Kiedy Syria wkracza na zachodni celownik, społeczeństwo jest bombardowane profesjami opartymi na wysokich zasadach. "Niepopełnić błędu", deklamuje Sekretarz stanu USA John Kerry: „Prezydent Obama uważa, że należy ponieść odpowiedzialność za tych, którzy użyliby najohydniejszej broni świata przeciwko najbardziej bezbronnym ludziom na świecie. Nic dzisiaj nie jest poważniejsze i nic nie jest poddawane poważniejszej analizie.
Premier David Cameron, apelując do Izby Gmin w czwartek nalegał, aby argumenty przemawiające za podjęciem działań w Syrii dotarły do sedna tego, jakim „rodzajem kraju” jest Wielka Brytania:
Pytanie, które przed nami stoi, brzmi: czy Wielka Brytania jest krajem, który chce przestrzegać międzynarodowego tabu zakazującego użycia broni chemicznej? Moim argumentem jest to, że tak, powinien to być taki kraj.
Rozważmy zatem słowa pułkownika Richarda Kempa, byłego dowódcy sił brytyjskich w Afganistanie. W 2009 roku jako Izrael padał biały fosfor na ludność cywilną w Gazie, Kemp zastanawiał się on Świat dziś wieczorem:
walczymy w Afganistanie i Iraku i oczywiście musimy używać broni powietrznej, takiej jak artyleria i biały fosfor, i używamy tej broni nawet na obszarach zamieszkałych przez pewną liczbę ludności cywilnej.
Pułkownik mógłby być mniej filozoficzny, gdyby biały fosfor wylądował, powiedzmy, na Bracknell. Ale jego wyznanie obnaża jedynie wierzchołek góry lodowej. Są to regularne masakry w Izraelu dotowane z amerykańską pomocą wojskową i wspiera sprzedażą broni w Wielkiej Brytanii; dostawy obu materiałów trwały na przykład po tym, jak w 2006 r. Izrael nasycił południowy Liban bombami kasetowymi – „bez precedensu” akcja wojskowa wycelowana w przeważającej mierze w miasta i wsie, prowadząca do minowania całego obszaru tuż przed rozpoczęciem zawieszenia broni. W latach 1980. XX w. Stany Zjednoczone, które miały dowodzić jakąkolwiek operacją w Syrii, świadomie pomógł Saddam Husajn przeprowadza ataki chemiczne na Iran. siły amerykańskie używany biały fosfor i bomby zapalające Mark 77 – nowoczesna forma napalmu – w Iraku. W Faludży wojska amerykańskie uwięziły w mieście mężczyzn w wieku bojowym – w... mrożące krew w żyłach echo masakry w Srebrenicy w 1995 r. – wcześniej niszczenie połowę, traktując znajdujących się w środku jak bojowników. Naukowcy podejrzewają Faludżę masywny wskaźnik wad wrodzonych wynosi powiązane z amunicją ze zubożonego uranu używany przez wojska amerykańskie. Kampania bombowa Obamy trwa terroryzować całe populacje, przeprowadzać egzekucje na ludziach w oparciu o podejrzane „wzorce zachowania” oraz ogłosić ofiary są winne do czasu udowodnienia ich niewinności. Jako Hans Blix zauważamocarstwa zachodnie sprzeciwiają się przepisom zabraniającym „pierwszego użycia” ich broni nuklearnej – najwyraźniej jest to „czerwona linia”, którą powinniśmy mieć swobodę przekraczania według własnego uznania.
Kiedy komentatorzy establishmentu popyt wystarczającej przemocy, aby odstraszyć i ukarać „przywódców… którzy bezmyślnie mordują cywilów”, dodając to
[t] systemy oraz jednostki wojskowe lub paramilitarne, które dokonują takich zbrodni, są uzasadnionymi celami, podobnie jak aktywa, które je chronią, oraz podmioty gospodarcze, które je wspierają,
w sposób dorozumiany etykietują Londyn, Waszyngton i ich sponsorów finansowych „uzasadnionymi celami” – jest to znacznie bardziej ekstremalny wniosek niż cokolwiek, co popierają antywojenni „ekstremiści”. Dyskutujemy o atakach na Syrię, a nie na Waszyngton tylko dlatego, że władza wyznacza granice dyskusji.
Bez mandatu ONZ atakowanie Syrii jest w oczywisty sposób nielegalne: nic takiego fakty ani prawa popierają wyjątek „humanitarny”. Jednak niewielu wydaje się nadmiernie zaniepokojonych. „Jestem bardzo jasny” – powiedział w czwartek Ed Miliband – „że musimy wyciągnąć wnioski z Iraku”, a jedną z „najważniejszych” jest „szacunek dla Organizacji Narodów Zjednoczonych”. Mimo to, kontynuował, „mogą zaistnieć okoliczności, w przypadku braku uchwały Rady Bezpieczeństwa na podstawie rozdziału VII, wymagające podjęcia działań”: w końcu prawnicy rządowi tak twierdzą (nawet jeśli „zdecydowana większość” rządów tego nie robią) i zrobiliśmy to w Kosowie (nawet jeśli czyniąc to złamać prawo). „Szacunek” i lekceważenie: ciekawe połączenie. Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu był bardziej bezpośredni i wyjaśnił, że:
w efekcie [stanowisko Prokuratora Generalnego] oznacza, że ONZ jest obecnie zbędna, a doktryna humanitarna ma swoje własne nogi i może być interpretowana praktycznie w dowolny sposób, jaki chcą strony
– niezależnie od tego, przed głosowaniem za wnioskiem Camerona. Wybitny redaktor „ New Statesman odrzuca „stare złudzenie”, że Zachód musi przestrzegać prawa międzynarodowego; Wiodący brytyjski lewicowy blog dołącza do „morałkrucjatę, aby potężne państwa mogły ją złamać według własnego uznania. „Rada Bezpieczeństwa ONZ nie jest jedynym strażnikiem tego, co jest legalne i właściwe”, wyjaśnia przewodniczący Rady Stosunków Zagranicznych. Zezwolenie ONZ, urzędnik amerykański mówi Polityka zagraniczna, po prostu „stawia kropkę na końcu zdania”. Paddy Ashdown powiedziałby:nienawidzić”, aby zobaczyć ataki bez zgody ONZ – choć oczywiście nie aż tak bardzo, ponieważ uważa on również, że ONZ odniosłaby korzyści, gdyby mimo wszystko zostały one przeprowadzone. Podobnie jak w Serbii, podobnie jak w Iraku, musimy zniszczyć globalną wioskę, aby ją ocalić.
We wszystkich mediach motywy działania naszych przywódców pozostają niepodważalne. The TelegrafGłówny korespondent zagraniczny „Nazywa się Obamą, który lubi cyngiel, „niechętny wojownik”, którego życzliwe zwierzchnictwo zapobiega wydarzaniu się „strasznych rzeczy”. Dla New Statesmanzachodni przywódcy są „wysoko myślących liberałów którzy idą na wojnę z zamiarem ratowania życia cywilnego”.
W rzeczywistości działania Waszyngtonu w Syrii będą odzwierciedlać jego szerszy cel, jakim jest zapewnienie regionalnej dominacji. Chcą, zauważa analityk Paul Rogers,
prozachodnią Syrię, która poważnie ograniczyłaby wpływy Iranu w regionie i położyła kres wszelkim poglądom o możliwości utworzenia „szyickiego półksiężyca” – od Morza Śródziemnego po Ocean Indyjski, przez Liban, Syrię, Irak i Iran. Przypomina to neokonserwatywne marzenie z lat 2001–03, w którym zakładano, że zakończenie reżimu w Iraku będzie zachodnim odpowiednikiem szczypiec przeciwko Iranowi, uzupełniając rolę Afganistanu na wschodzie.
Jednak Stanom Zjednoczonym nie udało się zdobyć dominującej pozycji dla grup prozachodnich wśród Syrii niezjednoczeni frakcje rebeliantów i zamiast tego stawia czoła „rosnącej potędze skrajnie islamistycznych ugrupowań paramilitarnych”. Dlatego niektórzy „realiści”. sugerować Obama celowo podsyca wojnę domową, dostosowując przepływ broni tak, aby żadna ze stron nie wygrała. Ale Waszyngton jest równie nieprzygotowany, aby pozwolić Syrii na fragmentację, pozostawiając duże obszary pod kontrolą dżihadystów. Zatem „kontrowersje wokół broni chemicznej” „mogą zapewnić sposób na przyspieszenie końca Assada i zapobieżenie temu wynikowi”.
Amerykańskie media przyjmują oficjalne doniesienia o atakach chemicznych o godz wartość nominalna; ale dostępne dowody są w najlepszym razie niepewne. Jest oczywiste, że miał miejsce atak; mniej jasne, kto był sprawcą. Reżim syryjski nie ma oczywistej motywacji, aby przekroczyć „czerwoną linię” Obamy i sprowokować odwet. Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego brak „dowód, że Assad nakazał użycie broni chemicznej”, podczas gdy te „panikowe telefony” od syryjskiego dowódcy w terenie tylko podała w wątpliwość współudział reżimu. Wiele osób wątpi, czy takie ataki zasługują na reakcję, jeśli nie zasługuje na to szersza syryjska rzeź.
Opcje wojskowe wahają się od bezsensownych do „Ekstremalnie niebezpieczne”, i ogólnie są jedno i drugie. Artykuł z 2012 roku w Journal of Peace Research znaleziono „że interwencje wojskowe [w wojnach domowych] na rzecz frakcji rebeliantów… zwiększają liczbę zabójstw ludności cywilnej przez rząd o około 40%”. Wspiera to „konsensus akademicki”, że zaangażowanie z zewnątrz sprawia, że wojny domowe są dłuższe, bardziej krwawe i trudniejsze do pokojowego rozwiązania. „Najgorsze rezultaty zazwyczaj dotyczą wielu podmiotów zewnętrznych o sprzecznych celach” – jak w Syrii.
Obama proponuje „ograniczone”, karne ataki, które „wysyłałyby wiadomość”, ale nie były wymierzone w broń chemiczną ani „zmieniały równowagę sił”. Mogłoby to jednak rozbudzić nadzieje opozycji, a w przypadku braku dalszego wsparcia je zniweczyć. Nawet architekt syryjskiego planu wojennego Połączenia takie karne ataki są „najgłupszym ze wszystkich działań”: nie ukarałyby odpornego reżimu Assada na tyle, aby go odstraszyć; wyeliminuje miejsca, w których znajduje się broń chemiczna, a resztę rozproszy wśród swoich żołnierzy. „Najlepsze paralele historyczne”, wyd Washington Post znajduje, rozmawiając z kilkoma byłymi urzędnikami amerykańskimi, „niosą ze sobą niezamierzone konsekwencje i nie charakteryzują się żadnymi historiami sukcesu”. Były planista marynarki wojennej Christopher Harmer nazywa taki atak „gorszym niż nic nie robienie”, ponieważ mógłby zgromadzić poparcie dla Assada przeciwko zewnętrznemu agresorowi. Jeżeli okrucieństwa będą kontynuowane lub nasilą się, Waszyngton będzie mógł zachować „wiarygodność” jedynie poprzez eskalację swoich ataków – zdumiewająco niebezpiecznego i prawdopodobnie daremne kurs. Były urzędnik amerykański Aaron David Miller z pewnością (choć w nietypowy sposób) ma rację, że zamiast „w końcu wyłonić wyraźnego zwycięzcę”,
Syria jest bardziej prawdopodobne przekształcenie się w zdecentralizowane państwo, w którym alawici, Kurdowie i sunnici przez wiele lat nadal będą walczyć między sobą oraz z ekstremistami typu Al-Kaida w półautonomicznych i dysfunkcyjnych enklawach. … Pozbycie się Assada bynajmniej nie gwarantuje stabilizacji, zakończenia wojny domowej ani zwycięstwa prozachodniej opozycji.
Tymczasem jednostronne działania zamkną szlak dyplomatyczny z sojusznikami Syrii, Rosją, Chinami i Iranem utrudniać współpraca humanitarna.
Weto Izby Gmin w sprawie zaangażowania Wielkiej Brytanii jest zatem mile widziane. Przez całą czwartkową debatę parlamentarzyści gratulowali sobie zapewnienia niezależności od władzy wykonawczej – „Parlament” – cieszył się jeden z nich – „budzi się”. Jednak nawet gdyby Cameron raczył poddać tę kwestię pod głosowanie, Parlament nie ma formalnej władzy w sprawach wojny i pokoju: konsultowanie się z nią jest konwencją, którą torysi obiecali, ale zaniedbali, uczynić wiążącą. Zamiast tego, jako przedstawiciel korony, premier może to zrobić prowadzić wojnę według własnego uznania. Jak to ujął jeden z członków parlamentu torysów, „dziwactwo konstytucyjne dało Downing Street 10 władzę średniowiecznego monarchy”. To zgniły, archaiczny system, pozbawiony legitymacji demokratycznej.
Uprawnienie Parlamentu nie oznacza także wzmocnienia pozycji społeczeństwa: jeśli tak było, dlaczego głosowanie w Izbie Gmin miałoby być tak bliskie – o czym zdecydowało 13 posłów – podczas gdy opozycja publiczna było takie jasne? Posłowie niewątpliwie pozostawali pod wpływem opinii publicznej, choć z pewnością jej nie reprezentowali. „Parlament, z którego tak często się wyśmiewa” – podsumowuje Opiekun„wykonał swoją pracę, gdy było to konieczne”. Ale miało to również znaczenie w przypadku Libii, kiedy a zjednoczony klasa polityczna po prostu przesadziła znaczny sprzeciw publiczny. Kiedy torysi zbuntowali się Sarah Wollaston wymagania „szansę” dla obywateli „wypowiedzenia się poprzez swojego parlamentarzystę”, następnie propaguje ideologiczną fikcję: że Parlament przyznaje nam znaczącą rolę w procesie decyzyjnym.
W demokracji społeczeństwo – a nie monarcha czy „dyktatura wyborcza”-decyduje, kiedy i czy zezwolić na wojnę. Nie powinniśmy żądać niczego innego.
Tima Holmesa jest pisarzem i działaczem. Mieszka w środkowej Walii
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna