Można powiedzieć, że większość tego, co napisałem, miała na celu po prostu ponowne połączenie nas z naszą rzeczywistością, od której staliśmy się dziwnie wyobcowani, jeśli nie rozwiedzeni. Nie była to próba paradowania czy promowania określonej ideologii czy filozofii, ale próba wzniecenia świeżości myśli i perspektywy – wywołania refleksji, dyskusji i debaty, abyśmy mogli przystąpić do zadania uzdrowienia tego świata nasz, który jest tak bardzo zmartwiony. Była to próba ponownego połączenia nas z naszym wrodzonym zdrowym rozsądkiem i naturalnym współczuciem; to znaczy naszej podstawowej inteligencji i dobroci, które są nieodłączne od nas wszystkich, podobnie jak godność i wartość. Jak powiedział historyk i politolog Howard Zinn, istnieje wiedza i jest wiedza.
Istnieje świadomość, że dziesiątki tysięcy dzieci umiera codziennie z powodu głodu i chorób związanych z głodem, a także wewnętrzna świadomość, która zmusza nas do podjęcia działań w tej sprawie. Głównym celem tej książki jest przeniesienie naszej świadomości ze świadomości czysto intelektualnej, znajdującej się w głowie, do świadomości odczuwanej w sercu i odczuwanej wewnętrznie.
Jak powiedział Emerson, celem poety, artysty czy pisarza jest chodzenie po ulicach z lustrem, aby społeczeństwo mogło się zobaczyć. Niezależnie od tego, czy obraz jest piękny, czy straszny, czy też jest mieszaniną piękna i grozy, niezwykle ważne jest, aby znalazło to odzwierciedlenie w sztuce, muzyce i literaturze – a jeszcze ważniejsze jest, abyśmy na niego patrzyli i nie odwracali się ze strachem lub dyskomfort.
Połączenie z naszą rzeczywistością jest absolutnie niezbędne i niezbędne – jeśli tego odmówimy, nie będzie możliwości prowadzenia autentycznego i przyzwoitego życia, a nawet życia sensownego; co więcej, jeśli nie będziemy na to patrzeć i instynktownie pogodzimy się z naszą rzeczywistością, wówczas nie będzie możliwości, abyśmy kiedykolwiek mieli przyzwoite społeczeństwo lub przyzwoitą przyszłość dla ludzkości lub dzieci na ziemi.
Jednak w pewnym momencie, gdy zaczniemy ponownie łączyć się z naszą rzeczywistością, gdy zaczniemy ponownie łączyć się z rzeczywistością naszego świata i naszego społeczeństwa, i zaczniemy ponownie łączyć się z naszym własnym doświadczeniem, naszym zdrowym rozsądkiem, naszą podstawową czujnością, naszej wrodzonej dobroci i współczucia, a także wobec innych i życia na ziemi, nadchodzi czas na refleksję nad tym, co zamierzamy zrobić z tymi rzeczywistościami – teraz, gdy nie są to tylko przelotne błyski w świadomości w dużej mierze lunatyku, odłączony od życia i świata.
A kiedy zaczniemy pytać, co można zrobić, co należy zrobić, co należy zrobić, wówczas musimy zadać pytania i to nie tylko dotyczące kwestii, polityk i prawodawstwa, ale także systemów. Jeśli odmówimy zaangażowania się w poważną i otwartą refleksję, kwestionowanie lub dyskusję na temat systemów i instytucji naszego społeczeństwa, aktywnie robimy z siebie zagubioną owcę, nieszczęsnych ideologów z zawiązanymi oczami lub samousprawiedliwiających się narcyzów .
Zadawanie pytań o rzeczywistość, przed którą stoimy, problemy, przed którymi stoimy, oraz to, co można, a nawet należy zrobić, aby się do nich odnieść i je rozwiązać, wymaga nie tylko pytań dotyczących konkretnego problemu, ale także, co znacznie ważniejsze, głębszego zadawania pytań na poziom ludzkich systemów społecznych. Jeśli nie możemy lub nie będziemy zadawać pytań na tym poziomie, jesteśmy zgubieni, a nasza przyszłość jest całkiem beznadziejna. Na szczęście dzięki wrodzonemu zdrowemu rozsądkowi i naturalnej inteligencji, a także naturalnej empatii i współczuciu jesteśmy w stanie zadawać takie pytania i głęboko zastanawiać się nad takimi kwestiami strukturalnymi lub wzorcami systemów – a coraz więcej ludzi ma gotowość angażować się w te tematy, które wcześniej często były tabu.
Teraz wiemy, że musimy zacząć zmagać się z głębszymi pytaniami, ponieważ nasze życie i przyszłość zależą od zadawania takich pytań. Wesoła obojętność i niekwestionowane posłuszeństwo indoktrynowanym myślom, „Leave It To Beaver”, umiera, dzięki niebiosom. Na jego miejsce powstaje przebudzona ludzkość, która nie boi się kwestionować długo utrzymywanych założeń i cenionych ikon lub, jak to ujęła analityk trendów Faith Popcorn, nawet obalenia ikon. Teraz jest czas refleksji i działania. I potrzebujemy obu.
Musimy ponownie przeanalizować wszystkie nasze założenia od podstaw, ponieważ wymagają tego zarówno nasze kryzysy społeczne, jak i środowiskowe. Nasza ponowna analiza musi uwzględnić nasze najbardziej podstawowe i długo utrzymywane założenia dotyczące tego, co jest naturalne, nieuniknione lub pożądane w kontekście systemów, struktur i instytucji społeczeństwa ludzkiego.
Wszystko jest kwestią otwartą. Odrzucenie tego oznacza całkowite przegapienie tej chwili. Musimy teraz zadać głębsze pytania i ludzie zaczynają właśnie to robić.
Wiem, że ogólnie rzecz biorąc, odwoływanie się do kultury popularnej nie jest uważane za dobrą formę naukową – jest to zbyt niskie jak na wieże akademii (hm) – ale są tam okruchy wglądu, a nawet mądrości. A więc rzucając konwencję na wiatr, jak to często robię, oto cytat nie z Chaucera czy Arystotelesa, Marksa czy Szekspira, ale artystów muzycznych znanych zbiorczo jako Orły.
„Kto zapewni wspaniały projekt
Co jest twoje i co jest moje
Ponieważ nie ma już nowej granicy
Musimy tu dotrzeć”.
(Ostatni ratunek)
I właśnie to musimy rozgryźć – a to z konieczności będzie wymagało poważnych badań duszy, kilku niewygodnych pytań, a także porzucenia wielu długo pielęgnowanych złudzeń. Wymagana będzie przede wszystkim chęć ponownego przeanalizowania prawie wszystkiego. I tym wstępem zakończę ten wstęp. Dobre pytanie jest o wiele lepsze i cenniejsze niż zła odpowiedź – lub, co gorsza, przypuszczalna odpowiedź. Przyjrzyjmy się jeszcze raz temu, co przypuszczaliśmy, że wiemy. Może się okazać, że świeży wygląd zmieni wszystko. I to dotyczy każdego aspektu i obszaru życia.
*
Mam tendencję do unikania mówienia w kategoriach izmów, gdyż zbyt często ludzie usłyszą jedno słowo, a potem rezygnują z wszelkiego rozsądku i cofają się do z góry ustalonych wniosków, które niszczą wszelką możliwość racjonalnej dyskusji. Ale tutaj skorzystam z okazji. Niech jednak będzie wiadome, że przede wszystkim opowiadam się za demokracją i nalegam na nią – autentyczną demokrację, prawdziwą demokrację, demokrację populistyczną – i że wszystko inne jest przedmiotem debaty. Jeśli zgodzimy się co do tego, że cenimy demokrację, to miejmy nadzieję, że będziemy mogli mówić rozsądnie, a nie zbaczać z toru za pomocą ckliwych szowinistycznych frazesów, ale rozmawiać o prawdziwych problemach. Ufam, że możemy. Tych nielicznych, którzy nie mogą, prosimy o odłożenie książki już teraz.
Socjalizm to słowo powszechnie źle rozumiane – czasami wręcz otoczone strachem i przedmiotem zdezorientowanego lub po prostu nieuczciwego siania strachu. Można by pomyśleć, że czerwony strach ery McCarthy'ego minął i umarł; ale nie, to nie jest – jeszcze nie. Świadomi politycznie znają tego straszydła: pustą taktykę zastraszania stosowaną przez zdezorientowanych i nieszczerych. Jednak nadal panuje zamieszanie. I należy to wyjaśnić, tak jak wszelkie zamieszanie musi zostać wyjaśnione.
Socjalizm opiera się na oświeceniowych wartościach, takich jak wolność, solidarność i równość, a także dzielenie się i sprawiedliwość, które są również wymagane, aby poprzednie wartości stały się znaczące i rzeczywiste. Kto jest przeciwny wolności? Kto jest przeciwny solidarności – współpracy i wzajemnemu pomaganiu? Kto jest przeciwny równości? Niewielu jest dziś przeciwnych tym wartościom, lecz wartości te nie są przestrzegane w wystarczającym stopniu i w pełni, a dzieje się tak w dużej mierze dlatego, że żyjemy w korporacyjnym systemie gospodarczym, który jest sprzeczny z tymi wartościami. Wartości te nie zostaną w pełni osiągnięte ani ucieleśnione, dopóki system gospodarczy nie zostanie zasadniczo zmieniony pod względem dystrybucji bogactwa i zasobów, a co ważniejsze, pod względem stosunków władzy.
Istnieje obawa, że socjalizm oznacza duży rząd, ale powinniśmy się zastanowić nad tym stwierdzeniem, czy jest ono prawdziwe, a także czy ma to znaczenie, a jeśli ma znaczenie, to w jakim sensie. Zacznijmy od tego, jak powiedział Howard Zinn: „Nazywa się to dużym rządem, gdy rząd interweniuje po stronie biednych. Nie nazywa się to wielkim rządem, gdy rząd interweniuje po stronie bogatych. Mamy teraz duży rząd, ale służy on przede wszystkim bogatym i największym korporacjom; a w USA służy bogatym, elicie korporacji i imperialnej machinie wojennej wartej bilion dolarów rocznie. Duży rząd to wyjątkowo obłudne oszczerstwo. Mamy teraz duży rząd dla plutokratów. To, czego domaga się socjalizm, jeśli w ogóle wzywa do dużego rządu, choć niekoniecznie to robi, to tego, aby rząd faktycznie służył wszystkim ludziom, a nie tylko nielicznym najbogatszym.
„Można tu uwzględnić prawa i rządy, a nawet w każdym przypadku,
jako połączenie bogatych w celu ucisku biednych,
i zachować dla siebie nierówność dostępu do dóbr
które w przeciwnym razie zostałyby wkrótce zniszczone przez ataki biednych, którzy,
jeśli nie będzie to utrudniane przez rząd,
wkrótce doprowadziliby innych do równości poprzez otwartą przemoc.”.
– Adam Smith, 1760
Obecnie mamy rząd interwencyjny i zawsze tak było. Problem polega na tym, że rządy tradycyjnie interweniowały na rynku, w gospodarce i w społeczeństwie, aby chronić bogatych i służyć im, kosztem wielu. Socjalizm po prostu stara się odwrócić tę zasadę i dlatego większość ludzi instynktownie wyznaje wartości socjalistyczne, nawet jeśli nie odważą się nazywać siebie socjalistami. Dlatego też rządzący plutokraci gardzą ideą prawdziwego socjalizmu i starają się go oczerniać, demonizować, oczerniać i delegitymizować na każdym kroku, wraz z każdym, kto ośmiela się oddychać jego imieniem, chyba że odbywa się to w pogardliwym potępieniu.
Bilion dolarów rocznie w budżecie wojennym, machinie wojennej i kompleksie wojskowo-przemysłowym służącym interesom szczerze drapieżnej i drapieżnej elity korporacyjnej, nie wspominając o setkach miliardów dolarów rocznie w subsydiach i setkach miliardów lub więcej miliardów w tak zwane ratunki, to duży rząd dla bogatych. Nie możemy pozwolić, aby taka hipokryzja pozostała bez sprzeciwu.
Wielki rząd to czerwony śledź, głęboko obłudna i nieszczera, lub po prostu głęboko ignorancka krytyka i oszczerstwo socjalizmu. Inteligentni ludzie powinni przejrzeć ten podstęp i zamieszanie i całkowicie odrzucić tę argumentację. Pytanie nie dotyczy przede wszystkim tego, czy mamy duży, czy mały rząd, czy coś pomiędzy, ale komu ten rząd służy. Centralną kwestią nie jest wielkość rządu, ale to, czy służy on wszystkim ludziom, czy tylko nielicznym najbogatszym.
Co ważniejsze, pomijając kwestię podziału rządu na duży i mały, socjalizm nie oznacza nadętego, opornego, autorytatywny rząd, jak wielu sądzi. W rzeczywistości rząd autorytarny jest przeciwieństwem socjalizmu, podobnie jak kleptokracja lub plutokracja, państwo niani dla bogatych lub korporacjonizm, w którym obecnie żyjemy, jest przeciwieństwem demokracji.
Jak słusznie powiedzieli Howard Zinn i inni: „Rząd ma chronić istniejącą dystrybucję bogactwa”. Celem socjalizmu jest bardziej sprawiedliwa dystrybucja bogactwa w społeczeństwie ludzkim, aby wszyscy mogli mieć dobre życie. Drugi cel socjalizmu jest jeszcze bardziej fundamentalny i dotyczy nie bogactwa, ale władzy. Można powiedzieć, co również jest słuszne, że rządy istnieją po to, aby chronić nierówny podział władzy w społeczeństwie, z czego wynikają pochodne korzyści w postaci bogactwa i przywilejów – i płyną do tego, co socjolog C. Wright Mills nazwał elitą władzy, czyli władzą rządzącą. klasa. Socjalizm dąży do wyzwolenia ludzi i stworzenia bardziej egalitarnego i sprawiedliwego społeczeństwa, opartego na fundamentalnym poglądzie, że wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi oraz są obdarzeni pewnymi niezbywalnymi prawami – prawem do godnego życia i prawem do wolności od ucisku i wyzysk jest wśród nich.
Bardziej centralny i fundamentalny niż podział bogactwa jest podział władzy w społeczeństwie. Socjalizm dąży do wzmocnienia pozycji wszystkich i położenia kresu stanowi rzeczy, w którym nieliczni posiadają większość władzy lub uzurpują sobie ją, przekonując wielu do bierności i posłuszeństwa, podczas gdy przeważająca większość żyje w ogólnie nieuznanym, chronicznym pozbawieniu władzy – niezależnie od tego, czy czy nie, mogą wybierać spośród dziesiątek tysięcy w dużej mierze tandetnych produktów konsumenckich lub opcji informacyjno-rozrywkowych.
Innymi słowy, socjalizm dąży do większej równości bogactwa i sprawiedliwszego podziału bogactwa; co więcej, socjalizm stara się wydźwignąć ludzi ze stanu niewoli, wyobcowania i pozbawienia ich mocy do czegoś bardziej szlachetnego i godnego – do stanu bardziej współmiernego z ich podstawową i wrodzoną godnością i wartością – poprzez inspirowanie ludzi do odzyskać należną im władzę.
*
Socjalizm ponadto nie ma nic wspólnego z rodzajami rządów czy porządków społecznych, jakie widzieliśmy w Rosji Sowieckiej czy w komunistycznych Chinach. Aby wartości wolności, solidarności i równości miały jakikolwiek realny sens, wartości, na których opiera się socjalizm, socjalizm musi zawierać swój najbardziej istotny element: kontrolę robotniczą nad środkami produkcji – a to oznacza demokrację ekonomiczną, a także demokrację polityczną . Aby demokracja gospodarcza lub polityczna miała jakiekolwiek znaczenie, władza musi znajdować się w rękach obywateli, a także być utrzymywana bardzo blisko obywateli i niezbyt scentralizowana. Ale ani komunistyczna Rosja, ani Chiny nie pozwoliły na jakąkolwiek prawdziwą robotniczą kontrolę nad środkami produkcji – wszelka taka kontrola była i jest sprawowana przez samoprzebłagalną, biurokratyczną elitę rządzącą, a nie robotników; dlatego ani Rosja Radziecka, ani Chiny nie były i nie są socjalistyczne. Są to społeczeństwa feudalne, a nie socjalistyczne, pomimo ich roszczeń do wzniosłych ideałów. Hitler również wyznawał wzniosłe ideały, podobnie jak Stalin i Pol Pot, ale byli to szaleńcy mający obsesję na punkcie władzy i wyraźnie oszukujący siebie. Nie możemy i nie powinniśmy brać ich za dobrą monetę ani za ich słowa. Nie są tym, za kogo się podają.
Zachodni plutokraci i ich lojalni technokraci-psi, głoszą wzniosłe ideały demokracji i wolności, ale z nich także należy się śmiać, gdy używają tak pustej retoryki, a nie podziwiać ich uczciwe i szlachetne działania, które są o wiele bardziej nikczemne niż szlachetne. To samo tyczy się tych, którzy owijają się sztandarem socjalizmu, jednocześnie uciskając naród za pomocą aroganckiej i samousprawiedliwiającej się elitarności i tyranii. Socjalizm wzmacnia wszystkich, inaczej nie jest socjalizmem. Wszystko, co nazywa siebie socjalizmem i co degraduje ludzi do stanu bydła, jest po prostu nowoczesną formą feudalizmu w przebraniu. I oczywiście powinniśmy się spodziewać, że elity władzy, czy to na Wschodzie, czy na Zachodzie – korporacyjno-czerwone lub korporacyjno-czarne – systematycznie okłamują przede wszystkim siebie.
Machiavelli mawiał, że książę musi przede wszystkim umieć kłamać. To, czego Machiavelli najwyraźniej nie dostrzegł, to fakt, że aby książę lub cesarz mógł być wielkim kłamcą, musi przede wszystkim oszukać samego siebie. Największy z cesarzy – co oznacza największego z handlarzy władzą, co oznacza jednostki, które spadły do najniższych standardów ludzkiego zachowania – zawsze oszukiwali się, wierząc we własną retorykę. To samo jest prawdziwe dzisiaj, jak było w czasach Medyceuszy, faraonów i królów słońca – zarówno Wschodu, jak i Zachodu. To mali chłopcy na tronie, zakochani we własnych złudzeniach co do wielkości, racjonalizujący swoją chciwość i pychę oraz pijani nieuchronnie ulotnym czasem sprawowania władzy. Dzieci zachowują się lepiej, a dzieci będą lepszymi władcami.
Jak już powiedziano i trafnie powiedziano, komunistyczna Rosja i Chiny lubiły myśleć o sobie jako o socjalistach i przedstawiały się jako socjalistyczne, ponieważ dodawało im to pewnej wiarygodności w oczach ludzi; a zachodnie państwa kapitalistyczne chciały określić komunistyczną Rosję i Chiny jako socjalistyczne, aby skojarzyć socjalizm z despotycznymi, biurokratycznymi reżimami autorytarnymi i tym samym go zdyskredytować. Ale ani Rosja Radziecka, ani komunistyczne Chiny nie były i nie są socjalistyczne.
Orwellowski dwumowa, oszustwo i samooszukiwanie są nieodłączną częścią imperium i niezależnie od tego, czy jest to imperium komunistyczne, faszystowskie czy korporacyjne – a różnice są niewielkie i stosunkowo powierzchowne – zawsze występują te same tendencje zarówno do systematycznego oszustwa, jak i równie systematycznego samooszukiwania się. obecny.
Aby mówić jaśniej i wyraźniej i, miejmy nadzieję, być szerzej usłyszanym i zrozumianym, ponieważ nasze uwarunkowania społeczne – czyli pranie mózgu, w potocznym języku – okazały się tak skuteczne i tak głęboko się zakorzeniły, może lepiej będzie mówić po prostu demokracji populistycznej, stosowanej racjonalnie i konsekwentnie zarówno w sferze politycznej, jak i gospodarczej, co w każdym razie stanowi istotę każdego prawdziwego socjalizmu.
To, czego potrzebujemy i czego pragnie zdecydowana większość ludzi, to autentyczna demokracja, która służy interesom ludzi, a nie tylko superbogatych. Wolałbym nazwać ją demokracją populistyczną lub po prostu demokracją autentyczną, niż czymkolwiek innym, bo tym właśnie jest i to także będzie najłatwiejsze do zrozumienia, a nie źle zrozumiane. Demokracja teraz!
*
Niektórzy twierdzili, że można mieć równość albo wolność, ale nie można mieć jednego i drugiego – faktem jest, że to stwierdzenie jest po prostu nieprawdziwe. Oczywiście ludzie, którzy mówią, że nie można mieć jednocześnie wolności i równości, zwykle opowiadają się za systemem kapitalistycznym i sugerują, że w socjalizmie można mieć równość, ale nie ma się wolności, co jest ważniejsze. To oczywiście odzwierciedla całkowite niezrozumienie lub nieuczciwość co do natury socjalizmu. Odzwierciedla to także albo rażące nieporozumienie, albo głęboką nieuczciwość co do natury kapitalizmu. Sugerowane znaczenie tego stwierdzenia jest takie, że w kapitalizmie możesz mieć żałosną nierówność, ale przynajmniej masz wolność. To znowu jest po prostu nieprawda.
W kapitalizmie państwowym możemy mieć swobodę wyboru między coca-colą a pepsi lub między tą czy inną marką dóbr konsumpcyjnych, ale nie mamy wolności znaczącego udziału w kształtowaniu naszego społeczeństwa, a zwłaszcza naszego życia gospodarczego, ponieważ decyzje te są w większości podejmowane przez i dla rządzącej elity biznesu. Mamy iluzję wolności, ale nie treść. I nie mamy tej treści, bo w kapitalizmie władza koncentruje się do tego stopnia, że powróciliśmy do swego rodzaju porządku feudalnego, gdzie rządzi nieliczna garstka na górze, a reszta jest poniżana do statusu niewiele więcej niż bydła, do być trzymani w zamknięciu i przemieszczani w tę i tamtą stronę dla dobra swoich panów i zachowywać się tak, jakby nie mieli zdolności umysłowych większych niż bydło – pokornie wykonywać polecenia i nie zadawać pytań ani nie myśleć.
Zatem kapitalizm nie wytwarza ani równości, ani wolności, ale wielką i rosnącą nierówność bogactwa i władzy, zdecydowanie zmierzającą w stronę pewnego rodzaju tyrańskiego porządku neofeudalnego, w którym nieliczni posiadają i kontrolują wszystkie zasoby oraz dominują lub kontrolują media i media proces polityczny i gospodarkę, a reszta sprowadza się do chłopów lub gorzej.
Jeśli mamy do czynienia z wielką nierównością bogactwa, nieuniknione jest, że będzie wielka nierówność władzy; a jeśli istnieje wielka nierówność sił, wówczas wolność jest w dużej mierze iluzją, a ludzie to poddani, bydło lub pionki. To jest to, co mamy teraz i nazywamy to demokracją kapitalistyczną. Nie jest to demokracja autentyczna ani merytoryczna, przynosi stale malejącą równość i szybko niszczy wszelką pozostałą wolność i demokrację.
Równość i wolność wcale nie są ze sobą sprzeczne lub nie do pogodzenia. Libertariański socjalizm pokazuje zarówno w teorii, jak i praktyce, jak to jest. Aby jednak odpowiedzieć bardziej bezpośrednio na ten bardzo zagmatwany pseudoaksjomat, powinniśmy powiedzieć, że jest to dokładne odwrotność prawdy. Jeśli chcemy mówić aksjomatami, powinniśmy powiedzieć tak: ani równość, ani wolność nie są możliwe w jakimkolwiek rzeczywistym i znaczącym sensie, jeśli jedno i drugie nie powstaje razem. Podobnie demokracja nie jest możliwa, jeśli nie istnieje jakaś podstawowa miara równości bogactwa i wynikającej z niej pochodnej władzy, która umożliwiłaby mu istnienie i przetrwanie. Jeśli chcemy lub cenimy którykolwiek z trzech – wolność, równość lub demokrację – to musimy cenić, w słowach i praktyce, wszystkie trzy, ponieważ są one nierozerwalnie ze sobą powiązane i współzależne. Demokratyczny socjalizm, a nawet bardziej libertariański socjalizm, oferuje największy potencjał rzeczywistego życia i urzeczywistniania tych wartości, takich jak wolność, równość i demokracja w społeczeństwie ludzkim – z pewnością o wiele większy niż nasz obecny porządek korporacyjny, który aktywnie podważa całą te. Rozsądnie byłoby długo i uważnie patrzeć w lustro i przyznać się do rzeczywistości, która stała przed naszymi oczami. Ale powiedziawszy to, prawda jest taka, że ludzie na całym świecie zaczęli właśnie to robić i pojawia się to. Korporacjonizm to zraniona bestia, umierająca ostatnimi i najniebezpieczniejszymi atakami śmierci. Na horyzoncie widać demokrację, demokrację bardziej realną, pełną i solidną, niż świat kiedykolwiek widział.
*
Aby udzielać kredytu tam, gdzie jest on należny, zarówno Rosja Radziecka, jak i komunistyczne Chiny przed otwarciem się na światowy kapitał w 1980 r., zdołały zmniejszyć ubóstwo poprzez redystrybucję bogactwa i szerzej dostępną opiekę zdrowotną. Po otwarciu się na zachodnie korporacje i neoliberalizm w Chinach w 1980 r. oraz po powstaniu gangsterskiego kapitalizmu w Rosji w epoce poradzieckiej od 1989 r., bieda w tych krajach znacznie wzrosła, a dysproporcje – antyteza bezklasowego i wolne, egalitarne społeczeństwo – rozrosło się w zawrotnym tempie. W każdym razie, pomimo pewnych ograniczonych sukcesów, brak prawdziwej kontroli pracowników nad produkcją, a także tyrania fuzji państw i korporacji, czynią z tych modeli społecznych rodzaj neofeudalnego czerwonego korporacjonizmu, a nie jakąkolwiek formę prawdziwy socjalizm.
Socjalizm wymaga kontroli robotniczej nad produkcją i w obu przypadkach w Rosji Sowieckiej i w Chinach było to niedozwolone, a nawet aktywnie niszczone (w czystkach Lenina, Stalina, Mao i innych przywódców „socjalistycznych”) na rzecz cała władza – gospodarcza, polityczna i kulturalna – znajduje się w rękach elity rządzącej. Społeczeństwo rządzone przez elitę można dokładniej opisać, szerzej, jako społeczeństwo feudalne, które nie jest ani demokratyczne, ani socjalistyczne – ani wolne, ani równe, ani sprawiedliwe. Komunistyczna Rosja i Chiny były i są społeczeństwami feudalnymi, a nie socjalistycznymi. Na Zachodzie także my żyjemy w swego rodzaju neofeudalizmie, chociaż ludzie budzą się do tego faktu i zaczynają mieć dość jego nieznośności i niesprawiedliwości.
Tak, jest możliwe, a może nawet prawdopodobne, że większość plutokratów na Zachodzie, podobnie jak biurokraci w Chinach, jeśli chodzi o wątpliwości, jest zagubiona w niejasnych, ale dobrych intencjach: to znaczy są zdezorientowani i oszołomieni ideologiczną fiksacją, która zaślepia ich w ich niebezpiecznie samooszukującym się, wyspiarskim świecie na otaczającą ich rzeczywistość i skutki ich działań. Ci, którzy doskonale zdają sobie sprawę ze skutków swoich działań, a mimo to je realizują, a jest ich z pewnością kilku, po prostu stracili kontakt ze swoimi duszami, sercem, zdrowym rozsądkiem i podstawowym człowieczeństwem. Mamy nadzieję, że większość po prostu zagubi się w pomieszaniu idei fixe. (znajdź francuskie wyrażenie) Ale w obu przypadkach rezultaty są po prostu tym, co można słusznie nazwać złem – nie ma mniejszych terminów, które można zastosować. Czy to przez ideologiczny fetysz, zamglone myślenie, czy też przez zwykłą utratę ludzkich uczuć, co skutkuje niczym innym jak socjopatycznym stanem umysłu, elity rządzące obu obozów angażują się w coś, co można dokładnie opisać jedynie jako wojnę z ludzkością i ziemia. Ta wojna musi się teraz zakończyć. Ani ludzkość, ani ziemia nie mogą tego dłużej tolerować.
*
Można ich nazwać czerwonymi i czarnymi korporacjonistami: w przypadku partnerstwa i fuzji wielkiego biznesu i wielkiego rządu czerwoni korporacjoniści z Chin na Wschodzie chcą, aby u władzy rządzili biurokraci – a są oni całkowicie elitarnymi technokratami, a nie socjalistami; czarni korporacjoniści z Zachodu, znani bardziej uczciwie jako kryptofaszyści, chcą, aby rządziła elita biznesowa. W obu przypadkach jest to forma neofeudalizmu, sprzeczna z demokracją, sprawiedliwością i wolnością, dlatego powinniśmy odrzucić obie wersje, tak jak zaczynają to teraz robić ludzie na całym świecie.
Kapitalizm państwowy, czyli korporacjonizm, jaki mamy w świecie zachodnim, również nie da się pogodzić ani ze znaczącą demokracją, ani z równością czy wolnością. Kapitalizm, jeśli nie zostanie poskromiony poważnymi kontrolami i równowagą we wzroście koncentracji władzy ekonomicznej, niezmiennie prowadzi do kapitalizmu kumoterskiego, czyli tego, co można nazwać kapitalizmem państwowym – który jest rodzajem drani socjalizmu dla bogatych i wolnego rynku dla reszty. Państwo karmi i chroni elitę biznesową, elita biznesowa żywi się ludźmi i ziemią, a elita polityczna zostaje wyrzucona z resztek za to, że jest lojalnym psem na kolanach i sługą rządzących panów. To właśnie mamy na Zachodzie od wielu dziesięcioleci, jeśli nie dwóch stuleci. Demokracja, wolność, sprawiedliwość i równość stają się farsą w takim stanie rzeczy, ale niekontrolowany kapitalizm prowadzi do jeszcze większego zła, nawet poza kumoterstwem i szerzącą się korupcją państwowych reżimów kapitalistycznych.
Kapitalizm państwowy – jeśli nie zostanie skorygowany poprzez wprowadzenie przynajmniej poważnych przepisów antymonopolowych, dotyczących koncentracji mediów i finansowania wyborów, wraz ze ścisłą kontrolą walutową i kapitałową – niezmiennie przekształca się w korporacjonizm, który jest połączeniem biznesu i państwo: sama definicja faszyzmu. Prowadzi do społeczeństwa, w którym nad wszystkimi panuje elita finansowa i biznesowa, a w ramach takiego reżimu nie jest możliwa prawdziwa demokracja, wolność, sprawiedliwość ani równość. A biorąc pod uwagę, że wszystkie najważniejsze decyzje są ograniczane przez szaloną pogoń za wąskimi, krótkoterminowymi zyskami finansowymi, motywowanymi głównie przez maleńką, samoizolującą się i oszukującą siebie elitę plutokratyczną, nie jest też możliwe zrównoważenie środowiskowe ani przetrwanie gatunku. Są to lekcje z naszej najnowszej historii, których musimy się nauczyć teraz, póki jeszcze możemy.
Nasze obecne reżimy korporacyjne są w rzeczywistości porządkami neofeudalnymi. Tak jak komunistyczna Rosja i Chiny chciały nieuczciwie przypiąć sobie odznakę socjalizmu, aby utrzymać w oczach ludzi iluzję legitymizacji, tak też mocarstwa zachodnie chcą przypiąć odznakę wolności i demokracji siebie, z tych samych powodów.
Zachodnie reżimy korporacjonistyczne są lustrzanym odbiciem reżimów feudalnych Rosji Sowieckiej i Chin. Jednym z nich jest feudalizm korporacyjny, w którym za sterami stoi wielki biznes, a biurokracja rządowa i politycy pędzą obok siebie jak stado lojalnych szczeniąt lub, mówiąc bardziej niepochlebnie, parada kurtyzan. Drugim jest feudalny korporacjonizm, z biurokratyczną elitą na czele i władzą korporacyjną ściśle z nią związaną i ściśle z nią połączoną. Obydwa są bardziej feudalne niż wolne czy demokratyczne i żadne z nich nie jest uzasadnione, a tym bardziej nie jest nadzieją ludzkości.
Co więcej, zarówno feudalny korporacjonizm – jakim był i jest eksperyment komunistyczny – jak i kapitalizm państwowy, jaki mamy obecnie na Zachodzie i w większości części świata – lub korporacjonizm, który szybko się rozwija – utraciły wszelką legitymację w oczach ludzie, na całym świecie. Nadszedł czas na coś nowego. Nadszedł czas odrodzenia, renesansu i prawdziwej demokracji.
*
Powinniśmy móc rozmawiać o socjalizmie, kapitalizmie, anarchizmie, libertarianizmie, feudalizmie, faszyzmie czy demokracji, nie tracąc przy tym ludziom głowy. Są to tematy o głębokich i dalekosiężnych konsekwencjach, dlatego zrozumiałe i naturalne jest, że wokół nich rodzi się pewna pasja. Niemniej jednak możemy i powinniśmy móc rozmawiać o tych rzeczach jako rozsądne, racjonalne, dojrzałe istoty ludzkie, posiadające podstawowe podstawy zdrowego rozsądku, a nie jako małe, źle wychowane dzieci, pieniące się z ust szowinistycznymi wyrazami ideologicznego poglądu przed okresem dojrzewania. fiksacja. To są idee, a idee można i trzeba omawiać otwarcie i swobodnie – jeśli chcemy żyć rozsądnie lub dobrze. Nie mówimy o naszej ulubionej zabawce czy superbohaterze, ani o tym, kto jest największym dzieckiem w piaskownicy. Mówimy o kwestiach, które mają wpływ na nasze społeczeństwo, społeczności i całe nasze życie, a także przyszłość ludzkości. Musimy umieć omówić te sprawy z pewnym spokojem i otwartością umysłu, w przeciwnym razie zgubimy się. Możemy i najwyższy czas to zrobić. I musimy.
Jak powiedzieliśmy, socjalizm wymaga przede wszystkim kontroli pracowników nad środkami produkcji – abyśmy nie żyli jak współcześni chłopi pańszczyźniani, pionki, najemni niewolnicy lub zwykłe trybiki w maszynie – a to oznacza demokrację gospodarczą. Demokracja ekonomiczna oznacza, że ludzie pracujący w fabrykach, gospodarstwach rolnych, biurach i magazynach kontrolują swoje miejsce pracy poprzez bardzo lokalną formę procesu demokracji partycypacyjnej.
Ani socjalizmu, ani demokracji ekonomicznej, ani wolności nie można pogodzić ze zbyt scentralizowanymi, elitarnymi rządami wielkiego brata. Wydaje się, że Marks nie zrozumiał tego wystarczająco jasno. Bakunin, Kropotkin, Chomsky, Albert, Huxley, Orwell, Rocker, Bookchin i wielu innych zdali sobie z tego sprawę, a ich bardzo przekonujące, przejrzyste, a nawet prorocze myśli są wysoce godne naszego rozważenia.
Demokracja ekonomiczna jest niemożliwa w przypadku korporacjonizmu – z dominacją nad gospodarką i procesem politycznym przez duże, odgórnie kontrolowane korporacje, działające na zasadzie prywatnych tyranii, co niesie ze sobą panujący obecnie system kapitalizmu państwowego. Kapitalizm państwowy, przechodzący obecnie w mroczniejszą decentralizację w postaci korporacjonizmu lub, mówiąc wprost, korporacyjnego faszyzmu, jest tym, co mamy obecnie w większości części świata. Demokracja ekonomiczna jest również niemożliwa przy nadmiernie scentralizowanym, autorytarnym lub po prostu elitarnym dużym rządzie, jak widzieliśmy w komunistycznej Rosji i Chinach.
Ani socjalizm państwowy – w rzeczywistości jest to mylące określenie i oksymoron – ani kapitalizm państwowy nie mogą być uznane za zgodne ani z demokracją ekonomiczną, ani z wartościami wolności, solidarności i równości, ani nawet z demokracją polityczną, gdyż oba systemy podważają to wszystko wartości. Obie są w rzeczywistości ideologiami neofeudalnymi i opresyjnymi, odczłowieczającymi porządkami społeczeństwa ludzkiego. Potrzebujemy trzeciej drogi, a nawiasem mówiąc, nie jest to droga Tony’ego Blaira i korporacjonistów w przebraniu lewicowo-liberalnego.
Większość ludzi na całym świecie popiera obecnie wartości i politykę demokratyczno-socjalistycznego, jak opisano powyżej. Teraz potrzebujemy szeroko zakrojonej drugiej fali rewolucji demokratycznych, aby wdrożyć te wartości na solidniejszym, pełniejszym, szerszym i bardziej autentycznym poziomie.
Mamy już biblioteki publiczne, szkoły publiczne, państwowe uczelnie i uniwersytety, publiczne służby wodno-kanalizacyjne, publiczne straże pożarne, publiczne szpitale i przychodnie zdrowia, publiczne karetki pogotowia, publiczne emerytury, publiczne drogi, mosty i parki – i nikt nie mówi: „O mój Boże, to jest socjalizm – musimy się tego pozbyć. Nikt przy zdrowych zmysłach tak nie jest, a już na pewno nie przeważająca większość ludzi. W rzeczywistości mamy silny i konsekwentny popyt lub przynajmniej bardzo silne i konsekwentne pragnienie ze strony przeważającej większości społeczeństwa, dotyczące większej roli w sektorze publicznym – zwiększenia liczby robót publicznych, w tym zwiększenia transportu publicznego, więcej mieszkań publicznych dla biednych, więcej funduszy rządowych na szkolenia i edukację, powszechny system publicznej opieki zdrowotnej w Stanach Zjednoczonych, aby być może wprowadzić go do cywilizowanego świata, więcej funduszy i inwestycji publicznych dla małych przedsiębiorstw, a mniej dla korporacji gigantów i więcej sponsorowanych przez państwo programów tworzenia miejsc pracy. Krótko mówiąc, pod wieloma względami mamy już socjalizm, chociaż są to ograniczone aspekty lub segmenty skądinąd korporacyjnego społeczeństwa – a zdecydowana większość ludzi chce więcej socjalizmu, a nie mniej.
Sondaże konsekwentnie pokazują, że przeważająca większość ludzi uważa, że rząd służy przede wszystkim interesom bogatych – i oczywiście mają rację, a wystarczy spojrzeć na historię ustawodawstwa i przepływ pieniędzy, aby przekonać się, że jest to niezaprzeczalny fakt – i chcieliby, żeby ich rządy służyły całemu społeczeństwu, a nie tylko najbogatszemu 1%. Nazwijcie to socjalizmem albo rozsądkiem, ale tego właśnie chcą ludzie.
Istnieje mniejszość ludzi, którzy naiwnie, ze względów ideologicznych, opowiadają się za rodzajem kapitalizmu leseferystycznego, jednocześnie stanowczo odmawiając spojrzenia na faktyczne dowody historyczne; jednak zdecydowana większość ludzi nie jest tak zachwycona ideologiami gospodarczymi lub politycznymi, aby ich zdrowy rozsądek został przyćmiony, dlatego odrzuca takie koncepcje. Dowodem jest oczywiście to, że prawdziwie wolnorynkowy kapitalizm nigdy nie istniał, że elita biznesowa zawsze zabiegała o ochronę i dotacje państwa i chętnie je zdobywała.
Pierwszym programem gospodarczym uchwalonym przez Kongres USA w 1787 r. była pomoc dla bogatych posiadaczy obligacji. Następnie powinniśmy zadać pytanie, w jaki sposób rząd zdobywa pieniądze, aby dać je bogatym. Cóż, robicie to teraz, tak jak robiono to wtedy i od tamtej pory, poprzez opodatkowanie reszty ludzi. To odwrotna zasada Robin Hooda: okradać biednych, aby nakarmić bogatych. Zawsze tak było. Ale mówiąc to, niektórzy ludzie pomyślą: cóż, jest to zatem nieuniknione i nie możemy nic z tym zrobić – to jak prawo grawitacji: nie ma przed tym ucieczki. Następnie musimy oczywiście spojrzeć na historię z szerszej perspektywy i zobaczyć, że prędzej czy później wszystko się zmieni. Wszystkie imperia upadają i obracają się w pył, a nic nie jest trwałe. To zawsze była reguła arystokracji, przez arystokrację, dla arystokracji – dopóki nie nadeszły demokratyczne rewolucje w Ameryce i Francji i wszystko zaczęło się zmieniać.
Nacisk na rozpoczął: proces nie jest jeszcze zakończony. Thomas Jefferson, który był prawdopodobnie jedynym prawdziwym demokratą wśród ojców założycieli, ostrzegał przed wschodzącą „arystokracją pieniężną” i korporacjami, które już 200 lat temu próbowały skutecznie przejąć rząd i zniszczyć raczkującą demokrację, a nie tylko być treści, które mają być przez nią intensywnie obsługiwane, chronione i subsydiowane. Powinniśmy byli posłuchać wtedy i lepiej posłuchajmy teraz. Jego słowa były zarówno prorocze, jak i prorocze, i są niezwykle aktualne dzisiaj, teraz bardziej niż kiedykolwiek. Gdyby Thomas Paine żył dzisiaj, niewątpliwie krzyczałby z dachów – a co bardziej prawdopodobne, z Internetu i Zuccotti Park – próbując nas obudzić i wybudzić z najniebezpieczniejszego snu.
Ale tak, rządy dotychczas prawie zawsze służyli bogatym, z nielicznymi wyjątkami – i zwykle tylko dlatego, że nie mogli już dłużej opierać się żądaniom przeważającej większości ludzi, więc poszli na ustępstwa, aby powstrzymać rewolucję. Jak dotąd norma ta obowiązuje, dopóki ludzie nie zażądają inaczej, a rządy nie finansują, a co ważniejsze, chronią bogatych, zgodnie z zamierzeniami, przez bogatych i wpływowych, którzy ukształtowali ich podstawy i nadal dominują w ich procesach. Krótko mówiąc, fantazje o wolnym rynku to po prostu fantazje.Elita biznesu wie o tym bardzo dobrze i używa retoryki ekonomicznej i politycznej do narzucania ludziom polityki oraz struktur, systemów i wzorców społecznych, politycznych, gospodarczych i kulturowych, które faworyzują ich własne interesy i są sprzeczne zarówno z interesami, jak i pragnieniami ludzi w sposób bardzo egoistyczny i nieszczery. Tylko prawdziwi ideolodzy wierzą w nonsens, który ma służyć uprzywilejowanym kosztem większości, chociaż zdolność egoistycznej elity do okłamywania samych siebie i wiary we własną retorykę jest czasami szokująca. Ogólnie jednak rzecz biorąc, to intelektualni piesi do towarzystwa i lojalni słudzy elity wierzą we własną retorykę i najszczerzej kupują ich ideologiczne fetysze fantasmagorii – a nie ci, którzy mają władzę, którzy wiedzą lepiej.
Kiedy fundamentaliści ekonomiczni próbowali wprowadzić w praktykę fantazję o wolnym rynku szkoły chicagowskiej, pod butem Chile Pinocheta i wbrew woli ogromnej większości ludzi, rezultatem było nie tylko ogromne nieszczęście dla ludzi, ale także katastrofalny upadek gospodarki. Pinochet musiał uciekać się do dawnego kensizmu, aby ocalić gospodarkę przed całkowitym załamaniem, i porzucił swoich wcześniej ukochanych Chicago Boys, którzy całkowicie ponieśli porażkę w jedynym znanym mi eksperymencie z zakresu prawdziwej ekonomii wolnorynkowej. Więc nie, ludzie nie chcą kapitalizmu leseferyzmu bardziej niż butów typu jack boots – chcą demokracji, wolności i chcą sprawiedliwości społecznej oraz programów społecznych, które przynoszą korzyści ludziom. Ich pragnienia są bardzo rozsądne i powiedziałbym, że wynikają ze zdrowego rozsądku. To właśnie wściekli ideolodzy ekonomiczni najwyraźniej chwilowo pozbawieni zdrowego rozsądku stanowią niewielką mniejszość.
Oświadczenie, `od każdego według jego możliwości, każdemu według jego potrzeb.” brzmiało dla większości ludzi tak rozsądnie, tak dobrze, tak słusznie i tak zdroworozsądkowo, że ponad 70% ankietowanych Amerykanów uważało, że pochodzi z Deklaracji Niepodległości. To stwierdzenie pochodzi oczywiście od Marksa i jest klasycznym stwierdzeniem zasad socjalistycznych. Wskazania są wystarczająco jasne.
Słowo socjalizm stało się czymś złym, przerażającym. Wartości socjalizmu są powszechnie akceptowane – wolność, równość, solidarność, współpraca, sprawiedliwość i dzielenie się; ale słowo to stało się tematem tabu. Socjalizm jako postawa czy punkt widzenia politycznego, a nie tylko jako zbiór powszechnie wyznawanych wartości, powinien być równie popularny jak mama i szarlotka. To, że tak nie jest, świadczy o triumfie propagandy i indoktrynacji – prowadzonej przez elity, podporządkowanej społeczeństwu i całej kulturze. Wkrótce jednak socjalizm będzie równie otwarcie, dumnie i szczerze deklarowany, jak polityka wielu, tak jak ludzie obecnie deklarują swoją lojalność wobec konkretnej drużyny piłkarskiej – i to z o wiele zasłużoną i znacznie większą pasją.
Bez poruszania ideologii czy izmów i etykiet, które wysyłają tak wielu ludzi w sferę irracjonalności i w tego rodzaju zaprogramowane, bezmyślne, odruchowe reakcje Pawłowa i szowinizm, które niszczą wszelką możliwość racjonalnego myślenia, kiedy mówimy po prostu chodzi o konkretne kwestie i to, co ludzie o nich myślą, wskazówki są całkowicie jasne, przytłaczająco jasne. Kiedy pytasz ludzi, czy uważają, że każdy powinien mieć dostęp do żywności i wody, podstawowych artykułów pierwszej potrzeby, czy powinniśmy mieć pełne zatrudnienie, czy ludzie powinni mieć godziwą płacę i warunki pracy, że każdy powinien mieć dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji , że każdy powinien mieć godne mieszkanie, większość odpowiada tak, tak, tak, tak i tak. Kiedy pytasz, czy przepaść między bogatymi i biednymi jest zbyt duża i czy jest niesprawiedliwa i czy najbogatsi powinni płacić sprawiedliwszą stawkę podatku, aby można było pomóc najbiedniejszym i każdemu zapewnić godne życie, przeważająca większość ludzi odpowiedz tak. Kiedy zapytasz, czy ludzie powinni odgrywać aktywną rolę w swoim miejscu pracy, a nie tylko być trybikami w maszynie, przyjmować rozkazy i zachowywać się bardziej jak maszyny niż ludzie, odpowiedzą: tak. Innymi słowy, jak sondaże wykazały od dziesięcioleci, choć większość nie określiłaby tego ani nie określiłaby w ten sposób, większość ludzi rzeczywiście woli jakąś formę demokratycznego socjalizmu od kapitalizmu wspieranego przez państwo, jaki mamy obecnie, i co faworyzuje nielicznych najbogatszych kosztem pozostałych 99%. Pytanie nie brzmi, czy ludzie poparliby demokrację socjalistyczną, ale jakie kroki możemy podjąć, aby stworzyć lepszy świat dla wszystkich – taki świat, jaki przeważająca większość chciałaby widzieć i w którym chciałaby żyć.
Jako pierwszy poważny krok w kierunku stworzenia bardziej wolnego, egalitarnego, sprawiedliwego i demokratycznego społeczeństwa zaproponowałbym coś nowatorskiego: a potrójne partnerstwo między pracownikami, akcjonariuszami i obywatelami świata, aby zapewnić rozliczalność, pewną miarę prawdziwej demokracji gospodarczej, a także znaczny wzrost sprawiedliwości na świecie i odpowiadające mu zmniejszenie dysproporcji. Powinniśmy wziąć 1,000 największych korporacji, które obecnie dominują w światowej gospodarce, a także w procesie politycznym i mediach, i poprzez jasną i całkowicie demokratyczną logikę ustawodawstwa antymonopolowego wymusić restrukturyzację udziałów w celu bardziej sprawiedliwej redystrybucji bogactwa i co ważniejsze, bardziej demokratycznego podziału władzy. Zamiast oddawać potencjalnie nadmierną władzę w ręce państwa i wielkiego rządu, poprzez nacjonalizację przemysłu, pozwólmy ludziom odzyskać ją bezpośrednio, tak jak to jest i zawsze było to ludzie, którzy je zbudowali i którzy cierpieli z powodu trudów i grabieży które położyły podwaliny i z którego pochodzi ich bogactwo – i powinniśmy to zrobić natychmiast i bez zwłoki.
Zdecydowanie sugerowałbym, abyśmy my, ludzie, nalegali, jako minimalny poziom odpowiedzialności, na równość i sprawiedliwość, a co ważniejsze i co ważniejsze, ze względu na demokratyczny nadzór i faktycznie funkcjonującą demokrację, aby pracownicy lub pracownicy dużych korporacji posiadali jedną trzecią akcji, obecni akcjonariusze zachowują jedną trzecią akcji, a jedna trzecia akcji jest przekazywana bezpośrednio i równo dzielona pomiędzy wszystkich obywateli lub osoby fizyczne w tej obecnie globalnej wiosce. Stanowiłoby to zmianę zasad gry, a wyniki byłyby zdecydowanie, bardzo korzystne dla sprawiedliwości, równości, rzetelności, odpowiedzialności, zarządzania środowiskiem, a także demokracji. Oczywiście nie nastąpi to w drodze składania petycji do władz. Będzie to wymagało rewolucji – miejmy nadzieję, w stylu ghandowskim, wymaganej zarówno ze względów etycznych, jak i ze względu na skuteczną strategię i sukces.
Jak nazwalibyśmy taki rodzaj społeczeństwa, jaki opisuję, zakładając – czego jestem absolutnie pewien – że nam się to uda? Tak naprawdę nie ma znaczenia, jaką etykietę do niego przypniemy. Liczy się to, że jest demokratyczny i wolny oraz że dąży do sprawiedliwości, pokoju i zdrowego rozsądku ekologicznego. Wolałbym nazwać ją po prostu demokracją oświeconą, a przynajmniej autentyczną, prawdziwą demokracją, która dąży do coraz większego oświecenia i sprawiedliwości. Nazwałbym to także kwestią zdrowego rozsądku, w duchu Thomasa Paine’a, Thomasa Jeffersona, znacznie bardziej niż w duchu Marksa. To kwestia triumfu demokracji nad feudalizmem, a nie lewicy kontra prawicy. Chodzi o to, aby ludzie odzyskali władzę i demokrację oraz odrzucili plutokratów i technokratów na bok, tam gdzie ich miejsce.
*
Jednak bezpośrednim pytaniem nie jest, jaki rodzaj porządku społecznego ostatecznie stworzymy ani czy mamy demokratyczny socjalizm, gospodarkę mieszaną, czy jakąś formę powściągliwego i okiełznanego kapitalizmu, z poważnymi zasadami antymonopolowymi, pracowniczymi, środowiskowymi, zdrowotnymi i wyborczymi prawodawstwa dotyczącego finansowania – o tym wszystkim będziemy mogli dyskutować później. Natychmiastowe pytanie brzmi, czy w ogóle mamy demokrację i wolność, czy też zamiast tego mamy rodzaj globalnego, korporacyjnego neofeudalizmu.
As Alan James Strachan i Janet Coster napisali wspólnie w niezwykle przejrzystym i inspirującym fragmencie:
„Demokratyczny rząd definiuje się przez jego gotowość do uznania i działania w zgodzie z niezbywalną prawdą, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi. To nie jest zwykłe porozumienie polityczne: to zobowiązanie moralne i duchowe.
A zatem, świętym obowiązkiem każdego demokratycznego rządu – jako sługi Nas, Narodu – jest uznanie wrodzonej wartości każdego obywatela, traktowanie każdej osoby z szacunkiem i wykorzystywanie sumienia społecznego nieodłącznie związanego z duchem demokracji do działania w imieniu pozbawionych praw wyborczych.
W praktyce istotne jest, aby rząd demokratyczny rozpoznał i skorygował te okoliczności w systemie politycznym, w którym bogaci i potężni otrzymują specjalne przywileje – i w związku z tym są traktowani jako bardziej wartościowi.
…Ruch Occupy powstał, ponieważ o wiele za długo duch demokracji był gwałcony na rzecz bogatych, wpływowych i uprzywilejowanych. Ruch Occupy jest rewolucją moralną, a jego głównym celem moralnym jest ugruntowanie prawdziwej demokracji, opartej na empatii i sprawiedliwości dla wszystkich.
…Demokracja dosłownie oznacza „władzę ludu”. Demokracja to nasza siła, którą możemy sprawować. Jest to siła zrodzona z naszej wrodzonej wartości i szacunku dla godności każdej osoby, której nigdy nie należy lekceważyć. Jak zauważyła Margaret Mead,
„Nigdy nie wątp, że mała grupa myślących, zaangażowanych obywateli może zmienić świat; w istocie to jedyna rzecz, jaka kiedykolwiek to zrobiła”.
My, Naród, budzimy się, aby odzyskać postawę moralną, która reprezentuje to, co najcenniejsze i najbardziej inspirujące w naszym narodzie. Okupujemy demokrację.”
„Gdybyśmy kiedykolwiek wiedzieli, kim naprawdę jesteśmy, nie byłoby więcej wojen, głodu i nienawiści.
Po prostu kłanialibyśmy się i oddawaliśmy cześć sobie nawzajem”.
– Tomasz Merton
Ale przede wszystkim: zanim będziemy mogli stworzyć, a nawet pełniej i wyraźniej wyjaśnić w naszych umysłach, taki lepszy świat, jaki jesteśmy w stanie stworzyć, ludzie muszą najpierw odzyskać swoją demokrację i swoją władzę. Następnie będziemy mogli przedyskutować, jaki świat chcielibyśmy widzieć i budować w otwartej i wzajemnie wzmacniającej się przestrzeni autentycznej demokracji – która jest jedyną przestrzenią, w której możliwa jest autentyczna debata, dyskusja i wolność wyboru politycznego. Do tego czasu sprawa jest dyskusyjna, ludzie to zwykli chłopi, pionki i poddani, a przyszłość jest ciemna.
„Tłumienie sprzeciwu, oficjalna identyfikacja dysydentów, rozległa ekspansja władzy federalnej i nadmierne uzbrojenie władz lokalnych.
Nie ma się czym martwić, prawda?
Dobrze?
Buffalo Springfield mylił się. Coś się tu dzieje i to jest całkowicie jasne.
W tej chwili jesteśmy w niezwykle niebezpiecznym miejscu.
Jest mnóstwo ludzi, którzy będą trzepać w twarz idiotom ubiegającym się obecnie o nominację Partii Republikańskiej na prezydenta, aby w listopadzie wciągnąć cię do poparcia prezydenta Obamy i to jest w porządku. Taka jest ich praca, to właśnie robią i nie ma wątpliwości, że to porównanie jest na ich korzyść… ale faktem jest niepodważalnym faktem, że w skali kraju w tej chwili chronimy się przed prawdziwym faszyzmem tak samo ostro, jak w „Złym” okresie Stare czasy George'a i chłopców, jeśli nie bardziej.
Niektórzy mogliby argumentować, że jesteśmy teraz bliżej prawdziwej faszystowskiej Ameryki niż wtedy, ponieważ ludzie zdrowego sumienia, którzy walczyli z bojowym faszyzmem George'a W. Busha, wspieranym przez media, są obecnie skłonni pozwolić, aby obecny faszyzm o pogodnych twarzach zeszł na dalszy plan . Przecież to rok wyborczy, „Obama jest lepszy od Busha”, a polityka detaliczna w Ameryce, niestety, bardziej pasuje do NFL – „Mój zespół rządzi, twój zespół jest do niczego” – niż do tego, co jest najlepsze dla naród."
– Chris Hedges, Prawda
Potrzebna jest większa sprawiedliwość, co oznacza bardziej sprawiedliwy i sprawiedliwy podział bogactwa, a także władzy. Najważniejsze jest to, aby demokracja została odnowiona – obrona, chroniona, zabezpieczona i wzmocniona, a także po prostu zachowana dla wspólnego dobra wszystkich. A to z konieczności wymaga, aby elita korporacyjna, która przejęła i ukradła naszą demokrację, została siłą wypchnięta ze swojej pozycji hegemonii i dominacji politycznej, kulturalnej i gospodarczej.
Oprócz tych najważniejszych zadań musimy także i to pilnie zakończyć wojnę i przekierować ogromne budżety wojskowe przeznaczone na śmierć i zniszczenie na potrzeby ludzi i środowiska. Jak powiedział Martin Luther King Jr.: „To nieuniknione, że musimy poruszyć kwestię tragicznego pomieszania priorytetów. Wydajemy wszystkie te pieniądze na śmierć i zniszczenie, a nie wystarcza nam na życie i konstruktywny rozwój. Kiedy broń wojenna staje się obsesją narodową, potrzeby społeczne nieuchronnie ucierpią.”.
Te podstawowe zasady i cele, takie jak wolność, demokracja, sprawiedliwość, zdrowy rozsądek środowiskowy i pokój, są więcej niż wystarczające, aby zjednoczyć ogromną większość ludzi i rozpocząć odnowę świata. Mamy wszystko, czego potrzebujemy. Teraz musimy działać.
Niech zostanie powiedziane, że jeśli poniesiemy porażkę, powinniśmy przynajmniej ponieść porażkę jako mężczyźni i kobiety, a nie jako bydło i owce. Jak napisał Claude McKay:
„Jeśli już musimy umrzeć, niech nie będzie jak świnie,
Ścigany i uwięziony w niechlubnym miejscu
Podobnie jak mężczyźni, staniemy twarzą w twarz z morderczą, tchórzliwą watahą
Przyciśnięty do ściany, umierający, ale walczący”.
Nie musimy jednak zakładać porażki, wręcz przeciwnie, nie mam wątpliwości, że nam się to uda. Aby odnieść sukces, musimy najpierw odnaleźć nasz głos, odzyskać naszą moc, mówić i opowiadać się za tym, co uważamy za słuszne i słuszne.
„Nie pragnę od razu żadnego rządu, ale od razu lepszego rządu.
Niech każdy określi, jaki rodzaj rządu wzbudzi jego szacunek,
i będzie to kolejny krok w kierunku jego osiągnięcia.”
– Henry David Thoreau, O nieposłuszeństwie obywatelskim
„Spadliśmy w otchłań ucisku,
i postanowiliśmy powstać, używając jedynie siły protestu.
Jeśli każdego dnia jesteśmy aresztowani, jeśli codziennie jesteśmy wykorzystywani, jeśli każdego dnia jesteśmy deptani,
nie pozwól nikomu ciągnąć cię tak nisko, aby go znienawidzić.
Musimy użyć broni miłości.
Choć stoimy w życiu o północy,
stoimy zawsze u progu nowego świtu.`
- Martin Luther King Jr.
Ludzie muszą odzyskać władzę. Demokracja pierwsza, następna i ostatnia; rośnie w coraz pełniejszych, jaśniejszych i wyższych poziomach owocowania. Działać teraz. Pisanie historii jest nadal i zawsze w naszych rękach. Jeśli chcemy, możemy udawać, że jest inaczej, ale po prostu oszukiwalibyśmy samych siebie, a skutki byłyby najprawdopodobniej katastrofalne. Wykorzystaj teraz swoją moc. Stój teraz.
„Bez obywatelskiego nieposłuszeństwa demokracja nie istnieje”.
– Howard Zinn
Aby dokonać pilnie potrzebnych zmian, a co najważniejsze, przywrócić i odzyskać demokrację dla ludzi z obecnie rządzącej elity korporacyjnej, potrzebna będzie szeroka koalicja ludzi na poziomie obywatelskim. Potrzebne będzie też coś więcej niż przemówienia i wiece. Konieczne będą bezpośrednie działania bez użycia przemocy.
„W oczach każdego, kto czytał historię, nieposłuszeństwo jest pierwotną cnotą człowieka”.
- Oscar Wilde
Konieczne będą odważne i pozbawione przemocy działania. Oblężenie, a nie zwykły protest, spowoduje prawdziwą zmianę. Nie proś tylko o zmiany ani po prostu protestuj przeciwko zmianom – bądź tarciem dla maszyny, oblegaj maszynę i wymuś niezbędne zmiany.
„Wolności nie są dane, są odbierane”.
– Aldousa Huxleya
Elita rządząca nie ustąpi, jeśli nie zostanie do tego zmuszona. Jeśli cenicie swoją wolność, wolności obywatelskie, demokrację lub swoją przyszłość, lub co ważniejsze, przyszłość waszych dzieci i przyszłość wszystkich dzieci na ziemi, należy podjąć działania i to teraz. Inaczej skomlemy w kącie, a świat zniknie z skomleniem. Stój teraz. Odzyskaj swoją demokrację i swoją władzę. Odzyskaj swoją przyszłość już teraz.
„Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że władza posiadana przez ludzi na górze jest przez nich posiadana jedynie w wyniku posłuszeństwa ludzi na dole…. Władza jest w rękach ludu.`
– Howard Zinn
J. Todd Ring,
14 marca 2012 r.
Z mojej przyszłej książki Oświecona demokracja
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna