Głównym tematem naszej książki, Tworzenie globalnego kapitalizmu, jest rola państw w tworzeniu globalnego kapitalizmu, a zwłaszcza rola państwa amerykańskiego jako nieformalnego imperium w tym tworzeniu i nadzorowaniu go po dziś dzień.
Kwestia relacji państwa z kapitałem pozostaje ważnym – i wciąż budzącym duże kontrowersje – zagadnieniem zarówno dla naukowców, jak i aktywistów. W pracach większości ekonomistów kapitalizm jest postrzegany jako praktycznie synonim rynków. Globalizacja w tym ujęciu to zasadniczo geograficzne rozszerzenie konkurencyjnych rynków, proces zależny od usunięcia barier państwowych w tym zakresie i pokonywania dystansu za pomocą technologii. Ze swojej strony politolodzy zazwyczaj rozumieli, że rynki nie są czymś naturalnym i należy je stworzyć oraz że państwa są zasadniczymi aktorami w tym procesie, ale rzadko wnikają głęboko w to, w jaki sposób proces ten został ukształtowany przez skrzyżowania kapitalistycznych systemów społecznych. relacje i dynamika akumulacji kapitału.
Oczywiście, głównym przedmiotem zainteresowania ekonomistów politycznych pracujących w ramach materializmu historycznego było wzajemne konstytuowanie się państw, klas i rynków. Często jednak przeszkadzały im skłonności marksizmu do analizowania trajektorii kapitalizmu jako pochodnej abstrakcyjnych praw ekonomicznych.[1] Kategorie pojęciowe opracowane przez Marksa w celu zdefiniowania relacji strukturalnych i dynamiki gospodarczej charakterystycznych dla kapitalizmu mogą być niezwykle cenne, ale tylko wtedy, gdy kierują zrozumieniem wyborów dokonywanych i konkretnych instytucji stworzonych przez konkretnych aktorów historycznych. Opierając się na wcześniejszych próbach rozwinięcia teorii państwa kapitalistycznego w tym kierunku, to właśnie to podejście kieruje naszymi badaniami nad rolą państwa amerykańskiego w tworzeniu globalnego kapitalizmu.[2]
Polityka i gospodarka w warunkach kapitalizmu
Jedną z cech charakterystycznych kapitalizmu, w porównaniu ze społeczeństwami przedkapitalistycznymi, jest prawne i organizacyjne zróżnicowanie państwa i gospodarki. Nie oznacza to, że kiedykolwiek istniało coś w rodzaju całkowitego oddzielenia sfery politycznej i ekonomicznej kapitalizmu. Rzeczywiście, w miarę rozwiniętego kapitalizmu państwa zaangażowały się w życie gospodarcze bardziej niż kiedykolwiek, zwłaszcza w ustanawianie i administrowanie ramami prawnymi, regulacyjnymi i infrastrukturalnymi, w których zaczęła funkcjonować własność prywatna, konkurencja i kontrakty. Państwa kapitalistyczne odgrywały także coraz większą rolę w próbach powstrzymania kryzysów kapitalistycznych, w tym jako pożyczkodawcy ostatniej instancji. Kapitalizm nie mógłby się rozwijać i rozszerzać, gdyby państwa nie zaczęły robić takich rzeczy. I odwrotnie, państwa stawały się coraz bardziej zależne od powodzenia akumulacji kapitału w celu uzyskania dochodów podatkowych i powszechnej legitymizacji.
Jedną rzeczą jest stwierdzenie, że kapitalizm nie mógłby istnieć, gdyby państwa nie zrobiły pewnych rzeczy, ale to, co państwa robią w praktyce i jak dobrze to robią, jest wynikiem złożonych relacji między aktorami społecznymi i państwowymi, równowagi sił klasowych oraz nie tylko zakres i charakter możliwości każdego państwa. Państwa kapitalistyczne opracowały różne sposoby promowania i organizowania akumulacji kapitału, a także przewidywania przyszłych problemów i łagodzenia ich, gdy się pojawią, co często ucieleśnia się w odrębnych instytucjach posiadających specjalistyczną wiedzę. To w ten sposób powinniśmy rozumieć „względną autonomię” państw kapitalistycznych: nie jako brak powiązań z klasami kapitalistycznymi, ale raczej jako posiadanie autonomicznych zdolności do działania w imieniu systemu jako całości. Pod tym względem kapitaliści rzadziej będą w stanie dostrzec las dla drzew niż urzędnicy i politycy, których obowiązki różnią się od osiągania zysków dla firmy. Jednak to, co te państwa mogą zrobić autonomicznie lub zrobić w odpowiedzi na naciski społeczne, jest ostatecznie ograniczone przez ich zależność od powodzenia akumulacji kapitału. Przede wszystkim w tym sensie ich autonomia jest jedynie względna.
Zróżnicowanie państwa i gospodarki ostatecznie pozwoliło na organizację interesów klasowych i ich reprezentację vis-a-vis przeciwne klasy i państwo. W miarę jak kapitaliści, rolnicy i robotnicy tworzyli odrębne instytucje, arbitralna władza państw została ograniczona, ale jednocześnie ogólnie wzrosły możliwości państw. Jednym z aspektów tego było ustanowienie praworządności jako liberalnych ram politycznych dla własności, konkurencji i umów. Innym było utworzenie wyspecjalizowanych agencji ułatwiających akumulację poprzez regulacje rynków. Jeszcze innym było ustanowienie demokracji liberalnej jako modalnej formy państwa kapitalistycznego, chociaż urzeczywistniło się to w żaden stabilny sposób nawet w rozwiniętych państwach kapitalistycznych aż do drugiej połowy XX wieku.
Splot imperializmu i kapitalizmu
Na wielowiekową historię imperiów obejmującą władzę polityczną na rozległych terytoriach zasadniczy wpływ miało rozróżnienie między państwem a gospodarką w kapitalizmie.[3] W ramach zróżnicowania sfery ekonomicznej i politycznej poszczególni kapitaliści rozszerzyli zakres swojej działalności poza granice terytorialne swoich państw. O ile państwa często zachęcały i wspierały kapitalistów w tym procesie, procesy kapitalistycznej internacjonalizacji zawsze miały wymiar specyficznie narodowy. A ponieważ interakcja z zagranicznym kapitałem wpływała na krajowe siły społeczne, to z kolei przyczyniło się do wygenerowania tej kombinacji nacisków wewnętrznych i zewnętrznych, w wyniku której państwa przyjęły pewną odpowiedzialność za reprodukcję kapitalizmu na arenie międzynarodowej. Głównie w tym sensie można właściwie mówić o „internacjonalizacji państwa”.[4]
Błędem jest zatem zakładanie nierozwiązywalnej sprzeczności między międzynarodową przestrzenią akumulacji a narodową przestrzenią państw. Patrząc raczej na rolę, jaką państwa zawsze odgrywały na międzynarodowej scenie gospodarczej, należy zadać sobie pytanie, w jakim stopniu ich działania były spójne z rozszerzaniem rynków kapitalistycznych na arenie międzynarodowej – a także spójne z działaniami innych państw. Rola niektórych państw była pod tym względem znacznie większa niż innych i nie można tego analizować bez uwzględnienia relacji między państwem a imperium w kapitalizmie.
Analiza międzynarodowego wymiaru kapitalizmu i spostrzeżenie, że eksport kapitału przekształca rolę państwa zarówno w krajach eksportujących, jak i importujących kapitał, była najważniejszym wkładem teoretyków imperializmu piszących na początku XX wiekuth wiek. Jednak powiązanie, jakie ci teoretycy stworzyli pomiędzy eksportem kapitału a rywalizacją międzyimperialną tamtych lat, było problematyczne, a począwszy od 1945 roku, stało się jeszcze bardziej problematyczne. Problem polegał nie tylko na tym, że klasyczne teorie imperializmu postrzegały państwa jedynie jako działające na żądanie swoich odpowiednich klas kapitalistycznych, a zatem nie przywiązywały wystarczającej wagi do roli przedkapitalistycznych klas rządzących w międzyimperialnych rywalizacjach ich własnych klas. czas. Chodziło też o to, że sam eksport kapitału traktowali jako imperialistyczny, a przez to ich teorie tak naprawdę nie rejestrowały zróżnicowania sfery ekonomicznej i politycznej w kapitalizmie oraz znaczenia w tym zakresie nieformalnego imperium. Samo to było skutkiem niepowodzenia, jak zauważył kiedyś Colin Leys, w „oddzieleniu koncepcji imperializmu od pojęcia kapitalizmu”.[5]
W „złotym wieku” po 1945 r. rynki krajowe wcale nie były nasycone; zyski były realizowane poprzez rosnącą konsumpcję klasy robotniczej, jednakże eksport kapitału był kontynuowany, napędzany zupełnie innymi czynnikami, ponieważ sam eksport kapitału uległ przemianom w XX wieku w kontekście międzynarodowej integracji produkcji poprzez międzynarodowe korporacje i ekstensywnego rozwoju międzynarodowych rynków finansowych.[6] W przejściu od jedynie częściowo nieformalnego imperium Wielkiej Brytanii do w większości nieformalnego imperium amerykańskiego wyłoniło się coś znacznie bardziej charakterystycznego niż Pax America zastępujący Pax Britannica. Państwo amerykańskie, w samym procesie wspierania eksportu kapitału i ekspansji międzynarodowych korporacji, w coraz większym stopniu brało na siebie odpowiedzialność za tworzenie warunków politycznych i prawnych dla powszechnego rozszerzania i reprodukcji kapitalizmu w skali międzynarodowej.
Nie chodziło tu tylko o promowanie międzynarodowej ekspansji amerykańskich korporacji międzynarodowych. To, że aktorzy państwowi wyjaśniali swoją imperialną rolę w kategoriach uniwersalnych rządów prawa, nie było zwykłym udawaniem, nawet jeśli zawsze zwracali także uwagę na to, czy przyniesie to korzyść amerykańskiemu kapitalizmowi. Podobnie jak w przypadku nieformalnego imperium regionalnego, które Stany Zjednoczone utworzyły na własnej półkuli na początku XX wieku, właściwe zrozumienie nieformalnego imperium globalnego, które utworzyły w połowie stulecia, wymaga skali analizy, która może zidentyfikować nie tylko krajowe, ale także międzynarodowa rola państwa amerykańskiego w ustalaniu warunków akumulacji kapitału. Wymaga to także zupełnie innego rozumienia korzeni imperium amerykańskiego niż to, które prezentują krytyczni historycy, którzy zbyt bezpośrednio powiązali „politykę Stanów Zjednoczonych z potrzebami eksportowymi kapitalistów ze względu na nadmierną akumulację w kraju (lub nawet z wiarą biznesmenów w tę potrzebę) ).[7] Błędem jest wyjaśnianie praktyk imperialnych Stanów Zjednoczonych na rzecz interesów handlowych jedynie w kategoriach narzucania ich przez kapitalistów państwu amerykańskiemu. Niebezpieczeństwo związane z tego typu interpretacją polega na tym, że wyolbrzymia ona stopień, w jakim świadomość kapitalistów co do ich interesów była zawsze niezachwiana i jasna. Często prowadzi to również do rysowania zbyt sztywnych rozróżnień pomiędzy elementami amerykańskiej klasy kapitalistycznej zorientowanymi na arenę międzynarodową i zorientowaną na kraj. Napięć i synergii pomiędzy rolą państwa amerykańskiego wobec własnego społeczeństwa a jego rosnącą odpowiedzialnością za ułatwianie akumulacji kapitału na całym świecie nie można sprowadzać do lobbowania różnych „frakcji klasowych”.[8] Co najważniejsze, taka interpretacja nie przywiązuje wystarczającej wagi do względnej autonomii państwa amerykańskiego w opracowywaniu kierunków polityki i strategii oraz wprowadzaniu kompromisów politycznych między różnymi siłami kapitalistycznymi – a także między nimi a innymi siłami społecznymi.
Umiędzynarodowienie państwa kapitalistycznego
Najważniejszą nowością w stosunkach między kapitalizmem a imperializmem, którą wprowadziła II wojna światowa, było to, że najgęstsze sieci imperialne i powiązania instytucjonalne, które wcześniej biegły z północy na południe między państwami imperialnymi a ich formalnymi lub nieformalnymi koloniami, przebiegały obecnie między Stanami Zjednoczonymi i innych głównych państw kapitalistycznych. Stworzenia stabilnych warunków dla zglobalizowanej akumulacji kapitału, czego Wielka Brytania nie była w stanie osiągnąć (właściwie prawie nawet o tym nie myśleć) w XIX wieku, zostało teraz dokonane przez amerykańskie nieformalne imperium, któremu udało się zintegrować wszystkie pozostałe potęgi kapitalistyczne w skuteczny systemu koordynacji pod jego egidą. Znaczenie tego można w pełni docenić jedynie po właściwym zrozumieniu, co to oznaczało w kontekście umiędzynarodowienia państwa kapitalistycznego. Tworzenie nowych instytucji międzynarodowych w okresie powojennym nie było równoznaczne z początkami państwa protoglobalnego; instytucje te zostały utworzone przez państwa narodowe i same były osadzone w nowym imperium amerykańskim. Państwa narodowe pozostały przede wszystkim odpowiedzialne za reorganizację i reprodukcję stosunków społecznych oraz instytucji klasowych, majątkowych, walutowych, kontraktowych i rynkowych w swoich krajach. Jednak teraz uległy one „internacjonalizacji” w inny sposób niż wcześniej. Teraz oni także musieli wziąć na siebie część odpowiedzialności za promowanie akumulacji kapitału w sposób, który przyczynił się do kierowanego przez Amerykę zarządzania międzynarodowym porządkiem kapitalistycznym. Państwo amerykańskie nie tyle narzucało to innym państwom; raczej „ustala parametry, w ramach których [inni] określali swój sposób działania”.[9]
Wiele amerykańskich form administracyjnych, prawnych i konstytucyjnych było naśladowanych w innych stanach, ale zawsze było to zapośredniczone i załamywane przez specyficzną równowagę sił społecznych i strukturę instytucjonalną każdego z nich. Ich polityka nigdy nie była bezpośrednim odzwierciedleniem amerykańskiej penetracji gospodarczej ich gospodarek. Inne państwa nie stały się także jedynie biernymi aktorami imperium amerykańskiego; „względna autonomia” charakteryzowała także umiędzynarodowienie tych państw. To ich względna autonomia w ramach imperium amerykańskiego pozwoliła im wywrzeć presję na rządy USA, aby wykonywali swoje najważniejsze obowiązki w zakresie zarządzania globalnym kapitalizmem w sposób, który nie odzwierciedlałby po prostu nacisków politycznych i gospodarczych, jakim byli poddani we własnym kraju. . Czyniąc to, uznali jednak, zwykle wyraźnie, że same Stany Zjednoczone są w stanie odegrać wiodącą rolę w ekspansji, ochronie i reprodukcji kapitalizmu.
Wzajemne przenikanie kapitałów
W miarę jak państwa kapitalistyczne w coraz większym stopniu starały się przyciągnąć inwestycje zagraniczne, ich polityka stała się bardziej zorientowana na zapewnianie równego traktowania cała kolekcja kapitalistów, niezależnych od ich narodowości, i właśnie o to nalegało państwo amerykańskie. Korporacje międzynarodowe stały się zależne od równego traktowania narodowego przez wiele państw; państwa te uległy także umiędzynarodowieniu w sensie przejmowania coraz większej odpowiedzialności za tworzenie i wzmacnianie warunków dla niedyskryminacyjnej akumulacji w swoich granicach. Ostatecznie obejmowało to zmiany prawne i regulacyjne, które ułatwiły rozwój własnych korporacji wielonarodowych zgodnie z wytycznymi zapoczątkowanymi przez państwo amerykańskie. Nie zrodziło to „ponadnarodowej klasy kapitalistów”, uwolnionej od jakichkolwiek powiązań państwowych lub ponadnarodowego państwa globalnego; „kapitał narodowy” w postaci firm o gęstych powiązaniach historycznych i odrębnych cechach nie zniknął.[10] Nie zmniejszyła się także konkurencja gospodarcza pomiędzy różnymi ośrodkami akumulacji. Jednak wzajemne przenikanie się kapitałów w dużej mierze zatarło interes i zdolność każdej „narodowej burżuazji” do działania jako rodzaj spójnej siły, która mogłaby wspierać wyzwania rzucone nieformalnemu imperium amerykańskiemu, które miało się wkrótce narodzić. Rzeczywiście, zwykle stawali się wrogo nastawieni do idei jakiegokolwiek takiego wyzwania, między innymi dlatego, że postrzegali państwo amerykańskie jako ostatecznego gwaranta interesów kapitalistycznych na całym świecie.
Nowej relacji między kapitalizmem a nieformalnym imperium Stanów Zjednoczonych nie należy rozumieć w kategoriach starej „terytorialnej logiki władzy”, od dawna kojarzonej z rządami imperialnymi, która po prostu łączy się z „kapitalistyczną logiką władzy” związaną z „akumulacją kapitału w przestrzeni i czasie” '.[11] Nieformalne imperium Stanów Zjednoczonych stanowiło wyraźnie nową formę rządów politycznych. Zamiast zmierzać do ekspansji terytorialnej na wzór starych imperiów, amerykańskie interwencje wojskowe za granicą miały na celu przede wszystkim niedopuszczenie do zamknięcia określonych miejsc lub całych regionów globu dla akumulacji kapitału. Stanowiło to część szerszego zadania polegającego na tworzeniu możliwości lub usuwaniu barier dla kapitału w ogóle, nie tylko dla kapitału amerykańskiego. Utrzymanie i rzeczywiście stały rozwój amerykańskich instalacji wojskowych na całym świecie po drugiej wojnie światowej, głównie na terytorium niepodległych państw, należy postrzegać w tym świetle, a nie w kategoriach zabezpieczania przestrzeni terytorialnej dla wyłącznego wykorzystania przez USA zasobów naturalnych i akumulacji przez korporacje amerykańskie.[12] Co jednak najważniejsze i bardzo różniące się od poprzednich imperializmów opartych na ekspansji terytorialnej, amerykańskie aparaty państwowe, takie jak Pentagon i CIA, są w rzeczywistości znacznie mniej ważne w tworzeniu i nadzorowaniu globalnego kapitalizmu niż amerykański skarb i Rezerwa Federalna. To właśnie ci drudzy odgrywają kluczową rolę, nie tylko w sponsorowaniu penetracji i naśladowania amerykańskich praktyk gospodarczych za granicą, ale znacznie bardziej ogólnie w promowaniu swobodnego przepływu kapitału i wolnego handlu, próbując jednocześnie powstrzymać międzynarodowe kryzysy gospodarcze wywołane przez globalny kapitalizm .
Artykuł ten jest adaptacją wprowadzenia do książki Leo Panitcha i Sama Gindina Tworzenie globalnego kapitalizmu i jest pierwszym z naszej serii, Globalny kapitalizm i państwo.
Leo Panitch jest redaktorem Rejestr Socjalistyczny i wybitny profesor naukowy na Uniwersytecie York w Kanadzie.
Sam Gindin jest byłym dyrektorem ds. badań Kanadyjskiego Związku Pracowników Samochodowych i wizytującym przewodniczącym katedry Packer ds. sprawiedliwości społecznej na Uniwersytecie York.
[1] Podobnie jak w większości nauk społecznych, w marksizmie istnieje niefortunna tendencja do pisania teorii w czasie teraźniejszym. Sympatyzujemy ze słynnym lamentem EP Thompsona, że sam Marks na pewien czas został „złapany w pułapkę” nękaną poszukiwaniem przez klasyczną ekonomię polityczną „stałych i wiecznych praw niezależnych od specyfiki historycznej”. Nędza teorii i inne eseje, Londyn: Merlin, 1978, szczególnie s. 251-3.
[2] W świetle szeroko rozpowszechnionych błędnych założeń – i często błędnych interpretacji – na temat tego, co kryje się za taką teorią, należy podkreślić, że nie wychodzimy od typowego dla ideału pojęcia, czego wymaga kapitalizm, a następnie stwierdzamy w funkcjonalistyczny sposób, że stwierdza musi spełniać takie wymagania. Nie postrzegamy też związku między kształtowaniem polityki a akumulacją kapitału jako kwestii tego, że kapitaliści mówią aktorom państwowym, co mają robić. Znakomite dyskusje na temat zakresu, w jakim Miliband, Poulantzas i inni, którzy starali się rozwinąć teorię państwa kapitalistycznego, skutecznie uniknęli takich problemów, można znaleźć zwłaszcza pod red. Stanleya Aronowitza i Petera Bratsisa, Utracony paradygmat: ponowne rozważenie teorii stanu, Minneapolis: University of Minnesota Press, 2002; oraz Paul Wetherly i in., Władza klasowa i państwo w społeczeństwie kapitalistycznym, Londyn: Palgrave Macmillan, 2008.
[3] Przed końcem XVIII wieku wszystkie imperia łączyły kontrolę gospodarczą z kontrolą militarną i polityczną. Do Wielkiej Brytanii, gdzie oddzielenie gospodarki kapitalistycznej od państwa kapitalistycznego było najbardziej zaawansowane, należało opracowanie koncepcji imperium opartej w równym stopniu na ekspansji gospodarczej i wpływach – „imperializmie wolnego handlu” – jak i na kontroli militarnej i politycznej terytoriów zamorskich. Ten prototyp „nieformalnego imperium” nie oznaczał oczywiście końca ekspansji terytorialnej, podbojów militarnych i kolonializmu. Jeszcze w XX wieku międzynarodowej konkurencji kapitalistycznej nadal towarzyszyły formalne rządy imperialne i tendencja do niebezpiecznej rywalizacji międzyimperiałowej. Niemniej jednak pod koniec XIX wieku, nawet u szczytu „wyścigów” o rozszerzenie staromodnych formalnych imperiów, rozwój kapitalizmu posunął się tak daleko, że gdy kapitał ekspansji za granicę był coraz bardziej opiekowany przez inne państwa, które same rodziły kapitalistyczne porządki społeczne.
[4] Patrz Panitch, „Globalizacja i państwo”, s. 69–71; a także Roberta Coxa, Produkcja, władza i porządek świata, Nowy Jork: Columbia University Press, 1987, zwł. s. 132-3; i Nicos Poulantzas, Zajęcia ze współczesnego kapitalizmu, Londyn: NLB, 1974, zwł. str. 73.
[5] Colin Leys, „Konflikt i konwergencja w teorii rozwoju”, w: WJ Mommsen i J. Osterhammel, red., Imperializm i później, Londyn: Allen i Unwin, 1986, s. 322. Zobacz także Normana Etheringtona, Teorie imperializmu: wojna, podbój i kapitał, Londyn: Croom Helm, 1984. Brak tego rozróżnienia sprawił, że słowa rozpoczynające niesławny esej Kautsky'ego z 1914 r. – które tak wzbudziły gniew Lenina – coraz bardziej brzmiały prawdziwie: „Przede wszystkim musimy jasno powiedzieć, co mamy rozumieć przez termin imperializm. To słowo jest używane na różne sposoby, ale im więcej o nim dyskutujemy i mówimy, tym bardziej komunikacja i zrozumienie słabną. „Imperializm”, Die Neue Ziet, Rok 32, XXXII/2, 11 września 1914, s. 908.
[6] Coraz poważniejsze problemy analityczne związane z teorią imperializmu Hobsona i marksistowską dały początek w latach siedemdziesiątych XX wieku skargom, że ich skojarzenie imperializmu z „niezróżnicowanym globalnym produktem pewnego etapu kapitalizmu” odzwierciedla brak „żadnego poważnego historycznego lub socjologicznego wymiary'. Gareth Stedman Jones, „Specyfika imperializmu Stanów Zjednoczonych”, Nowa lewa recenzja, I/60, marzec-kwiecień 1970, s.60, n. 1. Giovanni Arrighi posunął się nawet do stwierdzenia, że „pod koniec lat 60. to, co niegdyś było pycha marksizmu – teorii imperializmu – stała się wieżą Babel, w której nawet marksiści nie wiedzieli już, jak się odnaleźć. Giovanni Arrighi, Geometria imperializmu, Londyn: NLB, 1978, s. 17.
[7] Klasycznym badaniem w tym duchu jest William Appleman Williams, Kontury amerykańskiej historii, Chicago: Quadrangle, 1966. Andrew J. Bacevich przyjął tę interpretację w swojej Imperium amerykańskie: realia i konsekwencje amerykańskiej dyplomacji, Cambridge, MA: Harvard University Press, 2002, chociaż nie odnotowuje niewielkiego wkładu eksportu w akumulację kapitału w porównaniu z ówczesną gospodarką krajową i przypisuje zdecydowanie nieproporcjonalną wagę znaczeniu amerykańskiej ekspansji kapitalistycznej w Ameryce Środkowej w czasie, gdy Kalifornia była jeszcze miejscem akumulacji kapitału amerykańskiego. Inni, którzy niedawno przyjęli wyjaśnienie „Open Door” dotyczące zagranicznej polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych, przyznali, że „dobrobyt gospodarczy USA nie zależał obiektywnie od handlu”, ale nadal upierają się, że „decydenci w Waszyngtonie wierzyli, że dobrobyt jest powiązany z eksportem za granicę”. ' Christophera Layne’a, Pokój złudzeń: amerykańska wielka strategia od 1940 do chwili obecnej, Ithaca: Cornell University Press, 2006, s. 72. XNUMX. Jak dawno temu zauważył Gabriel Kolko, interpretacja ta sugeruje rodzaj „transcendentalnej fałszywej świadomości”, w wyniku której kapitał i państwo „nie dostrzegły, gdzie mogą osiągnąć swoje główne zyski”. Jednak pomimo swego nalegania na potrzebę bardziej wyrafinowanego wyjaśnienia niż „specyficzne potrzeby tego czy innego interesu biznesowego”, Kolko niestety przedstawił jedynie bezkrytyczne odniesienie do „ogólnej teorii roli imperializmu w rozwiązywaniu strukturalnych sprzeczności kapitalizmu Stanów Zjednoczonych” .' Gabriel Kołko, Główne nurty we współczesnej historii Ameryki, Nowy Jork: Harper & Row, 1976, s. 36. XNUMX.
[8] Uporczywa linia interpretacji, pierwotnie forsowana przez radykalnych uczonych, ale dziś przyjęta także znacznie szerzej, popełniła ten błąd, bezpośrednio powiązując politykę USA z wpływem „dużych kapitałochłonnych korporacji, które patrzyły na rynki zagraniczne i wybiegające w przyszłość banki inwestycyjne”. (w przeciwieństwie do „pracochłonnych gałęzi przemysłu, które sprzyjały nacjonalizmowi gospodarczemu”). A jeśli w oparciu o tę interpretację przyznać, że niezupełnie słuszne jest mówienie o tych kapitalistycznych „dominujących elitach” jako o „porwaniu państwa”, to tylko dlatego, że rzekomo „jest Stan.' Zobacz Layne’a, Spokój iluzji, szczególnie s. 200-201, który wyraźnie nawiązuje tutaj do słynnego eseju Toma Fergusona „Od normalności do nowego ładu”, Organizacja międzynarodowa, 38(1), Zima 1984.
[9] „Nawet jeśli nie przemówił pierwszy, sojusznicy zawsze musieli wymyślić reakcję Ameryki na ich działania. Ta funkcja definiująca była kluczowa. Geir Lundestad, Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia od 1945 roku, Oxford: Oxford University Press, 2003, s. 64.
[10] Na temat ponadnarodowej klasy kapitalistów zob. Leslie Sklair, Ponadnarodowa klasa kapitalistów, Oksford: Blackwell, 2001; Williama I. Robinsona, Teoria globalnego kapitalizmu, Baltimore: Johns Hopkins University Press, a zwłaszcza Jonathan Nitzan i Shimshn Bichler, Kapitał jako władza, Nowy Jork: Routledge 2009. Oprócz wnikliwej krytyki teoretycznej tego zagadnienia dokonanej przez Poulantzasa w latach 1970. w jego Zajęcia ze współczesnego kapitalizmuoraz mocne empiryczne obalenie u Winfrieda Ruigroka i Roba van Tuldera, Logika międzynarodowej restrukturyzacji, Londyn: Routledge, 1995, zob. nowszą analizę przeprowadzoną przez Geoffery’ego G. Jonesa, która pokazuje, jak bardzo w nowym tysiącleciu, podobnie jak wcześniej, „wpływ narodowości na międzynarodowe korporacje jest nadal silny”. Skład zarządów pozostaje silnie ukierunkowany na obywateli krajów macierzystych, pomimo faktu, że udziały w dużych korporacjach są obecnie szeroko rozproszone pomiędzy krajami… Obecnie postęp technologiczny może pozwolić różnym częściom łańcucha wartości na działanie w różnych miejscach, przedsiębiorstwom mogą posiadać portfele marek o różnym dziedzictwie narodowym, a liderzy, akcjonariusze i klienci mogą być rozproszeni. Mimo to narodowość firmy rzadko jest dwuznaczna. Zwykle ma duży wpływ na strategię korporacyjną i wydaje się, że zyskuje na znaczeniu politycznym. „Powstanie narodowości korporacyjnej”, Harvard Business Review, październik 2006, s. 20-22. Zobacz tę argumentację pełniej w jego „Nationality and Internationals in Historical Perspective”, Geoffrey G. Jones, dokument roboczy Harvard Business School, 06-052, 2005.
[11] Patrz David Harvey, Nowy imperializm, Nowy Jork: Oxford University Press, 2003, s. 26–33.
[12] Pomimo ich wkładu w szczegółowe opisanie zakresu zagranicznych interwencji Stanów Zjednoczonych i globalnych instalacji wojskowych, wielu krytyków często nie dostrzega znaczenia tego kluczowego punktu. Zobacz na przykład Noama Chomsky’ego, Hegemonia lub przetrwanie: dążenie Ameryki do globalnej dominacji, Nowy Jork: Henry Holt, 2004; Chalmers Johnson, Cierpienia imperium: militaryzm, tajemnica i koniec republiki, Nowy Jork: Metropolitan Books, 2004.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna