8 września 2005 r. przypada sześćdziesiąta rocznica przybycia żołnierzy amerykańskich na Półwysep Koreański w celu przyjęcia kapitulacji sił japońskich. Prawdopodobnie temu wydarzeniu nie będzie towarzyszyło żadne fanfary. Pod koniec II wojny światowej Koreańczycy postrzegali Sowietów i Amerykanów w równym stopniu jako wyzwolicieli i nie spodziewano się, że żadna z sił okupacyjnych pozostanie długo na koreańskiej ziemi. Szczególne stosunki między Koreą Południową a Stanami Zjednoczonymi ukształtowały późniejsze wydarzenia: utworzenie Republiki Korei (ROK) pod amerykańskimi auspicjami w sierpniu 1948 r., wojna koreańska w latach 1950–53 i Traktat o wzajemnej obronie z 1954 r. Sojusz USA-ROK był, jak Korea Północna i Chińczycy lubią mówić o swoich stosunkach, „przyjaźnią zacementowaną krwią”, naznaczoną wspomnieniami wspólnego poświęcenia. Wiązało się to także ze stacjonowaniem kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich w Korei Południowej. Przez ponad czterdzieści lat cel tego sojuszu był dla obu stron jasny i jednoznaczny: obrona Korei Południowej, jako części „wolnego świata”, przed zagrożeniem ze strony Północy, wspieranej przez Chiny i Związek Radziecki. Rozluźnienie sojuszy z czasów zimnej wojny i upadek Związku Radzieckiego na przełomie lat 1980. i 1990. problematyzowały poczucie wspólnego celu, ale nie zmieniły go zasadniczo. Jednak w ciągu ostatnich dziesięciu lat, a zwłaszcza ostatnich pięciu, Stany Zjednoczone i Korea Południowa coraz bardziej oddalały się od siebie w swoich poglądach na temat zagrożenia ze strony Korei Północnej i, szerzej, charakteru stosunków USA–RKP. Chociaż nowe krytyczne podejście Korei Południowej do Stanów Zjednoczonych jest często przedstawiane w zachodnich mediach w dość uproszczeniu jako „antyamerykanizm”, w rzeczywistości odzwierciedla ono zmieniające się i coraz bardziej złożone stosunki między Ameryką a Koreą, między Republiką Korei a Koreą Północną (KRLD). oraz między Koreą i jej regionalnymi sąsiadami. Tak naprawdę zimna wojna na Półwyspie Koreańskim i wokół niego, a wraz z nią stworzona przez nią struktura stosunków międzynarodowych, dobiega końca ostatecznie i z opóźnieniem.
W przeciwieństwie do wielu innych krajów, Korea nie upamiętnia 15 sierpnia 1945 roku jako zakończenia wojny, ale początek wyzwolenia spod rządów kolonialnych. Chociaż „8.15” jest wydarzeniem przełomowym w pamięci historycznej, inne daty wydają się równie ważne, jeśli nie większe: sierpień 1948 r. (powołanie Republiki Korei); czerwiec 1950 (wybuch wojny koreańskiej); i lipiec 1953 r. (rozejm wojny koreańskiej). Pięćdziesiąta rocznica każdego z nich, która niedawno minęła, była pełna znaczenia. W 1998 r., w pięćdziesiątą rocznicę powstania Republiki, Korea Południowa znajdowała się w środku azjatyckiego kryzysu finansowego i pod przewodnictwem prezydenta Kim Dae Junga, wybranego w grudniu poprzedniego roku. Republika Korei przezwyciężyła ten kryzys, nazywany „najgorszym momentem Korei od wojny koreańskiej”, ale poświęcenia wymagane w ramach kontrowersyjnej akcji ratunkowej MFW podały w wątpliwość „cudowną gospodarkę” Korei i życzliwość Stanów Zjednoczonych w pomaganiu swojemu koreańskiemu sojusznikowi.
Rocznicę wybuchu wojny koreańskiej 25 czerwca 1950 r. dziesięć dni wcześniej poprzedziło bezprecedensowe spotkanie na szczycie w Pjongjangu pomiędzy przywódcami obu Korei, Kim Dzong Ilem i Kim Dae Jungiem. Następnie po raz pierwszy obchody 25 czerwca w Korei Południowej nie charakteryzowały się widowiskiem i paradami, ale bardziej stonowanym uznaniem kosztów i konsekwencji wojny oraz pełnymi nadziei przesłaniami dotyczącymi zakończenia podziału, który doprowadził do wybuchu wojny. Szczyt Kim-Kima został ogłoszony jako „pierwszy krok w kierunku zjednoczenia”; wydawało się, że nie chodzi już o wygranie wojny, ale o jej zakończenie. Co istotne, szczyt międzykoreański był pierwszym poważnym krokiem podjętym przez oba koreańskie rządy w kierunku poprawy wzajemnych stosunków z własnej inicjatywy, a nie w odpowiedzi na działania sojuszników. Ze swojej strony Stany Zjednoczone, choć oficjalnie wspierały dialog międzykoreański, były stosunkowo chłodne wobec propozycji Seulu wobec Korei Północnej. Prowadzona przez Kim Dae Junga „słoneczna polityka” zaangażowania z Północą spotkała się z ostrą krytyką w administracji Busha, która doszła do władzy w 2001 roku; w tym momencie nie sposób było przeoczyć rozłamu między Republiką Korei a Stanami Zjednoczonymi.
Do rocznicy zakończenia wojny w 1953 r. stosunki USA–RKP znalazły się w najgorszym punkcie w historii. Kryzys w stosunkach USA-ROK nastąpił zimą 2002–03, kiedy dziesiątki tysięcy Koreańczyków wzięło udział w czuwaniach przy świecach, wzywając do pociągnięcia Stanów Zjednoczonych do odpowiedzialności za śmierć dwóch uczennic przypadkowo zabitych przez amerykańskie pojazdy wojskowe. Działanie to było osadzone w szerszym poczuciu niepokoju i ambiwalencji co do stosunków Korei ze Stanami Zjednoczonymi, a zwłaszcza co do obecności wojskowej USA. Wojownicza retoryka administracji Busha wobec Korei Północnej odegrała w tym niemałą rolę, ale została zaostrzona przez wojnę w Iraku, którą wielu postrzegało jako mrożący krew w żyłach precedens dla ataku na Koreę Północną, zidentyfikowanego przez prezydenta Busha, z Irakiem i Iranem jako częścią „osi zła”.
W kraju, który pokolenie wcześniej był niemal wyjątkowy pod względem przeważnie proamerykańskiej opinii, statystyki odzwierciedlały gwałtowną zmianę nastawienia. Na przykład sondaż gazety Joongang Ilbo przeprowadzony w grudniu 2002 roku wykazał, że 36.4% Koreańczyków z południa postrzega Stany Zjednoczone nieprzychylnie, tylko 13% przychylnie, a 50% jest neutralne. W obrębie tych statystyk widoczne były uderzające różnice ze względu na wiek: jedynie wśród osób powyżej 50. roku życia większość wyraziła pozytywną opinię. Co więcej, 62% Koreańczyków z południa w wieku 20 i 72% w wieku 30 lat chciało zrestrukturyzować sojusz USA-ROK, aby uczynić go bardziej równym; jedynie 21% osób po 60. roku życia zgodziło się z tym.
Powtórzę raz jeszcze: dzieje się tu coś więcej niż tylko ogólny wzrost „antyamerykanizmu”. Na tę zmianę koreańskiego podejścia do Stanów Zjednoczonych, sześćdziesiąt lat po wyzwoleniu spod japońskiego kolonializmu, składa się kilka czynników. Po pierwsze, nastąpiła zmiana pokoleniowa wraz z dojściem do władzy pokolenia „386” (Koreańczycy po trzydziestce, którzy rozpoczęli studia w latach 30. i urodzili się w latach 1980. XX w.), którzy osiągnęli pełnoletność w erze demokracji protestów, kiedy to krytyka autorytarnych rządów Republiki Korei i popierających je Amerykanów szła ręka w rękę. Wraz z powstaniem tego pokolenia nastąpił spadek wpływów konserwatywnego i odruchowo proamerykańskiego establishmentu politycznego, który dominował w polityce Korei Południowej od wyzwolenia. Chociaż obecna konserwatywna opozycja nie jest bez znaczenia, wydaje się mało prawdopodobne, aby uproszczony „proamerykanizm” kiedykolwiek powrócił jako dominujący tryb w Korei Południowej.
Po drugie, nastąpił rozwój głośnego i krytycznego społeczeństwa obywatelskiego, a wraz z nim ponowna analiza wydarzeń i wspomnień historycznych zarówno przez rząd, jak i różne organizacje pozarządowe. Utworzono komisje ds. badań historycznych w celu zbadania różnych aspektów japońskiego okresu kolonialnego, a także wydarzeń, w których Stany Zjednoczone odegrały bezpośrednią lub pośrednią rolę: masakry w Kwangju w 1980 r., krwawego stłumienia powstania na wyspie Cheju w kwietniu 1948 r., zaginięcia osobistości z okresu rządów wojskowych itp., inspirowane częściowo podobnymi komisjami utworzonymi w postautorytarnych państwach Republiki Południowej Afryki, Argentynie, byłej Jugosławii i gdzie indziej. Co istotne, śledczy badają nie tylko rolę USA, ale także byłego rządu Republiki Korei i obywateli. Aktywizm obywatelski i demokracja uczestnicząca stały się częścią krajobrazu politycznego i codziennego słownictwa dzisiejszej Korei Południowej wraz z gwałtownym rozwojem organizacji pozarządowych, z których wiele jest dość krytycznych wobec polityki USA. Organizowanie takich grup i działań zostało znacznie ułatwione dzięki wykorzystaniu Internetu, w którym Korea Południowa zajmuje jedno z najwyższych miejsc na świecie, i towarzyszącemu temu wzrostowi liczby, jak Koreańczycy nazywają „internautów”.
Po trzecie, wraz ze względnym spadkiem poczucia więzi Koreańczyków z USA, nastąpił silny zwrot w kierunku Azji, zwłaszcza Chin, ale także, w złożony sposób, Japonii. Chiny zastąpiły USA w roli największego partnera handlowego Korei Południowej; więcej koreańskich studentów studiuje obecnie w Chinach niż w Ameryce; Południowokoreańska kultura popularna stała się modna w Japonii, Chinach i Azji Południowo-Wschodniej, podczas gdy kultura japońska – od dawna zakazana przez rząd Korei Południowej – rozprzestrzeniła się w Korei. Z drugiej strony obecny spór wokół Tokdo/Takeshima, a także kontrowersje wokół kwestii japońskiego podręcznika i ogólniej pamięci wojennych odzwierciedlają podstawowe różnice między Koreą a Japonią, które należy rozwiązać, zanim stosunki między obydwoma krajami staną się stabilne. i przyjazny na dłuższą metę. A jednak pomimo tych napięć Koreańczycy coraz bardziej podobają się idei wschodnioazjatyckiej strefy wolnego handlu, a nawet wspólnoty gospodarczej i politycznej na wzór Unii Europejskiej, choć mogą to być na razie jedynie odległe marzenie.
Wreszcie, poglądy Korei Południowej na temat Korei Północnej znacząco zmieniły się w ostatnich latach i stanowią uderzający kontrast z twardą polityką administracji Busha. Chociaż w Korei Południowej istnieje wiele różnic co do sposobu postępowania z Północą, rośnie konsensus co do tego, że współpraca Północ-Południe jest korzystna dla obu stron, że lepsze jest stopniowe zjednoczenie niż nagły upadek i wchłonięcie Korei Północnej przez Republikę Korei, że zagrożenie ze strony Korei Północnej można opanować oraz że lepiej zmienić niepożądane zachowanie Korei Północnej za pomocą perswazji, a nie przymusu. Takie poglądy w szerokiej formie podziela znaczna część spektrum politycznego w Korei Południowej, w tym konserwatywna Wielka Partia Narodowa, na której czele stoi Park Geun-hye, córka byłego południowokoreańskiego dyktatora Park Chung Hee. Administracja Busha podchodzi do Korei Północnej w bardzo odmienny sposób, wywołując głęboki niepokój wśród wielu mieszkańców Korei Południowej.
Słyszy się, że Korea jest ostatnią placówką zimnej wojny, ale może to być prawdą tylko w przypadku Amerykanów. Dla rosnącej liczby Koreańczyków z południa zimna wojna – konflikt Północ-Południe, który rozpoczął się po wyzwoleniu kolonialnym i zniszczył powszechną nadzieję na pokojową, niepodległą i zjednoczoną Koreę postkolonialną – już się zakończyła. Sześćdziesiąt lat oznacza koniec cyklu życia w tradycji wschodnioazjatyckiej, czas refleksji, ponownej oceny i uznania, że nic nie może być już takie samo. Koreańczycy już rozpoczęli ten proces; Osobom z zewnątrz, w szczególności Amerykanom, pozostaje uznanie, że rozpoczyna się nowy cykl.
Charles K. Armstrong jest profesorem nadzwyczajnym historii i dyrektorem Centrum Badań Koreańskich na Uniwersytecie Columbia. Jego najnowsza książka to Korea w centrum: dynamika regionalizmu w Azji Północno-Wschodniej. Artykuł ten, przygotowany dla Japan Focus, stanowi rozwinięcie prezentacji na temat sześćdziesiątej rocznicy zakończenia II wojny światowej przedstawionej na dorocznym spotkaniu Stowarzyszenia Studiów Azjatyckich, które odbyło się w Chicago, w dniach 31 marca – 2 kwietnia 2005 r.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna