Chociaż wszyscy zgadzają się, że Syria jest katastrofą humanitarną, doszło do całkowitego rozłamu na lewicy, jeśli chodzi o analizę konfliktu. Niestety, debaty były niezwykle złośliwe i sekciarskie, co utrudniało racjonalną dyskusję. Specyfika Syrii wyjaśnia tylko część zaciekłości debaty. U podstaw leżą różnice w koncepcji ruchu antywojennego. W związku z tym artykuł ten podzielono na dwie części, rozpoczynając od przeglądu faktów specyficznych dla Syrii, a następnie omawiając szersze kwestie dotyczące ruchu antywojennego.
Przegląd Syrii
Obecnie dostępny jest obszerny, dogłębny materiał na temat Syrii. W związku z tym poniżej omówiono głównie przegląd istniejącego materiału, w większości zaczerpniętego z książki „Płonący kraj: Syryjczycy w czasie rewolucji i wojny” autorstwa Robina Yassina-Kassaba i Leili al-Shami.
Asymetryczny charakter wojny domowej
Jak w przypadku wszystkich wojen domowych, również i w przypadku wojny domowej w Syrii trudno jest uzyskać dokładne informacje. Fakty jednak pokazują, że: (1) główna bitwa w Syrii toczy się pomiędzy reżimem a rebelią; inne podmioty, w szczególności ISIS, są odpowiedzialne jedynie za niewielką część ofiar śmiertelnych w Syrii oraz (2) chociaż zarówno reżim Assada, jak i rebelia otrzymują wsparcie zagraniczne, walka między nimi jest asymetryczna; reżim Assada ma po swojej stronie cały aparat władzy państwowej – scentralizowaną armię, samoloty i artylerię – i odniósł korzyści z bezpośredniej interwencji swoich sojuszników, przede wszystkim Rosji i Iranu. Kluczową ilustracją asymetrii jest lotnictwo, z którego korzysta wyłącznie reżim Assada i jego sojusznicy i które odpowiada za dużą część zniszczeń. Warto zauważyć, że siły powietrzne odpowiadają nie tylko za bezpośrednie ofiary śmiertelne cywilów, ale także pośrednie, np. poprzez systematyczne niszczenie szpitali.
Można zatem bezpiecznie stwierdzić, że chociaż obie strony dopuszczają się okrucieństw, reżim Assada jest odpowiedzialny za zdecydowaną większość ofiar śmiertelnych i wysiedleń wśród ludności cywilnej. Według Syryjska Sieć Praw Człowiekareżim jest odpowiedzialny za ponad 90% ofiar śmiertelnych wśród cywilów, podczas gdy ISIS jest odpowiedzialne za mniej niż 1.5% ofiar śmiertelnych wśród cywilów.
rola USA
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii na lewicy jest rola Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Popularny pogląd głosi, że Stany Zjednoczone są zaangażowane w operację zmiany reżimu na wzór Iraku. Niewiele jest jednak dowodów na operację zmiany reżimu. Oto odpowiedni fragment z „Płonącego Kraju” opisujący wsparcie otrzymane przez rebelię: „Niespójne i nieskoordynowane dostawy, głównie lekkiej broni, pochodziły także z państw regionalnych, zwłaszcza Arabii Saudyjskiej i Kataru. Przypływy i odpływy zaangażowania z zewnątrz znalazły bezpośrednie odzwierciedlenie na polu bitwy… Kiedy państwa regionalne zakręciły krany, bojownicy poczuli nawet głód. Ahmad, nauczyciel z Banyas, który przeżył masakrę w maju 2011 r., ukrywając się w szafie, walczył później z bojownikami FSA w Jebel al-Akrad w północnej Latakii. „Najpierw zabrakło nam amunicji. Zostaliśmy na górze, ostrzelani i bombardowani, nie mogąc odpowiedzieć ogniem, czekając na przybycie amunicji. To nigdy nie nadeszło. Potem zabrakło nam jedzenia. Wieśniacy nas karmili, ale sami nie mieli dość, żeby zjeść. W tym czasie wyjechałem do Turcji. Jaki był sens?” Niezależnie od zewnętrznego wsparcia, jakie rebelia otrzymała, wyraźnie nie była to zorganizowana operacja zmiany reżimu.
Jednym z głównych punktów często poruszanych przez drugą stronę debaty jest: a Washington Post artykuł opisujący wydatki CIA na Syrię: „Koszt tego programu CIA nie został wcześniej ujawniony, a liczba ta stanowi jak dotąd najwyraźniejszą wskazówkę, w jakim stopniu uwaga i zasoby agencji przesunęły się na Syrię. Przy wartości 1 miliarda dolarów Syria- powiązane operacje stanowią około 1 dolara z każdych 15 dolarów w ogólnym budżecie CIA, sądząc po poziomach wydatków ujawnionych w dokumentach, które „Washington Post” uzyskał od byłego pracownika wywiadu USA Edwarda Snowdena.
W odpowiedzi należy zauważyć, że nie chodzi o brak wsparcia zewnętrznego, ale o to, że było ono „niespójne i nieskoordynowane” i obejmowało dostawy lekkiej broni, z pewnością niewystarczającej do walki ze zorganizowaną armią. Wszelkie twierdzenia dotyczące zmiany reżimu muszą wykazać nie tylko istnienie wsparcia zewnętrznego, ale także spójny plan jego przeprowadzenia. Jak dotąd niewiele jest dowodów na istnienie takiego planu.
Charakter buntu
Powszechna narracja lewicy utrzymuje, że rebelia składa się z dżihadystów. Książka „Płonący kraj” szczegółowo opisuje naturę buntu i stanowi najlepszą przeciwwagę dla powyższej narracji. Omówienie historii buntu przekracza ramy tego artykułu. Jak wszystkie rewolucje ludowe, rewolucja syryjska rzuciła na światło dzienne swoich bohaterów, a my wymieniamy kilku, aby rzucić światło na naturę buntu: (1) Ghiath Matar, „znany orędownik pokojowego oporu”, pod którego rządami wpływ „protestujący ofiarowali kwiaty i butelki wody żołnierzom wysłanym, aby ich zastrzelić”. Po aresztowaniu jego torturowane zwłoki zwrócono rodzinie. (2) Omar Aziz, jeden z głównych wizjonerów lokalnych komitetów koordynacyjnych, który na krótko przed aresztowaniem w 2012 r. powiedział, że „nie jesteśmy mniej niż pracownicy Komuny Paryskiej – oni stawiali opór przez 70 dni, a my nadal półtora roku"; zmarł w więzieniu wkrótce po aresztowaniu, (3) Razan Zaitouneh, jeden z członków założycieli lokalnych komitetów koordynacyjnych, który „był prawnikiem zajmującym się prawami człowieka, który opowiadał się za więźniami politycznymi”, a później „oferował szkolenia w zakresie praw człowieka grupom zbrojnym i nieustraszenie krytykował każdego, kto nadużywał wolności ludowych”. Razan została porwana przez uzbrojoną milicję i od tamtej pory nic o niej nie słyszano. Na uwagę zasługuje także odrodzenie się aktywności społeczeństwa obywatelskiego zawsze, gdy wojna domowa ma przerwę, np. podczas wojny domowej. podczas zeszłorocznego zawieszenia broni.
Czy jest coś bardziej bohaterskiego niż uciskany naród walczący ze swoimi prześladowcami? Czy jako lewacy nie szukamy nieustannie takich historii, z których możemy czerpać inspirację? Redukowanie prawdziwych rewolucjonistów do dżihadystów jest nie tylko głęboko obraźliwe, ale także poważnie podważa naszą wiarygodność jako lewicowców.
Prawdą jest, że charakter powstania zmieniał się z biegiem czasu. Nie powinno to być zaskoczeniem. Popularne bunty przyjmują idiomy, do których odnosi się ludność. W kraju islamskim, takim jak Syria, przyjęłaby ona formę islamską, zwłaszcza w obliczu nieuniknionych brutalnych represji reakcyjnych.
Prawdą jest również, że wśród buntowników jest znaczna liczba dżihadystów. Jak zauważyło kilku analityków, obecność dżihadystów w dużej mierze zawdzięcza wsparciu zewnętrznemu, ale przede wszystkim także reżimowi Assada, który strategicznie zasilił elementy dżihadu w buncie, ponieważ pomógł im nadać wojnie domowej charakter wojny z terroryzmem. Elementy dżihadu są oczywiście odpowiedzialne za wiele okrucieństw, mimo że, jak zauważono powyżej, przemoc jest asymetryczna.
Chociaż trudno jest dziś dokładnie poznać naturę buntu, biorąc pod uwagę powszechny charakter wczesnej rewolucji, która niewątpliwie nie była dżihadystyczna, wydaje się uczciwe założyć, że główny nurt opozycji, choć islamski, nie jest dżihadystowski.
Szersze pytania dotyczące ruchu antywojennego
Powyższe fakty są przedmiotem, często zaciekłych, dyskusji na lewicy. Bardziej szczegółową obronę przedstawionych powyżej poglądów można znaleźć gdzie indziej. Tematyka debaty wykracza jednak poza kwestie specyficzne dla Syrii. Chociaż poniższa dyskusja koncentruje się na Stanach Zjednoczonych, poruszone kwestie dotyczą szerzej Zachodu.
Ruch antywojenny w USA w przeważającej mierze sprzeciwił się amerykańskim interwencjom. Historia interwencji USA czyni powyższe stanowisko przekonującym. Faktem jest, że interwencje USA niezmiennie mają na celu służenie ich imperialistycznym potrzebom, a ich koszt jest niezmiennie wysoki. Można dodać, że kultura głównego nurtu w USA, kierowana przez media, przoduje w trywializacji kosztów amerykańskiego imperializmu, tak że nawet jeśli koszty są w rzeczywistości wysokie, są one niedoceniane przez społeczeństwo.
Jednak nieinterwencjonistyczna polityka zagraniczna niekoniecznie jest sprawiedliwą polityką zagraniczną. Kiedy stopień ucisku w państwie jest poważny, przynajmniej w zasadzie, uzasadniona jest jakaś forma interwencji zewnętrznej. Czy przy niedawnej okazji śmierci Fidela Castro nie pochwaliliśmy go za kubańską interwencję w Angoli i słusznie wskazaliśmy jej rolę w zakończeniu apartheidu w Republice Południowej Afryki? Co byśmy zrobili, gdybyśmy byli wówczas częścią ruchu antywojennego na Kubie? Z pewnością nie sprzeciwilibyśmy się interwencji, zawężając nasze wysiłki do minimalizowania roli naszego własnego rządu w danym konflikcie. Podobnie, gdybyśmy byli dysydentami w dawnym Związku Radzieckim w czasie wojny w Wietnamie, z pewnością nie miałoby sensu sprzeciwiać się uzbrojeniu NLF. W obu powyższych przykładach stanowisko moralne było sprzeczne z intuicją; to nienaturalne, aby ruch, który określa siebie jako antywojenny, nie sprzeciwiał się zbrojeniom i militaryzacji.
Oczywiście historia Stanów Zjednoczonych prawie nigdy nie opisuje takich sytuacji. Jednak przynajmniej w teorii podobne zasady obowiązują nawet w USA. W rzeczywistości konflikt syryjski stwarza podobne problemy dla ruchu antywojennego w USA, co można zilustrować na dwóch przykładach. Po pierwsze, jak zauważono powyżej, wsparcie dla buntu ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników rzeczywiście istniało, aczkolwiek było „niespójne i nieskoordynowane”. Sprzeciwianie się temu przez ruch antywojenny nie miałoby większego sensu z powodów podobnych do tych w powyższych przykładach dotyczących Kuby i Związku Radzieckiego. Wielu członków ruchu antywojennego rzeczywiście wzywało do przepływu broni przeciwstawnych na wszystkie strony, ale nie zaproponowało dokładnego sposobu, w jaki można to osiągnąć bez niszczenia buntu, w obliczu wyraźnej asymetrii w wojnie domowej. Kolejny przykład w kontekście Syrii jest wsparcie oferowane przez USA YPG przeciwko ISIS w Rożawie. Być może nawet w tym przypadku można było przedstawić dobre argumenty przeciwko interwencji USA, ale niewielu to zrobiło; w rzeczywistości wielu na lewicy nie sprzeciwiło się temu, i to z dobrych powodów.
Powiedziawszy to, podczas całej wojny domowej w Syrii sensowne było przeciwstawienie się szerszej interwencji wojskowej Stanów Zjednoczonych, w tym ustanowieniu strefy zakazu lotów (NFZ). Należy jednak pamiętać o następujących kwestiach:
- Zarysowany wcześniej pogląd na konflikt syryjski jest spójny ze sprzeciwem wobec interwencji USA. Czasami, czytając debaty lewicy, można odnieść wrażenie, że zarysowany wcześniej pogląd implikuje wezwanie do większej interwencji Stanów Zjednoczonych. Nie o to chodzi.
- W ruchu antywojennym pojawiła się niefortunna tendencja do przedstawiania w dowolnej mierze argumentów przeciwko interwencji Stanów Zjednoczonych, w tym zaprzeczania zbrodniom popełnionym przez reżim Assada i jego sojuszników. Argumenty przeciwko interwencji, które wyolbrzymiają swoje racje i kupują system propagandowy reżimu Assada, poważnie podważają naszą wiarygodność. Sprzeciwianie się interwencji USA musi odbywać się w sposób budujący solidarność z narodem syryjskim.
- Będą ludzie pełni dobrej woli, którzy zbadają fakty związane z Syrią i będą otwarci na możliwość interwencji USA. Na przykład naturalne jest, że ludzie na ziemi, którzy są bombardowani z powietrza, wspierają NFZ; w końcu NFZ ma oczywistą zaletę polegającą na powstrzymywaniu bombardowań z powietrza. Można, co zrozumiałe, nie zgodzić się z tym i próbować wyjaśnić, na czym właściwie polega egzekwowanie NFZ, ale atakowanie ludzi w terenie za wspieranie NFZ z pewnością nie jest sposobem na okazanie solidarności.
Większą część wrogości w debatach wokół Syrii można powiązać z kwestiami poruszonymi powyżej, a także ze znanym na lewicy sekciarstwem, które z pewnością nie jest wyłącznie cechą kwestii syryjskiej.
Upadek Aleppo sygnalizuje początek końca wojny domowej w Syrii, zmieniając aktualność wielu argumentów na temat specyfiki konfliktu syryjskiego. Jednak najważniejsze lekcje pozostały. Od nas zależy, czy się ich nauczymy.
Raghav Kaushik jest inżynierem oprogramowania i działaczem politycznym.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
4 Komentarze
„Kraj w płomieniach” to najlepsza książka o Syrii. Przykro mi, ale nie możesz jej odrzucić tylko dlatego, że nie lubisz jej autora.
Jak zauważono w artykule, sprzeciw wobec imperializmu Stanów Zjednoczonych jest w pełni zgodny z miłością do książki. Jak dalej zauważono w artykule, ludzie, którzy odczuwają potrzebę zdyskredytowania książki, aby przeciwstawić się imperializmowi Stanów Zjednoczonych, tylko zmniejszają swoją wiarygodność.
Kluczowym źródłem twierdzeń faktycznych zawartych w tym artykule jest bezkrytyczne oparcie się na relacji, którą w istocie należy traktować z dużą dozą sceptycyzmu (delikatnie mówiąc), zważywszy, że została sporządzona przez osobę absolutnie niezrównoważoną, Robina Yassina- Katab, który jest oddany brutalnym, obelżywym atakom werbalnym na każdego, kto nie w pełni trzyma się linii jego partii, na przykład nazwał Jeremy’ego Corbyna „stalinowskim robakiem”. Uważam za rozczarowujące, że ZNet nie wykazał się wystarczającą rzetelnością redakcyjną (jak to zwykle ma miejsce), aby nie opublikować tego artykułu, biorąc pod uwagę jego dość wątpliwe podstawy dowodowe.
Całkowicie zgadzam się z Antonem Glavingiem. Znet ma podejście do Syrii. Oczywiście będąc zdania, że Assad powinien odejść, opublikują wszystko, co krytykuje „lewicę” za „miękkość” w stosunku do niego. Pomijając dowody na to, że próby obalenia rządu syryjskiego były od początku organizowane przez Zachód, ignorując wybory (których wyników nawet Zachód nie kwestionuje) i sondaże (wiele przeprowadzonych przez agencje wyborcze niechętne Assadowi), które dowodzą masowego poparcia dla Assada wśród osób nadal mieszkających w Syrii (i obozach dla uchodźców w Libanie), Znet wydaje się całkowicie niezainteresowany wiarygodnością źródeł cytowanych w artykułach, które zamieszcza.
Clive,
Proszę, powiedz syryjskiej lewicy, że są po prostu marionetkami amerykańskiego imperializmu i elitami głębokiego państwa nowego porządku świata. OK?
Socjalista Yassin Al_Haj Salih – przebywający na wygnaniu z więzienia i tortur przez Assada w Turcji – byłby dobrą osobą, aby wyjaśnić wszystkie twoje teorie spiskowe z twojego dobrze poinformowanego stanowiska w USA, mającego dostęp do tak nienagannych źródeł informacji, jak Counterpunch, Alex Jones lub Globalresearch.ca
Następnie proszę zgłosić reakcję Yassina.