Pakistan aresztował niedawno kilku czołowych przywódców talibskich, w tym zastępcę dowódcy, mułłę Abdula Ghaniego Baradara i wielu shurów z Quetta. W ataku dronów zginął także Mohammad Haqqani, przywódca potężnej siatki Haqqani, na którą Pakistan niechętnie celował. Wielu komentatorów, w tym wpływowe zespoły doradcze, takie jak Carnegie Endowment, usiłowało wyjaśnić motywacje Pakistanu stojące za aresztowaniami, mając nadzieję, że ucieleśnią one woltę w jego polityce wobec Afganistanu.
W rzeczywistości aresztowania te nie odzwierciedlają zmiany paradygmatu w sposobie myślenia Pakistanu. Podejście Pakistanu do Afganistanu można sprowadzić do dwóch słów: „głębia strategiczna”, święty Graal strategicznej polityki narodu od ponad dwóch dekad. Głębokość strategiczna pozostaje głównym filarem stosunków Pakistanu z Afganistanem. Jednak sama koncepcja jest reinterpretowana przez pakistański establishment bezpieczeństwa w wyniku zmieniającej się równowagi szans i zagrożeń, zarówno zagranicznych, jak i krajowych.
Głębia strategiczna
Wojskowa koncepcja głębi strategicznej odnosi się do odległości pomiędzy faktycznymi lub potencjalnymi liniami frontu a kluczowymi ośrodkami ludnościowymi, logistycznymi oraz produkcją przemysłową i wojskową. Taka głębokość pozwala krajowi przeciwstawić się początkowym ofensywom i umożliwia przegrupowanie się w celu przeprowadzenia kontrofensywy.
Wąskie położenie geograficzne Pakistanu oraz obecność kluczowych ośrodków i sieci komunikacyjnych w pobliżu jego granic ze śmiertelnym wrogiem Indiami oznacza, że brak strategicznej głębi od dawna prześladuje jego planistów wojskowych. Generał Arthur F. Smith, szef sztabu generalnego Indii, uznał tę kwestię za poważny problem już w 1946 r., kiedy niepodległy Pakistan istniał jedynie na imperialnej desce kreślarskiej. Możliwość przyjaznego – lub jeszcze lepiej, uległego – Afganistanu zapewniającego tak osławioną głębię w stosunkach z Indiami od dawna jest mantrą dla pozbawionych wyobraźni generałów pakistańskich, którzy od dawna kontrolują obronę kraju i kierunek polityki zagranicznej.
Jednak wczesne lata Pakistanu, naznaczone niemal ciągłymi kryzysami wewnętrznymi, izolacją międzynarodową, chaosem w polityce zagranicznej i słabością militarną, oznaczały, że pozostawało to w sferze marzeń. Język „wspólnej postawy obronnej” pojawił się pod koniec lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, wyrażany zarówno w kategoriach strategicznych, jak i ideologicznych, etniczno-religijnych. Afganistan pozostawał jednak zarówno silnie sprzymierzony z Indiami, jak i znajdował się w strefie wpływów Związku Radzieckiego.
Możliwość stworzenia przyjaznego rządu w Kabulu pozostawała nieuchwytna aż do sowieckiej inwazji na Afganistan w 1979 r. i pozornie nieuchronnego zwycięstwa mudżahedinów pod koniec lat 1980. To wtedy ta strategiczna głębokość poprzez rząd klienta w Kabulu została przyjęta jako oficjalna doktryna wojskowa. To podsyciło zaciekłą wojnę domową w Afganistanie w latach 1990. XX w. i skłoniło Pakistan do pomocy w zainstalowaniu talibów u władzy w 1996 r.
Zwycięstwo talibów uznano w Islamabadzie za strategiczny zamach stanu. Pakistanowi udało się powołać przyjazny rząd, wycinając jednocześnie z większości kraju prawie wszystkie pozostałości wpływów indyjskich i rosyjskich. Afganistan stał się także ważnym ośrodkiem wojny zastępczej Pakistanu przeciwko Indiom na spornym terytorium Kaszmiru. W końcu Pakistan pozornie osiągnął koncepcję strategicznej głębi, która ożywiała jego politykę w Afganistanie przez prawie dwie dekady.
Ataki na USA z 11 września 2001 r. i późniejsza amerykańska okupacja Afganistanu spowodowały utratę głównych wpływów Pakistanu. Przyniosło to wiele zmian w stosunkach Pakistanu z Afganistanem. Jednak rezygnacja z idei podatnego Afganistanu zdominowanego przez islamistycznych Pasztunów (czytaj Talibów) nie była jednym z nich. Odgrywając ponownie swoją rolę sojusznika Ameryki na pierwszej linii frontu, Pakistan utrzymywał pewne ważne powiązania z talibami, licząc na to, że wyłonią się oni ostatecznymi zwycięzcami po wycofaniu się sił Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO).
Ale zmiany już się szykują. Od tygodni pakistańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych mówi o potrzebie „pluralistycznego” rządu w Kabulu i po raz pierwszy Pakistan omawia porządek polityczny w Afganistanie w takich kategoriach. Jednak zdecydowane odejście od prawdziwych graczy – głównego dowództwa armii – nastąpiło dopiero niedawno.
Podczas rzadkiej konferencji prasowej zorganizowanej 1 lutego szef armii pakistańskiej, generał Ashfaq Parvez Kiani, napomknął o zarysach zaktualizowanej polityki. „Chcemy strategicznej głębi w Afganistanie, ale nie chcemy go kontrolować” – powiedział generał. „Pokojowy i przyjazny Afganistan może zapewnić Pakistanowi strategiczną głębię”.
Wypowiadając się przeciwko chęci posiadania talibskiego Afganistanu, dodał: „Nie możemy życzyć Afganistanowi niczego, czego nie życzylibyśmy sobie sami”. Oświadczenia te są bezprecedensowe w przypadku pakistańskiego przywódcy, a także szefa jego jastrzębiej armii. Generał powtórzył także, że jest gotowy do mediacji między Amerykanami a talibami, co złożył także wcześniej podczas swojej styczniowej wizyty w kwaterze głównej NATO.
Zmieniająca się rzeczywistość
Co najmniej dwa powiązane czynniki spowodowały zmianę sposobu, w jaki Pakistan postrzega głębię strategiczną. Pierwszą z nich jest spóźniona świadomość, że chociaż Talibowie prawie na pewno byliby w stanie przetrwać NATO, nie są już w stanie odnieść całkowitego zwycięstwa militarnego i rządzić krajem tak, jak to robili w latach 1996–2001.
Jest ku temu wiele powodów, z których najważniejszym jest to, że Talibowie nie stanowią już zjednoczonej siły bojowej ani nie są nieznaną i wyidealizowaną liczbą ich pierwotnego wcielenia. Co więcej, wielu byłych dowódców mudżahedinów ma do ochrony znaczne inwestycje o różnym charakterze i dlatego mają żywotny interes w utrzymaniu status quo, podobnie jak mniejszości niepasztunskie w Afganistanie, które są obecnie znacznie lepiej zorganizowane i zakorzenione zarówno politycznie, jak i militarnie.
A talibowie z trudem przypodobali się Zachodowi i sąsiadom Afganistanu. Jakakolwiek próba talibów rozszerzenia kontroli poza pasa Pasztunów na niepasztunskie centralne i północne obszary kraju prawdopodobnie doprowadzi do miażdżącego impasu – takiego, który w dalszym ciągu destabilizowałby Pakistan, jednocześnie wykrwawiając go gospodarczo.
Innym pomijanym czynnikiem w ewoluującej strategii Pakistanu w Afganistanie jest to, że zwycięstwo talibów nie jest już pożądanym rezultatem dla pakistańskiego establishmentu bezpieczeństwa. Gospodarcze, polityczne i dyplomatyczne koszty doprowadzenia i utrzymania talibów u władzy byłyby zdecydowanie zbyt wysokie. Pakistan nie może sobie też pozwolić na pozostawienie Talibów bez kontroli w Afganistanie, gdy zmaga się on z własną islamistyczną rebelią, a pod powierzchnią czają się ledwo powstrzymywane odcienie pasztuńskiego nacjonalizmu.
„Wspieranie przez Pakistan radykalnych islamistów w Afganistanie nie ma strategicznego sensu, gdy w kraju czeka go pełnowymiarowe powstanie islamistyczne” – powiedział w wywiadzie dla Asia Times Online Kamran Bokhari, dyrektor Stratfor na Bliski Wschód i Azję Południową. „Patrząc na melona, nawet melon melona nabiera koloru” – stwierdził Bokhari, używając popularnego aforyzmu w języku urdu, odnosząc się do materialnego i ideologicznego wsparcia, jakie talibowie zapewniliby grupom antypaństwowym w Pakistanie.
Talibowie nadal są głównym narzędziem wywierania przez Pakistan wpływów w Afganistanie. Ale według Bokhariego „nie chce, żeby to oni prowadzili program”. W związku z tym Pakistan po raz pierwszy otworzył kanały dla grup niebędących Pasztunami w Afganistanie. Za pośrednictwem Waszyngtonu podejmuje także coraz skuteczniejsze starania, aby w większym stopniu zaangażować się w szkolenie zdominowanej przez Tadżykistanu Afgańskiej Armii Narodowej (ANA). W połączeniu z faktem, że pasztuńscy talibowie stanowią największą siłę polityczną i wojskową w kraju, Pakistan miałby dominującą pozycję w Afganistanie, nawet gdyby nie osiągnął w Afganistanie pozycji, o jaką zabiegał po wycofaniu się ZSRR.
Ponowna ocena aresztowań w Pakistanie
Weźmy pod uwagę niedawne aresztowania przywódców talibów w Pakistanie. Aresztowani przywódcy – w szczególności mułła Baradar – są podejrzani o realizację własnego, niezależnego od Pakistanu programu. Uważa się, że brali udział w dialogu ze Stanami Zjednoczonymi, rządem prezydenta Hamida Karzaja w Kabulu i Organizacją Narodów Zjednoczonych, wykorzystując kanały informacyjne omijające Pakistan.
Aresztowania w Pakistanie nagle zamknęły te kanały. Dali także Pakistanowi fizyczną kontrolę nad przywódcami wysokiego szczebla, którzy potencjalnie mogą reprezentować talibów w przyszłych rozmowach – a nawet ich rozbić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Aresztowania mają być wyraźnym sygnałem dla USA, rządu afgańskiego i talibów, że Pakistan nie zgodzi się na żadne negocjacje, w których nie ma dla niego miejsca przy stole.
Według słów Kianiego „należy w pełni zrealizować paradygmat strategiczny [Pakistanu]”. Zarówno Amerykanie, jak i Karzaj nie ustają w wysiłkach zmierzających do zminimalizowania wpływów Pakistanu. Jednak biorąc pod uwagę szerokość i głębokość jej zaangażowania oraz niezbędność dla okupacji NATO i planów wycofania, jest mało prawdopodobne, aby zakończyły się one sukcesem.
Aresztowania są także sygnałem dla talibów, że nie mają oni carte blanche w kierowaniu rebelią w Afganistanie. Muszą uwzględnić interesy Pakistanu, w przeciwnym razie ryzykują całkowitą izolacją. Zmuszając ich do negocjacji, Pakistan marnuje największy atut talibów – czas. Jak w przypadku każdej siły partyzanckiej, Talibowie wolą długoterminowe wyczerpanie niż krótkotrwałe zwycięstwa. Dlatego właśnie najskuteczniejsi powstańcy konsekwentnie przegrywają bitwy i wygrywają wojnę.
Narzucając się na siłę w roli mediatora między talibami a USA, Pakistan próbuje kształtować wynik negocjacji w sposób, który zachowa imperatyw strategicznej głębi. Zakwaterowanie z innymi grupami etnicznymi w Afganistanie również wytrąci talibów z równowagi na tyle, aby zapobiec ich wtargnięciu do Pakistanu poprzez powiązania z pakistańskimi talibami i innymi ekstremistycznymi organizacjami islamistycznymi. Posłuży to do odizolowania pakistańskich talibów od ich towarzyszy w Afganistanie. Powstanie w Pakistanie stanie się mniej transgraniczne niż dotychczas, co umożliwi mu wymuszenie podobnych osiedli na niektórych powstańcach, przy jednoczesnym krytycznym osłabieniu i wyeliminowaniu innych.
Za dużo, za późno?
Wycofanie się Pakistanu ze stanowiska maksymalistycznego jest mile widziane. Ale w strategicznej maszynerii, którą wprawia w ruch, jest wiele ruchomych części. Brakowi zaufania między grupami etnicznymi Afganistanu dorównuje obecnie jedynie ich brak zaufania do Pakistanu. Jego ostatnie posunięcia mogą jedynie jeszcze bardziej odizolować Pakistan od Talibów i Pasztunów w ogóle, podczas gdy osoby niebędące Pasztunami od dawna patrzą z ukosa.
Elementy te mogą przerodzić się w wystarczającą opozycję w terenie, aby ostatecznie ograniczyć wpływy Pakistanu. Warto także pamiętać, że w latach 1980. Pakistan przesadził, odmawiając negocjacji w sprawie przyszłego rządu afgańskiego. Pakistan miał nadzieję przedłużyć agonię Armii Czerwonej, a także wsparcie Zachodu w celu wynegocjowania najlepszych możliwych warunków, ale nie przewidział szybkości zarówno wycofania się Związku Radzieckiego, jak i utraty zainteresowania Zachodu. Teraz może popełnić ten sam błąd w stosunku do amerykańskiej okupacji.
Nieufność Iranu, Indii i Rosji wobec Pakistanu i talibów wzrosła po spotkaniu obu stron w celu wypracowania wspólnej platformy w sprawie Afganistanu. Jednak oś USA, Pakistanu, Arabii Saudyjskiej i Turcji może być w stanie zastraszyć porozumienie, które pozwala na wycofanie się Ameryki z Afganistanu pod pewnymi pozorami pozostawienia za sobą ustabilizowanego kraju.
Ostatecznie stabilność Afganistanu i nieuchwytna głębia strategiczna Pakistanu w dalszym ciągu będą opierać się na ostrzu noża ciągłego dostosowania się i zrozumienia między różnymi grupami etnicznymi Afganistanu z jednej strony a jego niesfornymi sąsiadami z drugiej. To trudne zadanie.
Shibil Siddiqi jest członkiem Centrum Studiów nad Globalną Władzą i Polityką na Uniwersytecie Trent oraz współpracownikiem Foreign Policy in Focus, Kanadyjskiego Centrum Alternatyw Politycznych i ZNet. Można się z nim skontaktować pod adresem [email chroniony].
(Prawa autorskie 2010 Asia Times Online (Holdings) Ltd. Wszelkie prawa zastrzeżone. Prosimy o kontakt w sprawie sprzedaży, dystrybucji i ponownej publikacji.)
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna