Należy to powiedzieć kategorycznie, ponieważ przeszkadza to w obronie praw Palestyńczyków, a zwłaszcza praw człowieka w ogóle: antysemityzm, wszechobecny i śmiercionośny zaledwie kilka pokoleń temu, nie jest już formą ucisku.
Nie oznacza to, że Żydzi nigdy nie są uciskani. Wielu jest. Ale kiedy Żydzi doświadczają dzisiaj ucisku, dzieje się tak dlatego, że są queer, niepełnosprawni, starzy, biedni lub kobiety, lub dlatego, że pochodzą z jednej z wielu marginalizowanych żydowskich społeczności kolorowych, takich jak Bene Izraels, Żydzi etiopscy , Mizrachimów lub Sefardyjczyków. Żydzi doświadczają ucisku ze względu na rasę, klasę, orientację seksualną, zdolności fizyczne i tak, nawet praktyki religijne, do pewnego stopnia, ponieważ judaizm pozostaje religią stosunkowo marginalizowaną nawet w miejscach, gdzie Żydom jako narodzie prosperuje się, nawet jeśli znajdą kartę Bat Micwy jest dziś łatwiejsze niż kiedyś.
Jednak Żydzi nie są obecnie prześladowani wyłącznie na podstawie tożsamości żydowskiej. Mierząc siłę społeczną, biały Żyd jest po prostu kolejnym białym mężczyzną, a jego żydowskość nie ma większego znaczenia, niż gdyby był Holendrem czy Irlandczykiem. Poszczególni Żydzi mogą nadal postrzegać siebie jako „rasę”, podobnie jak Hitler, i nadal mogą być postrzegani jako tacy przez niektórych nie-Żydów, ale to rasowe rozumienie nie determinuje możliwości Żydów w zakresie dostępu do przywilejów społecznych żydowskości. Żydzi jako odrębna kategoria – w szczególności jako kategoria rasowa, która była podstawą antysemityzmu co najmniej od połowy XIX wieku – nie mogą już w żaden rozsądny sposób zapewnić im uznania jako grupy dążącej do równości. Nigdy więcej. Jako forma ucisku, antysemityzm jest doświadczany jedynie na podstawie praktyk religijnych Żydów i tylko w zakresie, w jakim świat, w którym żyją, nie dostosowuje się odpowiednio do praktyk judaistycznych, takich jak przestrzeganie sabatu, lub nie uznaje wiary żydowskiej tradycje.
Czy antysemityzm może znów stać się niebezpieczny? Niebezpieczny jak nazista? Wszystko może się wydarzyć w przyszłości. Ale teraz nie jest to niebezpieczne.
Rozróżnianie uprzedzeń i ucisku
Aby zrozumieć, dlaczego to mówię, ważne jest rozróżnienie między uprzedzeniami a uciskiem. Uprzedzenie to po prostu opinia oparta na ograniczonych informacjach lub stereotypach. Każdy ma uprzedzenia. Wszyscy mamy pewne opinie oparte na niekompletnych informacjach.
Uprzedzenia mogą jednak stać się uciskiem tylko wtedy, gdy są wyznawane przez tych, którzy zajmują stanowiska władzy i przywilejów. Bogaci i biedni mogą uważać siebie nawzajem za leniwych, ale tylko bogaci są w stanie przełożyć te uprzedzenia na prawa i politykę społeczną, która chroni ich bogactwo i utrwala cierpienia biednych. W teorii przeciwdziałania uciskowi istnieje bardzo prosta formuła:
ucisk = uprzedzenie + władza
Uprzedzenie może istnieć zarówno w ideologiczny poziomie (np. „biali ludzie są ignorantami i podłymi”) i na poziomie: indywidualny poziomie (np. „Nie będę głosował na tego białego polityka”), ale pod warunkiem, że to uprzedzenie może również przełożyć się na instytucjonalny praktyk, które marginalizują lub wykluczają, wówczas uprzedzenie to nie jest uciskiem, lecz jedynie uprzedzeniem. Biorąc pod uwagę obecną rzeczywistość globalnej białej supremacji, żaden z przykładów, które podałem powyżej, nie ma potencjału uciskania.
W czasach moich dziadków antysemityzm wykluczał Żydów z uniwersytetów, hoteli, plaż i dzielnic. Całe gałęzie przemysłu były dla Żydów zamknięte. Żydowskim uchodźcom przed Hitlerem podczas wojny odmówiono schronienia w bezpiecznych krajach tylko dlatego, że byli Żydami. Ale to już nie jest rok 1938. Obecnie instytucjonalne skutki antysemityzmu są znikome, jeśli w ogóle nie istnieją. Zostało zdegradowane z formy ucisku do uprzedzenia.
Czy są dzisiaj ludzie, którzy nie lubią Żydów tylko dlatego, że są Żydami? Z pewnością. Czy są antysemici, którzy bezczeszczą cmentarze żydowskie swastykami i opowiadają antysemickie żarty? Niestety tak. Ale czy tym wszystkim antysemitom razem udało się wykluczyć Żydów ze stanowisk wpływowych, władzy i bogactwa? tylko dlatego, że są Żydami? Ledwie.
Należy zignorować doniesienia B’nai Brith, że ataki antysemickie nasilają się – według najnowszego „Audytu incydentów antysemickich” w Kanadzie – o 8.9% więcej w 2008 roku. Częścią problemu kontroli jest luźna definicja antysemityzmu. Pomimo zawartego w raporcie zastrzeżenia, jakoby krytyki Izraela nie zaliczał on do przypadków antysemityzmu, uwzględnia on wszelką krytykę Izraela, która wiąże się z „deligitymizacją, demonizacją i kryminalizacją” Izraela – zbyt szeroką siecią, która obejmowałaby w zasadzie wszystko B „nai Brith nie lubi”, jak na przykład coroczne wydarzenia z okazji Tygodnia Izraelskiego Apartheidu na kampusach, w których zwykle biorą udział użytkownicy żydowscy i często są organizowane we współpracy z organizatorami żydowskimi. Co więcej, można argumentować, że duża liczba zgłaszanych incydentów antysemickich, szczególnie policji, wskazuje na przywileje społeczne, którymi cieszą się Żydzi, biorąc pod uwagę, że większość grup rasowych nie ufa organom ścigania na tyle, aby zgłaszać akty rasizmu, albo dlatego, że nie oczekują, że ludzie pracujący w organach ścigania uznają rasizm lub ponieważ doświadczenie nauczyło ich, że organy ścigania nie traktują tego poważnie. W rzeczywistości w prawdziwym rasizmie sprawcami rasizmu są organy ścigania i system sądowy. To nie są ludzie, do których zwracasz się o pomoc.
Na pierwszy rzut oka coroczny „Audyt incydentów antysemickich” prowadzony przez B’nai Brith wydawałby się niepokojący, ale tylko dlatego, że nie rozróżniał uprzedzeń od ucisku i nie identyfikował antysemityzmu jako uprzedzenia, jakim stał się obecnie. Kiedy każdy akt uprzedzeń jawi się jako przejaw ucisku, świat rzeczywiście wydaje się strasznym miejscem.
Nie dajcie się zwieść, nie jest fajnie być ofiarą uprzedzeń. Nie doceniłem pijaka kilka lat temu w hotelu w Meksyku, który żartobliwie nazwał podpalenie w celu wyciągnięcia pieniędzy z ubezpieczenia „pożarem żydowskim”. Nie podobało mi się też, gdy prostacki profesor na pierwszym roku uniwersytetu powiedział mi, że mam „twarz kogoś, kto wygląda, jakby miał zamiar zrobić bardzo dobry interes”. Ale ostatecznie miałem pieniądze i czas wolny na wakacje w tym hotelu w Meksyku, a prostacki profesor dał mi piątkę ze swojego kursu. (Może bał się mojego żydowskiego prawnika.) Chociaż więc doświadczyłem antysemityzmu jako formy uprzedzeń, nie doświadczyłem go jako formy ucisku. Nie spowodowało to mojej marginalizacji społecznej ani ekonomicznej.
Antysemityzm w krajach arabskich, muzułmańskich i niezachodnich
Oczywiście mówię tu o Kanadzie – a także o Ameryce Północnej i, bardziej ogólnie, o „Zachodzie” – ale twierdzę, że Żydzi nie mają powodu bać się antysemityzmu także w innych częściach świata. Weźmy na przykład antysemityzm krajów arabskich, na który tak często się przywołuje (i często przesadnie) uzasadnia potrzebę istnienia państwa Izrael, mimo że w rzeczywistości to utworzenie Izraela sprowokowało współczesne prześladowania Żydów w tych krajach, co aż do lat 1980. XX w. było wystarczająco realne. Czasami antysemityzm był sponsorowany przez państwo, innym razem pojawiał się jako część szerszej reakcji ludowej przeciwko Izraelowi lub przeciwko postrzeganej tendencji konkretnego rządu do faworyzowania Izraela. Niezależnie od źródła, w zakresie, w jakim antysemityzm nadal istnieje w tych krajach, nie stanowi on już żadnego poważnego zagrożenia dla Żydów, choćby dlatego, że państwa arabskie dokonały już oczyszczenia się ze swojej populacji żydowskiej, a ostatecznie , antysemityzm ma niewielkie znaczenie w krajach, w których nie ma już Żydów i które nie wykazały zainteresowania prześladowaniem Żydów za granicą.
W każdym razie historia prześladowań Żydów przez państwo arabskie jest przestarzała o kilkadziesiąt lat. Kiedy zakończyła się zimna wojna, kraje arabskie, utraciwszy swojego sowieckiego patrona, pozostały słabe politycznie i militarnie, pozostawiając skorumpowanych przywódców tych rzekomo antysemickich państw ustawiających się w kolejce do przyłączenia się do sojuszu USA-Izrael. Egipt i Libia, niegdyś bastiony oporu państwa arabskiego przeciwko Izraelowi, są dziś częścią klubu. Nawet Syria tego chce. Od 2002 roku Liga Arabska zaoferowała Izraelowi pełne uznanie i członkostwo w Lidze Państw Arabskich w zamian za utworzenie państwa palestyńskiego w granicach z 1967 r. Król Jordanii Husajn mówi o „rozwiązaniu obejmującym 57 państw”, w którym każde państwo muzułmańskie uznałoby Izrael w zamian za jego wycofanie się do „zielonej linii” sprzed 1967 r. Jedyną rzeczą, która uniemożliwia tę normalizację stosunków, jest Izrael.
Chociaż w krajach arabskich lub muzułmańskich – a nawiasem mówiąc, także w krajach chrześcijańskich – mogą znajdować się osoby, które bezpodstawnie nienawidzą Żydów i robią wszystko, co w ich mocy, aby wyrządzić im krzywdę tylko dlatego, że są Żydami, takie izolowane ataki są niezwykle rzadkie i stwarzają znacznie mniejsze ryzyko dla Żydów niż wypadki drogowe czy palenie. Ataki na Żydów dlatego, że są Żydami, takie jak morderstwo rabina Chabadu i jego żony w zeszłorocznych atakach w Bombaju – i oczywiście pamiętajmy, że w tych atakach zginęło co najmniej 170 innych osób, z których większość nie była Żydami – są okropne i zbrodnicze i słusznie potępione. Ale oni nie uciskać.
Nie wszystkie akty przemocy są uciskiem. Jest różnica. Źródło przemocy ma znaczenie. Każdy może popełnić akt przemocy. Ucisk ma miejsce wtedy, gdy dominująca grupa wykorzystuje instytucje społeczne i polityczne w celu ograniczenia praw i przywilejów określonych grup znajdujących się pod jej kontrolą. Wywodzi się z ośrodków władzy, najczęściej z państwa.
Według tej definicji jest bardzo niewiele miejsc na świecie, w których Żydzi nadal przebywają uciśniony. Iran byłby jednym z nich, biorąc pod uwagę drugorzędny status Żydów w państwie, które określa się jako muzułmańskie, ale najwyraźniej sytuacja dla 20,000 XNUMX Żydów w Iranie jest na tyle wygodna, że niewielu wyraziło zainteresowanie niedawnymi propozycjami Izraela, aby ich przyjąć. Warto również zauważyć, że w tym kraju, którego prezydenta tak często oczernia się za zaprzeczanie Holokaustowi, najpopularniejszym miniserialem telewizyjnym w najnowszej historii był Zerowy obrót, Irańczyk Lista Schindlera opowiadająca o prawdziwym perskim dyplomacie, który ratował Żydów podczas Holokaustu.
Pozostaje może Rosja, gdzie antysemityzm jest nadal dość powszechny i gdzie nadal żyje duża liczba Żydów. Bycie Żydem w Rosji, jak mówili mi rosyjscy Żydzi, może być trudne, ale życie w Rosji jest trudne również dla większości nieżydowskich Rosjan. Rzeczywiście, w latach 1990., kiedy państwo się rozpadło, a władzę przejęły gangi przestępcze i kleptokraci, milionowi rosyjskich Żydów dano możliwość wyjazdu do Izraela i tak się stało – opcja niedostępna dla większości Rosjan, którzy musieli pozostać na tonący statek. W tym przypadku rosyjscy Żydzi faktycznie mieli przywileje wykraczające poza zwykłe Rosjanie, przywileje oparte wyłącznie na fakcie, że byli Żydami (a w wielu przypadkach częściowo lub w niewielkim stopniu Żydami).
„Nowy” antysemityzm
W ostatnich latach ludzie tacy jak między innymi były rektor Uniwersytetu Harvarda Lawrence Summers i feministka Phyllis Chesler ostrzegają przed „nowym antysemityzmem”, który ukrywa się pod krytyką Izraela. Jednakże takie twierdzenia nie mają zbyt wielu podstaw. Po pierwsze, argument, że krytyka Izraela jest nawet „potencjalnie” antysemicka, jest wygodną strategią zamknięcia cała kolekcja krytyka Izraela. Po drugie, twierdzenie to jest bezpodstawne, ponieważ niektórzy antysemici są w rzeczywistości proizraelscy – jak francuski nacjonalista Jean-Marie Le Pen, który wierzy we Francję dla Francuzów i Izrael w przypadku Żydów – podczas gdy wielu Żydów, zarówno w kraju, jak i poza nim, Izrael, są nie tylko krytyczni wobec Izraela, ale nawet antysyjonistyczni. Istnieją żydowskie tradycje antysyjonistyczne, które sięgają prawie stu lat wstecz, od dwunarodowego syjonizmu Martina Bubera i Judah Magnesa, przez bundystów, po ortodoksów religijnych, takich jak Neturei Karta, którzy zawsze sprzeciwiali się Izraelowi ze względów religijnych. A potem, oczywiście, są dziesiątki specyficznie żydowsko-palestyńskich grup solidarności, które utworzyły opozycję wobec Izraela, takie jak Nie w naszym imieniu, Jewish Independent Voices, Jewish Voices for Peace i tak dalej, a także wiele Żydzi, którzy odegrali wiodącą rolę w międzynarodowym ruchu bojkotu, wycofywania inwestycji i sankcji wobec Izraela.
Tutaj, w Kanadzie, poseł Partii Liberalnej i wybitny prawnik zajmujący się prawami człowieka Irwin Cotler – prawdopodobnie najbardziej wpływowy syjonista w parlamencie – promuje odmianę antysyjonizmu – argument antysemityzmu. W narodowy W artykule opublikowanym na początku tego roku Cotler ostrzegał przed powstaniem nowego „antysemityzmu wyrażającego się jako antysyjonizm”, który „opiera się na poglądzie, że jedynie Żydzi nie mają prawa do ojczyzny”. Wyjaśnił: „Nowy antysemityzm obejmuje dyskryminację prawa narodu żydowskiego do życia jako równoprawny członek rodziny narodów – zaprzeczanie i atak na prawo narodu żydowskiego nawet do życia – z Izraelem jako „zbiorowy Żyd wśród narodów”.
Argument Cotlera jest nonsensowny, ponieważ krytyka Izraela nigdy nie dotyczyła tego, czy Żydzi mają prawo do narodowego samostanowienia, ale decyzji syjonizmu o utworzeniu państwa poprzez wywłaszczenie innego narodu. Ja na przykład mam prawo do domu, ale nie mam prawa do domu Cotlera. Innymi słowy, spór nie dotyczy chęci Żydów do organizowania się zbiorowo, ale wokół nieruchomości: chodzi o lokalizację, lokalizację, lokalizację.
Przybyli Żydzi
Żydzi są dziś dobrze reprezentowani we wszystkich centralnych instytucjach władzy: w polityce, biznesie, edukacji i mediach. System działa na ich korzyść bardziej niż na innych. W kwietniu 2004 roku w Montrealu kampus mojej starej szkoły podstawowej, United Talmud Tora, w Snowdon, został podpalony przez podpalacza, który zostawił notatkę łączącą atak z konfliktem izraelsko-palestyńskim. Biblioteka szkolna została zniszczona. Atak trafił na pierwsze strony gazet. Potępili to politycy w całym kraju, w tym premier, a także szefowie policji kilku dużych miast. Darowizny napływały z całej Kanady. Zwykli ludzie ofiarowali książki w zamian za te zniszczone przez ogień. Rok później kanały informacyjne w całym kraju zamieściły pocieszające historie o ponownym otwarciu uzupełnionej i odnowionej biblioteki.
Dla kontrastu, tydzień przed atakiem w 2004 r. Centrum Islamskie al-Mahdiego w Pickering pod Toronto zostało zdewastowane i podpalone. Globe and Mail był mały artykuł na ten temat na stronie 12. Nie było chóru potępienia ze strony polityków z całego kraju. Darowizny nie napływały.
Używając starego wyrażenia, Żydzi tak mają przybył. Jak powiedział Bernie Farber, dyrektor naczelny Kanadyjskiego Kongresu Żydów PołączeniaToronto Star niedawno: „W XXI wieku doszliśmy do punktu, w którym przynajmniej w salach rządowych, a myślę, że w głównym nurcie życia Kanady, jesteśmy postrzegani jako nieodłączna część kanadyjskiego państwa”. Co ciekawe, określenie „my” Farbera nie wyjaśnia, czy ma on na myśli Żydów w ogóle, czy też „przywódców” społeczności żydowskiej takich jak on, którzy stoją na czele odgórnych, zdominowanych przez korporacje organizacji, takich jak CJC.
Być może nie widzi żadnej różnicy. Przecież częścią warunku przywileju jest uniwersalizowanie swoich przywilejów jako „normalnych” i mylenie własnych uprzywilejowanych interesów z interesami wszystkich. Oto dlaczego żydowscy miliarderzy, którzy mianowali się naszymi przywódcami – Aspers, Schwartz-Reismanie, Bronfmanowie i Tannenbaumowie – wierzą, że mogą przemawiać w imieniu całego narodu żydowskiego.
Elita żydowska, niegdyś wykluczona z sieci gojowskich oldboyów w wyniku antysemityzmu, z czasem stała się nie tylko akceptowana, ale stała się integralną częścią białej elity do tego stopnia, że nie ma już żadnego celu zauważanie jej żydowskości na Wszystko. Zawarli nawet małżeństwa w swoich rodzinach. Mają te same interesy klasowe i te same lęki klasowe. Holokaust Żydów prześladuje ich oboje, ponieważ w przeciwieństwie do Holokaustu Romów – Porajmos, słowo znane niewielu osobom – opowiada historię, która uderza w najgłębsze lęki wszystkich klas uprzywilejowanych: odebranie przywilejów, odarcie z bieli. Wywłaszczenie palestyńskiego rolnika może wykraczać poza ich doświadczenie, a tym samym zdolność do odczuwania empatii, ale degradacja słynnego żydowskiego pianisty lub trwające spory dotyczące splądrowanej przez nazistów sztuki żydowskiej – te historie potwierdzają znane im obawy z.
Dla elity żydowskiej i nieżydowskiej (i półżydowskiej) identyfikacja z Izraelem jest automatyczna, ponieważ potwierdza jej miejsce wśród uprzywilejowanych na świecie. W końcu kolonializm zawsze służył do definiowania bieli, przeciwstawiając ją ciemności tubylców, „dzikusów”. Podobnie syjonizm afirmuje białość Żydów, ponieważ umieszcza ich mocno w centrach białej władzy imperialnej i definiuje ich w opozycji do tubylców, Arabów i muzułmańskich fanatyków. Rzeczywiście, syjonizm, który po raz pierwszy zakorzenił się w XIX wieku wśród chrześcijańskich syjonistów, takich jak Lord Shaftsbury – lub w Kanadzie, wraz z Henrym Wentworthem Monkiem – może być postrzegany nie tylko jako ideologia żydowska, ale także jako ideologia elitarna, od samego początku mająca na celu przede wszystkim rozwój interesy imperialne brytyjskie, a później amerykańskie.
Ważne jest, aby zatrzeć różnicę między elitą żydowską i nieżydowską, aby nie ulec staremu antysemickiemu poglądowi, że klasa korporacyjna i polityczna naszego kraju jest proizraelska tylko dlatego, że istnieje grupa żydowskich syjonistów z haczykowatymi nosami z pieniędzmi wystającymi z kieszeni, grając z nimi jak władcy marionetek. Żydowscy przywódcy są częścią tej klasy i poparcie dla Izraela przemawia do wspólnych interesów klasowych, a nie odrębnych interesów etnicznych czy „rasowych”.
Wypaczona polityka praw człowieka i fałszywa równość: przypadek szkół i uniwersytetów
Ważne jest, aby dostrzec miejsce Żydów w szerszej strukturze białej władzy, ponieważ utrwalenie mitu, że Żydzi nadal potrzebują ochrony jako Żydzi doprowadziło do wypaczenia argumentów dotyczących równości i praw człowieka w celu uciszenia krytyki Izraela i syjonizmu. Dotyczy to zwłaszcza szkół i uniwersytetów, które obecnie są prawdziwym polem bitwy. Studenci-organizatorzy izraelskiego Tygodnia Apartheidu na kampusach w całym Ontario sprzeciwili się arbitralnemu stosowaniu uniwersyteckich polityk dotyczących praw człowieka, aby usprawiedliwić ich zamknięcie. W tym roku administratorzy Uniwersytetu Carleton w Ottawie nakazali usunięcie plakatów IAW przedstawiających karykaturę izraelskiego helikoptera ostrzeliwującego palestyńskie dziecko na tej podstawie, że jest ona „niewrażliwa na normy dyskursu obywatelskiego w wolnym i demokratycznym społeczeństwie” i może "nawoływać inni naruszać prawa chronione w kodeksie praw człowieka Ontario” (moje podkreślenie). Wkrótce potem Uniwersytet w Ottawie zrobił to samo. Ich wydział komunikacji wydał notatkę wyjaśniającą, że plakaty nie uznawały „przyrodzonej godności i równych praw wszystkich W 2008 roku Uniwersytet McMaster zakazał używania słowa „apartheid” w odniesieniu do Izraela, uzasadniając to tym, że jest ono „obraźliwe” dla wielu studentów McMaster, co zostało poparte przez dział Human Rights and Equity Services (HRES) firmy McMaster biuro.
Na poziomie liceum, gdzie uczę, jest jeszcze gorzej. W całym kraju organizacje syjonistyczne dokładnie infiltrowały nasze rady szkolne, które mają wszelkiego rodzaju formalne i nieformalne partnerstwa z organizacjami takimi jak Kanadyjski Kongres Żydów, Centrum Simona Weisenthala i B’nai Brith. Organizują je członkowie personelu, którzy są częścią tych organizacji lub którzy znajdują się pod wpływem syjonizmu. Pomimo wysiłków niektórych wyjątkowych pedagogów w opracowywaniu wytycznych dotyczących równości i języka polityki, grupy syjonistyczne zwykle uczą się, jak wykorzystywać tę politykę na swoją korzyść. W rzeczywistości grupy syjonistyczne nie tylko przejęły kontrolę nad polityką praw człowieka naszych rad, ale w niektórych przypadkach były także jej autorami. Na przykład dr Karen Mock, była szefowa B’nai Brith, została kilka lat temu mianowana starszym doradcą ds. polityki równości i różnorodności w Ministerstwie Edukacji Ontario i opracowała strategię prowincji na rzecz równości i edukacji włączającej. Wcześniej była szefową Kanadyjskiej Fundacji Stosunków Rasowych. Kilka lat temu podczas prezentacji na temat rasizmu, którą wygłosiła w mojej szkole, dr Mock wspomniała o antysemityzmie około dwanaście razy, raz o rasizmie wobec Czarnych i nigdy o rasizmie przeciwko rdzennym mieszkańcom. Jednak poproszona o podanie przykładu ucisku Żydów w systemie szkolnictwa, jedyny przykład, jaki mogła wymyślić, to fakt, że ceremonie rozpoczęcia nauki w szkole średniej często odbywają się w piątkowe wieczory w szabat.
Centrum Simona Weisenthala, udające organizację promującą świadomość Holokaustu, ale w rzeczywistości promujące pogląd, że rosnąca krytyka Izraela jest preludium do kolejnego Holokaustu, ma rozpoczęty kilka lat temu program, w ramach którego przewozi dyrektorów i innych pracowników szkół i administrację do Los Angeles na „syjonistyczny obóz rekrutacyjny”, gdzie uczą się, jak wrócić do swoich szkół i zintegrować indoktrynację syjonistyczną z programami rzekomo promującymi tolerancję. Jeden z programów, który faktycznie nosi nazwę „Nauczanie tolerancji”, zachęca szkoły do wywieszania flag narodowych różnych krajów świata, w tym flagi Izraela, w celu nauczania „tolerancji”.
Ta przewrotna koncepcja, jakoby tolerancja rasowa, religijna i kulturowa wymaga akceptacji rządów narodowych, z którymi różne grupy mogą się nadmiernie identyfikować lub nie – praktyka, która była w zasadzie wzorowana przez syjonistów, którzy nie mogą wydobyć tożsamości żydowskiej z państwa Izrael – ma miało konsekwencje dla innych społeczności niezwiązanych bezpośrednio z konfliktem izraelsko-palestyńskim. Na początku tego roku szkolnego grupy tureckie użyły tych samych argumentów co syjoniści, podejmując udane wysiłki mające na celu usunięcie książki o ludobójstwie Ormian z listy zalecanych przez Radę Szkolną Okręgu Toronto materiałów do nowego, lokalnie opracowanego kursu na temat ludobójstwa. Argumentowano, że książka „promuje nienawiść” wobec tureckich studentów, co jest dokładnie tym samym argumentem, którego używają syjoniści, aby powstrzymać krytykę Izraela. Obydwa twierdzenia zaprzeczają logice i rozsądkowi.
Podczas izraelskiego bombardowania Gazy w styczniu pracownicy TDSB powracający z ferii zimowych zostali powitani notatką, w której zalecono nam, abyśmy nie omawiali w klasie sytuacji w Gazie, a jeśli się ona pojawi, zajęli się nią w „wyważony” i sposób „niepolityczny”. Notatkę wydał departament kapitału własnego.
Dlaczego więc zarząd nie wyraził współczucia dla naszych palestyńskich studentów, którzy mają rodziny w Gazie? Dlaczego na naszych zajęciach nie ma wytycznych dotyczących tego, jak być wrażliwym na emocjonalną traumę palestyńskich uczniów? Czy dzieje się tak dlatego, że zarząd wierzy, podobnie jak zmarła premier Izraela Golda Meir, że nie ma czegoś takiego jak Palestyńczyk? Czy dzieje się tak dlatego, że bezpieczna alternatywa – wyrażenie współczucia dla „obu stron” dotkniętych bombardowaniem – obnażyłaby fakt, że tak naprawdę cierpi tylko jedna strona?
Jest oczywiste, że wrażliwość żydowskich studentów przewyższa uczucia studentów palestyńskich i w ten sposób rozgrywa się „równość”, gdy polityka równości i praw człowieka jest albo projektowana przez grupy syjonistyczne, pod wpływem myślenia syjonistycznego, albo egzekwowana w sposób pełen szacunku wrażliwość syjonistyczna.
Innym produktem ubocznym tego wypaczonego pojęcia „sprawiedliwości” jest nieustanne i nieuzasadnione żądanie „równowagi” za każdym razem, gdy pojawia się krytyka Izraela. A mimo to wysiłki na rzecz zrównoważenia zostały udaremnione. Trzy lata temu skargi Kanadyjskiego Kongresu Żydów do TDSB doprowadziły do usunięcia z bibliotek szkolnych książki Deborah Ellis Trzy życzenia: przemówią dzieci palestyńskie i izraelskie, książki, która precyzyjnie przedstawiała „równowagę” perspektyw z narracjami dzieci palestyńskich i izraelskich.
Argumentowanie, że Izrael jest narodem uciskanym, a Żydzi grupą dążącą do równości, nie może pomóc, ale wypacza cały sposób rozumienia ucisku i równości. Ma to konsekwencje dla wszystkich – czarnych, Pierwszych Narodów, Latynosów, muzułmanów, a nawet Żydów, którzy rzeczywiście doświadczają ucisku ze względu na swoją tożsamość queer lub niepełnosprawność, lub też jedną z żydowskich mniejszości rasowych, która doświadcza marginalizacji w społeczności żydowskiej zdominowanej przez Żydzi aszkenazyjscy (europejscy).
Syjonizm nie jest tylko problemem palestyńskim, chociaż oczywiście oni odczuwają jego skutki znacznie bardziej niż ktokolwiek inny. Syjonizm jest także problemem żydowskim, problemem Czarnych, problemem muzułmańskim i problemem Pierwszych Narodów. Jest to problem wszystkich, ponieważ jego analiza władzy umieszcza przesadne cierpienie Żydów w centrum ucisku społecznego. Im szybciej pozbędziemy się poglądu, że Żydzi jako Żydzi jesteśmy narodem uciskanym i że syjonizm jest nierozerwalnie związany z byciem Żydem, tym szybciej będziemy mogli przestać chronić wpływowych w imię praw człowieka i stworzyć świat, który będzie sprawiedliwy i sprawiedliwy dla wszystkich, łącznie z Żydami.
Jason Kunin jest nauczycielem i pisarzem w szkole średniej w Toronto. Można się z nim skontaktować pod adresem [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna