Mam pewne osobiste informacje o kongresmenach, takich jak Charlie Wilson (D-2. dystrykt, Teksas, 1973–1996), ponieważ przez prawie dwadzieścia lat moim przedstawicielem w 50. Okręgu Kongresowym Kalifornii był republikanin Randy „Duke” Cunningham, obecnie pełniący funkcję osiem i pół roku więzienia za nagabywanie i przyjmowanie łapówek od wykonawców z branży obronnej. Wilson i Cunningham sprawowali dokładnie te same zadania w komisjach Izby Reprezentantów – Podkomisja ds. Środków na Obronę i Komisja Nadzoru nad Wywiadem – dzięki którym mogli rozdzielać duże sumy publicznych pieniędzy przy niewielkim lub żadnym udziale swoich kolegów lub wyborców.
Obaj mężczyźni rażąco nadużyli swoich stanowisk – ale z radykalnie różnymi konsekwencjami. Cunningham poszedł do więzienia, ponieważ był zbyt głupi, by wiedzieć, jak oszukać system – przejść na emeryturę i zostać lobbystą – podczas gdy Wilson otrzymał od Centralnej Agencji Wywiadowczej Clandestine Service pierwszą w historii nagrodę „honorowego kolegi” przyznaną osobie z zewnątrz, a następnie otrzymał kwotę 360,000 XNUMX dolarów rocznie lobbysta na rzecz Pakistanu.
Podczas tajnej ceremonii w siedzibie CIA 9 czerwca 1993 roku James Woolsey, pierwszy dyrektor CIA Billa Clintona i jeden z najmniej kompetentnych szefów agencji w jej burzliwej historii, powiedział: „Klęska i rozpad imperium sowieckiego jest jednym z wielkie wydarzenia w historii świata. W tej bitwie było wielu bohaterów, ale Charliemu Wilsonowi należą się szczególne wyrazy uznania. Ważną częścią tego uznania, której CIA i większość późniejszych amerykańskich autorów piszących na ten temat starannie unikała, jest to, że działalność Wilsona w Afganistanie doprowadziła bezpośrednio do łańcucha odwetu, którego kulminacją były ataki z 11 września 2001 r. obecny status najbardziej znienawidzonego narodu na Ziemi.
25 maja 2003 roku (w tym samym miesiącu George W. Bush stanął na pokładzie nawigacyjnym USS Abraham Lincoln pod przygotowanym przez Biały Dom sztandarem „Misja zakończona” i ogłosiłem zakończenie „głównych operacji bojowych” w Iraku), opublikowałem recenzja Los Angeles Times książki zawierającej dane do filmu Wojna Charliego Wilsona. Oryginalne wydanie książki nosiło podtytuł: „Niezwykła historia największej tajnej operacji w historii — uzbrojenia mudżahedinów”. Wydanie papierowe z 2007 roku miało podtytuł: „Niezwykła historia o tym, jak najdzikszy człowiek w Kongresie i zbuntowany agent CIA zmienili historię naszych czasów”. Ani twierdzenie, że operacje afgańskie były tajne, ani że zmieniły historię, nie jest do końca prawdziwe.
W recenzji książki napisałam:
Centralna Agencja Wywiadowcza ma niemal nieskazitelną historię schrzanienia każdej „tajnej” interwencji zbrojnej, jakiej kiedykolwiek podjęła. Od obalenia rządu irańskiego w 1953 r., poprzez gwałt na Gwatemali w 1954 r., Zatokę Świń, nieudane próby zamachu Fidel Castro z Kuby i Patrice Lumumba z Konga, Program Phoenix w Wietnamie, „tajna wojna” w Laosie, pomoc dla greckich pułkowników, którzy przejęli władzę w 1967 r., zabójstwo prezydenta Allende w Chile w 1973 r. i irańska… W przeciwieństwie do wojny z Nikaraguą nie ma ani jednego przypadku, w którym działania Agencji nie okazałyby się dotkliwie zawstydzające dla Stanów Zjednoczonych i niszczycielskie dla „wyzwalanego narodu”. CIA w dalszym ciągu uchodzi na sucho tej partactwa głównie dlatego, że jej budżet i operacje zawsze były tajne, a Kongres jest zwykle zbyt obojętny na swoje konstytucyjne funkcje, aby powstrzymać zbójecką biurokrację. Dlatego też opowieść o rzekomym sukcesie CIA powinna być interesująca .
„Według autora Wojna Charliego Wilsonawyjątkiem niekompetencji CIA było uzbrojenie w latach 1979–1988 tysięcy afgańskich mudżahedinów („bojowników o wolność”). Agencja zalała Afganistan niesamowitym asortymentem niezwykle niebezpiecznej broni i „bez skrupułów postanowiła wyposażyć i wyszkolić kadry zaawansowanych technologicznie świętych wojowników w sztuce prowadzenia wojny miejskiego terroru przeciwko nowoczesnemu supermocarstwu [w tym przypadku ZSRR ]'
„Autor tej błyskotliwej relacji, [nieżyjący już] George Crile, był weteranem programu informacyjnego telewizji CBS „60 minut” i żywiołowym entuzjastą afgańskich kaparów w stylu Toma Clancy’ego. Twierdzi, że tajne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Afganistan był „największą i najbardziej udaną operacją CIA w historii”, „jedyną moralnie jednoznaczną krucjatą naszych czasów” i że „nie ma nic bardziej romantycznego i ekscytującego niż ta wojna z Imperium Zła”. Jedyną miarą sukcesu Crile'a jest liczba zabitych żołnierzy radzieckich (około 15,000 1989), co podkopało morale ZSRR i przyczyniło się do rozpadu Związku Radzieckiego w latach 1991–XNUMX. To właśnie jego udana część.
„Jednakże ani razu nie wspomniał, że «dziesiątki tysięcy fanatycznych fundamentalistów muzułmańskich» uzbrojonych przez CIA to ci sami ludzie, którzy w 1996 r. zabili dziewiętnastu amerykańskich lotników w Dhahranie w Arabii Saudyjskiej, zbombardowali nasze ambasady w Kenii i Tanzanii w 1998 r., wysadzili bombę dziura z boku USS Cole’a w Aden Harbor w 2000 r. i 11 września 2001 r. przyleciał porwanymi samolotami do nowojorskiego World Trade Center i Pentagonu.
Gdzie podziali się „bojownicy o wolność”?
Kiedy pisałem te słowa, nie wiedziałem (i nie mogłem sobie wyobrazić), że aktor Tom Hanks kupił już prawa do książki, aby nakręcić film, w którym wystąpi w roli Charliego Wilsona, a jego prawem będzie Julia Roberts… skrzydłowa dziewczyna z Teksasu, Joanne Herring, i Philip Seymour Hoffman w roli Gusta Avrakotosa, bandyckiego agenta CIA, który pomógł dokonać tego wybryku.
Co sądzić o filmie (który wydał mi się raczej nudny i staromodny)? Sprawia to, że rząd USA wygląda, jakby był zamieszkiwany przez bandę dziwek, pijanych drani, więc w tym sensie jest wystarczająco dokładny. Jest jednak wiele rzeczy, które zarówno książka, jak i film zapierają dech w piersiach. Jak zauważyłem w 2003 r.
„Aby CIA mogła legalnie przeprowadzić tajną akcję, prezydent musi podpisać – to znaczy zatwierdzić – dokument zwany „ustaleniem”. Crile wielokrotnie powtarza, że prezydent Carter podpisał takie ustalenie, nakazując CIA zapewnienie tajnego wsparcia mudżahedinom po Związek Radziecki najechał Afganistan 24 grudnia 1979 r. Prawda jest taka, że Carter podpisał to ustalenie 3 lipca 1979 r., sześć miesięcy przed inwazją sowieckąi uczynił to za radą swojego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniewa Brzezińskiego, próbując sprowokować rosyjskie natarcie. Brzeziński potwierdził tę sekwencję wydarzeń w wywiadzie dla francuskiej gazety, a były dyrektor CIA [dziś Sekretarz Obrony] Robert Gates stwierdza to wyraźnie w swoich wspomnieniach z 1996 roku. Charliego Wilsona może zaskoczyć wiadomość, że Waszyngton zmanipulował jego bohaterskich mudżahedinów jak mięso armatnie, aby dać ZSRR własny Wietnam. Mudżahedini wykonali swoją pracę, ale jak pokazały późniejsze wydarzenia, być może nie są aż tak wdzięczni Stanom Zjednoczonym”.
W oprawionych galerach książki Crile'a, którą jego wydawca przesłał recenzentom przed publikacją, nie było żadnej wzmianki o jakichkolwiek zastrzeżeniach do jego portretu Wilsona jako bohatera i patrioty. Dopiero w „epilogu” dodanym do drukowanej książki Crile zacytował Wilsona, który powiedział: „Te rzeczy się wydarzyły. Były chwalebne i zmieniły świat. A ludzie, którzy zasłużyli na uznanie, to ci, którzy dokonali poświęcenia. A potem my spieprzyłem końcówkę.” Otóż to. Kropka. Reżyser Mike Nichols również kończy swój film ostatnim zdaniem Wilsona wypisanym na ekranie. A potem pojawiają się napisy końcowe.
Ani czytelnik Crile’a, ani widz filmu na podstawie jego książki nie wiedzą, że mówiąc o afgańskich bojownikach o wolność z lat 1980. XX w., mówimy także o bojownikach Al-Kaidy i talibach z lat 1990. i 2000. Pośród całego zamieszania wokół tego, że Wilson wycofuje się z kanałów, aby zaaranżować tajne przekazanie partyzantom wielomilionowych dolarów, czytelnik ani widz nigdy nie podejrzewałby, że kiedy Związek Radziecki wycofał się z Afganistanu w 1989 r., prezydent George HW Bush szybko stracił zainteresowanie miejsce i po prostu odszedł, pozostawiając je pogrążone w jednej z najstraszniejszych wojen domowych czasów nowożytnych.
Wśród osób wspierających Afgańczyków (oprócz Stanów Zjednoczonych) był bogaty, pobożny saudyjski ekonomista i inżynier budownictwa lądowego, Osama bin Laden, któremu pomogliśmy, budując jego bazę Al-Kaidy w Chost. Kiedy bin Laden i jego koledzy postanowili wyrównać rachunki za to, że go wykorzystaliśmy, miał poparcie większości świata islamskiego. Do tej katastrofy przyczyniła się niekompetencja Wilsona i CIA, a także obalenie przez nie wszystkich normalnych kanałów nadzoru politycznego i odpowiedzialności demokratycznej w rządzie USA. Wojna Charliego Wilsona okazała się zatem kolejną krwawą potyczką w ramach ekspansji i konsolidacji amerykańskiego imperium – oraz imperialnej prezydentury. Zwycięzcami został kompleks wojskowo-przemysłowy i nasze ogromne, stałe armie. Broń warta miliardy dolarów, którą Wilson potajemnie dostarczył partyzantom, została zwrócona przeciwko nam.
Komedia imperialistyczna
Co prowadzi nas z powrotem do filmu i jego recepcji w tym miejscu. (Zostało to zakazane w Afganistanie.) Wydaje się, że jednym z poważnych skutków ubocznych imperializmu w jego zaawansowanych stadiach jest to, że psuje on mózgi imperialistów. Zaczynają wierzyć, że są nosicielami cywilizacji, niosącymi światło „prymitywnym” i „dzikusom” (w dużej mierze tak identyfikowani ze względu na ich opór wobec „wyzwolenia” przez nas), nosicielami nauki i nowoczesności dla zacofanych narodów, latarnie i przewodniki dla obywateli „świata słabo rozwiniętego”.
Takim postawom zwykle towarzyszy ideologia rasistowska, która głosi wewnętrzną wyższość i prawo do rządów „białych” mieszkańców rasy kaukaskiej. Niezliczeni europejscy kolonialiści dostrzegli rękę Boga w odkryciu ewolucji przez Darwina, pod warunkiem, że zrozumieno, że zaprogramował On wynik ewolucji na korzyść Anglików z późnej epoki wiktoriańskiej. (Doskonałą, krótką książkę na ten temat znajdziesz w książce Svena Lindquista „Eksterminuj wszystkie brutale”.)
Kiedy działalność imperialistyczna przynosi niewypowiedziane rezultaty, takie jak te dobrze znane każdemu, kto zwraca uwagę na Afganistan od około 1990 r., wtedy włącza się myślenie ideologiczne. Horror jest tłumiony lub reinterpretowany jako coś łagodnego lub śmiesznego („komedia”), lub po prostu ograniczone, zanim rozwiązanie stanie się oczywiste. Na przykład Melissa Roddy, reżyserka filmowa z Los Angeles posiadająca poufne informacje z Charliego Wilsona zespół produkcyjny, zauważa że szczęśliwe zakończenie filmu nastąpiło dlatego, że Tom Hanks, koproducent i główny aktor, „po prostu nie może sobie poradzić z tą sytuacją 9 września”.
Podobnie inny recenzent, James Rocchi, powiedział nam, że scenariusz, pierwotnie napisany przez Aarona Sorkina znanego z „West Wing”, zawierał następujący wers dotyczący Avrakotos: „Pamiętajcie, że to powiedziałem: Nadejdzie dzień, w którym spojrzymy wstecz i powiemy: „Oddałbym wszystko, gdyby [Afganistan] został opanowany przez bezbożnych komunistów”. Ta linia jest nigdzie nie można go znaleźć w filmie finałowym.
Obecnie istnieje wiele dowodów na to, że jeśli chodzi o wolność kobiet, poziom edukacji, usługi rządowe, stosunki między różnymi grupami etnicznymi i jakość życia – wszystko to było nieskończenie lepsze za rządów afgańskich komunistów niż za talibów or obecny rząd prezydenta Hamida Karzaja, który najwyraźniej niewiele kontroluje poza stolicą kraju, Kabulem. Ale Amerykanie nie chcą tego wiedzieć – a już na pewno nie dostają od nich żadnych wskazówek Wojna Charliego Wilsonaalbo książka, albo film.
Tendencja imperializmu do gnicia mózgów imperialistów jest szczególnie widoczna w niedawnej fali artykułów i recenzji na temat filmu w głównych amerykańskich gazetach. Z nie do końca jasnych powodów zdecydowana większość recenzentów tak stwierdziła Wojna Charliego Wilsona to „komedia poprawiająca nastrój” (Lou Lumenick w New York Post), „wysoki, imprezujący dżihad” (AO Scott w New York Times), „ostra, przenikliwie zabawna komedia” (Roger Ebert w Chicago Sun-Times). Stephena Huntera w Washington Post napisał o „krótkiej kronice Mike’a Nicholsa przedstawiającej krucjatę kongresmana mającą na celu przekazywanie środków za pośrednictwem Komisji ds. Środków Izby Reprezentantów na dostawy broni dla afgańskich mudżahedinów”; natomiast w artykule zatytułowanym „Seks! Narkotyki! (i może mała wojna)” Richard L. Berke w New York Times zaoferował to pieczęć zatwierdzenia: „Można nakręcić film, który będzie istotny i inteligentny — i który będzie przyjemny dla masowej publiczności — jeśli jego polityczne pigułki zostaną posypane cukrem”.
Kiedy obejrzałem film, widzowie parsknęli śmiechem z powodu sprośnego seksu i seksizmu „dobrego Charliego”, ale na pewno nie było to śmiech na minutę. Korzenie takiego podejścia do filmu kryje się prawdopodobnie u samego Toma Hanksa, który według Berke nazwał go „poważną komedią”. Kilka recenzji uzasadniało ich poparcie Wojna Charliego Wilsona, ale wciąż opowiadał się za starą, dobrą amerykańską zabawą. Ricka Groena w Toronto Globe and Mail, na przykład, myśl że „najlepiej się cieszyć Wojna Charliego Wilsona jako niezwykle wciągająca komedia. Tylko nie myśl o tym za dużo, bo możesz udławić się popcornem.” Peter Rainer zauważyć Christian Science Monitor że „Komedia Wojna Charliego Wilsona ma tragiczną puentę.” Recenzenci grzmiali wraz ze stadem, wciąż starając się zachować odrobinę szacunku do samego siebie.
Garść naprawdę krytycznych recenzji pochodzi głównie z blogów i mało znanych hollywoodzkich fanzinów — z jednym głównym wyjątkiem: Kennethem Turanem z Los Angeles Times. W eseju napisy „Wojna Charliego Wilsona” upamiętnia wydarzenia, które powróciły, by prześladować Amerykanów” – Turan nazwał ten film „niezamierzoną, otrzeźwiającą narracją o tym, czego Amerykanie nie powinni byli” i dodał, że był „raczej gadatliwy niż dowcipny i był jednym z tych filmów, które uważa się za bardziej zadowolonego z siebie, niż ma prawo być”.
Mój własny pogląd jest taki, że jeśli Wojna Charliego Wilsona to komedia, która dobrze się sprawdza w sali pełnej prostaków w domu studenckiej wspólnoty. Mówiąc najprościej, jest to propaganda imperialistyczna, a tragedia polega na tym, że cztery i pół roku po naszej inwazji na Irak i zniszczeniu go, takie niebezpiecznie wprowadzające w błąd nonsensy są nadal oferowane łatwowiernej opinii publicznej. Najdokładniejszą jak dotąd recenzją jest podsumowanie Jamesa Rocchiego Filmowy"Wojna Charliego Wilsona to nie tylko zła historia; wydaje się to jeszcze bardziej złośliwe, jak świadoma próba wywołania amnezji”.
Chalmers Johnson jest autorem trylogii Blowback — Blowback (2000) Boleści Imperium (2004), a Nemesis: The Last Days of American Republic (wydanie papierowe, styczeń 2008).
[Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy w dniu Tomdispatch.com, blog internetowy Nation Institute, który oferuje stały dopływ alternatywnych źródeł, wiadomości i opinii Toma Engelhardta, wieloletniego redaktora działu wydawniczego, Współzałożyciel Projekt Imperium Amerykańskiego i autor Koniec kultury zwycięstwa (University of Massachusetts Press), które właśnie zostało gruntownie zaktualizowane w nowo wydanym wydaniu, które omawia kontynuację katastrofy i spalenia kultury zwycięstwa w Iraku.]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna