterminową „zagraniczną” obecność wojskową w swoim kraju.
Jest pewne, że okaże się to długim i przedłużającym się konfliktem, w miarę jak kraj pogrąża się w wojnie domowej na pełną skalę. Pomimo niezliczonych raportów o ofiarach, stratach, odwrotach i natarciach pierwszego dnia, niezwykle trudno jest sporządzić wiarygodny bilans na tak wczesnym etapie konfliktu oraz określić, jak sytuacja ta będzie ewoluować lub rozwijać się w nadchodzących dniach. Mgła wojny będzie jeszcze przez jakiś czas zacierać rzeczywistość na ziemi.
Iran potępił „agresję” militarną pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej, podczas gdy Riyad oskarżył Iran o wspieranie przejęcia władzy przez Houthi w ramach jego strategicznych prób przejęcia kontroli regionalnej. Nie jest jasne, jak Iran zareaguje na ruch Arabii Saudyjskiej.
Iran przekroczył środki na wiele sposobów i w kilku krajach regionu, w tym w Jemenie. Konflikty typu zastępczego irańskiej Arabii Saudyjskiej są widoczne w różnych częściach regionu, począwszy od Libanu, Iraku, Bahrajnu, Syrii i Jemenu.
Nie jest jasne, czy Iran byłby w stanie utrzymać taką ekspansję wpływów lub działać bezpośrednio poza Irakiem. Albo czy Arabia Saudyjska i Iran będą nadal wywierać większy wpływ w swoim bezpośrednim otoczeniu.
A ponieważ Iran opiekuje się klientami i sojusznikami w Iraku i Syrii, Saudyjczycy wydają się w końcu zdeterminowani, aby powstrzymać wzrost wpływów Iranu na swoich południowych granicach i odmówić Iranowi dostępu do Morza Czerwonego i portu Aden.
Wsparcie arabskie
Arabia Saudyjska z pewnością poprosi o wsparcie Arabów – i je otrzyma – podczas szczytu Ligi Państw Arabskich, który odbędzie się w Egipcie w ten weekend.
Nie jest jednak jasne, jak daleko Arabowie są gotowi wyjść poza symboliczne gesty i zapewnić bezpośrednie wsparcie siłom zaangażowanym w walkę w Jemenie. Nie ma precedensu w zakresie skoordynowanych arabskich kampanii wojskowych.
Wiemy również, że Jemen to nie Bahrajn. To znacznie większy, ciężko uzbrojony, bardziej zróżnicowany i skomplikowany naród. Jeśli Saudyjczykom uda się ustabilizować sytuację w Bahrajnie w 2011 roku pod pretekstem walki z wpływami Iranu, Jemen okaże się znacznie trudniejszym zadaniem.
Czy teraz, gdy Iran interweniował w Iraku, Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie przeprowadziły ataki powietrzne w Libii, a Arabia Saudyjska wkroczyła do Jemenu, czy Turcja w końcu zainterweniuje w Syrii?
Region wkracza w zupełnie nową erę, tyle nowych pytań, tak mało odpowiedzi.
Marwan Bishara jest starszym analitykiem politycznym w Al Jazeera.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna