13 pracowników obsługujących 24 promów w społecznościach przybrzeżnych wzdłuż Zatoki Alaski odeszło z pracy XNUMX lipca, zamykając kluczową sieć transportową w szczycie sezonu.
Członkowie Związku Żeglarzy Śródlądowych (IBU), w tym kucharze, majsterkowicze, pracownicy maszyn i stewardowie, wiązali swoje statki w porcie i ustawiali pikiety w portach takich jak Ketichikan, Juneau, Kodiak i Valdez. Niektórzy mieli przy sobie własnoręcznie wykonane tabliczki z logo IBU i hasłem „Wierzymy w promy”.
Strajk całkowicie zamknął system w ciągu 24 godzin, gdy statki przybyły do portu. Stan musiał już zwrócić ponad 2 miliony dolarów osobom, które nie mogą skorzystać z biletów.
Niektórzy członkowie związków zawodowych, którzy nie strajkują – Kapitanowie, oficerowie i piloci oraz Stowarzyszenie Dobroczynnych Inżynierów Morskich – są na pokładach promów i rzekomo są gotowi do wypłynięcia w każdej chwili, jeśli zbierze się załoga.
Przełożeni próbowali wywierać presję na poszczególnych strajkujących, aby podpisali dokument informujący o wznowieniu pracy, czasami twierdząc, że na statku jest już cała załoga osób przekraczających linie pikiet. Strajkującym udało się jednak zadzwonić do swoich sojuszników z innych związków zawodowych i uzyskać z pierwszej ręki zapewnienie, że to kłamstwo.
SYSTEM W KRYZYSIE
Pracownicy promów podkreślają, że ich strajk kończy się kontraktem, a nie cięciami w systemie. Jednak strajk następuje w środku kryzysu dotyczącego przyszłości promów na Alasce.
Pracownicy stoją w obliczu ogromnych cięć budżetowych – które mają zwolnić połowę z nich i wyeliminować zimowe połączenia promowe do wielu społeczności – oraz groźby, że cały system zostanie sprywatyzowany.
Dzięki trasom prowadzącym z Wysp Aleuckich do miasta Prince Rupert w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej i na południe do Bellingham w stanie Waszyngton, system promowy stanowi arterię handlową w społecznościach, które mają ograniczone możliwości transportu lub nie mają ich wcale.
Do wielu miast nie można dotrzeć drogą lądową – pozostają jedynie promy, barki przemysłowe i samoloty. Podróż samolotem jest droższa i nie pozwala na przewóz wielu towarów i pojazdów osobowych.
„Dorastałem w Kodiak” – mówi Krisell Calibo, patrolowiec IBU, który pracuje na systemie promowym od 2006 roku. „Obsługa lotnicza nigdy nie była tam stała i niezawodna. Jeśli musieliśmy opuścić wyspę, skorzystaliśmy z promu.
„Jesteśmy przedłużeniem płatnej drogi” – powiedział Robb Arnold, płatnik na promie Malaspina i członek zarządu IBU, największego związku zawodowego w systemie promowym. (Za pieniądze znajdujące się na statku odpowiadają purserzy.)
„Przez całą drogę przewozimy towary, świeże produkty, sprzęt budowlany, turystów z kamperami. Jesteśmy integralną częścią całego systemu na Alasce, tej usługi publicznej.
ŁADOWANIE USŁUG PUBLICZNYCH
Budżet Alaski w dużej mierze opiera się na dochodach z ropy. Stan nie ma podatku dochodowego od osób fizycznych ani podatku od sprzedaży.
Część podatków od ropy naftowej i opłat licencyjnych z wydobycia na gruntach publicznych jest rozdzielana pomiędzy mieszkańców stanu w drodze dywidendy z Funduszu Stałego. Mieszkańcy Alaski otrzymują rocznie stałą kwotę około 1,600 dolarów na mieszkańca.
Gubernator Michael Dunleavy, który objął urząd w grudniu ubiegłego roku, prowadził kampanię na rzecz podwojenia PFD do 3,000 dolarów rocznie, nie podnosząc jednocześnie podatków. Stan zrezygnuje z podatków od ropy naftowej o szacunkowej wartości 1.2 miliarda dolarów w drodze ulgi podatkowej dla przedsiębiorstw naftowych.
Dunleavy chciał obciąć usługi publiczne, w tym system promowy, znany jako Alaska’s Marine Highway System (AMHS).
„Widzimy cięcia wzdłuż wybrzeża Alaski” – powiedział Arnold. „Uniwersytety, ośrodki dla seniorów, schroniska dla bezdomnych, wyrównywanie mocy na obszarach wiejskich”. Ta ostatnia pozycja dotyczy dotowanej energetyki na obszarach wiejskich.
Dunleavy zaproponował zmniejszenie finansowania AMHS o 96 milionów dolarów, czyli 75 procent. Spowodowałoby to całkowite wyłączenie systemu od października do wiosny. W tych miesiącach ruch turystyczny jest mniejszy, ale przede wszystkim prom staje się ważniejszy, ponieważ zimą trudniej jest latać samolotami.
Ustawodawca stanowy ostatecznie poszedł na kompromis, obcinając usługi o 46 milionów dolarów. W niektórych społecznościach usługi poza sezonem nie będą świadczone, a w innych częstotliwość usług zostanie znacznie zmniejszona.
To nie była pierwsza runda cięć. System promowy otrzymuje około jedną trzecią środków, z których korzystał kilka lat temu.
Serwis AMHS także stoi przed widmem prywatyzacji. Raport przygotowany przez grupę interesów biznesowych – w tym przedsiębiorstwa żeglugi morskiej i izby handlowe – opowiadał się za prywatyzacją całego systemu, jednocześnie podkreślając, że usługa jest niezbędna.
Wydaje się, że część wybranych przywódców stanu chwyciła przynętę. „Uważamy, że jest to wykonalny system publiczny” – powiedział Arnold o promach, ale „w opinii tej administracji Alaska jest na sprzedaż”.
MOMENT PRZEŁOMOWY
Kontrakt IBU wygasa za trzy lata. Płace są zamrożone na pięć lat. 430 członków związku zawodowego w AMHS opuściło klub po długich negocjacjach i mediacjach.
Negocjacje z państwem żądającym obniżki wynagrodzeń netto utknęły w martwym punkcie, płacąc większą część kosztów opieki zdrowotnej. Oferowane podwyżki nie pokryłyby różnicy.
Związek domagał się także podwyżek wynagrodzeń uzależnionych od stażu pracy. W tej chwili członkowie dostają podwyżki tylko wtedy, gdy związek wynegocjuje podwyżkę kosztów utrzymania. Stan sprzeciwił się, twierdząc, że przeprowadzenie badania płac zajmie siedem miesięcy i zaproponował trzy lata zerowych podwyżek kosztów utrzymania.
Kiedy władzę przejęła administracja Dunleavy, negocjacje przybrały gorszy obrót. „Nie chcieli przestrzegać żadnej z zasad, na które zgodziliśmy się” – powiedział Calibo. „To było jak dwa kroki do tyłu, a potem jeszcze trochę”.
Pracownicy sektora publicznego na Alasce utracili emerytury już w 2006 r., kiedy legislatura stanowa przeszła z programu określonych świadczeń na program określonych składek podobny do programu 401(k). Państwo nie płaci składek na ubezpieczenie społeczne swoich pracowników.
Linie pikiet rozciągają się na długości około 1,000 km wzdłuż tras systemu, od Kodiak do Ketchikan. Niektórzy członkowie IBU i Longshore (ILWU) również w ramach solidarności pikietowali w portach stanu Waszyngton. IBU jest oddziałem ILWU.
Członkowie IBU pozostają w kontakcie z funkcjonariuszami związkowymi i między sobą poprzez e-maile oraz sieć SMS-ów i drzewek telefonicznych.
Przed strajkiem członkowie IBU zgromadzili poparcie społeczne poprzez kampanię „Ratuj nasz system” (SOS) przeciwko cięciom gubernatora w systemie promowym. Członkowie poprosili lokalnych mieszkańców o podpisanie petycji w sprawie pełnego finansowania; zebrali 800 podpisów.
Delegacja pracowników promów i zwolenników społeczności dostarczyła te petycje do stolicy stanu podczas dwóch dni ogólnostanowych akcji pod sztandarem SOS. Kiedy władze stanu wyznaczyły społeczeństwu czas na złożenie zeznań, kolejki zapełniły się zwolennikami.
„Rekordowa liczba osób zadzwoniła, aby zabrać głos” – powiedział Calibo. „Było tak wiele osób, że musieli skrócić czas dla każdej osoby i dodać dodatkowy dzień”.
Kiedy pracownicy promu rozpoczęli strajk, ich sojusznicy zostali z nimi. „Mamy strajkujących członków z całej Alaski” – powiedział Joel Ably, majtek i członek zarządu IBU. „Niekoniecznie mieli możliwość natychmiastowego powrotu do domu – to tam zatrzymywały się ich statki. Społeczność nas przyjęła, zapewniła schronienie, nakarmiła. Wsparcie było świetne.”
Strajk przyczynił się także do wzmocnienia związku. „Kiedy nie masz nic, przeciwko czemu walczysz, żadnego konfliktu z pracodawcą, ludziom łatwo jest nie zrozumieć, po co istnieje związek” – powiedział Calibo. „To takie walki pokazują, dlaczego solidarność jest ważna”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna