Dla zwykłych Amerykanów, którzy zdają sobie sprawę, że rząd prawdopodobnie nas wszystkich szpieguje, ale nie rozumieją skali problemu i tego, co z tym zrobić, niedawna debata w Kongresie na temat amerykańskiej ustawy Patriot Act była dezorientująca.
W niedzielę wygasły trzy kluczowe przepisy Patriot Act: art. 215, który służył do prawnego uzasadnienia gromadzenia masowych zapisów telefonicznych; tak zwane postanowienie dotyczące Samotnego Wilka i postanowienie dotyczące podsłuchów wędrujących. Dwa dni później Senat przyjął amerykańską ustawę o wolności, ustawę reformującą, którą Izba już przyjęła, a którą prezydent Obama pośpieszył z podpisaniem w ciągu kilku godzin. Po raz pierwszy od ponad dziesięciu lat Kongres zmienił przepisy dotyczące nadzoru.
Fundacja Electronic Frontier ostrożnie świętowała uchwalenie amerykańskiej ustawy o wolności, nazywając to „projekt ustawy nakładający rzeczywiste ograniczenia i nadzór na uprawnienia inwigilacyjne Agencji Bezpieczeństwa Narodowego”. Mimo to grupa będąca liderem w walce z inwigilacją elektroniczną chciała znacznie większej ochrony. Grupy aktywistów, takie jak Demand Progress, Credo i Fight for the Future, poszły dalej, podpisując a oświadczenie który brzmiał: „Amerykańska ustawa o wolności to ustawa o masowej inwigilacji ubrana w projekt ustawy reformującej, a jej uchwalenie zezwoli na niekonstytucyjne praktyki inwigilacji”.
Zamieszanie społeczne w tej kwestii odzwierciedla nieporozumienia między aktywistami. 1 czerwca, dzień po wygaśnięciu części Patriot Act, CNN/ORC opublikował ankietę stwierdzając, że 60 procent Amerykanów popiera zachowanie tego prawa. Chociaż republikanie cieszyli się większym poparciem, większość utrzymywała się wśród Demokratów, a nawet tych, którzy identyfikowali się jako „liberałowie”.
Jednak ankieta przeprowadzona na początku tego roku przez Pew Research Center wykazała coś przeciwnego: Amerykanie cieszą się ogromnym poparciem dla większej kontroli nad gromadzeniem informacji na ich temat. Tak naprawdę zaledwie 6 procent ufa agencjom rządowym, że „zachowują prywatność i bezpieczeństwo swoich rejestrów”.
Jednym z powodów tego zamieszania jest sprytna propaganda stosowana przez zwolenników masowej inwigilacji. Starszy członek administracji Obamy powiedział prasie, że nie głosując za przedłużeniem wygasających przepisów Patriot Act, Kongres „gra w rosyjską ruletkę bezpieczeństwa narodowego”. Ten sam urzędnik określił następnie wysoce kontrowersyjne przepisy mianem „niekontrowersyjnych autorytetów”.
Innym powodem zamieszania wśród opinii publicznej jest prawdopodobnie sposób, w jaki ankieterzy zadają pytania. Jakiś Raport NPR spekuluje, że „poglądy respondentów ankiety na temat inwigilacji rządowej mogą się znacznie różnić w zależności od sposobu zadawania pytań”. Kiedy pytania są niejasne, ludzie chętniej poprą inwigilację niż wtedy, gdy ujawniona zostanie konkretna inwazyjność inwigilacji.
Trzecim powodem zamieszania społecznego jest fakt, że przepisy są oznaczone tytułami silnie wywołującymi emocje. Kongres równie dobrze mógłby debatować nad wyborem między patriotyzmem a wolnością. Kirk Wiebe, emerytowany funkcjonariusz NSA, który spędził 36 lat w środowisku wywiadowczym, po czym został sygnalistą, powiedział mi w wywiadzie dla "Powstanie" że nazwy ustaw „mają na celu wywołanie emocji za pomocą słów takich jak Patriot Act i Freedom Act. To wszystko manipulacja psychologiczna.”
Zdecydowana większość Amerykanów codziennie walczy o związanie końca z końcem. Nie zwracają uwagi na wiadomości dotyczące inwigilacji rządowej i niuansów poszczególnych ustaw. I kto może ich winić? Desperacko potrzebujemy jasności i kontekstu w masowym dyskursie na ten temat.
Oto myśl: jeśli zadaniem kompleksu wywiadowczego jest zapobieganie terroryzmowi, to musimy po prostu zadać sobie pytanie, czy rząd rzeczywiście powstrzymał akty terrorystyczne w ciągu ostatnich 14 lat, od ataków z 11 września i rozszerzenia nadzoru?
Badając konkretnie FBI, zgłosić przez generalnego inspektora Departamentu Sprawiedliwości wyraźnie stwierdził, że agencja „nie stwierdziła żadnych istotnych zmian w sprawie, które wynikały z wykorzystania dokumentacji uzyskanej w odpowiedzi na nakazy wydane na podstawie sekcji 215”.
Marcy Wheeler, dziennikarka specjalizująca się w kwestiach bezpieczeństwa narodowego, powiedziała mi w wywiadzie, że „sieć telefoniczna okazała się niezbyt przydatna. Nigdy nie znaleziono terrorysty. W rzeczywistości Wheeler przytacza jedyny incydent, do którego według agencji wywiadowczych wykorzystały go „znalezienie faceta, który wysłał 8,500 dolarów do al-Shabab [bojowej grupy rebeliantów w Somalii], i to nawet nie dlatego, że wspierał terrorystów. Próbował odeprzeć inwazję Kenii na Somalię”.
Wiebe ostro skrytykował to, co nazwał „nieprawidłowym procesem wywiadowczym”, w którym „nie tylko Kongres nie sprawuje należytego nadzoru… ale NSA nie wykonuje zbyt dobrze swojej pracy. Buduje ogromny stog siana, ale nie może znaleźć igieł i ciągle go powiększa”.
„Zadaniem NSA nie jest rozumienie, jak coś dzieje się po fakcie. Jego zadaniem jest zapobieganie katastrofom, zapobieganie rzezi oraz zapobieganie szkodom dla ludzi i mienia” – powiedział Wiebe.
W ciągu ostatnich kilku lat nie udało się zapobiec kilku przypadkom terroryzmu, takim jak zamach bombowy podczas maratonu bostońskiego. W rzeczywistości niepraktyczne jest wyobrażenie sobie niezawodnej metody wykrywania działalności terrorystycznej. Jeśli przy tak ogromnej swobodzie szpiegowania, jaką dysponuje rząd od 9 września, nadal nie jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa, ile więcej informacji potrzebuje, aby zagwarantować bezpieczeństwo? W którym momencie cena obiecanego zabezpieczenia skutkuje przeciwieństwem bezpieczeństwa?
Zamiast szkodzić terrorystom, rząd po prostu szkodzi nam. Tego samego dnia, w którym uchwalono amerykańską ustawę o wolności, Associated Press opublikowało szokujący artykuł raport dochodzeniowy na temat inwigilacji FBI. Według raportu „FBI obsługuje małe siły powietrzne wyposażone w dziesiątki nisko latających samolotów w całym kraju, wyposażonych w technologię nadzoru wideo, a czasami także za pomocą telefonów komórkowych, a wszystko to ukryte za fikcyjnymi firmami będącymi fasadą rządu. ”
Przez lata doniesienia o podejrzanie wyglądających samolotach przelatujących nad dzielnicami podsycały strach przed inwigilacją rządową, w tym podczas niedawnych protestów w Baltimore po śmierci Freddiego Graya w areszcie policyjnym. Raport AP potwierdza te obawy.
Wykorzystanie tych samolotów obserwacyjnych jest tak powszechne, że śledczy AP odkryli, że „w ciągu ostatnich 30 dni agencja przeleciała nad ponad 30 miastami w 11 stanach w całym kraju”.
Wiebe zauważył: „Naprawdę jesteśmy świadkami – i mówię to w najpoważniejszym sensie – powstania państwa policyjnego. Niektórzy nazywają to „faszyzmem”.
Historia pokazuje nam, że rząd może i rzeczywiście nadużywa uprawnień w zakresie inwigilacji, aby zastraszać, nękać ludzi i umieszczać ich na czarnej liście, a także utrudniać ruchy społeczne na rzecz postępu – w szczególności wysiłki osób kolorowych, takich jak Partia Czarnych Panter.
Wiebe podsumował rodzaj niechęci, jaką powinniśmy przyjąć w naszym myśleniu w tej kwestii, mówiąc: „Mamy różnorodne organizacje, które stanowią ogromny aparat policji wywiadowczej i jest on zwracany przeciwko narodowi amerykańskiemu, wyjaśniając, że: „Musimy Chronić Cię.' Mój Boże, tego używa każdy tyrański rząd w historii! I musimy przestać.
Zamiast omawiać szczegóły dotyczące tego, jak bardzo należy ograniczyć prawo rządu do szpiegowania nas, Amerykanie muszą zakwestionować zasadność wszelkiego szpiegostwa rządowego i jak najmocniej odeprzeć wątpliwe twierdzenia, że mają nas chronić. Musimy zapomnieć o propagandzie wydobywającej się z ust tych, którzy chcą zachować swoją władzę kosztem naszej wolności i naszego dobrobytu.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
Kiedy zdamy sobie sprawę, że wszechobecna inwigilacja nie polega na zatrzymywaniu terrorystów, ale na kontrolowaniu obywateli!