Niczym pozłacana powłoka, która sprawia, że nawet najnudniejsze rzeczy błyszczą, cienka fasada politycznego populizmu przykrywa groteskowe podbrzusze rosnącej nierówności, która skrywa się na widoku. A zjawisko coraz bardziej skoncentrowanego bogactwa i władzy ma w sobie elementy zarówno newtonowskie, jak i darwinowskie.
Jeśli chodzi o Newtona pierwsze prawo ruchu: ci, którzy mają władzę, pozostaną przy władzy, chyba że zadziała na nich siła zewnętrzna. Ci, którzy są bogaci, zyskają bogactwo tylko tak długo, jak nic nie odwróci ich od obecnego kursu. Jeśli chodzi o Darwina, w świecie ewolucji finansowej osoby posiadające bogactwo i władzę zrobią wszystko, co jest w ich najlepszym interesie, aby chronić to bogactwo, nawet jeśli nie leży to w interesie nikogo innego.
W kultowej powieści George’a Orwella z 1945 r. Farma zwierzątświnie, które przejmują kontrolę w buncie przeciwko rolnikowi-ludowi, ostatecznie narzucają dyktaturę innym zwierzętom na podstawie jednego przykazanie: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych”. Jeśli chodzi o republikę amerykańską, jej współczesnym odpowiednikiem byłoby: „Wszyscy obywatele są równi, ale bogaci są o wiele bardziej równi niż ktokolwiek inny (i planują tak pozostać)”.
Z pewnością nierówność jest wielkim murem gospodarczym pomiędzy tymi, którzy mają władzę, a tymi, którzy jej nie mają.
W miarę jak zwierzęta na farmie Orwella stawały się coraz mniej równe, tak w chwili obecnej w kraju, który wciąż domaga się równych szans dla swoich obywateli, w którym trzech Amerykanów mamy teraz tyle bogactwa, co dolna połowa społeczeństwa (160 milionów ludzi), z pewnością można powiedzieć, że żyjemy w społeczeństwie coraz bardziej orwellowskim. A może coraz bardziej Twainowski.
W końcu Mark Twain i Charles Dudley Warner napisali klasyczną powieść z 1873 roku, która nadała niezapomnianą etykietę ich chwili i mogła zrobić to samo dla naszej. Wiek pozłacany: dzisiejsza opowieść przedstawił chciwość i polityczną korupcję Ameryki po wojnie secesyjnej. Tytuł oddawał ducha długiego, jak się okazało, momentu, w którym ultra-bogaci zdominowali Waszyngton i resztę Ameryki. Był to okres nasycony baronami rozbójniczymi, zawodowymi oszustami i niepojęcie bogatymi magnatami bankowymi. (Coś brzmi znajomo?) Główna różnica między złoconym momentem z ubiegłego stulecia a obecnym polegała na tym, że ci baronowie rozbójnicy budowali namacalne rzeczy, takie jak linie kolejowe. Dzisiejsza załoga megabogatych buduje niezwykle niematerialne rzeczy, takie jak platformy technologiczne i elektroniczne, podczas gdy oszust w postaci prezydenta wybiera jedyną nową infrastrukturę w zasięgu wzroku, wielki mur prowadzący donikąd.
W epoce Twaina Stany Zjednoczone wychodziły z wojny domowej. Oportuniści powstali z popiołów zmaltretowanej duszy narodu. Spekulacje gruntami, lobbing rządowy i podejrzane transakcje wkrótce zbiegły się, tworząc nierówne społeczeństwo pierwszego rzędu (przynajmniej do tej pory). Wkrótce po ukazaniu się ich powieści kraj nawiedziła seria recesji, po których w 1907 r. nastąpiła panika finansowa. Nowy Jork spowodowanego przez spekulantów oszustwem na rynku miedzi.
Od końca lat 1890. XIX wieku najpotężniejszy bankier na świecie, JP Morgan, był wielokrotnie wzywany do ratowania kraju znajdującego się na krawędzi gospodarczej. W 1907 roku dostarczył mu go sekretarz skarbu George Cortelyou $ 25 mln w formie środków pomocowych na wniosek prezydenta Theodore'a Roosevelta w celu ustabilizowania Wall Street i uspokojenia oszalałych obywateli próbujących wycofywać swoje depozyty z banków w całym kraju. I Morgan to zrobił – pomagając swoim przyjaciołom i ich firmom, sam zgarniając pieniądze z góry. A co z najbardziej kłopotliwymi bankami przechowującymi oszczędności zwykłych ludzi? Cóż, spasowali. (Odcienie krachu z lat 2007-2008 i akcji ratunkowej, ktoś?)
Czołowi bankierzy, którzy otrzymali tę nagrodę od rządu, doprowadzili do tego Katastrofa w 1929 r. Nic dziwnego, że poprzedziło to wiele spekulacji i oszustw. W tamtych latach powieściopisarz F. Scott Fitzgerald złapany ducha epoki groteskowej nierówności Wielki Gatsby gdy jeden z jego bohaterów komentuje: „Opowiem wam o bardzo bogatych. Różnią się od ciebie i mnie. To samo można z pewnością powiedzieć o dzisiejszych czasach, jeśli chodzi o przepaść między nieposiadającymi a tymi, którzy mają dużo.
Dochód a bogactwo
Aby w pełni zrozumieć naturę nierówności w naszym pozłacanym wieku XXI wieku, ważne jest zrozumienie różnicy między bogactwem a dochodem oraz tego, jakie rodzaje nierówności wynikają z każdego z nich. Mówiąc najprościej, dochód to ilość pieniędzy, które zarabiasz w postaci płatnej pracy lub zwrotu z inwestycji lub aktywów (lub innych posiadanych rzeczy, które mogą zmienić wartość). Bogactwo to po prostu suma wszystkich tych aktywów i jakiegokolwiek zwrotu lub uznania z ich strony. Im więcej masz majątku, tym łatwiej jest uzyskać wyższy roczny dochód.
Rozbijmy to. Jeśli zarabiasz $31,000 rocznie, czyli dzisiejszej mediany wynagrodzenia osoby fizycznej w Stanach Zjednoczonych, Twój dochód wyniósłby tę kwotę pomniejszoną o powiązane podatki (w tym podatki federalne, stanowe, ubezpieczenie społeczne i Medicare). Oznacza to, że średnio zostanie Ci około $26,000 zanim zaczną się inne wydatki.
Jeśli jednak twój majątek wynosi 1,000,000 XNUMX XNUMX dolarów i umieścisz go na koncie oszczędnościowym, zapłacisz 2.25% odsetekmożesz otrzymać około 22,500 19,000 dolarów i po opodatkowaniu zostać z około XNUMX XNUMX dolarów za nic nierobienie.
Aby spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, 1% najlepszych Amerykanów zabiera obecnie do domu średnio ponad 40-krotność dochodów 90% najbiedniejszych. A jeśli skierujesz się w stronę górnych 0.1%, liczby te radykalnie się pogorszą. Ta malutka załoga zabiera do domu więcej niż 198 razy dochody dolnych 90 proc. Posiadają także tyle bogactwa jako najniższe 90% kraju. „Bogactwo”, jak klasycznie zauważył Adam Smith prawie dwa i pół wieku temu w Bogactwo narodów„to władza” – to powiedzenie, które niestety rzadko wydaje się przestarzałe.
Studium przypadku: bogactwo, nierówność i Rezerwa Federalna
Oczywiście, jeśli odziedziczysz bogactwo w tym kraju, natychmiast wyprzedzisz konkurencję. W Ameryce stanowi to jedną trzecią do prawie połowy całego bogactwa dziedziczny a nie własnej roboty. Według New York Times dochodzenie, na przykład, prezydent Donald Trump, od urodzenia, otrzymał szacunkową $ 413 mln (to znaczy w dzisiejszych dolarach) od swojego kochanego starego taty i jeszcze jednego $ 140 mln (w dzisiejszych dolarach) w pożyczkach. Niezły sposób dla „biznesmena” na rozpoczęcie budowy imperium (of bankructwa), która stała się platformą dla kampanii prezydenckiej sączył się do faktycznego kierowania krajem. Trump zrobił to innymi słowy w staromodny sposób – poprzez dziedziczenie.
W swojej megalomańskiej gorliwości w ogłoszeniu stanu nadzwyczajnego na południowej granicy ten pozłacany milioner, który stał się miliarderem, a który został prezydentem, stanowi tylko jeden z wielu przykładów nadużycia władzy w długiej historii. Niestety, w tym kraju niewiele osób uważa rekordową nierówność (która wciąż rośnie) za kolejny rodzaj nadużycia władzy, kolejny rodzaj wielkiego muru, w tym przypadku powstrzymującego nie mieszkańców Ameryki Środkowej, ale większość obywateli USA.
Rezerwa Federalna, bank centralny kraju dyktujący koszt pieniądza i utrzymujący Wall Street w następstwie kryzysu finansowego w latach 2007–2008 (i później), w końcu wskazał, że tak ekstremalny poziom nierówności to zła wiadomość dla reszta kraju. Jak powiedział prezes Fed Jerome Powell podczas konferencji prasowej ratusz w Waszyngtonie na początku lutego: „Chcemy, aby dobrobyt był szeroko udostępniany. Potrzebujemy polityki, która to umożliwi”. Niestety, w dużej mierze przyczynił się do tego Fed wzrastający systemowa nierówność zakorzeniona obecnie w systemie finansowym, a co za tym idzie, także politycznym. W niedawnym Referat naukowyFed przynajmniej podkreślił konsekwencje nierówności dla gospodarki, pokazując, że „nierówność dochodów może generować niski zagregowany popyt, presję deflacyjną, nadmierny wzrost akcji kredytowej i niestabilność finansową”.
Jednak w następstwie światowego załamania gospodarczego Fed podjął się obniżenia kosztu pieniądza dla dużych banków, obniżając stopy procentowe do zera (przed ostatecznym podniesieniem ich do 2.5%) i kupując 4.5 biliona dolarów w obligacjach skarbowych i hipotecznych aby jeszcze bardziej go obniżyć. Wszystko po to, aby banki mogły pozornie łatwiej pożyczać pieniądze Main Street i stymulować gospodarkę. Jako senator Bernie Sanders zauważyć chociaż „Rezerwa Federalna zapewniła łącznie ponad 16 bilionów dolarów pomocy finansowej niektórym z największych instytucji finansowych i korporacji w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie… wyraźny przypadek socjalizmu dla bogatych i twardych, jesteś na- swój własny indywidualizm dla wszystkich innych.”
Od tego czasu gospodarka stoi w miejscu (szczególnie w porównaniu z giełdą). Roczny wzrost produktu krajowego brutto nie przekroczył 3% w jakimkolwiek roku od kryzysu finansowego, nawet jeśli chodzi o poziom giełdy trzykrotnie, groteskowo zwiększając przepaść nierówności w kraju. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ większość nadwyżek trafiała bezpośrednio do dużych banków, bogatych inwestorów i spekulantów. Następnie wykorzystali je do inwestowania na rynkach akcji i obligacji, ale nie w rzeczy, które miałyby znaczenie dla wszystkich Amerykanów spoza tego wielkiego muru bogactwa.
Pytanie brzmi: dlaczego nierówność i wadliwy system gospodarczy wzajemnie się wzmacniają? Punktem wyjścia jest to, że ci, którzy są w stanie inwestować na giełdzie napędzanej polityką Fed, jedynie wykładniczo powiększają swoje bogactwo. Natomiast ci, którzy polegają na gospodarce, aby utrzymać się poprzez płace i inne dochody, zostali oszukani. Większość ludzi nie inwestuje oczywiście w giełdę ani w nic innego. Nie stać ich na to. Warto o tym prawie pamiętać 80% populacji żyje od wypłaty do wypłaty.
Wynik netto: ostry wzrost nierówności majątkowych po kryzysie finansowym – oprócz nierówności w dochodach, która była globalna, ale szczególnie widoczna w Stanach Zjednoczonych. Załoga z górnego 1%, która nie polega na pensjach w celu zwiększenia swojego bogactwa, prosperowała bajecznie. Przecież oni teraz są właścicielami więcej niż połowa całego majątku narodowego inwestowanego w akcje i fundusze wspólnego inwestowania, zatem gwałtowny wzrost na giełdzie nieproporcjonalnie im pomaga. Z tego też powodu Rezerwa Federalna subsydium polityka wobec banków z Wall Street tylko powiększyła ogromne bogactwo tych skrajnie nielicznych.
Konsekwencje nierówności
Lista negatywów wynikających z takiej nierówności jest rzeczywiście długa. Na początek jedyną rzeczą, którą większość Amerykanów posiada w większym stopniu niż ten górny 1%, jest góra długów.
Dolne 90% to szczęśliwi właściciele około trzech czwartych zadłużenia gospodarstw domowych w kraju. Kredyty hipoteczne, kredyty samochodowe, kredyty studenckie i zadłużenie na kartach kredytowych wynoszą łącznie ok rekordową kwotę 13.5 biliona dolarów.
A to tylko początek zjazdu po śliskim zboczu. Jak Inequality.org raportów wynika, że nierówności majątkowe i dochodowe wpływają na „wszystko, od średniej długości życia po śmiertelność noworodków i otyłość”. Na przykład wysoka nierówność ekonomiczna i zły stan zdrowia idą w parze lub, mówiąc inaczej, nierówność zagraża ogólnemu zdrowiu kraju. Według ustaleń akademickich nierówność dochodów w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu powoduje, że Amerykanie są chorzy. Jako jedno badanie połóż to„Chora i zubożona infrastruktura gospodarcza [pomoc] prowadzi do chorych, zubożonych lub niezrównoważonych ciał lub umysłów”.
Potem jest Ubezpieczenie Społeczne, ustanowiony w 1935 jako federalny dodatek dla potrzebujących, którzy również wpłacali do systemu podatek od swoich zarobków. Obecnie wszyscy pracownicy wpłacają 6.2% swoich rocznych zarobków, a pracodawcy pozostałe 6.2% (do maksymalnej wysokości $132,900) do systemu ubezpieczeń społecznych. Ci, którzy zarabiają znacznie więcej, zwłaszcza milionerzy i miliarderzy, nie muszą płacić ani grosza więcej, proporcjonalnie. W praktyce oznacza to ok 94% amerykańskich pracowników i ich pracodawców odprowadzało pełne 12.4% swoich rocznych zarobków na rzecz Ubezpieczeń Społecznych, podczas gdy pozostałe 6% płaciło często znacznie mniejszą część swoich zarobków.
Według jego własne roszczenia na przykład jeśli chodzi o swoje dochody za 2016 r., prezydent Trump „w 0.002 r. przekazał na rzecz Ubezpieczeń Społecznych zaledwie 2016 procent swoich dochodów”. Oznacza to, że zajęłoby to prawie 22,000 dodatkowi pracownicy zarabiający średnią pensję w USA, aby zrekompensować to, czego nie musi płacić. Im większa jest nierówność dochodów w tym kraju, tym więcej pieniędzy zarabiający mniej muszą proporcjonalnie odłożyć do systemu ubezpieczeń społecznych. W ostatnich latach coś szokującego $ 1.4 biliona mogłaby zostać zastosowana w tym systemie, gdyby nie istniał arbitralny górny limit wynagrodzeń faworyzujący bogatych.
Nierówność: dylemat o konsekwencjach globalnych
Ameryka jest świetna w wybijaniu milionerów. Ma ich najwyższe w skali globalnej stężenie – 41%. (Kolejne 24% tego klubu milionerów można znaleźć w Europie). A 1% najlepszych obywateli USA zarabia 40-krotność średniej krajowej i posiadam około 38.6% całkowitego bogactwa kraju. Najwyższy wskaźnik w jakimkolwiek innym kraju rozwiniętym to „tylko” 28%.
Jednak chociaż Stany Zjednoczone mogą poszczycić się imponującym poziomem nierówności, jest to również tendencja ogólnoświatowa. Rozważ to: świat najbogatszy 1% posiadać 45% całkowitego bogactwa na tej planecie. W przeciwieństwie, 64% populacji (ze średnim majątkiem wynoszącym 10,000 2 dolarów) posiada mniej niż 10%. Aby jeszcze bardziej poszerzyć obraz nierówności, 100,000% najbogatszych na świecie, posiadających aktywa o wartości co najmniej 84 XNUMX dolarów, posiada XNUMX% całkowitego światowego bogactwa.
Jednak klub miliarderów jest na właściwym miejscu. Według Oxfamu najbogatsi 42 miliarderów mają łączny majątek równy bogactwu najbiedniejszych 50% ludzkości. Bądźcie jednak pewni, że w tym pozłacanym stuleciu nierówność występuje nawet wśród miliarderów. Przecież 10 najbogatszych z nich posiada $ 745 mld całkowitego światowego bogactwa. Następnych 10 na dole listy posiada zaledwie $ 451.5 mldi po co w ogóle zawracać sobie głowę podliczaniem kolejnych 10, kiedy już dostaniesz zdjęcie?
Ostatnio też Oxfam zgłaszane że „liczba miliarderów prawie się podwoiła, a nowy miliarder pojawiał się co dwa dni w latach 2017–2018. Mają obecnie więcej bogactwa niż kiedykolwiek wcześniej, podczas gdy prawie połowa ludzkości ledwo uniknęła skrajnego ubóstwa, żyjąc za mniej niż 5.50 dolara dziennie. ”
Jak to się kończy?
Podsumowując, bogaci stają się coraz bogatsi i dzieje się to w historycznym tempie. Co gorsza, w ciągu ostatniej dekady naprawdę bogaci otrzymali dodatkową korzyść. Mogliby zgromadzić aktywa, które zostały zdewaluowane w wyniku kryzysu finansowego, podczas gdy wielu ich rówieśników po drugiej stronie wielkiego muru bogactwa zostało zdziesiątkowanych ekonomicznie w wyniku krachu w latach 2007–2008 i jeszcze nie w pełni wyzdrowieć.
Od tego czasu byliśmy świadkami ciągłego przepływu pieniędzy w górę przez banki i masowych spekulacji, podczas gdy życie gospodarcze osób nie znajdujących się na szczycie finansowego łańcucha pokarmowego w dużej mierze pozostaje w stagnacji lub jest gorsze. Rezultatem są oczywiście ogromne nierówności, które przez większą część ubiegłego stulecia mogły wydawać się niewyobrażalne.
W końcu wszyscy będziemy musieli stawić czoła czarnej chmurze, która rzuci się na całą gospodarkę. Prawdziwi ludzie w prawdziwym świecie, ci, którzy nie są na szczycie, doświadczyli dekady coraz większej niestabilności, podczas gdy przepaść nierówności występująca w tej pozazłotej epoce z pewnością ukształtuje nadchodzący prawdziwie zaśmiecony świat. Innymi słowy, to nie może się dobrze skończyć.
Nomi Prins, a były dyrektor Wall Street, jest TomDispatch regularny. Jej najnowsza książka to Zmowa: jak bankierzy centralni manipulowali światem (Księgi Narodowe). Jest również autorką Wszyscy bankierzy prezydentów: ukryte sojusze, które napędzają amerykańską potęgę i pięć innych książek. Specjalne podziękowania kieruję do badacza Craiga Wilsona za jego wspaniałą pracę nad tym artykułem.
Artykuł ten pojawił się po raz pierwszy na TomDispatch.com, blogu internetowym Nation Institute, który oferuje stały dopływ alternatywnych źródeł, wiadomości i opinii autorstwa Toma Engelhardta, wieloletniego redaktora działu wydawniczego, współzałożyciela American Empire Project, autora książki Koniec kultury zwycięstwa, jak w powieści Ostatnie dni wydawnicze. Jego najnowsza książka to A Nation Unmade By War (Haymarket Books).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna