MINĘŁO ponad miesiąc od trzęsienia ziemi, które spustoszyło Port-au-Prince, zabijając ponad 200,000 XNUMX ludzi i stawiając miliony ludzi w najbardziej rozpaczliwych warunkach.
Jednak zdaniem rządu USA Haitańczycy mają za co być wdzięczni.
12 lutego ambasador USA na Haiti Ken Merten przechwalał się: „Jeśli chodzi o dostarczanie pomocy humanitarnej… szczerze mówiąc, działa to naprawdę dobrze i wierzę, że będzie to coś, na co ludzie będą mogli w przyszłości patrzeć wstecz jako model tego, jak potrafiliśmy odnaleźć się w roli dawców na miejscu i reagować na trzęsienie ziemi”.
Bill Quigley, dyrektor prawny Centrum Praw Konstytucyjnych, udzielił prostej odpowiedzi na twierdzenie Mertena: „Co? Haiti jest wzorem tego, jak międzynarodowy rząd i społeczność darczyńców powinny reagować na trzęsienie ziemi? Ambasador musi być przepracowany i potrzebuje trochę R&R. Spójrz na fakty.”
Jakie są fakty? Biuro ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) podaje, że „ponad 3 miliony ludzi – co trzeci Haitańczyk – zostało poważnie dotkniętych trzęsieniem ziemi, z czego 2 miliony potrzebują regularnej pomocy żywnościowej. Ponad 1.1 miliona ludzi jest bezdomnych, wielu z nich nadal żyje pod prześcieradłami i tekturą w prowizorycznych obozach. Rząd Haiti szacuje, że co najmniej 300,000 XNUMX osób zostało rannych podczas trzęsienia ziemi”.
CO MOŻESZ ZROBIĆ Na Haiti pilnie potrzebne są datki i pomoc. Oto kilka organizacji mających powiązania z ruchami oddolnymi w kraju. Połączenia Fundusz Pomocy Kryzysowej na Haiti, organizowana przez organizację solidarnościową Haiti Action, dostarcza zasoby bezpośrednio organizacjom lokalnym. Została założona w 2004 roku po zamachu stanu, który zmusił prezydenta Jeana-Bertranda Aristide do ustąpienia ze stanowiska. Więcej informacji, w tym kontakt telefoniczny można uzyskać na stronie Kanada Haiti Action Network Witryna internetowa. Połączenia Centrum Medyczne Zanmi Lasante znajduje się na Płaskowyżu Centralnym Haiti i zapewnia opiekę zdrowotną poprzez sieć klinik. Ośrodek przetrwał trzęsienie ziemi i udzielił pomocy strefie katastrofy. Możesz przekazać darowiznę na rzecz centrum za pośrednictwem amerykańskiej organizacji non-profit Partners in Health. SOPUDEP jest szkołą pionierską w Petionville. Zasoby szkoły i jej nauczycieli są mobilizowane, aby pomóc okolicznej ludności. Możesz wesprzeć szkołę za pośrednictwem kanadyjskiej placówki Fundacja Rodziny Sawatzkich. |
Jak dotąd w ramach akcji pomocowej udało się zapewnić jedynie 270,000 1 ludzi podstawowe schronienie, takie jak namioty. Ponad milion ludzi w dalszym ciągu ma ograniczony dostęp do żywności i wody i musi walczyć o przetrwanie. Co gorsza, ponieważ akcja pomocy jest tak nieskuteczna, Haitańczycy donoszą, że część żywności spędza na lotnisku tak długo, że zanim dotrze do głodnych, ulega zepsuciu.
7 lutego tysiące Haitańczyków maszerowało na przedmieściach Port-au-Prince w Petionville, aby zaprotestować przeciwko rozpaczliwej sytuacji i niepowodzeniu dostarczenia pomocy.
Warunki te będą się tylko pogarszać wraz ze zbliżaniem się pory deszczowej. Lekarze sans Frontières (MSF) tak podsumowali poważną sytuację:
Trudno uwierzyć, że cztery tygodnie po trzęsieniach tak wiele osób nadal żyje pod prześcieradłami w obozach i na ulicy… Można się tylko zastanawiać, jak mogła istnieć tak ogromna rozbieżność między obietnicą masowego napływu środków finansowych do kraju a powolne tempo dystrybucji. MSF obawia się, że wraz z nadejściem pory deszczowej będziemy mieli do czynienia z nowymi nagłymi sytuacjami medycznymi, gdy osoby żyjące bez dachu nad głową będą zgłaszać się do nas z biegunką lub infekcjami dróg oddechowych.
- - - - - - - - - - - - - - - -
Ambasador USA nie mógł bardziej się mylić co do akcji pomocy na Haiti.
Chociaż niektóre organizacje pozarządowe, takie jak Partners in Health, wykonały i wykonują niesamowitą pracę, aby zapewnić usługi ofiarom trzęsienia ziemi, ogólnie rzecz biorąc, katastrofa na Haiti ujawniła najgorsze aspekty działania rządu USA i branży pomocowej dla organizacji pozarządowych.
Jak zauważyło wielu analityków, Stany Zjednoczone w rzeczywistości wykorzystały swoją operację „pomocy” do zamaskowania wojskowej okupacji Haiti, mającej na celu zapobieżenie przedostawaniu się uchodźców do USA, narzucenie Haiti jeszcze większego rozwoju sweatshopów i zasygnalizowanie reszcie krajów łacińskich Ameryki, Karaibów i najpotężniejszych rządów świata, że USA zamierzają ponownie umocnić swoją władzę w regionie.
W rezultacie pomoc humanitarna ze strony Stanów Zjednoczonych zeszła na dalszy plan w stosunku do ich imperialnych ambicji, a aspekt reakcji skoncentrowany na organizacjach pozarządowych stanowi ważną część ich strategii.
Zamiast pomagać państwu haitańskiemu i budować jego zdolność do poradzenia sobie z kryzysem, Stany Zjednoczone przekazują pomoc w wysokości 379 mln dolarów za pośrednictwem własnych agencji, a następnie organizacji pozarządowych. Według Associated Press:
Każdy dolar amerykański rozkłada się mniej więcej w ten sposób: 42 centy na pomoc w przypadku katastrof, 33 centy na pomoc wojskową USA, XNUMX centów na żywność, XNUMX centów na transport żywności, XNUMX centów na opłacenie ocalałych Haiti za wysiłki naprawcze, nieco mniej niż jeden cent na rząd Haiti i około pół centa na rzecz Republiki Dominikany.
Większość funduszy zebranych prywatnie została przekazana organizacjom pozarządowym, które mają burzliwą historię na Haiti, a nie tym, które rzeczywiście zaangażowały się w ożywienie samoorganizacji Haiti. Jak pisze Bill Quigley:
Darowizny na rzecz Haiti na rzecz organizacji prywatnych przekroczyły 644 miliony dolarów. Ponad 200 milionów dolarów trafiło do Czerwonego Krzyża, w którym przed trzęsieniem ziemi 15 osób pracowało nad projektami zdrowotnymi na Haiti. Około 40 milionów dolarów przekazano spółce Partners in Health, w której przed trzęsieniem ziemi na Haiti nad opieką zdrowotną pracowało 5,000 osób.
Duże organizacje pozarządowe, do których trafia większość pieniędzy, postrzegają kryzys jako ogromną szansę na zgromadzenie funduszy i zwiększenie ich widoczności. Zatem zamiast scentralizowanej i logicznej pomocy, jaką może zapewnić jedynie suwerenne państwo, organizacje pozarządowe konkurują ze sobą, dosłownie oznaczając swoimi logo obszary, którym służą. W wyniku tej konkurencji zapewniają nierówne i chaotyczne świadczenie pomocy. Jak podaje brytyjski dziennik medyczny Lancetorganizacje pozarządowe to:
przepychają się o pozycje, a każdy z nich twierdzi, że robi najwięcej dla ocalałych z trzęsienia ziemi. Niektóre agencje twierdzą nawet, że „przewodzą” akcję niesienia pomocy. W rzeczywistości, jak aż nazbyt wyraźnie widzimy, sytuacja na Haiti jest chaotyczna, wyniszczająca i wcale nie skoordynowana.
Zanieczyszczone wewnętrzną polityką władzy i niesmacznymi cechami charakterystycznymi wielu dużych korporacji, duże agencje pomocowe mogą mieć obsesję na punkcie zbierania pieniędzy poprzez własne wysiłki apelacyjne. Relacja medialna jako cel sam w sobie zbyt często jest celem ich działań. Marketing i branding mają zbyt duże znaczenie. Być może najgorsze ze wszystkiego jest to, że wysiłki niesienia pomocy w terenie są czasami konkurencyjne i przy niewielkiej współpracy między agencjami, w tym mniejszymi, oddolnymi organizacjami charytatywnymi, które mogą mieć lepsze sieci w dotkniętych hrabstwach, a zatem są dobrze przygotowane do natychmiastowego wdrożenia pomocy doraźnej.
Co gorsza, organizacje pozarządowe, ze względu na ścisłą współpracę z armią amerykańską, przyjęły paranoiczną obsesję na punkcie bezpieczeństwa ze szkodą dla zapewnienia faktycznej pomocy. Według Sashy Kramer, współzałożycielki organizacji non-profit Sustainable Organic Integrated Livelihoods, która przebywała na Haiti w czasie trzęsienia ziemi i pozostaje tam do dziś:
Jeden z znajomych pokazał mi mapę używaną przez wszystkie większe organizacje pozarządowe, na której Port-au-Prince jest podzielone na strefy bezpieczeństwa: żółtą, pomarańczową i czerwoną. Czerwone strefy są ograniczone; w strefach pomarańczowych wszystkie szyby w samochodach muszą być zasłonięte i nie można ich zwiedzać poza określonymi porami dnia; nawet w żółtej strefie pracownikom pomocy często nie wolno chodzić po ulicach i spędzają większość czasu jeżdżąc po mieście z jednego biura do drugiego w pojazdach organizacyjnych.
Utworzenie tych stref bezpieczeństwa przypominało budowę muru, muru wzmocnionego barierami językowymi i strachem, a nie żelaznymi prętami – muru, który w przeciwieństwie do wielu budynków w Port-au-Prince nie runął podczas wojny trzęsienie ziemi.
Strach, podobnie jak przemoc, ma charakter samonapędzający. Kiedy pracownicy organizacji humanitarnych wkraczają do społeczności promieniując strachem, jest to obraźliwe, postrzegany brak zainteresowania komunikowaniem się z biedną większością jest obraźliwy, przejeżdżanie przez zubożałe społeczności z otwartymi oknami i uzbrojonymi ochroniarzami jest obraźliwe…
Pomimo dobrych intencji wielu pracowników organizacji humanitarnych tłoczących się wokół bazy ONZ, znaczna część pomocy docierającej przez większe organizacje jest nadal zablokowana w magazynach i oczekuje na wymaganą eskortę wojskową ONZ i USA, która jest uważana za niezbędną do dystrybucji. Tymczasem ludzie w obozach cierpią, a ich tolerancja maleje.
- - - - - - - - - - - - - - - -
Polityka USA polegająca na omijaniu państwa haitańskiego w celu finansowania organizacji pozarządowych nie jest niczym nowym – jest to praktyka USA w Trzecim Świecie od czasu zwrotu ku neoliberalizmowi w latach siedemdziesiątych.
Stany Zjednoczone wykorzystały programy dostosowań strukturalnych MFW i Banku Światowego, aby zmusić rządy Trzeciego Świata do prywatyzacji przemysłu rządowego, cięć płac i programów rządowych, obniżenia barier handlowych oraz otwarcia gospodarek na handel i inwestycje USA. W tym samym czasie darczyńcy ze Stanów Zjednoczonych i korporacji zaczęli finansować organizacje pozarządowe, aby zaradzić kryzysowi społecznemu wywołanemu polityką neoliberalną.
Jak przekonuje w swojej książce David Harvey Krótka historia neoliberalizmu:
Powstanie grup wsparcia i organizacji pozarządowych… towarzyszyło zwrotowi neoliberalnemu i spektakularnie nasiliło się mniej więcej od 1980 roku. Organizacje pozarządowe w wielu przypadkach wkroczyły w próżnię w zakresie świadczeń socjalnych pozostawioną przez wycofanie się państwa z takich działań. Oznacza to prywatyzację przez organizację pozarządową. W niektórych przypadkach pomogło to przyspieszyć dalsze wycofywanie się państwa z świadczeń socjalnych. Organizacje pozarządowe funkcjonują w ten sposób jako „konie trojańskie neoliberalnej globalizacji”.
Organizacje pozarządowe są tak naprawdę samodzielnymi przedsiębiorstwami. Są w nich dobrze opłacani biurokraci, którzy zbierają pieniądze na katastrofalnym wpływie neoliberalizmu na całym świecie. Nie ponoszą odpowiedzialności przed lokalną ludnością, której rzekomo służą, ale zamiast tego przed międzynarodowymi darczyńcami, którzy ich finansują – najczęściej formacjami wspieranymi przez korporacje, takimi jak Instytut Społeczeństwa Otwartego George’a Sorosa i rządy kapitalistyczne.
Co więcej, biorąc pod uwagę, że organizacje pozarządowe mogą płacić lokalnym przywódcom więcej niż rząd czy ruchy społeczne, często rekrutują one osoby, które tradycyjnie przewodziłyby ruchom lewicowym. Jak Mike Davis w Planeta slumsów:
Organizacje pozarządowe z Trzeciego Świata okazały się genialne w kooptowaniu lokalnego przywództwa, a także hegemonizowaniu przestrzeni społecznej tradycyjnie zajmowanej przez lewicę. Nawet jeśli istnieją pewne sławne wyjątki – takie jak bojowe organizacje pozarządowe, które odegrały kluczową rolę w tworzeniu Światowych Forów Społecznych – szeroki wpływ organizacji pozarządowych/„rewolucji społeczeństwa obywatelskiego”… polegał na biurokratyzacji i deradykalizacji miejskich ruchów społecznych.
Davis argumentuje, że organizacje pozarządowe są w rzeczywistości formą „miękkiego imperializmu”. Odgrywają one rolę bardzo podobną do tej, jaką misyjne instytucje religijne odgrywały we wcześniejszej historii imperium. Zapewniają moralną osłonę – cywilizacyjną misję pomagania nieszczęsnym poganom – dla sił, które plądrują społeczeństwo. I tak jak instytucje religijne usprawiedliwiały wojnę imperialną, wiele organizacji pozarządowych, porzucając swoje tradycyjne stanowisko neutralności w konfliktach, stało się zwolennikami interwencji wojskowej.
Nigdzie ten schemat nie jest tak wyraźny jak na Haiti. Stany Zjednoczone przekonały w latach 1980. XX wieku dyktatora Baby Doca Duvaliera do wdrożenia neoliberalnego planu rozwoju, który Haitańczycy nazywają „planem śmierci”, który zniósł cła na amerykańskie rolnictwo, pobudził rozwój sweatshopów w Port-au-Prince i otworzył ośrodki turystyczne dla międzynarodowych elita.
Jak można było przewidzieć, plan spowodował katastrofę społeczną; zwiększyło ubóstwo absolutne o 60 procent. Jednak biedota, robotnicy i chłopi na Haiti powstali, by zbudować masowy ruch Lavalas, który ostatecznie w 1990 r. wybrał Jeana-Bertranda Aristide na prezydenta, opierając się na platformie antyneoliberalnych reform.
Stany Zjednoczone uznały łagodny reformizm Aristide’a za zagrożenie, poparły zamach stanu w 1991 r. i wykorzystały terror reżimu zamachu stanu do zmiażdżenia ruchu społecznego Lavalas. Przekonało to również Aristide do wdrożenia „planu śmierci” jako warunku jego przywrócenia w 1994 r. Pod groźbą ze strony Stanów Zjednoczonych Aristide i jego następca René Préval zrealizowali znaczną część planu.
Stany Zjednoczone przeprowadziły kolejny zamach stanu przeciwko Aristide w 2004 r. i kolejny reżim zamachu stanu, aby przeforsować pozostałą część planu. Obecnie Haiti ma najbardziej neoliberalną gospodarkę w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.
Zatem, jak zauważa haitański naukowiec Robert Fatton, „kastracja państwa nie jest przypadkiem… Jest częściowo konsekwencją neoliberalnego reżimu wszczepionego w kraju przez główne międzynarodowe instytucje finansowe. Opowiadając się za wycofaniem państwa z jego obowiązków społecznych i regulujących obowiązki oraz promując dominację rynku, reżim ten przyczynił się do katastrofy gospodarczej, politycznej i społecznej.”
W tym samym czasie Stany Zjednoczone, inne mocarstwa i międzynarodowi darczyńcy zaczęli finansować organizacje pozarządowe. Wkrótce Bank Światowy podał, że w kraju działa 10,000 XNUMX organizacji pozarządowych, zajmujących się wszystkim, od wywozu śmieci po opiekę zdrowotną i dostarczanie żywności, w ramach chaotycznej mozaiki usług, które zastąpiły państwo ubezwłasnowolnione.
Te organizacje pozarządowe są pozarządowe tylko z nazwy. Dokumenty Petera Hallwarda wSpiętrzenie potopu że Amerykańska Agencja Rozwoju Międzynarodowego (USAID) i inne podobne biurokracje rządowe z innych krajów zapewniają 70 procent funduszy dla organizacji pozarządowych. Pozostałe 30 procent pochodzi od formacji korporacyjnych i indywidualnych darczyńców.
Nie jest zaskoczeniem, jak twierdzi Hallward, „większość pieniędzy USAID trafiających do Haiti i innych krajów w regionie jest wyraźnie przeznaczona na realizację interesów – promowanie klimatu bezpiecznego inwestowania, pielęgnowanie powiązań z lokalnymi elitami biznesowymi, zachowanie posłuszną i niskopłatną siłę roboczą i tak dalej”.
Haitańczycy powszechnie nazywają swój kraj „Republiką Organizacji Pozarządowych”. Jest to jednak określenie błędne, ponieważ Haitańczycy nie mają demokratycznej kontroli nad organizacjami pozarządowymi. W rzeczywistości Haiti jest rządzone przez amerykańską organizację pozarządową Raj.
- - - - - - - - - - - - - - - -
CHOCIAŻ NIEKTÓRE organizacje pozarządowe, takie jak Partners in Health, zostały utworzone w celu rozwijania oddolnej samoorganizacji i kontroli na Haiti, większość głównych organizacji pozarządowych była współwinna neoliberalnej katastrofy, którą Stany Zjednoczone spowodowały na Haiti.
Po pierwsze, organizacje pozarządowe odtworzyły i pogłębiły nierówność klasową na Haiti. Ponieważ organizacje pozarządowe mogą płacić znacznie lepiej niż ktokolwiek inny, łącznie z państwem haitańskim, wciągnęły w swoje szeregi profesjonalistów z klasy średniej. Haitańczycy obecnie nazywają ich „klasą organizacji pozarządowych”. Jak pisze antropolog Mark Schuller:
Oprócz wyższych wynagrodzeń pracownicy organizacji pozarządowych mają dostęp do wielu przywilejów: czystej wody pitnej, prądu do ładowania telefonów komórkowych, poczty elektronicznej i zawsze cenionej wizy amerykańskiej. Te przywileje z kolei włączają jednostki w globalną gospodarkę. Pierwsze wizyty ludzi w USA ugruntowały ideologie neoliberalne. Ta sztuczna, zależna klasa średnia – „klasa organizacji pozarządowych” – w ten sposób bezpośrednio wspiera formę globalizacji gospodarczej, dokonuje pracy ideologicznej i jeszcze bardziej dzieli populację Haiti, wybierając nielicznych wybranych do przywilejów, których odmawia biednej większości Haiti.
Same organizacje pozarządowe zajmują się problemem ubóstwa, a nie jego eliminacją, i rozmnożyły się wraz z załamaniem się standardu życia na Haiti. To sprawiło, że wielu Haitańczyków słusznie postrzegało ich jako osoby czerpiące korzyści z kryzysu.
Jak Sove Lavi powiedziała Schullerowi, organizacje pozarządowe „przyjmują chorobę [AIDS] i zamieniają ją w biznes. Pozwalają ludziom umierać… Dzięki tej chorobie wiele osób stało się babciami [wielkimi rybami], wiele osób wzbogaciło się. Wielu ludzie jeżdżą luksusowymi samochodami, luksusowymi motocyklami. Wiele osób achte [zarabia dużo] pieniędzy na plecach ludzi żyjących z chorobą. Wiele osób żyjących z tą chorobą nadal umiera”.
Te organizacje pozarządowe pozostawiły po sobie litanię projektów, które zamiast poprawić sytuację zubożałych Haitańczyków, w rzeczywistości ją pogorszyły.
Antropolog Timothy Schwartz dokumentuje w swojej książce katastrofalny wpływ organizacji pozarządowych Tragedia na Haiti. W szczególności pokazuje, jak CARE International – która twierdziła, że jej misją na Haiti jest dostarczanie pomocy żywnościowej „najbiedniejszym z biednych” – nie tylko nie spełniła swojej misji, ale w rzeczywistości zaostrzyła kryzys żywnościowy.
Kiedy Stany Zjednoczone wdrożyły na Haiti swój „plan śmierci”, który podciął rolnictwo chłopskie i zalał rynek dotowanymi amerykańskimi produktami, spowodowało to kryzys żywnościowy. Chłopi nie byli już w stanie znaleźć rynku zbytu dla swoich produktów, przez co popadli w biedę, często niezdolni do zaspokojenia własnych potrzeb żywnościowych ze względu na obniżony poziom życia. Następnie uzależnili się od pomocy żywnościowej.
USAID z kolei finansowało CARE International, aby nakarmić zubożałych chłopów. Organizacja pozarządowa zaczęła dystrybuować amerykańskie plony w ramach pomocy żywnościowej, zarówno podczas złych, jak i dobrych zbiorów, co jeszcze bardziej osłabiło zdolność haitańskich chłopów do konkurowania o rynek. Często pomoc żywnościowa była przejmowana przez lokalne elity i sprzedawana na rynku, z nadal widniejącą na opakowaniu marką CARE. Wydawało się, że CARE tak mało się przejmuje, że tak naprawdę nigdy nie zajęła się konsekwencjami swojego programu pomocy żywnościowej.
W międzyczasie organizował konferencje w eleganckich hotelach na Haiti i poza nim dla rządu USA i sponsorów korporacyjnych. Schwartz pisze, że oznaczało to „wypaczenie amerykańskich ideałów charytatywnych poprzez fałszywe twierdzenia, że pomaga „najbiedniejszym z biednych”, podczas gdy w rzeczywistości robiła wykwintne bankiety w luksusowych hotelach, realizując jednocześnie politykę polityczną USA w interesy międzynarodowych inwestorów kapitału wysokiego ryzyka i przemysłowców.”
W innym przykładzie Schwartz opowiada historię sponsorowanych przez organizacje pozarządowe domów dziecka, które przekształciły się w przykrywkę dla handlu dziećmi.
Organizacje pozarządowe, takie jak World Vision, Compassion International i Christian Aid Missions, wspólnie sponsorują dziesiątki tysięcy dzieci w sierocińcach. Na pierwszy rzut oka brzmi to jak dobroczynny plan. Jednak, jak pokazuje Schwartz, właściciele sierocińców z klasy średniej wzięli pieniądze od organizacji pozarządowych i dokonali oszustwa.
W niektórych przypadkach u tych operatorów znajdowały się nie prawdziwe sieroty, ale dzieci lokalnej elity. W innych przypadkach oferowali pieniądze zubożałym Haitańczykom za ich dzieci, obiecując, że otrzymają opiekę, edukację i szansę na lepsze życie. Większość prawdziwych sierot – zubożałych dzieci ulicy – nie dostała miejsca. Do sierocińców zapełniały się dziećmi z klasy średniej lub dziećmi kupionymi od rodziców – czyli fałszywymi sierotami.
Schwartz pisze, że „nie miał wątpliwości, że domy dziecka dla Haitańczyków i wielu Amerykanów, którzy pomagali im w zdobywaniu funduszy, to biznes”. Nazywa to „fałszywą dobroczynnością. Uważam, że jest to równoznaczne z okradaniem samych zubożałych dzieci. Pieniądze są ich, a one – w przeważającej większości przypadków, które spotkałem – ich nie otrzymują”.
Co gorsza, najbardziej cyniczni ludzie handlujący dziećmi sprzedają najbiedniejsze dzieci w niewolę lub na handel seksualny. Często te dzieci są sprzedawane za granicą. UNICEF podaje ostrożne szacunki, że każdego roku w samej Republice Dominikany sprzedaje się 2,000 haitańskich dzieci.
Schwartz pokazuje także, jak katastrofalny wpływ zarówno neoliberalnej polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych, jak i niepowodzeń lub współudziału organizacji pozarządowych, sprawił, że ludzie byli tak zdesperowani, że zwrócili się w stronę handlu narkotykami jako źródła dochodu. Oczywiście Stany Zjednoczone wykorzystują to następnie jako dalsze uzasadnienie swojej okupacji wojskowej i narzucenia kolejnego planu rozwoju sweatshopów.
Wnioski Schwartza są całkowicie poprawne:
Największe na świecie międzynarodowe organizacje charytatywne – CARE, CRS, World Vision i ADRA – realizowały wolę polityczną instytucji, rządów i lobbystów, którzy za przewagę komparatywną Haiti utożsamiali się z niskimi płacami – tj. ubóstwo – i czyniąc to, te organizacje charytatywne, których celem jest pomaganie najbiedniejszym z biednych, zakończyły pracę na rzecz jeszcze większego ubożenia mieszkańców Haiti.
- - - - - - - - - - - - - - - -
STANY ZJEDNOCZONE wykorzystywały organizacje pozarządowe do pomocy w narzuceniu neoliberalizmu na Haiti, manipulowały nimi także w celu budowania opozycji politycznej wobec wszelkich ruchów reformatorskich. Stany Zjednoczone zwiększyły finansowanie rakiety dla organizacji pozarządowych w przededniu drugiego zamachu stanu przeciwko Jean-Bertrandowi Aristide’owi w 2004 r. W tym samym czasie, gdy nałożyły na rząd Aristide embargo za rzekome manipulacje wyborcze, zwiększyły finansowanie organizacji pozarządowych którzy byli w opozycji do Arystyda.
Jak pisze Hallward, „stosowali oni wypróbowane i przetestowane taktyki promocji demokracji. Na Haiti, podobnie jak gdzie indziej, głównymi narzędziami realizacji tej polityki były USAID, Międzynarodowa Fundacja Systemów Wyborczych i Międzynarodowy Instytut Republikański. W sumie od W latach 1994–2002 Waszyngton przekazałby około 70 milionów dolarów – co jest sumą oszałamiającą jak na haitańskie standardy – na „wyszkolenie” odpowiedniej opozycji politycznej wobec Aristide”.
Wiele, jeśli nie większość organizacji pozarządowych, które ostatecznie zorganizowały się na froncie politycznym elitarnej opozycji, Grupie 184, i które wspierały zamach stanu, znajdowały się na liście płac w USA.
Taka współpraca organizacji pozarządowych z zamachem stanu zamyka błędne koło – organizacje pozarządowe pomagały i podżegały do realizacji „planu śmierci”; pogłębił w wyniku niepowodzeń, złego zarządzania i korupcji wpływ neoliberalizmu na Haiti; a następnie poparł zamach stanu przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi.
Czyniąc to, podważali suwerenność Haitańczyków, a wszystko to pod pozorem pomagania ludziom w przezwyciężeniu biedy – ubóstwa, które w rzeczywistości pomogli stworzyć.
Generał piechoty morskiej Smedley Butler z pierwszych dziesięcioleci XX wieku powiedział, że służył jako „oszust dla kapitalizmu”. To samo można z łatwością zastosować dzisiaj do organizacji pozarządowych i pomocy humanitarnej – jest to rakieta dla imperium.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna