W zeszłym miesiącu grupa studentów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine zebrali się, aby zaprotestować przeciwko pokazowi filmu „Beneath the Helmet”, dokumentu o życiu rekrutów izraelskich sił zbrojnych. Zdenerwowani projekcją filmu, który postrzegali jako propagandę obcego wojska, studenci protestowali także przeciwko obecności kilku przedstawicieli IDF, którzy tutaj prowadzili dyskusję panelową podczas pokazu.
Od tego czasu protest studentów stał się przedmiotem intensywnych kontrowersji. Oddział szkolny Studentów Sprawiedliwości w Palestynie stoi obecnie przed możliwością wyrzucenia z kampusu. Ponadto powiedział przedstawiciel prawny części studentów biorących udział w proteście, Tarek Shawky Intercept że studenci zostali poinformowani przez uczelnię, że ich sprawy zostały przekazane do prokuratury rejonowej w celu zbadania sprawy karnej.
Dzień po wydarzeniu rektor szkoły wydał oświadczenie oświadczenie oskarżając protestujących studentów o „przekroczenie granicy uprzejmości”. W swoim oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej szkoły kanclerz Howard Gillman stwierdził, że „chociaż uniwersytet będzie chronił wolność słowa, prawo to nie jest absolutne”, dodając, że szkoła zbada możliwe zarzuty prawne i administracyjne postawione protestującym. Cytowano doniesienia prasowe roszczenia że uczestnicy filmu zostali zastraszeni i uniemożliwiono im opuszczenie wydarzenia.
Protestujący obecni na tym wydarzeniu reprezentowali szeroką gamę grup studenckich, w tym Studenci na rzecz Sprawiedliwości w Palestynie, Żydowski Głos na rzecz Pokoju i Związek Czarnych Studentów. Studenci, z którymi rozmawiał Intercept zaprzeczyła, jakoby ktokolwiek zastraszał uczestników wydarzenia lub blokował dostęp. „Nasz protest zorganizowaliśmy w sposób zgodny z wytycznymi uniwersytetu, nie użyliśmy wzmocnionego dźwięku i nie ograniczaliśmy nikomu swobody dostępu do wydarzenia” – mówi Daniel Carnie, członek Jewish Voice for Peace, który wziął udział w Protest.
Przedstawiciel ds. kontaktów z mediami na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine, do którego poproszono o komentarz, powiedział, że kierowanie takich spraw do prokuratora okręgowego jest normalną praktyką. „W przypadku Departamentu Policji Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine rutyną jest przekazywanie dochodzenia do biura prokuratora okręgowego, gdy zostanie wezwany do zbadania incydentu na terenie kampusu” – stwierdziła Cathy Lawhon. „Następnie do biura prokuratora okręgowego należy ustalenie, czy jakiekolwiek zarzuty są uzasadnione”. Lawhon dodał, że szkolne śledztwo w sprawie zakazu zajęć dla uczniów „Wymiar Sprawiedliwości w Palestynie” toczy się oddzielnie.
Prokurator okręgowy hrabstwa Orange, poproszony o komentarz, oświadczył, że nie otrzymał jeszcze skierowania w tej sprawie ze szkoły.
Jest to dopiero najnowszy incydent, w którym urzędnicy Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine i innych głównych uniwersytetów w całym kraju podjęli surowe kroki wobec działaczy propalestyńskich. „Istnieje naprawdę okropna historia ataków na grupy studentów opowiadających się za kwestiami palestyńskimi” – mówi Liz Jackson, prawniczka pracująca w Palestine Legal, grupie, która zapewnia porady prawne i rzecznictwo osobom w USA opowiadającym się za prawami Palestyny. „Tłumi naprawdę ważne debaty na temat amerykańskiej polityki zagranicznej, które młodzi ludzie powinni odbywać. Zamiast móc swobodnie się angażować i wyrażać opinie kwestionujące status quo, jedna ze stron debaty jest po prostu miażdżona”.
Raport wydany w zeszłym roku przez Palestine Legal i Centrum Praw Konstytucyjnych udokumentowane W 152 r. miały miejsce 2014 przypadki tłumienia wolności słowa na kampusach amerykańskich. Do incydentów tych zaliczały się akty cenzury, groźby podjęcia kroków prawnych, a nawet oskarżenia o wspieranie terroryzmu. Powołując się na zagrożenie, jakie takie akty stanowią dla Pierwszej Poprawki, w raporcie dodano, że „podważają one tradycyjną rolę uniwersytetów w promowaniu swobodnego wyrażania niepopularnych idei i zachęcaniu do rzucania wyzwania ortodoksjom panującym w oficjalnym dyskursie politycznym”.
Groźby, kary i zastraszanie są rutynowo stosowane w celu stłumienia odmiennych poglądów na temat Izraela i Palestyny, mówi Omar Shakir, pracownik Centrum Praw Konstytucyjnych i współautor raportu. „Urzędnicy uniwersytetu podejmują biurokratyczne działania, aby utrudnić organizowanie niektórych wydarzeń, nakładając sankcje administracyjne, a nawet zwalniając i odmawiając zatrudnienia profesorom za ich poglądy na temat Izraela i Palestyny, co łącznie stanowi poważne zagrożenie dla Pierwszej Poprawki”.
Na przykład profesor studiów indiańskich Steven Salaita stracił stanowisko wykładowcy na Uniwersytecie Illinois w 2014 r. po tym, jak został oskarżony o nieuprzejmość w swoich internetowych komentarzach na temat Izraela i Palestyny. Po publicznej batalii prawnej, w zeszłym roku szkoła rozstrzygnięty pozew złożony przez Salaitę o odszkodowanie finansowe.
W przypadku Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine Shakir dodaje, że zarzut uniwersytetu o „niegrzeczność” ze strony protestujących jest szczególnie rażącą próbą stłumienia chronionej mowy. „Oskarżenia o nieuprzejmość zawsze były wykorzystywane przez rządzących, aby usprawiedliwić próby tłumienia zmian w status quo” – mówi Shakir. „Sam termin „obywatelstwo” reprezentuje zakodowany język, którego w przeszłości używano do prób tłumienia grup uznawanych za „niecywilizowane”, takich jak rdzenni Amerykanie i Afroamerykanie w Stanach Zjednoczonych. Dziś nie ma miejsca na wykorzystywanie tego jako podstawy do uciszenia działaczy studenckich”.
Poglądy te częściowo podzielał Ari Cohn, prawnik z Foundation for Individual Rights in Education, kampusowej organizacji walczącej o wolność słowa. „Jeśli zarzuty, że protestujący na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine zakłócą wydarzenie, potwierdzą się, nie będzie to mowa chroniona, ponieważ wpłynęłaby na mowę innych uczestników wydarzenia”. Cohn dodał jednak, że „szkoły nie mogą narzucać obywatelstwa jako takiego. Niegrzeczność odgrywa zasadniczą rolę w większości aktywności społecznej na kampusach”.
Zagrożenia dla mowy, pochodzą nie tylko od administracji uniwersytetów, ale także od organów ścigania. W 2010 roku Osama Shabaik znalazł się w grupie jedenastu uczniów Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, którzy zostali aresztowani po protestowaniu przeciwko pojawieniu się w szkole ówczesnego ambasadora Izraela Michaela Orena. Przemówienie Orena miało miejsce mniej więcej rok po operacji „Płynny ołów”, trzytygodniowej izraelskiej kampanii wojskowej przeciwko Strefie Gazy, w wyniku której zginęły setki cywilów. Chcąc zwrócić uwagę na nieodpowiedni wygląd Orena po ataku, Shabaik i inni zorganizowali protest, aby zakłócić wydarzenie.
W zdarzeniu, które zostało uchwycone wideoShabaik i kilku innych uczniów wielokrotnie wstawało w tłumie, aby przerwać przemówienie Orena, skandując hasła przeciwko izraelskim nadużyciom wojskowym podczas Cast Lead. Studenci zostali zatrzymani i wyrzuceni z wydarzenia, czego, jak twierdzi Shabaik, się spodziewali. Ale to, co nastąpiło potem, było oszałamiające. Dyrekcja szkoły skierowała uczniów na policję, wnosząc przeciwko nim zarzuty o wykroczenie za zakłócanie wydarzenia. Zarzuty zagrożone karą maksymalnie jednego roku więzienia dla każdego z protestujących.
W następnym roku sprawa trafiła do sądu, gdzie przebywał Shabaik i dziewięciu innych uczniów skazany i skazany na trzy lata w zawieszeniu.
„Administracja zdecydowanie wysłała wiadomość i pośrednio zagroziła naszej przyszłości, oskarżając nas jako przestępców za protesty” – wspomina dziś Shabaik. „Wiele z oskarżonych to studenci planujący kontynuować naukę w szkole medycznej lub prawniczej i obawiali się, że posiadanie przeszłości kryminalnej zapobiegnie takim wydarzeniom”.
Od tego czasu Shabaik ukończył Harvard Law School, ale obawia się, jak jego przeszłość kryminalna może wpłynąć na jego przyszłe perspektywy zatrudnienia. Patrząc wstecz na ten incydent, uważa, że pomógł on zainaugurować kampanię na wysokim szczeblu mającą na celu uciszenie sprzeciwu wobec Izraela i Palestyny w Stanach Zjednoczonych, która od tego czasu rozszerzyła się na legislatury stanowe.
Na początku tego miesiąca gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo podpisana zarządzenie wykonawcze, które zmusiłoby instytucje publiczne w Nowym Jorku do pozbycia się funduszy od grup wspierających ruch Bojkot Zbycia i Sankcji (BDS). Zarządzenie wykonawcze zostało krytykowane jako forma politycznej czarnej listy. Shabaik uważa, że propozycja Cuomo odzwierciedla jego własne doświadczenia, gdy wpływowe instytucje i osoby publiczne starały się stłumić sprzeciw w tej kwestii.
„Ważne jest, aby zrozumieć dwoistość reakcji, jeśli chodzi o wolność słowa. Cała istota wolności słowa polega na rzucaniu wyzwania władzy i przeciwstawianiu się represjom rządu” – mówi Shabaik. „Zatrzymanie debaty na ten temat prowadzi obecnie do represji w finansowanych przez państwo szkołach wyższych i uniwersytetach, a nawet na szczeblu legislatury stanowej. Ludzie stoją w obliczu poważnych zagrożeń dla swojej przyszłości za wypowiadanie się przeciwko status quo”.
W ostatnich latach, zbudował ruch, głównie prawicowy, który zarzuca, że wolność słowa jest zagrożona na kampusach amerykańskich uczelni. Najbardziej znaczącymi głosami w tej sprawie byli konserwatywni aktywiści, tacy jak dziennikarz Breitbart Milo Yiannopoulos i Daily Wire Ben Szapiro. Ale pisarze liberalni, tacy jak Jonathan Chait, również to zrobili bezlitośnie kojarzy na myśl, że „poprawność polityczna” tłumi swobodę wypowiedzi wśród nowego pokolenia studentów.
Większość tych protestów skupiała się na konkretnym typie wypowiedzi: prawie do „obrażania” poprzez wypowiadanie się przeciwko postrzeganym lewicowym ortodoksjom w kwestiach rasowych, feministycznych i kulturowych. Zarzuty dotyczące tłumienia mowy w takich przypadkach na ogół nie są kierowane do administratorów uniwersytetów ani organów ścigania, ale raczej do studentów, którzy postrzegają takie wypowiedzi jako obraźliwe. Różni się to znacząco od kontrowersji między Izraelem a Palestyną, gdzie finansowana przez państwo biurokracja i urzędnicy rządowi byli zaangażowani w tłumienie wypowiedzi w kwestii bezpośrednio związanej z amerykańską polityką zagraniczną.
„Ważne jest, aby rozróżnić pogląd, że pewne poglądy nie są popularne na kampusach, co może być warte osobnej dyskusji, od zjawiska, w którym instytucje publiczne i urzędnicy podejmują bezpośrednie działania w celu ograniczenia wypowiedzi na temat kluczowych aspektów polityki rządu” – mówi Shakir Centrum Praw Konstytucyjnych. „Istota Pierwszej Poprawki broni prawa do wolności słowa na kampusach i wszyscy powinniśmy być zaniepokojeni, gdy osoby sprawujące władzę stosują taktykę w stylu McCartheya, aby uciszyć debatę w kwestiach o znaczeniu globalnym”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna