Kiedy Barack Obama kandydował na prezydenta w 2008 roku, powiedział to na konwencji AFL-CIO byłby przeciwny umowie o wolnym handlu między USA a Kolumbią promowane przez ówczesnego prezydenta Busha, „ponieważ przemoc wobec związków zawodowych w Kolumbii byłaby kpiną z samej ochrony pracy, którą nalegaliśmy, aby została uwzględniona w tego rodzaju porozumieniach”. Zwolennicy pracy wiwatowali.
Jednak po objęciu urzędu Obama opowiadał się za Planem Działań na rzecz Pracy, który miał przezwyciężyć to, co uważał za przeszkody na drodze do ratyfikacji Porozumienia przez Kongres. On i prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos podpisali LAP 7 kwietnia 2011 r., a Kongres ratyfikował umowę o wolnym handlu rok później.
Kolumbijski sprzeciw wobec porozumienia był zawsze głębszy i szerszy niż w Stanach Zjednoczonych. Głównym hasłem opozycji w USA stała się przemoc wobec związkowców, ale zawsze była to delikatna kwestia, na której można było oprzeć kampanię. Argument ten sugerował, że umowa o wolnym handlu była ogólnie dobrym pomysłem, który przyniósłby korzyści Kolumbijczykom, i został wykorzystany do wywarcia presji na rząd, aby poprawił swoją politykę pracy, tak aby mógł otrzymać umowę o wolnym handlu w nagrodę.
Jednak w Kolumbii Krajowa Sieć Przeciwko Umowie o Wolnym Handlu (RECALCA) sformułowała swoją argumentację zupełnie inaczej. Argumentowała, że umowa o wolnym handlu doprowadzi do upadku krajowego sektora rolnego Kolumbii w wyniku dumpingu subsydiowanej amerykańskiej kukurydzy, fasoli, ryżu i przetworów mlecznych. Większość produktów kolumbijskich została już wprowadzona do Stanów Zjednoczonych bez cła, ale umowa o wolnym handlu stopniowo zmniejszałaby ochronę Kolumbii wobec krajowych producentów. Umowa osłabiłaby całą gospodarkę narodową Kolumbii.
W tym miesiącu, w trzecią rocznicę podpisania LAP, RECALCA, Kolumbijska Szkoła Związku Narodowego i główne federacje związkowe opublikowały raport zatytułowany „Trzy lata nieprzestrzegania planu działań na rzecz zatrudnienia Obamy i Santosa”. Tymczasem Kolumbijscy drobni rolnicy protestowali że import 30,000 41 ton fasoli ze Stanów Zjednoczonych spowodował spadek cen o XNUMX%, i przyłączył się do planów ogólnokrajowego strajku rolników. (1)
Historia zaangażowania AFL, a później AFL-CIO w Ameryce Łacińskiej, była burzliwa. Amerykański Instytut Rozwoju Wolnej Pracy, ściśle powiązany z polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych podczas zimnej wojny, starał się marginalizować lewicę i promować tam antykomunistyczne związki zawodowe. W Kolumbii oznaczało to często dzielenie i podważanie prób solidarności związkowej, opłacanie antykomunistycznych związków zawodowych i ich przywódców oraz naciskanie na związki zawodowe, aby porzuciły lewicową i nacjonalistyczną politykę
Od lat 1990. XX w. stanowisko zimnowojenne było stopniowo zastępowane nową wizją solidarności. Wciąż podkreślając znaczenie „wolnych związków zawodowych” – przez dziesięciolecia eufemizm antykomunizmu – nowe Centrum Solidarności, które zastąpiło AIFLD wśród swoich celów twierdzi, że „pracownicy łączą się w ramach międzynarodowego ruchu na rzecz demokracji i sprawiedliwości społecznej”. Jednakże Centrum w dalszym ciągu było finansowane przez Departament Stanu za pośrednictwem USAID i National Endowment for Democracy. A przedstawiciel Centrum w Kolumbii, Rhett Doumitt, wydawał się trzymać starej polityki ujarzmiania radykalnych związków zawodowych w Kolumbii i zachęcania ich do podążania za podejściem związkowym AFL-CIO. Jak ujawniono w depeszach opublikowanych przez Wikileaks, Doumitt regularnie spotykał się z urzędnikami ambasady USA, aby składać sprawozdania ze swoich analiz i prób wywarcia wpływu na związki zawodowe Kolumbii.
W 2008 roku Ambasada niepokoiła się wpływem, jak ją postrzegała, „radykalnych, lewicowych marksistów” na kolumbijskie związki zawodowe. Doumitt wydawał się podzielać tę opinię, ponieważ podczas spotkania „skarżył się na «stalinowskie» podejście przyjęte przez komunistów i innych skrajnie lewicowych przywódców związkowych w CUT” w ich próbach utrzymania niezależności konfederacji i zablokowania powiązań z Międzynarodówką Socjaldemokratyczną ( później ITUC). Na tym samym spotkaniu Doumitt „narzeka, że polityka ruchu robotniczego w Kolumbii utrudnia pozytywny, praktyczny postęp w kwestiach pracy”. Zauważył, że „podczas comiesięcznego spotkania w ramach „dialogu pracowniczego” z prezydentem Uribe, które odbywa się 22 kwietnia, konfederacje skupiły dyskusje na dochodzeniach prowadzonych przez kolumbijskich kongresmenów w związku ze skandalem parapolitycznym. Mimo to Doumitt twierdzi, że związki zawodowe poczyniły postępy w odchodzeniu od swoich tradycyjnych polemicznych perspektyw związanych z zimną wojną”. We wrześniu 2008, Doumitt zlekceważył protesty związków zawodowych dotyczące przemocy paramilitarnejoraz dane National Union School wskazujące na odpowiedzialność paramilitarną, i powtórzył twierdzenie rządu, że „niedawne morderstwa związkowców są w dużej mierze powiązane z pospolitą przestępczością”. Kiedy pracownicy portowi strajkowali w połowie 2009 r., „Doumitt powiedział nam, że jego biuro uważa strajk w porcie za „przedwczesny” i doradzał robotnikom portowym, aby przyjęli mniej konfrontacyjną strategię. […] Centrum Solidarności – poprzez finansowany przez USAID program „Wzmocnienie związków zawodowych w Kolumbii” – będzie pomagać pracownikom portowym w opracowywaniu „bardziej wyrafinowanych” żądań i negocjacjach z rządem ChRL”.
Ponieważ AFL-CIO odmawia udostępnienia swoich archiwów dotyczących AIFLD, w dalszym ciągu opiera swoje Centrum Solidarności na finansowaniu Departamentu Stanu i nie ma demokratycznego nadzoru członkowskiego nad swoimi inicjatywami w zakresie polityki zagranicznej, znaczna część lewicy Ameryki Łacińskiej w dalszym ciągu jest podejrzliwa co do jej motywów i tam zajęcia. (2) Chociaż kolumbijskie związki zawodowe reprezentujące całe spektrum polityczne wyraźnie z zadowoleniem przyjmują wsparcie federacji w kwestii przemocy wobec ruchu robotniczego i niepowodzenia we wdrażaniu LAP, przed nami jeszcze długa droga do prawdziwej międzynarodowej solidarności pracowniczej.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna