„W Niemczech najpierw przyszli po komunistów, a ja nie odezwałem się, bo nie byłem komunistą. Potem przyszli po Żydów, a ja nie odezwałem się, bo nie byłem Żydem. Potem przyszli po związkowców, ale nie odezwałem się, bo nie byłem związkowcem. Potem przyszli po katolików, ale nie odezwałem się, bo byłem protestantem. Potem przyszli po mnie – i do tego czasu nie było już nikogo, kto mógłby się odezwać
„-pastor Martin Niemoller
Niemiecki protestancki minister,
Przywódca kościelnej opozycji wobec Hitlera,
Stażysta nazistowskiego obozu koncentracyjnego, 1937-45″
W ramach przygotowań do inwazji na Irak pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych porównania dokonane między Saddamem Husajnem a Adolfem Hitlerem zostały skutecznie wykorzystane jako część arsenału propagandowego rozpowszechnianego przez spin doktorów w Waszyngtonie, aby przekonać społeczeństwo o zagrożeniu, jakie stanowi Saddam (przedstawionym? ) dla pokoju na świecie.
Jednak od początków amerykańskiej kampanii „szoku i zachwytu”, bombardowania Iraku w epokę kamienia łupanego de novo, obnażona została złowieszcza wizja niepohamowanej władzy. Jest to wizja, która utrzymuje się nawet wtedy, gdy główni aktorzy tej tragedii – George W. Bush, Donald Rumsfeld, Dick Cheney, Condoleezza Rice, Colin Powell i spółka – nadal dzisiaj odgrywają wyznaczoną przez scenariusz publiczną rolę „ życzliwi okupanci. Wielu uważa, że po blitzkriegu przeciwko Irakowi bardziej trafne porównanie do faszyzmu to porównanie z amerykańskim reżimem George'a W. Busha.
Rzeczywiście, w przeciwieństwie do popularnej propagandy, przerażający obraz faszyzmu przywołuje to, co i tak jest najpotężniejszym państwem w historii ludzkości…
Niezależnie od dokonanych porównań staje się coraz bardziej jasne, że rola głównego bohatera, jaką mają odegrać zwykli obywatele w odrzucaniu tych sił i ich złowrogiego imperium i stawianiu mu oporu – poza zwykłym protestowaniem na ulicach – jest kluczowa dla naszych bardzo przetrwanie.
Porównanie reżimów
Trzeba przyznać, że trudno dostrzec wartość deklarowania, że reżim Busha jest ucieleśnieniem faszyzmu.
Kogo tak naprawdę obchodzi, jakie etykiety przypisuje się różnym reżimom? Z pewnością takie terminy są jedynie akademickie w porównaniu z surowymi realiami władzy.
Co więcej, wszelkie porównania historyczne w tym kierunku mogą być powierzchowne lub niewłaściwe i łatwo przerodzić się w retorykę.
A poza tym, jaki byłby sens poza stwierdzeniem, że „Bush jest zły”?
Być może jednak takie dochodzenie i wyjaśnienie mogłoby w rzeczywistości być skutecznym narzędziem do ćwiczenia myślenia i organizowania. Jeśli zostanie skutecznie zastosowany, może posłużyć do oceny, gdzie faktycznie możemy umiejscowić się moralnie, w przeciwieństwie do pogodzenia się z konwencjonalną mądrością rzekomego wyrafinowania naszej „cywilizacji” – szczególnie w porównaniu z jednym z najłatwiejszych uznane, demoniczne aspekty naszej popularnej historii.
Faszyzm
Choć zmieniają się definicje terminu „faszyzm”, ramy zaproponowane przez Michaela Parentiego są szczególnie pouczające.1 Zasadniczo Parenti przedstawia ideologię faszystowską jako gloryfikację kultu przywództwa, państwa narodowego i podboju militarnego. Uwzględnia także propagowanie mistycyzmu ludowego, z ksenofobią i rasizmem jako istotnymi cechami ideologii faszystowskiej. Na koniec przypomina nam o gwałtownym sprzeciwie przywódców faszystowskich wobec lewicowych, egalitarnych ruchów i doktryn klasowych, wyraźnie ilustrując inną niezwykle ważną cechę – połączenie interesów elit i przemocy państwa.
Wolne rynki?
Wybitny bankier i biznesmen Prescott Bush, dziadek George'a W. Busha, z pewnością docenił wartość tej fuzji. Dziadek Bush aktywnie angażował się w interesy z nazistami, zarówno przed, jak i po wypowiedzeniu przez Stany Zjednoczone wojny Niemcom.2
W każdej gospodarce kapitalistycznej państwo odgrywa oczywiście znaczącą rolę, wykraczającą poza bezpośrednie wsparcie finansowe dla elit – na przykład rolę nadzorowania własności lub ustalania stóp procentowych. Podstawowym celem państwa jest stworzenie środowiska sprzyjającego potrzebom i pragnieniom potężnych sił rynkowych, formułowanych przez różne grupy lobbujące (takie jak Izby Handlowe w krajach zachodnich).
Związek między władzą wykonawczą państwa a władzą korporacyjną jest znacznie bardziej wyraźny w przykładach reżimów faszystowskich.
Wsparcie niemieckich przemysłowców i korporacji, takich jak IG Farben, miało kluczowe znaczenie dla dojścia Hitlera do stanowiska kanclerza na początku lat trzydziestych. Po objęciu władzy partia nazistowska zobowiązała swoich zwolenników atakami na zdobycze organizacji pracowniczych, w tym na płacę minimalną oraz przepisy dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa. Prywatyzacja (przekazywanie obiektów użyteczności publicznej przedsiębiorcom) była także elementem nazistowskiej polityki gospodarczej. W symbiozie władzy państwowej i korporacyjnej – uświęcającej w ten sposób gospodarkę nakazową – jeden element chronił i wzbogacał drugi, jednocześnie głodując i zubożając klasę robotniczą i marginalizowaną populację.
Stany Zjednoczone rzekomo posługują się systemem opartym na koncepcjach „wolnego rynku”, choć państwo zawsze odgrywało ważną rolę we własnej gospodarce. Jednakże, być może w sposób niespotykany od czasów Reagana, obecny reżim w władzach wykonawczych jest zarówno obsadzony personelem, jak i wspierany przez interesy korporacji, a także zaciekle chroni partykularne interesy swoich członków i przyjaciół. Jednocześnie wkroczyła na wrażliwe rynki zagraniczne i je wykorzystała, bezpośrednio używając siły.
Interesy korporacji wyraźnie inwestują i inwestowały w Prezydenta, wraz z interesami jego otoczenia. Na przykład wiceprezydent Dick Cheney był dyrektorem generalnym Halliburton do 1995 r. Co ciekawe, pod koniec marca Halliburton otrzymał kontrakt na gaszenie pożarów w powojennym Iraku, przyznany przez Korpus Inżynierów Armii Stanów Zjednoczonych.3 Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice pełniła funkcję dyrektora Chevron Corporation od 1991 do 2001 roku i została nawet nagrodzona posiadaniem tankowca noszącego jej imię (później przemianowanego na Altair Voyager).4 Cheney najwyraźniej odegrał kluczową rolę w zabezpieczeniu rurociągu naftowego przez Morze Kaspijskie dla Chevron Corporation.5 Sekretarz obrony Donald Rumsfeld miał wiele powiązań z różnymi korporacjami; jego akcje w Gulfstream Aerodynamics, gdzie był dyrektorem, wyceniono podobno na 11 milionów dolarów, kiedy zostały przejęte przez firmę General Dynamics, wykonawcę obronności.6 Tymczasem Enron (firma zajmująca się naftą z siedzibą w Houston, która niedawno ogłosiła upadłość) była jednym z największych uczestników kampanii George'a W. Busha podczas wyborów prezydenckich w 2000 roku.7
Nie może więc dziwić fakt, że płatności podatku dochodowego od osób prawnych w pierwszych sześciu miesiącach roku budżetowego 2003 (w porównaniu z 2002 r.) spadły o 43%8 głównie w wyniku hojnych obniżek podatków Busha dla bogatych. Co więcej, ataki na ludzi pracy dopełniają program korporacyjny. „Poprawiona” propozycja Busha dotycząca Medicare z marca 2003 r. była marzeniem organizacji zajmujących się utrzymaniem zdrowia i innych prywatnych firm ubezpieczeniowych. Wzrósł outsourcing stanowisk pracy (w tym stanowisk w rządzie federalnym), a Bush ogłosił w jednym z programów, że outsourcingowi ma zostać poddanych 850,000 40 stanowisk pracy. Tymczasem „reforma” opieki społecznej – czas, w którym (biedni) beneficjenci świadczeń państwowych muszą pracować lub trenować tygodniowo – wzrosła do XNUMX godzin.
Wydatki wojskowe
Dochodzi także do bezpośredniego zastrzyku dochodów podatkowych do sektora prywatnego. W nazistowskich Niemczech był to specyficzny rodzaj wydatków państwa w procesie remilitaryzacji, który z różnych powodów był preferowany i który ułatwiał szczególnie harmonijne mariaże elit gospodarczych z kliką rządzącą. Rzeczywiście, na przykład IG Farben czerpała tak duże zyski z produkcji materiałów wojskowych dla Rzeszy, że wielu jej urzędników zostało skazanych za zbrodnie wojenne w procesach norymberskich.
Najwyraźniej można było się z tego wiele nauczyć, ponieważ wydatki na cele wojskowe były przez dziesięciolecia ulubieńcem demokracji państwowo-kapitalistycznych. Jak zauważył Noam Chomsky:
„Państwa faszystowskie lat trzydziestych XX wieku udowodniły, że nowa ekonomia działa, ponieważ gospodarki były stymulowane programami zbrojeń – niestety z wielu powodów – dążeniem do zdobycia władzy krajowej i globalnej, koniecznością mobilizacji poparcia społecznego dla kosztownego rządu programów, troska o recykling petrodolarów – wymóg, aby produkcja indukowana przez państwo nie szkodziła, a raczej wzmacniała interesy i władzę prywatnych imperiów kontrolujących gospodarkę – wszystko to skupia się na produkcji wojskowej.9
Inna perspektywa prowadzi do podobnych wniosków. Były generał dywizji Smedley Butler służył w Korpusie Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych i dwukrotnym laureatem Medalu Honoru Kongresu, który zaczął samodzielnie odkrywać i demaskować oszustwo machiny wojennej. Po przejściu na emeryturę w wojsku w pamiętnym przemówieniu „Wojna to rakieta” bardzo przenikliwie zauważył, że:
„To [wojna] jest prawdopodobnie najstarszą, z pewnością najbardziej dochodową i z pewnością najbardziej okrutną. Jako jedyna ma zasięg międzynarodowy. Jako jedyna liczy zyski w dolarach, a straty w życiu. Uważam, że rakietę najlepiej opisać jako coś, co nie jest tym, czym wydaje się większości ludzi. Tylko niewielka grupa „wewnątrz” wie, o co chodzi. Prowadzona jest dla dobra nielicznych, kosztem bardzo wielu. Na wojnie kilku ludzi zbija ogromne fortuny. Podczas wojny światowej [I] zaledwie garstka zebrała zyski z konfliktu. Podczas wojny światowej w Stanach Zjednoczonych powstało co najmniej 21,000 XNUMX nowych milionerów i miliarderów. Tyle osób przyznało się do swoich ogromnych zysków krwi w zeznaniach podatkowych. […] Narody pozostające poza wojną zdobywają dodatkowe terytorium, jeśli odniosą zwycięstwo. Po prostu to biorą. To nowo nabyte terytorium jest natychmiast wykorzystywane przez nielicznych – tych samych, którzy podczas wojny wycisnęli dolary z krwi. Opinia publiczna ponosi ciężar rachunku. A co to za rachunek? Ta ustawa przedstawia okropną księgowość. Nowo postawione nagrobki. Zniekształcone ciała. Rozbite umysły. Złamane serca i domy. Niestabilność gospodarcza. Depresja i wszystkie towarzyszące jej nieszczęścia. Klęczące podatki przez pokolenia.”10
Za panowania Busha z wielką gorliwością podkreślano niesławną triadę łączącą państwo, sektor wojskowy i przemysłowy. Od tragedii z 11 września 2001 r. budżetowi wojskowemu poświęcono szczególną uwagę kosztem innych pilnie potrzebujących spraw wewnętrznych. W lipcu 2002 roku Ron Sugar z korporacji Northrop Grumman (twórcy bombowca B2) przewidział „łączną roczną stopę wzrostu wydatków na obronę w wysokości od 8% do 9% w nadchodzących latach, a my osiągniemy co najmniej dwucyfrowy wzrost zysków”.11 W sierpniu 2002 roku do budżetu USA na „obronę” dodano 35 miliardów dolarów, zwiększając całkowite wydatki wojskowe w tym roku budżetowym do 350 miliardów dolarów, co stanowiło największą ekspansję amerykańskiej armii od 20 lat.12 Co więcej, w kwietniu 80 roku Kongres zatwierdził także „skrzynię wojenną” o wartości 2003 miliardów dolarów na inwazję na Irak.13 Przewiduje się, że do 2007 roku wydatki na wojsko będą o 20% wyższe niż średnie z czasów „zimnej wojny”.14
Kontynuując militaryzację całego świata za pomocą baz rozsianych po wszystkich kontynentach, rząd USA przekazał także pieniądze z podatków na najbardziej sprzeczne z intuicją programy „obrony narodowej”. Rzeczywiście, wskrzeszony system Narodowej Obrony Przeciwrakietowej (NMD), który w istocie grozi wywołaniem nowego międzynarodowego wyścigu zbrojeń, jest szczególnie jaskrawym przykładem orwellowskiej dwumowy, która charakteryzuje amerykańską władzę wykonawczą. Cytując ekonomistę Paula Krugmana, takie programy „wydają się mieć niewiele wspólnego z rzeczywistym zagrożeniem, chyba że pomyśli się, że następnym posunięciem Al-Kaidy będzie frontalny atak kilku ciężko pancernych dywizji”.15
Zwiększone fundusze na programy takie jak NMD i NORAD (North American Aerospace Defense Command) sprawiły, że nawet przestrzeń kosmiczna nie jest bezpieczna przed kolonizacją. Oczywiście pomimo tego wszystkiego eksperci tacy jak neokonserwatywny Newt Gingrich w dalszym ciągu ostentacyjnie głoszą, że „bez odważnych i dramatycznych zmian w Departamencie Stanu Stany Zjednoczone wkrótce znajdą się w defensywie wszędzie, z wyjątkiem militarnego. Na dłuższą metę jest to bardzo niebezpieczne stanowisko dla wiodącej demokracji na świecie”.16
Popularne Oświecenie
Rzeczywistość dotycząca rosnącej siły militarnej Stanów Zjednoczonych jest także świadectwem zdumiewającego sukcesu współczesnych systemów propagandowych. Oznacza to, że jest dość niezwykłe, że elitom amerykańskim udało się sprzedać farsowy obraz ich hipermilitaryzowanego narodu jako zagrożonego, szlachetnego superpotęgi.
W nazistowskich Niemczech użycie propagandy miało ogromne znaczenie dla skutecznej indoktrynacji narodu niemieckiego zasadami partii nazistowskiej, supremacji Führera i strachu przed Innym. Taka była rola niesławnego doktora Josepha Goebbelsa w Ministerstwie Oświecenia Ludowego i Propagandy Rzeszy. Przez lata Goebbels dbał o to, aby Rzesza sprawowała bezpośrednią lub pośrednią kontrolę nad wszystkimi gazetami i stacjami radiowymi w Niemczech, zapewniając dodatkową możliwość przesyłania fal dźwiękowych do krajów na całym świecie.
Trzeba przyznać, że w dzisiejszych mediach coraz trudniej jest przypisać winę jednej osobie, czy też dokonać bezpośredniej kontroli ze strony państwa. Jednak biorąc pod uwagę abstrakcyjną rzeczywistość, w której agencje medialne są podmiotami korporacyjnymi, których motywacją jest zysk, możemy sobie wyobrazić, że relacja między nimi a państwem – pełniącym rolę zarządcy otoczenia korporacyjnego – ma charakter wzajemnie się wzmacniający.
Rzeczywiście, korporacyjne media skutecznie katapultowały George'a W. Busha do pozycji, na którą sam nigdy by nie wspiął się. Jak zasugerował były członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego Roger Morris: „Okaleczone autocenzurą, często brakiem wiedzy i wrażliwości oraz bez głośnego sprzeciwu w Kongresie, aby domyślnie donosić sprawozdania, dziennikarstwo amerykańskie da nowemu imperialnemu prezydentowi rozgłosu, którego jego poprzednicy mogli tylko pozazdrościć”.17
CNN, ABC, CBS, FOX, NBC i ich „oparte na rzeczywistości” reportaże paradoksalnie sprawiają, że wydarzenia w Iraku wydają się odległe i całkowicie nierealne, a przynajmniej surrealistyczne, a mimo to amerykański patriotyzm nabrzmiewał. Sondaże wykazały, że wielu Amerykanów, którzy początkowo byli przeciwni „wojnie”, pogodziło się ze „staniem przy naszych żołnierzach i kraju”, chociaż niemoralność związana z inicjowaniem i wspieraniem nielegalnej inwazji i okupacji innego kraju nie zmniejszyła się. zmniejszać.
Szczególnie interesująca pod tym względem jest rola „czynnika strachu Saddama”, który istnieje w USA. Chociaż sondaż wykazał, że 80% świata postrzega Stany Zjednoczone jako największe zagrożenie dla pokoju na świecie, większość Amerykanów była faktycznie obawiali się ataku ze strony Iraku przed inwazją, a większość uważała również, że Irak był odpowiedzialny za ataki z 11 września 2001 roku.18
Próbując wyjaśnić te niemal niewiarygodne statystyki i towarzyszący im strach, charakterystyczny dla Stanów Zjednoczonych, być może najbardziej pouczające będzie przypomnienie niesamowitych kampanii propagandowych prowadzonych przez korporacyjne media od 9 września. Charakteryzujące się przelotnymi pomysłami i rozluźnieniem skojarzeń, obserwowanymi jedynie w przypadkach ostrej manii i psychozy, media korporacyjne przeszły od łączenia Osamy bin Ladena z Al-Kaidą i talibami, aby przypisać i rozszerzyć winę za ataki z 11 września, a następnie usprawiedliwić swoją inwazję i okupację Afganistanu. Zanim jeszcze płomienie w Afganistanie wygasły, rząd Stanów Zjednoczonych we współpracy z mediami zaczął głośno wołać o zagrożeniu stwarzanym przez Saddama Husajna i rzekomą broń masowego rażenia Iraku, chociaż nawet niedawny raport CBS News twierdzi, że że Irak stał się celem ataku już 11 września 11 r.
Po uświadomieniu sobie, że wrzaski na temat irackiej broni masowego rażenia okażą się niewystarczające (należy zauważyć, że nawet inwazja na pełną skalę nie wystarczyła, aby wywołać użycie tej rzekomej broni), media skutecznie przekazały informację o zmianie konfiguracji zamiarów USA detronizacji brutalnego reżimu Saddama. To jednak nie wystarczyło i wkrótce wszyscy członkowie partii Baas stali się przestępcami i zostali umieszczeni na amerykańskiej „liście najbardziej poszukiwanych”. Choć w pewnym momencie bezskutecznie próbowały nawiązać kontakt między Saddamem a Osamą bin Ladenem (nieświadome radykalnej przepaści między ideologiami religijnymi wyznawanymi przez obu mężczyzn), media jednak skutecznie demonizowały Saddama, przypominając narodowi amerykańskiemu, jak okrutnie zagazował Kurdów i chciwie najechał Kuwejt. Oczywiście dogodnie pominięto fakt, że Waszyngton z radością wspierał partię Baas podczas jej dojścia do władzy. Nie ma wzmianki o tym, jak Waszyngton dostarczył Irakowi i Saddamowi materiały, aby ostatecznie wyprodukować tę samą broń masowego rażenia, której przypuszczalnie tak ogromnie się obawiali. Wreszcie, zaczynają teraz tkać swoją sieć oszustw, aby obciążyć Syrię winą za posiadanie broni chemicznej (jak gdyby legalność posiadania przez USA broni masowego rażenia była w jakiś sposób z góry przesądzona i święta) oraz udzielanie schronienia członkom partii Baas (z których żaden tak naprawdę nigdy nie popełnił żadnego przestępstwa przeciwko USA). Nie można zgadnąć, ile czasu zajmie im inwazja na Syrię, co jest zgodne z ich wizją wydzielenia amerykańskiego Bliskiego Wschodu.
Tym, co pozostaje niezmienne, jest strach przed niewidzialnym wrogiem ucieleśniającym „terroryzm” – nazywanym w wyrafinowanym politycznym języku „czyńcami zła” – od czasu do czasu uosabianym jako różne „hobgobliny”. .
Hermann Goering był nazistowskim generałem i marszałkiem lotnictwa Rzeszy Niemieckiej. Warto przypomnieć jego niesławne (ale bardzo wnikliwe) słowa przekazane Gustavowi M. Gilbertowi 18 kwietnia 1946 r. w prywatnej rozmowie podczas procesów norymberskich:
„Naturalnie, zwykli ludzie nie chcą wojny: ani w Rosji, ani w Anglii, ani jeśli o to chodzi, w Niemczech. To jest zrozumiałe. Ale przecież to przywódcy kraju ustalają politykę i zawsze łatwo jest pociągnąć za sobą ludzi, niezależnie od tego, czy jest to demokracja, czy faszystowska dyktatura, czy parlament, czy dyktatura komunistyczna. … Z głosem czy bez głosu, ludzie zawsze mogą zostać podporządkowani rozkazom przywódców. Tołatwe. Wystarczy im powiedzieć, że są atakowani i potępić rozjemców za brak patriotyzmu i narażanie kraju na niebezpieczeństwo. Działa to tak samo w każdym kraju.”19
Oczywiście przez cały ten czas Stany Zjednoczone jako latarnia morska demokracji i wolności w dalszym ciągu wpisywały się w amerykańską świadomość. Ci, którzy kwestionują politykę zagraniczną USA, są określani jako niepatriotyczni lub, co gorsza, zdradzieccy. Dwutorowy sposób działania mediów korporacyjnych (tzn. demonizowanie Innego z jednej strony i rozpowiadanie o zaletach własnego rządu) okazał się całkiem skuteczny w wytwarzaniu zgody na ich niezachwianą i wyniszczającą „wojnę z terroryzm”.
Akty zezwalające
Wydarzenia z 9 września posłużyły także jako potężny katalizator uzasadniający wdrożenie drakońskiej polityki pod auspicjami Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, a mianowicie Ustawy o bezpieczeństwie wewnętrznym, a także Ustawy PATRIOT I i II. Za jednym zamachem zniesiono prawny wymóg wypowiedzenia przez Kongres wojny lub przestrzegania Ustawy o siłach wojennych z 11 r. (która ograniczała jednostronne uprawnienia prezydenta do prowadzenia wojny).
Polityka USA PATRIOT (lub „Zjednoczenie i wzmocnienie Ameryki poprzez zapewnienie odpowiednich narzędzi wymaganych do przechwytywania i utrudniania terroryzmu” w pełnej formie),20 na przykład działania mające na celu „usuwanie przeszkód w prowadzeniu dochodzeń w sprawie terroryzmu” odegrały znaczącą rolę w zawieszaniu praw obywatelskich obywateli amerykańskich i kryminalizacji sprzeciwu.
Takie wykorzystanie stanu nadzwyczajnego w celu rozszerzenia władzy wykonawczej przypomina hitlerowską ustawę upoważniającą (Ermächtigungsgesetz), uchwaloną po pożarze Reichstagu i wyborach w 1933 r. Zatytułowaną „ustawa dotycząca rozwiązywania sytuacji nadzwyczajnej ludu i Rzeszy”, umożliwiła Hitlerowi stanowienie prawa bez konieczności uzyskania zgody niemieckiego parlamentu (lub Reichstagu), stwierdzając, że „ustawy uchwalane przez rząd Rzeszy nie muszą być zgodne z konstytucją”.21
Ustawa upoważniająca była jednym z pierwszych kroków w kierunku państwa policyjnego, które wymuszało więzienie m.in. Żydów, homoseksualistów, Cyganów i komunistów. Dziś internowanych jest także wielu Innych: muzułmanie, Arabowie, zdecydowani dysydenci, biedni, ludzie kolorowi…
Profilowanie rasowe stało się interwencją akceptowalną, a w wielu przypadkach mile widzianą. Rzeczywiście, w Ameryce Busha według doniesień po tragedii z 1000 września przetrzymywano ponad 9 arabskich muzułmanów, podczas gdy z relacji wynika, że na początku niedawnej wojny Arabowie i muzułmanie niebędący obywatelami byli łapani i umieszczani w prowizorycznych obozach dla internowanych ofensywa pod przewodnictwem USA przeciwko Irakowi.
W niewiarygodnie krótkim czasie polityka imigracyjna została radykalnie zmieniona pod pretekstem bezpieczeństwa narodowego, znacznie utrudniając migrantom (zwłaszcza Arabom i muzułmanom) przedostanie się do Stanów Zjednoczonych, jednocześnie wspierając plany stworzenia przyszłej Twierdzy Ameryka.
Celem ataku była także ogół populacji wewnętrznej. Obywatele amerykańscy byli świadkami zawieszenia ich swobód obywatelskich, w tym prawa do zgromadzeń w przestrzeni publicznej i wolności słowa. Rzeczywiście, przerażająca jest myśl o dzisiejszym poziomie centralizacji i koncentracji władzy w sprawach wewnętrznych. Morris pisze: „Jak żaden inny rząd federalny przed nim, administracja Busha ma władzę aresztowania i przetrzymywania podejrzanych bez postawienia zarzutów, przetrzymywania więźniów na czas nieokreślony i odmawiania dostępu do pomocy prawnej, a wszystko to przy zachowaniu niezrównanej tajemnicy”.22
Beneficjentami takiej polityki pozostają niewątpliwie elity gospodarcze, zarówno wówczas, jak i obecnie. Weźmy jeden przykład: tendencja w USA, zgodnie z którą prywatne firmy zlecają pracę więźniom, czasami nazywana „kompleksem więzienno-przemysłowym”, w przerażający sposób przypomina pewien aspekt ekonomii z czasów nazistowskich. Z dzienników i wywiadów Karla Sommera, szefa Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego (EAMO) Niemiec od 1944 r., wynika, że EAMO było odpowiedzialne za zapewnienie takim firmom jak BMW, Volkswagen, Krupp, Siemens, Bayer, Porsche, Daimler- Benz (Mercedes) i oczywiście Ford, wykorzystywanie tysięcy więźniów obozów koncentracyjnych do niewolniczej pracy.23
Totalitaryzm
Czy można sobie wyobrazić, że reżim Busha pewnego dnia zdecyduje się położyć kres szanowanej amerykańskiej demokracji i zainstalować system jawnego totalitaryzmu? Z pewnością były tego odcienie podczas wątpliwego wyboru Busha na prezydenta. Czy na przykład niedawna kontrowersja, w wyniku której według doniesień doszło do magicznego usunięcia tysiąca Czarnych osób na Florydzie z list wyborców za prezydentury Jeba Busha, była zapowiedź podobnych wydarzeń w przyszłości?
Być może należałoby zadać sobie pytanie, jak radykalne byłoby w rzeczywistości przejście w stronę jawnie totalitarnego systemu rządów.
Prawdę mówiąc, demokrację amerykańską w ogóle charakteryzuje już prosta (i fałszywa) dychotomia: system dwupartyjny istniejący równolegle do struktury władzy korporacyjnej, gdzie nawet rozróżnienie między polityką Republikanów i Demokratów (oba w służbie władza korporacyjna) staje się coraz trudniejsze.
Demokracja przedstawicielska, pomimo wszystkich swoich wyborów i pozornej odpowiedzialności, nie chroni przed totalitaryzmem, zwłaszcza gdy jest zasilana przez strukturę prywatnej władzy tak złowrogą jak lobby korporacyjne w USA. Podążając za bezprecedensowym i wyszukanym programem strachu i zastraszania, chociaż Hitlera partia nie uzyskała większości 3 milionami głosów, mimo to naziści „demokratycznie” zdobyli najwięcej mandatów w Reichstagu w marcu 1933 r. – przy decydującym wsparciu swoich korporacyjnych zwolenników.24
Co więcej, w obliczu ostatnich wydarzeń w USA wydaje się, że nawet mechanizmy kontroli i równowagi rzekomo nieodłączne od demokracji przedstawicielskiej zostały zneutralizowane. Kongres i Senat są po stronie reżimu Busha, a sprzeciw wobec niedawnej inwazji wojskowej i okupacji Iraku prawdopodobnie został przezwyciężony przez żądania patriotyzmu. Rzeczywiście, jak Morris rozwija, mówiąc o klimacie politycznym po 9 września, „Białemu Domowi przyznano suwerenną władzę do usprawiedliwiania i rozpoczynania działań wojennych na pełną skalę” – prawo nadane przez Konstytucję w Kongresie właśnie do zapobiec temu, by tak fatalna władza przypadła jednemu prezydentowi i garstce doradców”.25 Wszystko to pomimo dużego oporu wielu świadomych obywateli amerykańskich, którzy sprzeciwiali się obecnej inwazji i okupacji Iraku i mieli wizje alternatywnego sposobu pogodzenia konfliktu. Apatia wyborców wobec takich zmian gwarantuje ich sukces.
W systemie, który już nosi obciążenia totalitarne, można z pewnością powiedzieć, że ultraprawicowy reżim Busha zmierza w kierunku dalszej konsolidacji władzy wykonawczej. Co szczególnie interesujące, podczas 1. sesji 108. Kongresu (25 lutego 2003 r.) wspólna uchwała Izby Reprezentantów zaproponowała poprawkę (obecnie znaną jako Bill HJRES.25.IH) mającą na celu uchylenie 22. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych; ust. 1 Poprawki XXII stanowi, że „Nikt nie może być wybrany na urząd Prezydenta więcej niż dwukrotnie”. Pamiętajmy, że ta tendencja do totalitaryzmu nie została tak nazwana w systemie propagandowym. Kryje się w tym szczególnie przerażający punkt: że pewnego dnia możemy znaleźć się w jawnie totalitarnym systemie rządów, a jednocześnie budzić się w obliczu mitów „wolności” i „demokracji”, wychwalając naszych, pozazdroszczonych na arenie międzynarodowej, prawa.
„Wolność i demokracja”: ludowy mistycyzm życzliwej mocy
Zasady normatywne, na których rzekomo zbudowano Stany Zjednoczone (całkowicie ignorując zdziesiątkowanie i ucisk rdzennej ludności, a także ludności afrykańskiej przeniesionej w wyniku handlu niewolnikami) mają same w sobie wysoką wartość moralną. Rzeczywiście, być może internalizacja tych zasad normatywnych przez wielu Amerykanów jest uzasadniona, jeśli nie godna pochwały.
Oznacza to, że dzisiejsza retoryka w USA opiera się na koncepcji demokracji i wolności dla wszystkich. Są to terminy, które były i nadal są podstawowymi żądaniami ruchów na rzecz sprawiedliwości społecznej na całym świecie. Siła i różnorodność ruchów społecznych w samych Stanach Zjednoczonych na przestrzeni dziesięcioleci wywarła realny wpływ na wprowadzenie tych pojęć do powszechnego dyskursu.
Jednak to właśnie w ich użyciu przez władzę powstał wokół tych terminów rodzaj „ludowego mistycyzmu”, gdy mowa o świecie zewnętrznym. Realizuje ambicje rządzących w USA, dostosowując się jednocześnie do moralności ich wyborców. To amerykański mit ludowy, że „wolność” i „demokracja” to godne normy, które zostały już osiągnięte w państwie znanym jako „Ameryka” i mają zostać wyeksportowane w świat w celu korzyść całej ludzkości (oczywiście poprzez nieomylne działania elit amerykańskich).
Media skutecznie opakowały i sprzedały amerykańską inwazję na Irak, demonizując Saddama i przypominając narodowi amerykańskiemu, z wygodnymi pominięciami, o jego brutalności wobec „własnego narodu”. Jak wzór wolności mógł pozwolić na istnienie takiego barbarzyństwa? Czy od dawna cierpiący Irakijczycy nie zasługują na demokrację? Co więcej, dlaczego amerykański lud nie miałby im pokazać, jak to się robi?
Jeśli jednak możemy nazwać to naszym współczesnym „mistyką ludową”, to jest to wprawdzie rodzaj nieco odmiennego od retoryki przyjętej przez Hitlera i przyjętej przez jego zwolenników, zgodnie z którą osoby spoza rasy aryjskiej i Cesarstwa Niemieckiego były automatycznie uznani za gorszych ze względu na swą naturę Innych.
Nie oznacza to, że w głoszeniu przez George'a W. Busha „wyzwolenia” dla biednych Irakijczyków nie ma głębokiego podtekstu wyższości i rasizmu. A w obecnej „wojnie z terroryzmem” elitarni menadżerowie społeczeństwa w Waszyngtonie i korporacyjne media malują tym samym pędzlem Arabów, muzułmanów i „terrorystów”, przywołując w ten sposób uderzające podobieństwo do „inność”, która charakteryzowała Żydów, związkowców, homoseksualistów, komunistów itp. w czasach Hitlera.
Należy pamiętać, że Benito Mussolini powiedział również, że jego inwazja na Etiopię w 1936 r. miała na celu „wyzwolenie i cywilizowanie”. W konsekwencji musimy przyznać i zdemaskować prawdziwą ironię sytuacji, w której elity muszą uciekać się do „wyzwolenia”. dyskurs, aby usprawiedliwić swoje nikczemne działania.26
Niewyobrażalna przyszłość
Administracje USA przez dziesięciolecia musiały wykonywać swoją brudną robotę w potajemny sposób, jednocześnie przybierając maskę życzliwości. Jednakże Bush i jego gabinet okazali swoją chciwość oraz żądzę władzy i bogactwa całkiem otwarcie, aby wszyscy mogli to zobaczyć – jednocześnie sprytnie maskując to pod płaszczykiem eksportowania „wolności” i „demokracji”.
Z pewnością jedynym wyjściem jest odzyskanie tych warunków ze szponów władzy. Organizować się poprzez wzywanie ludzi do głębokiego zastanowienia się, co mają na myśli, mówiąc „wolność”, i do pracy nad tym, aby to osiągnąć.
Fakt, że rząd Stanów Zjednoczonych kontynuował nielegalną inwazję i okupację Iraku pomimo milionów przeciwników na całym świecie, nie powinien nas zniechęcić, ale powinien zmusić nas do podwojenia wysiłków, zorganizowania się według bardzo szlachetnych norm, które jastrzębie w Waszyngton fałszywie twierdzi, że je podtrzymuje.
Prawdziwym źródłem optymizmu w obliczu obecnego chaosu w Stanach Zjednoczonych jest koncepcja odpowiedzialności, którą wybrani mężczyźni i kobiety w Waszyngtonie muszą zachować wobec społeczeństwa, wraz z ciągłym pojawianiem się ruchów na rzecz sprawiedliwości społecznej, które uparcie rzucają wyzwanie państwu i żądają bardziej materialną formę tej odpowiedzialności i demokracji.
Biorąc pod uwagę, że ultraprawicowa awangarda (np. Cheney, Rumsfeld, Wolfowitz, Perle) „nowego stulecia Ameryki”, przy wsparciu ekstremistycznych fundamentalistycznych chrześcijan, nakreśliła swoje długoterminowe zamiary, nasz trwały i niezachwiany opór musi działać w pełne uznanie tego faktu. Dlatego musimy w dalszym ciągu wyjaśniać i tworzyć powiązania pomiędzy licznymi i różnorodnymi walkami, które charakteryzują nasze czasy. Mocnym i wyraźnym głosem musimy zająć zjednoczone stanowisko przeciwko ugruntowanym i wzmacniającym się systemom represji i ucisku: „Nikt nie jest wolny, dopóki wszyscy nie będziemy wolni”.
Bo jak ktoś, komu naprawdę zależy na „wyzwoleniu”, może siedzieć z założonymi rękami i pozwalać elitom i reżimowi Busha podążać pozornie nieubłaganą ścieżką wiodącą do ożywienia imperium amerykańskiego, które materializowało się przez ostatnie kilka dekad?
Jak ktokolwiek, komu zależy na „demokracji”, może oddać swoją władzę tym, którzy żywią zjadliwą pogardę dla podstawowych koncepcji demokracji?
Jak ktoś, komu zależy na „wolności”, może w dalszym ciągu rezygnować ze swojej wolności w imię jakiegoś wyimaginowanego bezpieczeństwa, podczas gdy granice są coraz bardziej zacieśniane, a jednocześnie tłumione są odmienne głosy rozsądku?
Jak ktoś, komu zależy na „równości”, może znosić wojnę przeciwko biednym, imigrantom, kobietom, osobom kolorowym, starszym i innym marginalizowanym populacjom, która toczy się nadal i nie widać oznak słabnięcia?
Jak ktoś, kto dba o „zdrowie”, może nie przejmować się tym, że środowisko jest w dalszym ciągu brutalnie wykorzystywane i degradowane, aby zaspokoić drapieżność krótkowzrocznych korporacji? Że ludzie w biednych krajach są nadal wyzyskiwani i/lub eksterminowani, bez względu na życie ludzkie?
Jak ktoś, komu zależy na „sprawiedliwości”, może naprawdę odpocząć, skoro dysproporcje przenikają naszą globalną i lokalną rzeczywistość?
Być może, co najważniejsze, jak ktoś wierzący w „pokój” może nie działać na rzecz sprawiedliwości?
Pomimo ponurych scenariuszy, o których tu mowa, mamy przywilej i odpowiedzialność, aby dopilnować, aby nigdy nie stały się one naszą rzeczywistością. Dlatego nasz podstawowy wybór jest właściwie całkiem jasny: albo poddamy się nieprzemyślanemu losowi, albo będziemy wspominać przeszłość, aby odzyskać teraźniejszość, tworząc w ten sposób własną przyszłość.
Samir Hussain jest absolwentem medycyny, niezależnym pisarzem i członkiem Ruchu Solidarności Ludności Tubylczej z siedzibą w Montrealu. Można się z nim skontaktować pod adresem [email chroniony]
Pranjal Tiwari jest historykiem, dziennikarzem i aktywistą.
-------
Przypisy końcowe:
1. Rodzice, Michael. „Funkcje faszyzmu”. ZMag. 1990. http://www.zmag.org/Zmag/articles/barparenti.htm
2. Rogers, Toby. „Spadkobierca Holokaustu”. Magazyn Clamor. Wydanie 14. http://www.clamormagazine.org/features/issue14.
3_cecha.3.html 3. http://edition.cnn.com/2003/BUSINESS/04/21/iraq.rebuild/ . Zobacz także: http://www.forbes.com/home_europe/newswire/2003/03/06/rtr900049.html
4. Centrum Polityki Responsywnej. http://www.opensecrets.org/bush/cabinet/cabinet.rice.asp . Zobacz także: http://aztlan.net/oiltanker.htm
5. http://aztlan.net/oiltanker.htm
6. Centrum Polityki Responsywnej. http://www.opensecrets.org/bush/cabinet/cabinet.rumsfeld.asp
7. Roy, Arundhati. Polityka władzy, wyd. 2. Cambridge: South End Press, 2001 (s. 58).
8. http://www.thestatesman.net/page.news.php?clid=12&theme=&usrsess=1&id=11389
9. Chomsky, Noam. Odstraszanie demokracji. Noonday Press, kwiecień 1992.
10. http://www.lexrex.com/enlightened/articles/warisaracket.htm
11. BBC News, 22 lipca 2002. http://news.bbc.co.uk/1/hi/business/2144395.stm
12. BBC News, 2 sierpnia 2002. http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/americas/2167515.stm
13. CBS News, „Bush otrzymuje skrzynię wojenną o wartości 80 miliardów dolarów”. 15 kwietnia 2003
14. Borger, Julian. „Miliardy Busha ożywią armię zimnej wojny.” The Guardian. 6 lutego 2002. http://www.guardian.co.uk/Print/0,3858,4350486,00.html
15. tamże. 16. http://www.ipsnews.net/interna.asp?idnews=17729
17. Morris, Roger. „Od republiki do imperium”. Komentarz. Glob i poczta. 14 kwietnia 2003.
18. http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=36&ItemID=3450
19. Gilbert, GM Dziennik Norymberski, wydanie przedrukowe. Nowy Jork: DaCapo Press, wrzesień 1995.
20. Pełny tekst amerykańskiej ustawy PATRIOT Act: http://www.eff.org/Privacy/Surveillance/Terrorism_militias/20011025_hr3162_usa_patriot_bill.html
21. Pełny tekst Ermachtigungsgesetz: http://216.239.39.100/search?q=cache:SCdn9s3b4uQC:www.geocities.com/Athens/Forum/2296/enable_1.doc+%22Enabling+Law%22+%2B+1933&hl=en&start=1&ie=UTF-8
22. suprananota 17
23. http://www.theawfultruth.com/salbmw/
24. Howarth, Tony. Historia XX wieku: świat od 1900 r., wyd. 2. Nowy Jork: Longman, 1987 (s. 94).
25. suprananota 17
26. Erlinder, Piotr. „Prawa człowieka lub „imperializm” praw człowieka: wnioski z wojny przeciwko Jugosławii”. http://www.circlevision.org/archive/events00/tribunal/pages/pe.html
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna