Tuż obok budynku węgierskiego parlamentu odwiedzający Budapeszt mogą znaleźć Buty na brzegu Dunaju. Składa się z 60 butów zwróconych w stronę rzeki i w kierunku zachodnim. Jest to niezwykle przejmujący pomnik budapesztańskich Żydów zamordowanych przez faszystowski rząd Arrow Cross w latach 1944–1945. Przed rozstrzelaniem nakazano im zdjąć buty. Ich ciała wpadły do rzeki.
Zabici w ten sposób stanowili jedynie ułamek węgierskich ofiar Holokaustu. Tylko w lecie 56 r. w ciągu 1944 dni władze węgierskie współpracowały z reżimem nazistowskim przy deportacji 437,402 XNUMX Żydów, głównie do obozów zagłady w Auschwitz i Birkenau. Pomnik, znajdujący się tak blisko węgierskiego parlamentu, przypomina o kruchości demokracji i straszliwych okrucieństwach popełnionych podczas drugiej wojny światowej.
Nowe i stare formy
Oczywiście w tych doświadczeniach nie ma nic specyficznie węgierskiego. Europa ma bogatą, brutalną i rasistowską historię. Żaden zakątek kontynentu nie może twierdzić, że jest niewinny, jeśli chodzi o historię i dziedzictwo faszyzmu.
Sama groza tej przeszłości może czasami zasłonić nam pojawienie się nacjonalizmu i faszyzmu w nowych formach. Jeśli nie ma obozów zagłady, czy zatem powinniśmy zadowolić się faktem, że współczesna skrajna prawica dostosowała się do demokracji i praw mniejszości i je zaakceptowała? Postępowcy i demokraci w wielu krajach europejskich stają dziś twarzą w twarz z tym pytaniem. Niemcy, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Austria, Polska, Holandia, Szwecja i Hiszpania, żeby wymienić tylko niektóre z najbardziej znanych przypadków, to kraje, które mają rosnącą lub skonsolidowaną obecność skrajnej prawicy na krajowej scenie politycznej.
Być może ze względu na historię związaną z terminologią faszyzmu wielu obserwatorów niechętnie opisuje ten rozwój takim językiem, woląc zamiast tego nazywać go „skrajnie prawicowym populizmem”. Niebezpieczeństwo tej zmiany językowej polega na tym, że może ona pomóc w normalizacji tych nowych sił skrajnie prawicowych w akceptowaną część europejskiego krajobrazu politycznego. Przecież dwudziestowieczny faszyzm nie rozpoczął podróży do obozów zagłady od uznania tego za swój cel.
Część mobilizującej siły nowej skrajnej prawicy w Europie leży w „polityce pamięci” związanej z dzisiejszym myśleniem o XX-wiecznym faszyzmie. Nowa skrajna prawica odrzuca jakąkolwiek koncepcję narodowej odpowiedzialności za faszyzm. Twierdzą, że nie utrzymują ciągłości z tymi ruchami historycznymi, odwołując się jednocześnie do koncepcji bycia ofiarą składającej się z białej większości, która przypomina klasyczne dyskursy faszystowskie: że elita liberalna systematycznie stawia w niekorzystnej sytuacji ludność rdzennych białych ludzi na korzyść mniejszości etnicznych i religijnych.
Nieliberalna demokracja
Dziś Węgry znajdują się w centrum tych wydarzeń. Od 2010 roku, pod rządami premiera Viktora Orbána i jego rządu Fideszu, kraj jest pionierem tego, co nazywają „demokracją nieliberalną”. Dla obserwatorów międzynarodowych język, jakiego używają Orbán i jego partia, jest szczególnie uderzający ze względu na to, jak wyraźnie odrzucają oni normy liberalne. Sprzeciwiają się poglądowi, że społeczeństwo obywatelskie ma prawa i wolności w stosunku do państwa, argumentując, że są to stowarzyszenia prywatne, które nie zostały wybrane przez większość. Używają podobnej sofistyki „większościowej”, aby odrzucić pogląd, że mniejszości i grupy etniczne mają prawa człowieka.
Podczas gdy partie skrajnie prawicowe są zwykle uważane za coraz bardziej umiarkowane w miarę zbliżania się do władzy, Fidesz opowiada inną historię. Partia rozpoczęła życie po upadku komunizmu jako partia młoda, liberalna, wręcz idealistyczna, jednak z czasem stała się głęboko konserwatywna. Zsuzsanna Szelényi, węgierska opozycjonistka, opuściła partię w 1994 r. Dokonuje porównania między autokratycznym przejmowaniem partii przez Orbána od 1992 r. a jego rządami.
„Bardzo wcześnie Viktor Orbán… popchnął partię… silną ręką… Cały proces decyzyjny, szczególnie ten związany z finansami partii, bardzo szybko stał się nieprzejrzysty” – mówi. Dla Szelényiego motywacją Orbána było pragnienie władzy, a nie głębokie ideologiczne przywiązanie do wartości nacjonalistycznych.
Koncentracja mocy
Wielu węgierskich opozycjonistów podziela tę perspektywę. Twierdzą, że często szokujące wypowiedzi rządu Fideszu na temat migracji i islamu są cynicznie wykorzystywane do zdobywania poparcia i delegitymizacji przeciwników.
Dániel Bartha, dyrektor think tanku z siedzibą w Budapeszcie, przekonuje, że największym konkretnym skutkiem reżimu Orbána była „koncentracja władzy na masową skalę”. Fidesz stworzył nową, lojalną elitę w biznesie, instytucjach publicznych, na uniwersytetach i w mediach, co ma swoje uzasadnienie w języku węgierskiego nacjonalizmu i rozwoju gospodarczego.
Jednym ze skutków było zniesienie równych szans dla partii startujących w wyborach. Ogromne kwoty pieniędzy podatników wydano na przykład na rządowe „kampanie informacyjne”, których celem było George’a Sorosa i ustępujący przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker jako postacie reprezentujące proimigrancki i antychrześcijański spisek światowego liberalizmu przeciwko Węgrom . Niezależne media zostały agresywnie marginalizowane, ponieważ rząd przeznaczał przychody z reklam na wspierające je media, bojkotując te krytyczne. Następnie dołączyli zwolennicy jej biznesu, pozbawiając ich funduszy. Nadawcy sektora publicznego również stali się bezkrytycznymi zwolennikami rządu.
Apel międzynarodowy
Retoryka Orbána jest pozbawiona niuansów i zastrzeżeń. Wszystkie jego przemówienia są tłumaczone na język angielski przez rząd węgierski i publikowane w Internecie, co podkreśla jego chęć promowania tych poglądów na całym świecie. Konserwatywni politycy niewątpliwie pomogli w tych wysiłkach. Fidesz pozostaje członkiem centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), choć obecnie jest zawieszony do czasu dochodzenia. Lider EPP Manfred Weber zamieścił na Twitterze gratulacje dla Orbána po zwycięstwie w wyborach na Węgrzech w 2018 r., mimo że zaledwie kilka dni wcześniej Orbán powiedział węgierskim wyborcom, że stoją w obliczu walki o ocalenie swojej ojczyzny przed „ alchemiczny warsztat George'a Sorosa” i że „migracja to rdza, która powoli, ale niezawodnie pożre nasz kraj.” Połączenie antysemityzmu i islamofobii, gdzie Żydzi są atakowani za wspieranie imigracji muzułmańskiej, jest kluczowym tematem nowej skrajnej prawicy .
Inni centroprawicowi politycy również chętnie sprzymierzyli się z reżimem Fideszu. W marcu Orbán przemawiał na konferencji w Budapeszcie na temat migracji wraz z byłym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. W swoim przemówieniu Orbán przedstawił swoją wersję tzw. teorii spiskowej alt-prawicowej „wielkiej wymiany”, która głosi, że migracja jest częścią spisku liberalnej elity.
W Wielkiej Brytanii największym zwolennikiem Orbána jest Nigel Farage. „Dzięki Bogu, jest jeden europejski przywódca, który jest gotowy stanąć w obronie swoich zasad, swojego narodu, swojej kultury i swojego ludu” – powiedział niedawno Farage. Powstanie nowej Partii Brexitu Farage'a było impulsem dla europejskiej skrajnej prawicy.
Instytucje UE będą w nadchodzącej dekadzie krytycznym teatrem walki z powstaniem faszyzmu. Niezależnie od ostatecznego charakteru stanowiska Wielkiej Brytanii w Europie istotne jest, abyśmy przyłączyli się do międzynarodowego oporu wobec posunięcia skrajnej prawicy i poważnie potraktowali nasze antyfaszystowskie obowiązki.
Luke Cooper jest gościem programu Europe’s Futures w Instytucie Nauk o Człowieku (Wiedeń). Obecnie pracuje nad książką i serią dokumentów podcastów na temat kryzysu w Europie
Głosy węgierskiego społeczeństwa obywatelskiego
Uwikłany w rządową kampanię nienawiści
Zoltána Mestera
Od 2006 roku Fundacja Emberség Erejével (Z Siłą Ludzkości) zajmuje się edukacją o prawach człowieka w Pécs, niedaleko granicy z Chorwacją, na południowych Węgrzech. Miasto jest centrum słabo rozwiniętego gospodarczo, biednego regionu, tętniącym życiem miastem uniwersyteckim, a w 2010 roku Europejską Stolicą Kultury.
W 2010 roku fundacja rozpoczęła pracę z dziećmi znajdującymi się w niekorzystnej sytuacji, mieszkającymi w biednej części Pécs, a w 2013 roku otworzyła dla nich szkołę. Główną misją, poza pomocą w nauce, jest wyrównywanie szans, aby biedne dzieci mogły doświadczyć zajęć, które są dla nich niezwykle niedostępne.
Jest to jednak najnowsza działalność fundacji, która wywołała pełny atak ze strony możnych. W ramach programu Growing Civic Communities fundacja przekaże w ciągu trzech lat 100 milionów forintów (270,000 XNUMX funtów) społeczeństwu obywatelskiemu i organizacjom społecznym od Fundacji Społeczeństwa Otwartego. To spowodowało, że zostaliśmy wciągnięci w rządowe kampanie propagandowe skierowane przeciwko George’owi Sorosowi i węgierskim organizacjom pozarządowym wspieranym przez jego fundacje.
Zwieńczeniem kampanii nienawiści było przyjęcie oświadczenia Zgromadzenia Ogólnego Peczu, w którym zwrócono się do mieszkańców, aby nie wynajmowali nam biura dla naszej fundacji. W rezultacie straciliśmy naszą nieruchomość do wynajęcia, ale na szczęście otrzymaliśmy wiele innych ofert.
Dziś centralnie zorganizowana kampania propagandowa straciła intensywność, choć przedstawiciele rządu nadal starają się utrudniać nam pracę.
Wypracowaliśmy strategię skupiania się na pozytywnej komunikacji, starając się wykonywać pracę, w którą wierzymy, bez względu na okoliczności, w oparciu o uniwersalne i europejskie wartości, które obecnie nie są zbyt popularne na Węgrzech. Naszym zdaniem w ciągu 30 lat od zmiany reżimu nigdy nie było tak dużej potrzeby, aby europejskie organizacje, instytucje i fundacje aktywnie i skutecznie wspierały węgierskie społeczeństwo.
Walka o prawo do mieszkania w demokracji nieliberalnej
Éva Tessza Udvarhelyi
Miasto jest dla wszystkich to oddolna grupa zajmująca się budownictwem mieszkaniowym, walcząca o godność osób bezdomnych i prawo do mieszkania dla wszystkich. Nasza grupa została założona w 2009 roku przez osoby bezdomne i ich sojuszników. Od chwili założenia aktywnie walczymy z kryminalizacją bezdomności, eksmisjami bez alternatywnego miejsca zamieszkania, niszczeniem własnoręcznie zbudowanych baraków, nękaniem przez policję osób bezdomnych, a także o prawo do adresu i prawo do godnych usług socjalnych między innymi.
W ciągu ostatnich trzech lat na Węgrzech miało miejsce około 10,000 XNUMX eksmisji, co oznacza, że dziesiątki tysięcy ludzi straciło domy. Chociaż rząd Orbána przeznaczył ogromne kwoty pieniędzy publicznych na wspieranie posiadania domów przez zamożniejsze rodziny, zakończył krajowy program dodatków mieszkaniowych dostępny dla osób o niskich dochodach, odmawia budowy mieszkań komunalnych i ignoruje wykładniczo rosnące czynsze w ośrodkach miejskich .
Oprócz agresywnego demontażu państwa opiekuńczego i rządów prawa, które mają wpływ na wszystkich Węgrów, rząd Orbána wycelował szczególnie w bezdomnych ulicznych, uchwalając od 2010 r. szereg ustaw, które uczyniły Węgry jedynym krajem na świecie, który kryminalizuje spanie w przestrzeni publicznej na poziomie konstytucji. Najnowsza wersja tej ustawy, która umożliwia zatrzymanie i osadzenie w więzieniu osób bezdomnych za spanie na ulicy, jest obecnie rozpatrywana przez Trybunał Konstytucyjny.
Miasto jest dla wszystkich, a nasza siostrzana organizacja Streetlawyer Association, wraz z wieloma innymi organizacjami pozarządowymi i artystami, intelektualistami publicznymi, aktorami, pracownikami służby zdrowia, pracownikami opieki społecznej i zwykłymi obywatelami, przeciwstawiła się temu niesprawiedliwemu i nieludzkiemu prawu, protestując i zapewniając pomoc prawną i reprezentacji oraz oferowanie indywidualnego wsparcia osobom bezdomnym.
Czekam na koniec ciemności, gdy wolne media zaczną gasnąć
Nagy Gergely Miklós
Krajobraz węgierskich mediów bardzo się zmienił w ciągu dziewięciu lat rządów Orbána – choć słowo „zmiana” jest zbyt łagodne, aby uwzględnić to, jak przerażająca była ta zmiana.
Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, kiedy dokładnie to się zaczęło. Przed rokiem 2010 (rok dojścia Orbána do władzy) istniało wiele różnych mediów, prezentujących wartości lewicowe, liberalne lub prawicowe. Dzienniki, portale informacyjne, tygodniki, radio – to co zwykle. Nasza demokracja nie była doskonała i była młoda, ale krajobraz medialny wydawał się całkiem normalny.
Teraz wszystko zniknęło.
Teraz nie mówimy już o prasie „lewicowej” czy „prawicowej”, ale o rozwijającej się machinie propagandowej. Media te 24 godziny na dobę publikują komunikaty antyimigracyjne i próbują zastraszyć i zniszczyć każdego, kto ośmieli się publicznie krytykować rząd.
Czasami wykorzystują przeciwko nim dane osobowe innych osób. Czasami znęcają się nad członkami rodziny danej osoby. Wykorzystują całą siłę mediów publicznych, aby służyć władzy.
Partia rządząca na Węgrzech, Fidesz, w dalszym ciągu wykupuje media, zamyka je, kontroluje rynek reklamowy i ogólnie dusi resztki prawdziwej prasy lub przekształca ją w jeszcze większą propagandę.
Szczerze mówiąc, nie jestem zbyt optymistyczny, jeśli chodzi o tę sytuację. Wszystko to układa się w szerszy obraz. To, co Orbán zrobił i robi dzień po dniu, nie jest czymś nowym, ale specjalną wersją nowej fali narodowego populizmu. Proste wiadomości, zwane kozłami ofiarnymi, zawsze głośno. W Europie Zachodniej czy w USA różne instytuty i szersze społeczeństwo obywatelskie miałyby większą zdolność przeciwstawienia się tym głosom i ich populistycznym wpływom. Jednak kraj taki jak Węgry, który nie jest zbyt głęboko zakorzeniony w tradycjach demokratycznych, może wpaść w większe kłopoty.
Niemniej jednak lekcja jest dla nas bardzo jasna i może być dla wszystkich: jeśli jakikolwiek rząd zacznie atakować prasę, będzie to dopiero pierwszy znak. Nie czekaj na drugie.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna