Przyznanie się Iranu, że wzbogaca uran w drugim obiekcie nuklearnym, zostało w piątek przyjęte z niepokojem w salach Waszyngtonu i amerykańskich redakcjach. Obama od dawna ostrzegał przed „egzystencjalnym zagrożeniem”, jakie Iran stanowi dla USA i ich sojuszników. Obawy związane z nuklearnym Iranem są zrozumiałe zarówno dla tych, którzy opowiadają się za zniesieniem broni nuklearnej, jak i dla tych, którzy martwią się niebezpieczeństwem, jakie dla przetrwania ludzkości stwarza rozprzestrzenianie broni nuklearnej. Warto jednak zaznaczyć, że administracja Obamy nie podziela tych obaw. Urzędnicy amerykańscy zawsze byli zajęci tym, jak zabronić wrogim państwom rozwijania tej broni, przy jednoczesnym zapewnieniu maksymalnej manewrowości USA i sojuszników w zakresie przechowywania takiej broni, a nawet jej użycia, gdy uzna się to za konieczne.
Konsekwentnie podkreślam, że wywiad amerykański i wywiad międzynarodowy nie dostarczają żadnych dowodów na to, że Iran opracowuje broń nuklearną. Choć podtrzymuję ten wniosek, warto zauważyć, że oświadczenie Iranu z tego tygodnia, że po cichu pracuje nad paliwem jądrowym (paliwem, którego nie zgłosił Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej) jest niepokojące dla tych, którzy dbają o przejrzystość w rozwoju i wykorzystaniu paliwa jądrowego paliwo jądrowe. Rzeczywiście nie byłoby zaskakujące, gdyby reżim irański w pewnym momencie – być może w najbliższej przyszłości – zdecydował, że musi opracować broń nuklearną, aby uchronić się przed wojowniczą retoryką i groźbami ze strony USA i Izraela. Jest również przynajmniej teoretycznie możliwe, że Iran zdecydował się już kontynuować program zbrojeniowy, chociaż uran ujawniony w dwóch irańskich elektrowniach jądrowych wyraźnie nie nadaje się do wykorzystania w opracowywaniu takiej broni. Cały uran obecnie używany w Iranie – przynajmniej ten, który został zgłoszony MAEA lub przez niego znaleziony – nie ma jakości dopuszczonej do produkcji broni. The BBC donosi, że zgodnie z prawem Iran „nie musi informować MAEA o żadnym nowym obiekcie [jądrowym] aż do 180 dni przed umieszczeniem w obiekcie jakichkolwiek materiałów nuklearnych”. Dla przypomnienia, druga fabryka, o której w wiadomościach podano w tym tygodniu, jeszcze nie uruchomiła się. Nie jest zatem dowodem – wbrew twierdzeniom Obamy – na naruszenie przez Iran procesu inspekcji lub Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Najważniejszą kwestią, którą należy zrozumieć, jest to, że na dzień dzisiejszy nadal nie ma niezbitych dowodów na to, że Iran opracowuje broń nuklearną.
Jednakże z pewnością istnieje dobry powód, aby Irańczycy niepokoili się agresją USA. Choć administracja Obamy wskazuje, że usiądzie i będzie negocjować z Iranem bez warunków wstępnych, odmawia również wycofania ze stołu opcji wojskowej. Groźba ataku USA (lub samego ataku) grozi pogrążeniem i tak już niestabilnego regionu w całkowitym chaosie. Przegląd dotychczasowych osiągnięć polityki zagranicznej USA jest również powodem do niepokoju przy ocenie zagrożeń USA wobec Iranu. Poniższa recenzja jest pouczająca:
Liczba głównych inwazji Stanów Zjednoczonych od czasu II wojny światowej: 13
Według ostrożnych szacunków, w ciągu ostatnich 65 lat Stany Zjednoczone przewodziły kilkunastu inwazjom na suwerenne kraje – w tym atakom na Koreę Północną (1950 i 1951), Kubę (1961), Wietnam Południowy (1962), Republikę Dominikany (1965), Kambodżę (1970), Liban (1982-1983), Grenada (1983), Panama (1989), Irak (1991), Haiti (1994), Afganistan (2001) i ponownie Irak (2003). Tajne operacje USA mające na celu obalenie obcych rządów są około trzy razy częstsze niż inwazje. Jak wyjaśnia William Blum w swojej klasycznej książce Zbuntowane państwo„Od 1945 r. do końca stulecia Stany Zjednoczone próbowały obalić ponad 40 obcych rządów i zmiażdżyć ponad 30 ruchów populistyczno-nacjonalistycznych walczących z nieznośnymi reżimami”. Do tej listy prób obalenia kraju po 2000 roku można dodać: Wenezuelę, Irak, Haiti, Afganistan, Palestynę i Iran – żeby wymienić tylko znane nam przypadki.
Liczba broni nuklearnej, którą posiadają Stany Zjednoczone i sojusznicy, co stanowi naruszenie ducha Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej: 22,965 XNUMX
Chociaż Iran nie jest państwem nuklearnym, liczba broni nuklearnej posiadanej przez mocarstwa, które albo popierają sankcje, albo atak na Iran, jest zdumiewająca (ta lista obejmuje Rosję, USA, Wielką Brytanię, Izrael, Wielką Brytanię i Francję). Stany Zjednoczone są jedynym krajem, który użył broni nuklearnej przeciwko ludności cywilnej, pomimo twierdzeń, że bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki było odpowiedzialnym czynem, mającym na celu zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych wśród Amerykanów i wymuszenie wcześniejszego zakończenia wojny.
Ile razy MAEA pomyślnie przeprowadziła inspekcję arsenałów nuklearnych Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w celu wymuszenia na nich rozbrojenia: 0
Ten punkt pozostaje absolutnie istotny. Państwa nuklearne zachowują swoje „prawo” do posiadania broni nuklearnej na czas nieokreślony, zmuszając jednocześnie inne kraje do inspekcji pod groźbą sankcji i wojny. W przypadku Iranu i Iraku oba kraje zostały zmuszone do inspekcji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ – organ, którego Stany Zjednoczone od dawna używają jako broni przeciwko słabszym państwom nieposiadającym broni nuklearnej. Co więcej, Stany Zjednoczone nawet nie udają, że potajemnie odtwarzają swoje zapasy broni nuklearnej. Przywódcy amerykańscy z pogardą obnoszą się ze swoim lekceważeniem wymogów rozbrojeniowych wynikających z Układu NPT, publicznie ogłaszając zamiar przebudowy broni nuklearnej. Dobrym przykładem jest program niezawodnej wymiany głowicy bojowej, który Sekretarz Obrony Robert Gates wspierał jako sposób na „modernizację” amerykańskich zapasów broni nuklearnej. Finansowanie programu zostało ostatecznie odcięte przez Kongres w 2008 r., chociaż nie powstrzymało to Stanów Zjednoczonych od opracowywania i używania na polu bitwy innej broni radioaktywnej, takiej jak pociski ze zubożonego uranu. Chociaż zubożony uran z pewnością nie jest tym samym, co broń nuklearna, dobrze byłoby pamiętać, że niebezpieczeństwo związane z bronią radioaktywną jest wymieniane jako główny powód przetrzymywania rzekomych terrorystów, takich jak Jose Padilla – niesławny „brudny bombowiec” z Chicago.
Ile razy Iran groził innemu krajowi nuklearną zagładą: 0
Wiele mówiło się o rzekomym twierdzeniu irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, że „wymaże Izrael z mapy”. Naukowa analiza tego incydentu pokazuje, że jest to prawdopodobnie niedokładna interpretacja oświadczenia Ahmadineżada. Jak wyjaśnia ekspert ds. Bliskiego Wschodu Juan Cole, oświadczenie to zostało pierwotnie zaczerpnięte z przemówienia ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, który obiecał, że „[izraelski] reżim okupujący Jerozolimę musi zniknąć z kart czasu”. Jak rozumieją osoby zaznajomione z konfliktem izraelsko-palestyńskim, istnieje wielka różnica pomiędzy żądaniem zakończenia nielegalnej okupacji a groźbą zmiecenia państwa Izrael z powierzchni ziemi. Ahmadineżad jest słusznie potępiany na całym świecie jako antysemita, ale zaprzeczanie Holokaustowi nie jest równoznaczne ze wspieraniem nuklearnej zagłady Izraela. Nawet jeśli Ahmadineżad naprawdę wierzy, że Izrael powinien zostać zniszczony, amerykańskim ekspertom i urzędnikom trudno jest wyjaśnić, w jaki sposób wykonałby to zadanie bez posiadania broni nuklearnej, a także w świetle faktu, że Ahmadineżad nie posiada uprawnień do podejmowania decyzji dotyczących Irańska polityka zagraniczna. Jako najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei ma ostatnie słowo w sprawie polityki zagranicznej. Co więcej, przywódcy irańscy jeszcze w 2003 roku oświadczyli, że są skłonni negocjować złagodzenie napięć z USA w zamian za uznanie Izraela w granicach izraelsko-palestyńskich sprzed 1967 roku. Fakt ten rzadko trafia na dziennikarskie i polityczne tablice przedstawiające Iran jako „egzystencjalne zagrożenie” dla Izraela.
Liczba krajów, którym Stany Zjednoczone wyraźnie zagroziły zagładą nuklearną: 8
Znam co najmniej osiem przypadków, w których Stany Zjednoczone groziły krajom bronią nuklearną. jako Los Angeles Times jak podano w 2002 r., „Nuclear Posture Review” administracji Busha zawierał „plany awaryjne dotyczące użycia broni nuklearnej przeciwko co najmniej siedmiu krajom, a mianowicie nie tylko Rosji i „osi zła” – Irakowi, Iranowi i Korei Północnej – ale także Chiny, Libia i Syria. Ponadto Departamentowi Obrony Stanów Zjednoczonych polecono przygotować się na możliwość, że w czasie jakiegoś przyszłego kryzysu arabsko-izraelskiego może być konieczna broń nuklearna. I ma na celu opracowanie planów użycia broni nuklearnej w odwecie przeciwko atakom chemicznym lub biologicznym, a także „zaskakującym wydarzeniom wojskowym” o bliżej nieokreślonym charakterze”. Dyrektywa prezydencka dotycząca bezpieczeństwa narodowego administracji Busha 17 potwierdziła zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w użycie broni nuklearnej przeciwko każdemu krajowi, który mógłby użyć broni masowego rażenia przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom. Niektórzy mogą zlekceważyć te dwa dokumenty jako jedynie postawę defensywną lub jako proste plany awaryjne, które prawdopodobnie nie zostaną wdrożone przez USA. Warto jednak przez chwilę zastanowić się, jak przywódcy amerykańscy zareagowaliby na podobne dokumenty grożące wojną nuklearną przeciwko USA jeśli zostały wydane przez Irak (pod rządami Saddama Husajna), Iran lub jakiegokolwiek innego wroga narodowego.
Amerykańskie plany zbombardowania innych krajów wykraczają poza mgliste hipotezy. Administracja Nixona słynęła z spopularyzowania „teorii szaleńca”, zgodnie z którą Stany Zjednoczone mogłyby zaatakować krajami sprzeciwiającymi się interesom kapitalistycznym. Jak Nixon wyjaśnił swojemu szefowi sztabu HR Haldemanowi: „Nazywam to teorią szaleńca. Chcę, żeby Wietnamczycy Północni uwierzyli, że osiągnąłem punkt, w którym mogę zrobić wszystko, aby powstrzymać wojnę [w Wietnamie]. Po prostu przekażemy im informację: „Na miłość boską, wiesz, że Nixon ma obsesję na punkcie komunizmu”. Nie możemy go powstrzymać, kiedy jest zły – a ma rękę na przycisku nuklearnym – a sam Ho Chi Minh za dwa dni będzie w Paryżu, błagając o pokój”.
Rozważania przez Nixona szantażu nuklearnego nie były odosobnionym przypadkiem. W 1995 r. Dowództwo Strategiczne pod rządami Clintona opublikowało badanie, w którym spekuluje się na temat użycia broni nuklearnej do celów strategicznych. W dokumencie zatytułowanym „Podstawy odstraszania po zimnej wojnie” stwierdzono, że cel amerykańskiej polityki zagranicznej powinien koncentrować się na wzbudzaniu strachu w sercach przeciwników: „Ze względu na wartość wynikającą z niejednoznaczności tego, co Stany Zjednoczone mogą zrobić przeciwnika, jeśli zostaną podjęte działania, którym chcemy zapobiec. Przedstawianie siebie jako osoby w pełni racjonalnej i opanowanej boli. Fakt, że niektóre elementy mogą wydawać się potencjalnie „poza kontrolą”, może być korzystny w tworzeniu i wzmacnianiu lęków i wątpliwości w umysłach decydentów przeciwnika. To podstawowe poczucie strachu jest siłą roboczą odstraszania. To, że Stany Zjednoczone mogą stać się irracjonalne i mściwe, jeśli ich żywotne interesy zostaną zaatakowane, powinno być częścią narodowego wizerunku, jaki przedstawiamy wszystkim przeciwnikom… Broń nuklearna zawsze rzuca cień na każdy kryzys, w który zaangażowane są Stany Zjednoczone. Dlatego odstraszanie poprzez groźbę użycia broni nuklearnej nadal będzie naszą główną strategią wojskową”. Chociaż niektórzy mogą ponownie wskazać, że w dokumencie stwierdza się również, że Stany Zjednoczone „prawdopodobnie nie użyją [broni nuklearnej] w sprawach o największym znaczeniu krajowym”, można ponownie wyobrazić sobie, jak zareagowaliby przywódcy amerykańscy, gdyby przeczytali dokument z Urzędnicy iraccy lub irańscy formułujący podobne twierdzenia na temat „odpowiedzialnego” posiadania i używania broni nuklearnej.
Jak można było przewidzieć, amerykańskie elity polityczne i dziennikarze będą rzucać kamieniami w Iran za rzekome zagrożenie, jakie reżim stwarza dla porządku światowego. Osoby posiadające krytyczną wiedzę na temat historii i polityki Stanów Zjednoczonych będą bardziej niechętne zaakceptowaniu tej obłudnej „defensywnej” postawy. Nie powinniśmy lekceważyć niebezpieczeństwa, jakie dla przetrwania ludzkości stwarza rozprzestrzenianie się broni nuklearnej; ale jednocześnie nigdy nie powinniśmy wyolbrzymiać zagrożeń, gdy istnieje niewiele dowodów na bezpośrednie zagrożenie lub nie ma ich wcale. Wysiłki antyproliferacyjne muszą opierać się na szczerych, zrównoważonych wysiłkach mających na celu rozbrojenie wszystkich potęg nuklearnych i potencjalnie nuklearnych, niezależnie od tego, czy są duże, czy małe, i niezależnie od tego, czy są mocne czy słabe.
Anthony DiMaggio wykłada politykę amerykańską i globalną na Uniwersytecie Stanowym Illinois. Jest autorem książek: Mass Media, Mass Propaganda: Examining American News in the „War on Terror” (2008) oraz: When Media Goes to War: Hegemonic Discourse, Public Opinion, and the Limits of Dissent (luty 2010). można dotrzeć pod adresem: [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna