W połowie 2018 roku Mika Brzeziński z MSNBC rzucił sztyletem w stronę Ivanki Trump. Jak w ciągu tych samych tygodni, kiedy nagłówki gazet zapełniały ponure wieści o separacjach dzieci i cierpieniach na granicy amerykańsko-meksykańskiej, zapytała, jak pierwsza córka i doradca prezydenta mogła być tak głucha, by pokazać się tulenie jej dwuletni syn? Podobnie sześć miesięcy wcześniej została sfotografowana pozowanie z sześcioletnią córką na najbardziej błyszczących zdjęciach. Innymi słowy, Ameryka znalazła swoją własną Marię Antoninę, która radowała się, podczas gdy inni cierpieli. „Chciałbym” – Brzeziński podsumowałem u Ivanki „przemówiłbyś w imieniu wszystkich matek i stanął w obronie wszystkich matek i dzieci”.
Problemem nie była jednak tylko bezduszność i niewrażliwość pierwszej córki, ani też po prostu groteskowa rozbieżność między matkami z pogranicza a nią. Problem polegał na tym, że wrażliwość pokazana na tych zdjęciach – ta ukryta wyjątkowość w stylu „nie jesteśmy-nim” – nie ograniczała się w żaden sposób do Ivanki Trump. Subtelne, ale wszechobecne poczucie, że ten kraj i jego dzieci mogą pozostać oddzieleni i odporni na problemy, z którymi borykają się obecnie dzieci na całym świecie, jest w rzeczywistości powszechne.
Jeśli potrzebujesz dowodu, po prostu obejrzyj wieczór w telewizji i obejrzyj mnóstwo reklam wychwalających żywiołowość naszych dzieci – zapiętych pasami bezpieczeństwa w SUV-ach, machających proporczykami podczas wydarzeń sportowych lub pławiących się w pochwałach rodziców za odrabianie zadań domowych. Jeśli się nad tym zastanowisz, wkrótce zrozumiesz głęboką rozbieżność między obrazem dzieci i dzieciństwa w Stanach Zjednoczonych a tym, co dzieje się z dziećmi w wielu innych miejscach na Ziemi. Dobrze zakorzenione poczucie wyjątkowości, jakie towarzyszy takim obrazom, świadczy o szerszej iluzji: że Stany Zjednoczone mogą w dalszym ciągu wyróżniać się spośród problemów nękających większość świata.
Tak naprawdę globalna rzeczywistość dzieci w kryzysie może być najpilniejszą kwestią, z którą jako naród musimy się zmierzyć, jeśli mamy kiedykolwiek zrozumieć, że globalnych problemów nie można wiecznie trzymać poza naszymi granicami, ani poprzez uściski pierwszej córki, ani z egocentryczną wersją wizji tunelowej, nawet nie z „świetny, świetny mur".
Od północy do południa, od wschodu do zachodu dzieci na całym świecie cierpią, stają się coraz bardziej niebezpieczne i stają się ofiarami coraz większej liczby ofiar. Od lat rośnie liczba ich zgonów spowodowanych chorobami, ubóstwem, głodem i wszelkiego rodzaju konfliktami. Coraz częściej stają się pożywieniem dla broni wojennej. Dzieje się tak, co niepokojące, w przypadku krajów, w których Stany Zjednoczone były głęboko zaangażowane w globalną wojnę z terroryzmem po 9 września, która w ciągu ostatnich 11 lat wywołała zamieszanie w znacznej części planety, a w szczególności dotknęła ona dzieci .
Przykładowo w pierwszych trzech kwartałach 2018 r. Dzieci 5,000 według doniesień zginęli lub okaleczyli w ogarniętym wojną Afganistanie, gdzie Stany Zjednoczone nadal to czynią Wojska 14,000 oraz niezliczona liczba prywatnych wykonawców. Uratować dzieci Szacunki że w Jemenie rozdzieranym przez wojnę domową nawet 85,000 XNUMX dzieci poniżej piątego roku życia mogło umrzeć z głodu oraz według Komitet Praw Dziecka ONZ co najmniej 1,248 dzieci zginęło, a tyle samo zostało rannych w Wspierany przez USA Saudyjskie ataki lotnicze tam od 2015 roku.
Przynajmniej do końca 2017 roku Dzieci 14,000 według doniesień zginął podczas wojny w Syrii „od snajperów, karabinów maszynowych, rakiet, granatów, bomb przydrożnych i bomb powietrznych”. W dodatku jako dziennikarz Marcia Biggs pokazany w nagrodzonym filmie PBS NewsHour szczególna, ogromna liczba dzieci została okaleczona i po utracie kończyn ma trudności z życiem z protezami (lub bez), podczas gdy ich szkoły zostały obrócone w gruzy.
Takie zniszczenia nie ograniczają się również do Bliskiego Wschodu. Według UNICEF-u Dzieci 22,000 umiera codziennie na całym świecie z głodu. W Afryce przemoc i głód zagrażają coraz większej liczbie dzieci. W Demokratycznej Republice Konga są to miliony dzieci podobno „zagrożeni poważnym ostrym niedożywieniem”.
Tworzenie straconego pokolenia
Jeśli chodzi o dzieci, te, które przetrwały trudy obecnego świata, często stają się bezdomne, bezpaństwowe i pozbawione rodziców. Agencja ONZ ds. uchodźców UNHCR, Raporty że liczba wysiedleńców, zarówno tych, którzy uciekli przez granice państw jako uchodźcy, jak i tych, którzy nadal przebywają w swoich krajach, osiągnęła oszałamiającą liczbę 68.5 miliona do końca 2017 r. Według UNICEF prawie połowę tej wysiedlonej populacji stanowią dzieci, co stanowi szacowany 30 milionów z nich. Wiele z tych dzieci głoduje, bez dostępu do opieki medycznej lub podstawowe potrzeby człowieka, takie jak WC i czysta woda, nie mówiąc o szkoły lub przyszłość. Zaskakująca liczba z nich, podobnie jak w Iraku, to uchodźcy lub przesiedlenia wewnętrzne obozy. Jak podkreśla Ben Taub, raportowanie dla New Yorker jeśli chodzi o Irak po ISIS, wiele takich dzieci „zostało porzuconych lub osieroconych przez wojnę”.
Ponadto, żyjąc na terenach targanych przemocą i działaniami wojennymi, dzieci te często były świadkami okrucieństw na masową skalę. W obozach i poza nimi, w których obecnie żyje tak wielu z nich, są młodzi ludzie z zastrzeżeniem gwałt, przemoc i znęcanie się. Między innymi w Syrii, Jemenie, Iraku i Afganistanie takie dzieci czasami zabijały rodzeństwo i rodziców na ich oczach. Według Tauba osoby w Iraku podejrzane o posiadanie krewnych w ISIS lub o powiązania z ISIS są często brutalnie karane, a nawet wykonywane. HRW Raporty że służby bezpieczeństwa w irackim Kurdystanie stosują „bicie, stresujące pozycje i porażanie prądem chłopców przebywających w areszcie” w wieku od 14 do 17 lat, aby wymusić zeznania na temat powiązań z ISIS.
W nowym, genialnym i poruszającym dokumencie pt. ISIS, jutro: zagubione dusze Mosulu, filmowcy Francesca Mannocchi i Alessio Romenzi opowiadają o dzieciach, które przeżyły trzy lata rządów Państwa Islamskiego w irackim mieście, którego znaczna część leży obecnie w ruinie. Wielu z nich jest obecnie przetrzymywanych w obozach, które według Tauba są „de facto więzieniami”, razem z innymi rzekomymi członkami rodzin bojowników ISIS. Twórcy filmu dokumentują psychologiczne blizny wynikające z przetrzymywania w takich miejscach, a także poddania się indoktrynacji i szkoleniom oferowanym przez ISIS. Po brutalnym traktowaniu są pełni gniewu i pragnienia zemsty. Jak deklaruje jeden z młodych mężczyzn występujących w filmie: „Niech Bóg uczyni z nimi to samo, co oni z nami”.
Innymi słowy, w Iraku i innych miejscach na Wielkim Bliskim Wschodzie oraz w niektórych częściach Afryki nowe pokolenia terroru i cierpienia już się zbliżają, gdy dorastają sterroryzowane dzieci obecnych koszmarów.
Mia Bloom, współautorka nadchodzącej książki Broń strzelecka: dzieci i terroryzm, sugeruje, że władze w takich krajach powinien się skupić o stworzeniu „wielostronnego podejścia, które zajmie się traumą psychiczną, jakiej dzieci doświadczają podczas oglądania egzekucji, a także skutkami udziału w aktach przemocy”. Wielu członków społeczności praw człowieka zgadza się z nią. Jednak w trudnych warunkach tych krajów, targanych konfliktami i upadkiem, ich życie jest jedynie marzeniem.
W rzeczywistości takie dzieci są regularnie odrzucane jako permanentni wrogowie państwa. Są, jak pokazują Taub, Mannocchi i Romenzi, straconym pokoleniem w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu i ta strata ostatecznie dotknie nas wszystkich.
A końca nie widać, jeśli chodzi o niszczenie, a następnie dalsze wykorzystywanie tych uszkodzonych młodych ludzi. Wręcz przeciwnie, cykl przemocy jedynie się pogłębia dzięki wzrostowi werbowania dzieci do działań wojennych. Na przykład w Jemenie, Sudanie i Libii rekrutacja liczba bojowników dziecięcych rośnie od kilku lat. Tymczasem, aby kontynuować wojnę w Jemenie, Saudyjczycy również werbują – całkiem dosłownie, kupując – żołnierzy z Sudanu, „zdesperowanych ocalałych z konfliktu w Darfurze”. Wielu z nich jest, podobno, nastolatki w wieku od 14 lat.
Taka rekrutacja nie ogranicza się w żaden sposób do Wielkiego Bliskiego Wschodu. W Somali i Ukrainana przykład niedawno wyszły na światło dzienne alarmujące doniesienia o rekrutowaniu dzieci. Na Ukrainie dzieci w wieku od ośmiu lat są szkolone, jak strzelać, aby zabić i znieczulane na ten czyn. Niedawno CBS News zacytowany jeden z ich dorosłych trenerów w ten sposób: „Nigdy nie celujemy z broni w ludzi. Ale nie liczymy separatystów, zielonych ludzików, okupantów z Moskwy, jako ludzi. Możemy więc i powinniśmy w nich celować.”
Takie próby żerowania na dryfujących, często głodnych i zdesperowanych młodych ludziach, aby mieć w pogotowiu jeszcze więcej broni, są receptą na długoterminową globalną przemoc. Grupy terrorystyczne również nie wahają się wykorzystać młodych. W swojej pracy nad dziećmi werbowanymi do takich wojen była m.in. Bloom zauważa że nigeryjska grupa terrorystyczna Boko Haram jest znana z wykorzystywania młodych dziewcząt do misji samobójczych, podczas gdy w związku z jej powstaniem w 2014 r. rekrutowani „setki, jeśli nie tysiące dzieci do zaangażowania wojskowego”. Tak naprawdę, ma talibów w Afganistanie.
Dzieciństwo, marnujący się kapitał
Nie dajcie się zwieść: na dłuższą metę Stany Zjednoczone nie pozostaną nietknięte taką przemocą. Niestety, w tym stuleciu amerykańscy urzędnicy i decydenci byli przekonani, że jedynym sposobem ochrony tego kraju przed zamieszaniem i chaosem ogarniającym cały świat jest polityka zagraniczna skupiająca się przede wszystkim na wojsku. Ostatnio jako senator Lindsey Graham połóż tow następstwie decyzji prezydenta Trumpa o wycofaniu sił amerykańskich z Syrii: „Chcę toczyć wojnę na podwórku wroga, a nie na naszym. Dlatego przez jakiś czas potrzebujemy wysuniętych sił w Iraku, Syrii i Afganistanie”. Uchwycił w ten sposób ducha podejścia przyjętego przez tak wielu członków administracji Busha i Obamy, mimo że siły amerykańskie w dalszym ciągu w znaczący sposób niepokoiły te inne „podwórka”.
Jak pokazało pierwsze 18 lat tego stulecia, rzeczywistość przeciwstawia się fałszywemu poczuciu bezpieczeństwa, które twierdzi, że możliwe jest trzymanie problemów naszego świata na dystans. Jak powinny były nam pokazać ataki z 9 września, w dobie globalnej komunikacji, podróży, handlu i dostarczania broni wojennej, pojawienie się bezdomnego, bezpaństwowego, wściekłego pokolenia z pewnością stworzy w przyszłości problemy nie do zniesienia, nawet tutaj, w Stanach Zjednoczonych. Jedynym sposobem na ograniczenie takich przyszłych szkód nie jest oddzielenie Ameryki od muru, ale jakiś rodzaj współczującej uwagi skierowanej teraz do tych młodych ludzi.
Jeśli chodzi o tworzenie gorzkiej przyszłości, administracja Trumpa leczenie dzieci na granicy jest częścią szerszego, globalnego ataku na nie. Działania skierowane przeciwko młodym ludziom na naszej południowej granicy, choć na mniejszą skalę niż na Większym Bliskim Wschodzie i poza nim, z pewnością powinny przywołać ich odpowiedniki gdzie indziej. Na przykład w grudniu i styczniu pierwszy zgonów dzieci odnotowano w amerykańskich ośrodkach zatrzymań na granicy.
Ponadto powszechne zaniedbania i oczywiste akty okrucieństwa w dalszym ciągu definiują te ośrodki. Małe dzieci zostały zabrudzone pieluchy lub w innych niehigienicznych warunkach, podczas gdy dzieci w każdym wieku są często oddzielane od matek i ojców, początkowo umieszczane w strasznie zimno warunkach przypominających więzienie i przerażeni tym, co może ich spotkać i ich rodziców. Niedawno A wideo Upubliczniono historię pracowników bijących, popychających i ciągających młodych imigrantów w ośrodku detencyjnym prowadzonym przez Southwest Key Programs w Arizonie. Podobnie stwierdziło jury winny pierwszy z drugiej Pracownicy Southwest Key oskarżeni o wykorzystywanie seksualne dzieci (w dwóch ośrodkach tej firmy) we wrześniu ubiegłego roku.
A złe traktowanie dzieci imigrantów na granicy to tylko znak czasów. Wśród obywateli USA również są kłopoty. W coraz bardziej nierównym społeczeństwie 21% dzieci w tym kraju żyje obecnie poniżej oficjalnej granicy ubóstwa, a wskaźnik ten wynosi ok Najwyższa wśród najbogatszych krajów świata. W 2009 r. Departament Sprawiedliwości raport odkryli, że ponad 60% amerykańskich dzieci było świadkami lub ofiarami przemocy „bezpośrednio lub pośrednio”. Czy takie nadużycie nie doprowadzi do urazy, złości i szkód, z którymi reszta świata stara się powstrzymać? w słowa Departamentu Sprawiedliwości: „Narażenie dzieci na przemoc… często wiąże się z długoterminową krzywdą fizyczną, psychiczną i emocjonalną” i może prowadzić do „cyklu przemocy”.
Rezygnacja z tych dzieci i przymykanie oczu na krzywdę, jaka im się wyrządza, to przepis na katastrofę nie tylko na świecie, ale także w domu. W rzeczywistości takie dzieci powinny stać się o wiele ważniejszym amerykańskim priorytetem niż wiele innych wydatków na bezpieczeństwo narodowe, które obecnie regularnie i bez namysłu finansujemy. Czy nie nadszedł czas, aby Stany Zjednoczone dały reszcie świata inny przykład niż te okropne ośrodki przetrzymywania na naszych południowych kresach? Czy Waszyngton nie powinien uczynić ratowania dzieci światowym priorytetem i wyznaczyć pionierskie nowe sposoby pomocy im w odzyskaniu godnego życia? (Pierwszym krokiem w tym kierunku mogłoby być utworzenie ambasady dla dzieci na całym świecie, co miałoby stanowić potwierdzenie amerykańskiej odmowy rezygnacji z dzieciństwa w tym lub jakimkolwiek innym pokoleniu).
Ze swojej strony Ivanka Trump mogłaby zacząć pozować z dziećmi uchodźców, osobami ubiegającymi się o azyl, a nawet dziećmi amerykańskimi cierpiącymi z powodu biedy, zaniedbania i przemocy i w ten sposób wysłać światu zupełnie inny przekaz na Instagramie – a mianowicie, że dzieciństwo jest cenne i należy je pielęgnować być wszędzie chroniony.
Trzeba przyznać, że za czasów Trumpa pozostanie to fantazją pierwszego rzędu. Pamiętaj jednak, że zignorowanie globalnego kryzysu dzieciństwa sprawi, że pewnego dnia dziecko również tutaj zadomowi się. Wyjątkowość w stylu „nie jesteśmy-oni” okaże się w ostatecznym rozrachunku po prostu kolejnym rodzajem fantazji. Tymczasem, jak zauważa w swojej książce ekspert prawny Jason Pobjoy Dziecko w międzynarodowym prawie uchodźczym„Dzieciństwo to skarb, który marnuje się – nie ma drugiej szansy”.
Karen J. Greenberg, a TomDispatch regularny, jest dyrektorem Centrum Bezpieczeństwa Narodowego w Fordham Law i edyrektor naczelny Grupy CNS Soufan Poranne podsumowanie, jest autor Łotrzykowa sprawiedliwość: tworzenie państwa bezpieczeństwa. Ona też napisała Najmniej najgorsze miejsce: pierwsze 100 dni Guantanamo. Julia Tedesco pomogła w zbieraniu informacji do tego artykułu.
Artykuł ten pojawił się po raz pierwszy na TomDispatch.com, blogu internetowym Nation Institute, który oferuje stały dopływ alternatywnych źródeł, wiadomości i opinii autorstwa Toma Engelhardta, wieloletniego redaktora działu wydawniczego, współzałożyciela American Empire Project, autora książki Koniec kultury zwycięstwa, jak w powieści Ostatnie dni wydawnicze. Jego najnowsza książka to A Nation Unmade By War (Haymarket Books).
Prosimy o pomoc dla ZNet i magazynu Z
Ze względu na problemy z programowaniem, które dopiero teraz udało nam się naprawić, od naszej ostatniej zbiórki minął już ponad rok. W rezultacie potrzebujemy Twojej pomocy bardziej niż kiedykolwiek, aby nadal dostarczać alternatywne informacje, których szukałeś od 30 lat.
Z oferuje najbardziej przydatne wiadomości społeczne, jakie tylko możemy, ale oceniając, co jest przydatne, w przeciwieństwie do wielu innych źródeł, kładziemy nacisk na wizję, strategię i znaczenie aktywistów. Kiedy na przykład zwracamy się do Trumpa, mamy na celu znalezienie sposobu, aby wyjść poza Trumpa, a nie tylko w kółko powtarzać, jaki jest okropny. To samo dotyczy naszego zajęcia się globalnym ociepleniem, biedą, nierównością, rasizmem, seksizmem i wywoływaniem wojen. Naszym priorytetem jest zawsze to, co zapewniamy, aby mogło pomóc w określeniu, co należy zrobić i jak najlepiej to zrobić.
Rozwiązując problemy z programowaniem, zaktualizowaliśmy nasz system, aby ułatwić wspieranie fundacji i przekazywanie datków. To był długi proces, ale mamy nadzieję, że dzięki niemu wszyscy będą mogli łatwiej nam pomóc w rozwoju. Jeśli będziesz mieć jakiekolwiek problemy, daj nam znać od razu. Potrzebujemy informacji na temat wszelkich problemów, aby mieć pewność, że system będzie nadal łatwy w obsłudze dla wszystkich.
Najlepszym sposobem, aby pomóc, jest jednak comiesięczne lub roczne wsparcie. Osoby wspierające mogą komentować, publikować wpisy na blogach i otrzymywać wieczorne komentarze bezpośrednio pocztą elektroniczną.
Możesz także przekazać jednorazową darowiznę lub zamówić prenumeratę drukowaną magazynu Z.
Zapisz się do magazynu Z tutaj.
Każda pomoc będzie bardzo pomocna. Wszelkie sugestie dotyczące ulepszeń, komentarzy lub problemów prosimy przesyłać e-mailem natychmiast.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna