Hashtag #TalibskiTrump zaczęło zyskiwać na popularności w weekend po tym, jak Donald Trump wydał dziwaczne i bardzo publiczne wyznanie na Twitterze:
Prawie wszyscy nie wiedzą, że główni przywódcy talibów i osobno prezydent Afganistanu mieli w niedzielę potajemnie spotkać się ze mną w Camp David. Dziś wieczorem mieli przylecieć do Stanów Zjednoczonych. Niestety, w celu zbudowania fałszywej dźwigni finansowej, przyznali się do..
Prezydent Stanów Zjednoczonych planował gościć talibów na terytorium USA na trzy dni przed rocznicą ataków z 9 września. Czy potrafisz sobie w ogóle wyobrazić reakcję prawicy, gdyby Barack Obama ogłosił podobne oświadczenie?
Żeby było jasne: zapraszanie odrażających talibów do Camp David, ze wszystkich miejsc, na osobiste spotkanie z prezydentem USA, nie tylko przed jakimkolwiek sfinalizowaniem porozumienia pokojowego, ale także w przededniu rocznicy 9 września, było głupim i obraźliwy pomysł. Jednakże podjęcie negocjacji z talibami w celu podjęcia próby zakończenia konfliktu w Afganistanie – jak to robiła administracja Trumpa przez ostatni rok w Katarze, m.in. dziewięć oddzielnych spotkań pod przewodnictwem weterana amerykańskiego dyplomaty Zalmaya Khalilzada – nie jest ani głupi, ani obraźliwy. Jest to coś, czego administracja George’a W. Busha powinna była podjąć już w 2002 lub 2003 roku.
Pamiętajcie, że wojna w Afganistanie była całkowitą katastrofą. Być może w Stanach Zjednoczonych zniknął z pierwszych stron gazet, ale nadal posiada tytuł najdłużej trwający konflikt w historii Ameryki. Podobnie jak Doug Bandow z Instytutu Cato wskazał, wojna w Afganistanie trwała „dłużej niż wojna domowa, wojna hiszpańsko-amerykańska, I wojna światowa, II wojna światowa i wojna koreańska razem wzięte”.
Ten zapomniany konflikt kosztował amerykańskiego podatnika prawie 1 bilion dolarów i spowodował śmierć ponad 2,400 Personel wojskowy USA – a także kilkadziesiąt tysięcy bezimiennych, niewinnych afgańskich cywilów. „Jesteśmy już blisko dnia, w którym obudzimy się i dowiemy się o ofierze w Afganistanie, która nie urodziła się 9 września” – stwierdził demokrata Pete Buttigieg, który sam został wysłany do Afganistanu w 11 r. powiedziany podczas lipcowej debaty prezydenckiej CNN.
Zatem Trump, zanim został prezydentem, miał rację, ogłaszając Afganistan „bałagan”I„totalna katastrofa".
I miał rację, obejmując urząd autoryzowane rozmowy pokojowe z talibami (mimo surowo potępiający Obamę za próbę zrobienia tego samego w 2012 roku). Liberałowie, którzy pobożnie potępiają Trumpa za próbę zawarcia układu z islamistyczną grupą powstańczą, muszą wyjaśnić, w jaki sposób planują zakończyć walki, nie próbując zrobić tego samego. ("W pewnym momencie," podsumowałem politolog Paul Musgrave stwierdził w niedzielę, że „Stany Zjednoczone będą musiały dojść do porozumienia z talibami, zaakceptować porażkę, wpaść w szał lub sprawić, że będzie to dosłownie wieczna wojna”).
Jednak wybryki na Twitterze z tego weekendu są kolejnym dowodem na to, że rzekomy autor „The Art of the Deal” jest wyjątkowo niezdolny do zawarcia tej konkretnej transakcji. Dlaczego? Numer jeden, jako CNN donosi: „Decyzja o zaproszeniu przywódców talibów i prezydenta Afganistanu Ashrafa Ghaniego do Camp David została podjęta tydzień temu. … Trump powiedział swojemu zespołowi, że będzie lepiej przygotowany do samodzielnego prowadzenia negocjacji”. Jest oczywiście oszukany. Korea Północna jest ostre przypomnienie tego, co się dzieje, gdy Trump osobiście angażuje się w dyplomację międzynarodową.
Posłuchaj Barnetta Rubina, eksperta ds. konfliktu i byłego starszego doradcy Specjalnego Przedstawiciela USA w Afganistanie i Pakistanie, który uważa, że tu chodziło wyłącznie o ego Trumpa, a nie o przyszłość Afganistanu. „Chciał mieć sesję zdjęciową i program telewizyjny o wysokiej oglądalności” – Rubin podsumowałem w niedzielę „a kiedy nie wyszło, odwołał to”.
Numer dwa: Trump nie ma mocnych przekonań ani zasad i nie ma żadnego zrozumienia polityki zagranicznej ani strategii wojskowej. Dlatego łatwo ulega wpływom otoczenia, a ci wokół niego to zazwyczaj jastrzębie. To gen. broni HR McMaster, ówczesny doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, przekonał niechętnego prezydenta do wysłania większej liczby żołnierzy do Afganistanu w 2017 r. po pokazaniu mu zdjęcia afgańskich kobiet w minispódniczkach z 1972 r. jako dowodu na to, że zachodnie obyczaje można ponownie wprowadzić do społeczeństwa. ten kraj (nie żartuję).
Ta ostatnia decyzja o zaproszeniu (a następnie wycofaniu zaproszenia) talibów do Camp David, a następnie zaprzestaniu negocjacji we wszystkich przypadkach, była częściowo wynikiem działania uber-jastrzębia Johna Boltona, obecnego doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, szepcząc mu do ucha.
Dla takich jak Bolton i McMaster Afganistan jest „dosłownie wieczna wojna.” Jaka jest alternatywa, pytają? Cięć i uciekać? Zostawić naród afgański na pastwę represji lub śmierci z rąk talibów? Aby Afganistan znów stał się bezpieczną przystanią dla terrorystów?
Byłoby oczywiście głupotą udawać, że istnieje sprytne rozwiązanie chaosu w Afganistanie, kraju dotkniętym biedą, podzielonym według podziałów plemiennych, etnicznych i religijnych, o który walczy grupa sił zewnętrznych i nękany przemocą od ponad czterech dekad.
nie ma. Ale oto, czego jastrzębie wam nie mówią: afgańscy cywile już masowo umierają, nie tylko pomimo obecności sił amerykańskich – w 2018 r. rekordowo wysokie – ale także z ich powodu. Ilu Amerykanów zdaje sobie sprawę z faktu, że w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku rząd afgański i jego międzynarodowi sojusznicy pod przewodnictwem USA zamordowali więcej cywilów niż Talibowie? Czy nie powinno to nas wszystkich zszokować?
Jeśli chodzi o próbę odmówienia terrorystom bezpiecznej przystani, jeśli 100,000 żołnierzy amerykańskich nie udało się pokonać talibów w szczytowym momencie naporu zarządzonego przez Obamę w 2011 r., dlaczego mielibyśmy wierzyć, że obecne rozmieszczenie Oddziały amerykańskie 14,000 może osiągnąć jakiekolwiek zwycięstwo w 2019 lub 2020 roku?
Abyśmy nie zapomnieli, talibowie obecnie kontrolują „prawie połowa Afganistanu.” W Afganistanie na miejscu znajduje się co najmniej 240 bojowników Al-Kaidy, według Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tymczasem ekspert ds. terroryzmu z Georgetown University, Bruce Hoffman, twierdzi, że wschodząca ISIS zainwestowała „nieproporcjonalnie dużo uwagi i zasobów w Afganistanie”, podczas gdy Pentagon twierdzi, że grupa dżihadystów stanowi „poważne zagrożenie" do kraju.
Tydzień temu Khalilzad sugerował, że osiągnięto porozumienie: „W zasadzie osiągnęliśmy cel”. W zamian za stopniowe wycofywanie się Stanów Zjednoczonych, zgłaszane Reuters: „Talibowie zobowiązaliby się nie pozwolić, aby Afganistan był wykorzystywany przez… Al-Kaidę lub Państwo Islamskie jako baza do ataków”.
Jednak w sobotę prezydent ogłosił, że odwołał zarówno spotkanie w Camp David, jak i „odwołał negocjacje pokojowe”. To szaleństwo. Sam Trump przed wejściem do Białego Domu potępił wojnę w Afganistanie jako „kompletne odpady” i zażądał „szybkie wycofanie.” Teraz zabiera się za Twittera oddalić możliwość podpisania „znaczącego porozumienia” z talibami i zadania dość żałosnego pytania: „Ile jeszcze dekad są gotowi walczyć?”
Odpowiedź? O wiele więcej dziesięcioleci niż większość Amerykanów.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna