W poprzednim artykule ((Nie?) trwałość wzrostu) Doszedłem do wniosku, że „zrównoważony wzrost” jest sprzecznością samą w sobie. Argumentacja, bardzo zwięźle, brzmiała następująco:
1) Wzrost definiuje się jako wzrost PKB (produktu krajowego brutto) danego kraju lub strefy ekonomicznej (lub jak to ujął Arthur Lewis „wzrost produkcji na mieszkańca”).
2) PKB odzwierciedla produkty wytworzone (i skonsumowane) oraz usługi świadczone (i skonsumowane) w tej strefie, a zatem odzwierciedla również zasoby zużyte w procesie produkcyjnym; surowce, energia, czyste powietrze, czysta woda itp.
3) Zasoby nie są ani nieskończone w naszym ekosystemie, ani całkowicie odnawialne w naszej skali czasowej, umożliwiając nawet częściowy recykling i częściowe wykorzystanie odnawialnych źródeł energii (i pomijając podróże kosmiczne!).
Zatem 1+2+3 prowadzi nas do wniosku, że ogólna produkcja i konsumpcja nie mogą rosnąć w nieskończoność. Zatem PKB też nie, a zatem niezrównoważenie wzrostu. Oczywiście nie mogą one nawet utrzymywać się w nieskończoność powyżej określonego poziomu, który być może już przekroczyliśmy (kwestia dewzrostu, patrz poniżej).
Trochę terminologii
Niedawno ten termin ilościowy zaczęto zastępować terminem bardziej jakościowym „zrównoważony rozwój„. Rozwój obejmuje wzrost, ale także parametry społeczne, polityczne i inne. Według Michaela P. Todaro i Stephena C. Smitha „rozwój należy postrzegać jako wielowymiarowy proces obejmujący poważne zmiany w strukturach społecznych, postawach społecznych i instytucjach krajowych, a także przyspieszenie wzrostu gospodarczego, zmniejszenie nierówności i eliminację ubóstwa„. Ale z każdej analizy ekonomistów wynika, że tak rozwój wymaga wzrostu, chociaż zwykle jest to tylko sugerowane. W każdym razie wydaje się, że większość modeli proponowanych przez ekonomistów w celu zwalczania ubóstwa, analfabetyzmu, pogarszania się stanu środowiska, zmian klimatycznych itp. to modele wzrostu. „Zrównoważony” wzrost, ale jednak wzrost.
Jeszcze nowszym trendem jest wykorzystanie kolorów. Zamiast ilościowego terminu „zrównoważony” politycy, dziennikarze i organizacje pozarządowe stosują jakościowy termin „zielony”. Zatem w pełni ilościowy (choć wewnętrznie sprzeczny) termin „zrównoważony wzrost” został wygodnie zastąpiony terminem w pełni jakościowym (choć niejasnym) „zielony rozwój" i jej odgałęzienia („zielona gospodarka”, „zielony kapitalizm”, „zielone miejsca pracy” itp.). Co oznacza „zielony”? Jak to zmierzyć? Dlaczego mielibyśmy używać takiego terminu?
Moja osobista odpowiedź na to ostatnie pytanie jest taka, że termin ten jest na tyle niejasny, aby pozwalał na pełen samozadowolenia styl życia, ale starannie zdefiniowany, aby uwzględnić ekologiczną poprawność polityczną. Nie zmusza nas do zmiany stylu życia w wymierny sposób (mniej jedź, korzystaj z transportu publicznego, mniej podróżuj, jedz mniej mięsa, kupuj mniej ubrań, wytwarzaj mniej śmieci), ale uwalnia nas od poczucia winy: jeśli nas na to stać, to możemy jeździć samochodem hybrydowym (ale pokonywać tę samą odległość), możemy jeść mięso pochodzące z hodowli ekologicznych (ale jeść tę samą ilość), możemy poddawać recyklingowi nasze odpady (ale wytwarzać ich taką samą ilość) i czuć się dobrze.
„Zielony” to nie tak dużo ile konsumujesz, ale w jaki sposób konsumujesz. To raczej stwierdzenie mody. Dopóki będziesz pamiętać o spłukaniu toalety, nie ma znaczenia, jakie odpady pozostawisz.
Odrost – błogosławieństwo czy przekleństwo?
Rozważając realną alternatywę, rozważałem zmniejszenie konsumpcji, co oznacza zahamowanie wzrostu, mając jednak na uwadze kilka kluczowych realiów: „Powinno być jasne, że w obecnym stanie rzeczy ograniczenie wskaźników konsumpcji, a tym samym wzrostu, jest jedyną realną alternatywą dla zrównoważonej gospodarki. Oczywiście nie należy rozważać czegoś takiego bez uprzedniej redystrybucji bogactwa; ograniczenie konsumpcji w kraju rozwiniętego Zachodu może oznaczać korzystanie z autobusu zamiast samochodu lub kupowanie mniejszej liczby nowych ubrań rocznie. Ograniczenie konsumpcji w kraju rozwijającym się może zadecydować o życiu lub śmierci ludzi żyjących za kilka dolarów miesięcznie."
Oczywiście pomysł postwzrostu zdecydowanie nie jest mój. Nicolas Georgescu-Roegen (1971) [1], Klub Rzymski (1972) [2] i Ernsta-Friedricha Shumachera (1973) [3] zdał sobie sprawę, że wzrost nie jest zrównoważony w zamkniętym systemie, takim jak Ziemia, i opowiadał się za tym, że zmniejszenie konsumpcji jest jedyną zrównoważoną praktyką. Termin degrowth po raz pierwszy pojawił się w języku francuskim. Wczesnym wystąpieniem był André Amar w 1973 roku [4], ale to dzięki Georgescu-Roegenowi zyskała ona szerszą popularność dzięki francuskiemu tłumaczeniu jego książki z 1979 r., Demain la decroissance. Entropia, ekologia, ekonomia (Jutro dewzrost. Entropia, ekologia, ekonomia).
Poruszyłem jednak także kwestię dystrybucji bogactwa: jeśli dla ludzi na rozwiniętym Zachodzie spadek konsumpcji może oznaczać rzadsze podróżowanie i dojazdy do pracy, to dla ludzi w krajach rozwijających się może to oznaczać śmierć głodową. Tego typu „ćwiczenia dewzrostowe” były przeprowadzane w przeszłości i miały katastrofalne skutki dla społeczeństw ludzkich. W wielu przypadkach produkcja i konsumpcja spadły z różnych powodów, a ludzie ucierpieli. Przyjmijmy emisję dwutlenku węgla jako „wyznacznik” działalności gospodarczej i przemysłowej. Dane dla Globalna emisja dwutlenku węgla z paliw kopalnych [5] są wykreślone poniżej:
Rysunek 1. Roczna emisja dwutlenku węgla od XVIII wieku do dnia dzisiejszego
Większe „spadki” przypadają na okres po krachu w 1929 r. i kryzysie naftowym w 1979 r., natomiast mniejsze zbiegają się z innymi przeciwnościami gospodarczymi (uszkodzenie gospodarki po II wojnie światowej, kryzys naftowy w 1973 r., recesja w USA w 1991 r. i I wojna w Zatoce Perskiej, azjatycki kryzys finansowy). Pomińmy wojny i trzymajmy się wydarzeń ściśle gospodarczych, np. załamania kredytowego w 1 r. oraz niedoborów ropy w latach 1929 i 1973. Z punktu widzenia ochrony środowiska były to dobre rzeczy. WSPÓŁ2 spadły emisje gazów cieplarnianych, a gospodarka uległa spowolnieniu, powodując mniejsze wyczerpywanie się zasobów naturalnych. Tak naprawdę w każdym przypadku nastąpił odrost!
Ale co jest takiego w naszej gospodarce, że jest to tak bolesne? Dlaczego rozwój jest konieczny tylko po to, aby wszystko mogło się rozwijać? Dlaczego katastrofalne jest to, że ludzie decydują się lub są zmuszeni konsumować mniej? Dlaczego prowadzi to do bezrobocia, a nawet głodu?
Czy istnieje rozwiązanie gospodarcze, które sprawia, że polityka ochrony środowiska jest naprawdę bezbolesna?
[Uwaga: w przypadku każdego z tych wydarzeń, które naznaczyły historię XX wieku i zrujnowały życie milionów ludzi, jedynym dowodem jest niewielki „spadek”. Wyobraźcie sobie rozmiary zniszczeń przy ciągłym spadku konsumpcji do zrównoważonego poziomu w obecnym systemie gospodarczym]
Emisja pieniędzy
Jak i przez kogo powstają pieniądze? Przeanalizujmy przypadek USA i dolara.
Po 1913 roku Rezerwa Federalna została utworzona jako prywatna firma, której głównym zadaniem było kontrolowanie ilości (i wartości) amerykańskiej waluty oraz pełnienie roli pożyczkodawcy ostatniej instancji (bankiera banków). Kongres przegłosował statut zrzekający się na rzecz Fed przywileju emisji papierowych pieniędzy. Jej akcjonariuszami są banki, które zobowiązane są do zakupu 3% swojej wartości w akcjach Fed. Otrzymują stałą 6% dywidendę rocznie z zysków Fed. Nie jest to instytucja publiczna, a kontrola rządu nad Fed jest praktycznie bardzo niewielka.
Jak powstają te pieniądze? Albo za pomocą prasy drukarskiej, albo poprzez naciśnięcie kilku klawiszy komputera.
A jak trafia do gospodarki? Pożyczając.
Zobaczmy to w krokach:
1) Waluta amerykańska (banknoty Rezerwy Federalnej) jest drukowana przez Amerykańskie Biuro Grawerowania i Druku i sprzedawana Fedowi po mniej więcej kosztach produkcji (papier i tusz).
2) Fed uznaje te banknoty za „dolary”, a następnie wykorzystuje je do zakupu długu publicznego (np. bonów skarbowych). Innymi słowy, pożycza te pieniądze rządowi federalnemu, który wykorzystuje je do finansowania swojej polityki. Jest to pożyczka, ponieważ rząd kupił te dolary za obligacje, więc musi je spłacić wraz z odsetkami.
Fed może także pożyczać pieniądze bankom komercyjnym w formie pieniądza papierowego (którego potrzebują do prowadzenia interesów z klientami w gotówce) lub pieniądza elektronicznego (tworzonego na komputerze). To także jest pożyczka, a stopa dyskontowa ustalona przez Fed jest jednym z jego narzędzi kontroli płynności i inflacji. Im wyższa stawka, tym droższe stają się pieniądze.
3) Teraz rząd ma pieniądze papierowe lub elektroniczne, które może przeznaczyć na pensje pracowników federalnych, wykonawców robót publicznych, wydatki na wojsko (przede wszystkim w USA) itp. W ten sposób pieniądze trafiają do gospodarki.
Drugi sposób to banki komercyjne. Powszechnym błędnym przekonaniem jest, że bank udzielając pożyczki klientowi, pożycza pieniądze swoich deponentów. Zło! Poprzez magię cząstkowej rezerwy bankowej, bank może pożyczyć kilkukrotność depozytów swoich klientów, tworząc w ten sposób nowy pieniądz.
Cząstkowej rezerwy bankowej
Jak działa bankowość oparta na rezerwie cząstkowej i jak tworzy nowy pieniądz?
A) Wyobraź sobie, że Fed emituje 100 dolarów, które pożycza bank komercyjny (podobnie jak rząd, bank komercyjny pożycza pieniądze i musi je spłacić wraz z odsetkami). Te 100 dolarów jest ujęte w bilansie jako zobowiązania, ponieważ jest ich winien Fed. Wymóg 10% rezerwy cząstkowej oznacza, że z tej kwoty ma obowiązek zatrzymać 10 dolarów w formie rezerwy, a pozostałe 90 dolarów może pożyczyć. Teraz są te 90 dolarów nowe pieniądze, zapisane jako aktywa w bilansie, ponieważ ktoś jest to winien bankowi. Istniejące obecnie pieniądze to oryginalne 100 dolarów plus nowe 90 dolarów, w sumie 190 dolarów!
Dlatego banki mogą zrobić z pieniędzmi to, co Jezus zrobił z rybami i bochenkami chleba. Ale to już nie jest cud.
B) Teraz wyobraź sobie, że pożyczkobiorca otwiera konto bankowe, w którym przechowuje swoje pieniądze (w tym samym banku lub w innym, nie ma znaczenia). Drugi bank otrzymuje te 2 dolarów i z tego jest zobowiązany zatrzymać 90% (10 dolarów) i może pożyczyć 9% (90 dolarów).
Nowe pieniądze = 81 dolarów.
Suma pieniędzy = 100 USD + 90 USD + 81 USD = 271 USD.
Prosty arkusz kalkulacyjny może nam powiedzieć, że po 10 pożyczkach powstało 586.19 dolarów nowych pieniędzy na szczycie z początkowych 100 dolarów. Po dużej liczbie pożyczek ilość nowego pieniądza w obiegu zwykle wynosi 10 × 100 dolarów = 1000 dolarów. Wzrosła 10-krotnie. To jest Mnożnik pieniędzy (np. w przypadku wymogu rezerwy cząstkowej w wysokości 5% mnożnik pieniężny wyniósłby 1/0.05 = 20).
Kiedy kredytobiorca spłaca pożyczkę wraz z odsetkami, bank wymazuje w ten sposób wpis z jego aktywów niszczenie taką sumę pieniędzy. Następnie bank z kolei zwróci Fedowi pieniądze, które początkowo od niego pożyczył, a pieniądze te również zostaną zniszczone w bilansie Fed.
Zatem to nie Fed, ale banki komercyjne są głównymi twórcami pieniądza (~95% jego kwoty). Wszystko to (w tym Fed) to pieniądze oparte na długu, ponieważ zostały pożyczone i trzeba je spłacić.
Wnioski
1) Pożyczka z banku = tworzenie pieniędzy. Spłata długu wobec banku = niszczenie pieniędzy. To samo nie dotyczy długów międzyludzkich, jest to „przywilej” banków.
2) Z każdego wydanego w ten sposób dolara powstaje dług z odsetek. Dług ten to dodatkowa suma pieniędzy, którą trzeba spłacić. A kto wyemituje tę dodatkową kwotę, abyśmy mogli spłacić odsetki? Zgadłeś, Fed i banki, tworząc błędne koło długu. Całkowity dług zgromadzony przez rząd USA szacuje się na 65.5 biliona dolarów, co przekracza światowy PKB! [6]
3) Jeśli Fed i bankom nie uda się wygenerować większej ilości pieniądza (albo poprzez wstrzymanie procesu kredytowego, albo poprzez uruchomienie zapadających pożyczek), niektórym pożyczkobiorcom będzie domyślna.
Proces ten (boom kredytowy i załamanie kredytowe) prowadzi do tak zwanych „cykli koniunkturalnych” lub „cykli boomu i załamania”. W wyniku cykli wzrostów i spadków banki w wyniku przejęć nieruchomości stają się posiadaczami coraz większej ilości realnego majątku. Pieniądze nie są ważne, bo w pierwszej kolejności sami je tworzą. Ale prawdziwe bogactwo tworzy natura i ludzie pracujący.
[Uwaga: Europejski Bank Centralny (emituje euro) działa mniej więcej w ten sam sposób. Jej akcje są własnością banków centralnych krajów strefy euro oraz niektórych banków centralnych krajów spoza strefy euro (np. Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji itp.). Te banki centralne są z kolei instytucjami prywatnymi, ogólnie rzecz biorąc, z pewnymi wyjątkami. EBC ma zagwarantowaną niezależność od rządów krajowych, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, dlatego ustala własną politykę. Jest zatem w dużej mierze wyłączona spod kontroli demokratycznej.]
[Uwaga: Dwa doskonałe „podkłady” na ten temat to filmy „Pieniądze jako dług"I"Mistrzowie pieniędzy"]
Inflacja
Czy ciągła kreacja pieniądza nie powoduje inflacji? W zasadzie tak, ale niekoniecznie.
Inflacja (lub deflacja) może wystąpić, gdy podaż (produkcja) i popyt (konsumpcja) nie są na równi. Zwiększony popyt lub ograniczona podaż określonego produktu (popychanie popytu/popychanie kosztów) spowoduje inflację, ale może się tak zdarzyć w przypadku określonych towarów w obfitości lub w niedoborze (np. kryzysy naftowe w latach 1973 i 1979). Jednakże tym, co powoduje inflację w gospodarce jako całości, jest rozbieżność pomiędzy produkcją (prawdziwym bogactwem) a podażą pieniądza.
Kiedy produkcja gospodarki jest stabilna i podaż pieniądza nagle wzrasta, wartość waluty spada (np. hiperinflacja w okresach wojny spowodowana drukowaniem pieniędzy w celu finansowania wysiłków wojennych). Każdy ma więcej takich „prostokątnych papierów”, za które może kupować. Zatem ceny towarów wzrosną w stosunku do stosunkowo bezwartościowej waluty. I odwrotnie, nagły spadek podaży pieniądza spowoduje deflację, ponieważ w obiegu będzie mniej pieniędzy (np. podczas recesji w latach 1929-31). Ludzie będą mieli mniej pieniędzy do wydawania, a ceny towarów spadną, chociaż infrastruktura produkcyjna może pozostać nienaruszona i w pełni funkcjonalna.
Kiedy gospodarka musi się rozwijać, potrzeba więcej pieniędzy na jej zwiększone potrzeby (np. ekspansja kolonialna w XVI wieku). Trzeba kupować i sprzedawać więcej produktów, więc musi istnieć więcej pieniędzy i przechodzić z rąk do rąk. Wzrost PKB zrównoważy zwiększoną podaż pieniądza.
Pieniądze te mogą być pieniądzem bazowym emitowanym przez Bank Centralny lub pieniądzem kredytowym emitowanym przez banki komercyjne, co oznacza, że obaj ci aktorzy mogą wpływać na inflację, przy czym Bank Centralny zwykle ma władzę regulacyjną.
Ale dzisiaj, Zarówno pieniądz bazowy, jak i kredytowy są oprocentowane. Oboje mają długi. W rezultacie trzeba wygenerować więcej pieniędzy na spłatę odsetek. Więc w obecnym systemie monetarnym obie te podaży pieniądza muszą stale rosnąć, aby niewielu pożyczkobiorców nie spłacało swoich zobowiązań. Dowodem są podaże pieniężne różnych walut. Na poniższych rysunkach podaję podaż pieniężną dolarów (1917-2009) [7] i euro (1997-2009) [8] oraz odpowiadające im mnożniki pieniężne, tj. ilość pieniędzy, która została utworzona w oparciu o walutę bazową. Odkąd Fed i Europejski Bank Centralny podjęły się emisji pieniądza (odpowiednio 1913 i 1998), zwiększają podaż pieniądza bazowego (oznaczanego jako M0). Banki ze swojej strony pomnożyły ten pieniądz bazowy w drodze różnych procesów (mierzonych za pomocą M1, M2 i M3 [9]), utrzymując minimalny mnożnik pieniędzy na poziomie 12-13 i pozwalając mu wzrosnąć do 19-22.
Aby zrozumieć te liczby, wystarczy zauważyć, że M0 to pieniądz bazowy (banknoty i monety). Różnica M3-M0 odpowiada wszystkim warstwom pieniądza powstającego na pieniądzu bazowym, poprzez to, co ekonomiści nazywają, z dozą językowego zniekształcenia i, jako „produkty finansowe”.
Rysunek 2. Podaż pieniężna dolarów (średnie miesięczne) i mnożnik pieniądza
Rysunek 3. Podaż monetarna euro (średnie miesięczne) i mnożnik pieniądza
-Ale jeśli produkcja gospodarki realnej nie wzrośnie w takim samym stopniu jak podaż pieniądza, kredytobiorcy nie będą płacić.
- Zatem PKB musi się zwiększać.
-Więc wzrost gospodarczy jest nieuniknioną konsekwencją naszego systemu monetarnego.
System monetarny na rzecz dewzrostu
Jak wskazywano, dewzrost jest kierunkiem, którym prędzej czy później będziemy musieli podążać. Prędzej z wyboru, później z potrzeby.
Nagły dewzrost w obecnym systemie monetarnym oznacza skrajne trudności i cierpienia społeczne. Zatem naszym najlepszym wyborem będzie zaplanowanie gospodarki postwzrostowej, jeśli chcemy uniknąć nagłego i bolesnego obowiązkowego postwzrostu.
Jednym z parametrów, prawdopodobnie nawet pierwszym, który w takiej gospodarce trzeba będzie na nowo zdefiniować, jest jej system monetarny. Reforma monetarna jest pilnie potrzebna.
Przyjmijmy założenie, że współczesne gospodarki, czyli te wykraczające poza poziom barteru, do funkcjonowania potrzebują pieniędzy. Niemniej jednak rodzajów pieniędzy jest wiele i możemy wybrać ten, który najlepiej odpowiada naszym potrzebom. Rodzaj pieniądza, który pozwoli nam ograniczyć nasze potrzeby w zakresie konsumpcji i wzrostu PKB, nie powodując przy tym ogromnej inflacji czy deflacji. I rodzaj pieniądza, który nie będzie obciążony długiem, zmuszając nas do produkowania coraz więcej i łatwiej, aby spłacić ten dług i utrzymać się na rynku.
Na szczęście taka reforma monetarna została zaproponowana i szczegółowo opracowana (patrz np Amerykańska ustawa monetarna zaproponowane przez Amerykański Instytut Monetarny). Ponieważ inni zadali sobie trud szczegółowego opracowania takiego systemu, nie będę wdawał się w jego szczegółowy opis. Przedstawię jedynie niektóre jego główne cechy.
W takim systemie kontrola nad emisją pieniędzy przechodzi na państwo. Państwo wyemituje wolne od długu pieniądze i wykorzysta je do napędzania gospodarki, tworzenia i konserwacji infrastruktury publicznej oraz do utrzymywania produkcji na zrównoważonym poziomie, biorąc także pod uwagę wahania populacji kraju.
Aby uniknąć inflacji, banki komercyjne będą zmuszone do stopniowego skupowania tych pieniędzy, zwiększając w ten sposób swoje rezerwy do co najmniej 100%. Będą wówczas zmuszeni porzucić system rezerwy cząstkowej w pożyczaniu pieniędzy, przestając tym samym pełnić rolę kreatorów pieniądza.
Podsumowując, waluta wolna od długów jest warunkiem wstępnym zrównoważonej gospodarki. To nie jest cel per se, ale z pewnością jest to jedno z najbardziej przydatnych narzędzi do osiągnięcia tego celu.
Ostatnia uwaga na temat systemu gospodarczego
Powinienem dokonać jasnego rozróżnienia i zakończyć ten artykuł. To co przed chwilą wspomniałem dotyczy głównie naszego monetarny systemy, nie tyle nasze gospodarczy systemy. Systemy gospodarcze należy modelować i podejmować decyzje, biorąc pod uwagę potrzeby poszczególnych krajów i tradycje poszczególnych narodów.
Rozwinięty kraj Zachodu może rzeczywiście być zmuszony do zmniejszenia spożycia na mieszkańca, przechodząc w ten sposób proces dewzrostu. System monetarny ułatwi taki proces, aby nie towarzyszyła mu nędza, a po prostu zmniejszenie marnotrawstwa. Jednakże kraj słabo rozwinięty może nadal potrzebować zwiększenia spożycia na mieszkańca, zanim osiągnie ono przyzwoity poziom. System monetarny ułatwi ten proces, oferując zwiększoną podaż pieniądza dla wzrostu gospodarki.
Ponadto system monetarny nie oznacza określonego systemu politycznego ani określonego rodzaju własności środków produkcji. Wolny od długu pieniądz został wyemitowany w krajach kapitalistycznych (np. w USA przez Andrew Jacksona, a później przez Abrahama Lincolna), podczas gdy zadłużona waluta została wyemitowana przez kraje socjalistyczne (np. obecnie ZSRR i Chiny).
Wolny od długu system monetarny oznacza jedynie zmianę naszej koncepcji pieniądza; z posiadania wewnętrznej wartości prawdziwego bogactwa (nasion i bydła mogą pomnażać, stąd odsetki), aż do stania się prawnie przypisaną wartością, która środków prawdziwe bogactwo, ale nie stać go na żadne odsetki. Szklany dzbanek mierzy objętość, ale objętość nie jest szkłem. Jest to koncepcja abstrakcyjna. Podobnie w tym schemacie pieniądz mierzy bogactwo, ale sam w sobie nie jest bogactwem. Jest to także pojęcie abstrakcyjne, określone przez prawo. Ta prawnie przypisana wartość pociąga za sobą silniejszą rolę rządu w systemie monetarnym, ponieważ demokratycznie wybrany rząd zwykle uosabia wolę ogółu.
Tym, którzy boją się takiego rozwoju sytuacji, mogę jedynie zauważyć, że na złego prezydenta lub złego premiera można głosować. Zły bankier, nigdy.
Kogo bałbyś się najbardziej?
Referencje
[1] Nicolas Georgescu-Roegen, Prawo entropii i proces ekonomiczny, Harvard University Press, 1971
[2] Donella H. Meadows, Dennis L. Meadows, Jørgen Randers William W. Behrens III, Ograniczenia wzrostu, Książki Wszechświata, 1972
[3] Ernsta-Friedricha Shumachera, Małe jest piękne:Ekonomia tak, jakby ludzie się liczyli. Nowy Jork: Wieloletnia Biblioteka, 1973.
[4] Andrzej Amar, La croissance et le probleme moral, Les cahiers de la Nef, tom 52:les objecteurs de croissance, 1973
[5] Centrum analizy informacji o dwutlenku węgla
[6] Obowiązki federalne przekraczają świat PKB. Czy 65.5 biliona dolarów już kogoś przeraża?
[7] Dane dotyczące bazy monetarnej USA M0 pomiędzy 1917-2002 i 1959-2009 zostały pobrane z Rezerwy Federalnej St. Louis.
Dane M0-M3 zebrano także z publikacji statystycznej Rezerwy Federalnej Miary zapasów pieniędzy z 22 października 2009 r.
Istnieje rozbieżność pomiędzy danymi M0 z Fed z St. Louis i Rezerwy Federalnej, które przedstawiono na poniższym wykresie:
-Dane Fed z St. Louis wskazują na podwojenie podstawowej podaży pieniądza w okresie od sierpnia do grudnia 2008 r. (~800 miliardów dolarów).
-10 listopada 2005 r. System Rezerwy Federalnej ogłosił że od 23 marca 2006 r. zaprzestaną publikacji agregatu pieniężnego M3.
-Dane po tej dacie zostały pobrane z artykułu M3 b, repo i obserwacja Fed, biorąc pod uwagę wprowadzenie trzech nowych programów stosowanych przez Fed w celu zwiększenia płynności (Linia kredytowa dla dealerów pierwotnych, Kredyt terminowych papierów wartościowych i Terminowa linia aukcyjna).
[8] Ze strony internetowej EBC. Dane w mln EUR do września 0 r. znaleziono w spakowanym pliku „zeszyt statystyczny”. tutaj (plik spb027.csv) i późniejsze dane do sierpnia 2009 r. jako osobne miesięczne publikacje w „kieszonkowym zeszycie statystycznym” tutaj (rozdział „Polityka pieniężna”, tabela 8.3 każdego pliku pdf). Znaleziono statystyki M1-M3 tutaj.
[9] M1 = M0 + Zbywalny nakaz wypłaty (TERAZ) Rachunki, czeki podróżne, depozyty na żądanie.
M2 = M1 + depozyty terminowe, depozyty oszczędnościowe i nieinstytucjonalne fundusze rynku pieniężnego.
M3 = M2 + duże depozyty terminowe, instytucjonalne fundusze rynku pieniężnego, krótkoterminowe umowy odkupu i inne większe aktywa płynne
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna