Autorytarny rząd prezydenta Andrzeja Dudy może spodziewać się trudnych sytuacji politycznych w grudniu, kiedy politycy, dyplomaci i działacze napływają do Katowic w Polsce na kolejny szczyt ONZ w sprawie zmian klimatycznych.
Tak zwana polska polityka klimatyczna – dążąca do „neutralności emisyjnej” poprzez dyskontowanie emisji z przemysłu węglowego na podstawie węgla pochłanianego przez lasy – spotka się z w pełni zasłużoną krytyką. Inna sprawa, jak głośno będzie to słychać na ulicach: polski parlament zakazał „spontanicznych” zgromadzeń w Katowicach podczas szczytu.
Donald Trump, który w zeszłym roku wycofał USA z porozumienia paryskiego z 2015 r. dotyczącego redukcji emisji gazów cieplarnianych, również będzie obiektem kpin nie tylko ze strony demonstrantów, ale także części polityków biorących udział w rozmowach. Głównymi sprawami w Katowicach (24. konferencja stron Konwencji klimatycznej z Rio z 1992 r., COP24) będzie sfinalizowanie „zbioru przepisów” w celu monitorowania obietnic rządowych dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych („wkłady ustalane na poziomie krajowym”, czyli NDC) złożonych w Paryżu .
W porozumieniu paryskim uznano, że globalne temperatury należy utrzymać „znacznie poniżej” poziomu o 2 stopnie wyższe od poziomu przedindustrialnego, przy czym preferowana jest temperatura 1.5 stopnia. Działacze wykorzystują każde sformułowanie w dokumencie, aby kwestionować politykę sprzyjającą paliwom kopalnym; przeciwstawienie się próbom nałożenia na globalne południe ceny za ocieplenie; oraz promowanie „sprawiedliwej transformacji”, która łączy odejście od paliw kopalnych z walką o sprawiedliwość społeczną.
Walcząc w tych wszystkich bitwach, ważne jest, aby nie zaniedbywać szerszego obrazu. Porozumienie paryskie ma największe znaczenie nie jako latarnia morska, wokół której świat może się zebrać, aby powstrzymać zmiany klimatyczne, ale jako wynik katastrofalnego procesu, w którym nie udało się odwrócić wzrostu zużycia paliw kopalnych, głównej przyczyny ocieplenia. W Paryżu ostatecznie porzucono koncepcję wiążących celów redukcji emisji gazów cieplarnianych na rzecz dobrowolnych zobowiązań.
Choć dyplomaci chwalą te zobowiązania, rzeczywistość jest bagatelizowana: nawet jeśli rządy zrealizują swoje obietnice, przewiduje się, że do 2.7 r. średnia temperatura na świecie osiągnie 2100 stopnia w stosunku do poziomu przedindustrialnego, a nie 2 stopnie lub 1.5 stopnia.
Perspektywa historyczna jest przydatna. Trzydzieści lat temu, w czerwcu 1988 r., klimatolodzy wspólnie ostrzegali, że atmosfera się ociepla, a główną przyczyną są gazy cieplarniane. Zebrali się z dyplomatami w Toronto w Kanadzie, aby utworzyć Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC), organ ONZ.
Rok wcześniej, w 1987 r., na mocy protokołu montrealskiego, skoordynowano międzynarodowe działania mające na celu ograniczenie produkcji chlorofluorowęglowodorów, które otwierały niebezpieczną dziurę w ochronnej warstwie ozonu wokół Ziemi. Konferencja w Toronto optymistycznie nalegała na podobną koordynację w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 20% do 2005 r. Opór okazał się większy.
Na szczycie w Rio w 1992 r. Stany Zjednoczone nalegały, aby nie było żadnych wiążących celów w zakresie redukcji emisji. Jej dyplomaci, a nawet niektóre organizacje pozarządowe z północy, skupili się na wylesianiu, które w niewielkim stopniu przyczynia się do globalnego ocieplenia, aby uniknąć mówienia o najważniejszym problemie: zużyciu paliw kopalnych. Argumentowali, że aby sobie z tym poradzić, można i należy zastosować mechanizmy rynkowe. To myślenie przyświecało Porozumieniu z Kioto z 1997 r., które przewidywało systemy handlu uprawnieniami do emisji, które w żałosny sposób nie powstrzymały galopującego wzrostu zużycia ropy, gazu i węgla. Konferencja w Kopenhadze w 2009 r. nie doprowadziła do porozumienia po wygaśnięciu protokołu z Kioto; Za nim podążał Paryż ze swoimi dobrowolnymi celami.
Chociaż przewidziano mechanizmy rynkowe mające na celu ograniczenie zużycia paliw kopalnych, rządy nadzorowały dotacje do produkcji i konsumpcji paliw kopalnych, sięgające setek miliardów dolarów rocznie. Całkowite globalne emisje ze spalania paliw kopalnych w porównaniu z poziomem z 1988 r. nie tylko nie spadły o 20% do 2005 r., jak przewidywano w Toronto; wzrosły o 35%. W 2017 r. były one o 60% wyższe niż w 1988 r.
Dlaczego proces z Rio zakończył się tak katastrofalną porażką, podczas gdy protokół montrealski odniósł sukces? Jasne, że polityka ma znaczenie. Konwencja w sprawie zmian klimatycznych z 1992 r. została podpisana, gdy neoliberalizm ogarniał najpotężniejsze kraje. Podczas gdy amerykańscy republikanie i główni producenci ropy naftowej, tacy jak Arabia Saudyjska i Rosja, sprzeciwiali się wiążącym celom w zakresie emisji, amerykańscy Demokraci i rządy europejskie nie zgodziły się. Potępili zaprzeczanie naukom o klimacie i uznali zagrożenie globalnym ociepleniem, ale mimo to postrzegali rynek jako dźwignię do poradzenia sobie z tym problemem. W 1997 roku Demokraci i Republikanie zjednoczyli się za ustawą Senatu USA mającą na celu zniesienie zasady wiążących celów; minęło 95:0.
Przyszli historycy z pewnością będą patrzeć wstecz na proces z Rio jako na historyczną zbiorową porażkę wiodących państw świata na skalę popadnięcia w wojnę w 1914 r. Nie ma łatwych odpowiedzi na tę porażkę. Ale odpowiedzi należy szukać zewnętrzne granice procesu z Rio. To nie są nasze ramy; nie normalizujmy tego.
Przyczyny niepowodzeń państw leżą oczywiście głębiej niż polityka. CFC regulowane protokołem montrealskim były technologią marginalną, stosowaną dawniej w produkcji lodówek. Jednak w paliwach kopalnych nie ma nic marginalnego. Zużywa je wiele największych systemów technologicznych – systemy transportu samochodowego i obsługująca je infrastruktura miejska; sieci elektroenergetyczne; systemy przemysłowe zależne od materiałów o dużej zawartości węgla, takich jak stal; metody rolnicze pochłaniające nawozy gazowe – osadzone w systemach społecznych i gospodarczych, w których żyjemy.
Pisząc właśnie opublikowaną książkę na temat globalnej historii wykorzystania paliw kopalnych, pracowałem nad zrozumieniem powiązania technologia-społeczeństwo. Systemy technologiczne oparte na paliwach kopalnych są integralną częścią kapitalizmu i kontrolowanego przez niego procesu pracy; ekspansja kapitału napędzała ekspansję tych systemów; technologiczne przejście od paliw kopalnych najskuteczniej zostanie dokonane w ramach odchodzenia od kapitalizmu. Rządy nigdy nie wprowadzą tak głębokich zmian.
Dyskusja publiczna na temat ograniczenia zużycia paliw kopalnych, czyli produktów zużywających dużo paliwa, zbyt często skupia się na indywidualnych gospodarstwach domowych. Jest to mylące z trzech powodów. Po pierwsze, na zużycie paliwa w gospodarstwach domowych wpływają nierówności. Wiele gospodarstw domowych na globalnej północy zużywa dziesiątki, a nawet setki razy więcej niż te na globalnym południu. Ponad miliard ludzi, głównie na obszarach wiejskich na globalnym południu, nadal nie ma dostępu do elektryczności.
Po drugie, nawet te gospodarstwa domowe, które żyją w dominującym systemie energetycznym opartym na paliwach kopalnych, zapewniającym w miarę regularny dostęp do energii elektrycznej, ogrzewania w zimie, transportu zmotoryzowanego itd. – około 60% światowej populacji – nie kontrolują dostaw paliw. Nie mogą łatwo zdecydować się na środki, które mogłyby zmniejszyć zużycie paliwa, takie jak izolowanie budynków mieszkalnych lub zapewnienie przyzwoitego transportu publicznego w celu ograniczenia korzystania z samochodów. Jednostki mają jeszcze mniejszą kontrolę nad pośrednim zużyciem paliw, np. węgla do produkcji stali lub ropy do produkcji tworzyw sztucznych, w kupowanych przez siebie produktach; olej stosowany w łańcuchach dostaw; lub gaz używany do produkcji nawozów do produkcji żywności.
Po trzecie, sposób, w jaki te systemy technologiczne wykorzystują paliwa i materiały paliwochłonne, jest ukształtowany historycznie. Nie ma nic nieuniknionego ani efektywnego w marnotrawieniu opakowań z tworzyw sztucznych; o systemach transportu miejskiego opartych na ciężkich, paliwochłonnych, najczęściej jednoosobowych samochodach; o rolnictwie przemysłowym wykorzystującym dużo nawozów; czy nawet o scentralizowanych sieciach elektroenergetycznych. Technologie te są wykorzystywane w taki sposób, w jaki są, dzięki systemom społecznym i gospodarczym, w których są osadzone. Kapitalizm nie tylko wykorzystuje technologię; to kształtuje.
Odejście od paliw kopalnych będzie odejściem od kapitalizmu w stronę społeczeństwa żyjącego w zgodzie z naturą, kształtującego z niej to, czego potrzebuje, a nie to, co przynosi zysk. Z politycznego punktu widzenia należy o to walczyć poza procesem ONZ.
Autorem jest Simon Pirani Spalanie: globalna historia zużycia paliw kopalnych, opublikowane przez Pluto Press
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna