Dziś rano przywódca Zjednoczonej Socjalistycznej Partii Wenezueli (PSUV) Diosdado Cabello przedstawił dowody, w tym nagrania rozmów telefonicznych, dokumenty i e-maile, rzekomo potwierdzające, że opozycja planuje nieuznawanie wyników wyborów prezydenckich z 14 kwietnia.
Cabello odtworzył publicznie nagranie rozmowy telefonicznej, podczas której Joao Nunes, ochroniarz i kierowca Capriles, powiedział, że Capriles nie uzna niedzielnych wyników, jeśli przegra.
W nagranej rozmowie, która trwa nieco ponad minutę, Nunes rozmawia z inną osobą, „Michellem”, która mówi: „Człowieku, wygląda na to, że jest już pełno”. Nunes odpowiada: „Człowieku, oni im to okradną na ulicach…”. Następnie Michell mówi: „Patrząc na to od tej strony, mówią, że jeśli przegra, nie uzna [wyborów]… będą problemy, pełno problemów”.
Cabello pokazał także e-mail rzekomo wysłany przez Amando Briqueta z zespołu kampanii Capriles do Guillermo Salasa, członka organizacji Esdata. Esdata sporządza raport na temat procesu wyborczego w Wenezueli od czasu wyboru Chaveza w 1998 r. i twierdzi, że Krajowa Rada Wyborcza (CNE) ma „nieprawidłowości statystyczne”, które „naruszają prawo do wybierania”.
W rzekomym e-mailu z dnia 6 kwietnia tego roku Briquet napisał: „… potrzebujemy wszystkiego, co zostało ustalone w Waszyngtonie do sprawdzenia przez [kampanię Capriles]. Jeśli zdecydujemy się wybrać drogę nieuznawania wyników, konieczne jest przedstawienie całej dokumentacji na arenie międzynarodowej”.
Cabello powiedział, że w sprawę zaangażowany był sekretarz opozycyjnej grupy parasolowej MUD, Ramon Aveledo, i że zażądał od Salasa dokumentów, „aby móc poprzeć ich decyzję o nieuznaniu wyników”.
Ponadto Cabello potępił rzekome spotkanie szefa prywatnej gazety wspierającej opozycję „El Nacional” Miguela Otero z Capriles i Briquet. Cabello oskarżył trzech mężczyzn o spotkanie w celu „przedyskutowania nieuznania wyborów”.
Na koniec Cabello powiedział, że organizacja o nazwie Rada Patriotyczna (Junta Patrotica), w skład której wchodzi Guillermo Salas, podpisała dokument, który 7 kwietnia przesłała Vicente Diazowi. Diaz jest dyrektorem CNE, znanym z tego, że bardziej opowiada się po stronie opozycji. W dokumencie Rada Patriotyczna rzekomo wyraziła swoją decyzję o nieuznawaniu raportów CNE.
Cabello powiedział prasie, że upublicznił tę informację „w celu zagwarantowania pokoju; to jest…ostrzeżenie, żeby wiedzieli, że wiemy, co planują zrobić”.
Prokurator Luisa Ortega potwierdziła również, że w stanach Sucre, Monagas i Aragua zatrzymano siedemnaście osób za sabotaż systemu elektrycznego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni w całej Wenezueli częstsze były awarie.
„Mała grupa sabotowała system elektroenergetyczny i dlatego doszło do kilku przerw w dostawie prądu, ale nie dotyczy to większości ludzi, ponieważ ludzie nie chcą destabilizacji, chcą pokoju” – Ortega powiedział. Poinformowała, że za przestępstwo sabotażu w sieci energetycznej grozi kara do 30 lat więzienia.
Według Wilmera Barrientosa, szefa dowództwa strategicznego Narodowych Boliwariańskich Sił Zbrojnych, siedemnaście zatrzymanych osób „przyłapano na gorącym uczynku” niszczenia obiektów elektroenergetycznych.
Dziś po południu w Meridzie zwolennicy opozycji po dużym wiecu, na którym przemawiał Capriles, dopuścili się w mieście różnych aktów przemocy. Niektórzy sprawcy byli pijani, a niektórzy nosili kominiarki, co sugeruje, że prawdopodobnie należeli do brutalnej grupy Ruchu 13 z siedzibą na Uniwersytecie Los Andes w Meridzie. Zaatakowali biura młodzieży rządowej INJUVEM, publicznego radia YVKE Mundial, budynek rządu stanowego i jego pracowników, a także różne prywatne sklepy w centrum miasta. Liczba rannych nie jest jeszcze znana, a gwardia narodowa uspokoiła sytuację.
Inne wydarzenia ostatnich dni również wskazywały na strategię opozycji polegającą na destabilizacji i nieuznawaniu siły wyborczej Wenezueli.
Wczoraj Capriles odmówił podpisania dokumentu CNE zawierającego zobowiązanie do uznania wyników wyborów, zamiast tego podpisał własny dokument. Zobowiązał się tam do „poszanowania woli ludu”, ale zaatakował CNE za rzekome „zaniedbanie” i „stronniczość” wobec rządu oraz kampanię Maduro mającą na celu rzekome „wykorzystywanie biednych” i korzystanie z mediów publicznych.
W poniedziałek na przedmieściach Caracas, na przedmieściach należących do klas wyższych, doszło do przemocy, w wyniku której kilka osób zostało rannych. Z doniesień mieszkańców okolicy wynika, że obecnie zwolennicy Maduro zostali zaatakowani przez grupę opozycyjną JAVU, która następnie zwróciła się do prasy i oskarżyła o przemoc „komunistów Castro”.
W sobotę urzędnicy rządowi opublikowali także nagraną rozmowę, która rzekomo ujawnia wykorzystywanie przez wenezuelską opozycję „najemników” do wywoływania chaosu w okresie poprzedzającym wybory.
Maduro twierdził, że „najemnicy” byli już w Wenezueli i mieli trzy cele: sabotaż sieci energetycznej, zwiększenie liczby morderstw i zamordowanie Maduro. Zarzucił, że były one koordynowane przez prawicę Ameryki Środkowej wraz z niektórymi sektorami opozycji. Powiedział, że jego informacje opierają się na rozmowach nagranych przez organizacje wywiadowcze Wenezueli.
Minister spraw zagranicznych Elias Jaua stwierdził, że „najemnikami” dowodzi emerytowany pułkownik salwadorskich sił zbrojnych David Koch, a działania koordynuje prawicowy polityk Salwadoru Roberto d Áubuisson.
Wczoraj Maduro wypuścił jednego z rzekomych najemników, Julio Cornejo, i zwrócił się do wenezuelskiego społeczeństwa, aby informowało władze, jeśli go zobaczą.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna