Ponieważ Irańczycy grożą wznowieniem niektórych działań nuklearnych w najbliższej przyszłości, ich rozmówcy z Unii Europejskiej (UE) grożą zerwaniem sześciomiesięcznych negocjacji w celu dyplomatycznego rozwiązania kwestii nuklearnej. Zwołali nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), składającej się z 35 członków, w Wiedniu, na którym prawdopodobnie przyłączą się do Stanów Zjednoczonych, zalecając skierowanie sytuacji w Iranie do Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Ale jest mało prawdopodobne, że postawią na swoim. Europejczycy – reprezentowani w negocjacjach przez trojkę Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec – twierdzą, że przed ostatnią rundą rozmów, która rozpocznie się w połowie listopada, Teheran obiecał zamrożenie „wszelkiej działalności związanej ze wzbogacaniem uranu”. W rzeczywistości Irańczycy nie rozpoczęli faktycznego wzbogacania sześciofluorku uranu (gaz UF6), ale przekształcili żółty placek uranowy w prekursor UF6. Według pozaeuropejskiego dyplomaty przebywającego w Wiedniu niezaangażowani gubernatorzy Zarządu MAEA przyjmą irański argument, że są to prace związane z konwersją uranu, a nie wzbogacaniem uranu.
Rodzący się kryzys jest efektem impasu pomiędzy Iranem a unijną trojką. Europejczycy dążą do tego, aby Teheran zaprzestał trwale wszelkiej działalności związanej z uranem i zamiast tego uzależnił się wyłącznie od importu niskowzbogaconego materiału rozszczepialnego produkowanego przez Europejczyków na potrzeby irańskiego cywilnego programu nuklearnego. Jest to całkowicie nie do przyjęcia dla Irańczyków.
3 maja przemawiając na konferencji ONZ mającej na celu przegląd Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), minister spraw zagranicznych Iranu Kamal Kharrazi napomknął o prawdziwej przyczynie pogarszającej się sytuacji nuklearnej w Iranie. Mówił o żądaniach stawianych Iranowi jako o „arbitralnych i egoistycznych kryteriach i progach dotyczących technologii odpornych na proliferację i podatnych na proliferację”, które naruszają „ducha i literę NPT oraz niszczą równowagę między prawami i obowiązkami w Traktat."
Sednem Układu o nieproliferacji jest artykuł IV. Daje każdemu sygnatariuszowi „niezbywalne prawo do rozwoju, badań, produkcji i wykorzystania energii jądrowej do celów pokojowych” oraz do nabywania technologii w tym celu od współsygnatariuszy. W praktyce usunięcie artykułu IV z NPT – jak proponują niektórzy w Stanach Zjednoczonych – oznaczałoby wygaśnięcie prawa sygnatariusza do „cyklu paliwa jądrowego”.
Tankowanie czego?
Ten cykl paliwa jądrowego obejmuje wydobycie rudy uranu, przetworzenie jej na tlenek uranu (żółty placek), przekształcenie żółtego placka najpierw w gazowy tetrafluorek uranu (UF4), a następnie w gazowy sześciofluorek uranu (UF6), a następnie wzbogacenie UF6 w różnym stopniu czystość dla lżejszych izotopów U235: 3.5-4% do stosowania w reaktorach jądrowych; 10-20% na reaktory badawcze; i ponad 90% czystości do wykorzystania w budowie broni nuklearnej.
Gdy pręty paliwowe w elektrowni jądrowej oddają swoją energię, przekształcając wodę w parę napędzającą turbiny wytwarzające energię elektryczną, nazywane są one „prętami zużytymi”. Można je następnie ponownie przetworzyć w celu wydobycia z nich plutonu (Pu239 lub Pu241), który można wykorzystać jako jeszcze bardziej materiał rozszczepialny. Paliwo jądrowe wytwarza zatem zarówno energię elektryczną, jak i więcej paliwa jądrowego, a zatem jest w zasadzie odnawialnym źródłem energii.
„Zakończenie działań związanych z cyklem paliwowym, których żąda od Iranu [UE], oznacza, że zakończyłeś nuklearny NPT” – powiedział Hassan Rouhani, główny negocjator Iranu z trojką UE i sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego kraju (SNSC). „Jeśli usuniesz Artykuł IV, wszystkie kraje rozwijające się wystąpią z Traktatu”.
To nie jest wymyślony scenariusz. Tuż przed otwarciem konferencji ONZ 188 krajów w Nowym Jorku 2 maja w celu przeglądu Układu o nierozprzestrzenianiu broni niejądrowej sygnatariusze Układu o niejądrowej broni niejądrowej spotkali się w Meksyku pod auspicjami Koalicji Nowej Agendy (NAC).
Siedmiu ministrów spraw zagranicznych z krajów Azji, Afryki, Europy i Ameryki Południowej nieposiadających broni nuklearnej podsumowało stanowisko NAC w sprawie International Herald Tribune w następujący sposób: „Kiedy 35 lat temu wszedł w życie nuklearny NPT, głównym układem było to, że państwa nieposiadające broni jądrowej, takie jak my, zrzekną się prawa do opracowywania broni nuklearnej, zachowując jednocześnie niezbywalne prawo do podejmowania badań nad energią jądrową i produkować i wykorzystywać ją do celów pokojowych… podczas gdy pięć państw zadeklarowanych posiadających broń nuklearną ograniczyło, a następnie wyeliminowało swoją broń nuklearną [Artykuł VI]”.
Do tej pory stało się zupełnie jasne, że umowa ta nie została – i nie będzie – dotrzymana. Koalicja Nowej Agendy skrytykowała Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) za poświęcanie całego swojego czasu i energii na monitorowanie i egzekwowanie przestrzegania przepisów przez kraje nieposiadające broni jądrowej, podejrzane o chęć opracowania takiej broni, przy jednoczesnym przeoczeniu oczywistego – że mocarstwa nuklearne nie wdrożyli zobowiązania podjęte na konferencjach przeglądowych NPT w latach 1995 i 2000.
Na przykład w 2000 r. rząd USA zobowiązał się do ratyfikacji Traktatu o całkowitym zakazie prób, ale jeszcze tego nie uczynił i nic nie wskazuje na to, że to zrobi. Obiecała także podpisanie weryfikowalnego porozumienia o zaprzestaniu produkcji nowego materiału rozszczepialnego do broni jądrowej, ale tego nie zrobiła. Co gorsza, administracja Busha od dwóch lat stara się uzyskać od Kongresu zgodę na finansowanie badań nad bronią nuklearną nowej generacji, w tym mini-nuklearkami o małej wydajności i niszczycielami bunkrów nuklearnych. Zobowiązała także laboratoria nuklearne w USA do opracowania sposobów ulepszenia obecnego arsenału nuklearnego poprzez uczynienie go solidniejszym i trwalszym.
Zastępca sekretarza stanu USA Stephen Rademaker ostrożnie zwrócił uwagę na konferencji przeglądowej NPT, że Traktat Moskiewski administracji Busha z Rosją z 2002 r. wymagał ostrego zmniejszenia liczby zatrzymanych operacyjnie rozmieszczonych głowic nuklearnych do 2012 r. Nie powiedział natomiast, że głowice te zostałby odłożony na jakiś czas, a nie zniszczony, oraz że w traktacie dwustronnym brakuje procedur weryfikacji.
Przedstawiciele Koalicji Nowej Agendy poruszyli także inny drażliwy punkt dla sygnatariuszy NPT nienuklearnych. Podkreślili konferencję przeglądową NPT z 2000 r., podczas której kraje posiadające broń jądrową po raz kolejny sformułowały „jednoznaczne” zobowiązanie do całkowitej eliminacji swoich arsenałów nuklearnych. „Ten cel jest tym ważniejszy w świecie, w którym terroryści dążą do zdobycia broni masowego rażenia” – napisali. „Państwa posiadające broń nuklearną powinny uznać, że rozbrojenie i nieproliferacja [są] procesami wzajemnie się wzmacniającymi: To, co nie istnieje, nie może się rozmnażać."
Z kolei trzy zachodnie kraje posiadające broń nuklearną (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja) są przede wszystkim zainteresowane zamknięciem luk prawnych w NPT, które ich zdaniem mogą zostać wykorzystane przez państwa nieposiadające broni jądrowej do fabrykacji broń nuklearną – zwłaszcza oczywiście „niezbywalne prawo” do nabycia technologii podwójnego zastosowania, która mogłaby zostać następnie wykorzystana do celów cywilnych lub wojskowych. Na przykład wirówki stosowane do wzbogacania uranu do czystości 3.5–4% w elektrowniach jądrowych lub do czystości 10–20% w reaktorach badawczych można również wykorzystać do produkcji uranu o czystości przekraczającej 90% na potrzeby broni.
Irańskie ruchy
W przypadku Iranu jego przywódcy publicznie zaproponowali unijnej trojce „obiektywne gwarancje” dotyczące pokojowych zamierzeń programu wzbogacania uranu (który ma być monitorowany przez MAEA). Z drugiej strony Waszyngton upiera się, że Teheran wykorzystuje NPT jako przykrywkę, aby zbliżyć się na skraj produkcji broni nuklearnej; że zamierza wycofać się z NPT w wybranym przez siebie momencie (tak jak zrobiła to Korea Północna), a następnie w ciągu kilku tygodni zmontować broń nuklearną. Czyniąc to, Iran przełamałby monopol na broń nuklearną, jakim Izrael cieszy się na Bliskim Wschodzie od 1968 roku. Zarówno administracja Busha, jak i Izrael są zdeterminowani, aby utrzymać ten monopol.
Waszyngton argumentuje również, że Teheran zrzekł się wszelkich praw wynikających z Traktatu, wprowadzając MAEA w błąd co do charakteru swojego programu wzbogacania uranu. Iran nie akceptuje tej oceny, podobnie jak pozostałych 34 członków rady zarządzającej MAEA.
Iran swoje dotychczasowe zachowanie w kotka i myszkę przypisuje sankcjom gospodarczym zastosowanym wobec niego przez Europejczyków i Amerykanów, które pozbawiły go dostępu do cywilnej technologii nuklearnej, do której jest uprawniony jako sygnatariusz NPT.
Jednak obecnie irańscy przywódcy uczą się, że przejrzystość ma swoje zalety. Po publikacji w dniu 13 marca br Sunday Times w związku z wyciekiem z biura izraelskiego premiera Ariela Szarona na temat możliwych planów jego kraju dotyczących napadu na irański zakład wzbogacania uranu w Natanz, prezydent Muhammad Khatami eskortował do podziemnego obiektu grupę 30 dziennikarzy lokalnych i zagranicznych.
To rozwiało częściowo pełną strachu mistykę związaną z miejscem stworzonym przez historię rozsiejoną przez izraelskich urzędników. Wśród konstrukcji, które zobaczyli odwiedzający dziennikarze, znajdowała się ogromna pusta hala przeznaczona do zainstalowania w przyszłości tysięcy wirówek. Kilka tygodni później Iran złamał kolejne tabu. Zabrała Elahe Mohtasham, przedstawicielkę londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, z całodniową wizytą w Zakładzie Konwersji Uranu w Isfahanie.
W obszernym raporcie opublikowała w Sunday Times 1 maja opisała nie tylko sprzęt i budynki, które zobaczyła, ale także swoje rozmowy w języku perskim z naukowcami i innymi urzędnikami na miejscu. Obiekt, ukończony w marcu 1998 r., odwiedza MAEA co trzy lub cztery tygodnie. To tam w marcu 2004 roku Irańczycy po raz pierwszy przekształcili żółty placek w gazowy sześciofluorek uranu UF6. W ten sposób Iran stał się dziesiątym krajem na świecie, który to zrobił – pięciu członków pierwotnego klubu nuklearnego, czyli USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Chiny; a później Izrael, Indie, Pakistan i Brazylia.
W ciągu trzech miesięcy zakład w Isfahanie wyprodukował 45 kg UF6. Do października zapasy UF6 wzrosły do 3,000 kg. Naukowcom i technikom, w tym kobietom, udało się również przekształcić gazowy UF6 w ciecz. Wtedy to, wraz z przystąpieniem Iranu do rozmów z unijną trojką, wszelka działalność została zawieszona. Na pytanie, czy będą w stanie wyprodukować wystarczającą ilość UF6, aby zasilić przyszłe 50,000 90 wirówek w Natanz, XNUMX km na północny wschód, naukowcy odpowiedzieli: „Tak”.
Według MAEA od kwietnia do października 2004 r. liczba wirników wirówek w Iranie wzrosła z 1,140 do 1,274. Rouhani ujawnił, że rząd zbudował i zmontował wszystkie te wirówki w ciągu roku i kilku miesięcy. Później stwierdził, że doniesienia o tunelach ochronnych i obiektach podziemnych budowanych przez Iran na potrzeby swoich obiektów nuklearnych „mogą być prawdziwe”.
Naukowcy z zakładu konwersji uranu w Isfahanie byli zaznajomieni z tym zjawiskiem Sunday Times opowieść o izraelskich planach ataku na irańskie obiekty nuklearne. Powiedzieli Mohtashamowi, że nie mają ochrony przed atakiem militarnym i że tunele są w rzeczywistości bardzo wąskie, na tyle, aby mogły się przez nie przecisnąć dwie osoby. Wierzyli jednak, że jakikolwiek atak USA lub Izraela zdestabilizuje cały region i w tym momencie Iran prawdopodobnie wycofa się z Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i rozpocznie prawdziwy program broni nuklearnej.
Europejscy negocjatorzy wydają się być świadomi strasznych konsekwencji ataków wojskowych na Iran ze strony Izraela lub Stanów Zjednoczonych. Do tej pory najwyraźniej chcieli podtrzymać rozmowy, mając nadzieję, że pragmatyczny zwycięzca wyborów prezydenckich zaplanowanych na 17 czerwca otworzy drogę do porozumienia w tej sprawie. „Pragmatyczny” to ich hasło określające Ali Akbara Hashemi Rasfanjaniego, przebiegłego polityka, który wraz z Najwyższym Przywódcą Alim Khamanei jest obecnie jedynym żyjącym członkiem najwyższego kierownictwa, który odegrał kluczową rolę w doprowadzeniu do rewolucji islamskiej w 1979 r.
Irańczycy nie wydają się nadmiernie zaniepokojeni faktem, że nadzwyczajne spotkanie gubernatorów MAEA przełoży dyskusję w sprawie skargi Europejczyków na ich regularne cokwartalne spotkanie, które ma się odbyć zaledwie kilka dni przed wyborami prezydenckimi w Iranie. Nawet jeśli sprawa zostanie skierowana do Rady Bezpieczeństwa ONZ, istnieje bardzo duża szansa, że Chiny i Rosja zawetują każdą uchwałę nakładającą sankcje na Iran. Ogólnie rzecz biorąc, Irańczycy uważają, że wypchnięcie tej kwestii na arenę międzynarodową spowoduje globalny podział między światem rozwijającym się a światem zachodnim. Być może przeceniają, ale nie ulega wątpliwości, że jest to kwestia najwyższej wagi w stosunkach międzynarodowych.
Autorem jest Dilip Hiro Irański labirynt: podróże przez teokratyczny Iran i jego furie (właśnie wydawane przez Nation Books) i Niezbędny Bliski Wschód: obszerny przewodnik.
Drukowana wersja tego artykułu jest dostępna w The Middle East International, nr. 750.
Prawa autorskie 2005 Dilip Hiro
[Ten artykuł pojawił się po raz pierwszy w Internecie na Tomdispatch.com, blog internetowy Nation Institute, który oferuje stały dopływ alternatywnych źródeł, wiadomości i opinii Toma Engelhardta, wieloletniego redaktora działu wydawniczego i autora książki Koniec kultury zwycięstwa i Ostatnie dni wydawnictwa.]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna