SZEŚĆ MIESIĘCY po katastrofalnym trzęsieniu ziemi na Haiti obietnice najpotężniejszych rządów świata dotyczące zapewnienia wielomiliardowej pomocy jednemu z najbiedniejszych i najsłabszych rządów na świecie zostały zdradzone.
Po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Haiti 12 stycznia, natychmiast nastąpił przypływ solidarności – ludzie od Stanów Zjednoczonych po Palestynę i spoza niej dawali pieniądze organizacjom pozarządowym i charytatywnym, nawet jeśli sami nie mogli sobie na wiele pozwolić.
Pod koniec marca Organizacja Narodów Zjednoczonych zorganizowała międzynarodową konferencję dla darczyńców w celu sfinansowania odbudowy Haiti, podczas której dziesiątki krajów obiecały prawie 10 miliardów dolarów w ciągu najbliższych kilku lat i ponad 5 miliardów dolarów na pierwsze 18 miesięcy nadzwyczajnej odbudowy.
Jednak osiągnięcia mocarstw światowych wyraźnie kontrastują z hojnością ich obywateli. Stany Zjednoczone, Francja, Kanada i ONZ – nie wspominając o szeregu organizacji pozarządowych (NGO) mających powiązania na wysokich stanowiskach – nie zrobiły prawie nic, aby zapewnić uchodźcom alternatywne schronienie. Nie udało im się usunąć gruzów, nie mówiąc już o rozpoczęciu odbudowy i nie dotrzymali obietnic dotyczących udzielenia pomocy.
Zamiast tego trzęsienie ziemi na Haiti wykorzystywane jest jako pretekst do przyspieszenia neoliberalnego planu gospodarczego dla kraju i wzmocnienia trwającej już od 6 lat okupacji ONZ w celu stłumienia wszelkiego oporu.
Tymczasem sytuacja na Haiti pozostaje tragiczna. W trzęsieniu ziemi zginęło około 300,000 1.5 ludzi, w tym szacunkowo jedna czwarta pracowników rządowych. Zniszczył niezliczone domy, pozostawiając 8 miliona ludzi bez dachu nad głową, zawalił Pałac Narodowy i zniszczył większość innych budynków rządowych. Ogólnie rzecz biorąc, Międzyamerykański Bank Rozwoju szacuje, że trzęsienie spowodowało szkody o wartości od 13 do XNUMX miliardów dolarów.
Sześć miesięcy później te 1.5 miliona ludzi nadal jest bezdomnych i walczy o przetrwanie w 1,300 obozach dla uchodźców. Z raportów wynika, że co zaskakujące, 232,000 XNUMX bezdomnych nadal nie ma namiotów ani plandek. Tylko jedna czwarta obozów jest zarządzana przez rząd Haiti lub organizacje pomocowe.
Według Montreal Gazetteponure konto, Port-au-Prince:
wciąż wygląda jak strefa wojny… Obozy wzniesione przez setki tysięcy Haitańczyków w kilka godzin po tym, jak ich życie zostało zniszczone, zamieniają się w trwałe slumsy.
Późne popołudniowe ulewne deszcze moczą rzeczy i pozostawiają kałuże wielkości jeziora, w których rozmnażają się komary, a następnie rozprzestrzeniają malarię. Wszędzie słychać głęboki, chrapliwy kaszel. Świerzb i inne infekcje sprawiają, że miękka skóra dzieci zmienia się w irytujące, czerwone, wyboiste wysypki. Brzuszki puchną, a włosy stają się pomarańczowe z powodu niedożywienia. Wymioty i biegunka są tak powszechne jak muchy.
Chociaż obrażenia spowodowane trzęsieniem zagoiły się i zmieniły w blizny, zdarza się niezliczona ilość wypadków spowodowanych chaotycznymi warunkami życia – małe dzieci wpadają do kadzi z wrzącym ryżem lub fasolą, ludzie łamią kończyny na kawałkach betonu i drutu, całe rodziny zatruwają się tlenkiem węgla podczas gotowania ich namioty. W całym mieście smród gnijących ciał został zastąpiony smrodem gnijących stosów śmieci.
Ani rządy, instytucje międzynarodowe, ani organizacje pozarządowe nie poczyniły żadnych wysiłków w budowaniu alternatyw dla tych obozów. Rzeczywiście, jedyny utworzony główny obóz alternatywny obnaża, w jaki sposób haitańska elita wykorzystuje kryzys dla zysku.
Rząd Haiti, we współpracy z armią amerykańską, rozpoczął budowę w Corail Cesselesse, prawie 15 mil od Port-au-Prince, w celu zbudowania nowego 300,000-tysięcznego miasta. Wyznaczyła Gerarda Emile’a „Aby” Bruna, prezesa Nabatec Development, do nadzorowania przeniesienia około 7,000 XNUMX osób z obozu lokatorów na polu golfowym Petionville do nowej lokalizacji.
Według Jonathana Katza z Associated Press Brun „jest także głównym negocjatorem z południowokoreańskimi firmami odzieżowymi w sprawie budowy fabryk, które według haitańskich urzędników prawdopodobnie trafią do Corail Cesselesse. Obóz, który założył, jest potencjalnym źródłem pracowników dla tych fabryk, które mogą skorzystać z hojnych amerykańskich przepisów dotyczących importu tekstyliów montowanych na Haiti.”
Jednakże obóz położony jest na równinie zalewowej, pozbawionej roślinności, która zapewniałaby schronienie przed palącym słońcem lub ulewnymi burzami w sezonie huraganów. Pracownik Oxfamu powiedział New York Times że plan Corail Cesselesse „nie odzwierciedla jasnego myślenia strategicznego ze strony rządu. To jak Sudan. W zasięgu wzroku nie ma drzewa. A ludzie czują się osamotnieni. Mają problemy ze znalezieniem zajęć generujących dochód i wkrótce będą mieli problemy z samodzielnym wyżywieniem”.
Tymczasem w Port-au-Prince i okolicznych miasteczkach, pomimo obietnic, zrujnowane domy, szpitale i budynki pozostały takie same, jak dzień po trzęsieniu ziemi.
Jak dotąd usunięto jedynie 5 procent z szacowanych 26 milionów metrów sześciennych gruzu powstałego po trzęsieniu ziemi. The New York Times donosi, że „eksperci twierdzą, że uprzątnięcie wraku zajęłoby tysiącowi ciężarówek od trzech do pięciu lat, chociaż obecnie przewozi je mniej niż 300 ciężarówek”. Krajom-darczyńcom, organizacjom pozarządowym i rządowi Haiti udało się zbudować jedynie 5,500 schronów odpornych na huragany.
- - - - - - - - - - - - - - - -
Główni osobistości zaangażowane w pomoc – jak Bill Clinton, współprzewodniczący Tymczasowej Komisji Odbudowy Haiti (IHRC) – twierdzą, że niespełnione obietnice odbudowy są wynikiem ogromu katastrofy i międzynarodowego kryzysu gospodarczego, który wyczerpał zasoby dostępne dla Haiti.
Ale to są wymówki. Gdyby Haiti było priorytetem, wielkie mocarstwa znalazłyby pieniądze. Ponieważ tak nie jest, obiecali jedynie marną sumę 10 miliardów dolarów. Porównajmy to z kwotą, jaką USA wydają na swoje rzeczywiste priorytety – na przykład Pentagon, który w 663 roku wynosi 2010 miliardy dolarów. A skala katastrofy, zamiast być wymówką dla bierności, powinna być powód o masową mobilizację środków na odbudowę.
Zamiast zwiększyć akcję niesienia pomocy, kraje-darczyńcy – przy pomocy zachodnich mediów – robią z rządu Haiti kozła ofiarnego, aby odwrócić uwagę od tego, jak niewiele zrobiły.
Na przykład obwiniają prezydenta Haiti René Prévala za niepowodzenie w rozwiązaniu problemów z prawem własności gruntów i zabezpieczeniem działek pod nowe budynki mieszkalne. Jednak większość wielkich właścicieli ziemskich jest sojusznikami Stanów Zjednoczonych. Zatem rząd USA jest w lepszej sytuacji niż bezsilna administracja Préval, jeśli chodzi o zmuszanie właścicieli ziemskich do przekazywania datków na nowe budowle.
Nie chodzi o to, żeby Préval był wolny. Był żałosną postacią, zniknął po trzęsieniu ziemi i pomimo narzekań na temat naruszenia suwerenności zapewniał Haiti przykrywkę dla imperialnej zdrady.
Na przykład 12 lipca, w sześć miesięcy od trzęsienia ziemi, kiedy stolica leżała w gruzach, a jej mieszkańcy w ogromnych nowych slumsach namiotowych, Préval rozdał medale na cześć przedstawicieli krajów i organizacji pozarządowych, które tak niewiele zrobiły na rzecz odbudowy Port-au-Prince.
Jednak obwinianie Prévala za główną przyczynę dysfunkcjonalnego stanu państwa haitańskiego jest absurdem. Stany Zjednoczone, Francja i Kanada, a także ONZ ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za osłabianie zdolności państwa haitańskiego do koordynowania odbudowy, nie mówiąc już o przyszłym rozwoju kraju.
Zdrada Haiti rozpoczęła się wieki temu. Po udanej rewolucji niewolników na Haiti w 1804 r., która uzyskała niepodległość od Francji, mocarstwa europejskie podważały wszelkie próby podejmowane przez ten kraj, aby wytyczyć niezależny kurs rozwoju w interesie swojego narodu. Słynne było żądanie Francji, aby Haiti zapłaciło – w dzisiejszych dolarach – 21 miliardów dolarów odszkodowań za utratę majątku, czyli niewolników, przez francuskich mistrzów niewolników.
Od lat 1980. Stany Zjednoczone narzucają neoliberalną politykę – którą Haitańczycy nazywają „planem śmierci” – która zagraża zdolności państwa do kierowania gospodarką. Na przykład Stany Zjednoczone zmusiły byłego prezydenta Jean-Bertranda Aristide'a i jego ówczesnego sojusznika Prévala do prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych i obniżenia ceł na import ryżu. Polityka ta zwiększyła bezrobocie wśród pracowników miejskich i podcięła produkcję ryżu na Haiti do tego stopnia, że dzisiejszy kraj jest zależny od dotowanego ryżu amerykańskiego. W rezultacie dochód na mieszkańca spadł o jedną piątą – z 600 dolarów w 1980 r. do 480 dolarów obecnie.
W międzyczasie Stany Zjednoczone i ich międzynarodowi sojusznicy współpracowali w powstrzymywaniu wszelkich prób wykorzystania państwa haitańskiego do poprawy warunków zubożałych chłopów i biedoty miejskiej. Na przykład Aristide został dwukrotnie zmuszony do rezygnacji ze stanowiska prezydenta w wyniku zamachów stanu w 1991 i 2004 r. – aby zapobiec reformom społecznym w interesie haitańskich chłopów, robotników i biednych.
Od czasu drugiego zamachu stanu państwo haitańskie nie sprawuje żadnej kontroli nad krajem. Gospodarką Haiti kierują Stany Zjednoczone, inne mocarstwa imperialne i międzynarodowe instytucje finansowe, a ONZ, poprzez swoją błędnie nazwaną Misję Stabilizacyjną ONZ na Haiti (MINUSTAH), okupuje kraj od 2004 roku, rządząc nim w tradycyjny neokolonialny sposób.
- - - - - - - - - - - - - - - -
TERAZ TE władze potrzebują kozła ofiarnego, ponieważ po wszystkich fanfarach, jakie towarzyszyły konferencjom darczyńców, nie przyniosły rezultatów.
Tylko Brazylia, Norwegia, Estonia i Australia przekazały IHRC wszystkie obiecane datki. The Washington Post podało, że darczyńcy przekazali jedynie 2 procent z 5.3 miliarda dolarów obiecanych na najważniejsze pierwsze 18 miesięcy nadzwyczajnej odbudowy. Według Programu Rozwoju Społecznego ONZ sama IHRC przekazała jedynie 506 milionów dolarów, co stanowi zaledwie 9 procent środków przewidzianych w budżecie na rok 2010 do połowy 2011 roku.
Stany Zjednoczone odegrały kluczową rolę w utrudnianiu pomocy dla Haiti. Senat wstrzymał wkład USA w wysokości 2.8 miliarda dolarów, a kluczową rolę w blokowaniu tego pakietu pomocowego odegrał republikański senator Richard Lugar. Lugar upiera się, że dopóki Préval nie zapewni wolnych i uczciwych wyborów – tłumaczenia, które z pewnością wygrają proamerykańscy kandydaci – i nie zmniejszy barier dla prywatnych inwestycji, Stany Zjednoczone nie powinny przekazywać pełnego wkładu na rzecz IHRC.
W wyniku takich manewrów IHRC ma w swojej kasie zaledwie 90 milionów dolarów. Nikt nie powinien wstrzymywać oddechu, dopóki nie pojawi się więcej. Główne rządy świata mają fatalne osiągnięcia w wypełnianiu obietnic humanitarnych wobec Haiti. Podczas poprzedniej konferencji darczyńców ONZ na rzecz Haiti, która odbyła się w kwietniu 2009 r., przekazano darowizny w wysokości 400 milionów dolarów, ale tylko 15 procent funduszy kiedykolwiek zostało zrealizowanych.
Pieniądze wydane przez IHRC pokazują, że najpotężniejszemu rządowi świata bardziej zależy na napełnieniu kieszeni własnych korporacji. Beverly Bell z Instytutu Studiów Politycznych odkryła, że ogromne sumy pieniędzy:
środki wróciły bezpośrednio do krajów-darczyńców, podobnie jak 0.40 dolara od każdego dolara pomocy rządu USA, który służył za amerykańską obecność wojskową na Haiti przynajmniej przez pierwsze dwa miesiące po trzęsieniu. Niezliczone dolary trafiają do firm amerykańskich, takich jak korporacje agrobiznesu, których nadwyżki ryżu kupują USAID w celu dostarczenia ich w ramach pomocy…
Do tego dochodzą honoraria małej armii konsultantów pracujących dla zagranicznych rządów i agencji międzynarodowych… Do tego dochodzi łapówkarstwo, korupcja i złe planowanie, a wszystko to jeszcze bardziej przekierowuje fundusze pomocowe w stronę zdesperowanych osób, które przeżyły trzęsienie ziemi.
ONZ również zawiodła Haiti w obliczu kryzysu. Urzędnicy ONZ żyją z dala od mas Haiti we względnym luksusie. W wyniku ujawniającej się katastrofy public relations ONZ wydała 10 milionów dolarów na wynajęcie dwóch statków wycieczkowych, Ola Esmeralda i Sea Voyager – nazywanych przez personel ONZ „Love Boat” – dla urzędników Światowego Programu Żywnościowego i MINUSTAH.
Edmond Mulet, były dyplomata z Gwatemali, który stoi na czele misji ONZ, powiedział reporterom, że statki są nagrodą za ciężką pracę personelu ONZ. „Przynajmniej tyle mogliśmy dla nich zrobić” – powiedział. „Pracują 14, 16 godzin dziennie. Miejsce zostało zrównane z ziemią. Warunki życia są naprawdę przerażające”.
Richard Morse, amerykański muzyk z Haiti i właściciel hotelu Oloffson w Port-au-Prince, uchwycił przesłanie, jakie ONZ wysyła w oświadczeniu do reporterów:
Jeśli ONZ mieszka na statku wycieczkowym, jest to doskonała metafora tego, jak jest postrzegana w kraju. Jeśli uważają, że uchodźcy po trzęsieniu ziemi powinni mieszkać na statkach wycieczkowych, powinni zaopatrzyć się w statki wycieczkowe dla Haitańczyków, to wszystko, co mówię. Chyba, że źle to interpretuję i rzeczywiście są lepsi od Haitańczyków.
Tymczasem MINUSTAH okupuje ten kraj od 2004 roku, wykorzystując siły ściągnięte z Brazylii i kilku innych krajów, w tym Izraela. Między nimi Mulet, Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon i brazylijski generał Luiz Guilherme Paul Cruz zwiększyli siły okupacyjne ONZ do 8,940 żołnierzy i 4,391 funkcjonariuszy policji.
Okupacja ONZ kosztuje ponad 51 milionów dolarów miesięcznie. Żołnierze ONZ nie mówią po haitańsku. We współpracy ze wyszkoloną przez USA haitańską policją patrolują biedne dzielnice, chwytają więźniów politycznych i tłumią sprzeciw.
Podobnie jak to miało miejsce bezpośrednio po trzęsieniu ziemi, zagraniczne rządy i media podkreślały zagrożenie brutalną przestępczością w obozach dla uchodźców, aby usprawiedliwić zwiększoną obecność wojsk. Przypadki gwałtów i przemocy seksualnej wobec kobiet stanowią niewątpliwie realny problem. Ale ani ONZ, ani haitańska policja nie są w stanie ich rozwiązać.
W rzeczywistości różnorodne dochodzenia dotyczące praw człowieka udokumentowały naruszenia praw człowieka zarówno przez haitańską policję, jak i siły MINUSTAH. Jeszcze w 2007 roku MINUSTAH wydaliła 114 żołnierzy ze Sri Lanki po oskarżeniach o gwałt i molestowanie dzieci. W czasie obecnego kryzysu haitańskie kobiety skarżyły się, że żołnierze i policja ONZ żądali seksu w zamian za żywność i pomoc.
Aby naprawdę zająć się przyczynami przemocy i gwałtów w obozach, mocarstwa międzynarodowe musiałyby zająć się strasznymi warunkami życia w obozach – a właśnie tym, czego unikały. Wydawanie 51 milionów dolarów miesięcznie na żołnierzy i gliniarzy tylko zwiększy przemoc – przemoc sił represyjnych stosowanych wobec zdesperowanych biednych ludzi, zwłaszcza gdy protestują przeciwko pogarszającym się warunkom życia.
- - - - - - - - - - - - - - - -
W CZERWCU Haiti przetoczyły się protesty przeciwko okupacji MINUSTAH i administracji Préval. Graffiti namalowane w sprayu na ruinach Port-au-Prince potępia ONZ, USA, organizacje pozarządowe i Préval.
Wiele protestów i większość graffiti wzywa do powrotu Aristide'a. Sprzeciwiają się także starannie wybranej komisji wyborczej Prevala, która ma zakazać działania najpopularniejszej partii politycznej w kraju, Fanmi Lavalas Aristide’a, i tym samym sfałszować wybory zaplanowane na 28 listopada.
Urzędnicy MINUSTAH dali jasno do zrozumienia, że ich głównym zmartwieniem jest rosnący opór, a ich żołnierze atakowali demonstracje. Na przykład 23 maja żołnierze ONZ wpadli w szał w ogromnym obozie dla uchodźców naprzeciwko Pałacu Narodowego, godzinami strzelając z gazu łzawiącego i gumowych kul. Tego samego dnia żołnierze MINUSTAH wtargnęli na Uniwersytet Haiti, wystrzeliwując więcej gazu łzawiącego i gumowych kul w stronę protestu studentów.
Nadzieja dla Haiti leży w odnowionym oporze wobec okupacji kolonialnej. Tylko opór może zmusić siły międzynarodowe do dostarczenia obiecanej pomocy i zapewnienia, że pomoc będzie służyć interesom haitańskich chłopów, pracowników i biedoty miejskiej. Jak powiedziała reporterowi Jacqueline Cherilus, 22-letnia studentka medycyny na Université Lumière:
Amerykanie i wszyscy, którzy wysyłali namioty: mamy dość tego wszystkiego, tych samych namiotów i plandek. Potrzebujemy budowy. Widzisz, jak intensywne stają się deszcze? Namioty nie są w stanie oprzeć się takiemu deszczowi. Jak długo możemy mieszkać w namiotach i plandekach. Pod plandeką nie da się przeżyć dwóch, trzech lat. Potrzebujemy domów. Wkrótce będziemy mieli huragany i powodzie.
Pomoc jest źle zorganizowana i źle podzielona. Jest mnóstwo ludzi, którzy nic nie otrzymują. Aby uzyskać prawdziwą pomoc, potrzebujemy zmian społecznych”.
Poza Haiti aktywiści muszą solidaryzować się z powstającym ruchem protestacyjnym przeciwko okupacji i na rzecz rozwoju w interesie haitańskich chłopów, robotników i biedoty miejskiej.
Musimy postawić kilka żądań. Przede wszystkim powinniśmy wspierać prawo Haiti do samostanowienia. Haitańczycy i ich rząd powinni sprawować kontrolę nad odbudową Port-au-Prince i reszty kraju, a nie mocarstwa imperialne, ich korporacje, ONZ i organizacje pozarządowe.
Powinniśmy wzywać do natychmiastowego przekazania obiecanej pomocy państwu haitańskiemu, aby mogło poprawić swoje możliwości w zakresie zapewniania mieszkań, opieki zdrowotnej i edukacji. Musimy także wezwać do zaprzestania okupacji Haiti przez ONZ i zniesienia zakazu powrotu Jeana-Bertranda Aristide’a. Co więcej, należy dopuścić do udziału w nadchodzących wyborach partię Aristide’a, Fanmi Lavalas, najpopularniejszą siłę polityczną w kraju.
Oprócz marnej pomocy, jak obiecały, Stany Zjednoczone, Francja i Kanada powinny zapłacić odszkodowania za szkody, jakie wyrządziły Haiti. Francja może zacząć od spłaty 21 miliardów dolarów, które wyłudziła od kraju po uzyskaniu niepodległości.
Tylko wtedy, gdy Haitańczycy będą mogli decydować o swoim losie w gospodarce i polityce, Haiti będzie mogło rozwijać się w interesie swoich obywateli.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna