Jeśli prezydent Trump w tym miesiącu spróbuje wznowić zawieszenie działalności rządu, może napotkać przeszkodę nie do pokonania. Na kilka dni przed (tymczasowym?) zakończeniem zawieszenia działalności rządu dawno opuścił uczony i aktywista Barbara Ehrenreich i były organizator Teamster Gary Stevenson nalegał, aby pracownicy TSA rozpoczęli strajk. Kilka dni później Sara Nelson, przewodnicząca związku zawodowego stewardów, na prośbę Ehrenreicha podwoiła siły, wzywając do strajku generalnego: „Wróć z pilną pilną potrzebą TERAZ, aby porozmawiać z lokalnymi i międzynarodowymi związkami zawodowymi o łączeniu się wszystkich pracowników – aby zakończyć tę przerwę w pracy za pomocą strajk generalny”.
Nie jest jasne, jaką rolę w zakończeniu przestoju odegrał spadek usług lotniczych i/lub możliwość szerokiego strajku. Wydarzenia te pokazały jednak słabe punkty naszych systemów ruchu lotniczego i rosnące możliwości wywierania wpływu, z których mogą korzystać pracownicy. Jak zauważyli Ehrenreich i Stevenson, pracownicy ci faktycznie dysponują znaczną siłą nacisku, o czym większość członków klasy robotniczej nie była w stanie powiedzieć od ponad pokolenia.
W każdej przyszłej bitwie pracownicy TSA muszą zrównoważyć swoją siłę oddziaływania z ryzykiem, na jakie narażą się w przypadku strajku. Krótko mówiąc, nad każdym strajkiem robotniczym, zwłaszcza pracowników rządowych, mocno wisi widmo PATCO. Kiedy zawodowi kontrolerzy ruchu lotniczego rozpoczęli strajk na początku prezydentury Ronalda Reagana, nakazał on zwolnić tych pracowników i zastąpić ich wojskowymi kontrolerami ruchu lotniczego.
Chociaż większość wykonuje prace wymagające mniej wymagających umiejętności, obecnego personelu TSA nie można łatwo zastąpić masowo. Komercyjny ruch lotniczy zostanie wstrzymany na kilka tygodni. Chociaż niektórzy – łącznie ze mną – mogliby mieć nadzieję, że taka ewentualność doprowadzi do całkowitego ponownego zbadania całego systemu bezpieczeństwa linii lotniczych, taki wynik jest mało prawdopodobny. Jest o wiele bardziej prawdopodobne, że zginiemy w samochodzie w drodze na lotnisko, niż zostaniemy zamordowani przez terrorystę. Czy te rewizje i skany nie stanowią poważnego ograniczenia naszej wolności?
Opinia Ehrenreicha oraz indywidualne działania personelu TSA (deklaracje choroby i/lub trudności finansowych) mogą doprowadzić do szerszej dyskusji na temat roli strajków w konflikcie pracowniczym. W miarę jak na początku lat siedemdziesiątych kapitał stał się bardziej mobilny i globalny, a siła robocza stała się łatwym celem obaw związanych z inflacją, strajk zmierzał w stronę wygaśnięcia. Gęstość związków zawodowych wśród siły roboczej stale maleje. Darowizny dla kierownictwa stały się na porządku dziennym. W wielu stanach neoliberalne ciała ustawodawcze i gubernatorzy uchwalili zakazy strajków pracowników sektora publicznego
Sytuacja może się jednak zmieniać i nauczyciele mogą przodować. Przyjazna sugestia Ehrenreicha i Stevensona, aby TSA wspólnie odeszła z pracy, jest rozgrywana na tle masowych strajków nauczycieli w czerwonych stanach, Oklahomie i Zachodniej Wirginii oraz niebieskim Chicago i Los Angeles.
Te strajki dają pewne lekcje. Chociaż jednym z celów są niskie płace, strajki skupiały się na żądaniach mających poważny wpływ na jakość nauczania w klasach, w tym na wielkość klas, nowoczesne podręczniki, odpowiedni personel pomocniczy, zwłaszcza pielęgniarki szkolne. W szerszym ujęciu strajki te stały się okazją do zakwestionowania całej kwestii szkół społecznych i zagrożenia, jakie stanowią one dla samego ideału edukacji publicznej. Kiedy z jakiegokolwiek powodu szkoły publiczne są niedofinansowane, ich słabe wyniki można następnie przytoczyć jako uzasadnienie dalszej ekspansji nieuregulowanych imperiów szkół społecznych. W epoce zdominowanej przez ekonomię neoliberalną, taką strategię zastosowano na całym świecie w odniesieniu do takich instytucji zdrowia publicznego, jak amerykańskie VA i kanadyjskie Medicare.
Personel TSA nie stawiał skandalicznych żądań. Prośba o terminowe otrzymywanie i tak już niskich wynagrodzeń została zrozumiana i zaakceptowana przez społeczeństwo. Mam nadzieję, że w przypadku przyszłych strajków zwrócono większą uwagę na trudności w wykonywaniu pracy w związku z coraz trudniejszym dostępem do żywności i opieki nad dziećmi. Czy będzie strajk w przyszłości? Być może jest to kolejna lekcja od nauczycieli. W WV i Oklahomie agitacja na rzecz zbiorowych działań wyszła od szeregowych członków, a przywódcy niechętnie się przyłączali. Czas pokaże, czy tak będzie w tym przypadku, ale czasy są niestabilne.
Nawet w sektorze prywatnym zachodzą poruszenia, jakich nie słyszeliśmy od wielu lat. Wieloletni działacz na rzecz pracy Kim Moody zwraca uwagę, że konkurencja i konsolidacja łańcuchów dostaw kontrolują koszty poprzez eliminację redundancji, ale także sprawiają, że systemy just in time są podatne na zakłócenia w pracy. Być może strajk tak naprawdę nie wymarł.
-
Dodatkowy film dodany przez świadomy komentarz:
CBS: „Nauczyciele DPS ustalają datę strajku na 11 lutego”
Johna Buella ma doktorat z nauk politycznych, przez 10 lat wykładał w College of the Atlantic i przez dziesięć lat był zastępcą redaktora czasopisma The Progressive. Mieszka w Southwest Harbor w stanie Maine i pisze na tematy związane z pracą i środowiskiem. Jego najnowsza książka, opublikowana przez Palgrave w sierpniu 2011 r., to „Polityka, religia i kultura w niespokojnym wieku”. Można się z nim skontaktować o godz [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna