Źródło: Waging Nonviolence
W Hongkongu weszła w życie ustawa o bezpieczeństwie narodowym z 2020 r. i fala aresztowań za „wywrotowe” wypowiedzi zduszony niegdyś tętniącego życiem ruchu demokratycznego. W Rosji Władimir Putin to zrobił kryminalizowane krytykując „specjalną operację wojskową” na Ukrainie, zablokował media społecznościowe, zalewając rosyjski internet dezinformacją i aresztowano tysiące protestujących antywojennych. Tymczasem w Birmie wojsko wykorzystało do tego zachodnią technologię nadzoru stłumić opór do zamachu stanu w 2021 r.
Epizody te reprezentują szerszy i niepokojący trend. Represyjne rządy na całym świecie wykorzystują nowe technologiczne narzędzia cenzury, inwigilacji i propagandy, aby zacieśnić kontrolę nad władzą, wyznaczając nową erę cyfrowy autorytaryzm.
W świetle tych wydarzeń, Program działań bez przemocy w Amerykańskim Instytucie Pokoju, w którym pracuję, opublikował niedawno dwa raporty nt cyfrowy autorytaryzm i jak aktywiści się dostosowują do tych okoliczności. Następnie zwołaliśmy A okrągłego stołu z czołowymi naukowcami, aktywistami i praktykami zajmującymi się polityką, aby omówić bieżące wyzwania związane z pokojowym aktywizmem w erze cyfrowej. Z tych wysiłków wyłoniły się trzy ogólne wnioski.
Zmierzone oczekiwania
Pierwsza lekcja jest taka, że musimy na nowo skalibrować nasze oczekiwania co do tego, w jaki sposób pojawiająca się technologia cyfrowa może zarówno pomóc, jak i zaszkodzić pokojowemu aktywizmowi.
Z jednej strony nasze badania pokazują, że wczesna euforia związana z „technologia wyzwolenia” należy już do przeszłości. Chociaż światowe dyktatury powoli doceniły transformacyjny potencjał Internetu, nadrabiają stracony czas, a przestrzeń w Internecie jest obecnie znacznie bardziej ograniczona niż jeszcze pięć lat temu.
W szczególności autokraci uczą się wykorzystywać rosnącą „czytelność” współczesnego społeczeństwa obywatelskiego. Ponieważ coraz większą część życia spędzamy w Internecie, dane, które wcześniej były niejasne, są teraz zrozumiałe dla państwa, wiernie zapisane w historiach czatów, danych o lokalizacji, zdjęciach i listach znajomych. Algorytmiczne monitorowanie treści, rozpoznawanie twarzy wspomagane sztuczną inteligencją, oprogramowanie szpiegowskie i inwazyjne przepisy chroniące prywatność umożliwiają represyjnym reżimom wykorzystywanie tych danych do identyfikowania i karania dysydentów. Aktywiści coraz bardziej boją się swobodnego wypowiadania się w Internecie, a cyfrowi autorytarni mogą to zrobić zapobiegawczo tłumić sprzeciwu, zanim się zmobilizuje. Z kolei lepsze represje zapobiegawcze zmniejszają także ryzyko dezercji wojskowych (często krytyczny dla powodzenia ruchu), dystansując działaczy od represjonującego ich aparatu bezpieczeństwa i zmniejszając potrzebę barbarzyńskich represji, które mogą wywołać bunt wśród żołnierzy, którym powierzono brutalne represje.
Z drugiej strony nihilistyczny techno-pesymizm również jest nieuzasadniony. Aktywiści przyjmują skuteczne środki bezpieczeństwa (sieci VPN, kompleksowe szyfrowanie, znikające wiadomości itp.), które znacznie zmniejszają ryzyko inwigilacji cyfrowej. Wiele osób znalazło kreatywne sposoby na przeciwstawienie się autorytarnej propagandzie i cenzurze, jak na przykład Aleksiej Nawalny piszący na Twitterze z za kratkami podczas gdy rosyjscy aktywiści używają numery loterii do generowania nieocenzurowanych linków do witryn opozycji lub chińskich internautów rozwijających stale zmieniające się leksykon opozycji aby uniknąć automatycznej cenzury.
Dlatego powinniśmy patrzeć z perspektywy na zagrożenia związane z cyfrowym autorytaryzmem. Segregowane i mocno cenzurowane krajowe ekosystemy internetowe w krajach takich jak Chiny i Iran stanowią poważny problem. Jednak większości autokracji daleko do tej wiedzy technologicznej, a organizowanie się w Internecie nadal jest głównym dobrodziejstwem dla społeczeństw obywatelskich, które w przeciwnym razie zostałyby zduszone – w alternatywnym świecie bez rewolucji cyfrowej dyktatury byłyby równie, jeśli nie bardziej, represyjne. Technologie cyfrowe nie są powodem ani do przedwczesnego triumfalizmu, ani do rozpaczy, ale raczej do uważnego rozważenia, ponieważ aktywiści starają się zachować korzyści płynące z aktywizmu cyfrowego, jednocześnie minimalizując ryzyko.
„Online to nowy offline”
Druga lekcja dotyczy wieloaspektowej relacji między aktywizmem „wirtualnym” i „rzeczywistym” oraz jego implikacjami dla współczesnych ruchów społecznych.
Chociaż ruchy pozbawione przywódców mogą obalić dyktatorów, mogą również mieć trudności z późniejszym urzeczywistnieniem pomyślnych przemian demokratycznych.
Niektórzy wyrazili obawy, że mobilizacja w Internecie ma charakter efemeryczny i że „slacktywizm” nie kultywuje prawdziwego świata mocne więzy które zakotwiczą skuteczne kampanie. Nasi paneliści podkreślali jednak, że aktywizm online i offline to fałszywa dychotomia, ponieważ są one całkowicie i trwale ze sobą powiązane. Aktywizm cyfrowy nie jest jakimś bladym cieniem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Przestrzeń wirtualna to raczej tętniący życiem ekosystem, w którym pokolenia rodowite cyfrowo tworzą kulturę, formułują wspólne skargi i aspiracje oraz kontaktują się ze światem. Praktycznie wszystkie współczesne ruchy społeczne odcisnęły swoje piętno w Internecie, choćby dlatego, że media społecznościowe są zbyt istotnym polem bitwy, aby ustąpić w walce z antydemokratyczną dezinformacją.
To powiedziawszy, era cyfrowa wyraźnie zmienia naturę ruchów społecznych i to w sposób, który nie zawsze jest pozytywny. Weź pod uwagę media społecznościowe. Media społecznościowe ułatwiają to, radykalnie zmniejszając koszty koordynacji zdecentralizowany i pozbawiony przywódców protesty, które szybko się mobilizują i są trudne do stłumienia. Chociaż te ruchy pozbawione przywódców mogą obalić dyktatorów, mogą również mieć trudności z późniejszym urzeczywistnieniem pomyślnych przemian demokratycznych. Brak przywództwa komplikuje wysiłki na rzecz negocjacji z pozostałościami reżimu i zaangażowania obu stron w trwałe reformy polityczne.
Ponadto, chociaż w Internecie łatwo jest wywołać reaktywne oburzenie, obecnie popularnym tematem są wiadomości jutra, co utrudnia aktywistom utrzymanie długoterminowego impetu. I chociaż mobilizacja w Internecie może angażować wcześniej marginalizowane populacje, może ona obejmować działania antydemokratyczne skrajnie prawicowi ekstremiści którzy wykorzystują media społecznościowe do rekrutacji nowych członków.
Dynamika ta rozwija się w czasie rzeczywistym i wiele pozostaje niepewnych. Jednak aktywizm cyfrowy najwyraźniej się utrzyma. Zrozumienie, w jaki sposób aktywiści mogą najskuteczniej łączyć mobilizację online i offline, będzie zatem ważnym tematem badań w nadchodzących latach.
Cyfrowa równowaga mocy
Ostatnia lekcja dotyczy cyfrowej „równowagi sił” oraz sposobów, w jaki aktywiści i ich zwolennicy mogą przechylić szalę na korzyść sił prodemokratycznych.
Cyfrowy autorytaryzm to ewoluująca interakcja między autokratami a społeczeństwami, które represjonują. Dziesięć lat temu aktywiści mieli przewagę, co zostało dobitnie podkreślone przez Arabską Wiosnę. Od tego czasu autokraci opracowali środki zaradcze i obecnie wydają się dominować. Jednak ten stan rzeczy nie jest trwały, gdyż szybki rozwój technologiczny powoduje, że cyfrowa równowaga sił ulega ciągłym zmianom.
Dyktatury na całym świecie eksportują represyjne technologie i współpracują przy dostosowywaniu się do ery cyfrowej — aktywiści powinni zrobić to samo.
Kluczową konsekwencją jest to, że powinniśmy mniej skupiać się na konkretnych innowacjach technologicznych, które mogą z dnia na dzień stać się przestarzałe, a bardziej na kultywowaniu praktyk i instytucji, które przygotowują aktywistów na wszystko, co przyniesie jutro. Wysiłki te powinny przebiegać na dwóch frontach: zwiększaniu zdolności aktywistów do dostosowywania się do represyjnych technologii i tłumieniu innowacji wśród cyfrowych autorytarystów.
W pierwszym przypadku nasze badanie podkreśla kilka praktycznych kroków, które aktywiści mogą podjąć. Być może najważniejsze jest inwestowanie działacz ponadnarodowy powiązania. Dyktatury na świecie są eksport represyjnych technologii i współpracę w trakcie dostosowywania się do ery cyfrowej — aktywiści powinni zrobić to samo, aby mogli uczyć się na wspólnych doświadczeniach i szybko dzielić się innowacjami ponad granicami. Pokrewni reformatorzy są największym zasobem aktywistów, a ułatwianie sieci transnarodowych jest jednym z najważniejszych efektowne formy wsparcia zewnętrznego. Na przykład Regionalny Instytut Badań i Praktyki Strategicznych Działań Bez Przemocy w Ameryce Łacińskiej rozwija regionalne sieci aktywistów, zrzeszając aktywistów w szkolenia transnarodoweoraz moje własne centrum w Amerykańskim Instytucie Pokoju podejmują podobne wysiłki zarówno na forach stacjonarnych, jak i internetowych.
Na bardziej podstawowym poziomie organizacje międzynarodowe powinny również zwiększyć dostępność szkoleń z zakresu bezpieczeństwa cyfrowego. Chwila wiele doskonała zasoby istnieją, szkolenia nie są równomiernie rozmieszczone – kraje o wysokim priorytecie są nasycone, a państwa peryferyjne zaniedbywane – a w niektórych krajach wiedza społeczeństwa na temat podstawowej higieny cyfrowej pozostaje słaba. Prawie wszystkie zasoby są w języku angielskim i niewiele jest kompleksowych prób zlokalizowania ogólnych zasad. Na przykład dobrą praktyką jest stosowanie uwierzytelniania dwuskładnikowego, ale Apple nie wspiera uwierzytelnianie dwuskładnikowe w Iranie, więc irańscy użytkownicy iPhone'a muszą zamiast tego polegać na innych środkach bezpieczeństwa. Podobnie dostęp do sieci VPN różni się znacznie w zależności od przepisów stanowych, a ich znaczenie zależy od różnych możliwości nadzoru online w danym stanie. Zewnętrzni sponsorzy powinni zarówno rozszerzać, jak i udoskonalać programy szkoleniowe, a przynajmniej powinni tłumaczyć przewodniki internetowe na bardziej zróżnicowany zestaw języków.
W tym drugim przypadku podmioty międzynarodowe powinny działać na rzecz utrudniania cyfrowego autorytaryzmu lub przynajmniej zaprzestać jego świadomego umożliwiania. The Oprogramowanie szpiegujące Pegasus skandal, który ujawnił, że różne rządy wykorzystywały flagowe oprogramowanie szpiegowskie „antyterrorystyczne” izraelskiej firmy NSO Group do inwigilacji dziennikarzy, aktywistów i polityków na całym świecie, są przewidywalną konsekwencją luźnej kontroli sprzedaży technologii filtrowania i nadzoru podwójnego zastosowania podmiotom represyjnym autokracje. Zachodnie demokracje zaczynają poważniej podchodzić do prywatności danych, ale droga przed nami jest długa, szczególnie w związku z utkniętymi w martwym punkcie wysiłkami na rzecz ustanowienia zbiorowych norm wolności w Internecie (być może wśród zjednoczonej ligi technodemokracje).
Pod tym względem amerykańskie przepisy dotyczące prywatności danych, będące mieszanką przestarzałych przepisów, które różnią się w zależności od stanu i sektora, pozostają w tyle wyraźnie z tyłu niedawne wysiłki regulacyjne UE. Rząd USA powinien również znaleźć sposób na zaangażowanie branży technologicznej w to normatywne przedsięwzięcie, zachęcając inżynierów oprogramowania do włączania zasad przejrzystości, odpowiedzialności i ochrony praw człowieka do podstawowych elementów składowych ich produktów.
Walka między aktywistami cyfrowymi a autokratami jest definiującym aspektem polityki XXI wieku. W ostatnich latach autokraci poczynili znaczne postępy. Jeśli jednak zachodnie demokracje zaangażują się we wzmacnianie potencjału strategicznego aktywistów, jednocześnie udaremniając autokratyczne innowacje, technologie cyfrowe mogą jeszcze spełnić swoje obietnice jako instrumenty masowego wyzwolenia.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna