Alan Nasser jest emerytowanym profesorem ekonomii politycznej w Evergreen State College w Olimpii w stanie Waszyngton i współautorem artykułu „The Student Loan Debt Bubble”.
Collin Harris jest niezależnym pisarzem, producentem medialnym i aktywistą mieszkającym w Portland w stanie Oregon. Tej zimy będzie wydawał magazyn MOSS.
Collina Harrisa:Jak poważny jest problem zadłużenia z tytułu kredytów studenckich?
Alana Nassera: Zeszłego lata [2010 r.] ogłoszono, że całkowite zadłużenie z tytułu kredytów studenckich, wynoszące 830 miliardów dolarów, przekracza obecnie całkowite zadłużenie amerykańskich kart kredytowych, które samo w sobie rozdęło się do poziomu bańki cenowej wynoszącej 827 miliardów dolarów. A zadłużenie z tytułu kredytów studenckich rośnie w tempie 90 miliardów dolarów rocznie. Liczba ta zbliża się obecnie do 1 biliona dolarów.
Najnowsze kompletne statystyki obejmują rok 2008, kiedy zadłużenie miało 62 procent studentów publicznych uniwersytetów, 72 procent prywatnych szkół non-profit i aż 96 procent prywatnych szkół nastawionych na zysk („własnościowych”) szkół.
Liczba zapisów do szkół nastawionych na zysk rośnie szybciej niż do szkół publicznych, a rosnący odsetek uczniów uczęszczających do szkół nastawionych na zysk to posiadacze długów, którzy prawdopodobnie nie wywiążą się ze zobowiązań. Aby lepiej zrozumieć dynamikę wzrostu zadłużenia studentów, pomocne jest naszkicowanie związku między obecnym kryzysem w edukacji publicznej a niedawnym szybkim rozwojem przedsiębiorstw nastawionych na zysk.
CH: Jakie są podobieństwa między bańką zadłużenia studentów a szerszym kryzysem finansowym kredytów hipotecznych subprime? Czy widzisz tę samą przestępczość i zmowę pomiędzy pożyczkodawcami, agencjami ratingowymi i agencjami rządowymi?
NA: Niezwykły wzrost zadłużenia studentów miał miejsce równolegle z okresem bańki cenowej, od początków bańki internetowej dot.com w połowie lat 1990. XX wieku do pęknięcia bańki na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Według The Student Loan Project, organizacji non-profit zajmującej się badaniami i polityką, od 1994 do 2008 roku średni poziom zadłużenia absolwentów szkół wyższych wzrósł ponad dwukrotnie do 23,200 10 dolarów. Ponad 40,000 procent osób kończących studia licencjackie jest obecnie obciążonych długiem przekraczającym XNUMX XNUMX dolarów.
W okresie poprzedzającym kryzys na rynku mieszkaniowym główne agencje ratingowe, z których korzystały największe banki, przyznały wysokie oceny papierom wartościowym zabezpieczonym hipoteką, które w rzeczywistości były toksyczne. Podobny schemat jest widoczny w przypadku kredytów studenckich. Ocena kredytowa nie jest wymagana, aby kwalifikować się do pożyczki federalnej. Nie są to również informacje dotyczące dochodów, majątku ani zatrudnienia. W obliczu mocnych dowodów wskazujących na wysokie prawdopodobieństwo niewykonania zobowiązania nadal zachęca się do zaciągania pożyczek.
Oczywiście typowymi podejrzanymi są czołowi prywatni pożyczkodawcy: Citigroup, Wells Fargo i JP Morgan-Chase.
Pożyczanie pieniędzy każdemu, kto nie posiada najlepszych kwalifikacji, było „kredytami subprime” w okresie narastania bańki na rynku nieruchomości mieszkaniowych, kiedy banki zachęcały niekwalifikujących się kandydatów do zakupu domów, na które ich nie było stać. Czy łatwe udzielanie pożyczek bez odpowiedniej kontroli kredytowej studentom z niepewnym kredytem nie powinno być również uważane za „kredyty subprime”?
CH: Jakie są czynniki demograficzne społeczne i ekonomiczne leżące u podstaw problemu zadłużenia studentów? Jakie wymiary rasowe i klasowe wchodzą w grę? (tj. kto jest celem, jakie są ważne bazy rekrutacyjne, kto najprawdopodobniej nie wywiąże się ze zobowiązań, kto najprawdopodobniej jest obciążony prywatnymi pożyczkami o zmiennym oprocentowaniu, kto uczęszcza do uczelni nastawionych na zysk itp.)
NA: Nawet niepokojące ustalenia ostatnich przesłuchań w Kongresie na temat technik rekrutacji w uczelniach niepublicznych nie zagroziły dostępowi tych szkół do funduszy federalnych. Podczas przesłuchań zaprezentowano materiał filmowy z tajnego śledztwa, przedstawiający kadrę rekrutacyjną w szkołach zastrzeżonych stosującą techniki rekrutacyjne wyraźnie zabronione przez Krajowe Stowarzyszenie Doradców ds. Rekrutacji na Uczelnie. Pracownikom zajmującym się rekrutacją i rekrutacją pokazuje się również, jak fałszywie przedstawiają koszty edukacji, wskaźniki ukończenia studiów i zatrudnienia studentów oraz status akredytacji instytucji.
Oszustwa te zwiększają prawdopodobieństwo, że absolwenci uczelni nastawionych na zysk będą mieli szczególne trudności ze spłatą swoich pożyczek, ponieważ większość zapisanych do tych szkół to studenci o niskich dochodach. Nie myśl, że drapieżni pożyczkodawcy sprzedają pożyczki tylko rzeczywistym studentom. Potencjalni studenci są również celem. Obecnie powtarzaną mantrą jest stwierdzenie, że najlepszą ochroną przed bezrobociem jest wykształcenie wyższe, co skłoniło niektórych prywatnych pożyczkodawców do rekrutacji pożyczkobiorców… w urzędzie ds. bezrobocia!
Wspomniałem wcześniej, że 96 procent uczniów w szkołach nastawionych na zysk zaciągnęło pożyczki studenckie i że ci uczniowie są najbardziej narażeni na niewypłacalność. Departament Edukacji podaje, że 43 procent osób, które nie spłacają kredytów studenckich, uczęszczało do szkół nastawionych na zysk, mimo że tylko 26 procent pożyczkobiorców uczęszczało do takich szkół. Szkoły te kierują się na rynek wojskowy, prowadząc agresywną i bardzo skuteczną kampanię rekrutacyjną. Duża liczba czynnej służby i niedawno zwolnionego personelu wojskowego uczestniczy w zajęciach nastawionych na zysk. 29 procent rekrutacji do wojska odbywa się w sektorze nastawionym na zysk, a 40 procent rocznej pomocy na naukę dla weteranów trafia do szkół prywatnych. Dane Departamentu Armii i Obrony USA pokazują, że Uniwersytet w Phoenix, największy uniwersytet w Ameryce Północnej, jest trzecim co do wielkości odbiorcą funduszy na edukację od armii amerykańskiej. Według badania sponsorowanego przez Senat USA, Uniwersytet w Phoenix otrzymuje 90 procent środków od rządu federalnego. Personel wojskowy jest często celem, gdy jest jeszcze w służbie. Czekają na nich hojni G.I. Świadczenia Bill, które pozwalają im kontynuować studia zawodowe lub licencjackie w akredytowanych szkołach wyższych. Sektor nastawiony na zysk jest gotowy opanować ten rynek, ponieważ instytucje publiczne ograniczają liczbę studentów, podnoszą czesne i obserwują, jak w obliczu obecnego odrodzenia przedkeynesowskiej polityki gospodarczej spada wsparcie publiczne dla szkolnictwa wyższego.
CH: Porozmawiaj o problemie domyślnym. Jak to się mierzy i raportuje? Czy pożyczkodawcy czerpią zyski z zalegania studentów ze swoimi długami? Czy powinniśmy spodziewać się przyszłego ratunku dla pożyczkodawców zainwestowanych w bańkę zadłużenia studentów?
AN: Kondycję kredytów studenckich oficjalnie ocenia się na podstawie „wskaźnika niewypłacalności kohorty”, rzekomo wiarygodnego predyktora prawdopodobieństwa niewypłacalności pożyczkobiorców. Jednak wskaźnik niewykonania zobowiązania w kohorcie mierzy jedynie wskaźnik niewypłacalności w ciągu pierwszych dwóch lat spłaty. Departament Edukacji nie monitoruje zaległości, które mają miejsce po dwóch latach, pod kątem kwalifikowalności instytucjonalnej pomocy finansowej. Pożyczki rządowe nie wymagają również kontroli zdolności kredytowej ani innego rodzaju sprawdzenia, czy student będzie w stanie spłacić pożyczki.
Jak zauważono wcześniej, całkowite zadłużenie z tytułu federalnych i prywatnych kredytów studenckich zbliża się do 1 biliona dolarów. Aktywnie spłacane jest tylko 40 procent tego zadłużenia. Reszta ma zaległości lub jest w odroczeniu (kiedy student wnioskuje o tymczasowe odroczenie płatności ze względu na trudności ekonomiczne), co oznacza wstrzymanie płatności i odsetek lub wyrozumiałość. Odsetki od pożyczek rządowych są zawieszane w okresie odroczenia, ale w przypadku pożyczek prywatnych nadal naliczane są. Wraz ze wzrostem czesnego rosną kwoty pożyczek; oprocentowanie pożyczek prywatnych osiągnęło najwyższy poziom 20 procent. Dodajmy do tego głęboko zaburzoną gospodarkę i ponury rynek pracy, a otrzymamy wszystkie oznaki dużej bańki. Podobnie jak we współczesnych bańkach kredytowych, kiedy pożyczki przestaną być spłacane, podatnicy będą zmuszeni zapłacić rachunek, ponieważ prawie wszystkie pożyczki udzielone przed lipcem 2010 r. są wspierane przez rząd federalny.
We wrześniu 2008 roku ówczesna Sekretarz Edukacji Margaret Spellings ogłosiła w komunikacie prasowym, że wskaźniki niespłacania pożyczek federalnych są „historycznie niskie”: tylko 5.2 procent absolwentów miało kłopoty. Aby uzyskać tę liczbę, firma Spellings wykorzystała współczynnik domyślny dla kohorty. Jednak Biuro Generalnego Inspektora Departamentu zastosowało w swoim audycie w 2003 r. bardziej realistyczną metodę, która obliczyła ryzyko w całym okresie życia. Oszacowano, że w ciągu swojego życia od 19 do 31 procent studentów pierwszego i drugiego roku studiów nie spłaci swoich pożyczek (w zależności od rodzaju pożyczki i czasu jej zaciągnięcia). Dla studentów szkół wyższych perspektywy były jeszcze bardziej ponure: oczekiwano, że od 30 do 42 procent nie wywiąże się ze zobowiązań. Przyszłość była najbardziej zniechęcająca dla studentów w organizacjach nastawionych na zysk: przewidywano, że od 38 do 51 procent nie wywiąże się ze zobowiązań. Jak widać, oczekuje się, że stopa niewypłacalności wśród pożyczkobiorców studenckich będzie wyższa niż w przypadku mieszkaniowych kredytów hipotecznych typu subprime. Właśnie widzieliśmy jeden ze sposobów, w jakie rząd pomaga i podżega pożyczkodawców, poprzez fałszowanie stawek za niespłacanie zobowiązań. Ale udział rządu w tym oszustwie jest głębszy. Departament Edukacji ma własny program pożyczkowy i odpowiednio dodatnie odsetki w przypadku niewykonania zobowiązania. Dokonuje finansowego zabójstwa, odzyskując niespłacone pożyczki z Federalnego Programu Pożyczek na Edukację Rodzinną (FFELP).
W odkrywczym raporcie „Wall Street Journal” John Hechinger ujawnia, że za każdego dolara, który Departament Edukacji wypłaca w związku z roszczeniami z tytułu niewykonania zobowiązania, jest w stanie odzyskać całą kwotę główną plus prawie 20 procent odsetek, kar i opłat. Należy także pamiętać, że wartość portfela domyślnego obejmuje nie tylko kwotę główną i odsetki w momencie niewykonania zobowiązania, ale także odsetki naliczane po niewykonaniu zobowiązania. Uaktualnijmy to, rzucając okiem na Tabelę 4 w Suplemencie do budżetu Prezydenta Obamy na rok 2010. Ustaliliśmy, że najnowszy wskaźnik odzysku – kwota odzyskana w porównaniu z kwotą niespłaconej pożyczki – w przypadku niespłacanych pożyczek FFELP wynosi 122%. Jest to najwyższy wskaźnik odzysku dla wszystkich rodzajów pożyczek federalnych i ponad dwukrotnie wyższy wskaźnik dla kolejnej najwyższej kategorii pożyczek. Kiedy spojrzysz na stopę odzysku w przypadku niespłacania kart kredytowych – około 25 centów za dolara, możesz mieć poczucie względnego ogromu grabieży Wujka Sama.
Alan Collinge z StudentLoanJustice.org wykazał, że Departament Edukacji zarabia więcej na pożyczkach przeterminowanych niż na pożyczkach o dobrej kondycji. Waszyngton jest tak samo zainteresowany zachęcaniem do niespłacania kredytów studenckich, jak na przykład firmy windykacyjne, które w oczywisty sposób żyją z niespłacania zobowiązań. To właśnie miał na myśli pierwszy prezydent Bush, ogłaszając swój zamiar „kierowania rządem jak przedsiębiorstwem”. Sam rząd stał się drapieżnym pożyczkodawcą. Ma taką samą motywację do czerpania korzyści z niewykonania zobowiązania, jak prywatni pożyczkodawcy.
System opłat leży u podstaw przywiązania prywatnych pożyczkodawców do niewypłacalności. Daje poręczycielom pożyczek ten sam rodzaj odsetek za zwłokę, który jest tak oczywisty w przypadku firm windykacyjnych. Collinge przeanalizowało zgłoszenia IRS poręczycieli federalnych pożyczek studenckich. Okazuje się, że agencje gwarancyjne średnio około 60 procent swoich dochodów pochodzą z samych opłat. Jeżeli stopa niewykonania zobowiązania spadnie, spadną także opłaty i dochody gwarantów. Najwięksi prywatni pożyczkodawcy, jak SLM Corporation (Sallie Mae) i Citigroup, mają interesy porównywalne z poręczycielami. Dzieje się tak dlatego, że te ostatnie, podobnie jak niektóre z największych agencji windykacyjnych, często same są własnością pożyczkodawców. Pożyczkodawca, poręczyciel i inkasent tworzą w ten sposób system przeplatających się interesów: pożyczkodawca nie spłaca pożyczki, która następnie zostaje obciążona opłatami za pobranie, co z kolei generuje dochód dla gwaranta i inkasenta. Jeśli te dwa ostatnie są własnością pożyczkodawcy, dochód stale płynie do wszystkich trzech – pod warunkiem, że pożyczkobiorcy będą nadal nie spłacać zobowiązań, co zwiększa prawdopodobieństwo, że proces, który właśnie opisałem, jest bardziej prawdopodobny.
CH:Jakie środki, z prawnego punktu widzenia, mają pożyczkobiorcy-studenci? Czy dostępne są zwykłe zabezpieczenia konsumentów, takie jak upadłość lub opcje refinansowania?
NA: Nie, dłużnicy studenccy nie mogą uniknąć dewastacji finansowej poprzez ogłoszenie bankructwa. Ta najbardziej podstawowa ochrona konsumentów byłaby dostępna dla studentów-dłużników, gdyby nie przepisy wyraźnie zaprojektowane w celu pozbawienia studentów-kredytobiorców całego szeregu podstawowych zabezpieczeń. Nie mówię tylko o ochronie przed upadłością, ale także o prawdzie w zakresie wymogów kredytowych, przedawnień, praw do refinansowania, a nawet stanowych przepisów dotyczących lichwy – Kongres sprawił, że wszystkie te zabezpieczenia nie mają zastosowania do gwarantowanych federalnie pożyczek studenckich. To samo ustawodawstwo nadało agencjom windykacyjnym niewyobrażalne dotąd uprawnienia, na przykład w zakresie ustalania wynagrodzeń, zeznań podatkowych, świadczeń z Ubezpieczeń Społecznych i – wierzcie lub nie – dochodów z tytułu niepełnosprawności. Kręcąc nóż, ustawodawcy sprawili, że zawieszenie wydawanych przez państwo licencji zawodowych, zakończenie zatrudnienia w sektorze publicznym i odmowa wydania poświadczeń bezpieczeństwa stały się uzasadnionymi środkami umożliwiającymi firmom windykacyjnym wyciśnięcie krwi finansowej od zbankrutowanych pożyczkobiorców kredytów studenckich. Zadłużenie z tytułu kredytów studenckich jest najbardziej karalne ze wszystkich form zadłużenia – większość tych drakońskich środków jest niedostępna dla firm obsługujących karty kredytowe. (Może jestem zbyt surowy. Sallie Mae ogłosiła niedawno, że mimo wszystko umorzy dług pod jednym z dwóch warunków: w przypadku śmierci pożyczkobiorcy lub całkowitej niepełnosprawności).
CH:Jak umiejscowić bańkę zadłużenia studentów w szerszym kontekście amerykańskiej gospodarki? (Masz historyczne tło neoliberalizmu – bliźniacze procesy deindustrializacji i finansjalizacji, outsourcingu, ekspansję sektora usług/tymczasowego i obecne realia globalnej recesji, erę oszczędności i tak zwany kryzys zadłużenia/deficytu.)
NA:Kiedy myślimy o wpływie nabrzmiałego zadłużenia studenckiego na dłużników, poza zadłużeniem edukacyjnym, trzeba mieć przede wszystkim na uwadze sytuację ekonomiczną tego pokolenia. Studenci wkraczają w świat, w którym będzie mniej stanowisk pracy, a większość dostępnych stanowisk będzie nisko płatna. To, co prezydent Obama powiedział o przemyśle samochodowym, że „wiele z tych miejsc pracy nie wróci”, odnosi się ogólnie do rynku pracy. Tak jak nikt nie spodziewa się ponownej inflacji Nasdaq i nikt nie spodziewa się, ani nie powinien się spodziewać, ponownej inflacji bańki na rynku nieruchomości, tak nie możemy oczekiwać, że poziom dochodów lub możliwości zatrudnienia będą przypominać to, co Amerykanie mojego pokolenia uważali za oczywiste podczas tzw. -zwany „złotym wiekiem” amerykańskiego kapitalizmu. Był to najdłuższy okres trwałego wzrostu w historii Stanów Zjednoczonych, charakteryzujący się najwyższym standardem życia, jaki kiedykolwiek znała klasa robotnicza. To minęło i nie wróci. Jest to całkiem jasne w prognozach zatrudnienia z grudnia 2009 roku opublikowanych przez Biuro Statystyki Pracy (BLS). Od chwili obecnej do roku 2020 większość nowych stanowisk pracy będzie nisko płatna i nie będzie wymagać wykształcenia policealnego. „Restrukturyzacja” przemysłu samochodowego przeprowadzona przez Obamę, w ramach której nowi pracownicy będą zarabiać połowę standardowej płacy w branży i przy okazji zmniejszonych świadczeń, nie zostanie odwrócona, gdy gospodarka „powróci na (znacznie mniejsze) nogi”. Dodam, że jest to problem, z którym borykają się młodzi ludzie na całym świecie. Od Egiptu po Japonię, Wielką Brytanię, Francję i Amerykę Północną, perspektywy młodych ludzi na rynku pracy są ponure. To owoc neoliberalnej reorganizacji gospodarek narodowych w skali globalnej.
Aby w tych okolicznościach utrzymać cokolwiek przypominającego przyzwoity poziom życia, ludzie pracujący będą musieli stać się czymś ponuro przypominającym zadłużonych peanów. Obecne dochody nie wystarczą na zaspokojenie podstawowych potrzeb typowego gospodarstwa domowego, dlatego przyszłe dochody będą musiały zostać obciążone hipoteką w formie zadłużenia. Nie jest to zaskakujące w kraju, w którym elity nie są już głównie zamożnymi kapitalistami przemysłowymi produkującymi „prawdziwe” towary i usługi, ale są teraz kapitalistami finansowymi produkującymi „produkty” finansowe – tak, tak nazywa się dług w świecie finansów: jest to produktu, głównego produktu kapitału finansowego. W zdeindustrializowanym, finansjalizowanym kapitalizmie dominującym produktem sprzedawanym na rynku jest dług. Ludzie pracujący będą zmuszeni kupować duże ilości tego produktu. To jest warunek, od którego zostanie dodany dług edukacyjny.
CH:Mitologia „amerykańskiego snu” zawsze była kluczowym środkiem rozładowywania napięć klasowych w USA, ale gdy to pozory ciągłej mobilności społecznej zaczyna się rozpadać, miliony młodych ludzi pozostają wściekłe, wyobcowane i bezrobotne/niedostatecznie zatrudnione. Staje się to źródłem konfliktów społecznych i klasowych w Ameryce, a także źródłem masowego ruchu młodzieżowego w nadchodzących latach. Jakie są Twoje przemyślenia na ten temat?
NA: Ludzie nie są głupi: nawet teraz dla Amerykanów staje się jasne, że amerykański sen jest właśnie tym, marzeniem i to złym. Z pewnością ta świadomość jest głównym czynnikiem powstania OWS. Istnieją obiektywne warunki możliwości istnienia zarówno ruchu masowego, jak i ruchu studenckiego, którego zasadniczymi kwestiami są zawyżanie kosztów edukacji i zadłużenie oświaty. To niezwykły rozwój. Ale kluczowymi słowami są tutaj „obiektyw” i „możliwość”. Celowe narzucanie masowych oszczędności klasie robotniczej w celu ochrony i powiększania bogactwa elity jest w istocie obiektywnie doskonałą podstawą dla zorganizowanego oporu. Jednak skuteczny opór nie pojawi się, jeśli ludzie pracy nie zinternalizują tych obiektywnie istotnych powodów w postaci subiektywnej świadomości i motywacji. W przeciwnym razie pozostaną nam niezrealizowane możliwości.
Tak się składa, że wierzę – i nie jest to bynajmniej przekonanie podzielane przez całą lewicę – że w tym kontekście potrzebna jest partia posiadająca jasny program oraz zdolność i motywację do skutecznego docierania do ludzi pracy mających podwójne cele uczenia się od nich i dzielenia się z nimi przenikliwymi i wiarygodnymi lewicowymi spostrzeżeniami na temat obecnego kryzysu. Będzie to wymagało zidentyfikowania i oparcia się na już istniejących powszechnych skargach. Tendencje wywrotowe są ukryte w zwykłych, powszechnych skargach. Kluczowym pytaniem jest, w jaki sposób pomóc je uwypuklić. Uważam, że niezbędną częścią tego zadania jest zapewnienie dostępnych i przekonujących alternatyw dla istniejących rozwiązań. Przychodzą mi na myśl dwa przykłady: 1.) pogląd Jeffersona, że bank narodowy, w naszym przypadku Fed, powinien być własnością publiczną i działać jako przedsiębiorstwo użyteczności publicznej, oraz 2.) następujący program ratunkowy dla ludzi, który rozwiązałoby kryzys kredytów hipotecznych: niezwykle trudność w sprzedaży domu bez utraty pieniędzy lub zmniejszenia majątku netto oraz fakt, że wiele osób opóźnia zakup domu do czasu dalszego spadku cen, wskazuje, że domy są obecnie zawyżone według standardów kapitalistycznych.
Zamiast dawać biliony naszych pieniędzy na finansowanie kapitału, rząd mógłby zacząć od zrobienia dwóch rzeczy: zażądania określenia prawdziwej wartości rynkowej domów. Jest to znacznie łatwiejsze niż ustalenie prawdziwej wartości notorycznie złożonych toksycznych pakietowych papierów wartościowych. Nie jest nawet jasne, czy istnieje coś takiego jak „prawdziwa wartość zabezpieczonych zobowiązań dłużnych”. Określ rzeczywistą zdolność właścicieli domów do płacenia na podstawie bieżących dochodów, zaległych zobowiązań finansowych i przyzwoitego poziomu życia. Na podstawie tych ustaleń hipoteka zostanie zrestrukturyzowana w taki sposób, aby właściciel domu mógł sobie pozwolić na spłaty. Rząd kupowałby następnie te kredyty hipoteczne o bardziej realistycznej wycenie i trzymał je do czasu spłaty kredytu hipotecznego, kiedy to zostałby zwrócony właścicielowi domu. Jest to z pewnością wykonalne, a rząd funkcjonuje jednoznacznie w imieniu interesów klasy robotniczej. Obecna sytuacja uległaby odwróceniu: właściciele domów zostaliby uratowani, a inwestorzy i banki odczuliby straty. Wszystko to jest zgodne z regułami kapitalistycznej gry: wielcy hazardziści, którzy przegrywają duże straty, powinni przyjąć karę.
Kiedy mówię, że jest to wykonalne, nie sugeruję, że taki projekt nie spotkałby się z ostrym oporem partykularnych interesów. Opór ten musiałby zostać przezwyciężony równie zaciekłym przeciwstawieniem. A to zakłada, że istnieje już zorganizowana lewicowa tendencja polityczna. Oznacza to przewlekłą walkę, której zwycięstwa – podobnie jak w przypadku ruchu na rzecz praw wyborczych kobiet i ruchu na rzecz praw obywatelskich – nie spodziewamy się w krótkiej perspektywie. Należy się spodziewać serii porażek. Mamy nadzieję zbudować to, co Bush senior nazwał „wielkim mo”, czyli impet.
Moim zdaniem najbardziej oczywistą porażką liberalizmu politycznego jest jego całkowite odrzucenie długoterminowej kontestacji politycznej. Dla tych ludzi jest to polityka dotycząca kart kredytowych, natychmiastowa, krótkoterminowa gratyfikacja/zapłata. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest zwyczaj głosowania wyłącznie na kandydatów, którzy mogą wygrać. Teraz. Ale dlaczego mamy wierzyć, wbrew faktom historycznym, że nie ma projektów politycznych, które ze swej natury wymagają długotrwałej walki?
CH:Jak myślisz, dlaczego amerykańscy studenci – i ogół społeczeństwa – są tak spokojni w porównaniu do swoich europejskich odpowiedników? Spacerując dzisiaj po amerykańskich kampusach, gdybyś nie wiedział lepiej, pomyślałbyś, że wszystko jest w porządku, ale amerykańscy studenci z pewnością nie mają się lepiej niż europejska młodzież…
NA:Spokój, a raczej pokora Amerykanów jest zdumiewająca. Z pewnością głównym czynnikiem wpływającym na bojowość Europejczyków jest historia tamtejszych partii socjalistycznych i komunistycznych. Partie te nie były demonizowane, tak jak miało to miejsce tutaj. (Oczywiście są wyjątki, np. pod rządami faszystowskimi we Włoszech, Hiszpanii i Niemczech.) Były one mniej więcej głównym nurtem. A Europa miała silne związki zawodowe. Nieobecne tutaj tradycje feudalne Europy zawierały element szlacheckiego zobowiązania z własnym rodzajem podziału w dół. Mogłoby to, jak na ironię, stanowić swego rodzaju precedens dla socjalistycznego egalitaryzmu. Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem jest stopień propagandy, której Amerykanie byli poddawani od początku XX wieku. Bratanek Freuda, Edward Bernays, uważany jest za ojca współczesnej reklamy i public relations i to on wpadł na pomysł, aby rząd przyjął techniki propagandy stosowane przez biznes w marketingu swoich produktów w celu indoktrynacji społeczeństwa pożądanymi przez władzę skłonnościami i niechęciami. klasa. Komisja Creela pilnie zajęła się tą sprawą. Dlatego w Ameryce antykapitalizm jest uważany za antyamerykański. Inne kraje rozwinięte nie mają tego rodzaju patriotyzmu gospodarczego. Wyraźnym planem państwa amerykańskiego było ostrożne i „naukowe” indoktrynowanie społeczeństwa ultranacjonalizmem, który tu widzimy. Często słyszy się, jak ludzie mówią, że Amerykanie są bardziej patriotyczni niż Europejczycy. Bardziej precyzyjne jest stwierdzenie, że Amerykanie są bardziej nacjonalistyczni niż inne populacje. A nacjonalizm jest politycznym odpowiednikiem rasizmu i seksizmu. Wszyscy są zgodni, że te dwa ostatnie nie są dobre. To samo dotyczy nacjonalizmu, który ma tendencję do drastycznego obniżania progu tolerancji społeczeństwa dla takich rzeczy, jak obrzydliwości wojskowe za granicą.
CH:Kwestia zadłużenia studentów wydaje się potężną, jednoczącą kwestią, wokół której amerykańska młodzież zaczyna się mobilizować, nie tylko na rzecz natychmiastowych reform, takich jak solidne finansowanie publiczne edukacji i umorzenie długów, ale także w celu otwarcia możliwości długoterminowego zorganizowanego oporu wobec państwa amerykańskiego i władza korporacji. Wydaje się oczywiste, że dłużnicy studenccy mają do odegrania główną rolę w tym procesie, więc jak możemy zacząć zmierzać w tym kierunku?
NA:Zadłużenie studentów to kwestia, wokół której należy zmobilizować dłużników z sektora edukacji, w tym byłych studentów. Niedawno udzieliłem wywiadu grupie w Nowym Jorku, która buduje bazę danych, która pozwoliłaby im zbudować stronę internetową, na której obecni i byli studenci mogliby wprowadzić kilka istotnych faktów na temat swojego zadłużenia i dowiedzieć się w ciągu kilku sekund za pomocą grafiki: jaki procent ich zadłużenia trafiał dokąd – do szkoły, do jakiego banku itp. To bardzo dobrze poinformowani ludzie, a ich projekt wydaje mi się dobrym przykładem jednego ze sposobów wprowadzenia uczniów w życie wspólny projekt, który miałby jednocześnie charakter informacyjny, edukacyjny i ruchowo-budowlany.
CH:Dług może być wyniszczającą i uspokajającą siłą w społeczeństwie. Jakie są zatem krótkoterminowe taktyki, dzięki którym uczniowie zyskają chwilę wytchnienia, co pozwoli na poszerzenie walki i ciągły wysiłek w przyszłości? Jeśli pożyczkobiorcom studenckim odmawia się zwykłej ochrony prawnej, czy pozwy zbiorowe i żądania umorzenia długów studenckich muszą być częścią strategii?
NA: Tutaj mogę mówić tylko krótko. Tak, pozwy zbiorowe i żądania bezwarunkowego umorzenia długów z pewnością powinny znaleźć się w programie każdego ruchu lewicowego. Wszystkie powyższe pytania pojawiają się w związku z trudnościami i wymogami formowania zorganizowanego lewicowego oporu. Ale jest fakt, co do którego możemy być już pewni: gdyby wszyscy dłużnicy studenccy, a nawet większość z nich, po prostu odmówiła spłaty, wierzyciele nie byliby w stanie odzyskać swoich strat. Cienie strajku generalnego!
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna