You wiedzieć coś jest niedobrego, gdy to samo stwierdzenie można potraktować albo jako najbardziej bezczelną antysemicką zniewagę roku, albo jako komentarz zbyt banalny, aby w ogóle warto o nim wspominać – w zależności od tego, kto go wypowiada.
A jednak właśnie takiej skali mają tak zwane kontrowersje wokół Ilhan Omar i jej tweetów „AIPAC”.
Poćwiczmy trochę najnowszą historię. W listopadzie ubiegłego roku Electronic Intifada opublikowała: czteroczęściowy dokument wyprodukowany przez Al Jazeerę (ale następnie stłumiony przez tę sieć pod amerykańskim naciskiem) szczegółowo opisujący wpływ izraelskiego lobby w Stanach Zjednoczonych.
W jednym z typowych fragmentów filmu występuje pracownik lobby, David Ochs widać, jak się przechwala tajnemu reporterowi, że Amerykańsko-Izraelska Komisja Spraw Publicznych (AIPAC) „robi różnicę; to naprawdę, naprawdę. To najlepszy zwrot z każdej wydanej złotówki, a sieć kontaktów jest fenomenalna”. Następnie Ochs podkreśla, w jaki sposób AIPAC utrzymuje amerykańskich ustawodawców w ryzach przekazując im gotówkę: „Kongresmani i senatorowie nie zrobią nic, jeśli nie wywiera się na nich presji” – mówi Ochs. „A jedynym sposobem na osiągnięcie tego są pieniądze”.
Jaka była reakcja opinii publicznej na powiązanie gotówki kontrolowanej przez AIPAC ze wsparciem Kongresu dla Izraela?
Zero.
Niecałe trzy miesiące później przywódca Kongresu Republikanów Kevin McCarthy zagrożone do podjęcia „akcji” przeciwko nowo wybranym kongresmenkom Ilhan Omar i Rashidzie Tlaib, ponieważ te dwie nowicjuszki odważyły się krytykować Izrael, którego siły – tylko w Gazie – zabity ponad 200 nieuzbrojonych demonstrantów, dziesiątki z nich dzieci, w roku poprzednim. (McCarthy był jednym z grupy Wielcy Kongresowcy który otwarcie poparł dokonaną przez Izrael rzeź setek palestyńskich cywilów podczas operacji Protective Edge w 2014 r.) W odpowiedzi Omar z radością podsumowałem to samo, co Ochs powiedział wcześniej: Kongres słucha pieniędzy, a AIPAC je dostarcza. Lub, jak to ujęła: „Chodzi o dziecko Benjaminów”.
Publiczność reakcja tym razem?
Skandal. Furora. Okrzyki antysemityzmu ze strony całego głównego nurtu politycznego.
Mam nadzieję, że zauważycie coś złego na tym zdjęciu. I nie mam tu na myśli tylko hipokryzji Prawicowych Myślicieli, którzy potępiają Omara za powiedzenie czegoś tak dobrze znanego – szczególnie członkom Kongresu – że lobbysta na rzecz Izraela mógłby pochwalić się tym samym, nie podnosząc wzroku.
Chcę podkreślić szerszą kwestię. Naprawdę is podwójne standardy na temat Izraela w popularnych mediach – ale jest to dokładne przeciwieństwo tego, które twierdzą prawicowi myśliciele. Gdyby Omar napisał, że hojność rosyjskich oligarchów mogła mieć wpływ na administrację Trumpa lub że irańskie finansowanie Hezbollahu ma znaczenie lub że saudyjskie petrodolary przyczyniają się do popularności Mohammeda bin Salmana w Waszyngtonie, opiekunowie mediów uśmiechnęliby się do niej pobłażliwie. Tylko wtedy, gdy ktoś napisze o czymś szczerze Izrael — lub, jak w przypadku Omara, o machinacjach kija i marchewki w izraelskim lobby — czy każdy Amerykanin napada na nią faux progresywny z platformą Twitter.
To jest główna rzecz, na którą należy tutaj zwrócić uwagę. Jeśli chodzi o Izrael, obowiązują wszystkie zwykłe zasady dyskursu politycznego. Jeśli chodzi o Izrael, okrucieństwa są dozwolone; podobnie jak propagandyści i wpływowi darczyńcy, którzy o to dbają. Możemy rozmawiać - według prawicowych myślicieli, mamy musi porozmawiać — o antysemityzmie, o krytykach Izraela, o „lewicy”, o tym, kiedy (jeśli w ogóle) w tym samym akapicie mogą pojawić się słowa „pieniądze” i „Izrael”. Ale nie wolno nam rozmawiać o zbrodniach Izraela ani o potężnych Amerykanach, którzy im to umożliwiają. Gdybyśmy to zrobili, moglibyśmy w końcu traktować Izrael jak każde inne zbójeckie państwo z obrzydliwą historią w zakresie praw człowieka.
Stąd natychmiastowe znęcanie się nad republikaninem Omarem za to, że nie wskazał Izraela do specjalnego traktowania. Stąd pobożne zamiary prześladowców, którzy uroczyście kłamali w obronie okrucieństw. Nancy Pelosi, świeżo z płaszczącą się czapkę w dłoni przed Haimem Sabanem – miliarderem, który wspierał Izrael broniony zamordowanie przez IDF dziennikarzy i cywilnych demonstrantów poprzez twierdzenie, że byli oni w rzeczywistości „terrorystami” w przebraniu — twierdził, że poczuł się urażony przez „antysemickie tropy” Omara, choć Omar nie napisał ani słowa o Żydach. Batya Ungar-Sargon — który jako redaktor opinii w Naprzód, zamiast tego mógłby skomentować systematyczne zabijanie przez Izrael protestujących w Gazie zbeształ Omar za „złą formę”. Obłuda tej kampanii oszczerstw była tak zaraźliwa, że jeden raport, fałszywie twierdząc, że Omar skarżył się na „bogatych Żydów” w polityce, z aprobatą określił napady Omara na media jako „edukację”.
Nie wątpię, że Omar zdobywa wykształcenie. Ale to, czego się uczy, nie jest tym, czym Właściwi Myśliciele chwalą się, że ją uczą. Uczy się, że jeśli powiesz prostą prawdę o lobby izraelskim, natychmiast spadnie na ciebie słuszny gniew każdego potężnego hipokryty w Waszyngtonie (i gdzie indziej). Uczy się, że słowo „antysemita” nie oznacza już bigoterii – oznacza to, co chcą proizraelscy brokerzy władzy. Uczy się, że Partia Demokratyczna nigdy nie będzie w stanie zrobić wystarczająco dużo, aby bronić ciemiężycieli Palestyny nie ruszy palcem aby zakończyć zaciekłe oblężenie Gazy, masowe morderstwa nieuzbrojonych demonstrantów lub inne ciągłe zbrodnie izraelskiej okupacji.
I uczy się, że tak zwani żydowscy przywódcy i elity medialne, które w oczywisty sposób nie przejmują się prawami człowieka, nie martwią się nawet konsekwencjami publicznego łączenia społeczności żydowskiej z izraelskimi okrucieństwami. Takie jest powszechnie pomijane znaczenie nalegań Ungar-Sargona, aby skarciła Omara – pod wyraźnie fałszywym zarzutem „antysemityzmu” – w imieniu wszystkich „amerykańskich Żydów”..” Ona i jej kohorty mówią, że wszelka krytyka państwa jest zaangażowana apartheid, czystki etniczne i masowe naruszenia prawa międzynarodowego z konieczności obrażają wszystkich amerykańskich Żydów. Ale to może tylko oznaczać, że wszyscy amerykańscy Żydzi są apologetami zbrodni. Pewno że stwierdzenie ma charakter antysemicki. Jednak jest tak wiele pozerek na temat fałszywego „antysemityzmu”, że wydaje się, że nikt nie zauważa, że prześladowcy handlują autentycznym artykułem.
I spójrzcie, kto pomaga im przekazać uroczystą lekcję, że na polityków nigdy, przenigdy nie wpływają pieniądze! (Przynajmniej nie, jeśli te pieniądze mają coś wspólnego z Izraelem.) Jest Chelsea Clinton, której jedyną pretensją do pozycji publicznej jest bycie córką dwojga dzieci proizraelski czynniki umożliwiające apartheid którego dziwka polityczna był znany nawet jak na standardy Waszyngtonu. I, o mój Boże, jest Donald Trump samego siebie! - Atut, Człowiek z torbą Sheldona Adelsona; Trumpa, który chwalił się że przeniósł ambasadę USA do Jerozolimy, mimo że otrzymał „tyle telefonów od zagranicznych przywódców” ostrzegających przed rozlewem krwi, jaki to spowoduje! Czy Kongresmenka nie jest szczęśliwa, że na tak wczesnym etapie swojej kariery ma takich pedagogów?
Ale choć Ilhan Omar dowiaduje się o hipokryzji i bigoterii amerykańskich osobistości publicznych, my również musimy wyciągnąć z tego lekcję. Musimy zrozumieć, że znęcanie się nad kimś takim jak Omar ma na celu odwrócenie uwagi nas wszystkich od dwóch rzeczy, które naprawdę się liczą: tego, co robi Izrael i tego, co możemy zrobić, aby to powstrzymać.
Jeśli pozwolimy apologetom ukrywać zbrodnie Izraela za pomocą pozorowanego oburzenia i obłudnej postawy, będziemy jedynie zachęcać do napadu na następną osobę, która odważy się powiedzieć prawdę o prawdziwym państwie Izrael.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
2 Komentarze
Dziękuję! Jestem wzruszony Twoim komentarzem; Mam nadzieję, że ten felieton będzie szeroko czytany.
W ZNet znajduje się wiele doskonałych materiałów na różnorodne tematy. Mam nadzieję, że tu zostaniesz.
Najlepszy, mówiący prawdę artykuł o Izraelu/AIPAC, jaki przeczytałem (dzięki znajomemu, który go polecił). Bardzo się cieszę, że natychmiast zasubskrybowałem to AM i teraz muszę mieć pewność, że „Czego uczy nas napad na Ilhana Omara” jest czytany daleko i szeroko.