Dyskusja zainicjowana przez aktywistkę, autorkę i reżyserkę Naomi Klein poruszyła ważne dla ruchu ekologicznego pytania, od charakteru grup głównego nurtu po strategie lewicy. Chris Williams, Autor Ekologia i socjalizm: rozwiązania kapitalistycznego kryzysu ekologicznego i uczestnik koalicji ekosocjalistycznej Zmiana systemu, a nie zmiana klimatu, stanowi odpowiedź na debatę toczącą się w pierwszej części trzyczęściowy artykuł.
Taktyka: nauka i sztuka optymalnego wykorzystania siły bojowej, biorąc pod uwagę bezpośrednią sytuację bojową.
Strategia: nauka i sztuka prowadzenia kampanii wojskowej w jej aspektach wielkoskalowych i długoterminowych.
— Kompleksowy słownik języka angielskiego New Webstera
NAOMI KLEIN, w niedawnym wywiadzie dla Salon.com zatytułowany „Grupy zielonych mogą być bardziej szkodliwe niż osoby negujące zmiany klimatyczne” wywołał wściekłą debatę wśród aktywistów z prawej i lewej strony północnoamerykańskiego ruchu ekologicznego.
Dzięki artykułowi Kleina płomienie kontrowersji zostały podsycone i wywołały ognistą retorykę wokół sporu, który tlił się od czasu pojawienia się w ruchu bardziej walecznego i charakterystycznego nurtu lewicowego – prądu kojarzonego z koncepcją sprawiedliwości klimatycznej i która rozwinęła się jeszcze bardziej, odkąd Occupy wkroczyła na scenę polityczną jesienią 2011 roku.
Wybitny bloger klimatyczny Joseph Romm, w dość złośliwym kawałku, określiła poglądy Klein jako „przepełnione sprzecznymi „przynętami medialnymi”, pozbawionymi treści stwierdzeniami” i zaleciła, aby nikt nie recenzował ani nie kupował jej nadchodzącej książki i filmu o zmianach klimatycznych.
Klein odpowiedział że skoro ani jej książka, ani film nie ukazały się jeszcze, ich krytyka stanowi „nową odmianę starej szkoły arogancji” – i że jeśli ktoś jest winny „zabrania młota kowalskiego sojusznikowi”, Romm powinien zbadać „co masz w (cholernej) dłoni”.
Niezależnie od retoryki otwarcie przestrzeni dla szerszej i głębszej dyskusji politycznej należy z zadowoleniem przyjąć w ruchu, który ze szkodą dla niego zbyt często skupiał się bardziej na konkretnych bitwach ekologicznych i aktywizmie niezbędnym do ich wygrania, niż na badaniu i dyskusję na temat polityki leżącej u podstaw konkretnego sposobu działania.
Biorąc pod uwagę kryzys ekologiczny, pilną potrzebę działania i konserwatyzm głównego nurtu ruchu, zdominowanego przez gigantyczne, odgórne i dobrze finansowane organizacje pozarządowe, takie jak Fundusz Obrony Środowiska (EDF), Rada Obrony Zasobów Narodowych (NRDC) i w innych nie tylko często pomijano kwestię strategii, ale zaniedbywano nawet pełne omówienie odpowiedniej taktyki.
Poza indywidualnymi bohaterami szersza debata zasadniczo sprowadza się do jednego i niezwykle ważnego pytania: jaki jest najskuteczniejszy teren i przy użyciu jakiej kombinacji żołnierzy i sojuszników ruch ekologiczny powinien nawiązać kontakt z przeciwstawnymi siłami, aby wyjść zwycięsko?
Można podejrzewać, że biorąc pod uwagę próby zagłuszenia argumentów Kleina przez niektóre bardziej zorientowane na rynek organizacje ekologiczne, to tym, czemu sprzeciwiają się najbardziej, w rzeczywistości nie jest twierdzenie, że są gorsze od osób negujących klimat. Raczej dla nich większy grzech Kleina leży gdzie indziej, w ujawnieniu dyskusji, którą wielkie zielone organizacje pozarządowe wolałyby ukryć.
Obawiają się antagonizowania swoich źródeł finansowania i utraty milionów dolarów, jeśli zwiążą się z bardziej radykalnymi ideami – takimi, które skupiają się na dyskusji na temat natury samego kapitalizmu oraz powiązań między naszym systemem gospodarczym i społecznym a kryzysem ekologicznym i klimatycznym. Ta straszna perspektywa zagraża nie tylko określonej taktyce, ale całej ich racji bytu.
- - - - - - - - - - - - - - - -
PRZYWOŁYWANIE SŁOWA sprawiedliwość, podobnie jak zrobili to kolorowi aktywiści, kiedy na przełomie lat 1970. i 80. zakładali organizacje, aby stawić czoła zjadliwemu i wszechobecnemu zinstytucjonalizowanemu rasizmowi środowiskowemu, debata ta tak naprawdę sięga wstecz, jak wspomniała Naomi Klein, do kontrowersji, które pojawiły się po raz pierwszy wraz ze wzrostem znaczenia Współczesny ruch ekologiczny w USA pod koniec lat 1960.
Ruch skutecznie się podzielił. Z jednej strony był przeważnie biały ruch głównego nurtu, który odrzucał lub bagatelizował kwestie rasy, klasy czy płci i skupiał się głównie na kwestiach związanych z dziką przyrodą oraz jej ochroną. Z drugiej strony był bardziej lokalny i najczęściej kierowany przez Afroamerykanów ruch na rzecz sprawiedliwości środowiskowej, skupiający się na środowisku ludzkim dotkniętym rasizmem środowiskowym, biedą i nierównością w obszarach miejskich i wiejskich.
Zamiast móc współpracować ze strukturą władzy, koncepcja sprawiedliwości implikuje władzę związek i przeciwstawne strony o odrębnych interesach.
Cytując Van Jonesa w: A Washington Post artykuł na początku tego roku„Zasadniczo mamy ruch na rzecz ochrony środowiska segregujący rasowo… Jesteśmy zbyt uprzejmi, aby to powiedzieć. Zamiast tego mówimy, że mamy ruch na rzecz sprawiedliwości środowiskowej i ruch głównego nurtu”.
Nie precyzując, które grupy były krytykowane, raport NAACP na temat nieproporcjonalnych skutków rasowych i klasowych elektrowni węglowych w USA zauważył:
Problem [oddzielenia oddolnych organizacji zajmujących się sprawiedliwością środowiskową od dużych zielonych organizacji pozarządowych] odzwierciedla niedociągnięcia wielu zwolenników ochrony środowiska głównego nurtu: wielu zwolenników klimatu potępiając fakt, że zmiany klimatyczne będą nieproporcjonalnie wpływać na ludzi biednych i osoby kolorowe na Globalnym Południu, wielu zwolenników klimatu często nie podkreślało ciągłego, nieproporcjonalnego wpływu branż wysokoemisyjnych na ludzi biednych i kolorowych w Stanach Zjednoczonych. Energia kampanii zwykle koncentruje się na elektrowniach węglowych, które geograficznie znajdują się w pobliżu działaczy klimatycznych (głównie białych, należących do klasy średniej) – takich jak elektrownie węglowe na kampusach uniwersyteckich – zamiast skupiać się na elektrowniach węglowych, które najbardziej wpływają na biednych ludzi i ludzi koloru.
Kiedy Jacqui Patterson, dyrektor ds. sprawiedliwości klimatycznej w NAACP, została poproszona o komentarz wywiad dla witryny środowiskowej Yale e360 w związku z brakiem przywództwa i reprezentacji osób kolorowych w głównych organizacjach ekologicznych odpowiedziała: „Historycznie nie udało się wyrazić wpływu tych kwestii na społeczności kolorowe i społeczności o niskich dochodach w Stanach Zjednoczonych”.
Natomiast organizacje ekologiczne, takie jak Sierra Club i Greenpeace pragną zmiany i stać się bardziej świadomymi nieproporcjonalnych rasowych skutków zanieczyszczeń na Północy, jak również stać się bardziej reprezentatywnymi, włączającymi i zaangażowanymiDopóki będzie koncentrować się na strategii korporacyjnej obejmującej lobbowanie, zbieranie funduszy i głośne akrobacje reklamowe, którym brakuje silnego elementu sprawiedliwości społecznej, demokracji członkowskiej lub zaangażowania społeczności, zmiany będą stopniowe i boleśnie powolne.
- - - - - - - - - - - - - - - -
PODNOSZENIE tych trudności i różnych poglądów politycznych w ruchu ekologicznym nie oznacza „podziałów” ani „osłabienia” ruchu, jak to często bywa z oskarżeniami osób próbujących zamknąć dyskusję polityczną. Jest to raczej absolutnie niezbędne, jeśli mamy iść do przodu w tych rozpaczliwych czasach.
W związku z tym debata ma taki poziom wagi, który powinien zachęcić wszystkich zainteresowanych przyszłością naszej planety do rozważenia, przeanalizowania i dyskusji, ponieważ dotyczy ona bezpośrednio przyszłości ruchu. A ponieważ zbudowanie skutecznego, masowego, niezależnego ruchu i demokratycznej, bojowej organizacji na rzecz sprawiedliwości społecznej i ekologicznej jest jedyną rzeczą, która zapobiegnie niekontrolowanym zmianom klimatycznym i masowym wymieraniu, które stawiają pod znakiem zapytania przyszłość cywilizacji ludzkiej, niezwykle ważne jest, aby aktywiści zaangażowali się w działania kwitnącą, bardzo potrzebną i bardzo zdrową debatę na temat strategii i taktyki.
Debata ponownie wybuchła na blogach i stronach internetowych poświęconych środowisku, ponieważ tak jak 30 lat temu ruch na rzecz sprawiedliwości środowiskowej wyłonił się z aktywistów i społeczności kolorowych, tak radykalne skrzydło ruchu rośnie, staje się bardziej asertywne, zadaje nowe pytania i poszukuje przezwyciężyć wcześniejsze słabości i zaniedbania polityczne. Nowe pytania nie dotyczą tylko tego, jak zestawić nasze siły, aby wygrać pojedyncze bitwy, ale także tego, jak połączyć te zwycięstwa w kampanię mającą możliwy do zidentyfikowania cel i wielką wizję.
Z strategicznego punktu widzenia, na dużą skalę i w dłuższej perspektywie, o jakie społeczeństwo walczymy? Czy staramy się jedynie oszlifować niektóre z stale rozszerzających się, bardziej szorstkich krawędzi kapitalizmu, jednocześnie utrzymując system w pewnym stopniu zamknięty i przynajmniej kilka małych obszarów wolnych od motywu zysku?
A może walczymy o zupełnie inny świat? Wolna od towarów, fast foodów, agrobiznesu, rynków emisji, wojen o kluczowe zasoby, biedy, rasizmu i seksizmu – a także dla prawdziwie obiektywnej nauki i technologii, która nie jest już wypaczona i zniekształcona przez priorytety akumulacji finansowej.
Jak oboje możemy teraz walczyć o znaczącą zmianę (taktykę), która jednocześnie pomaga budować ruch i przybliża nas do naszych większych, bardziej długoterminowych celów (strategia)? Jak odróżnić skuteczne taktyki, które uzupełniają naszą ogólną strategię, od tych, które prowadzą nas w ślepe uliczki?
To, jak odpowiemy na te pytania polityczne, określa, w jaki sposób i z kim się organizujemy. W rzeczywistości jest to bardzo stara debata, która pojawia się zawsze, gdy ruch społeczny znajduje się w impasie. Kwestia strategii i taktyki wyrasta z konkretnej sytuacji, przed którą stają nowi działacze wciągnięci w walkę.
Bardzo często skutkuje to pojawieniem się nowych organizacji, które lepiej reagują na zwiększone wymagania i szersze światopoglądy nowo zradykalizowanych uczestników, co zaczynamy obserwować w przypadku tworzenia się grup narodowych, takich jak 350.org, Rising Tide, lewicowa koalicja Zmiana systemu, a nie zmiana klimatu i, co najważniejsze, nowo powstająca organizacja tubylcza Już więcej bezczynności.
Tak było w przypadku ruchu na rzecz praw obywatelskich, gdy nowi, młodzi działacze, pragnący szybszych i bardziej dogłębnych zmian, rozczarowali się powolną i legalistyczną drogą obraną przez czcigodne organizacje praw obywatelskich, takie jak NAACP (pomimo swoich radykalnych korzeni). . Agitowali i tworzyli organizacje niezależne i otwarte na nową taktykę o większych celach.
Zamiast kłaść nacisk na ekspertów, lobbing, perswazję moralną i pozwy przed sądami, taktykę przekierowano w stronę mobilizacji czarnej populacji jako całości – poprzez masowe, pokojowe, bezpośrednie działania, osadzone w strategii eskalacji aktywizmu i zaangażowania ze strony coraz szerszej społeczności. warstwy społeczeństwa.
Konferencja Przywódców Południowych Chrześcijan została utworzona w 1957 roku przez Martina Luthera Kinga Jr. po sukcesie bojkotu autobusowego w Montgomery. Trzy lata później, gdy ruch okupacyjny przy lunchach nabrał rozpędu, studenci utworzyli Studencki Komitet Koordynacyjny ds. Pokoju. Po zdobyciu praw politycznych w 1964 i 1965 r. ruch uległ dalszej radykalizacji, a King skupił się na prawach ekonomicznych. Na północy w 1966 roku powstała kolejna nowa organizacja: Partia Czarnych Panter.
- - - - - - - - - - - - - - - -
WE współczesnym ruchu ekologicznym istnieją duże, dobrze finansowane organizacje pozarządowe, które uważają partnerstwo z korporacjami i strategię opartą na lobbingu wśród polityków i walkach sądowych za najskuteczniejszy sposób moderowania zachowań korporacji i ograniczenia ich działań zanieczyszczających środowisko i przeciwdziałających zanieczyszczeniom. działalność ekologiczna.
Jak zauważył Klein, w epoce neoliberalizmu proces posunął się jeszcze dalej i duże, nominalnie zielone organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną środowiska (ENGO) działały w oparciu o paradygmat nie „pozywania drani”, ale „pracy poprzez partnerstwa korporacyjne z draniami”. .”
Z drugiej strony, jako dowód na to, że ich podejście się sprawdza, organizacje takie jak EDF przytaczają w swojej obronie wiele wygranych procesów sądowych, zmianę zachowań przedsiębiorstw i przyjęcie kodeksów zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw. W odpowiedzi Kleinowi, starszy wiceprezes EDF ds. strategii i komunikacji, Eric Pooley, powiedział, że „stojąc przed wyborem: poczynienia rzeczywistych postępów w walce ze zmianami klimatycznymi czy prowadzenia wojny ideologicznej, zawsze wybierzemy to pierwsze” – jakby było to oczywiste że te dwie rzeczy się wykluczają. Dając trąbkę branży, Pooley napisał:
W 1991 roku pomogliśmy firmie McDonald's wycofać piankowe pojemniki na kanapki typu „clamshell”. W 2004 roku firmy EDF i FedEx wprowadziły na rynek pierwsze w historii hybrydowe ciężarówki „gotowe do jazdy ulicznej”. Obecnie pojazdy hybrydowe znajdują się w setkach flot korporacyjnych, od UPS, przez Coca-Colę, po pocztę amerykańską. Od 2008 roku w ramach programu Korpusu Klimatycznego EDF zapewniono setki absolwentów studiów MBA w największych korporacjach na świecie, których zadaniem jest zarówno zwiększanie efektywności energetycznej już dziś, jak i kształcenie ich na przyszłych liderów biznesu. Do tej pory stypendyści z Korpusu Klimatycznego zidentyfikowali potencjalne oszczędności energii na 1.2 miliarda dolarów, przy czym redukcja emisji gazów cieplarnianych jest równoznaczna z wyeliminowaniem z dróg 200,000 XNUMX samochodów.
Innymi słowy, kompromis i praca z istniejącymi siłami to sposób na osiągnięcie wymiernych postępów w osiąganiu celów, co do których mogą zgodzić się wszyscy ekolodzy.
Można z pewnością argumentować przeciwko temu, że zwiększanie efektywności zarabiania pieniędzy przez Coca Colę, McDonald's, FedEx i UPS przy jednoczesnym zapewnieniu im zielonego zaufania za zmodyfikowane praktyki biznesowe mija się z celem.
- - - - - - - - - - - - - - - -
W racjonalnym społeczeństwie, które mierzyłoby się swoją zdolnością do opieki nad wszystkimi swoimi obywatelami – co w konsekwencji obejmowałoby świat ożywiony i nieożywiony, na którym zostało zbudowane – żadna z tych organizacji w ogóle nie istniałaby. Wytwarzają produkty i usługi, które nie są rzeczywiście przydatne dla społeczeństwa, a w przypadku Coca-Coli i McDonalds aktywnie szkodzą zdrowiu ludzi i zwierząt.
Jednak EDF, wraz z NRDC i Nature Conservancy, należą do najbardziej konserwatywnych ze wszystkich organizacji zajmujących się ochroną środowiska. Choć mają ogromny wpływ dzięki milionom dolarów, które mogą przeznaczyć na daną kampanię, oraz pozytywnemu przekazowi, jaki uzyskują w mediach korporacyjnych, wielu oddolnych ekologów jest świadomych, że ich wysoce konserwatywne poglądy polityczne kształtują ich powiązania finansowe i polityczne . Dlatego stanowią łatwy cel do odrzucenia skuteczności ich rzekomych rozwiązań.
W końcu NRDC, Nature Conservancy i EDF nie tylko opowiadają się za gazem ziemnym jako „paliwem pomostowym” i „odpowiedzialnym” szczelinowaniem w celu jego uzyskania – wszystkie są częścią USCAP, Partnerstwo na rzecz Działań Klimatycznych Stanów Zjednoczonych. Jest to grupa, do której należą tacy zwolennicy ochrony środowiska, jak Shell, Rio Tinto, Dow, Exelon i PepsiCo, wśród swoich gigantycznych międzynarodowych koncernów z branży energetycznej, farmaceutycznej i samochodowej. Jeśli to nie kwalifikuje się jako„zielonego prania”, Nie wiem, co to robi.
Ponadto, jak już wcześniej zauważył Klein, wiele największych zielonych organizacji pozarządowych nie tylko dziesiątki milionów dolarów – a w niektórych przypadkach setki milionów – zainwestowało w korporacyjne kasyno zwane inaczej giełdą, wiele z nich nawet nie szuka producentów broni ani zapasów paliw kopalnych w trakcie rozwijającej się kampanii zbycia inwestycji prowadzonej przez studentów.
Chociaż Sierra Club od tego czasu odrzucił darowizny od Clorox i 26 milionów dolarów, które otrzymał od Chesapeake Energy Corp. – która przerabiała gaz ziemny i najwyraźniej przekazała ją w nadziei, że przebije swoich konkurentów w przemyśle węglowym – przywódcy Klubu nie mieli problemu z wymianą darczyńców i przyjąć podwójną kwotę od multimiliardera, zwolennika zatrzymania i rewizji, Michaela Bloomberga, burmistrz, który przechwala się, że zmienił Nowy Jork w towar o wartości dodanej i „produkt z najwyższej półki”.
Jednak w nagrodzie za „ekościemę” w pełnym tego słowa znaczeniu toczy się zacięty wyścig o pierwsze miejsce pomiędzy Pentagonem za wysoce pomysłową koncepcję żeglarstwa „Wielka Zielona Flota”–lub Agencję Ochrony Środowiska, która przyznała w tym roku nagrodę Climate Leadership Award firmie Raytheon, firmą specjalizującą się w byciu „wiodący na świecie producent rakiet, dostarczanie broni defensywnej i ofensywnej dla powietrza, lądu, morza i przestrzeni.”
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna