W ciągu kilku nieprawdopodobnych sekund para butów w rozmiarze 10 stała się najbardziej niszczycielską bronią, jaką znają ludzie Irak udało się rzucić na okupanta po prawie sześciu latach okupacji i ogromnego oporu. Jeden z irackich pisarzy nazwał buty rzucone przez dziennikarza w George Bush, „Iracka broń wszechstronnego zniszczenia”.
Chociaż powstania w Faludży, Nadżafie, Basrze i Bagdadzie przeciwko okupacji na zawsze pozostaną symbolami narodu stawiającego okupację, te niesamowite sekundy zjednoczyły Irakijczyków w najbardziej dramatyczny sposób.
Wbrew temu, co podaje większość mediów, 28-letni reporter telewizyjny Muntadhar al-Zaidi przeszedł do historii nie tylko rzucając w prezydenta USA parą butów, co jest najwyższym wyrazem obrazy w kulturze irackiej, ale także tym, co powiedział podczas tej tak i gdy został uduszony przez amerykańskich i irackich funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Jęknął, gdy wyciągali go z konferencji prasowej. Udało im się go uciszyć – według jego brata został pobity w areszcie – ale powiedział już wystarczająco dużo, aby wstrząsnąć okupacją i reżimem w Zielonej Strefie Nouriego al-Malikiego do fundamentów.
Usuń te słowa, a krzyk jego i narodu irackiego pełen głębokiego bólu, gniewu i buntu nie będzie niczym więcej niż rzuceniem butami zniewagą. Ale słowa zostały usłyszane. „To jest pożegnalny pocałunek, psie” – krzyknął, rzucając pierwszy but. Kluczowe zdanie było zgodne z drugim butem: „To pochodzi od wdów, sierot i tych, którzy zostali zabici w Iraku”. Gdy usłyszano te słowa, uderzenie pary butów stało się elektryzujące. Młody dziennikarz odłożył na bok wymagania swojego zawodu, woląc działać jako najgłośniejszy krzyk swego cierpliwego ludu. Jeśli wziąć pod uwagę tortury i zabójstwa w irackich i amerykańskich więzieniach, o których Muntadhar często wspominał w swoich raportach dla stacji telewizji satelitarnej Al-Baghdadia, z pewnością zdawał sobie sprawę, że ryzykuje poważne obrażenia.
Gdy irackie i arabskie stacje satelitarne przestawiły się z konferencji prasowych na żywo na relacjonowanie reakcji na wydarzenie, zdumieni prezenterzy i reporterzy zostali porwani przez popularne wyrazy radości na ulicach, od Bagdadu, przez Gazę, po Casablankę. Stacje telewizyjne i strony internetowe mediów zostały zasypane uwielbieniem. Na każdą krytykę dotyczącą „obrazy gościa” natychmiast reagowano: „Bush jest masowym mordercą i zbrodniarzem wojennym, który wkradł się do Bagdadu. Zabił milion Irakijczyków. Spalił kraj”.
Wyrazy wsparcia i żądania natychmiastowego uwolnienia Muntadhara rozeszły się od Nadżafu i Faludży po Bagdad i od Mosulu na północy po Basrę na południu. Imponujący przejaw jedności antyokupacyjnej rozwija się szybko po osłabieniu przez siły sekciarskie, które sama okupacja wzmocniła i podsyciła, jak zwykł podkreślać sam Muntadhar.
Nikt nie pytał o religię czy sektę Muntadhara, ale wszyscy uwielbiali jego przesłanie. Rzeczywiście, nie natknąłem się jeszcze na irackie media ani strony internetowe, które wypowiadałyby się na temat jego religii, sekty lub pochodzenia etnicznego. O jego „sekcie” po raz pierwszy usłyszałem za pośrednictwem mediów amerykańskich i brytyjskich.
Rzeczywistość jest taka, że Muntadhar jest świeckim socjalistą, którego bohaterem jest Che Guevara. Zaraz po okupacji, jeszcze w szkole medialnej Uniwersytetu w Bagdadzie, stał się wybitnym lewicowym przywódcą studenckim. Donosił dla al-Baghdadii o biednych i uciskanych ofiarach wojny w USA. Jako pierwszy pojawił się na scenie w mieście Sadr i wszędzie tam, gdzie ludzie doświadczyli przemocy lub poważnej deprywacji. Nie tylko podążał śladami śmierci i zniszczeń amerykańskich helikopterów Apache, ale był także jednym z pierwszych, którzy zgłaszali wszelkie „sekciarskie” okrucieństwa i bombardowania popularnych rynków. Pozwolił najpierw mówić ofiarom.
Było to skuteczne dziennikarstwo, donoszące, że same ofiary przemocy oskarżały okupację kierowaną przez USA o bycie odpowiedzialnym za całą rzeź. Był głosem, którego nie można było uciszyć, mimo że został porwany przez gang i aresztowany przez siły USA i reżimu.
Jego pasja do ofiar wojny i jego stanowczo antyokupacyjne przesłanie wzbudziły w nim sympatię widzów Al-Baghdadia. A po wysłaniu Busha z Iraku w hańbie stał się potężnym bohaterem narodowym. Sierota wychowywana przez ciotkę, której imię oznacza upragnionego lub wyczekiwanego, stała się potężnym, jednoczącym symbolem buntu i jest adoptowana przez niezliczonych Irakijczyków jako „nasz najdroższy syn”.
Sami Ramadani, wygnaniec polityczny reżimu Saddama, jest starszym wykładowcą na London Metropolitan University [email chroniony]
Ten artykuł został opublikowany w The Guardian, 17 grudnia 2008.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna