W ciągu ostatniego miesiąca narastał ruch, kierowany przez elitę polityczną Indii, głównie z rządu pod przywództwem Sojuszu Narodowo-Demokratycznego (NDA), charakteryzujący się agresywnym nacjonalizmem i patriotyzmem, przedłużający wydarzenia towarzyszące debaty na temat wolności słowa w celu utrzymania motłoch w kolejce – linię wyznaczoną głównie przez partię rządzącą. 3 marca 2016 roku obecny szef hinduskiej organizacji nacjonalistycznej (hindutva) Rashtriya Swayamsevak Sangh (RSS), Mohan Bhagwat, powiedział: „Teraz nadszedł czas, kiedy musimy powiedzieć nowemu pokoleniu, aby intonowało Bharat Mata Ki Jai [w przybliżeniu przekłada się na „Zdrowaś Matko, Indie” w języku angielskim]. Powinno to być prawdziwe, spontaniczne i stanowić część wszechstronnego rozwoju młodzieży” – dodaje dalej, z niejasnym odniesieniem do niedawnego incydentu na Uniwersytecie Jawaharlala Nehru (JNU), w wyniku którego przywódcy studenccy, tacy jak Kanhaiya Kumar, zostali oskarżeni o działalność wywrotową, że „jest to konieczne, ponieważ niektóre siły mówią młodzieży, aby nie mówiła Bharat Mata Ki Jai”. Na późniejszym etapie dodał: „Musimy stworzyć tak wspaniałe Indie, aby ludzie sami mówili Bharat Mata ki Jai. Nie musimy nikomu tego narzucać. Naszym życiem musimy nadawać kierunek światu. Nie ma potrzeby narzucania nikomu naszego systemu i myśli; powinna istnieć chęć uznania całego świata za nasz.”
Po tym oświadczeniu Asaduiddin Owaisi, przywódca All India Majlis-e-Ittehad-ul Muslimeen (AIMIM), powiedział podczas przemówienia na wydarzeniu 14 marca 2016 r.: „Nie skanduję tego hasła. Co zamierzasz zrobić, Bhagwat sahabie” – powiedział Owaisi, odnosząc się do Mohana Bhagwata z RSS. „Nie wypowiem tego [hasła] nawet, jeśli przyłożycie mi nóż do gardła… Nigdzie w Konstytucji nie jest napisane, że należy mówić Bharat Mata ki Jai” – dodał. Odpowiedzi udzielił Kailash Vijayvargiya, obecny sekretarz generalny Bhartiya Janta Partya (BJP), który powiedział: „Uważam, że ci, którzy nie chcą intonować Bharat Mata Ki Jai, nie mają prawa pozostać w Indiach. Powinni udać się do innego kraju” – oświadczenie powtórzył premier stanu Maharasztra Devendra Fadvanis. Dochodząc do skrajnego krańca wyciszania sprzeciwu w stylu stalinowskim, bojowa grupa hindutwów z RSS, Shiv Sena, wyraziła głębokie zainteresowanie odebraniem Owaisi indyjskiego obywatelstwa. Następnie przesłuchiwali głównego ministra Maharasztry, w jaki sposób Owaisi mógł opuścić stan, w którym Sena jest częścią rządzącego rządu BJP, po tym, jak „odmówił skandowania proindyjskiego hasła”.
W dniu 16 marca 2016 r. członek Zgromadzenia Ustawodawczego (MLA) w Maharasztrze, Waris Pathan z AIMIM, został zawieszony w obowiązkach za odmowę skandowania nacjonalistycznego hasła. Podczas sesji zgromadzenia Pathan powiedział: „Będziemy mówić Jai Hind, ale nie Bharat Mata Ki Jai. Nie może być przymusu odmawiania Bharat Mata ki Jai. Konstytucja o tym nie mówi.” Po zawieszeniu minister spraw parlamentarnych Girish Bapat powiedział: „Pathan został zawieszony w członkostwie w Zgromadzeniu za okazanie braku szacunku bohaterom narodowym i odmowę wymówienia Bharat Mata ki Jai”. Tego samego dnia, w którym Pathan został zawieszony, biznesmen Sai Kumar Goud złożył skargę do sądu 20. Sędziego Metropolitalnego w Malkajgiri, zarzucając, że przemówienie Owaisiego z 14 marca było zniesławiające, i zamierzał złożyć skargę policyjną na mocy art. 153 indyjskiego kodeksu karnego. A, zasadniczo oskarżając Owaisi o promowanie wrogości między różnymi grupami ze względu na religię, rasę, miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania, język itp. Dołączając do tego bagna, ławka ośmiu islamskich uczonych z Darul Uloom Deoband wydała oświadczenie stwierdzające, że „intonowanie Bharat Mata ki jai byłby przeciwny dogmatom islamu, ponieważ jest to podobne do kultu bożków… Kochamy nasz kraj, ponieważ my i nasze pokolenia przed nami urodziliśmy się tutaj. Ale nie uważamy tego za naszego Boga/Boginię… Otrzymaliśmy tysiące zapytań w tej sprawie, więc Darul Uloom Deoband wydał „fatwę”, mówiącą, że Bharat Mata ki Jai nie jest w zgodzie z islamem i nie będziemy tego mówić. Ale ogromnie kochamy nasz kraj, jako naszą Madre Vatan [z grubsza przekłada się to na „ojczyznę” po angielsku]”. Jednak najbardziej brutalnego i brutalnego oświadczenia udzielił niezwykle popularny jogin Baba Ramdev, gdy oświadczył, że szanuje Konstytucję Indii, w przeciwnym razie „obciąłby setki głów za nieintonowanie Bharat Mata Ki Jai” – „Chcę powiedzieć jest praworządność i szanujemy Konstytucję, bo inaczej możemy obciąć setki i tysiące głów… Ludzie powinni się wstydzić mówić takie rzeczy i szanować swoją ojczyznę” – brzmiały jego słowa.
Gazeta Kashmir Monitor opublikowała artykuł, w którym prześledziła korzenie hasła „Bharat Mata ki Jai”. W artykule wspomniano, że: „Istnieje jedna koncepcja Bharat Maty reprezentującej Aryavartę, ojczyznę hinduizmu i koncepcja ta nie jest powiązana ze świecką republiką Indii. Jednak samo propagowanie Aryavarty przybliża to twierdzenie do aryjskiej teorii wyższości rasowej w Indiach. Wiadomo, że Aryjczycy, o których mówi się, że najechali Indie około 1500 roku p.n.e., wywłaszczyli lub podporządkowali sobie pierwotnych mieszkańców tego miejsca. Jeśli więc Aryavarta łączy się z Hindusami z wyższej klasy, jaką reprezentację odnajduje w Aryavarcie inna klasa Hindusów, na przykład dalici, plemiona i grupy niearyjskie w Indiach? Dalej stwierdza: „Jest faktem historycznym, że Hindu Mahasabha, inna ekstremistyczna grupa hinduska, dla której Nathu Ram Godse, zabójca Mahatmy Gandhiego, jest bohaterem zasługującym na cześć, w chwili uzyskania niepodległości zażądała, aby piosenka napisana przez Bengalski poeta i bojownik o wolność Bankim Chandra Chattopadhyay w 1882 roku został przyjęty jako hymn narodowy. Jednak ich zamiar promowania go jako hymnu narodowego był ponownie zakorzeniony w koncepcji nacjonalizmu religijnego. Vande Mataram można z grubsza przetłumaczyć jako „pochylenie się (z szacunkiem) przed Matką Indiami”. To całkiem naturalnie rodzi problemy wśród muzułmanów, którzy wierzą, że schylanie się (poddanie się) lub sajdah powinno być wykonywane wyłącznie dla Allaha, a nie dla jakiegokolwiek innego bóstwa. Społeczne konotacje towarzyszące temu skądinąd pięknemu wierszowi wzbudziły niechęć zwykłego muzułmanina do Vande Matarama. Jest oczywiste, że takie hasła stały się najnowszym testem… oceny patriotyzmu danej osoby… [RSS] niewątpliwie wierzy, że można go wykorzystać do osaczenia przeciwników politycznych i dostosowania ich do szafranowej ksenofobii”.
Harlan K. Ullman i James P. Wade z Uniwersytetu Obrony Narodowej w USA zdefiniowali doktrynę szybkiej dominacji jako „próbę wpłynięcia na wolę, postrzeganie i zrozumienie przeciwnika w celu walki lub odpowiedzi na naszą politykę strategiczną, która kończy się poprzez narzucenie reżim szoku i przerażenia.” Obecną atmosferę fanatycznego patriotyzmu i nacjonalizmu, starannie zaprojektowaną i skonstruowaną przez prawicowe elity polityczne Indii, można wytłumaczyć jedynie jako program realizowany poprzez doktrynę „szoku i przerażenia”. Sekretarz generalny Partii Komunistycznej (marksistowskiej), Sitaram Yechury, argumentował, że „Hindustan Zindabad, Jai Hind i Inquilab Zindabad są nacjonalizmem. Zatem nacjonalizm może wyrażać się w różnych formach. Upieranie się, że nacjonalizm oznacza jedynie hasło [Bharat Mata ki Jai], które chcą, aby ludzie rozdawali, jest bardzo wyraźnie niefortunną powtórką tego, jak [Adolf] Hitler użył nacjonalizmu do wzrostu faszyzmu w Niemczech”. Doszło do systematycznego ataku na „wolę, postrzeganie i zrozumienie przeciwnika”, w tym przypadku krytycznej i wolnomyślicielskiej opinii publicznej, w celu „walki z celami polityki strategicznej lub reagowania na cele polityki strategicznej” za pomocą środków publicznych oczernianie i potępianie nawet łagodnej krytyki polityki i praktyk rządu oraz etykietowanie takiej krytyki jako antynarodowej i oznaczanie danych osób jako osób nienadających się do życia w Indiach. W całym kraju elity polityczne i ich towarzysze konsekwentnie podejmują wysiłki, aby ograniczyć krytyczne myślenie i narzucić jednolicie bojową ideologię hindutwy, zwłaszcza w umysłach młodych ludzi.
Wypaczając na swoją korzyść niedawne wydarzenia w JNU, „biuro polityczne BJP” prowadzi wojnę ideologiczną przeciwko jednostkom i grupom, którym zależy na podstawowej wolności słowa, prawach mniejszości i innych wolnościach zapisanych w indyjskiej konstytucji. Elity te wykorzystują Kanhaiyę Kumara i osoby zaangażowane w organizowanie wydarzenia w ramach solidarności z uciskaną ludnością Dżammu i Kaszmiru oraz do kwestionowania podstaw prawnych sponsorowanej przez państwo egzekucji Afzal Guru jako przykładów osób antynarodowych i wykorzystując wydarzenie zorganizowane w JNU jako przykład wydarzeń niepatriotycznych – coś, co stanowi poważne zagrożenie dla jedności i bezpieczeństwa Indii. Co więcej, wykorzystali te wydarzenia jako punkt wyjścia do stworzenia ostrego podziału między Hindusami a innymi wyznaniami obecnymi w Indiach, zwłaszcza muzułmanami. Elity te szerzą propagandę nienawiści i jednocześnie wykorzystują społecznie zaprojektowany strach wśród indyjskiego społeczeństwa – scena ta jest obecnie bardzo znana w USA. Jak wspomniano w gazecie Indian Express: „Kiedy ideolodzy hindutwy argumentowali, że wyznania muzułmańskie i chrześcijańskie różnią się od siebie, ponieważ w przeciwieństwie do wyznań hinduskich, sikhijskich, buddyjskich czy dżinistycznych nie wywodzą się z Indii, insynuowano również, że te wiary mniej lojalni wobec Indii. W tym kontekście krzyk Bharat Mata ki Jai często służył jako swego rodzaju drwina i kończył się raczej schizmami niż jednoczeniem Indian, jak
tak należało zrobić.” Jednak indyjskie media i elity nie chcą, aby ludzie poznali prawdę, ponieważ spowodowałoby to burzliwą debatę i wezwanie do podjęcia działań przeciwko nim i jego pociesze u władzy. Dlatego wymyślili absurdalną historię, aby zaszczepić poczucie strachu w odniesieniu do bezpieczeństwa Indii jako narodu, a jednocześnie użyli swojej historii jako różdżki, aby wzbudzić w ludziach szowinistyczne emocje nacjonalistyczne i patriotyczne, aby zademonstrować ich wierność ziemi, jaką są Indie. Innymi słowy, BJP i jej sojusznicy, poprzez narzucenie technik szoku społecznego, złamali wolę i sposób postrzegania ogromnej większości indyjskiego społeczeństwa, aby walczyć ze swoim przeciwnikiem: wolnomyślącymi, krytycznymi jednostkami w całym kraju. Klasyczny „Szok i przerażenie”.
Aakar Patel, uznany felietonista, skomentował: „W dzisiejszych Indiach… nasz nacjonalizm nie jest skierowany przeciwko innemu narodowi. Jest przeciwko innym Hindusom. Dlatego jest inaczej. Nasi wielcy indyjscy nacjonaliści wzbudzają namiętności przeciwko własnemu narodowi, a nie przeciwko innemu narodowi. Nasi oszukańczy nacjonaliści atakują własnych obywateli ze względu na ich religię lub poglądy. Ich troska i pasja są wewnętrznym wrogiem. To nie jest miłość do narodu ani miłość do czegokolwiek innego. To nienawiść i gorycz”. Wygląda na to, że my, ludzie, mamy tendencję do zapominania o własnej historii. Mogę się tylko zastanawiać, jaka byłaby reakcja Nehru, Tito, Nassera i wielu innych, którzy odegrali kluczową rolę w tworzeniu Ruchu Niezaangażowanych, na coraz bardziej autorytarne narzucanie doktryny Hindutwy, sprawdzającej czyjąś lojalność hasłem takim jak „Bharat Mata ki Jai” i ograniczenie podstawowych wolności, do których każdy Hindus ma prawo na mocy indyjskiej konstytucji. Musimy poznać prawdę z fałszywych mikstur dostarczanych przez podporządkowane media i ich szefów i musimy zdemaskować ich, kim są i co zrobili naszemu narodowi. Brytyjczycy z pewnością opuścili Indie, ale wydaje się, że ich kolonialno-ciemiężniczy sposób myślenia znalazł nowe miejsce w umysłach „biura politycznego BJP” i ich sojuszników – korporacji, RSS i mediów.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna