Począwszy od Occupy Wall Street we wrześniu 2011 r., ruch protestacyjny rozprzestrzenił się po całych Stanach Zjednoczonych, obejmując 70 głównych miast i setki innych społeczności. Podobne działania pojawiły się w dziesiątkach innych narodów.
Przez pierwsze dwa tygodnie należące do korporacji media głównego nurtu wraz z NPR robiły to, co zwykle robią z postępowymi protestami: ignorowały je. Były to te same media, które tygodniami dostarczały zwolenników Tea Party pełnych relacji, mianując ich „główną siłą polityczną”.
Najbardziej powszechnym i skutecznym sposobem tłumienia wiadomości jest pominięcie. Nie mówiąc nic lub prawie nic o odmiennych wydarzeniach, ruchach, kandydatach lub incydentach, media skazują je na zapomnienie. Kiedy ruch Occupy rozprzestrzenił się po całym kraju i nie mógł być już dłużej ignorowany, media przeszły na drugą metodę manipulacji: trywializację i marginalizację.
Słyszeliśmy zatem, że protestujący nie byli pewni, przeciwko czemu protestują, i że byli „daleko od głównego nurtu”. Kamery medialne skupiały się na klaunie, który tańczył na Wall Street w pełnym kostiumie cyrkowym, oraz na młodzieży uderzającej w bębny bongo: „atmosfera karnawału”, „szałkowata młodzież” „bez połączenia z milionami Amerykanów ze średniej półki” który rzekomo przyglądał się temu ze zdziwieniem i niepokojem.
Takie relacje ponownie ostro kontrastowały z pełnymi szacunku reportażami Partii Herbacianej. Przywódca większości w Izbie Reprezentantów, reakcyjny republikanin Eric Cantor, opisał ruch Occupy jako „rosnący tłum”. To ten sam Kantor, który okrzyknął Partię Herbacianą niezrównaną afirmacją demokracji.
Wiele mediów donosiło o wielkiej demonstracji, która odbyła się 2 listopada w Oakland i zakończyła się zamknięciem portu, a prawie wszystkie skupiały się na przemocy wobec mienia popełnionej przez kilka małych grup. Wielu z tych sprawców pojawiło się na terenie Oakland po raz pierwszy. Niektórzy byli podejrzani o bycie tajnymi policyjnymi prowokatorami. Wydawało się, że ich działania w czasie przyćmiły pomyślne zamknięcie czwartego co do wielkości portu w kraju.
Media raz po raz skupiały się na protestujących, a nie na tym, przeciwko czemu protestowali. Okupantów fałszywie opisywano jako pozostałości hipisów i bezmyślnych młodych aktywistów. W rzeczywistości istniało szerokie spektrum wiekowe, pochodzenia społeczno-etnicznego i stylu życia, od bezdomnych po dobrze opłacanych specjalistów, a także znaczną liczbę członków związków zawodowych. Dalecy od bycia mieszaniną zdezorientowanych krzykaczy skłonnych do przemocy, zwoływali zgromadzenia ogólne, organizowali się w komitety i systematycznie dbali o kwestie obozowe, żywność, bezpieczeństwo i warunki sanitarne.
Jednym z niezauważonych protestów społecznych był Occupy Walnut Creek. Dla tych, którzy nie wiedzą, Walnut Creek to wygodne, konserwatywne przedmieście w północnej Kalifornii (bez znanych wzmianek o powstaniach rewolucyjnych). Tylko jedna lokalna stacja telewizyjna poświęciła krótką uwagę Occupy Walnut Creek, zauważając, że w akcji wzięło udział około 400 osób, średni wiek od 40 do 50 lat, bez klaunów i bongosów. Uczestnicy przyznali, że wiedli dość dostatnie życie, ale nadal czuli pokrewieństwo z milionami Amerykanów, którzy przeżywali kryzys gospodarczy. Był to kontyngent zamożnych, ale zbuntowanych „Amerykanów ze średniego szczebla”, o ile wiem, o Walnut Creek nigdy nie wspomniano w mediach ogólnokrajowych.
Ruch Occupy ogłosił różnorodne przesłania. Odważnie zanurzając się w rzeczywistości klasowe, okupanci mówią o 1%, który wykorzystuje 99%, to genialna formuła propagandowa, prosta w użyciu, a tak wiele mówiąca, obecnie powszechnie akceptowana nawet przez niektórych komentatorów medialnych. Protestujący nieśli transparenty potępiające straszliwe niepełne zatrudnienie w republice i niekończące się wojny w imperium, nadużycia ochrony środowiska popełniane przez gigantyczne korporacje, luki podatkowe, z których korzystają koncerny naftowe, rosnące nierówności dochodów oraz bankierów i innych gangsterów, którzy tak hojnie żywią się społeczeństwem koryto.
Niektórzy okupanci potępiali nawet kapitalizm jako system i wychwalali socjalizm jako humanitarną alternatywę. Podsumowując, ruch Occupy ujawnił świadomość systemowych niesprawiedliwości polityczno-gospodarczych, których zwykle nie widać podczas protestów w USA. Należy pamiętać, że początkowym i głównym celem była Wall Street, główna baza kapitału finansowego.
Wiadomości głównego nurtu nie tylko kontrolują opinie, ale w jeszcze większym stopniu ich widoczność, co z kolei pozwala im ograniczać parametry dyskursu publicznego. To sprawia, że tym bardziej konieczne jest, aby zwykli ludzie przyłączali się do demonstracji, mając nadzieję, że w ten sposób zmaksymalizują widoczność i wpływ swoich opinii. Celem jest przełamanie niemal monopolu konserwatywnej ortodoksji utrzymywanej przez „liberalne” media.
Dlatego demonstracje są ważne. Działają energetyzująco na potencjalnych protestujących, gromadząc wielu, którzy wcześniej uważali się za samotnych i pozbawionych głosu. Demonstracje wprowadzają demokrację na ulice. Zwracają uwagę na kwestie, które zbyt długo były ukrywane. Mobilizują liczebność, dając pokaz siły, przypominając plutokracji siedzącej na szczycie, że piramida się wali.
Jednak demonstracje powinny ewoluować w inne formy działania. To już miało miejsce w przypadku ruchu Occupy. To coś więcej niż demonstracja, ponieważ jej protestujący nie wrócili do domu na koniec dnia. W znacznej liczbie pozostali w centrum miasta, narażając swoje ciała na ryzyko i powodując dyskomfort dla urzędników samą swoją liczbą i obecnością.
W wielu lokalizacjach Occupy miały miejsce akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, po których nastąpiły aresztowania. W różnych miastach interwencja policji przyniosła brutalne skutki, które czasami przyniosły odwrotny skutek. W Oakland były żołnierz piechoty morskiej Scott Olsen został trafiony policyjnym kanistrem z gazem łzawiącym, w wyniku czego rozbił mu czaszkę, w wyniku czego trafił do szpitala i przez tydzień nie mógł mówić. W najlepszym razie czeka go długa, powolna rekonwalescencja. Dzień po potrąceniu Olsena setki nowych, oburzonych protestujących dołączyło do Occupy Oakland. Brutalność policji wywołuje reakcję społeczną, często powodując ujawnienie większej liczby osób, co jest całkowitym przeciwieństwem tego, czego oczekują urzędnicy.
Dokąd zmierza ten ruch? Co należy zrobić? Odpowiedzi już wynikają z działań 99%:
–Zniechęcanie do rekrutacji do wojska i wspieranie osób odmawiających służby wojskowej ze względu na przekonania. Zagłodź imperium jego legionów. Zorganizuj masowy opór podatkowy w proteście przeciwko skorumpowanym, marnotrawnym, nielegalnym i destrukcyjnym wydatkom Pentagonu.
–Przelewanie środków z banków korporacyjnych do spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych i banków wspólnotowych. Programy wsparcia pomagające bezrobotnym i wywłaszczonym. To Giulio Tremonti, minister finansów Włoch, który znalazł się w trudnej sytuacji, oświadczył: „Salvate il popolo, non le banche” („Ratujmy ludzi, a nie banki”). Byłoby miło usłyszeć takie nastroje ze strony Departamentu Skarbu USA czy Białego Domu.
–Koordynować działania ze zorganizowaną siłą roboczą. Związki zawodowe nadal stanowią 99% największych i najlepiej finansowanych grup. Zastanówmy się, co zrobiono w Oakland: okupanci połączyli siły z dokerami, kierowcami ciężarówek i innymi pracownikami, aby zamknąć port. Już są plany strajku generalnego w różnych gminach. Takie działania znacznie się poprawiają, jeśli zorganizowana siła robocza odgrywa pewną rolę.
–Potrzebujemy nowych strategii wyborczych, realnej partii trzeciej, reprezentacji proporcjonalnej, a nawet nowej konstytucji, która ustanawia twarde zasady demokracji egalitarnej, a nie jest bzdurą mającą na celu ochronę klasy zamożnej. Wezwanie do zwołania konwencji konstytucyjnej (procedura w pełni uzasadniona w ramach obecnej konstytucji Stanów Zjednoczonych) wydaje się zdecydowanie przesadzone.
– Być może przede wszystkim potrzebujemy edukacji ideologicznej dotyczącej relacji między bogactwem a władzą, natury kapitalizmu i zbrodni niepohamowanego systemu finansowego nastawionego na zysk. I znowu wydaje się, że okupanci zmierzają w tym kierunku: na początku listopada 2011 roku ludzie w całym kraju zaczęli się gromadzić, aby przyłączyć się do wykładów na temat „Jak 1% rozbił gospodarkę”.
Musimy wyraźnie zaprosić do walki społeczności afroamerykańską, latynoską i azjatycką, przypominając wszystkim, że wielka recesja jest ofiarą wszystkich, ale szczególnie dotkliwie uderza w biednych etnicznych.
Musimy edukować się w zakresie korzystnych realiów publicznych obiektów użyteczności publicznej non-profit, publicznych programów ochrony środowiska, publicznych usług medycznych i szpitali non-profit, bibliotek publicznych, szkół, uczelni, mieszkalnictwa i transportu – wszystkich tych rzeczy, które tak dobrze sprawdzają się w lepiej znanych w niektórych kręgach jako socjalizm.
Jest wiele do zrobienia. Mimo to robi wrażenie, jak bitwa toczy się już na tak wielu frontach. Tymczasem korporacyjne media ignorują treść naszego protestu, nadal piorunując brutalnymi sposobami okupantów i brakiem precyzyjnego programu.
Ani przez chwilę nie myślcie, że czołowych decydentów i plutokratów nie obchodzi, co myślicie. To jedyna rzecz w Tobie, która wzbudza ich zainteresowanie. Nie interesuje ich jakość powietrza, którym oddychasz ani wody, którą pijesz, ani to, jak szczęśliwy, nieszczęśliwy, zestresowany, niezdrowy lub biedny możesz być. Chcą jednak poznać Twoje przemyślenia na temat spraw publicznych, choćby po to, by poznać Twój umysł. Codziennie wysyłają fale dezinformacji, aby nadmuchać wam mózgi, od Pentagonu po Fox News bez przerwy.
Kiedy ludzie wyzwolą swoje umysły i dokładnie przyjrzą się temu, co robi 1% i co powinno robić 99%, wówczas zaczynają się dziać poważne rzeczy. To już się dzieje. Może w końcu zniknąć lub może stworzyć nowy rozdział w naszej historii. Nawet jeśli nie osiągnie swoich głównych celów, ruch Occupy już zarejestrował na naszych władcach gniew i nieszczęście zdradzonego społeczeństwa.
Najnowsza książka Michaela Parentiego to „Oblicze imperializmu”. Więcej informacji na jego temat zob www.michaelparenti.org.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna