Szkoła Apple Blossom School ma ładny wystrój, podobnie jak szkoła Orchard View School położona obok. Pobliskie przedszkole Tree House Hollow, do którego uczęszczają dzieci w wieku od dwóch i trzech lat, kontynuuje ten temat agrarny. Nazwy te przywołują na myśl przyjemną scenę drzew, na której uczniowie, nauczyciele i pracownicy odpoczywają na świeżym powietrzu podczas przerw, jak w staromodnych jednoklasowych szkołach.
Do tych wiejskich szkół, w których uczy się ponad 500 uczniów, prowadzi kręta wiejska droga Watetrough Road położona na wsi wokół małego miasteczka Sewastopol w hrabstwie Sonoma w północnej Kalifornii. Sewastopol przez dziesięciolecia był znany jako ojczyzna smacznego jabłka Gravenstein. Mniam! Mniam!
Ostatnie spotkanie Rady Nadzorczej Okręgu Szkolnego Twin Hills Union w tym roku akademickim odbyło się 14 maja, kiedy jabłonie w całym regionie rzeczywiście kwitły i zapewniały piękne widoki. Ale nie na terenie graniczącym z tymi szkołami.
Pod atrakcyjnymi, fascynującymi nazwami szkół kryje się brzydka rzeczywistość polegająca na opryskiwaniu ich herbicydami, które powodują raka.
Zamiast jabłoni natury, które wisiały tam od dziesięcioleci, gdy skręcamy w stronę szkół, pojawiają się rzędy sztywnych, ułożonych w reżim słupów przemysłowych w ziemi, otoczonych między nimi brązową, martwą trawą. Jako sąsiad, który przez wiele dni w tygodniu jeździ Watertrough Road, ostatnio zachwycałem się różnorodnymi biologicznie, kolorowymi dzikimi kwiatami, które niegdyś rosły pod tymi palikami, a wkrótce zostaną obsadzone monotonnymi winogronami.
Stowarzyszenie Watertrough Childrens Alliance (WCA) walczy z winiarzem Paulem Hobbsem, odkąd kupił sad jabłoniowy w 2013 r., szybko go zburzyło i zaczęło przekształcać grunt w kolejną winnicę chemiczną, ku wielkiemu przerażeniu rodzin z dziećmi w szkołach i sąsiadów .
Dzień przed spotkaniem WCA wysłała e-mail z ostrzeżeniem, że „rozpoczęto opryski herbicydami w winnicy o powierzchni 47 akrów”.
zaokrąglenie powoduje raka
Biuro Komisarza ds. Rolnictwa potwierdziło, że w dniach 14, 20, 21, 24 i 25 lutego opryskiwano Roundupem. Jak na ironię, dzień przed spotkaniem w dzienniku ukazał się felieton naukowca Devry Davisa pt. „Czas Kalifornii na ograniczenie stosowania łapanki”. Prasa Demokrata.
Davis pisze, że Światowa Organizacja Zdrowia ONZ podała, że „glifosat, aktywny składnik Roundupu, jest prawdopodobnie substancją rakotwórczą dla ludzi”. Według innego badania przeprowadzonego przez MIT „może również powodować nietolerancję glutenu, autyzm i inne przewlekłe dolegliwości”. Obywatele przybyli na spotkanie z zamiarem przeczytania tego artykułu, ale tak się nie stało.
„Proszę, przyjdźcie i dajcie się usłyszeć!” – zaprosiło WCA. Przyszło kilkunastu rodziców i sąsiadów, którzy chcieli, aby ich wysłuchano, ale większość członków zarządu nie wydawała się chcieć ich słuchać. Zapewniali ich przede wszystkim, że wszystko się ułoży, a ich dzieci będą bezpieczne.
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 4:30, a mieszkańcy zebrali się na zewnątrz. Zarząd wkrótce rozpoczął się na zamkniętym posiedzeniu i ostatecznie wpuszczono cierpliwych obywateli około godziny 5:30. „Aktualizacja winnic”, będąca powodem ich przybycia, została głęboko pogrążona w porządku obrad, ponieważ obywatele czekali w milczeniu.
Podczas godziny spędzonej poza salą posiedzeń obywatele swobodnie wyrażali swoje obawy, co podczas starannie zorganizowanego spotkania nie zdarzało się zbyt często. „Po tym, jak Hobbs wyciął drzewa, wiatr przynosi do mojego domu mnóstwo brudu i kurzu” – skomentował jeden z sąsiadów. „To sprowadza śmieci na szkołę” – dodał inny.
„Oprysk herbicydami może z łatwością pokonać pięć mil” – powiedział pobliski rolnik Vince Scholten, do którego uczęszcza jedna dziewczynka, a druga niedawno ukończyła szkołę. „Należy utworzyć strefę buforową w odległości co najmniej 100 metrów od szkoły. Hobbs ogołocił całe koryto strumienia. Nie chce z nikim usiąść i o tym rozmawiać. To tak, jakby wkroczył do akcji Wal-Mart. Chcą nam to wepchnąć do gardeł”.
Inna matka, Hilary Avalon, rozesłała artykuł zatytułowany „Getting the Drift on Chemical Trespass”. Podtytuł brzmi: „Drift pestycydów uderza w domy, szkoły i inne wrażliwe miejsca”.
NIE JEST WYMAGANA STREFA NATRYSKU
Sąsiad rozdał ulotkę informującą o tablicach otaczających szkoły, informujących o zmniejszonych ograniczeniach prędkości, zakazie strefy narkotyków, zakazu używania tytoniu i zakazu przestępców seksualnych. Zapytał: „Nadszedł czas na STREFĘ ZAKAZEM ROZPYLANIA!”
Inny rodzic rozesłał część kalifornijskiego Kodeksu Żywności i Rolnictwa, sekcja 6614. Stanowi ona, że „nie należy stosować ani kontynuować stosowania pestycydów, gdy: 1) istnieje uzasadniona możliwość skażenia ciał lub odzieży osób niezaangażowanych w proces stosowania pestycydów ; 2) Istnieje uzasadniona możliwość uszkodzenia upraw, zwierząt lub innej własności publicznej lub prywatnej niebędącej przedmiotem zwalczania.”
Opryski Hobbsa naruszają ten kodeks. Planuje jednak kontynuować opryski bez interwencji kuratorów, którzy mają chronić uczniów, nauczycieli, personel i rodziców, którzy oddają swoją młodzież w ich opiekuńcze ręce.
Kurator Barbara Bickford i niektórzy członkowie zarządu zapewnili wyborców, że opryski nie będą przeprowadzane w godzinach szkolnych i bez powiadomienia. Próbowali zminimalizować powagę naruszeń Hobbsa. Wyglądało na to, że zajmowali się głównie kontrolą szkód i starali się uspokoić swoich wyborców, zamiast wysłuchać ich obaw.
Rodzice poczuli się zdradzeni. Wydawało się, że spotkanie miało na celu osłabienie udziału obywateli pod przyjaznymi uśmiechami osób z przodu. Być może była to obawa przed udziałem społeczeństwa? A może czuli się bezsilni?
„Potrzebujemy rozporządzenia hrabstwa Sonoma w sprawie oprysków wokół szkół” – stwierdziła Maben Rainwater, która wydawała się osobą najbardziej współczującą obywatelom. Przyznał: „Przynajmniej w jednym przypadku nie zostaliśmy powiadomieni o opryskach”, na co Hobbs się zgodził. „Potrzebujemy nowego protokołu ustaleń (MOU) z Hobbsem”.
„Wielu winiarzy wzięło Paula Hobbsa na bok i poprosiło go, aby im nie popsuł” – powiedział Rainwater. W rzeczywistości Hobbs stał się znany jako „złe jabłko” producentów wina. Mimo to nadal dopuszcza się licznych nadużyć. Jego wino kosztuje do 300 dolarów za butelkę. Hobbs ponosi wielomilionową odpowiedzialność za różne naruszenia w co najmniej trzech lokalizacjach, w tym w Watertrough Rd. Rozliczył się z hrabstwem Sonoma za 100,000 XNUMX dolarów z milionów dolarów, jakie przyniosły mu te naruszenia.
„Jesteśmy niewłaściwym organem, do którego powinniśmy zgłaszać te obawy” – skomentował jeden z członków zarządu. Próbował przerzucić całą kasę na nadzorców okręgowych i na stan.
RODZICE CHRONIĄ SWOJE DZIECI PRZED OPRYSKIAMI
W końcu pozwolono na krótką rozmowę dwóm rodzicom. „Kocham naszą szkołę” – powiedział Scholten. „Niepokoję się opryskami, nawet gdy nie ma tu uczniów. Dostaje się na stoły i korę. Przykleja się do powierzchni.”
„To przerażające, że coś takiego dzieje się tutaj” – kontynuował Scholten. „Przepisy nie zapobiegają temu. Czy trzeba, żeby dziecko zachorowało na raka, abyśmy mogli zachorować na tę chorobę? Jesteś odpowiedzialny za moje dziecko, kiedy tu jest. Problemem jest dryf, a nie tylko jego zastosowanie. Hobbs nie będzie przestrzegać Twojego protokołu ustaleń. Zrobi wszystko, co będzie konieczne, aby zarobić pieniądze.”
„Są kwestie, które należy poruszyć” – stwierdził Jordan Steinberg, który ma dwójkę dzieci w szkołach. Brakuje informacji z Powiatu. Przez dwa lata nie było od nich żadnych informacji” – aż do tego miesiąca. „Musimy rozpowszechniać informacje i ułatwiać ich uzyskanie. Rodzice są zajęci. Proszę zarząd, aby był raczej proaktywny niż reaktywny.
Hobbs mówi jedno, a potem robi coś innego. Na przykład w piśmie z dnia 7 maja 2013 r. napisał do powierników, że „między szkołami Apple Blossom i Orchard View a winnicą zostanie zasadzony espalierowy rząd jabłoni uprawianych metodami ekologicznymi”. Tak się nie stało i nie wydaje się, żeby miało to miejsce. Opisuje „nasze praktyki w zakresie zrównoważonego rolnictwa”. Od kiedy opryskiwanie dzieci pestycydami jest zrównoważone? „To jedynie utrzymuje jego zyski” – skomentował jeden z rodziców.
Hobbs obiecał „możliwości dla uczniów zbierania jabłek”. Jak on to zrobi bez jabłoni? Wydaje się, że jego obietnice zwiodły część członków zarządu, choć nie rodziców i sąsiadów. Obywatele nie tylko zostali odcięci od ważnych części tego spotkania i mieli tylko kilka krótkich chwil na zabranie głosu, ale nie mieli też dostępu do innych rozmów z Hobbsem i jego menedżerami. Można się zastanawiać, co mogło wydarzyć się za kulisami tych rozmów i jakie przysługi mogły się z nimi wiązać.
Niektórzy rodzice planują wziąć udział w warsztatach prowadzonych przez Kalifornijski Departament Regulacji Pestycydów, które odbędą się 28 maja w Sacramento, po których odbędą się tego typu spotkania w całym stanie. Miejmy nadzieję, że warsztaty te będą bardziej odpowiadać na uczestnictwo obywateli niż spotkanie Szkoły Kwiatu Jabłka.
Punktem kulminacyjnym spotkania był moment, w którym 10-letnia Montana wstała i zeznała, że ona i inni uczniowie siedzieli przy stole przed jej szkołą, kiedy spadł na nich stos gruzu z winnicy.
Być może należy zmienić nazwę szkoły Apple Blossom School na coś w rodzaju Szkoły Zatrutej Pestycydami.
Doktor Shepherd Bliss {[email chroniony]) uczy w college'u, prowadzi gospodarstwo rolne i napisał 24 książki.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna