Ruchy polityczne wymagają impetu, muszą konsekwentnie budować i agregować. Kiedy robią sobie długą przerwę w organizowaniu i zatrzymują dynamikę, trudno jest zacząć od nowa.
Podczas wojny w Wietnamie nastąpiła konsekwentna ekspansja wysiłków antywojennych. Każdego roku ruch rósł i rozwijał się. W latach wyborczych działacze antywojenni nie robili sobie przerw. W rzeczywistości obrali za cel członków obu partii politycznych za ich wsparcie dla wojny. Rzeczywiście, ich praca doprowadziła do urzędującego prezydenta Lyndona Johnsona; zrezygnował z udziału w prawyborach, gdy stało się oczywiste, że wojna w Wietnamie zniszczy jego szanse na reelekcję. Stało się tak, mimo że Johnson został wybrany w wyniku największego osunięcia ziemi w historii jego poprzedniej kampanii w 1964 roku. A kiedy ten rok wyborczy dobiegł końca, nawet Richard Nixon został zmuszony do ogłoszenia planu wycofania się.
Ruch wojenny antyiracki pokazał swoją siłę przed wojną, wyciągając miliony ludzi na ulice. Wyprzedziliśmy rozwój ruchu antywojennego epoki Wietnamu o całe lata. Teraz, gdy wojna i okupacja w Iraku się rozwinęły, spełniły się wszystkie przewidywania ruchu antywojennego – Irak jest bagnem, które doprowadziło do śmierci dziesiątek tysięcy cywilów i ponad 1,500 żołnierzy amerykańskich, setek wydawane są miliardy dolarów z podatków, co skutkuje cięciami w wielu krajowych programach w Stanach. Interesy korporacyjne Stanów Zjednoczonych najechały Irak i ujawniono powszechną korupcję związaną z biznesem korporacyjnym. Jednak ruch antywojenny, z nielicznymi wyjątkami, zdecydował się nie wywierać wymagającego wpływu na wybory prezydenckie i Johna Kerry'ego.
Wojna w Iraku i okupacja sprawiły, że Stany Zjednoczone stały się mniej bezpieczne. Dyrektor CIA Porter Goss zeznawał przed Kongresem w lutym, mówiąc, że Irak stał się poligonem dla terrorystów, mówiąc: Ci dżihadyści, którzy przeżyją, opuszczą Irak doświadczeni i skupieni na aktach terroryzmu miejskiego. Stanowią potencjalną pulę kontaktów do tworzenia przejściowych komórek, grup i sieci terrorystycznych. Analiza ta jest zgodna z ustaleniami raportów rządowych i komentarzami urzędników wywiadu. Jednak ruch antywojenny nie wspomniał o tym podczas wyborów, dając obu głównym partiom swobodę w poparciu wojny, która czyni nas mniej bezpiecznymi.
Wywiad wojskowy, aktywny i emerytowany, a także wielokrotne udokumentowane demaskacje nie znalazły broni masowego rażenia, powiązań Saddama z Al-Kaidą ani wydarzeń z 9 września, ani żadnego zagrożenia dla jego potężniejszych sąsiadów ze strony chwiejącej się dyktatury z zniszczoną armią, która nie chce dla niego walczyć. Jednak milczenie ruchu antywojennego podczas wyborów pozwoliło obu stronom uniknąć krytyki za wsparcie wojny oparte na fałszywych informacjach.
Stany Zjednoczone są biedniejsze, mniej bezpieczne i mniej szanowane z powodu wojny w Iraku.
Gdyby ruch pokojowy w roku wyborów prezydenckich nadal opowiadał się za zakończeniem wojny, zamiast milczeć, gdzie byłby dzisiaj? Zamiast zaczynać od nowa, wykorzystalibyśmy sukcesy z naszych początków. Bylibyśmy bliżej końca okupacji wojennej, a nie dalej. Prezydent Bush byłby w defensywie, a nie w ofensywie. Irakijczycy ujrzą światło w tunelu, kiedy odzyskają swój kraj i gospodarkę, zamiast ciemności ciągłej okupacji.
Jak ruch antywojenny odzyskuje siły po utracie impetu? Jest wiele pracy, aby odpowiedzieć na to pytanie; ale można to zrobić, ponieważ ludzie mogą mieć moc, aby to urzeczywistnić.
Ralph Nader jest obrońcą praw konsumentów, który pracował nad wieloma kwestiami, w tym umiejętnościami obywatelskimi, ekologią, kontrolą korporacji i reformą wyborów. Od 2002 roku działał przeciwko wojnie w Iraku.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna