Protestujący rozpoczęli oblężenie ambasad Brazylii na całym świecie, gdy nasiliło się międzynarodowe oburzenie w związku z niepowodzeniem Jaira Bolsonaro w ochronie Amazonii, a zwolennicy oczerniali krytyków brazylijskiego prezydenta jako lewicowych spiskowców.
Setki demonstrantów zebrane w piątek przed ambasadą Brazylii w centrum Londynu z plakatami z napisami: „Planeta zasługuje na coś lepszego” i „Nasz dom się pali”.
„Bolsonaro chce zniszczyć las… a my tego nie chcemy” – powiedział jeden z rdzennych przywódców Brazylia powiedział tłumowi.
Doszło także do wieców przed ambasadami Brazylii w Meksyku i Paryżu, gdzie według doniesień demonstranci nieśli transparenty z napisem: „Fora Bolsonaro!” lub „Bolsonaro, wyjdź!”
Protestujący otoczyli także brazylijski konsulat w Genewa natomiast dalsze marsze zaplanowano w takich miastach, jak Adelajda, Lizbona, Sztokholm, Boston i Floryda.
Skrajnie prawicowy prezydent Brazylii odrzucił międzynarodowe oburzenie w związku z pożarami szalejącymi w Amazonii i swoim stanowiskiem w sprawie ochrony środowiska.
W czwartek Bolsonaro przedstawił falę krytyki jako część zagranicznego spisku, który może ostatecznie zostać wykorzystany do usprawiedliwienia zagranicznej „interwencji” w Amazonii.
„To dzieje się na całym świecie, nie tylko w Brazylii” – powiedział o pożarach dziesiątkujących największy las tropikalny na świecie.
Syn Bolsonaro, Eduardo, polityk, stwierdził, że krytyka ojca jest częścią międzynarodowej intrygi mającej zaszkodzić jego rządowi.
„GLOBALNA lewica zebrała się w wyraźnym ataku na prezydenta Jaira Bolsonaro” on wpisów.
Rômulo Batista, działacz Greenpeace w Amazonii, powiedział, że takie twierdzenia – oraz bezpodstawne insynuacje Bolsonaro, że za pożarami stoją organizacje pozarządowe – stanowią jedynie próbę odwrócenia uwagi od własnej odpowiedzialności Bolsonaro za katastrofę ekologiczną. „Próbuje ukryć się za zasłoną dymną” – powiedział Batista.
W Brazylii demonstranci przygotowywali się do mobilizacji na weekendowe protesty w takich miastach, jak Rio de Janeiro, Salvador, Kurytyba, Recife i amazońskie miasto Manaus.
„Prawie wszyscy, których znam, pojadą” – powiedział 18-letni Frederico Svoboda, student historii na Uniwersytecie Federalnym w Rio de Janeiro.
„Wierzę, że jeśli nie będzie międzynarodowej presji, aby zmusić rząd do zajęcia się pożarami i zagwarantowania ochrony różnorodności biologicznej i ludności tubylczej, w Brazylii i być może Ameryce Południowej mogą wystąpić katastrofy klimatyczne”.
Ludzie na całym świecie powinni „wywierać presję na rząd Brazylii, aby podjął działania” – dodał Svoboda.
Anna Mello, 24-letnia biolog, powiedziała, że weźmie udział w marszu w północno-wschodnim mieście Recife.
„Dla mnie to surrealistyczne, nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. To absurd, że… ludzie mogą to wspierać, jakby było to czymś całkowicie normalnym, a nie przestępstwem i czymś, co może mieć wpływ na całą ludzkość”.
W gazecie „O Globo” felietonista Bernando Mello Franco stwierdził, że dzięki Bolsonaro „Brazylia jest na dobrej drodze, by znów być postrzegana jako parias ochrony środowiska”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna