Niezależnie od tego, czy Paul D. Wolfowitz pozostanie na czele spraw, czy zostanie wypchnięty, wiarygodność Banku Światowego jest tak nadszarpnięta, że nie da się jej przywrócić ani łatwo, ani szybko. Paradoks polega na tym, że samozwańczy bojownik przeciwko korupcji sam jest głęboko pogrążony w różnego rodzaju korupcji. Richard Adams z Guardiana (14 kwietnia) nie myli się, gdy mówi: „Kiedy George Bush wybrał Paula Wolfowitza na szefa Banku Światowego, największą obawą było to, że architekt amerykańskiej inwazji na Irak zwróci najważniejszą pomoc świata agencję w neokonserwatywne ramię Białego Domu. Rzeczywistość jest znacznie gorsza: w ciągu dwóch lat Wolfowitz przekształcił bank w pozbawioną steru, podzieloną instytucję, której wiarygodność spada”.
W obliczu paraliżu Banku Światowego, podczas gdy MFW już upada, dwa najpotężniejsze narzędzia finansowe neokolonializmu szybko tracą swoją skuteczność w kontrolowaniu i podporządkowywaniu sobie świata rozwijającego się. Nie można zapominać, że ci dwaj, wraz z Departamentem Skarbu USA, odegrali kluczową rolę w narzuceniu konsensusu waszyngtońskiego, sformułowanego przez Johna Williamsona, krajom rozwijającym się. Należy zbadać, w jaki sposób trwająca globalizacja ma się utrzymać, gdy osłabieni zostaną dwaj potężni obrońcy jej podstaw.
Bank Światowy jest podzielony pionowo w sposób nie do pogodzenia. Podczas gdy administracja Busha zdecydowanie opowiada się po stronie Wolfowitza, większość krajów Europy Zachodniej jest przeciwna jego dalszemu sprawowaniu funkcji szefa Banku Światowego. Niektóre zespoły zarządzające z Ameryki Łacińskiej i Afryki rzeczywiście stoją za nim, ale azjatyckie zespoły kierownicze w przeważającej mierze opowiadają się za jego odejściem. Jeden z jego dwóch zastępców otwarcie domagał się jego rezygnacji. Graeme Wheeler, dyrektor zarządzający Banku, na nadzwyczajnym posiedzeniu najwyższych urzędników Banku wezwał do rezygnacji. Z Wheelerem zgodzili się inni menedżerowie najwyższego szczebla w randze wiceprezesa. Prezydent Bush może mieć „pełne zaufanie do prezydenta Wolfowitza”, przytłaczająca większość personelu nie ma do niego zaufania. Już w kwietniu 2005 roku, kiedy planowano umieścić Wolfowitza na tronie prezydenckim Banku, badanie wykazało, że sprzeciwiało się temu około 90 procent personelu. Michael Currie Schaffer z The New Republic był zdumiony „Wizją prążkowanych pracowników Banku syczących do swojego szefa”.
Z wyjątkiem bezpośrednio The Wall Street Journal (WSJ) i pośrednio The Los Angeles Times, żadne czołowe czasopismo w Ameryce i Europie nie wyraziło poparcia dla Wolfowitza. Obaj jego obrońcy wysunęli niedorzeczne argumenty. W obu artykułach redakcyjnych „The Wall Street Journal” wyrażono opinię, że Wolfowitz stał się celem ze względu na jego krucjatę przeciwko korupcji. „Prawdziwa walka toczy się tutaj o jego próby zwiększenia odpowiedzialności banku i jego kredytobiorców”. Nikt, z wyjątkiem prof. Ruth Wedgwood z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, nie jest gotowy kupić stanowiska propagowanego przez WSJ, jakoby były to „siły utrzymujące status quo Banku Światowego”, rozgniewanego wysiłkami Wolfowitza w walce z „tradycyjną korupcją” ” i wprowadzić większą odpowiedzialność w praktykach kredytowych, poruszyła trywialną kwestię, która go powaliła (zobacz jej „The Wolfowitz non-story”, The Los Angeles Times, 17 kwietnia). W innym artykule w tej samej gazecie (22 kwietnia) autorstwa Davida Rieffa stwierdza się, że „Wolfowitz wpadł w pułapkę”. Zawiera bardzo interesujące sformułowanie: „Jest taki stary dowcip psychoanalityczny, który brzmi: „Kiedy właściwa osoba robi coś złego, jest to słuszne, gdy niewłaściwa osoba robi to, co właściwe, jest to złe”. W pewnym sensie, pomimo całej jego głuchoty na ton i aroganckiego lekceważenia drażliwych kwestii związanych z wysiłkami banku, są to priorytety, które można obronić.” Krytykuje go za nietakt i podawanie wrogom „naładowanego rewolweru”, którym można go wykończyć.
Zanim zajmiemy się zarysami skandalu z ich udziałem, powiedzmy kilka słów o dwóch dramatis personae newsów. Urodzony 22 grudnia 1943 roku w Brooklynie w żydowskiej rodzinie Wolfowitz kształcił się jako politolog na Uniwersytecie w Chicago, gdzie znalazł się pod wpływem Leo Straussa, ideologicznego ojca neokonserwatyzmu. Wykładał na Uniwersytecie Yale, a następnie na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa, gdzie jego przyjaciele, w tym Francis Fukuyama, zostali mianowani na członków wydziału. Kiedy dyktatura Suharto w Indonezji osiągnęła swój szczyt, Wolfowitz został tam wysłany jako ambasador amerykański. Z jednej strony rodzina Suharto i jej kumple plądrowali kraj, z drugiej armia naśmiewała się z praw człowieka i więziła ludzi bez procesu. Media nie miały wolności. Wolfowitz nie był cichym widzem, ale aktywnym zwolennikiem dyktatury. Nawet teraz Indonezyjczycy wspominają go i jego rolę z całkowitą pogardą. Po powrocie służył w Pentagonie na różnych stanowiskach, a Bush awansował go na stanowisko zastępcy sekretarza obrony, pełniąc tę funkcję stał się wybitnym architektem inwazji Stanów Zjednoczonych na Irak. Według Boba Woodwarda jeszcze przed wydarzeniami z 9 września Wolfowitz wystąpił z propozycją inwazji Iraku pod pretekstem przejęcia kontroli nad obiektami naftowymi. To wywołało gniew ówczesnego sekretarza stanu Collina Powella.
Ożenił się z antropolożką Clare Selgin w 1968 roku i miał troje dzieci. Po rozwodzie zakochał się w swojej obecnej dziewczynie Shaha Ali Riza, urodzonej w Trypolisie z ojca Libijczyka i matki Syryjki-Saudyjki. Studiowała w St. Anthony College na Uniwersytecie Oksfordzkim. Poślubiła Bulenta Ali Rizę i wyemigrowała do USA. Rozwiodła się z nim i mieszka z synem.
W 2005 roku Wolfowitz został prezesem Banku Światowego na wniosek prezydenta Busha, którego kraj ma dominujący głos ze względu na wielkość swoich udziałów. Już po ogłoszeniu jego nominacji rozległy się głosy sprzeciwu ze strony prominentnych amerykańskich ekonomistów. Aby podać tylko dwa przykłady, laureat Nagrody Nobla Joseph Stiglitz powiedział: „Bank Światowy ponownie stanie się postacią nienawiści”, a Jeffrey Sachs wyraził swoją opinię: „Nadszedł czas, aby wystąpili inni kandydaci, którzy mają doświadczenie w rozwoju. Jest to pozycja, od której zależy życie setek milionów ludzi. Miejmy przywództwo oparte na profesjonalizmie.”
Kiedy Wolfowitz przyszedł do Banku Światowego, jego dziewczyna była tam już na wyższym stanowisku i podlegała bezpośrednio prezesowi banku. Taka sytuacja nie mogła być kontynuowana, ponieważ zabraniał tego Artykuł 3.01, paragraf 4.02 Regulaminu pracowniczego. Stwierdzono w nim: „Stosunek seksualny między członkiem personelu a jego bezpośrednim podwładnym bądź bezpośrednim lub pośrednim kierownikiem lub przełożonym jest de facto uważany za konflikt interesów. Menedżer/przełożony będzie odpowiedzialny za poszukiwanie rozwiązania konfliktu interesów, w razie potrzeby w porozumieniu z kierownictwem, które podejmie działania w celu rozwiązania konfliktu interesów. Brak szybkiego rozwiązania konfliktu interesów może skutkować stwierdzeniem niewłaściwego postępowania.”
Kłopoty zaczęły się, gdy Wolfowitz, aby pogodzić się z powyższym postanowieniem, wysłał swoją dziewczynę w delegacji do Departamentu Stanu administracji USA i zapewnił jej znaczną podwyżkę o 46% uposażenia, oprócz innych korzystnych warunków . Jej całkowite wynagrodzenie miało przewyższać wynagrodzenie pani Rice, Sekretarza Stanu! Jej bezpośrednim szefem miała być Liz Cheney, córka Dicka Cheneya. To połączenie seksu i pieniędzy pobudziło personel, który zażądał jego rezygnacji. Został wygwizdany na zebraniu personelu, gdzie jego bezwarunkowe przeprosiny nie uspokoiły wzburzonego personelu.
Jak mówi Richard Adams z The Guardian (14 kwietnia): „Sprawa przeciwko Wolfowitzowi nie opiera się wyłącznie na jego hojności wobec kochanki. Dwóch innych „bieżników administracji Busha” – używając określenia Wolfowitza – otrzymało jeszcze hojniejsze pensje w porównaniu z ich niewielkim doświadczeniem w instytucji, w której stopnie naukowe są raczej ważone niż pokazywane. Kevin Kellems – nazywany przez pracowników banku „strażnikiem grzebienia” za rolę w przekazaniu grzebienia Wolfowitzowi w „Fahrenheit 9 września” – otrzymuje 11 250,000 dolarów za swoją lojalność. Ironią jest to, że polityka podpisów Wolfowitza od chwili przybycia do Banku Światowego była napędem walki z korupcją…” Wolfowitz został oskarżony o mianowanie swoich kumpli z administracji USA na ważne stanowiska w banku. Poza tym oskarża się go o przekształcenie Banku Światowego w dobrowolne narzędzie w rękach amerykańskiej administracji. W tym kontekście przytoczono konkretny przypadek Uzbekistanu, który spotkał się z gniewem banku wkrótce po wypędzeniu przez niego wojsk amerykańskich stacjonujących w amerykańskich bazach.
Najwyższy czas, aby nie tylko Wolfowitza spakować, ale także przeprowadzić reorganizację Banku Światowego, aby przestał on być narzędziem neokolonializmu.
E-mail: [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna