Demonstracje „Que Se Lixe a Troika” (Pierdolić Trojkę), które odbyły się w ostatnią sobotę, stanowią jakościową i ilościową zmianę w ruchu przeciw oszczędnościom w Portugalii. W ponad 40 miastach całej Portugalii 1.5 miliona ludzi (800,000 15 w Lizbonie) wyszło na ulice przeciwko niewolniczemu poddaniu się rządu dyktatowi Trójki składającej się z MFW, EBC i UE. W następstwie pierwszej demonstracji „Que Se Lixe a Troika” 14 września, trwającego strajku bojowników dokerów i strajku generalnego 1974 listopada ubiegłego roku, sobotnia demonstracja zaczyna zajmować się niedokończonymi sprawami rewolucji portugalskiej z XNUMX r. .
Władcy Portugalii drżą. W przededniu sobotniej demonstracji Rada Miasta Lizbony usunęła wszystkie luźne kostki brukowe na trasie demonstracji w centrum miasta. Nastąpiło to po tym, jak protesty na przestrzeni kilku miesięcy stale się radykalizowały. Starcia policji z protestującymi przed parlamentem, wznoszenie rewolucyjnych murali w centrach miast, protestujący piętrzący śmieci przed bankami i obrażanie ministrów rządu przez opinię publiczną są w Portugalii w 2013 roku na porządku dziennym.
W ostatnich tygodniach studenci Uniwersytetu ISCTE w Lizbonie trafili na pierwsze strony gazet, kiedy przed kręconymi kamerami telewizyjnymi zaczepili wicepremiera Miguela Relvasa i zmusili Relvasa do ucieczki z budynku, podczas gdy studenci śpiewali rewolucyjny hymn „Grândola, Vila Morena”. Akcja odbiła się szerokim echem wśród milionów ludzi przyklejonych do ekranów telewizorów, ponieważ Relvas był atakowany za uzyskanie dyplomu uniwersyteckiego na prywatnej uczelni w ciągu zaledwie roku.
Portugalia, uznana za „dobrego ucznia strefy euro”, szybko zamienia się w laboratorium oszczędności i neoliberalizmu w stylu greckim. Bezrobocie wynosi obecnie 17.5%, a półtora miliona osób pozostaje bez pracy. Według Eurostat szacuje się, że około 24% populacji Portugalii żyje poniżej progu ubóstwa. Szacuje się, że gospodarka skurczy się w tym roku o dwa punkty. Choć objawia się to gwałtownym spadkiem krajowej konsumpcji, oliwy do ognia dolewa ciągła niestabilność w strefie euro. Cięcia w opiece zdrowotnej i państwie opiekuńczym, a także malejąca siła nabywcza sprawiają, że życie milionów Portugalczyków staje się nie do zniesienia.
W tym tygodniu europejscy ministrowie finansów spotkają się w Brukseli, aby omówić renegocjację warunków pakietu ratunkowego na 2011 rok. Oczekuje się, że zadłużenie Portugalii osiągnie w tym roku 120% PKB, a kraj płaci obecnie odsetki od pożyczek trojki w wysokości 3.6%. Zobowiązała się do sprzedaży aktywów państwowych o wartości pięciu milionów euro. Niedawno sprywatyzowano portugalskie ścieki i wodę pitną. W grudniu rząd sprzedał swoje udziały w dochodowym operatorze portów lotniczych ANA francuskiej spółce VINCI po okazyjnej cenie, zapewniając utrzymanie wbudowanego w Unię Europejską mechanizmu redystrybucji z południa na północ.
Jednak w ironicznym splocie wydarzeń firmy z byłych kolonii Portugalii skorzystały z okazji do zemsty. Banco BIC z Angoli kupuje znacjonalizowany i pełen skandali portugalski Banco Português de Negócios (BPN) za ułamek jego ceny wywoławczej wynoszącej 180 mln euro. Angolska firma kupiła już największego portugalskiego producenta mebli, a portugalskie firmy budowlane, takie jak Teixeira Duarte, Soares da Costa i Mota-Engil, przenoszą się z krajowego rynku do Angoli. Po drugiej stronie Atlantyku brazylijscy biznesmeni w dalszym ciągu przyglądają się portugalskim liniom lotniczym TAP po nieudanej transakcji z początku grudnia. Brazylijski producent cementu i brazylijski producent stali pokłóciły się o kontrolę nad Cimentos de Portugal.
Nie jest zaskoczeniem, że w sondażach koalicja rządząca osiągnęła dno, a kryzys hegemonii w ostatnich tygodniach i miesiącach pogłębiał się, czego kulminacją były sobotnie protesty. Twitter, Facebook i blogi już kilka tygodni temu wskazywały, że sobotnia demonstracja będzie masowym pokazem ludzkiej siły. Sobotnie wydarzenia potwierdziły to i ugruntowały pozycję „Que Se Lixe a Troika” jako ruchu i nowego aktora politycznego w portugalskiej debacie na temat oszczędności.
Sobotnia demonstracja zdołała zjednoczyć trzy nurty oporu: „Oburzeni” ze swoimi własnoręcznie wykonanymi plakatami byli jednym z najbardziej ekscytujących elementów walk przez ostatnie sześć miesięcy. Za pomocą humorystycznych i kąśliwych haseł, takich jak „Wolę konie w mojej lasagne od osłów w rządzie”, uchwycili wściekłość narodu, który upadł przez kapitalizm. Studenci z „Estudantes pela Greve Geral”, niestabilni pracownicy „Precários Inflexíveis”, oraz przypominająca sytuacjonistę grupa akcji bezpośredniej „Ćwiczenie Dumbledore’a” którzy od połowy 2000 roku koordynują i budują sieci kontaktów, skutecznie mobilizują ludzi poza swoimi salami lekcyjnymi, grupami czytelniczymi, skłotami i centrami społecznymi w ruch, który ma moc odwrócenia fali neoliberalizmu.
Związkowcy głównej konfederacji związkowej CGTP zostały pobudzone do działania przez ten ruch polityczny, a także przez jego kolejne strajki generalne, dni akcji i lokalne spory. W tym tygodniu pracownicy TAP będą protestować przeciwko atakom rządu na branżę, trzymając gigantyczną replikę biletu w jedną stronę do Toronto dla Ministra Gospodarki Álvaro Santosa Pereiry. 21-23 marca robotnicy będą strajkować przez 48 godzin.
Punktem odniesienia ruchu jest rewolucja 1974 roku. Choreograficzne śpiewanie rewolucyjnego hymnu „Grândola, Vila Morena” i używanie przez protestujących goździka pokazują, że w tym ruchu nie chodzi o kosmetyczne zmiany w polityce rządu spodziewane po 15 września, kiedy protestujący skutecznie zmusili rząd do wycofania się z propozycji zwiększyć składki na ubezpieczenie społeczne płacone przez pracowników i zmniejszyć składki szefów.
Zamiast tego nowy ruch ma na celu dokończenie starych, niedokończonych spraw związanych z rewolucją. Ponieważ rewolucyjna pieśń Zeca działa jako łącznik pomiędzy różnymi i odmiennymi walkami z polityką oszczędnościową, rozszerza także zbiorową pamięć o rewolucji na nowe pokolenie aktywistów, którzy nie mają tych samych struktur politycznych, partii i instytucji władzy robotniczej jak w szczytowym okresie rewolucji.
Głosy wotum nieufności wobec rządu pod koniec sobotnich demonstracji pokazały jednak, że ruch może zacząć tworzyć organizacje, których walka tak rozpaczliwie potrzebuje. Miasto za miastem, miasto za miastem głosowało za potępieniem rządu na zgromadzeniach masowych. Nawiązując do ducha placu Tahrir, Puerta del Sol, Syntagma i okupacji Senatu Wisconsin, protestujący wysłali rządowi wyraźny sygnał sprzeciwu. Teraz aktywiści powinni uczyć się na sprzeciwie ludzi i organizować głosy wotum nieufności w miejscach pracy, na uniwersytetach i w dzielnicach. Mogłoby to stworzyć ruch, który mógłby ponownie zastąpić koninę wołowiną i wyrzucić osły z rządu.
Mark Bergfeld jest działaczem socjalistycznym. Był międzynarodowym delegatem na Kongres Bloku Lewicy i relacjonował strajk generalny w Lizbonie 14 listopada 2012 roku. Jest autorem książki „Portugalia: kryzys i opór” (połączyć: www.socialistreview.org.uk/article.php?articlenumber=12165) i często pojawia się w telewizji krajowej i międzynarodowej, aby dać wgląd w ruchy protestacyjne w Wielkiej Brytanii i Europie. Tweetuje @mdbergfeld. Jego teksty można znaleźć m.inmdbergfeld.wordpress.com.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna