Gdy prezydent Obama opublikował w czwartek swój zarys budżetu na rok budżetowy 2010, zalecając przeznaczenie około 664 miliardów dolarów na finansowanie obronności, zdeterminowana grupa postępowych członków i aktywistów Kongresu nalegała na wyraźną zmianę sposobu, w jaki Stany Zjednoczone wydają te dolary. Grupa kierowana przez republikanina Barneya Franka opowiada się za 25-procentowym ograniczeniem wydatków wojskowych, które można osiągnąć poprzez wyeliminowanie marnotrawnych i przestarzałych programów, redukcję aktywnych głowic nuklearnych oraz skuteczne i terminowe wycofanie się z Iraku.
Z analizy Travisa Sharpa z Centrum Kontroli Zbrojeń wynika, że budżet administracji Obamy przeznacza 534 miliardy dolarów na ogólne fundusze obronne na rok budżetowy 2010, co oznacza wzrost po uwzględnieniu inflacji o około 2.1 procent w stosunku do kwoty przeznaczonej przez Kongres w zeszłym roku. i nieproliferacji. Według Sharpa jest to mniejszy wzrost niż w poprzednich latach, niemniej jednak kontynuuje tendencję zwiększania się budżetu obronnego. Dodatkowe 130 miliardów dolarów żąda się na wojny w Iraku i Afganistanie.
Zarys budżetu Obamy nie obejmuje finansowania broni nuklearnej i kosztów wojskowych niezwiązanych z Departamentem Obrony, które według analizy Sharpa wyniosły około 23 miliardów dolarów w roku finansowym 2009.
W ciągu ostatnich ośmiu lat wydatki na cele wojskowe wzrosły ponad dwukrotnie; przekracza obecnie 700 miliardów dolarów i pochłania około 40 procent amerykańskich podatków.
Według Franka rozdęte finansowanie obronności wypiera krajowe priorytety.
„Logika jest niepodważalna” – powiedział Frank na środowym forum, gdzie omówił swoją propozycję obcięcia jednej czwartej budżetu obronnego. „Jeśli nie uda nam się zapanować nad wydatkami wojskowymi, jeśli nie uda nam się przełamać obecnego trendu, nie będziemy w stanie odpowiedzieć na ważne potrzeby wewnętrzne”.
Na środowym posiedzeniu do Franka dołączyli członkowie Kongresu Barbara Lee, Keith Ellison, Dennis Kucinich i Lynn Woolsey. Lee podkreślił korzyści płynące z ograniczenia wydatków wojskowych, w tym więcej pieniędzy na edukację, opiekę zdrowotną i bezpieczeństwo wewnętrzne. Wskazała także na pewne oczywiste cele, które należy wyciąć: przestarzałe programy z czasów zimnej wojny, które jakimś cudem nigdy nie trafiły do kosza.
„Minęło osiemnaście lat od upadku Związku Radzieckiego” – Lee stwierdził w oświadczeniu. „Uważam za zdumiewające i niewybaczalne, że prawie dwie dekady później Pentagon w dalszym ciągu marnuje dziesiątki miliardów dolarów na zakup przestarzałej broni z czasów zimnej wojny ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa narodowego, które już nie istnieje”.
Według Craiga Jenningsa, analityka federalnej polityki fiskalnej w organizacji non-profit OMB Watch, zalew dolarów na przestarzałe systemy to wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o ograniczenie zakupów broni. Znaczące zmniejszenie budżetu Pentagonu będzie wymagało szczegółowej analizy kosztów i korzyści, polegającej na odrzuceniu środków, które po prostu nie są tego warte.
„Kongres musi zadać kluczowe pytanie: «Czy wydatki na obronę odpowiadają potrzebom narodu?»” – Jennings powiedział Truthout. „Innymi słowy, czy F-22 czyni nas o wiele bezpieczniejszymi od współczesnych zagrożeń, takich jak Al-Kaida, że warto na nie wydawać dziesiątki miliardów dolarów? Czy naprawdę potrzebujemy niszczycieli morskich o wartości 4 miliardów dolarów? Co jest bardziej ostatecznie szkodliwe dla zdrowia narodu: 46 milionów ludzi bez ubezpieczenia zdrowotnego czy zagrożenie wystrzeleniem międzykontynentalnych rakiet balistycznych z Korei Północnej? Oto pytania, których Kongres – Demokrata i Republikanin – konsekwentnie nie stawiał. Choć konkretny plan Franka może nie być właściwy rozwiązania, sam fakt, że porusza on temat tabu dotyczący znacznych cięć wydatków wojskowych, jest bardzo zachęcający”.
Według Erika Leavera, dyrektora ds. zasięgu polityki w Foreign Policy in Focus samo ograniczenie wydatków – ograniczenie przestarzałych programów, ograniczenie arsenałów nuklearnych i wyeliminowanie niepotrzebnych wydatków – pozwoliłoby zaoszczędzić ponad 60 miliardów dolarów.
Wycofanie się z Iraku mogłoby także znacząco zmniejszyć budżet obronny. Obama powiedział, że wycofanie się pomoże ograniczyć deficyt i pomimo zwiększenia liczby żołnierzy w Afganistanie prawdopodobnie ma rację, zdaniem Jenningsa, który szacuje, że liczba żołnierzy w Afganistanie będzie wynosić około jednej trzeciej liczby żołnierzy obecnie przebywających w Afganistanie Irak.
Jednak wycofanie się ma również swoje koszty. Według Leavera koszty zakupu i konserwacji sprzętu będą kontynuowane tak długo, jak część żołnierzy pozostanie w Iraku, a transport żołnierzy i sprzętu do domu zwiększy rachunek – twierdzi Leaver. Zauważa również, że transport zaopatrzenia jest droższy w Afganistanie niż w Iraku.
Co więcej, każdy plan zmniejszenia budżetu obronnego musi uwzględniać plany prezydenta Obamy dotyczące rozbudowy armii i piechoty morskiej o prawie 100,000 XNUMX żołnierzy. Rozwój armii nie tylko zwiększa krótkoterminowe wydatki, ale także generuje długoterminowe koszty związane z weteranami. Według Leavera powiększona armia stwarza również „ukryty koszt”.
„W przypadku większej armii prezydent Obama lub inni przyszli prezydenci mogą ulec pokusie, aby wykorzystać ją w bardziej liberalny sposób w misjach bojowych” – Leaver powiedział Truthout. „Jak widzieliśmy w przypadku Wietnamu, Iraku i Afganistanu, coś, co wydaje się bułką z masłem, często zamienia się w katastrofę militarną i fiskalną”.
Zatem przedstawiciel Frank i jego współpracownicy sugerują zasadniczo inny kierunek: zmianę koncepcji Departamentu Obrony jako mniejszego, bardziej ograniczonego przedsiębiorstwa. Według Sharpa transformacja nie nastąpi z dnia na dzień, ale nie jest wcale skazana na porażkę.
„Chociaż uważam, że jest mało prawdopodobne, aby propozycja Franka została zrealizowana gdziekolwiek w tym roku, sam Frank powiedział, że chce, aby był to projekt długoterminowy, a nie jednorazowy wysiłek” – Sharp powiedział Truthout.
Zmiany w procesie budżetowania na obronność mogą utorować drogę do redukcji
– lub przynajmniej zwrócić większą uwagę na gwałtownie rosnące wydatki wojskowe – twierdzi Sharp. Odchodząc od ogólnej strategii administracji Busha polegającej na przedkładaniu przez cały rok rachunków o dodatkowych wydatkach na opłacenie Iraku i Afganistanu, budżet Obamy wymaga finansowania z góry na cały rok, chociaż pozostaje on w formie dodatkowej, odrębnej od budżetu ogólnego. Administracja Busha miała tendencję do zwracania się o fundusze wojenne w półrocznych segmentach, ukrywając pełne koszty wojny. Administracja Obamy oświadczyła, że w przyszłych latach zrezygnuje z dopłat do finansowania wojny, zmuszając decydentów do rozważenia tego w kontekście innych priorytetów budżetu ogólnego. Eksperci chwalą tę zmianę, nazywając ją dobrodziejstwem dla przejrzystości.
„Może się to wydawać małą zmianą, ale jest to ogromna poprawa w porównaniu z administracją Busha, która do samego końca upierała się, że nie może przedstawić swojego budżetu wojennego na początku roku, mimo że wymagało tego prawo” – Sharp powiedział Truthout. „Jeśli na początku roku uzupełnienia wojenne zostaną złożone i ostatecznie wycofywane, poprawi to nadzór Kongresu i umożliwi decydentom lepsze planowanie długoterminowe. Zaprezentuje to również amerykańskiej opinii publicznej wyraźniejszy obraz wydatków kraju na Irak i Afganistan.”
Ujawnienie prawdziwych kosztów Iraku i Afganistanu nie tylko uświadomiłoby nam, ile pieniędzy „wojna z terroryzmem” kosztuje podatników. Przeciskanie pieniędzy na obronę przez ten sam lejek, co porównywalnie skromne przydziały krajowe, mogłoby potencjalnie wymusić ponowną ocenę priorytetów Ameryki. Jednak nawet to twarde porównanie może nie wystarczyć, aby wytrącić Kongres z nadmiernego budżetu obronnego.
„Jeśli chodzi o wydatki na wojsko, Kongres ma tendencję do traktowania tych wydatków jako „darmowych pieniędzy”, ponieważ nie stanowią bezpośredniej konkurencji z innymi wydatkami na programy niezwiązane z obronnością” – powiedział Jennings.
Dlatego też, zdaniem republikana Franka, należy przedstawić analizę kosztów i korzyści nie tylko Kongresowi, ale także obywatelom amerykańskim.
„Jeśli dość szybko nie dokonamy cięć w budżecie wojskowym na poziomie około 25 procent, niemożliwe będzie dalsze finansowanie odpowiedniego poziomu działalności krajowej, nawet po uchyleniu obniżek podatków Busha dla najbogatszych” – napisał Frank w swoim oświadczeniu. artykuł opublikowany w The Nation na początku tego miesiąca. „Nie sądzę, że trudno będzie wyjaśnić Amerykanom, że ich dobro jest znacznie bardziej zagrożone propozycją znacznych obniżek świadczeń opieki zdrowotnej, ubezpieczeń społecznych lub innych ważnych obszarów krajowych, niż byłoby to w przypadku anulowania systemów zbrojeniowych, które nie ma żadnego uzasadnienia dla jakiegokolwiek zagrożenia, przed którym możemy stanąć”.
Znaki mogą dobrze wróżyć poważnemu rozważeniu propozycji Franka. Fakt, że naród amerykański wybrał prezydenta, który sprzeciwił się inwazji na Irak, w połączeniu z kryzysem gospodarczym, który rzuca dezaprobatę w światło na wszelkie marnotrawstwo wydatków, może pobudzić nowy impuls do ponownego zbadania nadmiaru militarnego. Działania administracji Obamy w kierunku przejrzystości budżetu obronnego mogą otworzyć nowe oczy na ogrom tego budżetu. Ponadto, zdaniem Sharpa, sama obecność otwartej dyskusji na temat wielkości budżetu wojskowego jest pozytywnym sygnałem.
„Jedną godną uwagi rzeczą w planie Franka jest to, że stanowi on powrót do debaty publicznej na temat ponownej kalibracji i zmniejszenia wydatków na obronę” – powiedział Sharp. „Politycznie tabu stanowiło omawianie ograniczenia lub zmiany żądań Pentagonu w zakresie wydatków w latach po 11 września. Każdy członek Kongresu, który ośmielił się publicznie kwestionować większe budżety na obronność, ryzykował, że zostanie nazwany niepatriotycznym, „łagodnym” wobec terroryzmu lub czymś gorszym. Teraz, siedem lat później wydaje się, że wszystko powoli wraca do normy.”
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna