Nie bez powodu nazywają to „klifem”. Jest to punkt fiskalny, w którym przedstawiciele narodu mogą się zebrać i opłakiwać zagładę. To miejsce – jeśli wierzyć Waszyngtonowi – gdzie jednym skokiem w Otchłań Sekwestracji ci przedstawiciele mogą zakończyć to wszystko dla nas wszystkich.
W następstwie zwycięstwa wyborczego prezydenta Obamy ten klif (jeśli wybaczycie kilka mieszanych metafor) wkrótce wysunie się na pierwszy plan. Jedyny problem: jest małe prawdopodobieństwo, że nikt nie skoczy, a w rzeczywistości wydarzy się naprawdę niewiele godnych uwagi wydarzeń. Ponieważ jednak nagłówki gazet wkrótce będą krzyczeć „kryzys”, aby zrozumieć amerykańską politykę w nadchodzących tygodniach kulawego Kongresu, potrzebny będzie mały przewodnik po rzeczywistości, kilka notatek Cliff Notes dla Waszyngtonu.
Na początek zrelaksuj się. Nie pozwól, aby nagłówki dotarły do Ciebie. Nie ma powodu, dla którego ktokolwiek miałby tracić sen z powodu wielkiego szumu Klif fiskalny. W rzeczywistości, jeśli wybierałbyś zdjęcie w oparciu o nadchodzącą zapaść fiskalną, prawdopodobnie nie byłby to klif, ale tor przeszkód — serię cięć wydatków federalnych i podwyżek podatków, które mają wejść w życie wraz z początkiem 2013 roku. Prawdą jest, że gdyby wszystkie te cięcia budżetowe i podwyżki podatków weszły w życie w tym samym czasie, i tak już słabe ożywienie prawdopodobnie pogrążyłoby się w recesji o podwójnym kryzysie.
Ale zignoruj dźwięk i wściekłość. Chociaż prorokowanie jest zwykle niebezpiecznym zajęciem, w tym przypadku dość łatwo jest przewidzieć, jak prawodawcy poradzą sobie z niemal każdym wyzwaniem na torze przeszkód postawionym przez prezydenta i Kongres na koniec roku. Wynik? Gospodarka amerykańska nie zmierza w najbliższym czasie w przepaść.
Kongres sekwestracyjny
Rzut oka na przeszkody przed nami wyjaśnia to.
Ogólne cięcia wydatków grożą zmniejszeniem o około 9% wydatków uznaniowych w budżecie federalnym. Cięcia te, zwane w żargonie Waszyngtonu „sekwestracją”, są wynikiem porozumienia między Kongresem a prezydentem i mają wejść w życie 2 stycznia. Jeśli rzeczywiście miałyby się wydarzyć, to tak zmniejszyłoby się wydatków Pentagonu, a także finansowania szerokiej gamy programów krajowych, od badań nad rakiem i bezpieczeństwa żywności po dotacje dla szkół publicznych znajdujących się w niekorzystnej sytuacji.
Z różnych powodów ani Demokraci, ani Republikanie nie chcą, aby doszło do sekwestracji – i nigdy nie było to zamierzone. Pierwotnie miało to oznaczać zagrożenie tak straszne, że aby go uniknąć, prawodawcy wypracują ponadpartyjny kompromis budżetowy redukujący deficyt. Sam fakt, że sekwestracja jest obecnie w przygotowaniu, krystalizuje to, co jest nie tak w Waszyngtonie – i aby zrozumieć, jak prawodawcy sobie z tym poradzą, potrzebna jest historia.
W sierpniu zeszłego roku grupa republikańskich prawodawców w Izbie Reprezentantów prawie odmówiła podniesienia tej kwoty pułap zadłużenia — limit, jaki Kongres nakłada na własne pożyczki — choć niezastosowanie się do tego spowodowałoby zamknięcie rządu i podniesienie stóp procentowych dla wszystkich. W ramach zawartej w ostatniej chwili umowy piwnicznej mającej na celu zapobieżenie tej katastrofie Kongres zgodził się na redukcję deficytu o jednego dolara za każdego dolara dodanego do pułapu zadłużenia. Ustawodawcy ustalili, że pułap zadłużenia będzie wyższy o 2.4 biliona dolarów i niższy deficyt o 2.4 biliona dolarów w ciągu 10 lat. Innymi słowy, wpisali do prawa czysto arbitralny poziom redukcji deficytu. Nie miało to nic wspólnego z tym, w co wierzyli najlepsi dostępni eksperci o tym, jak szybko i w jakim stopniu zmniejszyć deficyty.
Co więcej, ustawodawcy tak naprawdę nie zdecydowali, w jaki sposób osiągną całą tę redukcję deficytu. Po prostu zrzucili ten drobny szczegół na 12-osobową „superkomisję” złożoną z członków Izby Republikańskiej i Demokratycznej oraz Senatu. Jak można się było spodziewać, komisja okazała się czymś mniej niż „super”, niespełniając swojego zadania – niepowodzenie, które zgodnie z sierpniowym porozumieniem miało spowodować automatyczne cięcia.
Od tego czasu prawodawcy obu partii ostrzegają z rosnącą desperacją i zapałem – Republikanie z powodu wydatków Pentagonu, Demokraci z powodu programów krajowych – że katastrofa, jeśli nie katastrofa kończąca świat, jest teraz w przygotowaniu i gotowa do uderzenia, chyba że ktoś robi coś. Nie należy tracić ironii, że są to oczywiście ci sami prawodawcy, którzy jako pierwsi wpisali do prawa sekwestrację.
W ostatnich miesiącach wyszło na jaw, że sekwestracja może spowodować utratę ponad dwóch milionów osób Oferty pracy — od nauczycieli po młodych ludzi pracujących dla AmeriCorps. Szczególnie jastrzębie obronne oszalały na punkcie bardzo publicznych i strategicznych działań groźby zwolnień przez różne gigantyczne korporacje obronne. Rzeczywistość jest taka, że lokalnej szkole średniej będzie znacznie trudniej utrzymać cięcia budżetowe niż dobrze ufortyfikowanemu Pentagonowi. przetrwać więcej niż wynosi jego udział w obniżkach. Przecież w dekadzie po 2001 roku wydatki Pentagonu wzrosły aż o zawrotne 48% (po inflacji). A finansowanie wojny byłoby zwolnione z jakichkolwiek cięć.
Obie strony nienawidzą jednak sekwestracji, a to ułatwia przewidzenie jednej rzeczy: tak się nie stanie. Kulawy Kongres prawdopodobnie zrobi to, w czym jest najlepszy. Zahamuje to sekwestrację – bezpieczny zakład to sześć miesięcy – zrzucając ją na kolana nowego Kongresu. W idealnym świecie Kongres po prostu anulowałby sekwestrację w ramach inteligentnego planu zastąpienia powszechnych cięć wyważonym, długoterminowym podejściem do redukcji deficytu. Ale nie stawiaj na to. Jedynym bezpiecznym zakładem jest to, że Kongres uniknie sekwestracji.
Przeszkoda przeszkód w polityce amerykańskiej
Te powszechne cięcia to jednak tylko jedna przeszkoda na tym powyborczym torze przeszkód fiskalnych. Zwiedzimy resztę.
31 grudnia wygasną obniżki podatków wprowadzone za czasów Busha, co spowoduje powrót stóp do poziomu z czasów Clintona. Obejmują one ulgi podatkowe dla prawie wszyscy, ale dla naszych celów podzielmy pakiet na dwie części: obniżki podatków dla rodzin zarabiających ponad 250,000 200,000 dolarów i osób fizycznych zarabiających ponad 250 XNUMX dolarów rocznie oraz obniżki podatków dla wszystkich pozostałych osób. W Waszyngtonie osiągnięto już porozumienie w sprawie utrzymania niższych stawek dla osób poniżej XNUMX tys. dolarów, można więc założyć, że ostatecznie rodziny z klasy średniej tak naprawdę nie zobaczą wzrostu podatków dochodowych. Ale co z obniżki podatków dla najbogatszych? Dojdziemy do nich później. Zajmijmy się najpierw kilkoma innymi sprawami.
Z końcem roku wygasną dwie polityki, które miały wspierać gospodarkę w czasie recesji: zwiększone zasiłki dla bezrobotnych i urlop od podatku od wynagrodzeń. Rozszerzone bezrobocie Korzyści przedłużyć kluczową linię ratunkową dla bezrobotnych. Co więcej, ubezpieczenie na wypadek bezrobocia jest dla rządu jednym z najskuteczniejszych sposobów wzmocnienia słabej gospodarki, ponieważ bezrobotni, w przeciwieństwie do tych, którzy mają dużo pieniędzy, natychmiast wydają dodatkowe środki i wpompowują je w gospodarkę. Moody’s Analytics, firma zajmująca się zarządzaniem ryzykiem, a ostatnio także bezpartyjny Congressional Research Service potwierdzone tę mądrość.
Niestety Kongres utknie na tej części toru przeszkód. Federalne zasiłki dla bezrobotnych prawdopodobnie wygasną. Podobnie będzie urlop podatkowy, tymczasowego obniżenia podatku na ubezpieczenie społeczne płaconego przez pracowników. Będzie to rzeczywiście niekorzystne dla gospodarki, ale nie będzie to przepaść. Ważne w tych zmianach jest to, że zaszkodzą one małej grupie najsłabszych Amerykanów – ludziom, którzy już zostali najbardziej dotknięci.
Powtórzę jeszcze raz: chodzi o politykę, a nie o rzeczy, które są naprawdę ważne – rzeczywistość staje się bardziej oczywista wraz z pojawieniem się dwóch kolejnych przeszkód. W kodeksie podatkowym znajduje się pakiet wygasających przepisów – zwanych ezoterycznie „przedłużaczami podatku” i alternatywnym podatkiem minimalnym.łata” – z których korzystają odpowiednio korporacje i Amerykanie z wyższej klasy średniej. Kongres prawdopodobnie przedłuży wygasające postanowienia bez większej dyskusjitak jak to robili w przeszłości.
Następna przeszkoda: opieka zdrowotna. Ustawa Affordable Care Act – Obamacare – obejmuje kilka z nich nowe podatki które zaczną obowiązywać w 2013 r. Dotkną one Amerykanów o wysokich dochodach i część branży medycznej, np. producentów urządzeń medycznych. Podatki te prawdopodobnie wejdą w życie zgodnie z harmonogramem, ale są tak małe, że nie będą miały prawie zauważalnego wpływu na gospodarkę. (Bardziej kontrowersyjne podatki i opłaty w Obamacare wchodzą w życie w 2014 r.)
Również w kolejce jest masa cięcia płac dla lekarzy obsługujących pacjentów Medicare. Ta planowana zmiana jest wynikiem ustawodawstwa przyjętego pierwotnie w 1997 r. Jest to coś, czego ustawodawcom wielokrotnie udało się uniknąć i nie jest odważną prognozą, że zrobią to ponownie.
Do tego dochodzi przeszkoda XXI wieku w amerykańskiej polityce: obniżki podatków za czasów Busha dla osób o wysokich dochodach. Prezydent Obama powiedział, że zawetuje wszelkie przepisy utrzymujące te stawki w mocy, podczas gdy Republikanie w Kongresie upierają się, że ich przedłużenie musi stanowić część każdego porozumienia mającego na celu utrzymanie niskich stawek dla wszystkich pozostałych.
Wśród wszystkich zmian w wydatkach i podatkach czekających w kolejce oraz całego szumu wokół klifu wielką niewiadomą jest to, czy oznacza to ostateczne pożegnanie z obniżkami podatków wprowadzonymi przez Busha dla bogatych. I nie jest to niebezpieczny klif. Wygaśnięcie tych obniżek podatków z najwyższej półki oznaczałoby skurczenie się amerykańskiej gospodarki o 0.003%, jak mrugniesz i przegapisz, według Moody’s i w przyszłym roku zgromadziłoby to desperacko potrzebne wpływy podatkowe w wysokości dziesiątek miliardów dolarów. Nie jest to drobnostka, jeśli weźmie się pod uwagę, że dochody federalne spadły do tego poziomu najniższy punkt w ciągu ponad pół wieku. Zakończenie obniżek podatków dla bogatych przyniosłoby środki pieniężne na zmniejszenie deficytów lub zwiększenie finansowania priorytetów pozbawionych środków pieniężnych, takich jak szkolnictwo wyższe.
Nie da się powiedzieć, jak Kongres zajmie się tą ostatnią kwestią, chociaż wiemy, w jaki sposób prawodawcy podejmą decyzję. Przynajmniej Kongres jest konsekwentny. W tej kwestii, podobnie jak we wszystkich innych kwestiach na torze przeszkód fiskalnych, nie chodzi o gospodarkę.
Taka jest polityka, głupcze.
Mattea Kramer i Chris Hellman są analitykami badawczymi w firmie Projekt krajowych priorytetów. Zarówno Stali bywalcy TomDispatch, są współautorami nowej książki Przewodnik po budżecie federalnym.
Artykuł ten pojawił się po raz pierwszy na TomDispatch.com, blogu internetowym Nation Institute, który oferuje stały dopływ alternatywnych źródeł, wiadomości i opinii autorstwa Toma Engelhardta, wieloletniego redaktora działu wydawniczego, współzałożyciela American Empire Project, autora książki Koniec kultury zwycięstwa, jak w powieści Ostatnie dni wydawnicze. Jego najnowsza książka to „Amerykański sposób wojny: jak wojny Busha stały się wojnami Obamy” (Haymarket Books).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna